cat_s
28.07.05, 17:40
Ech!
No właśnie... Nadciągnęła, z całym majestatem, a jakże...
Juz tak ślicznie było, pochmurno i nawet ładnie zagrzmiało! Dwa razy, no może
trzy...Buu! Ale jedynie w celach pokazowych najwyraźniej, bo sobie zaraz
poszło.
Niezdecydowana burza zafascynowała mojego kota. Sam nie wiem - nigdy burzy
nie widział, czy jak? Siedział na parapecie, zupełnie się nie bał - skubany! -
i z chciwością łowił każdą marną kropelkę, która na parapet się od
niechcenia przedzierała, jakby żadnej godności własnej nie miał;-)
Oczywiscie - nie puściłem go 'na żywioł' - bo by się jeszcze, bestia,
sfilcował...
Moje burzowe wrażenia: fajnie, kurdę, tylko mało!
A kot mówi: jeszcze, kurdę, jeszcze...!
Ba, ale gdzie ja mu teraz taką fajną burzę znajdę? Burze, wiadomo - jak to
burze - "se" przychodzą i odchodzą, wedle własnej woli i o żadnej
długoterminowej przewidywalności mowy być w żadnym razie nie może... :-(
Burzowymi refleksjami się dzielił
niedoburzowany cat_s :-(