janaj
13.05.04, 23:20
Witam!
Miałam cesarskie cięcie po 20 godzinnym porodzie kiedy to zaczęło odklejać się
łożysko i miałam krwotok. Pędem jechałam na sale operacyjną modląc się by
dziecko nie było niedotlenione.Córka jest cała i zdrowa, pięknie się rozwija,
dziś ma 2 latka. Ale do dziś muszę się tłumaczyć z tego wszędzie i wszystkim.
Lekarzom, pielęgniarkom, rodzinie, znajomym.
Pytania: "A po co ta cesarka? sprawiają mi przykrość. Bardzo chciałam urodzić
siłami natury, w zasadzie w ogóle nie myślałam, że będę musiała mieć cesarkę
(moja mama rodziła szybko i bezproblemowo), cała ciąża przebiegała
bezproblemowo. Ale stało się. Teraz czuję się gorsza bo okazuje się, że
generalnie pokutuje stwierdzenie, że cesarki są na życzenie, dla histeryczek,
dla tych które nie potrafią urodzić itp.
A w moim przypadku cesarka uratowała życie mojemu dziecku i błogosławię, że
jest takie wyjście na świat również bo gdyby go nie było ani ja ani córka nie
cieszyłybyśmy się tym światem teraz.
Nie chciałam by zabrzmiało to tak dramatycznie ale czemu ciągle muszę się
tłumaczyć? A czasem nawet jak się tłumaczę to niektórzy kwitują: "teraz to w
tych szpitalach cesarki są strasznie modne".
Pozdrawiam,
Joanna.