nati1011
29.08.09, 09:35
Wiele razy pisałam, ze cc, to nie zabieg kosmetyczny, że nie jest
pozbawiony ryzyka. Że trzeba sie POWAŻNIE zastanowić.
Właśnie przekonaliśmy się o tym osobiście. Moja siostra urodziła 2
dni temu córeczkę. To była 2 ciaża. Pierwsza zakończona cc ze
wzgledu na pośladki. Teraz ciaża przebiegala do 28 tc bez
komplikacji. Wszystkie usg były bez zarzutu. W 28 tc zaczęła -
nieznacznie - puszczać szyjka. Lekarz założył pessar, by zapobiec
porodowi przedwczesnemu. Była pod opieką ordynatora położnictwa.
Udało sie dotrwać do niemal końca 37 tc. Po porzednim cieciu blizna
była kiepska, wiec zdecydowano o cc. Zniwelowano zagrozenie u matki,
ale dziecko wysżło na tym fatalnie.
Urodziła się w dobrym stanie 8 apgar. Ale po kilku godzinach
załamała się oddechowo. Stwierdzono niedojrzałość układu
oddechowego. Wykluczono wady i zakażenia jako przyczynę kłopotów.
Lekarze stwierdzili, ze brak stymulacji płuc jaka odbywa sie podczas
porodu naturalnego jest główną przyczyną obecnych kłopotów.
Większość dzieci sobie radzi. ale parę procent, niestety nie.
Mała jest całkowicie niewydolna oddechowo. Na respiratorze. Stan
krytyczny. Kilka, kilkanaście procent szans, ze z tego wyjdzie.
Jak bedziecie planowć cc na życzenie pomyślcie chociaż, że moze was
czekać taki finał. Naszą historię polecam też tym, któych lekarze
próbują umówić na planową cc przed ukończeniem 38-39 tc. Te 2
tygodnie różnicy mogą sie okazać fatalne w skutkach.