Dodaj do ulubionych

Regionalizmy roztoczańskie

09.09.04, 11:24
Pamiętacie jakieś, znacie? Piszcie!
Ze swojej strony (szaleństwo językowe u mnie wre, więc możecie czasem mnie
przystopować wink mogę powiedzieć, że jako człowiek pochodzący z Roztocza, ale
urodzony już w Krakówku, dziwiłem się wielu takim małym powiedzonkom i
stylizacji Małopolan. Przykłady? Np. na Roztoczu, albo może nawet na
Lubelszczyźnie szeroko pojętej mówimy "ciapy", a w Polsce "kapcie" (brr, co
to za określenie). Albo lepszy przykład, który pewnie znacie: na Roztoczy
mówimy, że wychodzimy "na dwór". Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy
dowiedziałem się, że idziemy w przedszkolu (to nawet niedawno było LOL) "na
pole"! A gdzie uświadczysz w Krakowie pola? No, w każdym razie nie szliśmy aż
na Błonia wink

Pozdrawiam
Tol

PS. Jeszcze jedno - typowo krakowską rzeczą jest robić jakiś taki dziwny
przegłos w krótkich wyrazach, np. "dej" zamiast "daj". W ogóle ci rodowici
Krakowianie to dziwni są czasem wink
Obserwuj wątek
    • tomalab1 Re: Regionalizmy roztoczańskie 09.09.04, 12:19
      Z moich pobytów pod Zamościem pamiętam dwie rzeczy jeżeli chodz o regionalizmy:
      1)Z góry przepraszam osoby o imieniu Leon-nie chcę ich urazić ale
      spotkałem się z okresleniem człowieka niezbyt inteligentnego(delikatnie mówiąc)
      Kiedyś omawiając trudną do załatwienia sprawę zamościanin powiedział:"Nie jesteś
      leon , dasz sobie radę".Ciekawa sprawa bo będąc pod Krynkami(Podlasie)
      spotkałem się z podobnym określeniem z tą różnicą że tam funkcjonowało
      imię Lonia("taki lońka")
      2)zauważyłem pod Zamościem oprócz specyficznego akcentu , dziwne brzmienie
      samogłoski 'O'.'O' przechodziło lekko w brzmienie samogłoski 'U'.
      Nie jestem językoznawcą dlatego niezbyt precyzyjnie to określiłem ale tak to
      słyszałem.
      Jeszcze raz przepraszam Leonów



    • arwen.a Re: Regionalizmy roztoczańskie 09.09.04, 14:56
      toloth napisał:
      > Np. na Roztoczu, albo może nawet na
      > Lubelszczyźnie szeroko pojętej mówimy "ciapy", a w Polsce "kapcie" (brr, co
      > to za określenie). Albo lepszy przykład, który pewnie znacie: na Roztoczy
      > mówimy, że wychodzimy "na dwór".

      A ja zauważyłam, że na Roztoczu Południowym, w okolicach mojego Horyńca jak w
      całej Galicji wychodzi się też "na pole". Natomiast Zamościu i Roztoczu
      Środkowym już "na dwór". Ciekawa rzecz jak przebiega granica pomiedzy "polem"
      i "dworem". Na pewno jest ona bardzo płynna. Może biegnie granicą dawnej
      Galicji i Kongresówki. A dziś może granicą województw podkarpackiego i
      lubelskiego. Możliwe, że są miejscowości, gdzie używa się tych słów wymiennie.
      A może spróbujemy ją określić? Wypiszcie różne wsie Roztocza i gdzie w nich się
      wychodzi.
      Pozdrówka.
      A.
      • czuk1 Re: Regionalizmy roztoczańskie 09.09.04, 16:01
        arwen.a napisała:

        > toloth napisał:
        > > Np. na Roztoczu, albo może nawet na
        > > Lubelszczyźnie szeroko pojętej mówimy "ciapy", a w Polsce "kapcie" (brr,
        > co
        > > to za określenie). Albo lepszy przykład, który pewnie znacie: na Roztoczy
        >
        > > mówimy, że wychodzimy "na dwór".
        >
        > A ja zauważyłam, że na Roztoczu Południowym, w okolicach mojego Horyńca jak w
        > całej Galicji wychodzi się też "na pole". Natomiast Zamościu i Roztoczu
        > Środkowym już "na dwór". Ciekawa rzecz jak przebiega granica
        pomiedzy "polem"
        > i "dworem". Na pewno jest ona bardzo płynna. Może biegnie granicą dawnej
        > Galicji i Kongresówki. A dziś może granicą województw podkarpackiego i
        > lubelskiego. Możliwe, że są miejscowości, gdzie używa się tych słów wymiennie.
        > A może spróbujemy ją określić? Wypiszcie różne wsie Roztocza i gdzie w nich
        się
        >
        > wychodzi.
        > Pozdrówka.
        > A.
        Dalej na zachód - w pow. Puławy, Opole Lub - mówi się "na dwór".
        pzdr mariusz
        • benia30 Re: Regionalizmy roztoczańskie 11.09.04, 21:14
          W dolinie Wieprza, między Szczebrzeszynem a Zwierzyńcem wychodzi się na dwór w
          ciapach smile))
          Pozdrawiam
          b...
      • aniaflat Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 09:44
        Wydaje mi sie (a jestem rodowitą roztoczanką), ze może chodzić o dawny podział
        zaborowy. Ludzie mieszkający na terenach dawnego zaboru rosyjkskiego mówią " na
        dwór", Galicja idzie "na pole"
        hanka
        • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 20:35
          Tu sie gada, że Galicjany wychodzo na pole w kapciach a Moskale na dwór w
          ciapach. Kapeć u nas to dentka z której zaszło powietrze (złapać kapcia)
    • stief Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.09.04, 14:52
      Pochodzę z Roztocza, ale teraz rzuciło mnie w Podkarpackie. U ludzi, których tu
      poznałem słowo "ciapy" budzi ogólną wesołość. Podobnie jak sytuacja, w której
      używam słowa "pantofle". Na Roztoczu pantofle są to buty męskie, w miarę
      eleganckie, noszone najczęściej do garnituru. W miejscu, w którym mieszkam
      obecnie pantofle to nic innego jak ciapy, czy kapcie. Nie dziwię się więc
      Przemyślanom, kiedy się śmieją jak mówię o pantoflach, które zakłada się do
      garnituru...wink Tutaj do garnituru zakłada się meszty.smile
      Roztoczanin powie: "Poszedłem na górkę w gumowcach. Pośliznąłem się i sturlałem
      na sam dół, a moja kurtka z kapturem jest cała zabłocona."
      Przemyślanin powie: "Poszedłem na górkę w gumakach. Poślizgnąłem się i
      skatulkałem na sam dół, a moja kurtka z kapiszonem jest cała uświniana."
      I jeszcze jeden uroczy roztoczański wyraz. Słowo: "ROZMINAĆ". Nigdzie więcej go
      nie słyszałem, a kiedy go używam budzi znaczną wesołość. Oznacza ono prawie to
      samo, co rozgniatać, a najczęściej "rozmina" się truskawki, i potem dodaje do
      nich cukier i śmietanę!smile Czsem też rozmina się ziemniaki. Odmiana jest taka:
      rozminam, rozminasz, rozmina, rozminamy, rozminacie, rozminają.
      • blotniarka.stawowa Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.09.04, 18:28
        Co najmniej 2 z nas, forumowiczek, pamietaja slowko roztoczanskie, ktore
        niedawno wspominalysmy w prywatnej korespondencji, a mianowicie "telepanie".
        Otoz moja rozmowczyni uzyla tego slowa, doradzajac mi w sprawie srodkow
        transportu w mojej planowanej podrozy, by nie trzeba byloby "telepac sie"
        autobusem na Roztocze. smile)

        Oj, usmialysmy sie z tego, wspominajac czasy, gdy tatusiowie wozili nas
        Syrenkami, a potem maluchami, bysmy sie nie musialy "telepac". smile)
        A kto jeszcze sie telepal na Roztoczu?
        • hubertkm Re: Regionalizmy roztoczańskie 29.03.05, 17:47
          "Telepanie" się po wertepach występuje chyba na całej Lubelszczyźnie - ja
          urodziłem się w Opolu Lub., a mieszkam pod Lublinem i to okreslenie jest dla
          nie zupełnie normalne.
          Pozdrawiam!
      • blotniarka.stawowa Rozminanie truskawek 26.09.04, 19:03
        Swietne slowo "rozminac". Nie znalam, zreszta moje roztoczanskie strony nigdy
        zaglebiem truskawkowym nie byly sad
        Natomiast gdy pojechalam pomagac ciotce w zbiorze truskawek na skup, nie pojelam
        zrazu konceptu "miarki" rozmiaru truskawek (taki drucik z oczkiem), ktory
        decydowal o rozmiarze, a wiec gatunku i cenie truskawki. Myslalam, ze te
        truskawki nalezy przepychac przez to oczko, tak wiec w moim koszyku byly same
        zmaltretowane, z poscinanymi bokami, tak zawziecie przepychalam je przez to oczko!
        • mamix Re: Rozminanie truskawek 26.09.04, 19:50
          blotniarka.stawowa napisała:
          Myslalam, ze te
          > truskawki nalezy przepychac przez to oczko, tak wiec w moim koszyku byly same
          > zmaltretowane, z poscinanymi bokami, tak zawziecie przepychalam je przez to ocz
          > ko!

          A to dobre! Uśmiałam się smile))
          W Horyńcu chodzą w gumiakach na pole, z kapiszonem na głowie. Smażą racuchy z
          jabłkami i gotują rosołek na swojskiej kaczce.
          • arwen.a Re: Rozminanie truskawek 26.09.04, 20:00
            A na pole oczywiście nigdy nie powinno się wychodzić w pantoflach.
            W Horyńcu jak mi się wydaje i u mnie na Pogórzu też smile
            • stief Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 17:01
              Granica zachodnia południowo-zachodnia "wychodzenia na dwór" sięga - według
              moich obserwacji - na pewno co najmniej do granicy pomiędzy powiatami:
              tomaszowskim i lubaczowskim. Nie jestem pewien jak jest w gminie Narol, ale
              sądzę, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że tam również wychodzi się "na
              dwór". Narol, przynajmniej mam takie wrażenie, jakoś tak ciąży do Tomaszowa.
              Spekuluję również, że w Werchracie też wychodzi się na dwór, mimo, że to już
              gmina Horyniec. Stawiam więc śmiałą naukową (oczywiście niczym nie popartą)
              tezę, że granica dwór/pole przebiega od Dziewięcierza, przez Cieszanów, a potem
              może wykręcać w kierunku Sieniawy.
              Co do "telepania'. to rzeczywiście jest to całkowicie naturalne określenie na
              Roztoczu. Nie miałem zielonego pojęcia, że to regionalizm.
              Był kiedyś taki pociąg relacji Przeworsk-Bełżec ciągnięty przez parowóz, zwany
              Bałajem lub Strzałą Południa. Podróż trwała chyba około 4 h (średnia prędkość
              około 20 km/h). To było dopiero telepanie, które w moim pojęciu oznacza nie
              tylko niekontrolowane rzuty ciała we wszystkich kierunkach, ale również bardzo
              wolne tempo, w jakim się owo rzeczone ciało przemieszcza.
              • arwen.a Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 17:12
                A ja nie znając aż tak dobrze roztocza utknęłam w wyznaczaniu tej granicy
                między "polem" i "dworem". Dzięki, Stief.
                I tak myślę sobie, że warto by było kiedyś przeprowadzić takie małe ćwiczenia
                terenowe, sprawdzić te wymienione przez Ciebie miejscowości i upewnić się.
                A może następnego lata... ?
                A.
                • stief Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 17:21
                  Widzisz Arwen... Zapomniałem to zaproponować w poprzednim poście, a miałem taki
                  zamiar!smile Do przyszłego lata daleko, ale kto wie? Może pozostali Forumiści
                  podchwycą temat?
                  • arwen.a Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 17:28
                    Do przyszłego lata daleko ale już dziś mozna zacząć kompletować listę chętnych
                    na towarzyskie spotkanie na Roztoczu Południowym połączone z badaniami
                    naukowymi. Ja już dziś sie zgłaszam! smile))
                    • stief Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 17:41
                      Póki co, to ja tu strasznie "nowy" jestem... Jeśli do przyszłego roku stanę
                      się "starym", abo przynajmniej ciut "starszym" niż "młodym" to na pewno też się
                      skuszę! smile
                      • users1 Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 18:33
                        Mnie nie musicie namawiać. Wprawdzie do przyszłego lata rzeczywiście daleko,ale
                        czas płynie szybko. Będę tam czy z Wami czy sam, ale będę. To dzięki Stiahowi
                        odkryłem Roztocze Wschodnie na nowo, ...a tyle tam jeszcze rzeczy do odkrywania
                        pozostało.
                        A tak przy okazji mam pytanie: Gdzieś w rejonie Monastyrza czy Mrzygłodów
                        znajduje się pomnik upamiętniający śmierć ukrainskiego działacza
                        niepodległościowego, prowydnyka OUN Zakerzońskiego Kraju Jarosława Starucha ps.
                        Stiah, czy ktoś wie jak do tego pomnika trafić?
                        Pozdrawiam
                        W.2
                      • benia30 Re: Rozminanie truskawek 27.09.04, 22:20
                        stief napisał:

                        > Póki co, to ja tu strasznie "nowy" jestem... Jeśli do przyszłego roku stanę
                        > się "starym", abo przynajmniej ciut "starszym" niż "młodym" to na pewno też
                        się
                        >
                        > skuszę! smile

                        Nie róbmy tu podziałów na "młodych", "ciut starszych", "starszych"
                        i "weteranów"... To niepotrzebne, a zresztą czy to ma jakieś znaczenie???
              • martelka2 Re: Rozminanie truskawek 25.01.06, 20:40
                w gminie Narol wychodzi sie na dwór
      • blotniarka.stawowa Prosze o czas przeszly... 27.09.04, 22:02
        stief napisał:
        > Odmiana jest taka:
        > rozminam, rozminasz, rozmina, rozminamy, rozminacie, rozminają.

        Stiefie,
        a co z odmiana w czasie przeszlym? Wyjelam truskawki z zamrazalnika i je - no
        wlasnie, co? rozminelam? rozminowalam? rozmilam? smile))
        • benia30 Re: Prosze o czas przeszly... 27.09.04, 22:22
          blotniarka.stawowa napisała:

          > Stiefie,
          > a co z odmiana w czasie przeszlym? Wyjelam truskawki z zamrazalnika i je -
          no
          > wlasnie, co? rozminelam? rozminowalam? rozmilam? smile))

          Czyżbyś je rozmięęęęłłłła, Błotniareczko?
          • benia30 Re: Prosze o czas przeszly... 27.09.04, 22:25

            > blotniarka.stawowa napisała:
            >
            > > -
            > no
            > > wlasnie, co? rozminelam? rozminowalam? rozmilam? smile))
            >

            Rozminowywanie truskawek to bardzo ciekawe określenie. Można je jeszcze
            rozmemłać, rozkitosić i rozpaciać smile))
            Pozdrowionka
            b...
      • martelka2 Re: Regionalizmy roztoczańskie 25.01.06, 20:39
        na poludniowym roztoczu mowi sie "miąć" np ziemniaki smile
      • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 20:47
        w zasadzie to masz racje ale MESZTY o których wspominasz to w okolicach
        miejscowości Paary (przed wojno Paar na granicy z Galicjo) na buty miwiło się
        MESZE (meszty też) ale rówieśnicy mojej prababci tylko tak mówili. A "rozminać"
        bo "miąć". Od "gnieść" masz "rozgniatać". Coś pogniecionego to coś "pomiętego".
        Swoją droga takie ciapy w Polsce to pantofle, kapcie ale też laczki (lacie).
        Słów których nie rozumie żaden letnik (innostraniec) mamy bardzo dużo i
        mieszkając daleko testuję je często.
    • blotniarka.stawowa No to na drugie lato... 27.09.04, 21:58
      ... telepiemy sie wszyscy (czym kto moze) na Roztocze, w eleganckich pantoflach,
      a nie w ciapach, a juz na miejscu pojdziemy na dwor w gumiakach, narwiemy
      truskawek, i jak zaczniemy je rozminac, to dopiero bedzie uczta dla
      roztoczanskiego, wybrednego podniebienia! smile

      • stief Re: No to na drugie lato... 28.09.04, 15:29
        No i wtedy te truskawki będą, niestety, rozmięte... Niestety, bo wolałbym
        odpowiedzieć na pytanie Błotniarki o odmianę tego wyrazu, że jest ona chociażby
        tak efektowna, jak zaproponowała Benia...wink Aczkolwiek użycie "miarki" w sposób
        opatentowany przez Błotniarkę mogłyby zdecydowanie wyglądać
        jak "rozminowywanie" tych uroczych owoców!smile
        Odmiana - czas przeszły: rozmiąłem, rozmiąłeś, rozmiął, rozmięliśmy,
        rozmięliście, rozmięli,
        -czas przyszły (kto wie? może w przyszłym roku - przez Forumowiczów -
        dokonany...?): rozemnę, rozemniesz, rozemnie, rozemniemy, rozemniecie, rozemną.
        • blotniarka.stawowa Re: No to na drugie lato... 28.09.04, 19:44
          stief napisał:
          > Odmiana - czas przeszły: rozmiąłem, rozmiąłeś, rozmiął, rozmięliśmy,
          > rozmięliście, rozmięli,
          > -czas przyszły (kto wie? może w przyszłym roku - przez Forumowiczów -
          > dokonany...?): rozemnę, rozemniesz, rozemnie, rozemniemy, rozemniecie, rozemną.

          Dzieki Stiefie - Blotniarki ciekawosc lingwistyczna calkowicie zaspokojona,
          profesor Miodek nie umialby lepiej... smile
          Oj, bede teraz sobie uzywac, rozminac do woli!
          • stief Re: No to na drugie lato... 29.09.04, 08:57
            Cóz... Pozostaje mi życzyć miłego rozminania i... no po roztoczańsku próbowania
            czy kosztowania tych pyszności? smile
    • benia30 czub, guzy i dziady... 30.09.04, 20:28
      Pisałam już gdzieś o tym ale powtórzę, bo język mojej babci jest zadziwiający.
      Babcia mówi mniej więcej tak:
      "Zakładam czub i dziady, zapinam guzy i lecę cupaka"
      Rozkoszne, prawda???
      • blotniarka.stawowa Re: czub, guzy i dziady... 30.09.04, 20:44
        benia30 napisała:
        > "Zakładam czub i dziady, zapinam guzy i lecę cupaka"

        Beniu, a teraz moze tlumaczenie z jezyka babci Hani na "nasze", poprosze...
        • benia30 Re: czub, guzy i dziady... 30.09.04, 21:08
          blotniarka.stawowa napisała:

          >
          > Beniu, a teraz moze tlumaczenie z jezyka babci Hani na "nasze", poprosze...
          >

          A proszę bardzo: Zakładam kaptur, zapinam guziki i biegnę szybko smile)
          A zamiast "zakładam" powinno być "wdziwam"
          Pozdrawiam serdecznie
          b...
          • vigor3 Re: czub, guzy i dziady... 26.01.06, 20:59
            HALO !!! zapomniałaś o DZIADACH a ich nie da się "wdziać". Ja wiem co to jest a
            warto wszystkim powiedzieć że "WZÓWAM DZIADY" to nakładam takie
            spolszczone "walonki". Oczywista "wzówam" oznacza czynność "obuwania". Dzisiaj
            na dziady trudno trafić ale FILCAKI ma każdy
    • ralston Re: Regionalizmy roztoczańskie 03.10.04, 21:51
      Telepać się to nie tylko roztoczańskie. Pochodzę z Podlasia i tam też się tego
      określenia używa. Natomiast ciapy są z całą pewnością regionalne. Ale na północ
      sięgają też poza Roztocze, bo w Lublinie też się tak mówi.
      • blotniarka.stawowa Telepanie raz jeszcze 03.10.04, 22:06
        ralston napisał:
        > Telepać się to nie tylko roztoczańskie.

        Zgoda, ale dla uscislenia: tutaj to okreslenie oznacza nie tylko
        "niekontrolowane ruchy ciala", ale jako poruszanie sie srodkami (glownie
        publicznymi) lokomocji, po prostu - zamiast slowa "jechac". smile
        A wiec: bede "telepac sie autobusem" zamiast "jechac autobusem".

        Ralstonie, przytelep sie tu do nas na Roztocze ze swoimi herbatkami, a zakrec
        dobrze termos, by sie nie wylaly po drodze...

        • ralston Re: Telepanie raz jeszcze 03.10.04, 22:55
          blotniarka.stawowa napisała:

          > ralston napisał:
          > > Telepać się to nie tylko roztoczańskie.
          >
          > Zgoda, ale dla uscislenia: tutaj to okreslenie oznacza nie tylko
          > "niekontrolowane ruchy ciala", ale jako poruszanie sie srodkami (glownie
          > publicznymi) lokomocji, po prostu - zamiast slowa "jechac". smile
          > A wiec: bede "telepac sie autobusem" zamiast "jechac autobusem".

          Dokładnie w takim samym znaczeniu funkconuje to np. na Białostocczyźnie. Można
          telepać się autobusem i może kogoś telepać z zimna smile
          >
          > Ralstonie, przytelep sie tu do nas na Roztocze ze swoimi herbatkami, a zakrec
          > dobrze termos, by sie nie wylaly po drodze...
          >
          Herbaty ci u nas dostatek. A na Roztoczu bywać lubię. To forum mam już od dawna
          w ulubionych smile
    • januszx Re: Regionalizmy roztoczańskie 05.10.04, 11:30
      A ja nie moge sie o przyzwyczaić do okręslenia
      "Jesteśmy na dworzU" kiedy zwasze byliśmy - na dworzE
      pozdrawiam i życzę dużo jesiennego słońca
      J
      • arwen.a Re: Regionalizmy roztoczańskie 05.10.04, 14:50
        januszx napisał:

        > A ja nie moge sie o przyzwyczaić do okręslenia
        > "Jesteśmy na dworzU" kiedy zwasze byliśmy - na dworzE
        > pozdrawiam i życzę dużo jesiennego słońca
        > J

        Więc od dziś wychodź na POLE...
        Bardzo lubię używać tego mojego regionalizmu, kiedy wyjeżdżam gdzieś w Polskę.
        Czuję się wyróżniona wink
        • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 21:03
          arwena! Na dworze jest regionalizmem lubelskim zaś na dworzu jest regionalizmem
          mazowieckim a to są dwie różne bajki. Jeden i drugi jest stosowany ale w innych
          okolicach. Wszystko jest cacy.
    • blotniarka.stawowa Puscic - regionalizm roztoczanski czy poprawnie? 06.10.04, 21:19
      Na Roztoczu slowo "puscic" uzywane jest czesto w innym znaczeniu, niz to
      slownikowe a wiec NIE jako: zwalniac uchwyt, wypuscic z reki, spowodowac by cos
      lecialo, plynelo (puscic wode z kranu, samolot z papieru), puscic z dymem
      (spalic), puscic plazem (wybaczyc), puscic wodze fantazji, itp.

      Puscic funkcjonowalo w moim dziecinstwie i wczesnej mlodosci wylacznie jako
      POZWOLIC, np. dziadek nie PUSCIL mnie na zabawe w sasiedniej wiosce sad Dziecko
      nie zostalo PUSZCZONE na wycieczke szkolna itp.

      P.S.
      Wszelkie skojarzenia z czasownikiem "puszczac" zwlaszcza z dodatkowym slowkiem
      "sie" sa zupelnie niezamierzone przez autorke tego wpisu. smile
    • szekla "Slychac" Regionalizm roztoczański? 06.10.04, 21:38
      mama moja i inni uzywaja tego slowa w znaczeniu "czuc"."Slychac kapuste" czuc
      gotujaca sie kapuste.Nigdy na to nie zwracalam uwagi, wydawalo mi sie to samo
      przez sie zrozumiale, dopiero T.Z. zwrocil mi na to uwage.Pochodzi z innego
      regionu Polski i oczy wytrzeszczyl przysluchujac sie mojej mamiewink
      • blotniarka.stawowa Re: "Slychac" Regionalizm roztoczański? 06.10.04, 22:40
        szekla napisała:
        > mama moja i inni uzywaja tego slowa w znaczeniu "czuc"."Slychac kapuste" czuc
        > gotujaca sie kapuste.

        Potwierdzam - w istocie. Nawet o takim jednym mawiano: brudny, az go slychac na
        odleglosc!
        • hubertkm Re: "Slychac" Regionalizm roztoczański? 29.03.05, 17:56
          "Słychać" w znaczeniu czuć zapach to archaizm. Zdarza się też w podlubelskich
          wsiach.
    • szekla Re: Regionalizmy roztoczańskie 06.10.04, 22:31
      a w stolowce w internacie zenskim kucharka wielka lyzka nakladala ogromniaste
      porcje obiadu i z usmiechem zachecala "na, jidz" jej jak mi to smakowalo
      • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 21:08
        HA pochodzi z języka ukraińskiego(w naszym przypadku) i oznacza
        dosłownie "masz" to dawne pozostałosci po języku chachłackim.
        Taka "reczka"; wiesz co to?
    • szekla "na podoredziu" 07.10.04, 13:01
      nie mam zielonego pojecia czy to roztoczanski regionalizm ale slyszalam bardzo
      czesto, oznaczalo tyle co "pod reka", "w poblizu"
    • szekla Re: Regionalizmy roztoczańskie 07.10.04, 13:02
      kluski ze srem czyt. makaron z twarogiem
      • koziorozka kluski ze srem 07.10.04, 14:05
        A ja to wyrazenie uwazalam za dowcipny pomysl mojej mamy! Ciekawe.
      • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 21:10
        a co to znaczy "makaron z twarogiem"?? To te kluski z serem?
    • szekla Re: Regionalizmy roztoczańskie 07.10.04, 13:44
      "wpierw" czyt. najpierw
      • koziorozka wpierw 07.10.04, 14:07
        Jest znane w calej Polsce i nawet figuruje w Slowniku Języka Polskiego PWN.
    • szekla Re: Regionalizmy roztoczańskie 07.10.04, 14:23
      aha...
      • miet.b A dziś tylko Szekla i Koziorozka 07.10.04, 14:31
        I tu wszedłem między Was, aby nie było smutno.
    • szekla Re: Regionalizmy roztoczańskie 07.10.04, 14:52
      miet. Rodzynku
    • blotniarka.stawowa Regionalizmy roztoczańskie na fourmowym spotkaniu 11.11.04, 00:24
      Ciekawe, jaki jezyk bedzie dominowal dzisiaj na forumowym spotkaniu listopadowym?

      Mam nadzieje, ze wszyscy sie przytelepia, choc na dworze (nie na polu) zimno,
      elegancko, w pantoflach (bo nie w ciapach), bedzie slychac w calej "Padwie" zupe
      borowikowa, a na deser proponuje rozminac truskawki!

    • ksfiona Re: Regionalizmy roztoczańskie 11.11.04, 01:11
      najbardziej dla mnie wyróżniajacym się regionalizmem jest tak jakby spiewane
      mówienie,bardzo łatwo poznać nas po tzw,zaciaganiu...troche jakby po lwowsku,
      osobiscie mnie to drażni,ale niech tam ,można spiewnie pogadać i w Padwie
      i wszedzie indziej, a po odpowiednich trunkach mozna juz tylko śpiewać wink
      • ksfiona Re: Regionalizmy roztoczańskie 11.11.04, 01:13
        a zgadnijcie co to jest cumel?(z regionu Małopolski)
        jeszcze zapobiegi...albo plaster na wzdymki????
        • blotniarka.stawowa Re: Regionalizmy roztoczańskie 11.11.04, 03:03
          ksfiona napisała:
          > a zgadnijcie co to jest cumel?(z regionu Małopolski)
          > jeszcze zapobiegi...albo plaster na wzdymki????

          Cumel, cumelek - smoczek dla niemowlaka.
          Zapobiegow nie znam, a z wzdymkami sie calkiem poddaje... Coz to takiego?
        • czuk1 Re: Regionalizmy roztoczańskie 12.11.04, 07:52
          Można domyślać sie, że to jest żargon zawodowy. ?
          Zapobiegi - zabieg zapobiegawczy.. jakiś ? , mozna podać konkretnie.
          Plaster na wzdymki? No nie. To za trudne. Bo , na chlopski rozum - plastrem
          wzdęcia nie wyleczy.
          Pozdrawiam nocną zmianę. Mariusz
          • ksfiona Re: Regionalizmy mniej roztoczańskie 12.11.04, 13:59
            dobra dedukcja odnosnie zapobiegów..wink,odnoście plastrów na wzdymki-plastry na
            odciski,cumel -smoczek- też się zgadza
            • czuk1 Re: Regionalizmy mniej roztoczańskie 12.11.04, 16:12
              "wzdymki" - odciski ?! zapamiętam. Ale protestuję. Słowo nie trafnie opisuje
              przypadek otarcia naskórka palców lub stopy.
              pzdr mariusz
              • ksfiona Re: Regionalizmy mniej roztoczańskie 12.11.04, 16:23
                czuk1 napisał:

                > "wzdymki" - odciski ?! zapamiętam. Ale protestuję. Słowo nie trafnie opisuje
                > przypadek otarcia naskórka palców lub stopy.
                > pzdr mariusz
                masz w pełni rację...wzdymki kojarzą się z czymś co wystaje ponad powierzchnię
                czegoś, a definicja mówi: Nagniotek, popularnie odcisk, to bolesne stożkowate
                ognisko nadmiernego rogowacenia występujące zwykle na stopach,-trzebaby
                uświadomić Małopolan...dobrze że z zapobiegami nie ma problemu,bo nazwa
                opisuje działanie jakiemu maja słuzyć, nie charakteryzuje swojego wygladu... wink
      • asica74 Re: Regionalizmy roztoczańskie 16.02.05, 14:59
        oj tak tak. Ow zaspiew zauwazam niezmiennie po dluzszej niebytnosci.Mialam
        ciocie, swietej pamieci juz, ktora mowila: wYJszla, poISZla, etc.

        Jako ciekawostke powiem wam, ze kiedys, jeszcze za czasow studenckich
        pojechalam do rodzicow, a za kilka dni dolaczyla do mnie moja kolezanka. Przez
        pierwsze godziny patrzyla na mnie bardzo podejrzliwie. W koncu powiedziala:
        - Asia, przeciez ty TAK nie mowisz!

        Chodzilo jej o to, ze znow zaczelam "zaciagac" smile
        • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 21:19
          Jasne, że zaciągamy ale lwowskiej gwary batiarów przypisywać nam nie można.
          Często słyszę jak ktoś kaleczy nieudolnie i zbyt dobitnie wymawia S-Ie (się).
          To brzydkie a "swojski mowy nasłuchać sie miło". Zaśpiew mówicie; wystarczy
          dosłownie zacytować: No dobra, nie bede już tumanić, ide sie dzie jaki kawy
          napić. Prawda, że wystarczy?
    • ksfiona Re: Regionalizmy nieroztoczańskie 12.11.04, 18:25
      a wiecie że w Beskidzkich rejonach mówi się:poproszę jedną porę
      a u nas? jednego pora ...chyba por to on, czyż nie?
    • zaisa Po wodę do stoku 15.02.05, 10:36
      chodziło się w Szczebrzeszynie. Zapewne do stoku, bo źródła wypływały spod stoku
      ale dla mnie stok stał się synonimem tych źródeł. Tych, w których teraz stoi
      świerszcz udający chrząszcza i są zasypane kamieniami, podejrzewam, że z
      Józefowa pochodzącymi. Dawniej źródła były trzyczęściowe jakby, w środkowej -
      najrozleglejszej części płukało się pranie (piszę o tradycji, nie ekologii), z
      dwóch skrajnych brało się wodę do picia. Wodę do picia przynosiliśmy jeszcze jak
      byłam ostatni raz w lecie - w 2002, bo ta z kranu to potem tak w 1/3 kubka była
      już pełna miału.
      I dębrze, o których przeczytać można w różnych przewodnikach. Tylko, że tam
      piszą "debrze" a u nas zawsze mówiło się "dębrze" przez ę.
      A w kuźni u Dziadka trzeba było miechać - poruszać drążkiem, który poruszał
      miechem dmuchającym pod/w palenisko. (Co mi tam wszystkie skanseny - to dopiero
      była kuźnia!)
      Koło domu była szosa - nie jezdnia.
      We wtorki chodziło się wciąż "na rynek" lub "pod halę", mimo paru
      dziesięcioleci jakie upłynęło od tego jak hala targowa (zabytkowa poniekąd,
      tylko konserwator zabytków wydał zakaz rozbiórki cokolwiek za późno) zniknęła z
      krajobrazu a wszystko przeniosło się za przystanek autobusowy.
      I przede wszystkim - CZERNICE. Nie jagody, nie borówki, ale czernice, choć
      jagody były w pełni zrozumiałe.
      I jakoś tak ze Szczebrzeszynem wiąże mi się przymiotnik szczebrzeski. I jak
      słyszę/czytam o Szczebrzeszyńskim PK to uczucia ma takie jakieś mieszane...
      Powyciągam Wam stare wątki jeszcze, powyciągam...
      Pozdrawiam
      • benia30 Re: Po wodę do stoku 15.02.05, 22:16
        zaisa napisała:

        > chodziło się w Szczebrzeszynie (...) z
        > dwóch skrajnych brało się wodę do picia. Wodę do picia przynosiliśmy jeszcze
        > jak byłam ostatni raz w lecie - w 2002,

        Na wodzie czerpanej z tego źrodełka przygotowywałam mleko w proszku dla mojego
        dziecka, wyparzałam butelki, smoczki i inne akcesoria noworodkowe. Pomnik
        chrząszcza wówczas jeszcze nie istniał, więc woda była krystalicznie czysta i
        nadawała się do w/w celów smile)

        >
        > Koło domu była szosa - nie jezdnia.
        >

        Mama wysyłała nas do babci za szosę (nie za drogę, ulicę czy jezdnię)

        >
        > We wtorki chodziło się wciąż "na rynek" lub "pod halę",
        >

        Wtorki to nadal dni targowe, w tym dniu nie wypada nie pojechać na jarmarek smile))))

        >
        > I przede wszystkim - CZERNICE.
        >

        smile))))

        >
        > jakoś tak ze Szczebrzeszynem wiąże mi się przymiotnik szczebrzeski.
        >

        Jest szczebrzeski cmentarz, szczebrzeska parafia, szczebrzeskie liceum,
        szczebrzeska piekarnia itd., (Szczebrzeszyński brzmi po prostu śmiesznie)
        A zamiast Szczebrzeszyn mówi się Cebulów smile)

        > Powyciągam Wam stare wątki jeszcze, powyciągam...

        Wyciągaj Zaisa, wyciągaj jak najczęściej smile))
        Pozdrowienia
        • zaisa Groch na tyczkach 16.02.05, 23:29
          I jeszcze wzdłuż Błonia, między zabudowaniami a łąkami są tyczki z grochem -
          zerwane strączki to już fasola, zgodnie z ogólnopolskim nazewnictwem i botaniką,
          ale na tyczkach to był groch i jużsmile

          Beniu, a skąd Cebulów? O co z tym chodzi? Pierwszy raz coś takiego słyszę.

          A w związku z targiem to te 2,5 roku temu się srodze zawiodłam. Chciałam kupić
          doniczkę glinianą u takiego, co zawsze miał drewno, glinę i wiklinę. Owszem,
          doniczki były, ale co do jednej plastikowesad(

          Pozdrawiam
          • benia30 Re: Groch na tyczkach 17.02.05, 16:29
            zaisa napisała:

            > a skąd Cebulów? O co z tym chodzi? Pierwszy raz coś takiego słyszę.
            >
            Przed wojną handlowało się tam cebulą, uprawianą przez rolników z okolicznych
            miejscowości. Potoczna nazwa Cebulów, Cebulków, funkcjonuje do dziś smile)
            Pozdrawiam
            • zaisa Dziękuję, Beniu 18.02.05, 23:46
              I tak się teraz zastanawiam, czy obiło mi się o uszy lub oczy o tym handlu
              cebulą czy nie? Raczej nie wyjaśnięsmile)
      • blotniarka.stawowa Miechaj, miechaj...! 17.02.05, 00:33
        zaisa napisała:
        > A w kuźni u Dziadka trzeba było miechać - poruszać drążkiem, który poruszał
        > miechem dmuchającym pod/w palenisko. (Co mi tam wszystkie skanseny - to
        dopiero była kuźnia!)

        Witaj Zaiso, Siostro w Miechaniu!
        Dzieki za piekne wspomnienie. Moj pradziadek (nawet nie dziadek, tylko pra-) tez
        mial kuznie, z paleniskiem, miechami, kolem do ostrzenia siekier itp. W tej
        chwili starozytna ta budowla juz prawie wrosla w ziemie, ale okazjonalnie
        funkcjonuje, prowadzona przez rownie wiekowego potomka. Kuznia zostala zbudowana
        w pierwszej dekadzie ubieglego stulecia - powinna zostac skansenem, lub co
        najmniej turystyczna atrakcja...
        A czy Twoja kuznia "szczebrzeska" jeszcze istnieje?
        • zaisa Re: Miechaj, miechaj...! 18.02.05, 23:31
          Witaj Siostro Błotniarko!
          Kuźnia istnieje, ale nie jest już używana zgodnie z przeznaczeniem. I to,
          niestety, już od przeszło 20 lat, od śmierci Dziadka. Szkoda. Niestety, żaden
          syn, który mógłby przejąć i przekazać dalej się nie ostał, a córka jakoś nie
          wyszła za żadnego z dziadkowych uczniów.
          Pradziadek też w kuźni pracował, ale zmarło mu się dość wcześnie. I ponoć mój
          wówczas 17-letni dziadek wołał nad grobem ojca "Czemuś mnie wszystkiego nie
          nauczył?" Jakoś jednak douczył się sam i był naprawdę dobrym i cenionym kowalem
          z dobrą ręką do konismile

          Koło do ostrzenia siekier i in. zwało się toczakiem. Wiąże się z nim historia
          opowiadana przez moją Mamę. Pewnego razu przyszła dziewięćdzięcioparoletnia
          starowinka ze swoim synem, który miał lat ponad siedemdziesiąt. Dziadkowi był
          potrzebny ktoś do kręcenia kołem toczaka przy tym czymś co dla nich robił i
          staruszka oznajmiła, że ona pokręci, bo synek jakiś słabowity.
          Pozazdrościć...

          A gdzie się znajduje kuźnia pradziadkowa?

          Pozdrawiam serdecznie i energii równej tej staruszkowej życzę. Zwłaszcza jak
          będziemy w jej wieku. O ile będziemy...
          • blotniarka.stawowa Re: Miechaj, miechaj...! 20.02.05, 13:54
            Zaiso,
            wspaniale te wydarzenia z zycia kowalowego... Nic dziwnego, ze pamiec je
            przechowuje i po latach staja sie juz anekdotami rodzinnymi (Twoj Dziadek
            przedwczesnie przejmujacy fach, krzepka staruszka).

            A teraz jedno z naszych rodzinnych wspomnien. Daaawno temu, babcia zostala
            zawolana do pomocy w kuzni pod tymczasowa nieobecnosc czeladnika. Przybiegla
            wiec z zawiniatkiem, ktorym bylo niemowle (moj Ojciec) i polozyla je na
            'warstacie', szykujac sie do roboty. Jeden z rozgrzanych wiorkow zelaza uderzyl
            dziecko w policzek, i do dzis Ojciec ma mala blizne na twarzy.

            I jeszcze pare okruchow z pamieci:
            -"moja" kuznia nie ma podlogi, tylko klepisko
            -kiedys bywali w niej czeladnicy, ktorych sie potem "wyzwalalo". Taki czeladnik
            mieszkal i zywil sie w domu dziadkow, pracowal w kuzni bez zaplaty, przyuczajac
            sie do zawodu
            -fach byl powszechnie powazany, kowal wchodzil w sklad "arystokracji wiejskiej",
            na rowni z wojtem (potem soltysem) i plebanem, z ktorymi grywal w karty smile

            zaisa napisała:
            > A gdzie się znajduje kuźnia pradziadkowa?
            W malej podbilgorajskiej wsi, juz praktycznie poza Roztoczem, ale troszke
            naciagam, ze na obrzezu Puszczy Solskiej, by mnie z tego forum nie przegnali wink
            Dzieki za zyczenia - nawzajem! Nie watpie, ze dozyjemy sedziwego wieku w zdrowiu
            - ludek "kowalski" krzepki jest!
            • zaisa Re: Miechaj, miechaj...! 27.02.05, 21:33
              Blotniareczko mila!
              Proponuje zalozyc nowy watek, np. pt.: "Kuznie, mlyny i inne takie" i skopiowac
              do niego nasze ostatnie posty, bo wcale nie mam checi konczyc wspominek o kuzni
              dziadkowej, przy okazji i innych tez, oraz pcha mi sie do glowy cos o mlynie
              szczebrzeskim, tym na wprost swierszcza. No i moze inni by sie wlaczyli z
              wiadomosciami o roznych ciekawych warsztatach.
              A od tematu tego watku coraz chyzej odbiegamysmile
              I co Ty na to?
              Pozdrawiam, Zaisa
              • blotniarka.stawowa Re: Miechaj, miechaj...! 28.02.05, 01:37
                zaisa napisała:
                > Proponuje zalozyc nowy watek, np. pt.: "Kuznie, mlyny i inne takie"

                Swietny pomysl, Zaiso! Bo rzeczywiscie na watku jezykowych ciekawostek za bardzo
                sie rozpanoszylysmy z naszymi pradziadkami smile
                Honor zalozenia nowego watku pozostawiam Tobie, ale obiecuje niezwlocznie
                powklejac tam moje co nieco...

                • czuk1 Re: Miechajcie, miechajcie..! 28.02.05, 17:10
                  Tak mile czytam ten wątek. Niezwykle ciekawy i romantyczny.
                  Pozdrawiam Panie serdecznie mariusz
                  • czuk1 Re: Miechajcie, miechajcie..! 07.03.05, 09:36
                    Wydobywam. m
                • roztoczanski Re: Miechaj, miechaj...! 01.08.05, 20:38
                  Udalo sie utworzyc "Kuznie, mlyny i inne takie"
                  pozdr.
                  • blotniarka.stawowa Udalo sie, Roztoczanski :) 01.08.05, 20:53
                    Ten watek jest tutaj, moze dodasz tu swoje wlasne wspomnienia na temat?
                    Prosimy...
                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13550&w=21504821&v=2&s=0
                    • roztoczanski Re: Udalo sie, Roztoczanski :) 01.08.05, 21:04
                      Super, dzieki za odpowiedz - juz tam lece
                  • roztoczanski Re: Miechaj, miechaj...! 01.08.05, 21:00
                    zabraklo znaku zapytania - mialo byc
                    Udalo sie utworzyc "Kuznie, mlyny i inne takie"?
                    • blotniarka.stawowa Re: Miechaj, miechaj...! 01.08.05, 21:04
                      Tak tez zrozumialam, ze bylo to pytanie, dlatego odpowiedzialam podajac link.
                      Pozdrawiam smile
                      • blotniarka.stawowa Telepatia jakas czy co? 01.08.05, 21:05
                        Oba wpisy, moj i Roztoczanskiego, o godzinie 21:04...
                        • czuk1 Re: Telepatia jakas czy co? 05.11.05, 16:23
                          No nie? I jaka odległość?! A może to feremony?
                          m
    • zaisa Gan w Szczebrzeszynie 10.03.05, 12:04
      Kto się spotkał z określeniem gan? Bo odkąd pamiętam zwano tak urwistą krawędź
      wzgórza ciągnącą się wzdłuż ulicy Klasztornej w Szczebrzeszynie. Czasem
      zarośniętą drzewami, czasem świecacą jasną gliną. Takim ganem kończyło się
      podwórko Dziadków. Przywykła do niego od urodzenia, kiedyś, mając lat 5 lub 6
      po powrocie z wakacji opowiedziałam pani w przedszkolu jak to na ten stromy gan
      się wspięłam za chłopakami (średnio o 6 lat starszymismile a ta tępa pani nic nie
      pojmowała o czym mówię...
      A w liczbie mnogiej - gany - to były wszystkie górki dalej.
      • benia30 Ganki w okolicach Szczebrzeszyna 10.03.05, 15:04
        zaisa napisała:

        > Kto się spotkał z określeniem gan?

        O, na Roztoczu podziwiać można wiele pięknych ganków czyli wejść do domów
        krytych dachem smile)
        • zaisa Re: Ganki w okolicach Szczebrzeszyna 15.03.05, 21:34
          Ganki swoja droga a gan swoja. Nie mylic pojec, proszesmile) Akurat u Dziadkow byla
          sionka ale juz rodzina zza plotu posiadala ganek.
          • benia30 Re: Ganki w okolicach Szczebrzeszyna 16.03.05, 22:47
            Ganek, na zachód drzwiami obrócony,
            Ma duże okna. Słońce tutaj grzeje.
            Widok szeroki stąd na wszystkie strony,
            Na lasy, wody, pola i aleje.
            (Cz. Miłosz)

            Bardzo ładne nazewnictwo: ganek, ganeczek, sień, sionka, komora, izba... A teraz
            jakieś przedpokoje, pokoje i salony...
          • tp4949 Re: Ganki w okolicach Szczebrzeszyna 02.12.05, 01:55
            A u mojej babci na Brodach (Małych) był i ganek (od ulicy) i sionka (od podwórka).
            A na podwórku była drewutnia.
          • vigor3 Re: Ganki w okolicach Szczebrzeszyna 26.01.06, 21:31
            Bo ZAISA GANEK i SIONKA to dwie RÓZNE rzeczy. Sionka to przybudówka przed
            wejściem a ganek to przybudówka od mieszkania najczęściej z pokoju (taka
            oszklona najczęściej loggia)
    • m.bogdanski Re: Regionalizmy roztoczańskie 21.03.05, 16:18
      Jeszcze z tomaszowskiego:
      reszeto = rudera, grat
      nie kazać (komuś czegoś robić) = zabronić
      odmykać = otwierać (ale to chyba cała Galicja tak mówi)
      zaszczepka = haczyk do blokowania drzwi
      telepać = trząść
      taryfa = taksówka
      samochód to także autobus PKS
      szczeta = szczyty (wzgórza)
      • benia30 Re: Regionalizmy roztoczańskie 21.03.05, 17:20
        m.bogdanski napisał:

        >
        > taryfa = taksówka
        > samochód to także autobus PKS
        >
        Moja babcia wszystkie samochody nazywa taksówkami ("taksówko pojechał, łoj, ta
        joj") a autobusy dzieli na pekaes i autonaprawę (Czy Autonaprawa jeszcze
        funkcjonuje???)
        • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 21:34
          TAK! AUTONAPRAWA ma się nieżle. "Taryfa" to taxi. "Taksówka" to auto, samochód
          osobowy
    • zapomnialamnicka Re: Regionalizmy roztoczańskie 22.03.05, 10:13
      ja wychowalam sie na roztoczu w otulinie rpn-u zycie mnie rzucilo daleko ale...
      przypomina mi sie i nie wiem czy to regionalizm czy nie
      u nas sie zawsze mowilo ze psy brzechaja a nie szczekaja i masa ludzi z innych
      stron polski nie slyszla okreslenie brzechac znacie to??
      a ze telepac sie to regionalizm to szok dla mnie istny jest nie wierze
      • blotniarka.stawowa Re: Regionalizmy roztoczańskie 22.03.05, 12:36
        Czesc Zapominalska! Ja tez pamietam brzechanie. Psy brzechaly, a nawet o
        pyskatych ludziach mawiano "brzecha jak pies" smile
        • koziorozka Re: Regionalizmy roztoczańskie 22.03.05, 13:09
          Juz w czwartek potelepię sie do Zamoscia samochodem (nie osobowym) i mam
          nadzieję, ze tam na południu nie bede telepac sie z zimna.
          Taryfa, taryfiarz są też bardzo popularne w Warszawie.
          Z rozrzewnieniem przypomniałam sobie wyrażenie nie kazać (komuś czegoś robić) w
          znaczeniu "zakazał".
          • aand Re: Regionalizmy roztoczańskie 28.03.05, 20:39
            koziorozka napisała:

            > Taryfa, taryfiarz są też bardzo popularne w Warszawie.

            A za kierownicą siedział "pan siofer" wink


            > Z rozrzewnieniem przypomniałam sobie wyrażenie nie kazać (komuś czegoś robić)
            >w znaczeniu "zakazał".

            A na sławnem bazarze warszawskiem - Kercelaku, sprzedający i kupujący mówili:
            "musiem", " i co pan szanowny zamiaruje"...

            PS.
            Już chyba nie wiadomo co zostało z XIX-wiecznej gwary warszawskiej o której
            pisał prof. Bronisław Wieczorkiewicz, a co jest wymysłem Wiecha, który ten
            sposób mówienia podrobił tak dobrze że już nie wiadomo co prawda a co wiechowa
            licencia poetica. Rolmalnie, nie spodziałem się że tak mientko ze mną w tem
            temacie bendzie...
          • hubertkm Re: Regionalizmy roztoczańskie 29.03.05, 18:36
            koziorozka napisała:

            > Juz w czwartek potelepię sie do Zamoscia samochodem (nie osobowym) i mam
            > nadzieję, ze tam na południu nie bede telepac sie z zimna.
            > Taryfa, taryfiarz są też bardzo popularne w Warszawie.
            > Z rozrzewnieniem przypomniałam sobie wyrażenie nie kazać (komuś czegoś robić)
            w
            > znaczeniu "zakazał".
            A pamiętasz początek "Reduty Ordona"? Zaczyna się: "Nam strzelać NIE KAZANO -
            wstąpiłem na działo" itd. A Mickiewicz był z nowogródzkiej strony, a nie z
            Roztocza.
            Większosć z tego co określacie tu jako roztoczańskie regionalizmy, to raczej
            archaizmy, na dodatek należące raczej do tzw. języka literackiego, jak zresztą
            i dzisiejszy język na Lubelszczyźnie 9oprócz Podlasia - bo tam to już róznie
            mówią). Faktyczne regionalizmy, jakie się tu pojawiły, to: rozminać, gan,
            brzechać i kilka zaledwie innych. Pozostałe sa normalnymi skłądnikami polskiego
            tzw. literackiego języka. Nie zastanawiało was nigdy, ze Sienkiewicz, Prus i
            wielu innych pisało tak, jak mówi się na Lubelszczyźnie? Po prostu język
            Lubelszczyzny miał od czasów Biernata z Lublina co najmniej (chociaż nie mozna
            jeszcze wtedy mówić o Lubelszczyźnie) największy wpływ na kształtowanie sie
            literackiej polszczyzny - Rej tworzył w Rejowcu, Kochanowski miał dobra koło
            Krasnegostawu a i w Lublinie często byław, do tego Klonowic, Anna ze
            Stanisławskich Zbąska (pierwsza polska poetka) też jais czas spędziła na
            Lubelszczyźnie itd. To co wy określacie jako regionalizmy, to wyrazy
            ogólnopolskie - regionalizmy to sa te okreslenia, które słyszymy poza
            Lubelszczyzną i najczęściej ich nie rozumiemy.
            Dobry przykład, podany przez Stiefa:
            Roztoczanin powie: "Poszedłem na górkę w gumowcach. Pośliznąłem się i sturlałem
            na sam dół, a moja kurtka z kapturem jest cała zabłocona."
            Przemyślanin powie: "Poszedłem na górkę w gumakach. Poślizgnąłem się i
            skatulkałem na sam dół, a moja kurtka z kapiszonem jest cała uświniana."
            Które z tych zdań spotkalibyśmy w polskiej literaturze? Z pewnością to rzekomo
            roztoczańskie, a w rzeczywistosci po prostu polskie. Warto na marginesie
            zauważyć, ze dopiero od kilku lat rozpowszechniający się pluralizm językowy
            doprowadza do szerszego pojawiania sie regionalizmów w "oficjalnym" obiegu -
            zauważcie, ze jeszcze kilka lat temu rzadko mozna byo spotkac regionalizmy w
            telewizji - dziś to normalne. Niestety mam wrażenie, ze u nas jak zwykle
            brakuje umiaru: to świetnie, ze dopuszcza sie rózne odmiany języka do głosu -
            warto kultywować odmiany regionalne, bo mają one tendencje do zanikania, ale
            niestety widać przez to coraz większe językowe bagno - zwłaszcza w mediach -
            często słychać dziwaczny bełkot powstały z bezsensownego pomieszania róznych
            wyrażeń gwarowych i regionalizmów.
            Pozdrawiam!
            • hubertkm Re: Regionalizmy roztoczańskie 29.03.05, 18:44
              A tak w ogóle, poniewaz jestem tu pierwszy raz, to chciałem sie przywitać i
              serdecznie pozdrowić tych, którzy tu zaglądają. Co prawda nie jestem z
              Roztocza, tylko spod Lublina, ale bardzo lubię Roztocze - jest po prostu
              śliczne!!! Zresztą podobnie jak cała Lubelszczyzna!!!
              • czuk1 Re: Regionalizmy roztoczańskie 19.06.05, 08:55
                Serdecznie Cię u nas witamy. Bądź z nami . Bo jesteś nasza bratnią duszą -jako
                milośnik Roztocza. U nas można wiele ciekawostek wyczytac i mile pogawędzic o
                wszystkim.
                mariusz-czuk
                • czuk1 Re: Regionalizmy roztoczańskie 19.06.05, 08:57
                  POwitanie jest do Hubertakm.
                • kaya7 Re: Regionalizmy roztoczańskie 29.01.06, 00:34
                  Ja też pochodzę z Roztocza ale słowa, które wspomniała Morven nie są mi znane,
                  no może oprócz 3,4. Ja natomiast znam takie słowa jak: pipek - czyli coś
                  wystającego, jakiś przycisk lub coś w tym stylu, i czasownik: pipnąć - czyli
                  nacisnąć. Moje koleżanki z Rzeszowa bardzo się uśmiały z tego! Przyznaję, że
                  jest śmieszne smile Znacie takie słowo?
              • zaisa pocikł 13.02.06, 16:46
              • zaisa pocikł 13.02.06, 16:51
                pocikł gdzieś, u mojej babci najczęściej pies albo wnuk. Czyli poszedł sobie
                gdzieś, nie wiadomo gdzie i go nie ma, gdzieś poleciał bez opowiadania się dokąd
                (zwłaszcza ten pieswink
                • tp4949 Re: pocikł 10.04.06, 06:38
                  Oj, jakbym słyszał moją babcię! Bo to ja przeważnie gdzieś "ciekłem" (głównie na strych, albo łąki)
      • vigor3 Re: Regionalizmy roztoczańskie 26.01.06, 21:44
        A bo człek często BRESZE (od brzechać) jak pies. Tzn. obłudnie kłamie. I to
        właśnie w tym znaczeniu używano co ma się nijak do zalet psa. W moim rejonie
        mówiło się że obłudnik "szczeka" kłamie. "NIE BEDE SZCZEKAĆ, UPADŁO MI ALE
        WYKINEŁO MI Z PAMIĘCI" - znaczył ni mniej ni wiecej tylko:NIE BĘDĘ ZMYŚLAĆ,
        WYPADŁO MI Z RĘKI ALE ZAPOMNIAŁEM. Ale szczekanie ma i więcej znaczeń.
        Brzechające PIESY są do dzisiaj i można to usłyszeć na wiosce.
    • szkaradnik Re: Regionalizmy roztoczańskie 13.05.05, 15:20
      Drapaki - to są oczywiście jeżyny
      Mówimytrochę zaciągając sie i zaniedbując końcówki
      zara ja ju bede
      Ju ide
      zamiast trzeba stosujemy trza,m nadużewamy se lub sy
      ide se połazić
      ja sy myśle

      Akcentujemy mocno ja


      Mówi się troche wolniej niż np. nz Mazowszu
    • steven1100 Re: Regionalizmy roztoczańskie 18.05.05, 15:17
      a mój dziadek, niech odpoczywa w pokoju zawsze mówił np tak "nie idz bez rzeke
      bo to nieprzezpieczne" czyli zamiast przez bylo bez i odwrotnie.
      bezpiecznik = przezpiecznik wink

      "DOBRZE SIĘ IDZIE KRAJEM NIEBA POLNEGO I KRAJEM WIOSNNEGO LASU."

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka