chris-joe 14.08.05, 03:02 Ktos mi polecal taki nocleg na Roztoczu, ale na googlu nic nie znajduje... Wie ktos co to takiego? Bede w PL (takze na Roztoczu) za miesiac. Dzieki wielkie za ewentualna informacje Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
chris-joe ps. 14.08.05, 03:12 Dorzuce jeszcze, ze przywloke ze soba z Kanady mojego Brazylijczyka, ktory- odkad mu powiedzialem w jego rodzinnym miasteczku, ze Monte Castelo w stanie Sao Paulo jest brazylijska wersja Jozefowa (stamtad moj ojciec)- uparl sie, ze musi wpasc do polskiego Monte Castelo )) Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa Re: ps. 14.08.05, 03:40 Holy macro! Znam cie z widzenia (podczytywam P2), nie wiedzialam, zes Roztoczanin Teraz do rzeczy: www.guciow.zam.pl/ Odpowiedz Link
chris-joe Re: ps. 14.08.05, 05:21 Po mieczu )) I nie podczytuj, tylko wpadnij! Za link wielkie dzieki, lece ogladac ) Odpowiedz Link
bacia40 Ale świat jest mały! 14.08.05, 08:31 Co jakiś czas dopada mnie ta refleksyja... Odpowiedz Link
chris-joe Re: Ale świat jest mały! 14.08.05, 08:49 No, przeciez wiem... za tapete na moim montrealskim pc sluzy mi fotografia puszczanskiej Tanwi z okolic Czartowego Pola, ktora skradlem od kogos z Waszego forum (za co dziekuje i przepraszam) )) Niedawno, jeden z mych gosci -Quebekczyk pochodzenia filipinskiego- korzystajac z mojego pc, sie ta tapeta zachwycal i o nia wypytywal Odpowiedz Link
chris-joe Re: Ale świat jest mały! 17.08.05, 19:47 link byl nie do tapety (ta na moim desktopie), tylko do czyjejs galerii foto na tym forum. Niestety, kradziezy dokonalem dosc dawno i nie potrafilbym linku odszukac, swiatlo. Przesle ci kopie zdjecia. Odpowiedz Link
zapomnialamnicka Re: "U Guciow"... czy cos takiego... 14.08.05, 21:35 hej tak tak swiat maly pamietasz mnie chris??? ja roztocznka do konca zycia mojego brazylijczyka zabieram w moje pielesze na wiosne przyszlego roku ))) uk.pg.photos.yahoo.com/ph/asica74/album?.dir=4617&.src=ph&store=&prodid=&.done=http%3a//uk.pg.photos.yahoo.com/ph/asica74/my_photos tu jest troche zdjec z guciowa krajanki z kobiecej polonii ja na nocleg polecilabym zwierzyniec tak tak swiat maly jest Odpowiedz Link
chris-joe Re: "U Guciow"... czy cos takiego... 15.08.05, 21:15 )) Hej, zapomnialamnicka! )) Gdziezbym zapomnial?! Ty juz z tropikow piszesz, czy jeszcze zza miedzy? Jesli wiosna na Roztoczu wpadnie ci gdzies w oko chorogiewka brazylijska, to bedziesz wiedziala, ktory to pionier ja zatknal)) Wyglada jednak na to, ze u Guciow sie nie zatrzymamy- wyglada to strasznie apetycznie, jednak to ok.15 km od mojej ciotki, a ze dlugich nocnych rozmow sie spodziewam (i to wcale nie o suchym pysku , nie wierze by sie kto trzezwy znalazl nas po nocy wozic Zawsze zatrzymywalem sie u ciotki, ktora starym zwyczajem potrafila wszystkich przenocowac na kozetkach, tapczanach i podlogach, jednak teraz tam dwojka malych dzieciakow a i gosci paru tez sie zjawi. Tuz obok jest hotelik, nie tak malowniczy jak Gucie, ale przynajmniej pieszo sie tam dojdzie, nawet chwiejnym krokiem )) Pzdr Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa U Guciow czy nie... 15.08.05, 22:37 ale milo byloby miec relacje z podrozy na Roztocze, tym bardziej, ze sie tak ciekawie zapowiada (ach te nocne rozmowy/kozetki/podlogi, wezykiem do hoteliku ) Zanim jednak pojedziesz, wrzuc nam prosze co nieco do jednego z naszych watkow wspominkowych - z dziecinstwa w miejscu tak uroczym, jak polskie Monte Castelo, MUSISZ miec wspomnienia! Odpowiedz Link
zapomnialamnicka Re: "U Guciow"... czy cos takiego... 16.08.05, 06:15 ja jeszce zza miedzy ale pol roku i poczuje zar tropikow utrafie w sam srodek lata kurcze ale ci fajnie ja tu sie domagam oficjalnie relacji z wrazen i jakis zdjec moze to juz by sie calkowicie nie pozbierala z radosci fajnie tapczany podlogi wezzzykiem panowie po roztoczu, ja polecam spanie na swiezym sianku w stodole po harcersku ))))) jesli mozna spytac to skad ciocia bo ja tak wlasnie w promieniu 15 km od Guciowa (u Jachymkow) pomiedzy szczebrzeszynem a zwierzyncem mysle ze pomnik szaranczy w zwierzyncu to fajnie miejsce dla brazylijskich pionierow Odpowiedz Link
czuk1 Re: "U Guciow"... czy cos takiego... 16.08.05, 08:25 Jakie to mile. Nasze forum jest miejscem wspomnień i spotkania. Pozdrawiam Państwa. MariusZ Odpowiedz Link
swiatlo Oh My God! 17.08.05, 19:24 Czy to zdjęcie pod tytułem Image7, czyli to z chatą, masz gdzieś w wyższej rozdzielczości aby się nadawało na tapetę? Cudo! Odpowiedz Link
chris-joe Re: "U Guciow"... czy cos takiego... 17.08.05, 10:51 Blotniarka, tymi wspomnieniami strasznego bobu mi zadalas, bo Roztocze (a blizej okolice Jozefowa) to byl moj drugi dom prawie. Urodzilem sie i wychowalem w Warszawie, ale ojciec wiecznie nas na to Roztocze wlokl, tak ze bywalem tam systematycznie odkad pamietam, az po moj wyjazd z Polski w polowie lat 80. Gdy przyjezdzam do Polski, Jozefow zawsze jest obowiazkowa czescia podrozy. Ostatnio bylem w Polsce prawie 4 lata temu i to tylko z 4 dniowa wizyta wigilijna, lecz nawet wowczas musialem wykroic dzien na pospieszny i blyskawiczny wypad do Jozefowa. Byc w Polsce i nie byc w Jozefowie, to tak jakby ...wpasc do Nowego Jorku i nie zajrzec na Times Square )) Okolice mi znane to wspomniany Jozefow, Hamernia, Dlugi Kat, Nowiny, Majdan Nepryski, Obsza, Susiec, Zwierzyniec, Bilgoraj, Zamosc oczywiscie... W jozefowskim zalewie gowniarzem jeszcze bedac po raz ostatni plywalem na luzie; tam wlasnie pluskajac sie dawnym wieczorem przypomnial mi sie swierzo widziany w Warszawie film "Godzilla contra Hedora" i ta Hedora siedziala w wodzie pode mna, wiec z zalewu ucieklem pospiesznie, a Hedora do dzis pode mna plywa i juz nie potrafie bez strachu sie zanurzyc w zadnym oceanie. Bo kazdy ocean to jozefowski zalew z Hedora (Zapomnialamnicka- uwazaj w Brazylii, bo rok temu w Rio przy Copacabanie tez sie na jozefowska Hedore natknalem! Blotniarka, tyle porwanych migawek z Roztocza mi sie w pamieci przewija, ze musialbym ci chyba pol swojego zycia opowiedziec. Grzybobrania w Puszczy Solskiej, jozefowskie odpusty, Stefka Kolbuska (na ktorej wspomnienie sie zawsze wzruszam), baby wysiadujace u babci, Restauracja Sloneczna, lody przy rynku, kamieniolomy i cmentarz zydowski, ruiny synagogi (dzis odbudowanej) z suszaca sie w nich bielizna z pobliskiej pralni miejskiej, procesje "z obrazem", wigilie z sianem na podlodze i pod obrusem i z dziadkiem rozrzucajcym pieniadze na Sw. Szczepana, pogrzeby z orkiestra stazacka, marsze przez pole z Jozefowa do Hamerni (tam byla taka malutka osada po drodze, a w niej studnia, a w tej studni slodka woda!)... Dosc! bo robie sie sentymentalny, a tego nie lubie z rana Zapomnialamnicka- jak widzisz, ja z Jozefowa, ale jesli nie zapomne zabrac z soba brazylijskiej choragiewki i uda mi sie przez Zwierzyniec otrzec (a chyba sie uda), to pomnik szaranczy wyszukam. Tylko, czy ta choragiewka dotrwa do wiosny?... Raport z wizyty obiecuje, zdjecia tez przywioze, mimo, ze w Polsce bede ledwo ponad tydzien, a na Roztoczu kapke jedynie. Wakacje co prawda miesieczne, ale na spory kawalek Europy sie szykujemy. Lecz jak sie rzeklo- Europa bez Roztocza sie nie liczy! Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa Jozefowskie "pol zycia" 17.08.05, 22:40 chris-joe napisał: > Blotniarka, tymi wspomnieniami strasznego bobu mi zadalas Nie taki ten bob straszny, bo widac, ze wspomnien masz ogrom, wystarczyloby na niejedna nocna rozmowe... Po kazdej takiej opowiesci, jak ta o Hedorze, na nowo sobie uswiadamiam, jak trwale zaznaczaja sie w psychice dziecka nie tylko przezycia, ale nawet skojarzenia z dziecinstwa. W wielu z nas takie "Hedory" sie zagniezdzily i pasozytuja do dzisiaj > Blotniarka, tyle porwanych migawek z Roztocza mi sie w pamieci przewija, ze > musialbym ci chyba pol swojego zycia opowiedziec. Alez opowiadaj, sluchac umiem... > Stefka Kolbuska (na ktorej wspomnienie sie zawsze wzruszam) Czy opowiesc o Stefce znasz tylko z tego forum, czy byla jeszcze gdzies indziej publikowana? Jesli tak to przylinkuj, prosze. Opowiadanie panow Swiatlo i Eloi o Stefce poruszylo i mnie, wywolalo potrzebe napisania o innych "Innych", ktorym poswiecilam osobny watek. > Europa bez Roztocza sie nie liczy! Rzekles. Odpowiedz Link
czuk1 Re: Jozefowskie "pol zycia" 18.08.05, 07:28 Chris-Joe. Bylibyśmy zaszczyceni (kilka osób z naszego forum0 abyś zechciał z nami sie spotkać, bedąc na Roztoczu . Bardzo był bym wdzieczny za podjecie tego tematu i przyjecie naszego zaproszenia (pisze w imieniu zaprzyjaźnionych forumowiczow) a nie jakis tam "załozyciel" forum. A opowiadania Twoje sa wzruszajace. Pozdrawiam Cie mariusz-czuk Odpowiedz Link
januszx Re: Jozefowskie "pol zycia" 18.08.05, 11:41 Chris Joe napisz czy udało Ci się w końcu zorganizować "węzykiem" wyprawę i czy byłeś jak piszesz "U Guciów"? Pozdrawiam j Odpowiedz Link
chris-joe Re: Jozefowskie "pol zycia" 18.08.05, 11:47 Opowiadanie o Stefce mignelo mi dawno na tymze forum, jednakze Stefke znalem osobiscie... Zawsze bede pamietal, jak szla na pogrzebie mojej babci- troche z boku orszaku (bo, gdziezby Stefka smiala mieszac sie z reszta zalobnikow...) dzwigajac dwa ciezkie swieczniki przytrumienne (bo gdziezby Stefka smiala uczestniczyc w pogrzebie bezuzytecznie...) Czuk- czuje sie zaszczycony, ze moglbym kogokolwiek zaszczycac! Na Roztoczu bede ledwo jeden dzien z kawalkiem. Newet daty dlugo jeszcze znac nie bede. Umowmy sie tak, ze gdy tylko poznam date, to podrzuce ja wam (ostrzegam, ze jest mozliwe, ze ja poznam ledwo 1-3 dni przed przyjazdem na Roztocze) i wowczas zobaczymy, czy uda nam sie zaaranzowac ad hoc spotkanie W jakiej okolicy "bazujecie"? Odpowiedz Link
czuk1 Re: Jozefowskie "pol zycia" 19.08.05, 08:45 Bazujemy w okolicy Zamościa z mozliwością przemieszczenia się po Roztoczu. pzdr czuk Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa * Uwaga * Uwaga * Nadchodzi * - Chris-Joe 15.09.05, 02:22 przyszpiegowany. Widziany dzis w Istambule, a stamtad, jak wiadomo, rzut beretem do Roztocza. Szykuj sie Jozefowie! W oczekiwaniu na wrazenia z Roztocza zyczac dobrych wojazy, pozostaje, B. Odpowiedz Link
chris-joe Re: * Uwaga * Uwaga * Nadchodzi * - Chris-Joe 14.10.05, 06:34 Cichcem sie tu zakradam, by we wlosiennicy w piersi sie bic, ze prawie nic z planow tylu nie wyniklo... Mariusza- Czuka przepraszam zwlaszcza, ze na spotkanie zadnej szansy nie bylo (( Byl wieczor w Warszawie, siedlismy umordowani zwiedzaniem miasta (uprzednio Krakow, Wroclaw i okolice Dzierzoniowa nawiedziwszy w biegu) i podliczywszy z nagla garsc dni, jakie Brazylijczyk mial przed soba w Polsce stwierdzilismy ze zgroza, ze TYLKO JUTRO nam pozostalo na wypad na Roztocze. Rozbieglismy sie przerazeni do spania, by z rana natychmiast wsiasc w samochod i ruszyc do Jozefowa. Ciotke powiadomilismy o wizycie telefonicznie juz z drogi. Zatrzymalismy sie w biegu w Zamosciu, gdzie ojciec zapedzil nas wszystkich sentymentalnie do swego niegdysiejszego gimnazjum i nie potrafil odnalezc swojej klasy, wpadlismy jak po ogien do kolegiaty, przebieglismy przez rynek sensacje rozleniwionych Zamojszczan wzbudzajac nasza czereda (a dzien byl cudo, bo dopisala nam pozna jesien, jak rzadko Ciotka dzwonila juz niecierpliwie, ze gdzie sie podziewamy, ze czekaja z obiadem... Znow wiec pedem do auta, by dotrzec do Jozefowa poznawym juz popoludniem. W Jozefowie blyskawiczny wypad do sklepu po piwo i wodke, obiad ciotczyny zamowiony- bo telefon o naszym przyjezdzie zaskoczyl ja w trakcie przygotowan do pogrzebu dalekiej krewnej i na gotowanie czasu nie stalo (w Jozefowie, kazdy przeciez jest blizszym badz dalszym krewnym O hotelu zadnym mowy nie bylo! Spanie bylo juz przygotowane. Poszlismy jeszcze obleciec pare jozefowskich katow, zajrzec na cmentarz do dziadkow, gdzie miejscowy wariat krzyczal "Noc juz! Noc nadchodzi!". Na skroty mlodziencze ojca -czyli przez chaszcze, juz o zmroku- przedarlismy sie pod kosciol i przez rynek do domu. Do wodki i do piwa. Rozmowy trwaly chyba do 5 rano. Co raz ktos odpadal do spania: wpierw rodzice, pozniej Brazylijczyk, ktory nic nie kumajac upil sie szybko i dokladnie doprawadzajac rodzine do lez smiechu, gdy za kazdym kolejnym kieliszkiem wodki i butelka piwa (dominowal Zwierzyniec) powtarzal pare zaslyszanych slow po polsku: Nova piwa! Nova wodka! Sluchaj! Na zdrowie! -az dotrwalo nas troje do bladego switu, moj kuzyn, jego zona i ja. Obudzilem sie pozno i ze strrrrasznym kacem. Brazylijczyk byl swierzy i nowiutki i od dawna juz na nogach z cala reszta rodziny. Sniadanie -obfite- zjedlismy chyba w ogrodku... Zapakowalismy sie do samochodu udajac brak wzruszenia przy pozegnaniu. Zatrzymalismy sie dopiero w Lublinie na dlugi lunch. Do Warszawy dotarlismy wieczorem. Nastepnego dnia rano Brazylijczyk lecial juz do Paryza, gdzie za cztery dni i ja mialem dotrzec z rodzicami na ostatnie trzy dni wakacji. W zeszla sobote tam tez rodzice i ja rozjechalismy sie na rozne lotniska. Czuku- zaluje niezmiernie i przepraszam, ze do spotkania nie doszlo, ale sam widzisz w jakim tempie zdarzenia sie dzialy... Zapomnialamnicka- przepraszam, ze z choragiewki brazylijskiej na zwierzynieckim pomniku wyszly nici (dodam, ze w Londynie Brazylijczyk zrobil niejaka furore przeze mnie wyprodukowana zolto-zielona koszulka z napisem: "Don't shoot, I'm Brazilian" blotniarka.stawowa- wypatrzylem, ze ty nie tylko krajanka roztoczanska, ale po tej stronie Stawu tyz Gdzie ty? Pozdrawiam i reszte Roztoczan, zalujac szalenie, ze tak... Odpowiedz Link
czuk1 Re: * Uwaga * Uwaga * Nadchodzi * - Chris-Joe 14.10.05, 12:03 Trudno. Szkoda. Do nastepnej podrózy w rodzinne strony. Wytłumaczyłaś się całkowicie. Uzyskalismy przy okazji opwiadanko - "jak to na Roztoczu bylo". Ciekawi mnie (przy okazji) dlaczego Brazylijczyk rano był świeży. Po prostu chyba nie pił? Pozdrawiam Cie za Wielka Wodą. mariusz-czuk Odpowiedz Link
chris-joe Re: * Uwaga * Uwaga * Nadchodzi * - Chris-Joe 16.10.05, 07:47 O, nie! Brazylijczyk pil, odpadl jedynie odpowiednio wczesnie, by sie z kaca wylizac. A odpadl wczesnie, bo sie upil wczesnie; a sie upil wczesnie, bo nic nie kumal.. A tak wlasnie upijanie sie dziala: upijamy sie znacznie szybciej, gdysmy zmuszeni do milczenia i obserwacji jedynie. Czemu przyswiadczam chocby mymi brazylijskimi doswiadczeniami bogaty) A ze kaca prawie nie mial, to na dobre nam wszystkim wyszlo- to on samochod prowadzil az do Warszawy Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa Cale poltora dnia :) 16.10.05, 19:24 Chris-Joe, dzieki za wspaniala relacje z roztoczanskiego wypadu - przywolala wspomnienia mojego, sprzed roku. Gonitwe mialam calkiem podobna do twojej. Kto nie mial CALEGO POLTORA dnia na wizyte na Roztoczu, nie zrozumie... Roztoczanska galaz mojej rodziny wymarla lub wyalienowana jest, wiec z przyjemnoscia skorzystalam z bezinteresownej oferty forumowiczow - lepszych przewodnikow nie mozna bylo sobie wyobrazic! Mimo ze 'notice' dostali mniej wiecej z takim wyprzedzeniem, jakie ty twojej jozefowskiej Ciotce zaserwowales, byli w stanie pokazac mi wiele. Trasa wiodla przez Zwierzyniec (osrodek RPN, stawy Echo, kosciolek na wodzie), Szczebrzeszyn z chrzaszczem, gorki zurawnickie. W Zamosciu dluzej, szczegolowiej, w roznych ciekawych punktach miasta – Arsenal, kolegiata, Rotunda, park, a wszedzie cieplo i slonecznie, choc to druga polowa pazdziernika. Potem zamojskie podworka - te piekne, odnowione, i te zniszczone, odrapane, czekajaca na swoja kolej, rozne rynki (Wodny, Solny I ten "glowny", gdzie w koncu spoczelismy umordowani na pozny, dlugi obiad). Na drugi dzien - kierunek przez Jozefow do Belzca. To wstrzasajace miejsce nalezalo odreagowac, a w tym pomogly "szumy" na Tanwi w okolicy Susca. Bylo tam cicho, spokojnie, kojaco (podobno w sezonie jest tlumnie i glosno). Potem urocze Gorecko Koscielne z aleja starych debow, cudownym zrodelkiem i modrzewiowym kosciolkiem. Jeszcze gdzies tam po drodze rzut oka na palacyk w Narolu, przechadzka wawozem w Topolczy, palac i park w Klemensowie, kilka zatrzyman przy lesnych partyzanckich grobach... Bez robienia notatek i filmowania z komentarzem zginelabym, nie wiedzialabym gdzie bylam i co widzialam w ciagu tych 36 godzin... Zywie nadzieje, ze nastepnym razem wszystko bedzie powoli, systematycznie, dam sobie czas na relaks i dlugie rozmowy, ale znajac realia bedzie podobnie. A ty sie w piersi nie bij i wlosiennice zrzuc, ale obiecaj solennie ze nastepnym razem z forumowiczami sie na Roztoczu spotkasz, przy ognisku zabawisz, nalewke zurawinowa pochwalisz (czego ja zaniedbalam jako nietrunkowa), spiewna mowa sie nacieszysz... > zolto-zielona koszulka z napisem: "Don't shoot, I'm Brazilian" Peklam ze smiechu. > po tej stronie Stawu tyz Gdzie ty? Za miedza, w sasiedniej prowincji. Podejdz no do plota Do Montrealu mam 8 i pol godziny (jak wiadomo, w Kanadzie 'godzina' to jednostka miary odleglosci). Odpowiedz Link
lacdf Re: Cale poltora dnia :) 23.10.05, 01:53 hej, wpadnijcie do wisconsin, zalozylem nowy szczebrzyszyn, spozyjemy za zdrowie stacha z guciowa, meteoryta roztaczanego Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa W Wisconsinie Chrzaszcz Brzmi w Trzcinie 23.10.05, 15:20 Hej, spozyc mozna zawsze i za zdrowie kazdego Roztoczanina, nie tylko z Guciowa Moze jeszcze jakis swierszczyk z winsconskiego Szczebrzeszyna nam na skrzypkach zagra do konsumpcji? Odpowiedz Link
lacdf Re: W Wisconsinie Chrzaszcz Brzmi w Trzcinie 24.10.05, 05:43 kiedy sie błotniarka, wybieramy??? Odpowiedz Link
brunchild_a ... 24.10.05, 12:00 Guciów leży na drodze z Krasnobrodu do Obroczy (kierunek Zwierzyniec), to maleńka wioska, jakies 4 lub 5 chałup Odpowiedz Link
czuk1 Guciów nie jest przysiółkiem ... 31.10.05, 08:10 W Guciowie jest kilkadziesiat chałup i .. zagroda wiejska (odtworzona na wzór istniejącej przed ostatnia wojną światową) z restauracja i hotelem ). Państwa A i St. Jachymkowie właściciele tejże zagrody tworzyli ten skansenik, w latach 80-90 tych . od zera. Teraz jest atrakcją turystyczną na trasie Krasnobród - Zwierzyniec. m Odpowiedz Link
blotniarka.stawowa Re: W Wisconsinie Chrzaszcz Brzmi w Trzcinie 31.10.05, 02:00 lacdf napisał: > kiedy sie błotniarka, wybieramy??? Przy sprzyjajacym ukladzie gwiazd moze jakas grupke zbierzemy, ale najpierw lacdf musisz na tym forum troche popisac, zasluzyc sie... Tu choc ostatnio jesienne smutki, miejsca na nowe posty nie brakuje. Moze napiszesz nam troche o Twoim Roztoczu, przedstawisz sie forumowiczom blizej? Odpowiedz Link