Dodaj do ulubionych

Definicja pozera (tolkienowskiego in this case)

12.05.02, 12:07
Jak wiele innych definicji tak i ta nie bedzie miala tzw warunkow
wystarczajacych i koniecznych aby kazdego kto pod nia podchodzi pozerem nazwac.
Otoz tolkienowski (w tym wypadku) pozer to taki ktos kto blednie uwaza, ze jego
wiedza na temat jest prawie nieograniczona, a jakos nie kwapi sie z
udowodnianiem tego (nawet gdyby teraz to zrobil to po tym co juz pisal nie
wyszloby mu to chyba na dobre), jesli juz to robi to nieudolnie, a do tego
obrazliwie prowokujac innych do wypowiedzi na taki sam temat w tym samym
obrazliwym tonie, a taki ton sie pozerowi nalezy.
Nie Wymieniany Z Nicka Jeden Z Pozerow Napisal ze liczy na glosy Tutejszych
Forumowiczow w przyznawaniu tegorocznych czy przyszlorocznych Zajdli. Niech
teraz wszyscy Ci ktorzy nie staja murem za pozerem wyobraza sobie co moze byc
dalej: pozer dostaje najwiecej glosow dzieki jak sam to nazwal "prywacie",
zajdel przyznany, Jego samouwielbienie siega takich szczytow ze moje slowa nie
sa w stanie tego oddac; co wtedy zstapiloby "niewninne" teksty rodzaju "no,
znize sie do waszego poziomu"? Poza tym zdobywanie jakichkolwiek glosow w ten
sposob jest chamskie, zalosne i prymitywne. Jesli ktos chce napisac, ze byc
moze zazdroszcze, jestem sfrustrowany, sam chcialbym napisac tak "dobre"
opowiadanie to juz mowie: pozer napisal, cos tam potrafi, chwala i szacunek mu
za to. Niestety nie przestaje byc przez to pozerem. Moze troszeczke odchodze od
tematu, ale ma to dlan posrednio dosc duze znaczenie.
Ergo pozer to ktos taki kto z pewnych przyczyn i dla pewnych korzysci stara
sie za udowodnic ze jest kims innym niz najprawdopodobniej jest.
WAZNE: nie kazdy tolkienista, fan, milosnik etc. czegokolwiek jest pozerem. To
chyba naturalne.
Czekam na sfore jadowitych zarzutow od wszystkich ultrapoprawnych politycznie
jak i tych, ktorzy z racji bycia fanatycznymi tolkienistami identyfikuja sie z
pozerami (ciekawe czy zdaja sobie sprawe z przyczyn tej identyfikacji ??? smiem
watpic). Im wiecej tym lepiej. W koncu jak powiedzial Nietzsche "co mnie nie
zabije to mnie wzmocni". Chyba ze wszyscy zgodnie mnie zignoruja. Ale prosze,
tylko nie
to :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

PS Ja jako niestaly i od niedawna bywalec forum naliczylem pozerow dwoch. Ake o
tym ze jest ich wiecej nie watpie.
Obserwuj wątek
    • spiralarchitect Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case) 12.05.02, 12:19

      > Jak wiele innych definicji tak i ta nie bedzie miala tzw warunkow
      > wystarczajacych i koniecznych aby kazdego kto pod nia podchodzi pozerem nazwac.

      Rozroznienie jest arbitralne tzn moje. Jakie mam prawo??? Takie jak kazdy inny.
      Jestem bezczelny i arogancki??? To prawda-bywam, gdy uznam, ze zachodzi taka
      potrzeba.

      jest chamskie, zalosne i prymitywne.

      Oczywiscie, zdaje sobi sprawe ze dla niektorych czytajacych takimi wlasnie beda
      moje slowa. Coz, ja sobie juz to wybaczylem.

      Ponadto:
      pozer kierujac sie pewnymi zasadami (jakimi???) z gory zaklada ze nie
      rozmawia/dyskutuje z gorszymi od siebie. Ciekawe jakie pozer ma kryteria i w
      jakim sopniu jest przekonany o ich slusznosci ??? Odnosze wrazenie, ze wiekszosc
      ludzi na tym forum to proch i robaki dla naszych Wielkich I Wybitnych
      (dlaczego???) pozerow.


      • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case) IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 16:29
        Zapytales mnie o kryteria. Prosze bardzo.

        Statystyka i doswiadczenie zyciowe nauczyly mnie, ze kazdy przypadkowy rozmowca
        najprawdopodbniej jest glupszy ode mnie. Przez przypadkowych rozumiem takze
        tych, ktorych spotykam na wszelkiego rodzaju forach (o czatach nie wspomne, tam
        nie bywam), w przeciwienstwie do newsgroup - bo tam jakos ludzie wiedza, czego
        chca od zycia i siebie nawzajem.
        Dlatego tez zakladam ze kazdy moj przypadkowy rozmowca jest glupszy ode mnie,
        chyba ze z jego wypowiedzi/zachowania wynika co innego. Z twoich nic takiego
        nie wynika.
        Jesli chodzi o Zajdla - nie liczylbym specjalnie na to (nie mowiac o tym ze to
        nie ten termin :). To byl taki niewinny zart polaczony z autopromocja. Bo niby
        czemu nie? Nie znosze falszywej kokieterii i twierdzenia 'o, ja tam nic nie
        wiem, na niczym sie nie znam, pisze kiepskie rzeczy', skoro chocby wypowiedzi
        innych temu przecza.
        To tyle o moich kryteriach.
        I jeszcze jedna sprawa: wyobraz sobie, ze przychodzi tu ktos i mowi 'Hej,
        przeczytalem wlasnie Czarnoksieznika z Archipelagu, fajna ksiazka nie, ale
        ciekawe co dalej z Gedem... wiem, ze jest drugi tom, ale nie mam czasu/nie chce
        mi sie go czytac. Wiec powiedzcie, co dalej.'
        Charakterystyczna cecha lamerii: wszystko chca miec podane na tacy. A jak sie
        ich odsyla do zrodel, to sie wsciekaja i wyzywaja od przemadrzalych pozerow.
        To tyle ode mnie, wracam na newsy.
        • perlotiel Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 12.05.02, 19:22
          Gość portalu: Pradera napisał(a):

          > Zapytales mnie o kryteria. Prosze bardzo.
          >
          > Statystyka i doswiadczenie zyciowe nauczyly mnie, ze
          kazdy przypadkowy rozmowca
          >
          > najprawdopodbniej jest glupszy ode mnie. Przez
          przypadkowych rozumiem takze
          > tych, ktorych spotykam na wszelkiego rodzaju forach (o
          czatach nie wspomne, tam
          >
          > nie bywam), w przeciwienstwie do newsgroup - bo tam
          jakos ludzie wiedza, czego
          > chca od zycia i siebie nawzajem.
          > Dlatego tez zakladam ze kazdy moj przypadkowy rozmowca
          jest glupszy ode mnie,
          > chyba ze z jego wypowiedzi/zachowania wynika co innego.
          Z twoich nic takiego
          > nie wynika.

          skoro tak zakladasz to raczej Ty jestes glupszy od swoich
          przypadkowych rozmowcow :P




          > Jesli chodzi o Zajdla - nie liczylbym specjalnie na to
          (nie mowiac o tym ze to
          > nie ten termin :). To byl taki niewinny zart polaczony
          z autopromocja. Bo niby
          > czemu nie? Nie znosze falszywej kokieterii i
          twierdzenia 'o, ja tam nic nie
          > wiem, na niczym sie nie znam, pisze kiepskie rzeczy',
          skoro chocby wypowiedzi
          > innych temu przecza.


          tu sie (niestety) z Toba zgodze:/



          > To tyle o moich kryteriach.
          > I jeszcze jedna sprawa: wyobraz sobie, ze przychodzi tu
          ktos i mowi 'Hej,
          > przeczytalem wlasnie Czarnoksieznika z Archipelagu,
          fajna ksiazka nie, ale
          > ciekawe co dalej z Gedem... wiem, ze jest drugi tom,
          ale nie mam czasu/nie chce
          >
          > mi sie go czytac. Wiec powiedzcie, co dalej.'
          > Charakterystyczna cecha lamerii: wszystko chca miec
          podane na tacy. A jak sie
          > ich odsyla do zrodel, to sie wsciekaja i wyzywaja od
          przemadrzalych pozerow.
          > To tyle ode mnie, wracam na newsy.



          skoro chca miec wszystko na tacy to czemu by im tego nie
          podac??? to oni na tym traca- nie Ty. nie przeczytaja
          czegos ciekawego, wyjatkowego.

          • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 19:36
            perlotiel napisał(a):

            > Gość portalu: Pradera napisał(a):
            >
            > > Zapytales mnie o kryteria. Prosze bardzo.
            > >
            > > Statystyka i doswiadczenie zyciowe nauczyly mnie, ze
            > kazdy przypadkowy rozmowca
            > >
            > > najprawdopodbniej jest glupszy ode mnie. Przez
            > przypadkowych rozumiem takze
            > > tych, ktorych spotykam na wszelkiego rodzaju forach (o
            > czatach nie wspomne, tam
            > >
            > > nie bywam), w przeciwienstwie do newsgroup - bo tam
            > jakos ludzie wiedza, czego
            > > chca od zycia i siebie nawzajem.
            > > Dlatego tez zakladam ze kazdy moj przypadkowy rozmowca
            > jest glupszy ode mnie,
            > > chyba ze z jego wypowiedzi/zachowania wynika co innego.
            > Z twoich nic takiego
            > > nie wynika.
            >
            > skoro tak zakladasz to raczej Ty jestes glupszy od swoich
            > przypadkowych rozmowcow :P
            >
            Hmmm prosze o merytoryczne uzasadnienie tej odpowiedzi.
            Czyzbys nie zgadzala sie ze wiekszosc populacji ludzkiej jest co najwyzej
            przecietnie inteligentna? Ja zdaje sobie sprawe ze swoich wad i zalet. Wiem, ze
            jestem inteligentniejszy od wiekszosci ludzi, wiem tez ze jestem od nich np.
            slabszy fizycznie. Wiem, ze moja wiedza o Tolkienie (i nie tylko, ale o tym
            akurat teraz mowimy) jest spora. Ale za to nie znam sie np. na biologii
            molekularnej. Nad czym sie tu zastanawiac?

            > > To tyle o moich kryteriach.
            > > I jeszcze jedna sprawa: wyobraz sobie, ze przychodzi tu
            > ktos i mowi 'Hej,
            > > przeczytalem wlasnie Czarnoksieznika z Archipelagu,
            > fajna ksiazka nie, ale
            > > ciekawe co dalej z Gedem... wiem, ze jest drugi tom,
            > ale nie mam czasu/nie chce
            > >
            > > mi sie go czytac. Wiec powiedzcie, co dalej.'
            > > Charakterystyczna cecha lamerii: wszystko chca miec
            > podane na tacy. A jak sie
            > > ich odsyla do zrodel, to sie wsciekaja i wyzywaja od
            > przemadrzalych pozerow.
            >
            > skoro chca miec wszystko na tacy to czemu by im tego nie
            > podac??? to oni na tym traca- nie Ty. nie przeczytaja
            > czegos ciekawego, wyjatkowego.
            >
            No wiec nie. Ja nie tylko nie podam, ale i wysmieje, jesli sie beda przeciw
            takiemu traktowaniu buntowac. Czy to naprawde taki wysilek zajrzec do zrodel? Jak
            ci ludzie poradza sobie na studiach? I co im moja ew. odpowiedz przyniesie, skoro
            nie zadali sobie nawet trudu zrozumienia tego co przeczytali?
            • perlotiel Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 12.05.02, 19:54
              Gość portalu: Pradera napisał(a):

              > perlotiel napisał(a):
              >
              > > Gość portalu: Pradera napisał(a):
              > >
              > > > Zapytales mnie o kryteria. Prosze bardzo.
              > > >
              > > > Statystyka i doswiadczenie zyciowe nauczyly mnie, ze
              > > kazdy przypadkowy rozmowca
              > > >
              > > > najprawdopodbniej jest glupszy ode mnie. Przez
              > > przypadkowych rozumiem takze
              > > > tych, ktorych spotykam na wszelkiego rodzaju forach (o
              > > czatach nie wspomne, tam
              > > >
              > > > nie bywam), w przeciwienstwie do newsgroup - bo tam
              > > jakos ludzie wiedza, czego
              > > > chca od zycia i siebie nawzajem.
              > > > Dlatego tez zakladam ze kazdy moj przypadkowy rozmowca
              > > jest glupszy ode mnie,
              > > > chyba ze z jego wypowiedzi/zachowania wynika co innego.
              > > Z twoich nic takiego
              > > > nie wynika.
              > >
              > > skoro tak zakladasz to raczej Ty jestes glupszy od swoich
              > > przypadkowych rozmowcow :P
              > >
              > Hmmm prosze o merytoryczne uzasadnienie tej odpowiedzi.
              > Czyzbys nie zgadzala sie ze wiekszosc populacji
              ludzkiej jest co najwyzej
              > przecietnie inteligentna? Ja zdaje sobie sprawe ze
              swoich wad i zalet. Wiem, ze
              >
              > jestem inteligentniejszy od wiekszosci ludzi, wiem tez
              ze jestem od nich np.
              > slabszy fizycznie. Wiem, ze moja wiedza o Tolkienie (i
              nie tylko, ale o tym
              > akurat teraz mowimy) jest spora. Ale za to nie znam sie
              np. na biologii
              > molekularnej. Nad czym sie tu zastanawiac?

              tak, nie zgadzam sie, ze wiekszosc populacju ludzkiej
              "jest co najwyzej sredniej inteligencji". inteligencje
              romowcy oceniam po dluzszej konwersacji, a nie po kilku
              postach na forum. podobnie jak Ty zdaje sobie sprawe,
              przynajmniej czesciowo, z moich wad i zalet oraz poziomu
              inteligencji. ale to nie znaczy, ze mam sie wywyzszac
              ponad innych. tymbardziej jesli chodzi o wiedze
              encyklopedyczna, bo taka mi nie imponuje.
              >
              > > > To tyle o moich kryteriach.
              > > > I jeszcze jedna sprawa: wyobraz sobie, ze przychodzi tu
              > > ktos i mowi 'Hej,
              > > > przeczytalem wlasnie Czarnoksieznika z Archipelagu,
              > > fajna ksiazka nie, ale
              > > > ciekawe co dalej z Gedem... wiem, ze jest drugi tom,
              > > ale nie mam czasu/nie chce
              > > >
              > > > mi sie go czytac. Wiec powiedzcie, co dalej.'
              > > > Charakterystyczna cecha lamerii: wszystko chca miec
              > > podane na tacy. A jak sie
              > > > ich odsyla do zrodel, to sie wsciekaja i wyzywaja od
              > > przemadrzalych pozerow.
              > >
              > > skoro chca miec wszystko na tacy to czemu by im tego nie
              > > podac??? to oni na tym traca- nie Ty. nie przeczytaja
              > > czegos ciekawego, wyjatkowego.
              > >
              > No wiec nie. Ja nie tylko nie podam, ale i wysmieje,
              jesli sie beda przeciw
              > takiemu traktowaniu buntowac. Czy to naprawde taki
              wysilek zajrzec do zrodel? J
              > ak
              > ci ludzie poradza sobie na studiach? I co im moja ew.
              odpowiedz przyniesie, sko
              > ro
              > nie zadali sobie nawet trudu zrozumienia tego co
              przeczytali?


              skoro czerpiesz przyjemnosc z wysmiania tych ludzi to
              zmienia postac rzeczy. dla mnie jest obojetne czy
              przeczytaja czy nie. to ich sprawa. ale skoro
              dowartosciowujesz sie krytykujac ich, to prosze bardzo.

              • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 20:42
                perlotiel napisał(a):

                > Gość portalu: Pradera napisał(a):
                >
                > tak, nie zgadzam sie, ze wiekszosc populacju ludzkiej
                > "jest co najwyzej sredniej inteligencji".
                Definicja: jezeli cos jest 'srednie', to znaczy ze co najmniej połowa populacji
                ma to mniejsze lub równe (chyba że mowa o średniej ważonej). Więc nie masz tu
                racji - obiektywnie.

                > inteligencje
                > romowcy oceniam po dluzszej konwersacji, a nie po kilku
                > postach na forum.
                No cóż. Kwestia podejścia. Ja szacuję. Nie stosuję domniemania niewinności. Ale
                też bez przesady - jesli ktos nie daje mi wyraznie do zrozumienia swojej
                nizszosci pod tym względem (jak niektórzy na tym forum), to wtedy w ogole go nie
                oceniam, bo nie mam po co - i zostawiam go w spokoju.

                > podobnie jak Ty zdaje sobie sprawe,
                > przynajmniej czesciowo, z moich wad i zalet oraz poziomu
                > inteligencji. ale to nie znaczy, ze mam sie wywyzszac
                > ponad innych. tymbardziej jesli chodzi o wiedze
                > encyklopedyczna, bo taka mi nie imponuje.
                Wiedza encyklopedyczna to był tylko przykład.
                Przy okazji - nigdzie nie stwiedziłem że uważam jakichś ludzi za gorszych od
                siebie. Tylko głupszych. Jeśli ktoś uważa się za urażonego tym faktem, to trudno.
                Gdybym oceniał ludzi tylko po inteligencji to nie miałbym wielu przyjaciół :)
                (a wbrew rozsiewanym tu plotkom - mam ich sporo)
                > >
                > > > > To tyle o moich kryteriach.
                > > > > I jeszcze jedna sprawa: wyobraz sobie, ze przychodzi tu
                > > > ktos i mowi 'Hej,
                > > > > przeczytalem wlasnie Czarnoksieznika z Archipelagu,
                > > > fajna ksiazka nie, ale
                > > > > ciekawe co dalej z Gedem... wiem, ze jest drugi tom,
                > > > ale nie mam czasu/nie chce
                > > > >
                > > > > mi sie go czytac. Wiec powiedzcie, co dalej.'
                > > > > Charakterystyczna cecha lamerii: wszystko chca miec
                > > > podane na tacy. A jak sie
                > > > > ich odsyla do zrodel, to sie wsciekaja i wyzywaja od
                > > > przemadrzalych pozerow.
                > > >
                > > > skoro chca miec wszystko na tacy to czemu by im tego nie
                > > > podac??? to oni na tym traca- nie Ty. nie przeczytaja
                > > > czegos ciekawego, wyjatkowego.
                > > >
                > > No wiec nie. Ja nie tylko nie podam, ale i wysmieje,
                > jesli sie beda przeciw
                > > takiemu traktowaniu buntowac. Czy to naprawde taki
                > wysilek zajrzec do zrodel? J
                > > ak
                > > ci ludzie poradza sobie na studiach? I co im moja ew.
                > odpowiedz przyniesie, sko
                > > ro
                > > nie zadali sobie nawet trudu zrozumienia tego co
                > przeczytali?
                >
                > skoro czerpiesz przyjemnosc z wysmiania tych ludzi to
                > zmienia postac rzeczy. dla mnie jest obojetne czy
                > przeczytaja czy nie. to ich sprawa. ale skoro
                > dowartosciowujesz sie krytykujac ich, to prosze bardzo.
                >
                Przyjemnosc? No nie wiem. Nie jestem masochistą. No, może pewną. Ale przede
                wszystkim irytację i znużenie. Jeśli naprawdę nie zdenerwował by cię ktoś kto
                przychodzi i żąda wszystkich odpowiedzi mimo że nawet nie doczytał do końca
                jakiegoś (akurat twojego ulubionego) cyklu, to podziwiam. Tylko nie rozumiem,
                czemu z kolei wtedy denerwuje cię moja odpowiedź temu komuś. To bardzo selektywna
                irytacja.

                Walka z lamerią - to dopiero walka z wiatrakami.
                • perlotiel Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 12.05.02, 21:36
                  Gość portalu: Pradera napisał(a):

                  > perlotiel napisał(a):
                  >
                  > > Gość portalu: Pradera napisał(a):
                  > >
                  > > tak, nie zgadzam sie, ze wiekszosc populacju ludzkiej
                  > > "jest co najwyzej sredniej inteligencji".
                  > Definicja: jezeli cos jest 'srednie', to znaczy ze co
                  najmniej połowa populacji
                  >
                  > ma to mniejsze lub równe (chyba że mowa o średniej
                  ważonej). Więc nie masz tu
                  > racji - obiektywnie.

                  mozliwe, ze nie mam. nie mam dostepu do zadnych badan,
                  ankiet, sond potwierdzajacych moje zdanie, wiec nie
                  zaprzeczam. btw: wazna dla Ciebie jest inteligencja
                  wrodzona czy nabyta???


                  >
                  > > inteligencje
                  > > romowcy oceniam po dluzszej konwersacji, a nie po kilku
                  > > postach na forum.
                  > No cóż. Kwestia podejścia. Ja szacuję. Nie stosuję
                  domniemania niewinności. Ale
                  >
                  > też bez przesady - jesli ktos nie daje mi wyraznie do
                  zrozumienia swojej
                  > nizszosci pod tym względem (jak niektórzy na tym
                  forum), to wtedy w ogole go ni
                  > e
                  > oceniam, bo nie mam po co - i zostawiam go w spokoju.


                  >
                  > > podobnie jak Ty zdaje sobie sprawe,
                  > > przynajmniej czesciowo, z moich wad i zalet oraz poziomu
                  > > inteligencji. ale to nie znaczy, ze mam sie wywyzszac
                  > > ponad innych. tymbardziej jesli chodzi o wiedze
                  > > encyklopedyczna, bo taka mi nie imponuje.
                  > Wiedza encyklopedyczna to był tylko przykład.
                  > Przy okazji - nigdzie nie stwiedziłem że uważam jakichś
                  ludzi za gorszych od
                  > siebie. Tylko głupszych. Jeśli ktoś uważa się za
                  urażonego tym faktem, to trudn
                  > o.
                  > Gdybym oceniał ludzi tylko po inteligencji to nie
                  miałbym wielu przyjaciół :)
                  > (a wbrew rozsiewanym tu plotkom - mam ich sporo)

                  skoro tak, to przepraszam. zle zinterpretowalam Twoje
                  slowa. to milo, ze mniej inteligentnych nie uwazasz za
                  gorszych... tylko dlaczego nie chcesz z nimi rozmawiac ;P
                  ??? btw: w plotki nie wierze;) nie wazne czego dotycza





                  > > >
                  > > > > > To tyle o moich kryteriach.
                  > > > > > I jeszcze jedna sprawa: wyobraz sobie, ze
                  przychodzi tu
                  > > > > ktos i mowi 'Hej,
                  > > > > > przeczytalem wlasnie Czarnoksieznika z Archipelagu,
                  > > > > fajna ksiazka nie, ale
                  > > > > > ciekawe co dalej z Gedem... wiem, ze jest drugi
                  tom,
                  > > > > ale nie mam czasu/nie chce
                  > > > > >
                  > > > > > mi sie go czytac. Wiec powiedzcie, co dalej.'
                  > > > > > Charakterystyczna cecha lamerii: wszystko chca miec
                  > > > > podane na tacy. A jak sie
                  > > > > > ich odsyla do zrodel, to sie wsciekaja i
                  wyzywaja od
                  > > > > przemadrzalych pozerow.
                  > > > >
                  > > > > skoro chca miec wszystko na tacy to czemu by im
                  tego nie
                  > > > > podac??? to oni na tym traca- nie Ty. nie przeczytaja
                  > > > > czegos ciekawego, wyjatkowego.
                  > > > >
                  > > > No wiec nie. Ja nie tylko nie podam, ale i wysmieje,
                  > > jesli sie beda przeciw
                  > > > takiemu traktowaniu buntowac. Czy to naprawde taki
                  > > wysilek zajrzec do zrodel? J
                  > > > ak
                  > > > ci ludzie poradza sobie na studiach? I co im moja ew.
                  > > odpowiedz przyniesie, sko
                  > > > ro
                  > > > nie zadali sobie nawet trudu zrozumienia tego co
                  > > przeczytali?
                  > >
                  > > skoro czerpiesz przyjemnosc z wysmiania tych ludzi to
                  > > zmienia postac rzeczy. dla mnie jest obojetne czy
                  > > przeczytaja czy nie. to ich sprawa. ale skoro
                  > > dowartosciowujesz sie krytykujac ich, to prosze bardzo.
                  > >
                  > Przyjemnosc? No nie wiem. Nie jestem masochistą. No,
                  może pewną. Ale przede
                  > wszystkim irytację i znużenie. Jeśli naprawdę nie
                  zdenerwował by cię ktoś kto
                  > przychodzi i żąda wszystkich odpowiedzi mimo że nawet
                  nie doczytał do końca
                  > jakiegoś (akurat twojego ulubionego) cyklu, to podziwiam.
                  jak sie tak dluzej nad tym zastanowie, to dochodze do
                  wniosku, ze tez bylabym zdenerwowany, jezeli chodziloby o
                  moja ulubiona powiesc. ale albo bym odpowiedziala, albo
                  przemilczala. na pewno nie napadala za niewiedze.
                  bardziej irytujace wydaja mi sie ludzie, ktorzy zdradzaja
                  zakonczenie wbrew woli drugiej osoby.



                  Tylko nie rozumiem,
                  > czemu z kolei wtedy denerwuje cię moja odpowiedź temu
                  komuś. To bardzo selektyw
                  > na
                  > irytacja.
                  >
                  > Walka z lamerią - to dopiero walka z wiatrakami.

                  • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 22:08
                    perlotiel napisał(a):

                    > Gość portalu: Pradera napisał(a):
                    >
                    > > perlotiel napisał(a):
                    > >
                    > > > Gość portalu: Pradera napisał(a):
                    > > >
                    > skoro tak, to przepraszam. zle zinterpretowalam Twoje
                    > slowa. to milo, ze mniej inteligentnych nie uwazasz za
                    > gorszych... tylko dlaczego nie chcesz z nimi rozmawiac ;P
                    > ??? btw: w plotki nie wierze;) nie wazne czego dotycza
                    >
                    jak widzisz, rozmawianie z ludzmi inteligentnymi prowadzi w koncu do jakiegos
                    porozumienia - jesli nie zgody, to przynajmniej do wzajemnego szacunku. Moze
                    wlasnie dlatego.
                    rozmowa nie tylko z glupszymi, ale w dodatku agresywnymi osobnikami, nie prowadzi
                    do niczego.


                    > jak sie tak dluzej nad tym zastanowie, to dochodze do
                    > wniosku, ze tez bylabym zdenerwowany, jezeli chodziloby o
                    > moja ulubiona powiesc. ale albo bym odpowiedziala, albo
                    > przemilczala. na pewno nie napadala za niewiedze.
                    To kwestia zmeczenia. Kiedys tez nie napadalem. Czasami nawet tlumaczylem. Ale mi
                    przeszlo.
                    (zreszta, przejrzyj dokladnie moje posty na tym forum - ile razy faktycznie
                    odpowiadalem na pytanie, jesli bylo sensowne, a ile razy sie irytowalem? wg. mnie
                    wychodzi gdzies tak pol na pol)
                    • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 22:11
                      Aha i zapomnialem odpowiedziec na jedno pytanie.
                      Wg. mnie najwazniejsza jest inteligencja przejawiana w danym momencie. Czyli
                      wypadkowa wrodzonej i nabytej.
                      Brak wrodzonej inteligencji mozna nadrobic wysilkiem i dobrymi checiami. Jesli
                      ktos pozostaje glupi i nie chce nic w tym kierunku zdzialac, to nic juz mu nie
                      pomoze.
                      • Gość: pirat Inteligencja IP: *.opole.dialup.inetia.pl 13.05.02, 00:28
                        "inteligencja przejawiana w danym momencie"
                        - to ciekawe ! A ja myslalem ze inteligencja jest cecha
                        ludzkiego umyslu ktora sie (w zasadzie) nie zmienia. Albo
                        jest (rozna u roznych ludzi), albo jej nie ma. Chyba ze
                        chodzi Ci o swiadome udawanie ze jest sie glupszym niz
                        sie jest w rzeczywistosci. Zmienne sa tylko: wiedza i
                        doswiadczenie ktore sa materialem z ktorego narzedzie
                        zwane inteligencja robi wiekszy lub mniejszy uzytek (lub
                        nie robi go wcale).
                        "wrodzona i nabyta inteligencja"
                        - patrz wyzej; co do nabytej to chyba tylko w przypadku
                        sztucznej inteligencji
                        "Brak wrodzonej inteligencji mozna nadrobic wysilkiem i
                        dobrymi checiami".
                        A ja mysle ze braku inteligencji niczym nie mozna
                        nadrobic. Ot co.
                        P.S. Pamietam taka jedna definicje inteligencji: jest to
                        miara umiejetnosci radzenia sobie (szybkiego znajdowania
                        wlasciwych rozwiazan) w roznych sytuacjach. A taka osobe,
                        ktora ja (i nie tylko ja !) uwazam za bardzo inteligentna
                        ktora kompletnie nie radzi sobie z obsluga takich
                        urzadzen jak np. pilot do VCR. I co ? Mialbym ja uznac za
                        glupia ?? Bo ja to potrafie z za przeproszeniem z palcem
                        w d ?
                        Pzdr
                        • Gość: Pradera Re: Inteligencja IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 13.05.02, 08:49
                          Bez wynikow testu nie mogę określić, jaką kto ma inteligencję wrodzoną. Dlatego
                          muszę opierać się na tym, co dany człowiek sobą reprezentuje - i to miałem na
                          myśli.
                          Przy pewnym wysiłku można niektóre braki uzupełnić / zamaskować tak, że nie
                          przeszkadzają.
                          A tak w ogóle to nadal nie ma jednej, ustalonej definicji inteligencji, więc
                          nie spierajmy się o detale.
                          • perlotiel Re: Inteligencja 13.05.02, 09:42
                            Gość portalu: Pradera napisał(a):

                            > Bez wynikow testu nie mogę określić, jaką kto ma
                            inteligencję wrodzoną. Dlatego
                            >
                            > muszę opierać się na tym, co dany człowiek sobą
                            reprezentuje - i to miałem na
                            > myśli.
                            > Przy pewnym wysiłku można niektóre braki uzupełnić /
                            zamaskować tak, że nie
                            > przeszkadzają.
                            > A tak w ogóle to nadal nie ma jednej, ustalonej
                            definicji inteligencji, więc
                            > nie spierajmy się o detale.



                            ostatnio amerykanscy naukowcy podobno dowiedli, ze nie ma
                            czegos takiego, jak inteligencja wrodzona. wszystko
                            zalezy od tego w jakich warunkach czlowiek sie wychowal.
                            nie zgadzam sie z tym do konca, ale i tak bardzo mi sie
                            podoba zdanie, ktore kiedys uslyszalam w jakims filmie :
                            i will is more important then iq.
                            bo niby dlaczego ktos z niskim ilorazem inteligencji ma
                            byc przekreslony??? mam kolege, ktory nie potrafii sie
                            wyslawiac. nie jaka sie, tylko ma problemy z dobieraniem
                            odpowiednich slow. jest oczytany. pisze piekne
                            opowiadanie, bogate jezykowo. ale gdybys z nim
                            porozmawial pewnie doszedl bys do wniosku, ze ma ubogie
                            slownictwo i jest malo inteligenty.
                            • Gość: pirat Re: Inteligencja IP: *.opole.cvx.ppp.tpnet.pl 13.05.02, 15:15
                              mam kolege, ktory nie potrafii sie
                              > wyslawiac. nie jaka sie, tylko ma problemy z dobieraniem
                              > odpowiednich slow. jest oczytany. pisze piekne
                              > opowiadanie, bogate jezykowo. ale gdybys z nim
                              > porozmawial pewnie doszedl bys do wniosku, ze ma ubogie
                              > slownictwo i jest malo inteligenty.

                              to czemu nie idzie do logopedy albo do psychologa ? (no
                              chyba ze juz byl i nic sie nie da zrobic) - przeciez jest
                              duze prawdopodobienstwo ze przy odpowiednich cwiczeniach
                              by go z tego "wyleczyli".

                              • perlotiel Re: Inteligencja 13.05.02, 18:18
                                Gość portalu: pirat napisał(a):

                                > mam kolege, ktory nie potrafii sie
                                > > wyslawiac. nie jaka sie, tylko ma problemy z dobieraniem
                                > > odpowiednich slow. jest oczytany. pisze piekne
                                > > opowiadanie, bogate jezykowo. ale gdybys z nim
                                > > porozmawial pewnie doszedl bys do wniosku, ze ma ubogie
                                > > slownictwo i jest malo inteligenty.
                                >
                                > to czemu nie idzie do logopedy albo do psychologa ? (no
                                > chyba ze juz byl i nic sie nie da zrobic) - przeciez jest
                                > duze prawdopodobienstwo ze przy odpowiednich cwiczeniach
                                > by go z tego "wyleczyli".
                                >


                                jestes okropny! do logopedy??? przeciez napisala, ze sie
                                nie jaka! psycholog? watpie, zeby mialo to poczatki o
                                podlozu psychologicznym :P
                                • Gość: pirat Logopeda IP: *.opole.cvx.ppp.tpnet.pl 14.05.02, 00:22

                                  > jestes okropny! do logopedy??? przeciez napisala, ze sie
                                  > nie jaka! psycholog? watpie, zeby mialo to poczatki o
                                  > podlozu psychologicznym :P

                                  Wybacz ze cytuje encyklopedie ale zeby mi tu zaraz
                                  architekt nie napisal ze odwoluje Cie do zrodel:
                                  "LOGOPEDIA [gr.], nauka z pogranicza psychologii,
                                  pedagogiki, językoznawstwa i medycyny, zajmująca się
                                  procesami kształtowania się mowy oraz metodami
                                  rozpoznawania i leczenia jej wad i zaburzeń"
                                  Jak widzisz logopeda jest nie tylko od jakania sie.

                                  Nie znam sprawy dokladnie, wiec sie nie bede wymadrzal,
                                  tak po prostu sobie pomyslalem ze moze cos tu w ten
                                  sposob mozna by bylo gosciowi pomoc.

                                  A jesli chodzi o jakanie sie to wlasnie ono ma
                                  najczesciej podloze psychologiczne. Ale... patrz wyzej.
                                  • spiralarchitect Re: Logopeda 14.05.02, 10:58
                                    > Wybacz ze cytuje encyklopedie ale zeby mi tu zaraz
                                    > architekt nie napisal ze odwoluje Cie do zrodel

                                    Niby dlaczego mialbym tak robic ? Gdybys napisal ze jestes logopeda i wtedy do
                                    zrodel odeslal, to bylyby pewne podstawy twierdzic ze cos tu jest nie tak (to
                                    przykald ogolnej prawidlowosci, nie odnosi sie absolutnie do Twojej osoby).


                                    • Gość: pirat Re: Logopeda IP: *.opole.dialup.inetia.pl 14.05.02, 12:10
                                      spiralarchitect napisał(a):

                                      > > Wybacz ze cytuje encyklopedie ale zeby mi tu zaraz
                                      > > architekt nie napisal ze odwoluje Cie do zrodel
                                      >
                                      > Niby dlaczego mialbym tak robic ? Gdybys napisal ze
                                      jestes logopeda i wtedy do
                                      > zrodel odeslal, to bylyby pewne podstawy twierdzic ze
                                      cos tu jest nie tak (to
                                      > przykald ogolnej prawidlowosci, nie odnosi sie
                                      absolutnie do Twojej osoby).
                                      >
                                      >

                                      gdybym byl logopeda to mysle, ze mialbym duzo wiecej do
                                      powiedzenia w tym temacie.
                                  • perlotiel Re: Logopeda 14.05.02, 14:30
                                    Gość portalu: pirat napisał(a):

                                    >
                                    > > jestes okropny! do logopedy??? przeciez napisala, ze sie
                                    > > nie jaka! psycholog? watpie, zeby mialo to poczatki o
                                    > > podlozu psychologicznym :P
                                    >
                                    > Wybacz ze cytuje encyklopedie ale zeby mi tu zaraz
                                    > architekt nie napisal ze odwoluje Cie do zrodel:
                                    > "LOGOPEDIA [gr.], nauka z pogranicza psychologii,
                                    > pedagogiki, językoznawstwa i medycyny, zajmująca się
                                    > procesami kształtowania się mowy oraz metodami
                                    > rozpoznawania i leczenia jej wad i zaburzeń"
                                    > Jak widzisz logopeda jest nie tylko od jakania sie.
                                    >
                                    > Nie znam sprawy dokladnie, wiec sie nie bede wymadrzal,
                                    > tak po prostu sobie pomyslalem ze moze cos tu w ten
                                    > sposob mozna by bylo gosciowi pomoc.
                                    >
                                    > A jesli chodzi o jakanie sie to wlasnie ono ma
                                    > najczesciej podloze psychologiczne. Ale... patrz wyzej.


                                    ciagle jednak wydaje mi sie, ze to nie ma nic wspolnego.
                                    ale nie jestem ekspertem w tej dxziedzinie.
                                    btw: wie, ze jakanie ma podloze psychologiczne.
                            • Gość: pirat Re: Inteligencja IP: *.opole.cvx.ppp.tpnet.pl 13.05.02, 15:27

                              > ostatnio amerykanscy naukowcy podobno dowiedli, ze nie ma
                              > czegos takiego, jak inteligencja wrodzona. wszystko
                              > zalezy od tego w jakich warunkach czlowiek sie wychowal.


                              he, he a ja czytalem o badaniach dowodzacych ze jest
                              dokladnie odwrotnie - ze im inteligentniejsi rodzice tym
                              inteligentniejsze dzieci (i vice versa). tyle ze nie wiem
                              ktore sa swiezsze (badania). Zreszta moze byc tak ze jak
                              sie przebywa od malego w otoczeniu samych glabow to i
                              Einstein nie rozwinal by sie jak nalezy (albo np. dzieci
                              znalezione gdziestam w np. lesie, wychowywane przez
                              zwierzeta, lub same, tzn bez kontaktu z innymi ludzmi).
                              Moim zdaniem nie mozna inteligencji "nabyc" gdy sie nie
                              ma odpowiednich uwarunkowan genetycznych. Wychowanie
                              jedynie odkryje te umiejetnosci, wycwiczy je szybko, (a
                              brak odp. wychowania - nie pozwoli na ten rozwoj), ale na
                              pewno nie stworzy. Przypominam ze z proznego to i Salomon
                              nie naleje (a propos Praderowskiej tezy o "nadrabianiu").
                              Jak nie posiadajac inteligencji mozna ja symulowac ? Moim
                              zdaniem nie mozna.
                              Ale ja tam monopolu na prawde nie posiadam wiec
                              pozostawmy ta kwestie otwarta, moze nastepne badania cos
                              rozstrzygna.
                              • Gość: Pradera Re: Inteligencja IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 13.05.02, 17:40
                                A propos mojej tezy o nadrabianiu - chodzilo mi mniej wiecej o to, ze mozna nie
                                byc inteligentnym, ale np. uprzejmym i pracowitym - i w moich oczach wychodzi
                                sie na to samo.

                                (zaraz pewnie uslysze 'kto ci dal prawo oceniac innych'...)
                                • Gość: pirat Re: Inteligencja IP: *.opole.cvx.ppp.tpnet.pl 14.05.02, 00:31
                                  > A propos mojej tezy o nadrabianiu - chodzilo mi mniej
                                  wiecej o to, ze mozna nie
                                  >
                                  > byc inteligentnym, ale np. uprzejmym i pracowitym - i w
                                  moich oczach wychodzi
                                  > sie na to samo.
                                  >
                                  > (zaraz pewnie uslysze 'kto ci dal prawo oceniac innych'...)

                                  A ! To co innego. Bo juz mialem w zanadrzu argument ze
                                  jak slepy od urodzenia moze udawac ze widzi czy opowiadac
                                  o swiecie widzialnym, albo gluchy o dzwiekach, a my
                                  wszyscy o kolorze swiatla podczerwonego, lub pieknej
                                  muzyce ultradzwiekow. :-)

                                  2. Nic nie uslyszysz bo takie odzywki nie sa w moim
                                  stylu. Nawet jesli sie uwazasz za alfe i omege to malo
                                  mnie to obchodzi. A badz sobie. Czy ja z Toba wodke pilem
                                  czy co ? Tak samo jak ja nie masz monopolu na prawde,
                                  wiec wcale nie musisz miec racji (choc mozesz). ;-)

                                  Nara
                              • perlotiel Re: Inteligencja 13.05.02, 18:25
                                Gość portalu: pirat napisał(a):

                                >
                                > > ostatnio amerykanscy naukowcy podobno dowiedli, ze nie ma
                                > > czegos takiego, jak inteligencja wrodzona. wszystko
                                > > zalezy od tego w jakich warunkach czlowiek sie wychowal.
                                >
                                >
                                > he, he a ja czytalem o badaniach dowodzacych ze jest
                                > dokladnie odwrotnie - ze im inteligentniejsi rodzice tym
                                > inteligentniejsze dzieci (i vice versa). tyle ze nie wiem
                                > ktore sa swiezsze (badania). Zreszta moze byc tak ze jak
                                > sie przebywa od malego w otoczeniu samych glabow to i
                                > Einstein nie rozwinal by sie jak nalezy (albo np. dzieci
                                > znalezione gdziestam w np. lesie, wychowywane przez
                                > zwierzeta, lub same, tzn bez kontaktu z innymi ludzmi).
                                > Moim zdaniem nie mozna inteligencji "nabyc" gdy sie nie
                                > ma odpowiednich uwarunkowan genetycznych. Wychowanie
                                > jedynie odkryje te umiejetnosci, wycwiczy je szybko, (a
                                > brak odp. wychowania - nie pozwoli na ten rozwoj), ale na
                                > pewno nie stworzy. Przypominam ze z proznego to i Salomon
                                > nie naleje (a propos Praderowskiej tezy o "nadrabianiu").
                                > Jak nie posiadajac inteligencji mozna ja symulowac ?

                                O! a ja glupia myslalam, ze kazdy w jakims stopniu jest
                                inteligentny :P no ale to tylko moje skromne, nic nie
                                znaczace zdanie.


                                Moim
                                > zdaniem nie mozna.
                                > Ale ja tam monopolu na prawde nie posiadam wiec
                                > pozostawmy ta kwestie otwarta, moze nastepne badania cos
                                > rozstrzygna.


                                wytlumacz mi jedno: co maja zrobic osoby, ktorych rodzice
                                skonczyli zawodowki (jesli skonczyli), a chca osiagnac
                                wiecej??? skoro ich rodzice nie byli inteligentni to oni
                                tez nie sa (w/g Twojej teorii). skoro takich brakow nie
                                da sie nadrobic... co oni maja zrobic????
                                • Gość: pirat Re: Inteligencja IP: *.opole.cvx.ppp.tpnet.pl 14.05.02, 01:14

                                  > O! a ja glupia myslalam, ze kazdy w jakims stopniu jest
                                  > inteligentny :P

                                  1. Oczywiscie, kazdy z nas jest w jakims stopniu bardziej
                                  lub mniej inteligentny (swiat bylby nudny gdyby bylo
                                  inaczej) [a moze bylby wtedy bardziej sprawiedliwy ???].
                                  Fakt - zle wyrazilem slowami to co myslalem. Chodzilo mi
                                  o to, ze kazdy z nas posiada poziom inteligencji zapisany
                                  w genach (tak jak np. wzrost). I oczywiscie nie ma ludzi
                                  o inteligencji = 0, tylko sa ludzie o poziomie
                                  inteligencji w zakresie od... do... (jednostka niewazna).
                                  Ciezka praca mozna zdobyc duza wiedze, przezycia zyciowe
                                  dadza nam tzw. doswiadczenie, ale inteligencja jako taka
                                  sie nie zmieni. A z kolei sama wiedza i doswiadczenie to
                                  za malo by nazwac kogos inteligentnym (czy tez madrym,
                                  choc uwazam ze madrosc<>inteligencja)
                                  >
                                  no ale to tylko moje skromne, nic nie znaczace zdanie.
                                  - Mam nadzieje ze mowisz tak tylko z przekory, co ;-) ?
                                  >

                                  > wytlumacz mi jedno: co maja zrobic osoby, ktorych rodzice
                                  > skonczyli zawodowki (jesli skonczyli), a chca osiagnac
                                  > wiecej??? skoro ich rodzice nie byli inteligentni to oni
                                  > tez nie sa (w/g Twojej teorii). skoro takich brakow nie
                                  > da sie nadrobic... co oni maja zrobic????

                                  To samo co ci ktorych rodzice sa profesorami na
                                  uczelniach: uczyc sie i poznawac swiat, nieustannie sie
                                  rozwijac. Nie twierdze ze sa na starcie spaleni, tylko ze
                                  (ci pierwsi) beda mieli statystycznie wiecej problemow
                                  niz ci drudzy. A efekt koncowy zalezy od ich pracy.
                                  Pewnie znasz takie powiedzonko ze szkoly: "zdolny ale
                                  leniwy". I oto po latach nauki okazuje sie ze ten mniej
                                  inteligentny zdobywa lepsza sytacje w swym srodowisku niz
                                  ten "zdolny ale leniwy". I jest OK. Ale patrzac na to
                                  obiektywnie, co by bylo gdyby ten leniwy nie byl leniwy
                                  tylko pracowal tak samo (ciezko) jak ten mniej zdolny
                                  (inteligentny) ? Ano na pewno osiagniecia mialby wieksze.

                                  > skoro ich rodzice nie byli inteligentni to oni
                                  > tez nie sa (w/g Twojej teorii). skoro takich brakow nie
                                  > da sie nadrobic... co oni maja zrobic????
                                  Zle mnie zrozumialas: To ze ktos ma malo inteligentnych
                                  rodzicow wcale nie znaczy ze ich dzieci beda malo
                                  inteligentne. Wg praw genetyki - znaczy to tylko tyle ze
                                  tacy rodzice maja wieksze szanse na malo inteligentne
                                  potomstwo niz odwrotnie.
                                  Przyklad troche niefrasobliwy ale co tam: znam pare
                                  takich rodzin gdzie malo atrakcyjni fizycznie rodzice
                                  maja b. przystojnych synow czy piekne corki. Ale prawda
                                  (smutna) jest taka ze tacy rodzice najczesciej plodza
                                  brzydkie dzieci - (nie jest tak ?)
                                  Sek w tym aby w zyciu wiedziec gdzie lezy nasza granica
                                  mozliwosci intelektualnych i ponad nia sie nie wychylac.
                                  Czyli jak to rzekl jeden gosc: Kazdy z nas musi osiagnac
                                  swoj poziom niekompetencji.
                                  O ! Wpadl mi do glowy taki przyklad (pewnie powiecie ze
                                  glupi - no to co ?)
                                  Kazda statystyczna malpa ma jakistam poziom inteligencji,
                                  porownywalny z baaaaaardzo mlodym czlowiekiem. I chocby
                                  "przyszlo tysiac atletow i kazdy zjadlby tysiac kotletow"
                                  to niestety ale niewiele wiecej sie z takiej (skadinad
                                  sympatycznej) malpki wycisnac nie da. Ja, chocbym sie za
                                  przeproszeniem "posral w gacie" to drugiego Wladcy
                                  Piersieni nie napisze. I wiem o tym ! Ale przeciez to nie
                                  jest powod do wpadania w rozpacz, czyz nie, moja droga
                                  Perlotiel ?
                                  (Twa ksywka mi sie kojarzy z Lothlorien) :-))
                                  • perlotiel Re: Inteligencja 14.05.02, 14:51
                                    Gość portalu: pirat napisał(a):

                                    >
                                    > > O! a ja glupia myslalam, ze kazdy w jakims stopniu jest
                                    > > inteligentny :P
                                    >
                                    > 1. Oczywiscie, kazdy z nas jest w jakims stopniu bardziej
                                    > lub mniej inteligentny (swiat bylby nudny gdyby bylo
                                    > inaczej) [a moze bylby wtedy bardziej sprawiedliwy ???].
                                    > Fakt - zle wyrazilem slowami to co myslalem. Chodzilo mi
                                    > o to, ze kazdy z nas posiada poziom inteligencji zapisany
                                    > w genach (tak jak np. wzrost). I oczywiscie nie ma ludzi
                                    > o inteligencji = 0, tylko sa ludzie o poziomie
                                    > inteligencji w zakresie od... do... (jednostka niewazna).
                                    > Ciezka praca mozna zdobyc duza wiedze, przezycia zyciowe
                                    > dadza nam tzw. doswiadczenie, ale inteligencja jako taka
                                    > sie nie zmieni. A z kolei sama wiedza i doswiadczenie to
                                    > za malo by nazwac kogos inteligentnym (czy tez madrym,
                                    > choc uwazam ze madrosc<>inteligencja)


                                    i tak mnie nie przekonales ;P ale przyznam, ze juz sie
                                    lamalam przy Twoich argumentach.


                                    > >
                                    > no ale to tylko moje skromne, nic nie znaczace zdanie.
                                    > - Mam nadzieje ze mowisz tak tylko z przekory, co ;-) ?


                                    Z przekory??? no moze troche ;)



                                    > >
                                    >
                                    > > wytlumacz mi jedno: co maja zrobic osoby, ktorych rodzice
                                    > > skonczyli zawodowki (jesli skonczyli), a chca osiagnac
                                    > > wiecej??? skoro ich rodzice nie byli inteligentni to oni
                                    > > tez nie sa (w/g Twojej teorii). skoro takich brakow nie
                                    > > da sie nadrobic... co oni maja zrobic????
                                    >
                                    > To samo co ci ktorych rodzice sa profesorami na
                                    > uczelniach: uczyc sie i poznawac swiat, nieustannie sie
                                    > rozwijac. Nie twierdze ze sa na starcie spaleni, tylko ze
                                    > (ci pierwsi) beda mieli statystycznie wiecej problemow
                                    > niz ci drudzy. A efekt koncowy zalezy od ich pracy.
                                    > Pewnie znasz takie powiedzonko ze szkoly: "zdolny ale
                                    > leniwy". I oto po latach nauki okazuje sie ze ten mniej
                                    > inteligentny zdobywa lepsza sytacje w swym srodowisku niz
                                    > ten "zdolny ale leniwy". I jest OK. Ale patrzac na to
                                    > obiektywnie, co by bylo gdyby ten leniwy nie byl leniwy
                                    > tylko pracowal tak samo (ciezko) jak ten mniej zdolny
                                    > (inteligentny) ? Ano na pewno osiagniecia mialby wieksze.

                                    i to jest niesprawiedliwe. zgadzam sie, ze kazdy ma
                                    jakies ograniczenia (w koncu einstein musial miec wieksze
                                    predyspozycje ode mnie), ale dlaczego ktos kto ciezko
                                    pracuje zdobywajac wiedze nie imponuje tak duze ilosci
                                    osob, jak ktos dla kogo nauka nie jest zadnym wysilkiem???



                                    > > skoro ich rodzice nie byli inteligentni to oni
                                    > > tez nie sa (w/g Twojej teorii). skoro takich brakow nie
                                    > > da sie nadrobic... co oni maja zrobic????
                                    > Zle mnie zrozumialas: To ze ktos ma malo inteligentnych
                                    > rodzicow wcale nie znaczy ze ich dzieci beda malo
                                    > inteligentne. Wg praw genetyki - znaczy to tylko tyle ze
                                    > tacy rodzice maja wieksze szanse na malo inteligentne
                                    > potomstwo niz odwrotnie.
                                    > Przyklad troche niefrasobliwy ale co tam: znam pare
                                    > takich rodzin gdzie malo atrakcyjni fizycznie rodzice
                                    > maja b. przystojnych synow czy piekne corki. Ale prawda
                                    > (smutna) jest taka ze tacy rodzice najczesciej plodza
                                    > brzydkie dzieci - (nie jest tak ?)

                                    O_O ! az mi buzia opadla czytajac ten fragment ;)
                                    pamietaj, ze uroda to pojecie wzgledne.



                                    > Sek w tym aby w zyciu wiedziec gdzie lezy nasza granica
                                    > mozliwosci intelektualnych i ponad nia sie nie wychylac.
                                    > Czyli jak to rzekl jeden gosc: Kazdy z nas musi osiagnac
                                    > swoj poziom niekompetencji.
                                    > O ! Wpadl mi do glowy taki przyklad (pewnie powiecie ze
                                    > glupi - no to co ?)
                                    > Kazda statystyczna malpa ma jakistam poziom inteligencji,
                                    > porownywalny z baaaaaardzo mlodym czlowiekiem. I chocby
                                    > "przyszlo tysiac atletow i kazdy zjadlby tysiac kotletow"
                                    > to niestety ale niewiele wiecej sie z takiej (skadinad
                                    > sympatycznej) malpki wycisnac nie da. Ja, chocbym sie za
                                    > przeproszeniem "posral w gacie" to drugiego Wladcy
                                    > Piersieni nie napisze. I wiem o tym ! Ale przeciez to nie
                                    > jest powod do wpadania w rozpacz, czyz nie, moja droga
                                    > Perlotiel ?


                                    kolejny argument, ktory prawie mnie przekonal. jeszcze
                                    dwa takie i przyznam Ci racje ;)

                                    > (Twa ksywka mi sie kojarzy z Lothlorien) :-))

                                    i slusznie- takie bylo moje zamierzenie:)

                                    • Gość: pirat Do Perlotiel IP: *.opole.dialup.inetia.pl 14.05.02, 22:45
                                      > i tak mnie nie przekonales ;P ale przyznam, ze juz sie
                                      > lamalam przy Twoich argumentach.

                                      Pisze to, by ukazac Ci moj punkt widzenia, z ktorym sie
                                      mozesz, ale nie musisz zgadzac. A juz na pewno nie sluzy
                                      on do lamania kogokolwiek (Ciebie, O Perlotiel)!!!

                                      > i to jest niesprawiedliwe. zgadzam sie, ze kazdy ma
                                      > jakies ograniczenia (w koncu einstein musial miec wieksze
                                      > predyspozycje ode mnie), ale dlaczego ktos kto ciezko
                                      > pracuje zdobywajac wiedze nie imponuje tak duze ilosci
                                      > osob, jak ktos dla kogo nauka nie jest zadnym wysilkiem???

                                      A kto powiedzial ze musi byc sprawiedliwie ?
                                      A dlaczego jakis met spoleczny, nigdy nie pracujacy,
                                      zyjacy (tzn. pijacy) na koszt np. swojej schorowanej
                                      matki, bedzie sobie tak "dyndal" calymi latami a niewinne
                                      dziecko, perla w oku rodzicow; inteligentne, rokujace
                                      wiele nadzieji nagle dostaje bialaczki i umiera w
                                      meczarniach ?
                                      Och, troche sie zagalopowalem...

                                      > O_O ! az mi buzia opadla czytajac ten fragment ;)
                                      > pamietaj, ze uroda to pojecie wzgledne.

                                      A pewnie ze wzgledne, bo wszystko jest wzgledne. Zauwaz
                                      ze napisalem ze no niezbyt dobry przyklad. (ale taki mi
                                      akurat przyszedl do glowy)
                                      (a opadla bo... ?)

                                      BTW. Einstein ponoc rzekl:
                                      "Dwie rzeczy sa nieskonczone - wszechswiat i ludzka
                                      glupota, ale co do wszechswiata to sie jeszcze zastanawiam"



                                      > kolejny argument, ktory prawie mnie przekonal. jeszcze
                                      > dwa takie i przyznam Ci racje ;)

                                      O kurde ! Konkurs jakis ?

                                      >
                                      > > (Twa ksywka mi sie kojarzy z Lothlorien) :-))
                                      >
                                      > i slusznie- takie bylo moje zamierzenie:)
                                      >


                                      :-)))))))
                                      • perlotiel Do Pirata 15.05.02, 17:15
                                        Gość portalu: pirat napisał(a):

                                        > > i tak mnie nie przekonales ;P ale przyznam, ze juz sie
                                        > > lamalam przy Twoich argumentach.
                                        >
                                        > Pisze to, by ukazac Ci moj punkt widzenia, z ktorym sie
                                        > mozesz, ale nie musisz zgadzac. A juz na pewno nie sluzy
                                        > on do lamania kogokolwiek (Ciebie, O Perlotiel)!!!
                                        >
                                        > > i to jest niesprawiedliwe. zgadzam sie, ze kazdy ma
                                        > > jakies ograniczenia (w koncu einstein musial miec wieksze
                                        > > predyspozycje ode mnie), ale dlaczego ktos kto ciezko
                                        > > pracuje zdobywajac wiedze nie imponuje tak duze ilosci
                                        > > osob, jak ktos dla kogo nauka nie jest zadnym
                                        wysilkiem???
                                        >
                                        > A kto powiedzial ze musi byc sprawiedliwie ?
                                        > A dlaczego jakis met spoleczny, nigdy nie pracujacy,
                                        > zyjacy (tzn. pijacy) na koszt np. swojej schorowanej
                                        > matki, bedzie sobie tak "dyndal" calymi latami a niewinne
                                        > dziecko, perla w oku rodzicow; inteligentne, rokujace
                                        > wiele nadzieji nagle dostaje bialaczki i umiera w
                                        > meczarniach ?
                                        > Och, troche sie zagalopowalem...

                                        Twoje przyklady sa przerazajace ;) az sie boje pomyslec
                                        co jeszcze przytoczysz ;)




                                        >
                                        > > O_O ! az mi buzia opadla czytajac ten fragment ;)
                                        > > pamietaj, ze uroda to pojecie wzgledne.
                                        >
                                        > A pewnie ze wzgledne, bo wszystko jest wzgledne. Zauwaz
                                        > ze napisalem ze no niezbyt dobry przyklad. (ale taki mi
                                        > akurat przyszedl do glowy)
                                        > (a opadla bo... ?)

                                        nie pamietam czemu- to chyba bylo spontaniczne ;P


                                        >
                                        > BTW. Einstein ponoc rzekl:
                                        > "Dwie rzeczy sa nieskonczone - wszechswiat i ludzka
                                        > glupota, ale co do wszechswiata to sie jeszcze zastanawiam"
                                        >
                                        >
                                        >
                                        > > kolejny argument, ktory prawie mnie przekonal. jeszcze
                                        > > dwa takie i przyznam Ci racje ;)
                                        >
                                        > O kurde ! Konkurs jakis ?

                                        konkurs? nie, ale to dobry pomysl. zycie na forum ozywilo
                                        by sie troche ;)

                                        pzdr
                                        • Gość: pirat Re: od Pirata IP: *.opole.dialup.inetia.pl 15.05.02, 18:00


                                          > Twoje przyklady sa przerazajace ;) az sie boje pomyslec
                                          > co jeszcze przytoczysz ;)

                                          Samo zycie (niestety) :-(
                              • spiralarchitect Re: Inteligencja 14.05.02, 11:13
                                Gość portalu: pirat napisał(a):

                                >
                                > > ostatnio amerykanscy naukowcy podobno dowiedli, ze nie ma
                                > > czegos takiego, jak inteligencja wrodzona. wszystko
                                > > zalezy od tego w jakich warunkach czlowiek sie wychowal.


                                Nie sadze, zeby mozna ich nazwac naukowcami, niestety :). Srodowisko naukowe jest
                                tak zawistne i zazdrosne jak malo ktore inne. Zmierza, zbadaja wszystko, wyglosza
                                nawet najbardziej idiotyczna teze, byle by tylko byc zauwazonym. Jeden z autorow
                                napisal ze predzej uzywaliby cudzych szczoteczek do zebow niz cudzych osiagniec i
                                definicji. Nie wszyscy oczywiscie, ale ten odsetek jest chyba znaczacy.
                                >
                                >
                                > he, he a ja czytalem o badaniach dowodzacych ze jest
                                > dokladnie odwrotnie - ze im inteligentniejsi rodzice tym
                                > inteligentniejsze dzieci (i vice versa). tyle ze nie wiem
                                > ktore sa swiezsze (badania). Zreszta moze byc tak ze jak
                                > sie przebywa od malego w otoczeniu samych glabow to i
                                > Einstein nie rozwinal by sie jak nalezy (albo np. dzieci
                                > znalezione gdziestam w np. lesie, wychowywane przez
                                > zwierzeta, lub same, tzn bez kontaktu z innymi ludzmi).
                                > Moim zdaniem nie mozna inteligencji "nabyc" gdy sie nie
                                > ma odpowiednich uwarunkowan genetycznych. Wychowanie
                                > jedynie odkryje te umiejetnosci, wycwiczy je szybko, (a
                                > brak odp. wychowania - nie pozwoli na ten rozwoj), ale na
                                > pewno nie stworzy.

                                Masz calkowita racje, dzieci-wilki nie nauczyly sie mowic, bowiem w rozwoju
                                czlowieka sa tzw okresy krytyczne w ktorych pewne umiejetnosci powinny (wlasciwie
                                musza) zostac nabyte, wycwiczone i udoskonalone. Osoba niewidoma od urodzenia,
                                ktorej przywroci sie wzrok w wieku np 5 lat nie bedzie widziec bo neurony i
                                polaczenia miedzy nimi (wlasciwie to bardziej chodzi o te polaczenia) za to
                                odpowiedzialne po prostu nie beda sie w stanie juz wyksztalcic-brak stymulacji
                                sensorycznej i odbioru tejze przez oczy we wlaciwym czasie, zrobi swoje.
                                Uszkodzenia mozgu to fascynujaca dziedzina wiedzy-przynajmniej dla mnie.


                                Przypominam ze z proznego to i Salomon
                                > nie naleje (a propos Praderowskiej tezy o "nadrabianiu").
                                > Jak nie posiadajac inteligencji mozna ja symulowac ? Moim
                                > zdaniem nie mozna.
                                > Ale ja tam monopolu na prawde nie posiadam wiec
                                > pozostawmy ta kwestie otwarta, moze nastepne badania cos
                                > rozstrzygna.

                                Ja na szczescie nie posiadam go rowniez, zyjac w takim przekonaniu moge sie w
                                ciaz rozwijac, i mam nadzieje, ze moja powyzsza wypowiedz nie zostanie uznana za
                                madrzenie sie. Ponadto jest zgodna z kierunkiem moich studiow i zainteresowan.




                                • Gość: pirat Ludzki mozg IP: *.opole.dialup.inetia.pl 14.05.02, 12:26
                                  spiralarchitect napisał(a):


                                  > Nie sadze, zeby mozna ich nazwac naukowcami, niestety
                                  :). Srodowisko naukowe je
                                  > st
                                  > tak zawistne i zazdrosne jak malo ktore inne. Zmierza,
                                  zbadaja wszystko, wyglos
                                  > za
                                  > nawet najbardziej idiotyczna teze, byle by tylko byc
                                  zauwazonym.

                                  W kazdym srodowisku sa czarne owce, wiec i wsrod
                                  naukowcow. Niemniej jednak gdyby nie oni to moglibysmy
                                  sobie co najwyzej pogadac stukajac w tam-tamy ;-)
                                  > >
                                  > >

                                  > Masz calkowita racje, dzieci-wilki nie nauczyly sie
                                  mowic, bowiem w rozwoju
                                  > czlowieka sa tzw okresy krytyczne w ktorych pewne
                                  umiejetnosci powinny (wlasciw
                                  > ie
                                  > musza) zostac nabyte, wycwiczone i udoskonalone. Osoba
                                  niewidoma od urodzenia,
                                  > ktorej przywroci sie wzrok w wieku np 5 lat nie bedzie
                                  widziec bo neurony i
                                  > polaczenia miedzy nimi (wlasciwie to bardziej chodzi o
                                  te polaczenia) za to
                                  > odpowiedzialne po prostu nie beda sie w stanie juz
                                  wyksztalcic-brak stymulacji
                                  > sensorycznej i odbioru tejze przez oczy we wlaciwym
                                  czasie, zrobi swoje.
                                  > Uszkodzenia mozgu to fascynujaca dziedzina
                                  wiedzy-przynajmniej dla mnie.
                                  >
                                  Ach - czytalem ksiazke o badaniach na ten temat -
                                  fascynujacy jest rozwoj ludzkiego mozgu i w ogole zasada
                                  jego dzialania. (Mechanizmy plastycznosci mozgu pod red.
                                  M. Kossut wyd. z 94 r - stare ale jare)

                                  > Ponadto jest zgodna z kierunkiem moich studiow i
                                  zainteresowan.

                                  Moich tez, choc studia mam juz za soba (a szkoda - jaki
                                  to jest piekny okres w zyciu, mmmmmmm.....)

                                  A moze Ty Architekcie piszesz jakas prace z socjologii na
                                  temat stosunkow miedzyludzkich pt. "Umiejetnosc
                                  komunikacji w sytuacjach kryzysowych i pod presja." ??
                                  ;-))))

                                  BTW: Spiral od "The Spiral Down" ?
                                  • spiralarchitect Re: Ludzki mozg 14.05.02, 14:27
                                    ..)
                                    >
                                    > A moze Ty Architekcie piszesz jakas prace z socjologii na
                                    > temat stosunkow miedzyludzkich pt. "Umiejetnosc
                                    > komunikacji w sytuacjach kryzysowych i pod presja." ??
                                    > ;-))))


                                    Bingo !!!!!!!!!!!!!!!! Tzn. nie praca, ani kierunek studiow (choc blisko :) ),
                                    ale to jak, miedzy innymi sprawami, postrzegam caly ten konflikt i dyskusje. Ale
                                    bron boze nie robilem tego, tylko dlatego zeby sie nasycic samym faktem, ze
                                    jestem gdzies ponad tym wszystkim; oznaczloby to bowiem ze patrze na ludzi z
                                    dystansem, z gory i traktuje ich jako cos w rozdzaju przedmiotow, obiektow
                                    badan :). Pewne oceny i wnioski mozna wyciagnac dopiero po pewnym czasie, poza
                                    tym nie wiedzialem (bo wiedziec nie moglem :) ) jak to sie wszystko rozwinie. To
                                    wszystko co sie stalo to nie relacje, hipotezy, modele, czy jakies "teorie
                                    reagowania", raczej zywy i plastyczny swiat ludzkich zachowan i reakcji-jestem
                                    bardziej w nim niz ponad nim.
                                    >
                                    > BTW: Spiral od "The Spiral Down" ?


                                    "Spiral Architect" to tytul jednego z kawalkow Black Sabbath.
                                    • perlotiel Re: Ludzki mozg 14.05.02, 15:10
                                      spiralarchitect napisał(a):

                                      > ..)
                                      > >
                                      > > A moze Ty Architekcie piszesz jakas prace z socjologii na
                                      > > temat stosunkow miedzyludzkich pt. "Umiejetnosc
                                      > > komunikacji w sytuacjach kryzysowych i pod presja." ??
                                      > > ;-))))
                                      >
                                      >
                                      > Bingo !!!!!!!!!!!!!!!! Tzn. nie praca, ani kierunek
                                      studiow (choc blisko :) ),
                                      > ale to jak, miedzy innymi sprawami, postrzegam caly ten
                                      konflikt i dyskusje. Al
                                      > e
                                      > bron boze nie robilem tego, tylko dlatego zeby sie
                                      nasycic samym faktem, ze
                                      > jestem gdzies ponad tym wszystkim; oznaczloby to bowiem
                                      ze patrze na ludzi z
                                      > dystansem, z gory i traktuje ich jako cos w rozdzaju
                                      przedmiotow, obiektow
                                      > badan :). Pewne oceny i wnioski mozna wyciagnac dopiero
                                      po pewnym czasie, poza
                                      > tym nie wiedzialem (bo wiedziec nie moglem :) ) jak to
                                      sie wszystko rozwinie. T
                                      > o
                                      > wszystko co sie stalo to nie relacje, hipotezy, modele,
                                      czy jakies "teorie
                                      > reagowania", raczej zywy i plastyczny swiat ludzkich
                                      zachowan i reakcji-jestem
                                      > bardziej w nim niz ponad nim.


                                      poczulam sie jak krolik doswiadczalny ;))


                                      > >
                                      > > BTW: Spiral od "The Spiral Down" ?
                                      >
                                      >
                                      > "Spiral Architect" to tytul jednego z kawalkow Black
                                      Sabbath.

                                      jednego z moich ulubionych ;P (to tak off topic)

                                      • spiralarchitect Re: Ludzki mozg 15.05.02, 09:58
                                        >
                                        > poczulam sie jak krolik doswiadczalny ;))
                                        >
                                        >
                                        Byloby to naturalne gdybym wszczynal cala te dyskusje z zamiarem przyjrzenia sie
                                        jak reaguja ludzie, jakich uzywaja argumentow, jakich kryteriow w byciu "za",
                                        lub "przeciw" komus/czyims pogladom. Tak nie bylo, to przyszlo dopiero potem, na
                                        zasadzie, ze czasem trzeba wyodrebnic z samego siebie takiego metaobserwatora,
                                        kogos kto przyjrzy sie temu z pozycji bardzo zblizonej do obiektywnej, bedzie
                                        probowal dojrzec co sie za tym wszystkim kryje. Zasadnicze pozostaje wciaz to, ze
                                        dla mnie Najwiekszy Z Nadludzi pisze swoje posty w sposob, ktory jest calkowicie
                                        sprzeczny z moimi zasadami. Miec swiadomosc tego ze sie jest innym, odmiennym i
                                        ze w tej odmiennosci kryje sie wiele dobrego to cos zupelni innego niz
                                        manifestowanie tego na prawo i lewo nawet pod postacia z pozoru niewinnych
                                        tekstow.

                                        Pozdrawiam :)
                                        • perlotiel Re: Ludzki mozg 15.05.02, 16:56
                                          spiralarchitect napisał(a):

                                          > >
                                          > > poczulam sie jak krolik doswiadczalny ;))
                                          > >
                                          > >
                                          > Byloby to naturalne gdybym wszczynal cala te dyskusje z
                                          zamiarem przyjrzenia si
                                          > e
                                          > jak reaguja ludzie, jakich uzywaja argumentow, jakich
                                          kryteriow w byciu "za",
                                          > lub "przeciw" komus/czyims pogladom. Tak nie bylo, to
                                          przyszlo dopiero potem, n
                                          > a
                                          > zasadzie, ze czasem trzeba wyodrebnic z samego siebie
                                          takiego metaobserwatora,
                                          > kogos kto przyjrzy sie temu z pozycji bardzo zblizonej
                                          do obiektywnej, bedzie
                                          > probowal dojrzec co sie za tym wszystkim kryje.

                                          kazdy czasem tak robi. nawet ja ;) co nie zmienia faktu,
                                          ze gdy pomysle, ze ktos obserwuje i analizuje moje
                                          zachowanie, tak jak ja to czasem robie wzgledem innych,
                                          czuje sie dosc dziwnie.

                                          pzdr



                                          • spiralarchitect Re: Ludzki mozg 15.05.02, 19:19
                                            > kazdy czasem tak robi. nawet ja ;) co nie zmienia faktu,
                                            > ze gdy pomysle, ze ktos obserwuje i analizuje moje
                                            > zachowanie, tak jak ja to czasem robie wzgledem innych,
                                            > czuje sie dosc dziwnie.
                                            >
                                            > pzdr
                                            >
                                            >

                                            Jeszcze jedna rzecz, niezwykle istotna: jesli juz mowisz o obserwacji i analizie
                                            (choc to troche zbyt mocne slowa) to robie to rowniez z samym soba, z tym co
                                            powiedzialem/napisalem. Wszystko to wyglada troche inaczej, nawet nastepnego
                                            dnia, co nie znaczy ze odwoluje cokolwiek z tego co bylo wczesniej. Takie rzeczy
                                            jak dobor slow pod wplywem emocji, powody dla ktorych ludzie opowiadaja sie za
                                            jedna lub druga strona konfliktu itp. sa dla mnie wazne jako dla przyszlego (mam
                                            nadzieje) psychologa, a tak sie sklada ze nie mam zamiaru byc, "dyplomem bez
                                            czlowieka"-takie okreslenie wymyslilem sobie na...wiadomo chyba kogo, a nie jest
                                            ich wcale tak niewielu :)
                                            >

                                • spiralarchitect Re: Inteligencja 14.05.02, 14:15
                                  >
                                  > Masz calkowita racje, dzieci-wilki nie nauczyly sie mowic, bowiem w rozwoju
                                  > czlowieka sa tzw okresy krytyczne w ktorych pewne umiejetnosci powinny (wlasciw
                                  > ie
                                  > musza) zostac nabyte, wycwiczone i udoskonalone. Osoba niewidoma od urodzenia,
                                  > ktorej przywroci sie wzrok w wieku np 5 lat nie bedzie widziec bo neurony i
                                  > polaczenia miedzy nimi (wlasciwie to bardziej chodzi o te polaczenia) za to
                                  > odpowiedzialne po prostu nie beda sie w stanie juz wyksztalcic-brak stymulacji
                                  > sensorycznej i odbioru tejze przez oczy we wlaciwym czasie, zrobi swoje.
                                  > Uszkodzenia mozgu to fascynujaca dziedzina wiedzy-przynajmniej dla mnie.
                                  >
                                  >


                                  Oops. Moj falstart. Nie mozna jednoczesnie widziec i nie jak to napisalem (w
                                  potocznym rozumieniu tego slowa). Chodzi o to, ze komorki siatkowki rejestuja
                                  bodzce swietlne, ale dla takiej osoby to co "widzi" to chaos, nie zdaje sobie
                                  sprawy z przedmiotow, zdarzen, ksztaltow, konturow, nie potrafi ich nazwac i
                                  przetworzyc, mozg nie zorganizuje takiego doswiadczenie w spojny system.
                                  • Gość: pirat Re: Inteligencja IP: *.opole.dialup.inetia.pl 14.05.02, 23:01

                                    > Oops. Moj falstart. Nie mozna jednoczesnie widziec i
                                    nie jak to napisalem (w
                                    > potocznym rozumieniu tego slowa). Chodzi o to, ze
                                    komorki siatkowki rejestuja
                                    > bodzce swietlne, ale dla takiej osoby to co "widzi" to
                                    chaos, nie zdaje sobie
                                    > sprawy z przedmiotow, zdarzen, ksztaltow, konturow, nie
                                    potrafi ich nazwac i
                                    > przetworzyc, mozg nie zorganizuje takiego doswiadczenie
                                    w spojny system.



                                    Wystarczylo uzyc zamiast "widziec" slowa "patrzec"
                                    wskazujac na roznice pomiedzy biernym procesem patrzenia
                                    a czynnym procesem widzenia.
                                    Jesli juz dyskutujemy na ten temat to moim zdaniem jednym
                                    z najciekawszych uszkodzen ludzkiego mozgu jest
                                    komisurotomia (np. pourazowa ale najczesciej celowa - w
                                    leczeniu padaczki) - czyli calkowite odizolowanie dwoch
                                    polkul mozgowych od siebie, dajaca fantastyczne efekty
                                    psychologiczne - nawet do powstania dwoch niezaleznych
                                    osobowosci w jednym ciele (!). Malo tego - najczesciej
                                    nie zdajacych sobie sprawy ze swego wspolistnienia.
                                    • spiralarchitect Re: Inteligencja 15.05.02, 19:32
                                      >
                                      > Wystarczylo uzyc zamiast "widziec" slowa "patrzec"
                                      > wskazujac na roznice pomiedzy biernym procesem patrzenia
                                      > a czynnym procesem widzenia.
                                      > Jesli juz dyskutujemy na ten temat to moim zdaniem jednym
                                      > z najciekawszych uszkodzen ludzkiego mozgu jest
                                      > komisurotomia (np. pourazowa ale najczesciej celowa - w
                                      > leczeniu padaczki) - czyli calkowite odizolowanie dwoch
                                      > polkul mozgowych od siebie, dajaca fantastyczne efekty
                                      > psychologiczne - nawet do powstania dwoch niezaleznych
                                      > osobowosci w jednym ciele (!). Malo tego - najczesciej
                                      > nie zdajacych sobie sprawy ze swego wspolistnienia.


                                      Ja znam temat z zajec i ksiazki F. Cricka "Zdumiewajaca hipoteza...". Opisuje tam
                                      achromatopsje-widzi sie swiat tylko w odcieniach szarosci, prozopagnozje-
                                      niemoznosc odrozniania ludzkich twarzy i jeszcze jedno fascynujace uszkodzenie,
                                      ktore opisuje w ten spodob i na takim przykladzie: kobieta mowi ze lejac do
                                      szklanki wode nie widzi tego plynnie tak jak my ale jako ciag tzw stoplatek (jak
                                      w magnetowidzie). Jest tego duzo wiecej.

                                      • Gość: pirat Re: Inteligencja IP: *.opole.dialup.inetia.pl 15.05.02, 20:09
                                        spiralarchitect napisał(a):

                                        > >
                                        > > Wystarczylo uzyc zamiast "widziec" slowa "patrzec"
                                        > > wskazujac na roznice pomiedzy biernym procesem patrzenia
                                        > > a czynnym procesem widzenia.
                                        > > Jesli juz dyskutujemy na ten temat to moim zdaniem jednym
                                        > > z najciekawszych uszkodzen ludzkiego mozgu jest
                                        > > komisurotomia (np. pourazowa ale najczesciej celowa - w
                                        > > leczeniu padaczki) - czyli calkowite odizolowanie dwoch
                                        > > polkul mozgowych od siebie, dajaca fantastyczne efekty
                                        > > psychologiczne - nawet do powstania dwoch niezaleznych
                                        > > osobowosci w jednym ciele (!). Malo tego - najczesciej
                                        > > nie zdajacych sobie sprawy ze swego wspolistnienia.
                                        >
                                        >
                                        > Ja znam temat z zajec i ksiazki F. Cricka "Zdumiewajaca
                                        hipoteza...". Opisuje t
                                        > am
                                        > achromatopsje-widzi sie swiat tylko w odcieniach
                                        szarosci, prozopagnozje-
                                        > niemoznosc odrozniania ludzkich twarzy i jeszcze jedno
                                        fascynujace uszkodzenie,
                                        >
                                        > ktore opisuje w ten spodob i na takim przykladzie:
                                        kobieta mowi ze lejac do
                                        > szklanki wode nie widzi tego plynnie tak jak my ale
                                        jako ciag tzw stoplatek (ja
                                        > k
                                        > w magnetowidzie). Jest tego duzo wiecej.
                                        >



                                        tia
                                        znam, znam
                                        wracajac do tej kobiety - widzialem kiedys program na
                                        Discovery o ludzkim umysle, tez byl omawiany ten przypadek.
                                        Czyzby podobne zainteresowania ?
                    • perlotiel Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 13.05.02, 09:30
                      Gość portalu: Pradera napisał(a):

                      > perlotiel napisał(a):
                      >
                      > > Gość portalu: Pradera napisał(a):
                      > >
                      > > > perlotiel napisał(a):
                      > > >
                      > > > > Gość portalu: Pradera napisał(a):
                      > > > >
                      > > skoro tak, to przepraszam. zle zinterpretowalam Twoje
                      > > slowa. to milo, ze mniej inteligentnych nie uwazasz za
                      > > gorszych... tylko dlaczego nie chcesz z nimi rozmawiac ;P
                      > > ??? btw: w plotki nie wierze;) nie wazne czego dotycza
                      > >
                      > jak widzisz, rozmawianie z ludzmi inteligentnymi
                      prowadzi w koncu do jakiegos
                      > porozumienia - jesli nie zgody, to przynajmniej do
                      wzajemnego szacunku.

                      czyzbym w twoich oczach uchodzila za osobe iteligentna ;P
                      ???




                      Moze
                      > wlasnie dlatego.
                      > rozmowa nie tylko z glupszymi, ale w dodatku
                      agresywnymi osobnikami, nie prowad
                      > zi
                      > do niczego.

                      z agresywnymi zgoda, ale z glupszymi... bo rozumiem, ze
                      chodzi Ci o mniej inteligentnych... tu sie nie zgodze.
                      gdyby bylo tak, jak mowisz rodzice nie rozmawialiby z
                      wlasnymi dziecmi, nauczyciele w szkole ignorowali ich
                      poglady (zly przyklad- tak jest w rzeczywistosci:/ ),
                      starsi nie dyskutowali z mlodszymi...



                      >
                      >
                      > > jak sie tak dluzej nad tym zastanowie, to dochodze do
                      > > wniosku, ze tez bylabym zdenerwowany, jezeli chodziloby o
                      > > moja ulubiona powiesc. ale albo bym odpowiedziala, albo
                      > > przemilczala. na pewno nie napadala za niewiedze.
                      > To kwestia zmeczenia. Kiedys tez nie napadalem. Czasami
                      nawet tlumaczylem. Ale
                      > mi
                      > przeszlo.
                      > (zreszta, przejrzyj dokladnie moje posty na tym forum -
                      ile razy faktycznie
                      > odpowiadalem na pytanie, jesli bylo sensowne, a ile
                      razy sie irytowalem? wg. mn
                      > ie
                      > wychodzi gdzies tak pol na pol)

                      jak bede miala czas- sprawdze ;) no coz. pozostaje mi sie
                      tylko cieszyc, ze ja mam jeszcze cierpliwosc tlumaczyc innym.
                      pzdr

                • Gość: pirat Spiralarchitekt IP: *.opole.cvx.ppp.tpnet.pl 14.05.02, 01:24
                  Gdziez sie podzial ?
    • Gość: pirat Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.opole.dialup.inetia.pl 12.05.02, 13:58
      walka z pozerami = walka z wiatrakami
      wrzuc na luz
      pozdo
      • grisznak Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 12.05.02, 17:36
        Nie ma czegoś takiego jak pozer tolkienowski. Pozer to gosć, który jeździ furą
        na tzw "zimny łokieć", ktoś kto w fulldresie i złotym kajdanie uderza na
        miasto, ktoś kto ogłasza, że statystyczny rozmówca jest od niego głupszy.
        • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 18:19
          Heh. Może pobędę tu trochę dłużej, zaczynacie mnie bawić.
          Więc teraz jestem dresiarzem?
          Czekam na dalsze komplementy.
          • mikolaj7 Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 12.05.02, 18:23
            przeciez Grisznak nie napisal, ze jestes dresiarzem, wiec
            o co Ci chodzi ?
            • Gość: Pradera Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 12.05.02, 18:47
              Och, teraz bawimy się w subtelności i słówka.
              Grisznak zacytował mnie. Wystarczy. Trochę odwagi - ja swoje sądy wygłaszam bez
              ogródek, więc i wy raczcie. Bo inaczej to żadna zabawa.


    • Gość: birtha Do spirali ;-) IP: *.chello.pl / *.chello.pl 12.05.02, 18:23
      Dziwię Ci się że chce ci się tyle wypisywać; przecież niektóre zachowania są
      nieuleczalne. Chyba, że satysfakcjonuje Cię sama dyskusja dla dyskusji. Na
      mojej uczelni jest zatrudnionych kilka takich osób i wszystkie są ignorowane,
      towarzysko i przede wszystkim służbowo.
      pzdr
      • grisznak Re: Do spirali ;-) 12.05.02, 19:15
        Nie wiem Pradera czy jesteś dresiarzem, nie powiedziałem tak również.
        Stwierdziłem tylko kto m.in. zasługuje na szczytne miano pozera.
        • spiralarchitect Re: Do spirali ;-) 12.05.02, 20:16
          Chyba po raz pierwszy zgodze sie po czesci z Pierwszym Z Nadludzi: to jasne ze
          nie wszyscy sa sobie rowni pod wzgledem zdolnosci, talentu i intelektu. Ale po
          pierwsze to wcale nie ich wina, a po drugie mniej zdolny/inteligentny nie
          zawsze znaczy gorszy/glupszy. Tyle odnosnie nauki, ktora zdobylem z mojego
          doswiadczenia.

          Co do wypowiedzi Grisznaka to u podloza zachowan typu pozerstwo, skora,
          fura,koksy i komora lezy najczesciej lek i obawa przed odrzuceniem i brakiem
          akceptacji. Tak mi sie wydaje. Tacy ludzie w grupie czuja sie wielcy i
          nietykalni, gdy sa sami potrafia tylko reagowac agresja kompensujaca strach
          (bardziej lek). Ale nie o nich tu mowimy.

          Czy satysfakcjonuje mnie dyskusja dla dyskusji ? Czasami, bowiem wychodze z
          zalozenia za z KAZDEJ sytuacji ktora zdarza mi sie w zyciu plynie jakas nauka.
          Zdaje sobie sprawe z nieswiadomych mechanizmow ktore kieruja moim zachowaniem
          (na tyle na ile jest to mozliwe), staram sie je zglebiac i poznawac. Co do
          ignorancji takich osob to wcale sie nie dziwie, szkoda tylko ze ignorujacy nie
          zastanawiaja sie dlaczego tak postepuja. Nie zawsze maja racje.

          Nie chce walczyc z pozerami. To tak jak z Valisowska chinska pulapka na palec.
          Im mocniej ciagniesz, tym mocniej sie zakleszcza, wiec im bardziej kogos
          atakujesz tym mocniej on sie broni. To naturalne. Niewielu ludzi potrafi
          przyznac sie do bledow, naduzyc itp nawet przed soba, tym bardziej ze w
          niewielu srodowiskach jest to "nagradzane" czy nawet rozumiane.

          Jest taka przypowiesc o helikonskich robakach u Briana Aldissa w "WIosnie
          Helikonii" (naiwsem mowiac zrobilo mi sie przykro gdy zobaczylem ze ten
          znakomity pisarz dostal na naszym forum 6 (slownie: szesc) postow!!!): "Czasem
          robaki umieraly. Jedna z powiastek glosila ze umieraja z oslupienia po
          rozlupaniu orzecha. Rodzily sie bowiem wewnatrz i przez cale zycie trwaly w
          przeswiadczeniu, ze jadro orzecha to caly istniejacy swiat, zas karbowana
          lupina wokol jest niebem. Pewnego dnia swiat zostaje rozlupany i robak widzi,
          ze poza jego swiatem znajduje sie ogromny Wszechswiat: wiekszy, rozleglejszy i
          wazniejszy pod kazdym wzgledem. Tego bylo robakom zbyt wiele i oddawaly ducha"
          (cytat z pamieci). Wiekszosc ludzi zyje jak te robaki, nikt ni rozlupuje ich
          swiata, bo i po co, czy mam prawo ingerowac w czyjs swiat, poglady przekonania,
          fascynacje? Nie. Moge polemizowac, dyskutowac, naewt sie klocic, ale to nie to
          samo co zmienianie kogos na sile i bez jesgo woli.

          Dla mnie fantastyka (w ogole literatura, poezja (szczegolnie "Sw. Szymon
          Slupnik" Grochowiaka,) i muzyka) to nie tylko cos co kocham, szanuje i
          podziwiam. Jest cos ponad tym: wiele wskazowek, cytatow, zdarzen, ktore sa dla
          mnie wazne w codziennym zyciu i nie wypre sie ich nigdy i przed nikim.
          Polaczenie realnej twardej bezwzglednej czasem rzeczywistosci z pasja
          szalenstwem, wyobraznia i fantazja, stworzenie wlasnej niepowtarzalnej syntezy,
          wlasnej "Zagubionej autostrady" (choc prawdziwa wymowa filmu jest troche inna)
          to cos dla czego naprawde warto zyc. Takie jest moje, gleboko osobiste
          przeczucie, wlasciwie Pewnosc.

          Ale najpiewrw idzie szacunek dla ludzi (nie dla wszystkich oczywiscie),
          przynajmniej dopoty, dopoty moje wlasne normy nie zadecyduja kiedy ci ludzie
          sprawia, ze powienienem zachowac sie inaczej.



    • an-nah Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 12.05.02, 20:39
      Aleś się rozpisał... teraz ciebie atakują. Co ty na to?
      A definicja jest prosta, ale jej nie napiszę, bo to nie
      ładnie wytykać palcami ;))))
      • spiralarchitect Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case 13.05.02, 11:19
        an-nah napisał(a):

        > Aleś się rozpisał... teraz ciebie atakują. Co ty na to?


        To oczywiste, naturalne i normalne :)))))))))))))))))))) Co ja na to ? To samo co
        Friedrich Nietzsche, o czym juz zreszta pisalem :)
        • Gość: AlicefWd Re: Definicja pozera (tolkienowskiego in this case IP: *.poznan.cvx.ppp.tpnet.pl 13.05.02, 13:06
          Grisznak jest OK
    • brite L A M E R S T W O 13.05.02, 15:35
      Do tej pory wypowiedzi Pradery uznawałem za ciekawe i inteligentne.
      Jednakże posty, które przeczytałem pod tym tematem, to kawał lamerstwa,
      zahaczającego dodatkowo o trolling.

      Cóż, każdy gdzieś musi powalczyć z kompleksami.

      Każdy inteligentny człowiek powinien być egoistą (nie będę tłumaczył dlaczego)
      i tak jest w tym wypadku. Ale inteligentny człowiek powinien też potrafić swój
      egoizm zatuszować wśród ogółu.
      Mówienie wprost: "czuję się lepszy" to czyste lamerstwo, prostacka próba
      wywyższenia się, natychmiast napiętnowana.

      no tak, wpadłem w zadumę i straciłem wątek.
      • kozera Re: L A M E R S T W O 13.05.02, 18:29
        To, ze wypowiedzi Pradery bywaja inteligentne moze potwierdzac jego zdanie, ze
        jest bardziej inteligentny od wiekszosci ludzi. Ale jesli na tej podstawie
        uwaza, ze przypadkowy rozmowca jest od niego glupszy to znaczy, ze nie odroznia
        inteligencji od madrosci. A to jest juz glupota :)))
        Jesli ktos jest inteligentny i ma gleboka wiedze w jakiejs dziedzinie, a nawet
        w wielu, to jeszcze nie swiadczy o jego madrosci. Inteligentnych glupcow
        przeciez nie brakuje.
        pzdr
        • Gość: Pradera Re: L A M E R S T W O IP: *.acn.pl / *.acn.waw.pl 14.05.02, 15:22
          No dobra - świat się kończy, mogę przyznać się do jednego błędu. Skrótowy
          charakter postów na forum (w ogóle, nie na tym konkretnie) sprawił że użyłem
          skrótu myślowego - być może nieuzasadnionego - mówiąc 'głupszy' zamiast 'mniej
          inteligentny'.
          Ale w kontekscie chodzi mi o to samo.
          • Gość: ignatz Re: L A M E R S T W O IP: *.rivnet / 10.1.50.* 14.05.02, 19:33
            Jak zwal, tak zwal. I tak to bufonada.
            • brite Re: L A M E R S T W O 15.05.02, 15:32
              Lameriada.
              • ignatz Re: L A M E R S T W O 15.05.02, 21:02
                Ja?
                • mikolaj7 Re: L A M E R S T W O 15.05.02, 21:09
                  nie Ty, brite podal synonim bufonady :D
                  • ignatz Re: L A M E R S T W O 15.05.02, 21:12
                    pfiu... ulzylo mi :D
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka