Gość: hardworkinwoman
IP: *.chello.pl
26.06.06, 17:13
Co sądzicie o zjawisku cechujacym przeważnie ,,duże zachodnie firmy" a zwącym
się imprezy integracyjne? Wyjazd do luksusowego ośrodka za darmo bądź
potańcówa z luksusowym żarciem i alkoholem bez ograniczeń - to brzmi
zachęcająco. Niby nie obowiązkowe, ale trzeba być. I to bez małżonka czy tez
małżonki. Przyznam, że mnie to nie bawi, więcej jest to dla mnie zło
konieczne. W każdej firmie było tak samo - nadmiar alkoholu powodował , że z
układnych yuppies wyłaziła słoma z butów. Każdy z każdym spółkował.
Przykładni rodzice i mężowie wieszający przy biurkach fotki swoich mężów i
dzieci zapominali o rodzinie i puszczali sie z kolegami/kolezankami z pracy,
pijani, zarzygani, aby nazajutrz spowrotem wbic się w garniturki i byc
układni. I tak było w każdej jednej POWAŻNEJ KORPORACJI w której pracowałam.
To samo opowadali mi znajomi. U kolegi pracującego jednej z sieci tel.
komórkowych pijany szef załatwił się w autobusie. W innej firmie koleżanka
nie poszła z pijanym szefem do pokoju hotelowego, co skończyło się
zwolnieniem pod byle pretekstem. U mnie jest to samo. ja sie w tym wszystkim
nie potrafie znaleźć. Mam swoje zasady, nie chce zdradzać męża, nie chcę sie
upijać, więc nikt się ze mną nie bawi i potem słyszę, że sie nie integruję.
Jak to wygląda w Waszych firmach. czy da radę wyjśc obronna ręka z takich
imprez? Bo dla mnie jest to czas stracony...