zygmunt43
13.08.02, 13:00
Pamietam z poczatku lat szesdziesiatych, kiedy to za "bajtla" wkradalem sie
czesto do wagonikow koleji gorniczej, dowozacej gornikow z Miechowic do
kopalni "Rokitnica". I tak jezdzilem zawsze w poludnie z gornikami jadacymi
na szychte "od polednia" a wracalem z tymi po szychcie "od rana". Rozbawieni
gornicy posadzali mnie zawsze kolo okna bym mogl sobie poogladac krajobraz.
Podroz nie trwala dlugo, do kopalni byly zaledwie 3 km, ale dla mnie "malego
spika" byla to iscie daleka podroz! Pamietam, ze na kopalni Rokitnica stalem
czesto na moscie z zadarta glowa, podziwiajac olbrzymi szyb wydobywczy tzw.
Gigant, ktory niby potezna katedra przemyslowa, wznosil sie strzeliscie do
nieba. Z mostu mozna bylo takze podziwiac niekonczace sie szeregi wagonow
podjezdzajacych pod zsuwy "sepery" z ktorych to tysiace ton wegla z hukiem
spadalo do podstawionych wagonow weglowych.
Ciekaw jestem czy zachowaly sie slady tej zlikwidowanej linii kolejowej, albo
jak zwykle, szyny znowu rozkradziono, podklady kolejowe rozebrano na opal a
nasyp kolejowy zarosl zaroslami i chaszczami?