Dodaj do ulubionych

Maz po 6 latach nie chce dziecka

19.08.10, 19:48
Poradzcie co robic. Mam 33 lata, a maz jest starszy ode mnie kilka
lat. Ma syna z pierwszego malzenstwa. Dziecko mnie nie nawidzi, jest
bardzo zazdrosne. Chlopiec nie pozwala mi np. trzymac meza za reke na
ulicy i wpycha sie miedzy nas (on jest juz nastolatkiem!). Dziecko
jest bardzo konfliktowe. Prawie zawsze stawia na swoim. Ojciec robi
mu drogie prezenty, np komputer, najnowszy telefon komorkowy z
abonamentem, drogie, markowe ciuchy... Czasem w nocy kolo 1-2
wychodza na piwo do pubow (maly ma 15 lat!) Ja nie wychodze z nimi
bo pracuje na rano i wstaje o 6. Maz stara sia wynagrodzic synowi
rozwod nie z winy ojca, to matka odeszla do innego. Matka chlopca
wyszla za maz i ma troje dzieci z nowym mezem. Czasem sie klocimy z
powodu jego dziecka i zdazylo mi sie wyjechac kilka razy do swoich
rodzicow na kilka dni... Ja mam inne poglady na edukacje np. nie
podoba mi sie, ze syn meza ktory nie mieszka z nami na stale nie
udziela sie w domu np odmawia nakrycia do stolu, odniesienia swojego
talerza do kuchni itd. Wiem , ze to sa banaly, ale takie drobnostki
tworza zycie codzienne. To ja zmywam , sprzatam i td. Jego syn nie
robi w domu absolutnie nic.
Dom to hotel, a my sie musimy podporzadkowac. Z drugiej strony skoro
chlopak nic nie robi w domu nie jest tak zle tylko musze dodac, ze on
mi robi na zlosc: a to bierze poduszki z kanapy w salonie i zrzuca na
podloge i depcze po nich w butach, a to olej rozleje na srodku
pokoju, a zo wypluje gume na podloge jak wyrzuta, a to zaprasza
kolegow i halasuja o polnocy itd... Jest mi ciezko, ale zwalczam to
bo kocham meza i nic nie moge powiedziec na pyskowki syna, bo maz
jest za swoim dzieckiem.
Oboje z mezem pracujemy, mamy duzy dom i samochody, stac nas na
wczasyza granica. Rozmawialm z mezem wielokrotnie, na temat dziecka i
zawsze byl nieodpowiedni moment na dziecko. Jestesmy 3 lata po
slubie, a mieszkamy ze soba od 6 lat. Nie wiem jak przekonac meza do
zalozenia wlasnej rodziny. Czekam cierpliwie, ale latka leca, a ja
sie nie zdecyduje po 40ce, bo jest zwiekszone ryzyko. Prosze was o
rzeczowa rade.
Obserwuj wątek
    • szymon00 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 19.08.10, 23:14
      dwie rady i chyba jedyne:
      1. pytasz męża o konkretny czas, kiedy by chiał mieć dziecko
      2. grozisz mężowi, że się z nim rozwiedziesz i mówisz mu to bardzo
      poważnie
      • 333a13 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 08:18
        Nie znam Twojego męża, ale nie obraź się nie wiem czy chciałabym się
        decydować na dziecko z człowiekiem, który w życiu kieruje się
        irracjonalnymi pobudkami i mnie nie szanuje.
        Po pierwsze co to znaczy, że Młody pyskuje, niszczy Wasze rzeczy a
        Ty się odezwać nie możesz!!! Przecież to także Twoje. Po drugie to
        Twój mąż powinien Młodego odpowiednio ukierunkować i w przypadku
        nieodpowiedniego zachowania je korygować a nie przyglądać się
        biernie jak dziecko nie szanuje Waszego dorobku ani Ciebie. Poza tym
        jak to możliwe by kochany tatuś rozpijał Młodego i z nim imprezował.
        Z tego co wiem, to alkohol przede wszystkim szkodzi młodemu
        organizmowi a poza tym jego spożywanie jest zakazane do 18-go roku
        życia!!! Proponuję poważną rozmowę z mężem o jego zachowaniu i
        podejściu do jego dziecka oraz o Twoich odczuciach z tym związanych.
        To samo tyczy się Twoich planów prokreacyjnych. Poza tym zgadzam się
        po części z rozumowaniem Szymona... Osobiście nie wyobrażam sobie
        sytuacji żeby nasz Młody zachowywał się w podobny sposób i ja
        miałabym to we własnym domu tolerować. Myślę że bardzo szybko
        postawiłabym mężowi ultimatum, bo miejsce męża w nocy jest przy
        żonie a nie z małolatem w knajpie.
    • 333a13 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 08:30
      Piszesz: "nie wiem jak przekonać męża do założenia własnej
      rodziny"... Przecież do cholery on tą rodzinę założył 3 jak nie 6
      lat temu!!! tylko chyba tego nie zauważa. Ponadto piszesz, że nie
      zdecydujesz się na dziecko po 40-ce... Powiem tak decyzja decyzją, a
      życie pokazuje, że coraz więcej par ma problemy z poczęciem malucha.
      Skąd masz pewność, że Wam się wszystko uda od razu?, że nie
      będziecie musieli się leczyć lub czekać kilka lat? I jeszcze jedna
      refleksja... dlaczego musisz wszystko robić w domu? sprzątać, prać,
      gotować? Skoro tatuś tak świetnie sprawdza się w swojej roli to
      niech się zajmuje synkiem. Niech potyka się o jego gumy do żucia,
      niech czyści zabrudzone meble i myje naczynia. A Ty w tym czasie
      zadbaj o siebie, wypoczywaj, umów się z koleżankami. Ślepa miłość do
      męża nie jest niczym złym, pod warunkiem że nie krzywdzisz samej
      siebie poprzez tolerowanie braku szacunku do Twojej osoby.
      • rybkka24 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 11:54
        Ślepa miłość do
        > męża nie jest niczym złym, pod warunkiem że nie krzywdzisz samej
        > siebie poprzez tolerowanie braku szacunku do Twojej osoby.


        Te zdanie sie całkowicie wyklucza.z reguły ślepa miłość pozwala na
        wszystko.
        ślepa miłość jest czymś złym i niepożądanym.
      • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 12:48
        Tak tego tez sie obawiam. Wiem ze jest duze ryzyko po 40ce i mozliwe
        jest, ze do celu nie dojdziemy droga naturalna. Albo maz odmowi po
        prostu dziecka ze wzgledu na wiek (jest starszy ode mnie).

        Dzieki radom na forum zrozumialam , ze nie nalezy sprzatac za
        dzieckiem meza. Obecnie robi to maz.

        Chlopak mial prawie 10 lat jak sie poznalam z obecnym mezem i na
        poczatku widzielismy sie raz na 2 miesiace. Mieszkalismy kilkaset km
        od pasierba. Potem, owczesnie moj facet przeprowadzil sie blizej syna
        (po 2 latach naszego bardzo udanego zwiazku). Po prostu maz zaczal
        tracic kontakt z synem , maly nie odpowiadal na telefony, nie
        opowiadal co sie dzieje np w szkole, na czym byl ostatnio w kinie
        itd. Wogole rozmowa sie nie kleila. Relacje ojciec - syn zaczely sie
        rozpadac, a moj maz byl tym bardzo zaniepokojony. Dowiedzielismy sie
        od jednej z babc, ze chlopak jest bity (policzkowany)przez ojczyma.

        Teraz mieszkamy 3 km od pasierba. Rzadkie relacje, ktore mialam z
        pasierbem zupelnie sie zmienily. Na poczatku po przeprowadzce,
        chlopiec bardzo sie cieszyl z bliskiej obecnosci ojca, ale potem
        zaczelam byc ta trzecia, kula u nogi, ta co kradnie mu ojca. wiadomo
        dziecko. Pobralismy sie z mezem. Syn nie zrozumial, ze ojciec ma
        prawo do zycia z kims. Teraz, juz 3 lata po slubie, widze, ze place
        ciezka cene za ten slub i za bycie z mezem. Zabrzmi moze glupio, ale
        szczescie meza jest ruina naszego zwiazku. Z osoby pogodnej, zawsze
        optymistycznej i usmiechnietej stalam sie nerwowa, placzliwa i
        depresyjna.
        Moj maz w ostatnio przeprowadzonej rozmowie zaproponowal ponowna
        przeprowadzke, ale wiecie jak to jest znowu szukanie pracy itd Jakos
        w to nie wierze. On mowi, ze juz syn jest duzy i go tak nie
        potrzebuje. Nie wiem czy dojdziemy do wspolnej zgody z pasierbem i
        czy dojdzie do tej przeprowadzki. Czy to tylko puste slowa, zebym
        nieodeszla.
    • mw144 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 09:37
      Z opisu wynika, że Ty nie jesteś żoną tylko opiekunką do dziecka. Jeśli chcesz
      mieć własne dziecko powinnaś zmienić swego pracodawcę i jego syna na męża.
      • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 12:51
        nie jestem opiekunka. Kiedys, jak chlopak byl mniejszy, fakt duzo sie
        nim zajmowalam, bawilam, gralam w rozne gry. Pamietam nawet jak
        smialismy sie razem ... ale to bylo bardzo dawno. Uwazam ze 15letni
        chlopak powinien miec juz swoje obowiazki. A gry planszowe zamienil juz
        na wyjscia z ojcem i z kolegami na imprezy.
    • tully.makker Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 10:44
      Jestes pewna, ze chcesz z tym facetem miec dziecko? Jego
      kwalifikacje ojcowskie sa delikatnie mowiac watpliwe.

      A co do synka - jesli ojciec nie umie go zachecic do udzialu w
      obowiazkach domowych, to niech sam je wykonuje. Nie daj sie
      sprowadzic do roli sluzacej.
    • rybkka24 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 11:50
      o matko.
      tworzycie mocno zaburzoną rodzinę.
      syn nr 1 robi co chce manipulujei kręci ojcem jak mu sie podoba.
      ojciec z całą troską i "miłością "do dziecka zaqfundował mu niezły
      kocioł w glowie, nie nauczył zasad dobrego wychowania i
      przedewszystkim SZACUNKU do ludzi i do ciebie co ci wogóle nie
      przeszkadza jak piszesz, bo rola służącej i posługaczki ci całkiem
      leży.
      chłopak jest niewychowany a mąż jest z tego zadowolony i w nagrodę
      zabiera dzieciaka na browar w nocy tak z ojcowskiej miłości.

      Takiej ojcowskiej miłości nie chcialabym zafundować swojemu dziecku.
      takiego domu nie chcaiłabym dla swojego dziecka.domu gdzie role sie
      poodwracały dziecko rządzi a dorośli chodzą na paluszkach i nawet
      nie mogą zwrócić uwagi księciowi.
      ty sie nie liczysz w tej rodzinie wiec nie dziwne że
      nie masz zbytniego prawa coś chcieć.
      napisz podanie a najlepiej dwa do rozpatrzenia dla ojca i syna z
      naciskiem na syna.
      a ja juz zaczynam współczuć temu przyszłemu dziecku.
      skoro mąż ma takie podejście do miłości rodzicielskiej i do
      małżeństwa.z matką która daje sobą pomiatać.
      współczuje też temu nastolatkowi bo po takim wychowaniu to on nawet
      już nie wie co jest ok. a co nie jest.
      i będzie pewnie miał problemy w relacjach z ludźmi.

      wybacz ze tak ostro ale ty zamiast skupić sie na chorych układach i
      dziwnym zachowaniu męża skupiasz się na tym żeby spłodzic kolejne
      dziecko.
    • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 12:06
      Dziekuje za wypowiedzi w tak krotkim czasie. Swoje relacje z mezem i
      pasierbem opisalam na forum onet.pl w rubryce "Moj partner nie chce
      dziecka". Tych, ktorzy chca cos wiecej wiedziec na temat naszych
      relacji i cos poradzic prosze zagladnijcie tam i prosze o rade tu na
      forum macoch albo tam.

      dziecko.onet.pl/forum.html?
      hashr=0&#forum:MSwyNzAsNiw3MzkzMDk3NywxOTE2MjIxMjYsNDAwNjA3MSwwLGZvcn
      VtMDAxLmpz
    • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 12:24
      Dodam jeszcze, ze podczytuje w miare regularnie to forum i widze , ze
      w wiekszosci problemy sa podobne: pasierb(ica) nie sprzata, brzydko
      mowi, robi mi na zlosc, zazdrosci, walczy o wzgledy ojca (matki), nie
      szanuje mnie, pogrywa sytuacja, podkrada pieniadze, klamie, nie uczy
      sie, podpuszcza ojca(matke) przeciwko mnie. Od pan, ktore maja (albo
      chca miec)dziecko z obecnym partnerem mozna wyczytac, ze maz robi
      wszystko, zeby poswiecic jak najwiecej czasu z dzieckiem z
      poprzedniego malzenstwa, malo poswieca mi i naszemu wspolnemu dziecku
      czasu, byla zona wykorzystuje sytuacje i wyciaga pieniadze od ojca
      dziecka, jest zazdrosna o nowy zwiazek bylego meza, gra sytuacja
      rodzice rozwiedzeni - pograze jeszcze sytuacje, napuszcza dziecko
      przeciw macosze(ojczymowi).itd Ostatnio ktos z forum nawet pisal, ze
      nie chce jechac na wspolne wakacje z pasierbem (pasierbica). Brzmi
      groznie, ale ja dokladnie znam te sytuacje, wiem jak ciezko jest
      jechac razem i jak duzo jest spiec i klotni na takim wyjezdzie. Pisze
      o tym na forum onet.pl. Ta pani, ktora o tym pisala tez wie, ze
      wspolne wakacje szybko zamieniaja sie w pieklo, a nie relaks i
      wypoczynek, mimo najlepszych checi. U mnie to samo , w zyciu
      codziennym z pasierbem sa CODZIENNIE specia. Wiec prosze was o porade
      jak tego uniknac i jak konkretnie rozwiazac ten problem.
      • justmaga Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 12:57
        Mi sie wydaje,ze musisz szczerze porozmawiac z mezem na spokojnie.

        ja mam to szczescie,ze moj M zawsze stoi za mna murem i mamy te same
        poglady na kweste wychowania i dyscypliny wszytskich dzieci
        a mamy jego, moje i wspolne
        zapytaj dlaczego nie chce dziecka niech przedstawi argumenty
        Powiedz jak sie czujesz

        Jesli pasierb rozwala np pod nieobecnosc ojca dokumentuj to (jesli
        nie chcesz zostawic ). Niech ojciec widzi,ze nie jest ci lekko.
        A probowalas rozmaiwiac z chlopcem??
        wytlumaczyc mu (skoro jest nastolatkiem) ,ze inna jest milosc ojca do
        dziecka i do kobiety wiec nie stanowisz zadnego zagrozenia

        Jesli jego matka odeszla ,moze on zwyczajnie po dziececemu sie
        boi,ze ojciec tez odejdzie z toba gdzies tam??
        • rybkka24 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 13:11
          zdaje się że ŻADNE gadki macochy nie pomogą dopóki chłopak będzie
          miał przyzwolenie na takie zachowanie/traktowanie macochy od ojca.
          te wszystkie syt. które opisuje autorka to prawda.
          ale dzieje się tak zawsze wtedy gdy jest zła hierarchia rodzinna,
          gdy dziecko się gloryfikuje partnera nie szanuje i gdy mężczyzna ma
          nierozwiązane sprawy z przeszłości, jakieś wyrzuty sumienia,
          niezakończony emocjonalnie związek z ex.
          sama wiem coś o tym.

          jeżeli mężczyzna ma definitywnie zakończony związek z ex, szanuje
          obecną partnerkę, dba o nowo stworzony zwiazek bez wyrzutów sumienia
          że on jest szczęśliwy a dziecko z rozbitej rodziny(częsty motyw)
          kocha i dba o dziecko w zdrowy sposób to WSZYSTKIE syt. które
          opisujesz nie maja prawa się zdarzyć.
          długa droga żeby to zrozumieć i poukładać.
          • alannda Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 22:48
            > jeżeli mężczyzna ma definitywnie zakończony związek z ex, szanuje
            > obecną partnerkę, dba o nowo stworzony zwiazek bez wyrzutów
            sumienia
            > że on jest szczęśliwy a dziecko z rozbitej rodziny(częsty motyw)
            > kocha i dba o dziecko w zdrowy sposób to WSZYSTKIE syt. które
            > opisujesz nie maja prawa się zdarzyć.

            niestety nie moge się z Toba zgodzic, u nas, pomimo,ze tworzymy
            bardzo zgrana pare i mamy takie same poglady na wychowanie i dzieci
            traktujemy tak samo, i tak samo od nich wymagamy(odpowiednio do
            wieku) to i tak toczymy wieczna wojne. Mlody mnie nie szanuje,
            niszczy moje rzeczy i caly czas kombinuje jak by mi tu na zlosc
            zrobic.
            • glasscraft Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 22:57
              Nie tworzycie zgranej pary, bo Twoj maz ma Cie w do... w praniu
              wasze poglady na wychowanie dzieci i wymaganie czegokolwiek od nich
              sie nie sprawdza z jego strony... moze dlatego, ze Twoj maz nie
              zakonczyl poprzedniego zwiazku, nie szanuje Ciebie i nie dba o wasz
              zwiazek bez wyrzutow sumienia, ze to w jakis sposob (Bog raczy
              wiedziec jaki rani jego syna) oraz nie dba o syna w zdrowy sposob
              (vide kochanie kiedy syn my kaze sp....lac rano).
              • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 23:13
                Nie, maz dawno zakonczyl zwiazek z ex. Dogaduja sie tylko co do spraw
                szkolnych i podzialu wakacji, albo jak chlopak cos narobi u niej albo u
                nas i tyle. A tak to sie nie bardzo lubia i ograniczaja rozmowy do
                zbednego minimum.
                • glasscraft Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 23:17
                  Doczytaj reszte...
            • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 23:08
              niestety u mnie jest to samo. Dodam tylko, ze chlopak uzywa moich
              kosmetykow, chce chodzic w moich rzeczach np swetrach, koszulkach
              butach (trampkach), bierze w zimie moje damskie rekawiczki (ta jedna
              para co mam to akurat markowa). Raz sie zdarzylo, ze zabral mi
              bizuterie, ze skory zeby ponosic. Po prostu zostwilam w lazience
              wieczorem, a potem nie moglam sie doszukac. Patrze, a nastepnym razem
              jak byl u nas to paraduje w mojej branzoletce. Oczywiscie zapomnialam
              ja schowac po zdjeciu, a chlopak nie powiedzial mi, ze ja zabiera do
              swojej matki. Czasem, ale naprawde rzadko sie zdarza, chowa mi rzeczy
              np ostatnio schowal mi zegarek na reke, ktory pojawil sie na
              wielkanoc, po kilku miesiacach.. Eh po co on takie rzeczy wyprawia.
              Tel kom; tez podbieral, a ja od roku zlikwidowalam komorke, zeby mni
              nie narobil rachunku.
              Po co takie bzdurne glupoty wyprawiaja te dzieciaki??

              agnessam
        • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 14:15
          Dziekuje za liczne odpowiedzi.
          Tak jak pisalam. Matka chlopca sie rozwiadla, wyszkla za maz za tego
          faceta i ma z nim 3 dzieci. Z nimi tez mieszka moj pasierb.
          Mysmy specjalnie dla chlopca przyjechali i zamieszkali 3 km od niego.
          To naprawde niedaleko. Teraz juz kilka lat mieszkamy i syn przychodzi
          kiedy chce. Nie robie z tego problemu.
          Maz niby sie ze mna zgadza, ale jak przyjdzie co do czego to i tak
          zgodzi sie z synem. Jak pasierb narozrabia, zniszczy cos to maz
          sprzata i odkupuje. Tak ojciec widzi,ze to nie ja zrobilam, bo sie za
          dlugo znamy i mi wierzy na slowo. Nie musze niczego udokumentowac.
          Nie w tym problem.
          Tak probowalam rozmawiac z mezem, z jego synem , z ex wielokrotnie,
          ale niestety kazdy przytaknie, ze cos nie tak , a potem wszystko
          wraca do "normy". Pasierb mowi, ze bedzie sie staral...Niestety to
          tylko puste slowa.
          Tak staralam sie wytlumaczyc chlopcu swoja role w zwiazku z ojcem i
          tlumaczylam, ze nie jestem zagrozeniem. Maz takze wielokrotnie
          podkreslal w rozmowach z synem nasze wzajemne relacje. Popiera to
          takze argumentami, w ktorych wyjasnia przyczyne rozwodu, zapewnia o
          stalej milosci do syna. Wyjasnia, ze "mama juz ma swoje zycie i
          dzieci z nowym mezem" i "ja tez chcialbym stworzyc rodzine, tak jak
          ty dorosniesz i w przyszlosci stworzysz swoja"....
          Byla zona wyslala nawet chlopca do psychologa (kilka wizyt). Niestety
          nic to nie dalo. Psycholog powiedzial nam (mielismy tez wizyte bez
          dziecka i bez jego wiedzy), ze chlopak zachowuje sie typowo dla
          dwojego wieku, jest zapatrzony w siebie jak wiekszosc nastolatkow i
          nie liczy sie z konsekwencjami swojego postepowania. Jednym zdaniem
          "zyje w swoim swiecie".

          Wiem, ze nie moge placic za to ze byla odeszla od meza, ja poznalam
          meza juz 5 lat po ich rozwodzie, wiec nie moze mnie winic za to.
          Nie sadze, zeby sie "bal po dziecinnemu" tylko bardziej jest mu na
          reke, nas sklocic i wykorzystac ojca. Po kazdej naszej sprzeczce z
          mezem na temat syna. Maz wychodzi z pokoju i idzie przytulac syna.
          Gladzi go po plecach i caluje, kiedy ja go odrzucam, bo nie potrafie
          zaakceptowac np aroganckiego zachowania ze strony syna i zadam
          przeprosin. Wtedy wychodza, ze niby na rozmowe na miasto, potem ida
          cos kupic , napic sie czegos . A ja zostaje sama jak ta idiotka, a
          syn wreszcie ma ojca dla siebie. Kiedys wychodzilam z nimi, ale (bez
          przeprosin) maly kontynuuje, az "pekne" ...
      • tully.makker Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 14:40
        Wiec prosze was o porade
        > jak tego uniknac i jak konkretnie rozwiazac ten problem.

        Tak naprawde problemu nie da sie rozwiazac. Bo problem tkwi gleboko
        w relacji ojca z synem i w waszej wzajemnej relacji tez, nie
        czarujmy sie.

        Zakladajac, ze kochasz tego faceta, ma inne zalety, jednak chcesz z
        nim byc - nalezy temat maksymalnie olac. Nie moje malpy, nie moj
        cyrk, jak maz chce sprzatac po dziekcu i naprawiac wyrzadzone
        szkody - niech to robi, prosze bardzo.

        Zycie jest za krotkie by uzerac sie z rzeczami, ktorych nie da sie
        zmienic.
        • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 15:47
          tak ,racja, ale nie da sie uniknac wspolnych wakacji, wspolnych
          weekendow itd. Na duzo rzeczy juz zamykam oczy w inne nie wnikam, bo
          szkoda zdrowia. Problem ,ze dzieciak "gra" i krytykuje mnie z mezem:
          ja chce isc na spacr bo ladna pogoda - on chce byc przed telewizorem,
          ja chce skorzystac z komputera - on musi akurat zrobic zadanie na
          kompie
          ja robie kurczaka na obiad- on nie bedzie tego jadl bo bylo wczoraj u
          mamy
          ja mam ochote ogladac program 2 w TV - on chce film na TVN
          Ja chce jechac na zakupy bo lodowka pusta - on musi zobaczyc
          najnowszy model czegos tam w innym markecie.
          Ja chce spac jest juz po dwunastej w nocy - on wlasnie wlaczyl gre z
          suuuuuuper dzwiekiem efektow specjalnych.
          Ja chce juz jesc (pora obiadowa) - on dopiero co sie obudzil i je
          sniadanie.
          Ja robie ciasto - tata chodz do cukierni itd

          Troche ciezko to ignorowac. Mozna, ale wtedy najczesciej maz
          dostosowuje sie do syna i zostaje sama w domu. eh troche to jak Pawel
          i Gawel nie? Bo pasierb jest "w swoim domku", a ja jestem w "jego
          domku".
          Maz na wiekszosc rzeczy daje swoje przyzwolenie. Wiadomo, zadanie
          domowe to wazna sprawa; chlopak nie lubi chodzic, to spacer odpada;
          kochanie zrob synowi przyjemnosc, on chce obejrzec ten film; syn nie
          je posilku, musi cos zjesc bo rosnie, zaraz zamowie pizze dla syna
          itd
          Rozumiesz , ze nie wiem jak z tym walczyc. moze z tym nie mozna
          walczyc, ale nie wiem jak to zmienic.
          • rybkka24 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 16:54
            czyli twój mąż nie traktuje chłopca normalnie, nie wyznacza mu
            granic, nie uczy go zasad, tylko obchodzi się z nim jak z jajem i
            wychowuje książątko??
            a ty jak te piąte koło u wozu.
            tak się ustawiłaś i tak masz.
            teraz po 6 latach co możesz zrobić,

            albo zaakceptujesz że synuś to pępek świata.
            albo nauczysz męża że należy ci się szacunek i twoje zdania też sie
            liczy.
            będzie trudno bo nauczyłas ich TY SAMA że z tobą nie trzeba się
            liczyć,postawiłaś się w pozycji mniej ważna drugoplanowa, pokazałas
            że sie dostosujesz do nich i będzie tak jak oni chcą.
            a teraz po kilku latach zaczęło cię to mocno uwierać.
            zmianie stanu rzeczy towarzyszyć będzie bunt i kłótnie.

            dobrze ze synuś to nie córeczka bo twój mąż nie traktuje syna jak
            dziecka tylko jak partnera jest z nim w jakimś układzie emocjonalnym
            nie na linii ojciec-syn tylko na linii partner - partner czyli tak
            jak powinien być z tobą.innymi słowy. syn jest na twoim miejscu, ty
            jesteś na miejscu przynieś podaj, nie odzywaj się ustąp, zrób mi
            dobrze w nocy więc na pozycji drugoplanowej jak potrzeba.

            ewidentnie twój mąż ma problem z relacją rodzicielską i relacją
            małżeńską i jak zwykle zamiast skupiać sie na tym dziecku co robi
            kiedy i jakpiszesz o synu ze złościa i agresją.skup sie na tatusiu,
            spróbuj mu uświadomić jego postępowanie może nakreśl sprawę u
            psychologa żeby on nakierował męża że jego postępowanie pokazuje
            synowi złe wzorce i dodatkowo niszczy waszą relację..

            aczkolwiek jeżeli 6 lat tolerowalaś takie zachowania i teraz
            ciśniesz go o dziecko to tobie też przydałoby się uporządkowanie
            pewnych spraw w relacji.
            może idźcie razem do psychoterapeutki.

            jeżeli uraziłam to przepraszam ale ja tak to z opisu widzę.
            • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 17:38
              nie nie urazilas mnie.
              To tez nie tak piszesz, ze przez 6 lat siedzialam jak mysz pod
              miotla. Na poczatku, tuz po przeprowadzce, maz bardzo sie ze mna
              liczyl. To sie poglebilo w przeciagu dwoch ostatnich lat.
              Zgadzam sie z toba calkowicie uklad ojciec -syn to partnerstwo. Maz
              stal sie kolega syna np na imprezy itd. Po prostu kumpel z kasa. Maz
              jest bardzo zadowolony, kiedy syn jest blisko niego. Ale cena jest
              wysoka.
              Tak bylismy u psychologa z synem, jak opisalam juz powyzej.

              Teraz inny przyklad. 3 lata temu miesiac przed slubem, syn meza
              trafil do szpitala z problemem pokarmowym (jest bardzo szczuply),
              mowil ojcu i matce ze nie moze isc z kalem do toalety. Skonczylo sie
              w szpitalu. Rozmawialismy z psychiatra szpitalnym w tym czasie.
              Lekarz wyjasnil nam , ze dla chlopca to ogromny stres, chodzi mi o
              nasz slub i w tym samym czasie jakos tak to sie zbieglo z narodzinami
              drugiego brata (ze strony mamy). Psychiatra wyjasnil nam, ze chlopiec
              potrzebuje regularnego zycia, zeby normalnie funkcjonowac. Powiedzial
              nam, ze dziecko ma sie pojawiac u nas w z gory wyznaczonych dniach i
              jesc o wyznaczonych porach. Czyli tak jak to powinno byc. Powiedzial
              ojcu, zeby traktowac syna jako dziecko i nie dostarczac mu tez
              nadmiernej uwagi i troskliwosci. Po prostu chodzi o normalne
              traktowanie, zeby dziecko znalazlo miejsce w naszej rodzinie. Nie
              chodzi mi o ignorowanie, ale o stworzenie normalnych relacji: tata,
              macocha, dziecko i podobnie u jego matki.
              Godzine przed operacja wydarzyl sie cud. Dziecko poszlo normalnie do
              toalety. Moja kolezanka jest lekarzem, powiedzialam mi, ze to nie
              jest mozliwe przy tych wszystkich lekach przeczyszczajacych i
              odpowiedniej diecie w szpitalu, zeby chlopak podczas ponad 3 tygodni
              nie oddal kalu. Wiec znowu manipulacja i chec bycia w centrum
              zainteresowania, a nie narodziny braciszka, czy slub ojca.
              Dlatego bardziej mozna mowic o problemie psychologicznym niz
              fizycznym. wiecie jak to dziecko w szpitalu, matka na porodowce,
              wszyscy go odwiedzaja, kupuja prezenty, zejmuja sie nim, babcie
              wydzwaniaja po kilka razy dziennie na komorke wnusia itd. wszyscy sie
              martwia i biedne dziecko jest w centrum uwagi.

              Niestety przejelo sie to znowu nadtroskliwoscia ze strony meza. Syn,
              uwaga, zamiast np kolacji je u nas czipsy i pije Cole. Prosilam
              wielokrotnie meza, zeby zaprzestal kupowania tych rzeczy, albo od
              czasu do casu, ale nic z tego. Wiec za kazdym razem chlopiec przed
              kolacja siedzi przed komputerem i opycha sie czipsami, nic dziwnego ,
              ze nie jest potem glodny. Ja moge mu zabronic, ale konczy sie
              awantura.Nawet jesli postawie na swoim. Otaki banal.

              Rozmawialam z mezem wielokrotnie na ten temat. Maz mi przytakuje,
              albo mowi, ale teraz go nie ma i jest juz dobrze, albo to juz
              przeszlosc i nie ma do czego wracac...
              No, tak jak pisalam syn jest agresywny w stosunku do ojca. Np rano
              ojciec go budzi to syn ryczy" po co mnie k. budzisz, nie widzisz , ze
              spie!". a moj maz spokojnie glaszce go po plecach daje buzi i mowi
              "wstan juz kochanie".
              Inny banal: moze jestem czepialska do szczegolow: Jak syn jest u nas
              to mnie maz mowi po imieniu, a do syna sie zwraca "kochanie". Dziwne
              nie? A jak go nie ma to do mnie "kochanie"???
              • glasscraft Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 18:12
                agnessam napisała:

                > ... a moj maz spokojnie glaszce go po plecach daje buzi i mowi
                "wstan juz kochanie".
                Inny banal: moze jestem czepialska do szczegolow: Jak syn jest u nas
                to mnie maz mowi po imieniu, a do syna sie zwraca "kochanie". Dziwne
                nie? A jak go nie ma to do mnie "kochanie"???

                Twoj maz powinien sie leczyc, bo na dodatek do brakow w zakresie
                wychowania syna ma nierowno pod sufitem. Przepraszam, bo wiem ze to
                co pisze jest naprawde nieprzyjemnie, ale dla mnie takie zachowanie
                jest nienormalne.
                • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 18:23
                  dla mnie tez nie jest to normalne. Rozumiem, ze milosc do dziecka jest
                  silna. Niestety nie znam takiego ojca rozwodnika, ktory sie tak
                  zachowuje wobec zony i syna.

                  Bardzo prosze i zachecam panow do wypowiedzi. Pomogloby mi to w
                  zrozumieniu sytuacji. Tak jak pisalam, ja nie mam dzieci.
              • tully.makker oto doskonaly przyklad 21.08.10, 14:50
                Niestety przejelo sie to znowu nadtroskliwoscia ze strony meza. Syn,
                uwaga, zamiast np kolacji je u nas czipsy i pije Cole. Prosilam
                wielokrotnie meza, zeby zaprzestal kupowania tych rzeczy, albo od
                czasu do casu, ale nic z tego. Wiec za kazdym razem chlopiec przed
                kolacja siedzi przed komputerem i opycha sie czipsami, nic dziwnego ,
                ze nie jest potem glodny. Ja moge mu zabronic, ale konczy sie
                awantura.Nawet jesli postawie na swoim. Otaki banal.

                A co interesuje, co chlopak je? Zwrocilas uwage jego ojcu, ze dla nastolatka
                wlasciwym pozywieniem jest iodzywcza kolacja, a nie chipsy i cola. Ojciec juz to
                od ciebie uslyszal i do tematu nie ma co wracac ani sie tym przejmowac.

                Masz problem z tym, ze zanadto chcesz wszystko kontrolowac - stad opor
                twojego meza i sabotaz chlopaka. Wiele kobiet zyje w przekonaniu, ze jak one cos
                powiedzialy, to tak ma byc, bo maja racje ( i czesto maja, ale to inna
                historia). Tymczasem jest to najlepsza droga do konfliktow. Odkopytkuj sie od
                niego,. Chlopak ma ojca ojciec jest dorosly, ma swoj rozum i sam moze sie
                zatroszczyc o pozywienie syna.

                Nie badz taki control freak, a wszystkim w waszej rodzinie wyjdzie to na
                zdrowie. Pasierb nie bedzie robil tego, co ty chcesz, i maz na ogol tez nie - to
                odrebne jednostki i maja prawo do wlasnych decycji. Pogodz sie z tym asap.
                • agnessam Re: oto doskonaly przyklad 21.08.10, 16:38
                  tully.makker napisała:

                  > Masz problem z tym, ze zanadto chcesz wszystko kontrolowac -
                  stad opor
                  > twojego meza i sabotaz chlopaka.

                  To wcale nie tak. Prosze przeczytac wszystko od poczatku. Chlopiec
                  nieustannie walczy o wzgledy ojca.Nigdy mnie nie zaakceptowal. To nie
                  tak, ze chce go kontrolowac. Tak jak juz wczesniej pisalam, na
                  poczatku mielismy bardzo dobre relacje, a po przeprowadzce sie
                  wszystko zepsulo. Pisalam , ze zle sie ozywia. Z tego powodu byl juz
                  w szpitalu.
                  Denerwujem nie to ,ze u taty sa luzy i moze robic na co ma ochote.
                  Niech je te czipsy, tylko on to robi, zeby nie jesc razem z nami i
                  czeka , az ojciec bedzie nad nim skakal (i skacze)
                  Nie kontroluje pasierba, bo jak pisze , ojciec mu na prawie wszystko
                  pozwala.

                  Tu tez ludzie na forum pisza , ze dziecko nie myje zebow, ze kradnie
                  , ze balagani, ze to i tamto...

                  Przepraszam, ale wspolne jedzenie posilkow jest w moim rodzinnym domu
                  rzecza normalna. Moze u panstwa, kazdy je posilki oddzielnie i
                  samotnie, nawet kiedy wszyscy domownicy sa w domu?

                  Prosze o wypowiedzi osob: Jak w weekend jestescie razem , nie jecie
                  wspolnych posilkow? Czy u panstwa dzieci rozwiedzionych rodzicow
                  jedza co chca (chodzi mi o obiad, kolacje)? Czy jedzenie razem przy
                  stole to kontrola nad druga osoba?
                  • glasscraft Re: oto doskonaly przyklad 21.08.10, 16:47
                    agnessam napisała:

                    > Prosze o wypowiedzi osob: Jak w weekend jestescie razem , nie
                    jecie wspolnych posilkow? Czy u panstwa dzieci rozwiedzionych
                    rodzicow jedza co chca (chodzi mi o obiad, kolacje)? Czy jedzenie
                    razem przy stole to kontrola nad druga osoba?

                    Dlaczego ja nagle mam uczucie, ze cala historia sluzy jakiejs pracy
                    magisterskiej/pisaniu artykulu?
                    • agnessam Re: oto doskonaly przyklad 21.08.10, 17:10
                      Dlaczego ja nagle mam uczucie, ze cala historia sluzy jakiejs pracy
                      magisterskiej/pisaniu artykulu?

                      Chcialabym potwierdzic, ale to niestety tylko smutna historia
                      macochy. Ciesze sie bardzo z uczestnictwa na forum, bo wiem, ze
                      znajde tu osoby w podobnej sytuacji. Ja juz na prawde nie wiem co
                      robic?

                      Dziekuje wszystkim za porady
                  • tully.makker Re: oto doskonaly przyklad 21.08.10, 18:36
                    Czy jedzenie razem przy
                    > stole to kontrola nad druga osoba?

                    Tak, kiedy jest to dorosly czlowiek albo dziecko nie bedace twoim.

                    Przepraszam, ale wspolne jedzenie posilkow jest w moim rodzinnym domu
                    > rzecza normalna.

                    Byc moze w TWOIM domu ridzinnym tak bylo. Ale nie musialo tak byc w domu twojego
                    meza i nie wiemy, czy on sam uznaje to za wartosc, ktora warto wcielas w zycie w
                    waszej rodzinie.

                    Druga sprawa - to dziecko wychowuje sie w dwoch domach i musisz przyjac do
                    wiadomosci, ze w domu jego matki moga abowiazywac inne zasady. Role pogodzenia
                    ze soba tych dwoch sfer powinien wziac na siebie twoj maz, a jesli tego nie
                    robi, to najwyrazniej DLA NIEGO te posilki nie sa wazne.

                    Nie rozumiem tez, czemu sie upierasz, zeby zjesc posilek w towarzystwie
                    nielubianego przez ciebie dziecka, zamiast zwyczajnie zjesc go z mezem.
                    • agnessam Re: oto doskonaly przyklad 21.08.10, 19:55
                      Tu nie chodzi o upieranie sie. Syn meza je posilki przystole z cala
                      rodzina u bylej zony. wiadomo mysle o kolacji( bo w roku szkolnym je
                      na stolowce, a my w pracy), a w weekendy tez razem jedza przy stole.
                      U nas tez tak bylo przez kilka lat. Dopiero od jakichs 2 lat
                      zaczely sie te "separacje". Na poczatku szykowalam kolacje dla
                      wszystkich. Teraz jemy sami z mezem, chyba ze syn akurt ma ochote
                      zjesc to co przygotowalam, albo ojciec daje mu pieniadze, zeby zjadl
                      cos na miescie. Tak jak piszesz: potrafi zadbac o swojego syna.
                      A od lat jest ciezko, bo chlopak nie jada ani warzyw, z owocow tylko
                      banany, nie je serow, nie je sosow, nie je ciast ktore przygotuje i
                      niektorych gatunkow ryb.
                      Najczesciej, zeby go zachecic do jedzenia robie makaron, bo to jego
                      ulubiona potrawa.
                      Jak jest potrawa, ktorej nie lubi to sa fochy. I faktycznie przyznam
                      racje, ze zaczelam to ignorowac czy jemy razem czy nie, ale mysle, ze
                      nie tedy droga. A relacje psuja sie jeszcze bardziej.
            • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 17:41
              sa tez takie sytuacje, gdzie chlopak przegina na maxa i ojciec sie na
              niego gniewa... ale w kilka minut potem prosi syna o wybaczenie, albo
              dzwoni za nim na komorke i prosi, zeby nastepnym razem bylo juz dobrze
              • rybkka24 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 20.08.10, 20:47
                smile tu jest 1 pan.który się wypowiedział na poczatku.
                ty chcesz mieć z takim facetem dziecko?
                chcesz mieć takiego niezrównoważonego ojca z odchyłem dla swojego
                dziecka?
                matko żeby mojemu nigdy tak nie odwaliło uncertain

                pokierój twojego męża na konsultacje z psychologiem.
                i poczekaj na efekty zanim powiększycie rodzinę.
                współczuje.
                z takim podejściem twojego męża chłopak prędko nie ułoży sobie życia.

                pozdrawiam.życzę siły.
                • 333a13 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 21.08.10, 11:30
                  Kobieto, co Ty chcesz tu zrozumieć !!! Twój mąż ma odchylenia nie z tej ziemi i
                  to on ponosi całą odpowiedzialność za wychowanie synalka i jego wybryki.
                  W takim układzie postawiłabym sprawy jasno, kocham Cię, ale nie mogę dłużej
                  tolerować chorej sytuacji, braku szacunku i braku perspektyw na własne dziecko.
                  Albo idziesz na terapię i coś się w naszym życiu zmienia, a jeśli nie ma
                  widocznych, szybkich postępów odchodzę.
                  Chyba, że jesteś w stanie żyć dalej i tolerować zaistniałą sytuację.
                  I żadna przeprowadzka, 1 czy 100 km od Młodego nic tu nie zmieni, bo Twój mąż
                  niezależnie od odległości jest tym samym człowiekiem.
                  • konstancja16 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 09:42
                    kosmos jakis. mam nadzieje, ze cala ta historia jest istotnie
                    wyssana z palca i na potrzeby jakiegos ambitnego artykulu do pani
                    domu.

                    bo az tak beznadziejnych rodzicow to chyba nie ma? jesli to prawda
                    to nie wroze swietlanej przyszlosci temu mlodziencowi, ktorego
                    rodzice sie totalnie nie sprawdzili. wychowanie dziecka to proces.
                    jak sie nie nauczy czegos cztero-, szescio- czy dziesieciolatka to
                    trudno potem wymagac tego od pietnastolatka. polecam watki
                    Marusi.
                    • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 10:57
                      Konstancjo, calkowicie sie z toba zgadzam.
                      Maz sie rozwiodl i przeprowadzil setki kilonetrow od syna (na drugi
                      koniec kraju) jak dziecko mialo 5 lat. Rok potem spotkal pania, z
                      ktora byl 3 lata. Wiem, ze tez chciala miec z nim dziecko i ze maly
                      dawal jej popalic. Chciala sie zajmowac chlopcem, troche jak swoimi
                      siostrzencami - spedzanie czasu wolnego, zabawy, drobne prezenty,
                      wspolne wakacje. Syn ze wzgledu na odleglosc pojawial sie raz na dwa
                      miesiace na 10 dni i na polowe wakacji szkolnych... Ta kobieta
                      odeszla od niego. Chociaz maz nie mowil mi co bylo glownym powodem
                      rozstania (domyslam sie ze wspolne dziecko i zazdrosc syna)rozeszli
                      sie. Od swojej tesciowej, wiem, ze tak kobieta byla bardzo lubiana i
                      wysoko ceniona przez rodzine meza.
                      Ja obecnego meza poznalam rok pozniej (nie znalam ani tej kobiety,
                      ani bylej zony). Moj facet, caly czas mi powtarzal na poczatku
                      znajomosci, jak bardzo cierpial te rozstania i jak bardzo dziecko to
                      przezywalo. Mowil tez, ze tamta babka nie lubila jego syna.
                      Teraz kiedy juz mieszkamy od kilku lat blisko pasierba relacje sie
                      zmienily i z jednym i z drugim. Pasierb mnie odrzuca, a maz za nim
                      stoi murem. Nie mowie, ze jest tak caly czas, ale ojciec pozwala
                      synowi na wiele rzeczy.
                      Konstancjo pisalas, ze "az tak beznadziejnych rodzicow to chyba nie
                      ma?" Dla mnie tez to nie jest normalne, zeby dziecko dyktowalo co ma
                      rodzic robic.
                      Wiem, ze u mamy chlopca jest inaczej. Tam sie dostosowuje do
                      wszystkich domownikow. Syn jest bardzo zwiazany z matka.
                      Rozmawialismy jakis czas z ex (ja i maz), i bylismy zaskoczeni, tym,
                      ze nastolatek, jak pomaga przy malym braciszku to bierze na siebie
                      "role ojca" np. mowi do mamy " To ja mu dam butelke zajmij sie
                      prowadzeniem domu" itd I z licznych przykladow wynika, ze nie chodzi
                      o role starszego brata, tylko traktowanie matki jako partnerki. Widzi
                      jak ojczym sie zwraca do zony i to samo powtarza.
                      Ex wyslala go do psychologa, ale nie wiem czy cos to zmienilo.

                      Tak masz racje tez z tym wychowaniem. Jak mlody mial 10 lat to
                      ciezko, ciezko cos z niego wyciagnac. Od lat to samo jak prosze, zeby
                      nakryl do stolu, to albo rzuca byle jak talerze na stol albo mi mowi
                      "nie jestem twoim psem" (do ojca tak samo!) i to ojciec nakrywa.
                      Ojciec bardzo sie gniewa, ale szkoda mu w kazdy weekend sie szarpac z
                      synem i nie robi nic.
                      Chlopak mial juz swoje zle przyzwyczajenia, a ojciec to z latami
                      poglebia.
          • edw-ina Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 09:59
            Po co się starasz i tracisz czas???? Ja tego nie rozumiem. Chrzań to
            czy synuś chce kurczaczka czy coś innego. Nie odpowiada, niech nie
            je. A najlepiej niech kochany tatuś zakasze rękawki i zrobi obiadek.
            Ty pieczesz ciasto, a on woli takie z cukierni? to niech się do niej
            przejdzie i kupi, pewnie ma jakieś kieszonkowe. A domowego będzie
            więcej dla Ciebie i twoich gości.
            Nie chce iść na spacer, to niech zostanie. Twój mąż woli też zostać
            w domu, to niech siedzą obaj, a ty załóż ładną kieckę, umaluj usta i
            ciesz się z pięknego dnia.
            A wakacje możecie sobie podzielić na urlop z dzieckiem i bez niego.
            Jesteście małżeństwem, dość młodym, potrzebujecie czasu tylko dla
            siebie. Tylko więcej asertywności!
            • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 11:10
              Ja juz sie staram coraz mniej i coraz wiecej jest tych sytuacji,
              gdzie faktycznie zostaje sama. Nawet jesli wyjde do kina czy na
              spacer to sama. Maz jest obecnie z synem na wakacjach. Spedzilam z
              nimi kilka dni, ale to bylo pieklo. Caly czas mnie syn krytykuje (i
              ojca tez). Brzydkie wyrazy, niedobre zachowanie, rzuca swoje rzeczy
              wszedzie np na stole mozna znajduja sie brudne majtki i paczke
              czipsow... i wszedzie sa jego brudne i czyste rzeczy (na naszym lozku
              tez). Jego ojciec musi dzielic czas wolny z praca , bo w tym czasie
              pracuje wieczorem i konczy pozno w nocy, a potem na kebaba,na piwko
              albo do dyskoteki z synem. Ja nie mialam ochoty codziennie siedziec
              do 4-5 nad ranem w pubie. Potem wracaja do domu ojciec idzie spac
              ,a syn na internet. Potem spia do okolo 13-14. Tata gotuje "obiad",
              siedza w domu (to sa wakacje), a o 18 maz leci do pracy, a chlopak
              kolo 22 wychodzi z domu i smyka sie nie wiem gdzie.
              • blondgirl Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 11:31
                Dla mnie to nie do wyobrażenia, że rodzic może być aż tak zafiksowany na punkcie
                swojego dziecka.

                Daj sobie na luz! Olej to całe towarzystwo. Nie gotuj, nie piecz, nie sprzątaj!
                Nie rób nic! W swoim pokoju załóż sobie zamek i odizoluj się od tych "Panów".
                Wcześniej ewentualnie powiedz wprost mężowi, że nie zamierzasz znosić takiego
                traktowania przez gówniarza i póki nie zacznie zachowywać się normalnie, to nie
                życzysz sobie odwiedzin w domu.

                Swojemu mężowi daj oglądnąć "Balladę o Januszku". Może to mu da coś do
                myślenia... A jeśli nie, to cóż... to jego problem, a nie twój.
                • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:12
                  Dziekuje za odpowiedz.
                  Tak juz wielokrotnie rozmawialismy na ten temat, a maz tez nie jest
                  "slepy" i widzi co syn wyprawia. Przeprasza mnie za jego zachowanie.
                  Juz kilka razy "peklam" i wyjechalam na kilka dni do rodzicow. Maz
                  dzwoni i prosi , zebym wrocila, ze mnie kocha i ze cos z tym zrobi.
                  Jak wracam to nic sie nie zmienia.
                  Dodam tylko, ze jak mnie nie ma i maz zostaje sam w domu, to syn do
                  niego ani nie dzwoni, ani nie odpowiada na jego telefony, ani do
                  niego nie przychodzi. No, niestety zdarzylo mi sie wyjechac na 2
                  tygodnie do rodzicow, po awanturze z chlopakiem. To maz nie mial
                  przez te 2 tyg. kontaktu z synem. Po prostu mlody go olal. Nawet na
                  weekend nie przyszedl.
                  Jak jestem w domu to przychodzi kiedy chce. Czasem z kolegami i
                  kolezankami. Albo przyjdzie, wchodzi do kuchni, wszystkie szafki
                  pootwiera, pozabiera to na co ma ochote do jedzenia, poobdziela
                  kolezkow cola i slodkosciami. Idzie do toalety i nie splucze za soba,
                  a na odchodnym kaze ojcu zamknac za soba drzwi. Aha trzeba mu tez
                  otworzyc drzwi jak przychodzi. Chlopak ma klucze, ale woli jak mu
                  ojciec usluguje. Powiedzilam mezowi przed synem: mlody ma klucze
                  niech z nich korzysta. Oczywiscie nie trzeba mowic ,ze nic z tego.
                  Mlody przychodzi z kluczami jak ojca nie ma np.jest na wyjezdzie, bo
                  ja nie otwieram domu jak jestem sama. Moze zla macocha. A moze to ta
                  rywalizacja?
                  • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:17
                    szczerze mowiąc nie chce mi się wierzyć, że dorosły i dojrzały?
                    człowiek pozwala sobie na takie traktowanie...
                    • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:29
                      Maz, tlumaczy swoje zachowanie miloscia do syna i tym, ze po
                      rozwodzie wszystkie uczucia przelal na dziecko.
                      Wiem, ze nie mnie placic za rozwod, ktory nie wyniknal z mojej winy.

                      Ktos , pisal , zeby sie wybrac do psychologa razem, ale maz sie nie
                      zgadza. Chcialam tez isc sama po porade, ale co to da? Psycholog mi
                      powie, to co przeczytalam na tym forum, ze samemu nie da rady. Nie
                      wiem jakie jest wyjscie z tej sytuacji? Jak przestac cierpiec i
                      zaczac zyc wlasnym zyciem? Rozumiem, ze pasierb mnie nie kocha, nie
                      musi tego robic , bo nie jestem jego rodzicem. Ale ciagly brak
                      poszanowania mnie, meza i naszych rzeczy, bardzo nadwatlil nasz
                      zwiazek z mezem. Moze faktycznie dziecko nie jest rozwiazaniem.
                      Zaczynam sobie juz wyobrazac: ja z brzuchem, a maz na dyskotece z
                      synem...
                      • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:41
                        Weź kilka głębszych... oddechów i na spokojnie przeczytaj post po
                        poście, wszystko to, co sama napisałaś. Jeżeli jeszcze masz jakieś
                        złudzenia, to chyba w innym świecie żyjesz. Jak przestac ciepieć?
                        Sama musisz sobie na to odpowiedzieć, aczkolwiek jednoznacznej
                        odpowiedzi nie ma. Nikt Ci nie doradzi, rozwiedź sie (a Ty to
                        ochoczo spelnisz), albo nie rób nic i dalej w tym gównie trwaj. Tak,
                        dla mnie tkwisz w gównie po pas, nie, po szyje nawet i masz ostatnie
                        podrygi, żeby coś z tym zrobić.

                        Jak zacząć życ własnym życiem pytasz. Nie wiesz jak? Poza Misiem nie
                        masz żadnych innych zainteresowań? Sama ze sobą nie potrafisz byc?
                        Jeżeli odpowiedź brzmi "nie", to psycholog jak najbardziej jest
                        potrzebny. I nie dla ratowania Twojego małżeństwa, ale dla
                        uratowania samej Ciebie.

                        ja Ci powiem, co ja bym zrobiła, wiem oczywiście, że latwiej klepać,
                        niż w życie wprowadzić. Ale ja juz nie jedno w zyciu przeszłam i
                        szmacić się nie dam, zatem przeprowadziłabym z Misiem w doope
                        uprzejma rozmowę i dałabym alternatywę - albo cos sie zmienia w
                        małżeństwie na lepsze (czyli wszystkie opisywane problemy
                        przerabiamy i ustalamy nowy plan gry), albo sorry gregory, ale
                        meczennica zostać nie zamierzam i sie grzecznie lub mniej grzecznie
                        żegnam. Innej opcji tu nie widzę. Masz JUŻ 33 lata i latka lecą. Za
                        10 latek pasierb się odstosunkuje może od was, a Ty będziesz wrakiem
                        kobiety po czterdziestce, bez wlasnego zycia, dzieci, ze zryta na
                        maxa psychą i meżem, do którego nic nie będziesz czuła.
                        • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:55
                          Tak, robilismy juz takie "ustalenia" z mezem,ale...
                          Miedzy teoria , a praktyka jest duza roznica. Maz sie zgodzi, albo
                          nie widzi zlego w tym czy w tamtym. Caly czas mowi o tej
                          przprowadzce. Ja sie troche boje, ze to niczego nie zmieni, bo syn ma
                          15lat, dosyc kiepsko sie uczy, a tata juz go przyzwyczail, ze jak cos
                          chce to otrzymuje. Wiec nie praca do czegos dochodze tylko wymagam na
                          tacie na macosze to i tamto. A jak alimenty sie skoncza, a jak
                          przestane sie uczyc (oby do tego nie doszlo), to kto sie zajmie takim
                          18 latkiem? Mama juz ma swoje zycie. Syn nie jest zaradny. Chlopak,
                          nie rozwija swoich zainteresowan.

                          Tak, znowu marudze, narzekam...ale to juz zaszlo tak daleko...moze
                          faktycznie na wlasne zyczenie.
                          • edw-ina Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 13:00
                            Poradzę ci kobieto tylko jedno (rada małżeńska, która pojawiła się w
                            jednej z książek Chmielewskiejwink) - wyciągnij z szafki wszystkie
                            talerze, miski, szklanki itp., które możesz poświęcić i po kolejnej
                            akcji rodzinnej roztrzaskaj wszystkie tuż nad głową męża, po czym
                            zabierz spakowaną walizeczkę i wyjdź. Będzie albo dużo lepiej, albo
                            już nic nie będzie, za to bez wątpienia coś się zmieni.
                          • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 13:03
                            Ale Ty cały czas nie chcesz przyjąc do wiadomości, że Twoj związek w
                            takim wlaśnie wydaniu to totalna klapa.
                            Ja Ci pisze swoje, a Ty swoje. Tak juz było, tak ustalalismy i nic z
                            tego nie wyszo. Ale co ustaliliscie do diabla? Że ma sie wszystko
                            zmienic, bo jak nie, to Ty sobie odpuszczasz udzial w tym cyrku?
                            Chyba nie, a jesli nawet, to z gęby najwidoczniej cholewę robisz, bo
                            nadal w tym szambie tkwisz.

                            I nie łudź sie czasem, że przeprowadzka wiele zmieni, o nie. Skoro
                            tata taki nieodpepowiony i bezkrytyczny wobec progenitury, to może
                            byc nawet gorzej. Bedzie zapierdzielal na każde skinienie synusia
                            kilkadziesiąt/set (nie wiem) km, a Ty będziesz gnila w domu sama nie
                            przez kilka godzin, ale przez kilka dni. A jak sobie jeszcze
                            bachorka zmajstrujesz z tym duzym dzieckiem, to dojda dodatkowe
                            pretensje, że Ty wszystko sama, a dziecko nie ma ojca...

                            Ale co ja mam sie produkowac, skoro mam wrażenie, że pisze sobie a
                            muzom, bo Th na wszystko masz gotowe odpowiedzi i tlumaczenia.

                            Sama musisz sie otrząsnąć, żeby zacząć działać. Może jeszcze za malo
                            (sic!) dostalaś w prezecie od męża...
                            • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 13:13
                              Wiem, ze masz racje, wszystkie macie racje.
                              Dla mnie nie tak latwo przelknac to, bo juz lata jestem z mezem.
                              Rozumiem co piszecie. Wiem w jakiej sytuacji sie znajduje. Myslalam,
                              ze moze bedzie jakies inne wyjscie , ze moze dziecko, ze moze jaks
                              rada, ktora pozwoli cos zmienic. A tu dochodzi do tego czego sie
                              najbardziej boje. Jedynym wyjsciem jest separacja.
                              I masz CALKOWICIE racje , ze pewnie "bede gnila sama w domu" tak jak
                              teraz "gnije sama w domu", a moglabym dolaczyc do meza na wakacje.
                              tylko mam dosc tych pretensji i awantur z pasierbem.
                              • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 13:30
                                Alez ja bym miala w zadku wakacje w takiej atmosferze i dolączanie
                                do panow jako kto? przeciez nie jako pelnoprawny czlonek rodziny,
                                tylko jako cos zbednego. Źle mnie zrozumiałaś, nie doradzam
                                dolaczania się do tego towarzystwa wzajemnej adoracji na
                                dotychczasowych warunkach. Miałam na mysli po prostu to, że dopóki
                                Ty sie nie postawisz, nic sie nie zmieni. oni beda sobie a Ty sobie.
                                Chyba nie na tym polega małżenstwo?

                                Wiele z nas jest w kolejnych związkach, poprzednie trwaly kilka,
                                kilkanascie lat a mimo to, potrafilysmy je przerwać dla własnego
                                dobra. Ja sama odeszłam od pierwszego męża po 10 latach malżeństwa i
                                w sumie 15 latach bycia razem. Łatwo nie bylo z różnych wzgledów,
                                ale gdzie bym byla teraz, gdyby nie rozwod? Na dnie, zgnojona
                                psychicznie i fizycznie.

                                Dziecko to Ty lepiej zostaw w spokoju, jeżeli masz chociaz odrobine
                                odpowiedzialności. Szkoda powolywac na świat istotke, która juz na
                                wstępie ma skaszanione zycie. Dziecko u dojrzałych ludzi winno byc
                                skutkiem przemyslanej decyzji i chęci obydwojga, przy uregulowanej
                                sytuacji emocjonalnej, czego u Was nie ma za grosz. My z mężem
                                zdecydowalismy sie dopiero po kilku latach na wspólne dziecię, jak
                                synek sie urodzi minie 6 lat odkąd jestesmy razem, a jestem kilka
                                lat starsza od Ciebie. Wczesniej tez mielismy rózne problemy,
                                docieralismy się i uwierz mi, kilkakrotnie padło z mojej strony
                                slowo rozwod przez akcje związane z jego córką. gdyby moj maż sie
                                zachowywał jak Twoj, to juz dawno bylby moim ex.
                                • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 14:26
                                  "Miałam na mysli po prostu to, że dopóki
                                  > Ty sie nie postawisz, nic sie nie zmieni. oni beda sobie a Ty
                                  sobie.
                                  > Chyba nie na tym polega małżenstwo?"

                                  Masz racje. Warunki moge stawiac, ale to niczego nie zmienia. Maz
                                  ulega synowi. Czasem tez go to wyprowadza z rownowagi, ale panicznie
                                  boi sie stracic syna. W normalnych, relacjach powinien reagowac
                                  inaczej. A u nas to na zasadzie konkurencji z ex. Mama nie ma
                                  pieniedzy na wakacje, ja place. Nie ma pieniedzy na komputer, ja ci
                                  kupie synku. Musisz zmienac pieluchy braci, mama cie wykorzystuje,
                                  chodz do taty, to sobie odpoczniesz. Ale nie tedy droga. Mama cie nie
                                  chce w domu choc do taty. Tlumacze mezowi, ze to nie tak powinno byc,
                                  ale maz sie boi, ze syn przestanie go kochac, ze straci z nim
                                  kontakt. A tak to mlody ustwail nas na zasadzie tata - bank. Wywoluje
                                  to tez konkurencje meza z ojczymem. Bo chlopak, czasem zmysla, to jak
                                  dobrze bawil sie z ojczymem, zeby sprawdzic reakcje ojca.
                                  Ustalalam, punkt po punkcie z mezem co trzeba zmienic. Wyszlo na to,
                                  ze maz za synem robi, albo krzyczy na niego... ale co to daja te
                                  krzyki i kolejna awantura. Prosilam meza, zeby nakazywal
                                  bezdyskusyjnie np. nakryj do stolu i tyle. A chlopak negocjuje,
                                  czasem nakryje do stolu, ale byle jak..
                                  Maz jest zmeczony przepychankami. Akceptuje sytuacje. Gniewa sie, np
                                  za porozrzucane rzeczy i zaczyna sprzatac za synkiem.
                                  Kiedys syn, naprawde zalazl ojcu za skore. Maz powiedzial, jak tak
                                  mnie traktujesz, to niech mama po ciebie przyjedzie. Syn dzwoni do
                                  mamy i ta go zabiera. Oczywiscie ostatnie slowo na odchodne "
                                  nienawidze cie, nigdy do ciebie nie przyjde". Ojciec dzwoni potem za
                                  synem i sie przeprasza... do nastepnego weekendu, albo raczej do
                                  nastepnej potrzeby syna. Bo maz za nim dzwoni codziennie, a syn
                                  rzadko na te telefony odpowiada, albo dzwoni np. jak czegos
                                  potrzebuje - tato za 2 godziny, przyjedzie chlopak z Anglii na
                                  wymiane, jego korespondent nie moze go przyjac, bo jest chory.
                                  Ja sie nie zgadzam, mowie, zeby przyjal tego anglika u mamy, a maz
                                  mowi, no nie mozna tamtego dziecka zostawic na ulicy. Dodam, ze w
                                  sobote maz pracowal i zgadnijcie, kto sie tym Anglikiem zajmowal.
                                  Wszystko wymuszone, zeby syn jechal w nastepnym roku do Anglii.
                                  Jak sie dogadac z mezem, kiedy syn stawia nas przed faktem dokonanym,
                                  a maz sie godzi?

                                  Albo mezowi sie nie podoba, ze syn spedza "biale noce" na kompie.
                                  Jest potem niewyspany i arogancki. Dlaczego mu nie zabierze tego
                                  komputera z pokoju?

                                  Jak sie postawic mezowi w takich sytuacjach?

                                  Tak nie na tym polega malzenstwo.
                                  • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 15:19
                                    ale po co Ty chcesz się stawiać? Rozmowa, stawiasz warunki, które
                                    podlegaja negocjacjom albo i nie i czekasz na ich realizację. Jeżeli
                                    sytuacja sie nie zmienia, to masz pozamiatane i zaczynasz zyć na
                                    własny rachunek. Oczywiście szanowny małżonek powinien być uprzednio
                                    poinformowany o konsekwencjach zlamania ustaleń. I tym razem mimo
                                    całego jego wielkiego ukorzenia się i zapewnień o milosci Ty się
                                    wymiksowujesz. Straszenie i nie realizowanie tego ma to do siebie,
                                    że po kilku razach on ma w nosie to, co Ty mówisz. Przycisnięty do
                                    muru wszystko Ci obieca, a w praktyce nadal będzie to samo bagno.

                                    O jego podejściu wychowawczym się nie wypowiadam, bo to dla mnie
                                    naprawde jakis kosmos, którego w żaden sposób nie potrafie ogarnąć
                                    swoim skromnym móżdżkiem.
                    • salanderr Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 14:12
                      Witam serdecznie wszystkie Macochysmile
                      Ponieważ to mój pierwszy wpis - dwa słowa o sobie.Jestem macochą dwójki dzieci
                      mojego M (17lat córka i 10 lat syn).Od czasu "odkrycia" tego forum czytam
                      regularnie i często miałam ochotę włączyć się do dyskusji.Nadszedł ten dzień po
                      przeczytaniu tego wątku. Agnessam aktywnie w nim uczesniczy i co jakiś czas
                      dziękuje za udzielone rady ale... no właśnie moim zdaniem Agnessam Ty nie
                      słuchasz co się do Ciebie pisze(taki skrócik myślowy).Wypowiedziało się Już tyle
                      mądrych i doświadczonych macoch choćby tully,konstancja,alien,edw-ina czy mamba
                      a Ty dalej wyłuskujesz z sensu tych wypowiedzi mało istotne dla sprawy kwestie a
                      moim zdaniem nie chcesz zobaczyć tego co wyłania się z przedstawionego przez
                      Ciebie obrazu. Przeczytaj odpowiedzi dziewczyn raz jeszcze, większość z nich ma
                      życiowe doświadczenie... moim zdaniem bardzo jasno widać,że bronisz się przed
                      przyjęciem do wiadomości,że problem,z pasierbem jest wtórny.Masz problem z
                      mężem,piszesz jak dobrym małżeństwem jesteście gdy młodego nie ma z wami,nie
                      obraż się ale chyba tak bardzo chcesz w to wierzyć,że zapomniałaś,że dobry
                      związek to taki w ,którym ludzie się szanują,a z tego co piszesz to mąż ignoruje
                      Twoje potrzeby i uwagi,często pojawia się "wie,że to żle i obiecuje coś z tym
                      zrobić,ale po jakimś czasie o tym zapomina". No błagam Cię tak dojrzały facet
                      traktuje swoją kobietę???
                      Ponawiam pytanie stawiane przez forumowiczki,czy jesteś pewna,że chcesz mieć z
                      tym chłopem dziecko?. Na własnej skórze doświadczyłam,że prawdą jest,że jak się
                      sama nie uszanujesz,nie licz że zrobią to za Ciebie inni i bynajmniej nie mam tu
                      na myśli tupanie nogami kontrolę sytuacji i wychowywanie dorosłych facetów...
                      Powodzenia
                      • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 14:40
                        Salanderr, dziekuje za wypowiedz.
                        W koncu sie zdecydowalam zapisac na forum. Opisalam swoje problemy z
                        pasierbem i wlasnie przez ten opis w koncu zobaczylam co "nie gra" w
                        tym malzenstwie.
                        Popatrz na forum jestem od kilku dni i te kilka dni uswiadomily mi to
                        co sama napisalas.
                        Zgadzam sie z osobami na forum. Przeczytalam (kilkakrotnie!) cale
                        drzewko. Problem tkwi w moich relacjach z mezem, syn ugrywa bo ma
                        przyzwolenie i tak juz od lat.
                        Szukam rozwiazan, ale wszystko wskazuje na to, ze bez partnerskiej
                        wspolpracy z mezem do niczego nie dojdziemy w tym zwiazku.
                        • glasscraft Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 15:15
                          agnessam napisała:

                          > Szukam rozwiazan, ale wszystko wskazuje na to, ze bez partnerskiej
                          wspolpracy z mezem do niczego nie dojdziemy w tym zwiazku.

                          Czyli dokladnie co zamierzasz zrobic?
                          • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 15:21
                            tez jestem bardzo ciekawa, bo sporo klawiatury zaangazowałam w ten
                            watek, a od dawna sie juz nie udzielalam tutaj
                          • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 15:27
                            "Czyli dokladnie co zamierzasz zrobic?"
                            1 czekam, na meza, az wroci z wakacji z synem i jeszcze raz
                            przedyskutujemy problem w cztery oczy.
                            2 nalegam na wspolna wizyte w poradni
                            3 jesli maz nie wyrazi checi do zmian w postepowaniu / zachowaniu /
                            poszanowaniu wzgledem mnie rozchodzimy sie (brzmi groznie,ale tak na
                            prawde nie mam wielkiego wyboru)
                            • edw-ina Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 15:32
                              Ja ci całkiem poważnie radzę zrobić karczemną awanturę. Z mojej
                              wiedzy wynika, że mężczyźni dość słabo reagują na rozsądną
                              argumentację i musi nimi coś wstrząsnąć, by chcieli zasiąść
                              do "okrągłego stołu".
                              • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 15:41
                                tak, awantury tez juz mielismy (niestety), jakos to na niego nie
                                dziala. powiedzial mi, ze syn jest najwazniejszy.

                                PS Jak syna nie ma to nagle odkrywa, ze ma zone. Eh

                                Potrzebne drastyczne rozwiazanie, bo wszyscy cierpia. Dolacze moich
                                rodzicow i moich super tesciow, ktorzy za mna przpadaja. Tesciowa tez
                                rozmawia z synem, zgadza sie ze mna, ale co to da? U niej sa zasady,
                                pasierb robi to o co babcia i dziadek poprosza, a u nas luzy.
    • filetta Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 11:21
      Nie będę oryginalna. Powtórzę za innymi:
      1. Dlaczego chcesz miec dziecko z kimś, kto nie nadaje się na
      rodzica?
      2. Dlaczego uczestniczysz w tej walce o względy męża/ojca?
      3. Dlaczego wychowujesz nie swojego syna?
      4. Dlaczego wychowujesz jego ojca?
      Może czas usiąść i zastanowić się, jakiego ojca miałoby Wasze
      wspólne dziecko, w jakim domu przyszłoby mu się wychowywać. Może
      czas przestać walczyć o swoje miejsce w tej rodzinie i pozwolić
      mężowi udowodnić, że jesteś jego żoną i ważną dla niego osobą. Może
      czas przestać martwić sie o wszystko i wszystkich oraz uszczęśliwiać
      wszystkich na siłe? Wiem, że kochasz, ale czy miłość oznacza walkę z
      wiatrakami? Czy trzeba na siłę zmieniac to, czego praktycznie
      zmienić nie można? Może lepiej byłoby zastanowić się nad własnym
      szczęściem, miejscem na ziemi i przyszłością.
      Pozdrawiam
      PS. Zazdrosny i rywalizujący pasierb to dla mnie również "chleb"
      codzienny. Gdy spostrzegłam, że mimowolnie rywalizuję z młodym,
      wymiksowałam się z tej wojny. I wszystkie sprawy z młodym załatwiam
      bezpośrednio z nim, nie poprzez jego ojca. To zdrowsze dla obu
      relacji. Mam swoje zdanie i bronię go uparcie. Czasem bywa nawet
      tak, że ojciec chłopca jest na "tak", ja się na pewne rzeczy nie
      zgadzam (wtedy, gdy godzą one w moje dobra osobiste lub dobre
      samopoczucie). Zazwyczaj wybucha wtedy awantura, ale to ja akurat
      mam w nosie i jestem konsekwentna. Jesli natomiast sprawy między
      ojcem i synem sa mi obojętne, to choćby miałyby się skończyć
      katastrofą, nie zabieram w nich głosu. Kiedyś też popełniałam ten
      błąd i próbowałam wychowywac męża na dobrego moim zdaniem ojca.
      Teraz wiem, że to niewykonalne. Niech sobie radzi sam, jest dorosły
      i niegłupi. Jesli mnie poprosi, to mu pomoge, ale nie będę robić
      czegoś, czego on nie potrzebuje. Czego oni nie potrzebują. Natomiast
      nauczyłam sie akceptowac rzeczywistość i pilnowac swoich granic.
      • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 11:54
        Co proponujesz? Rozwod? Pewnie masz racje.
        Ja zdecydowalam sie opisac wiele przykladow, zeby ktos inny spojrzal
        na ta sytuacje, bo ja nie potrafie byc obiektywna.

        Maz zawsze prosi, zebym aktywnie uczestniczyla w ich wspolnych
        weekendach, wakacjach, wyjsciach na kregle, basen i co tam sobie
        ubzduraja. Nie zawsze im towarzyrze, bo nie mam na wszystko ochoty,
        albo maly juz mi tak dopiekl, ze mi sie nie chce robic mu
        przyjemnosci mimo nalegan ze strony meza.
        Np mozemy sie swietnie bawic razem na rowerowej wycieczce(zdarza
        sie rzadko), jest na prawde super. Jak tylko sie skonczy to sa dasy i
        ta chyba rywalizacja? Ale jaka? Fajnie sie bawilismy to po co te
        fochy?
        Kilka dni temu jak bylismy "na wakacjach" maz zaproponowal wspolne
        wyjscie do restauracji. Syn nie chcial wstac z lozka (14 godz). Maz
        go prosi, a ja mowie, ze bedzie fajnie, ze zamowi sobie cos dobrego
        co lubi. A syn wyklina ojca , a do mnie mowi "tego jeszcze brakowalo,
        zebym nie mogl jesc na co mam ochote". Staralam sie byc sympatyczna,
        moze to ta rywalizacja? Najczesciej nie wtracam sie w te gierki. W
        koncu wyszlismy razem z mezem. W restauracji ojciec wydzwanial za
        synem, zeby przyszedl. Chlopak pojawil sie 45min pozniej. To sa te
        stresujace sytuacje. Albo siedzimy w aucie i jedziemy na kregle (bo
        syn tak chcial). Rozmawiamy z mezem o nowych torach w krengielni,
        ktore zainstalowali i nagle mlody, nie wiadomo czemu zaczyna mowic,
        ze moje wyksztalcenie jest nizesze niz na innych uczelniach, bla bla
        bla... Ignorujemy to z mezem. Po co te zaczepki? Niby jest wyjscie
        pod chlopaka, wie, ze tata z nim pogra w te kregle, bedzie fajnie po
        co mnie tak zagaduje? I tak od rana do wieczora? czego szuka?
        Dodam, ze jak sa razem to te zaczepki sa w strone ojca, jestes taki i
        owaki.... Kiedys powiedzilam mezowi,ze syn jest milutki tylko, az do
        kasy (jak ojciec kupuje jakis drogi ciuch), to byla awantura. Juz nic
        nie mowie, ale faktycznie mlody przychodzi do domu, "tata
        potrzebuje..." leca na miasto, ojciec kupuje, a przy wyjsciu ze
        sklepu dasy..... eh
        • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:09
          czytam i czytam i mi się nóż w kieszeni otwiera normalnie. Nie
          wyobrażam sobie życia w takim domu jak Twój i w takiej atmosferze. A
          już dziecko z takim osobnikiem to dla mnie totalny kanał. Pasierb
          jest be, owszem, ale zachowuje się dokładnie tak, jak mu pozwalają
          dorośli, w tym przypadku Twój mąż. Ty pasierba nie zmienisz, więc
          nawet nie próbuj, bo szkoda pary. Jedyna opcja do zmian w Waszej
          rodzinie, to zmiana postawy partnera, a na to się chyba nie zanosi.
          Możesz zrzędzić, wkurzać się, zostawać bądź wychodzić sama (co dla
          mnie osobiście jest jakąś abstrakcją), ale to sytuacji nie zmieni.
          No, może pójdzie ku lepszemu, jak młody zacznie wieść swoje życie i
          będzie mial otoczenie w (_._), ale na to bym za bardzo nie liczyła.

          Sytuacja jest w Twoich rękach, Ty musisz zadecydować, co dalej z tym
          fantem zrobić. Czy potrząśniesz chłopem w drastyczny sposób, ale
          tak, aby sie wreszcie ocknął (metodę powinnaś wybraćc sama, bo Ty
          najlepiej go znasz), czy po prostu odejdziesz i ułożysz sobie życie
          na nowo. Pamiętaj, mamy je tylko jedno.
          • edw-ina Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:19
            Trudno jest się nie zgodzić z Mambą. To jakaś paranoja. A twój mąż
            zabierający nastolatka do pubu nadaje się pod opiekę kuratora
            sądowego (Jeśli pozwala dziecku pić, to takie zachowanie podpada pod
            kk). Nie uczy dziecka dorosłości, nie umie wykazać się
            odpowiedzialnością i jeszcze pakuje w to ciebie.
            A odnośnie własnego dziecka - wiesz mi, potrzebę rozumiem bardzo,
            ale twój mąż sam jest dzieckiem. A jak wiadomo dzieci nie powinny
            mieć kolejnych dzieci.
            Rozwodu nie proponuję, bo to twoja suwerenna decyzja. Ale zdaje się,
            że ja bym się wyprowadziła z tego piekiełka.
            • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:30
              edw-ina napisała:

              > A twój mąż > zabierający nastolatka do pubu nadaje się pod opiekę
              kuratora sądowego (Jeśli pozwala dziecku pić, to takie zachowanie
              podpada pod
              > kk).

              No tego to mój mózg ni chu chu nie jest w stanie pojąć, ale może ja
              juz nic nie kumam z życia.
          • konstancja16 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:20
            schowaj scyzoryk, Mamba. Kobita sama wybrala i jak widac potulnie
            godzi sie na takie traktowanie od lat, a potem sie wyplakuje w
            poduszke. wiec sobie ponarzeka troche, ale zmienic to raczej nic
            nie zmieni. do tego trzeba miec jaja. ktos kto daje soba tak
            pomiatac raczej nie ma.

            musi miec jakies niebywale zalety ten facet (ktore na razie jeszcze
            nie zostaly tu wyeksponowane). albo kupe siana.
            • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:29
              juz chowam, na hormony ciążowe najwyżej to zwalę big_grin

              Nie wiem doprawdy, co ten pan ma, bo dla mnie osobiście to choćby na
              rękach mnie nosił w czasie poza obecnością pasierba i (_._) mi
              miodem smarował, to nie byłby nawet przez chwilę dla mnie partnerem
              do rozmowy, o życiu i wspólnym dziecku juz w ogóle nie wspominając.

              Dziewczyna zrobi co uważa i masz rację, narzeka, narzeka i w efekcie
              koncowym nic więcej nie robi. Kiedyś pewnie sie ocknie i w brodę
              będzie sobie pluła, że przepierdziawkowała sobie życie i to na
              własne życzenie.
              • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:40
                "narzekam, narzekam" bo szukam pomocy.
                • mamba30 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 12:42
                  Ano szukasz, tylko chyba jeszcze nie jesteś gotowa, aby tę pomoc
                  przyjąć.
                  • wielbicielnaruto kobieto z kim ty żyjesz??? 23.08.10, 13:27
                    Kiedy mąż zamierza mieć to dziecko? Jak syn wydorośleje, czyli za
                    jakieś 7-9 lat. 33+7=40. Powinnaś być prawie babcią, a nie matką w
                    takim wieku. Pub z synem 15 lat - wyczerpuje znamiona art. 208 kk.
                    Powiem wprost - czy dziadowi na głowę padło. Rozpijać nieletniego.
                    Jest to ZABRONIONE KODEKSEM KARNYM!!! To jest podstawa do
                    pozbawienia opieki rodzicielskiej i zakazu kontaktu. I przepraszam d
                    k. nędzy Ty z nim chcesz mieć dziecko? Może dziewczynkę? Będzie jej
                    uczył sztuki defloracji pewnych częsci ciała w wielu powiedzmy 14
                    lat. Sorry, ale czy ty ślepa jesteś???
                    Syn jest syn a nie kolega. Córka to córka a nie przyjaciółeczka.
                    Ile lat ci zostało na dziecko? 3-4?
                    Dalej nie piszę, bo krew mi się zagotowała po przeczytaniu.
          • salanderr Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 14:34
            mamba świetnie to ujęłaś. Szlag zaczyna mnie trafiać jak czytam jak wygląda
            życie agnessam.Ale ze smutkiem zauważam,że nie dojrzała ona do zmian,nie
            piętnuję po prostu widzę siebie z przed paru lat,pytałam ale nie chciałam
            usłyszeć odpowiedzi.Na szczęście syndrom "zamykających się drzwi" u mojego ex
            chcąc nie chcąc zmusił mnie do spojrzenia prawdzie w oczy i do prawdziwych i
            trudnych zmian...
      • tully.makker Post filetty 23.08.10, 17:02
        Powinnas sobie wydrukowac duzymi literami i powiesic na lustrze w
        lazience. Sama bym tego lepiej nie ujela, wiec po prostu zgodze sie
        ze wszystkim.

        Bierzesz na siebie odpowiedzialnosc za nieswoje problemy i cierpisz
        z powodu rzeczy, ktore ci powinny zwisac kalafiorem, siedzisz cicho,
        a potem robisz awantury, zamiast codziennie na biezaco don=magac sie
        uprzejmie, ale stanowczo szacunku dla siebie.
        • agnessam Re: Post filetty 23.08.10, 17:25
          Nawet jak sie domagam uprzemie, to sa awantury, spiecia, fochy...

          Tak cierpie, bo malo rzeczy mozemy robic wspolnie. Maz pracuje, potem
          wychodzi do pubu, a potem do poludnia spi, a pasierbowi takie zycie
          odpowiada. Praca meza w tym rytmie jest tylko w wakacje. Potem maz
          pracuje przyklejony do komputera od rana do 18. Potem najczesciej
          robimy zakupy, albo maz oglada sport w TV, potem kolacja, a potem
          kolo 21 godz maz zasypia. Co drugi weekend z synem. Nasze weekendy,
          to najczesciej praca kolo domu. Maz robi cos wiecej jak syn jest np
          spi u nas w tygodniu itd.

          Tak ,nie zaprzecze, ze boli mnie, to jak syn pyskuje ojcu, jak
          rozrabia, robi nam na zlosc. Nie tak latwo wysluchiwac, jak dziecko
          bruzga z blotem twojego meza, a co dopiero ciebie sama.

          cierpie, bo powinnismy te wakacje spedzac razem, a nie osobno. No, po
          prostu sie nie da z pasierbem. Czy mowie cos, to jest zle, a jak nie
          mowie to tez jest zle.
          • tully.makker Re: Post filetty 23.08.10, 20:37
            Nawet jak sie domagam uprzemie, to sa awantury, spiecia, fochy...

            No to co - kantynuuj domaganie ssie szacnku dla siebie, nie mieszac
            z wychowywaniem meza.

            Maz pracuje, potem
            > wychodzi do pubu, a potem do poludnia spi, a pasierbowi takie
            zycie
            > odpowiada. Praca meza w tym rytmie jest tylko w wakacje. Potem maz
            > pracuje przyklejony do komputera od rana do 18. Potem najczesciej
            > robimy zakupy, albo maz oglada sport w TV, potem kolacja, a potem
            > kolo 21 godz maz zasypia. Co drugi weekend z synem. Nasze
            weekendy,
            > to najczesciej praca kolo domu.

            Czyli pasierb to tak naprawde nie jedyny horror w twoim zyciu. Mam 2
            dziec na slale, pasierbice dojezdzajaca, 2 psy, ciezka i
            odpowiedzialna prace, no i juz swoje lata, ale gdybym miala tak zyc,
            to wolalbym sie pochlastac. A gdzie czas dla ciebie, natwoje pasje
            i zainteresowania? Na wspolny sport, kino, zycie towarzyskie...
            • agnessam Re: Post filetty 23.08.10, 21:07
              No tak, mam swoje zainteresowania i rozwijam je. Mam kolezanki,
              wychodze do kina, na basen ... Nie jest zle.
              • glasscraft Re: Post filetty 23.08.10, 21:12
                agnessam napisała:

                > Nie jest zle.

                No to czego narzekasz?
                • agnessam Re: Post filetty 23.08.10, 21:15
                  chodzilo mi o moje zainteresowania.
                • agnessam Re: Post filetty 23.08.10, 21:17
                  To nie ma zadnego zwiazku z moja sytuacja, mezem czy pasierbem.
                  • glasscraft Re: Post filetty 23.08.10, 21:21
                    Wiem o co Ci chodzilo...
                    A mnie chodzilo o to, ze nie sluchasz - slyszysz co wszyscy do
                    Ciebie mowia, ale nie sluchasz (a to jest duza roznica). Bo to,
                    tamto, bo owo, bo jest niezle...
                    • agnessam Re: Post filetty 23.08.10, 21:34
                      Napisalam juz co zamierzam zrobic po przyjezdzie meza... Moze to sie
                      tak wydawac, ze nie slucham, ale na prawde slucham, a raczej czytam
                      wypowiedzi wszystkich. Tak jak juz pisalam, potrzebuje, zeby ktos
                      spojrzal na problem obiektywnie. Jak siedzisz w tym po uszy i "to"
                      jest codziennosc, ciezko nabrac dystansu.
                      Teraz jak jestem sama w domu, to mam troche czasu, zeby sie nad tym
                      wszystkim zastanowic i przemyslec sprawe, a raczej wiele spraw.
            • edw-ina Re: Post filetty 24.08.10, 09:40
              Zgadzam się z Tully - gdzie w tym wszystkim Ty i Wy????
              Gdzie wspólne wyjście na kolację, weekendowy wypad w góry czy na
              Mazury, czy wieczorne granie w scrubble?
              Gdzie twój czas na książkę, pasję? Z doświadczenia wiem, że trudniej
              ustawia się osobę, która ma konkretne potrzeby, dla której coś poza
              rodziną stanowi wartość, jest integralną, niezaprzeczalną częścią
              niej. Dodatkowo jest to czasami świetna wymówką, by się zaszyć,
              odciąć i połączyć przyjemne z pożytecznym. Można powiedzieć -
              kochanie, przecież wiesz, że muszę być na tym rajdzie. Marzę o nim
              od miesiąca. Zrób coś sam albo z synem, a wracając przywieźcie
              obiad, bo ja nie wiem, o której dotrę do domu wink
              • agnessam Re: Post filetty 24.08.10, 15:04
                Edw-ina,
                gdzie w tym wszystkim jestesmy MY:
                1 Z wyjsc towarzyskich "we dwoje" zrezygnowalam, bo maz dzwoni za
                synem, zeby przyszedl z nami. Potem pozwala mu pic wodke, wiec koniec
                z tym. Spotykamy sie z moimi znajomymi. Znajomych meza niebardzo znam
                i wiele razy prosilam go, zebysmy odwiedzili jego znajomych z pracy,
                zeby sie lepiej poznac. Nic z tego, skonczylo sie u nas na dwoch
                obiadach i tyle. Koledzy przyszli bez zon (?)
                2 Jak maz zaprasza mnie ("we dwoje") do restauracji to jest naprawde
                rzadko . Najczesciej dzwoni do moich znajomych i prosi ich , zeby
                wyszli z nami, albo do syna.
                3 Wszystkie weekendy, wakacje itd gdzie mozemy pojechac, wypoczac,
                tylko i wylacznie z synem (wiadomo, mama nie ma pieniedzy, wiec syn
                jest poszkodowany). W ubieglym roku pojechalismy sami do mojej mamy i
                siostry (mieszkaja daleko od nas)na 10 dni. Bylo super extra,
                atmosfera rodzinna, wybawilismy sie na koncertach, pozwiedzalismy
                okolice, spedzalismy duzo czasu wolnego razem - jedne z najlepszych
                wakacji jakie mialam w ostatnim czasie, zeby nie powiedziec razem.
                Syn w tym czasie pojechal na kolonie ,pierwszy raz w zyciu (14lat).
                Byl bardzo zadowolony. Tylko... pierwsza sprzeczka u nas w domu
                dotyczyla tego, ze pozbawilam go syna na 10 dni. I zadne argumenty
                typu: syn sie swietnie bawil, wyszalal z mlodymi w swoim wieku,
                jezdzil na kladach, mieli dyskoteki i turnieje...go nie przekonaly.
                To ja go pozbawiam syna, zla macocha.
                4 Oczywiscie tez moge sama gdzies wyjechac, a maz tez sam gdzies
                jedzie...
                5 Mam duzo czasu na czytanie, czasami podtykam ksiazki mezowi,jak cos
                fajnego znajde, ale nie ma na to czasu. Bo jak oni ogladaja wieczorem
                TV, ja lubie poczytac.
                6 Rozwijam pasje. W ubieglym roku mialam z klezankami mala wystawe
                malarstwa.
                7 Lubie chodzic do kina wiec chodzimy czasem razem lub z pasierbem
                lub ja sama. Dodam tylko, ze jak idziemy razem to dla chlopaka film
                jest "dla starych", nie idzie, bo go nie interesuje temat.

                Jednym slowem duzo zeczy robie sama.
                • edw-ina Re: Post filetty 25.08.10, 10:05
                  Kurczę, strasznie nie lubię generalizować i stawiać ostrych hipotez,
                  ale im dłużej czytam twój wątek, tym mocniej jestem przekonana o
                  tym, że twój mąż wymaga opieki terapeuty.
                  Pary, niezależnie od tego czy są razem miesiąc, rok czy 50 lat,
                  potrzebują czasu wyłącznie dla siebie. Takiego, w którym rodzi się
                  bliskość, zaufanie, intymność.Fakt, że dorosły mężczyzna (w dodatku
                  po przejściach) tego nie wie, nie świadczy zbyt dobrze o jego
                  umiejętności tworzenia związku.
                  Twój mąż jest całkowicie zafiksowany na punkcie syna. Jeśli
                  awanturuje się z tobą o fakt, że byliście 10 dni poza domem - to
                  jest to jakaś paranoja. Nie umie wychować chłopca, nie przekazuje mu
                  żadnych wartości a swoją postawą wobec ciebie uczy go jedynie, że
                  związek to sprawa drugoplanowa, że między dwojgiem ludzi nie musi
                  być zrozumienia i bliskości by związek mógł funkcjonować - nie
                  najlepsza nauka na przyszłość.
                  Napisałaś, że jesteście razem od 6 lat, to wcale nie jest wyjątkowo
                  długo (choć też nie krótko), dlatego powiedz mi proszę - czym ten
                  mężczyzna tak cię oczarował, że nie widziałaś jego paranoicznych
                  zachowań oraz jak długo trwa aktualna sytuacja?
                  A wystawy gratuluję smile
                  • agnessam Re: Post filetty 25.08.10, 11:08
                    edw-ina,
                    "- czym ten mężczyzna tak cię oczarował, że nie widziałaś jego
                    paranoicznych zachowań oraz jak długo trwa aktualna sytuacja?"

                    Z mezam znamy sie ponad 6 lat. Powtarzam sie znowu, ale najpierw jak
                    mieszkalismy razem (na drugim koncu kraju) sytuacja byla zupelnie
                    inna. Wiadomo jak poczatki kazdej zaczynajacej pary - zakochanie i
                    duzo optymizmu. Moj owczesny facet byl bardzo zakochany we mnie ze
                    wzajemnoscia. Spedzalismy duzo czasu razem. W zasadzie wszystko
                    robilismy razem. Mielismy wspolne weekendy, wycieczki, wyjscia,
                    pikniki itd. Duzo razem sie smialismy, mozna powiedziec, ze
                    nadawalismy na tych samych falach.
                    Poznalam jego syna, i nie oczekiwalam, ze bedzie super (bylo calkiem
                    normalnie) i widzialam radosc w oczach meza, z tych przyjazdow. Ja w
                    tym czasie dosyc duzo pracowalam i maz tez. Syna maz wysylal na
                    polkolonie, tak, ze w lecie np spotykalismy sie juz wszyscy po
                    poludniu, a weekendy spedzalismy wszyscy razem. Tak na prawde nie
                    bylo wspolnych dlugich wakacji. Czasem w sobote zajmowalam sie malym
                    jak maz pracowal. Duzo sie z nim bawilam.
                    Jakies dwa i pol roku potem. Maz zaczal tracic kontakt z synem i
                    zaczal myslec o przeprowadzce. Duzo rozmawialismy na ten temat, ja
                    nie chcialam sie przeprowadzic. Mimo wszystko maz wylozyl argumenty,
                    ktore mnie przekonaly. Po przeprowadzce, znalazlam nawet lepiej
                    platna prace. Pobralismy sie. Nasz czas zostal podzielony ja i syn.
                    Dwa rozne zycia. Bylo coraz to wiecej nowych sytuacji problemowych z
                    synem. Maz zaangazowal sie wiecej w swoja prace. Wspolne dotychczas
                    wyjazdy zamienily sie na samotne z mojej strony, albo na ich razem. W
                    3 osoby to horror. Maz mial (i ma) zawsze duzo czasu dla syna, a dla
                    mnie niebardzo :"bo mieszkamy razem, wiec to nie to samo".
                    Po slubie czesto zagadywalam meza o dziecko, bo wydawalo mi sie to
                    naturalne, ze malzonkowie maja potomstwo. Maz to odkladal. Potem w
                    kolejnych latach doszly awantury z synem, gdzie chlopak mnie
                    lekcewazyl i niszczyl moje rzeczy. Wyjechalam wtedy po raz pierwszy
                    do rodzicow, na kilka dni. Dla meza od tamtej pory to glowny i mocny
                    argument: "Nie zrobie ci dziecka, bo nie bede placil drugiej pensji,
                    nie chce przezywac tego jeszcze raz." Rozumiem, ze sie bal.
                    Od tamtej pory tak to sie ciagnie.
                    • salanderr Re: Post filetty 25.08.10, 12:57
                      Czytam i nie mogę uwierzyć!!! "NIE ZROBIĘ CI DZIECKA BO...". Dziewczyno czy Ty
                      naprawdę musiałaś napisać na forum i poczytać opinie macoszek,żeby zobaczyć,że
                      to chore??? patologia,emocjonalna przemoc i facet ze zrytym łbem!!! Albo
                      faktycznie piszesz jakąś pracę na podstawie opinii na tym forum albo powinnaś
                      poszukać pomocy u terapeuty(nie piszę tego złośliwie), moim zdaniem dla faceta
                      nie tyle jest za póżno ile po prostu wcześnie o co najmniej dwa wcielenia
                      karmiczne...
                      • salanderr Re: Post filetty 25.08.10, 12:59
                        miało być -za wcześnie...
                      • agnessam Re: Post filetty 25.08.10, 13:24
                        nie pisze zadnej pracy Salanderr, a u terapeuty tez bylam, przepisal mi
                        srodki uspokajajace. Oczywiscie ich nie biore, bo rodzina wzielaby mnie
                        za wariatke, co bez prochow nie moze zyc.
                        • salanderr Re: Post filetty 25.08.10, 13:54
                          Agnessam co to był za terapeuta? psychoterapeuta czy psychiatra? Wizyta u specjalisty powinna zaowocować psychoterapią a leki to tylko dodatkowa forma wspierająca pracę z psychologiem. leki dobiera lekarz w zależności jakie występują somatyczne objawy w związku z problemami z którymi się zwróciłaś o pomoc do spec. Dlatego pytam co to za terapeuta bo sam psychiatra pomaga w takich przypadkach usuwać skutki nie przyczyny. Niewątpliwie w Twoim przypadku ważne jest byś dotarła do żródła problemu czyli (moim zdaniem) dlaczego i po co związałaś się z tym panem co za tym idzie dlaczego pozwalasz by Twoje życie tak wyglądało itd. Bez próby odpowiedzi będzie Ci bardzo trudno rozpocząć proces zmian ( u mnie w tym wypadku zacząłby się on od zmiany stanu cywilnego). Nie chcę być za ostra , ale nie licz na zmianę myślenia i zachowania męża. Walcz o siebie !!! powodzenia
                          • edw-ina Re: Post filetty 25.08.10, 14:10
                            Bez przesady, terapia to jest potrzebna przede wszystkim panu
                            mężowi. A kobicie wystarczy jak zamieni obecny egzemplarz na taki,
                            który używa zwojów mózgowych do czegoś więcej niż biegania za synem.
                            Jakby autorka postu pobyła trochę w normalnej rodzinie i na własne
                            oczy zobaczyła jak wyglądają nawet nie idealne związki, to
                            przypuszczam, że byłaby to lepsza terapia niż jakakolwiek kozetka.
                            • salanderr Re: Post filetty 25.08.10, 14:45
                              Tylko zazwyczaj ,ludzie którzy nie uświadamiają sobie własnej roli w wyborze tegoż emocjonalnego popaprańca po poczynieniu pozornych zmian wpadają w stare koleiny , Pewnie nie raz słyszałaś teksty w stylu " czy ja zawsze muszę trafiać na takich owakich facetów...czemu lgną do mnie takie dupki..."itd. wtedy mam ochotę powiedzieć to ty ich szukasz nie oni ciebie...
                              • edw-ina Re: Post filetty 25.08.10, 16:47
                                Kobiety są skłonne do szukania winy za pewne sytuacje w sobie samej -
                                gdybym zwróciła uwagę, zobaczyła, gdybym zrobiła tak a nie inaczej,
                                to coś tam by się nie stało. Tak samo jest z wybieraniem drani -
                                trzeba sprawdzić czy to nie moja podświadomość mi takiego wybrała.
                                Ale dla mnie ta postawa jest postawą ofiary, wiecznej ofiary, która
                                niemalże z premedytacją będzie popełniać błędy, bo w końcu i tak
                                wie, że jest totalnie omylna, że te błędy popełniać musi.
                                Ja wolę inną postawę, nieco bardziej egoistyczną - dostał mi się
                                kawał drania, który tak mi oczka zamydlił, że zobaczyłam świat na
                                opak. Ale teraz przejrzałam i dam szanownemu jegomościowi ostro
                                popalić. Jeśli po tej rozgrywce wyjdę poturbowana psychicznie - nie
                                ma sprawy, poproszę kogoś z dyplomem na ścianie by tę moją duszą się
                                zajął. Jednak (przynajmniej w moim przypadku) same postawienie się,
                                zabranie swej armii na wojnę jest najlepszym lekarstwem. Działanie,
                                przede wszystkim działanie. Asertywność, słuchanie innych, ale
                                tupanie noga, kiedy ktoś nie chce słuchać mnie.
                          • agnessam Re: Post filetty 25.08.10, 14:33
                            Tak, bylam u psychologa, ktory mi zaproponowal leki. Kolezanka,
                            lekarz przepisala mi te srodki, ale ich nie biore. A tak poza tym
                            psycholog wysluchal, zgodzil sie ze mna i tyle. Tez byl zaszokowany
                            tym co sie u mnie dzieje i zalecal asertywnosc i rozmowy z mezem...

                            Salanderr nie jestes ostra, wiem, ze piszesz, zeby mi cos poradzic.
                            Dlatego zapisalam sie na forum, bo wiem, ze tu jest duzo macoch,
                            ktore maja wiecej doswiadczenia ode mnie.
                            • mamba30 Re: Post filetty 25.08.10, 14:58
                              a kiedy wraca szanowny małżonek? kiedy rozmowa?
                              • agnessam Rozmowa 25.08.10, 15:24
                                "mamba30 napisała:
                                a kiedy wraca szanowny małżonek? kiedy rozmowa?"

                                Maz wraca pod koniec sierpnia. Rozmowe przeprowadzimy jak juz bedzie w
                                domu, bo ja nie wierze w takie telefoniczne dyskusje.
                                • mamba30 Re: Rozmowa 28.08.10, 14:08
                                  Zdecydowanie to nie jest rozmowa na telefon. Jak mniemam mąż wraca
                                  pewnie w ten weekend, zatem powodzenia w konstruktywnej dyskusji i
                                  ustaleniach. I przede wszystkim wytrwalości. Daj znać, jak już
                                  będziesz po.
                                  • agnessam Re: Rozmowa 28.08.10, 14:21
                                    mamba30 napisała:

                                    > Zdecydowanie to nie jest rozmowa na telefon. Jak mniemam mąż wraca
                                    > pewnie w ten weekend, zatem powodzenia w konstruktywnej dyskusji i
                                    > ustaleniach. I przede wszystkim wytrwalości. Daj znać, jak już
                                    > będziesz po.

                                    Dziekuje wszystkim za wsparcie.
                                    Maz wraca we wtorek. Na pewno dam znac wszystkim, jak poszlo (otworze
                                    nowy post).
                        • tully.makker Re: Post filetty 25.08.10, 15:46
                          u terapeuty tez bylam, przepisal mi
                          > srodki uspokajajace.

                          terapeuta nie mogl ci wypisac zadnych lekow, takie uprawnienia ma
                          tylko lekarz.
                • karolana Re: Post filetty 25.08.10, 10:40
                  agnessam napisała:

                  > Edw-ina, (...)

                  Itd, żeby nie zaśmiecać i nie przytaczać całej Twojej wypowiedzi, do której chcę
                  się odnieść.
                  Z tych 7 wymienionych przez Ciebie punktów przekonuje mnie wystawa malarstwa -
                  btw. gratulacje!- cała reszta, nawet Twoje czytanie, wymuszone jest olewaniem
                  Cię przez męża. Sprawa z 10 dniami to dla mnie jakiś cholerny koszmar, nie
                  mówiąc o tym, że 15-latkowi ojciec pozwala pić wódkę. To jest zwykła patologia.
                  Po raz kolejny napiszę, że NIE ROZUMIEM dlaczego w ogóle w Twojej głowie powstał
                  pomysł zrobienia sobie dziecka z tym facetem.
                  Nie wiem co to za chora (sic!) miłość (?) każe Ci trwać przy tym człowieku.

                  > Jednym slowem duzo zeczy robie sama.

                  Jasne, bo JESTEŚ SAMA. Twoje małżeństwo to jakaś kompletna farsa.
                  Moim zdaniem masz dwa wyjścia - doprowadzić do diametralnej zmiany relacji z
                  mężem lub odejść. Aha, oczywiście możesz nadal trwać w tym bagnie. Tylko że w
                  takim przypadku za 10 lat ockniesz się jako zgorzkniała baba z refleksją, że
                  przegrałaś życie.
    • karolana Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 21:32
      Będę brutalna, ale Twój post ściął mnie z nóg.
      Robienie sobie dziecka z facetem, który nie potrafił wychować swojego syna na
      przyzwoitego, wrażliwego człowieka to jakaś piramidalna bzdura, która odbije Ci
      się czkawką bardzo szybko.
      Nie jestem w stanie zrozumieć jak kobiety, widząc przecież zachowanie faceta
      wobec dziecka w poprzedniego związku, mogą być tak cholernie naiwne, że myślą,
      że z ich dzieckiem będzie inaczej.
      Wybacz, ale z Twojego męża jest taki materiał na ojca, jak z koziej dupy
      gwizdek. I rozwód nie ma tu nic do rzeczy. To kwestia charakteru i podejścia.
      Radzę przemyśleć swoje decyzje raz jeszcze.
      Powodzenia.
      • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 21:36
        Dziekuje za refleksje.
        Rozwalil mnie ten fragment o gwizdku...
        • gk102 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 23.08.10, 21:41
          Ja już nie bedę udzielała rad, tylko powiem trzymaj się i podejmij
          właściwe decyzje tego ci życzę!!
        • karolana Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 24.08.10, 08:11
          Argument o gwizdku to nie argument, a moje wrażenie po przeczytaniu tego, co
          napisałaś o stosunku Twojego męża do jego syna. Czy Ty naprawdę uważasz, że ten
          człowiek jest dobrym ojcem? Czy naprawdę uważasz, że on wie, co to znaczy
          WYCHOWYWAĆ dziecko? Naprawdę uważasz, że on w ogóle ogrania szkody, jakie
          wyrządził swojemu synowi? Czy Ty naprawdę uważasz, że w przypadku Waszego
          wspólnego dziecka ten facet stanąłby na wysokości zadania?
          To jest tak, jakbyś człowiekowi, który przez ostatnie 15 lat po kolei rozbija
          każdy samochód, za którego kierownicę siada, jeździ po pijaku, ma w dupie
          przepisy, chciała kupić nowiutkie Porsche, z nadzieją, że tym razem będzie
          jeździł odpowiedzialnie, zgodnie z przepisami i nie rozwali samochodu na
          najbliższej latarni.
          Ten człowiek nie rozumie co to jest odpowiedzialność za dziecko, nie rozumie co
          to jest konsekwencja, nie wie nic na temat potrzeb młodego człowieka. Ja już
          pomijam jego stosunek do Ciebie, bo Ty jesteś dorosła i masz to, na co się
          godzisz. Ale zachowanie tego człowieka w stosunku do jego syna napawa mnie
          przerażeniem. W ten sposób tworzy się przyszłych wykolejeńców, którzy nie
          potrafią uszanować innych ludzi, ich uczuć, mienia, poglądów, którzy na wszystko
          reagują agresją i nie widzą w tym nic niestosownego. Nie mówiąc już o
          alkoholizmie, bo wędrówki po pubach z 15-latkiem to powinnaś zgłosić na policję!
          Naprawdę uważasz, że dobrym pomysłem jest fundowanie kolejnego potomka takiemu
          "tatusiowi"? No to gratuluję uncertain
      • aragorna71 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 24.08.10, 08:08
        to sa takie same kobiety jak te, ktore mowia, ze pijacy narzeczony
        zmieni sie w dobrego ojca i meza po slubie. Naiwosc i tyle.

        karolana napisała:
        > Nie jestem w stanie zrozumieć jak kobiety, widząc przecież
        zachowanie faceta
        > wobec dziecka w poprzedniego związku, mogą być tak cholernie
        naiwne, że myślą,
        > że z ich dzieckiem będzie inaczej.
    • aragorna71 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 24.08.10, 08:16
      przeczytalam wszystkie posty i zgadzam sie z dziewczynami w 100%.
      Interesuje mnie, co ty zamierzasz z tym zrobic?
      Ja mam swoja pasierbice na co dzien i uwierz, ze gdyby jej ojciec
      pozwalal na takie zachowanie juz nie bylibysmy razem.
      U ciebie to wina meza i on jest odpowiedzialny za zaistniala
      sytuacje.
      Ty czesciowo tez, bo pozwolilas sobie na takie zachowanie, nie
      reagowalas na poczatku.
      Chcialabym sie mylic, ale nie widze szans, zwlaszcza, ze maz nie
      wspolpracuje


      ElaKuz
      • filetta Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 24.08.10, 11:46
        Poczytałam sobie jeszcze parę Twoich opisów i szczerze ... jestem
        przerazona Waszą codziennością. Przykro mi, ale u Was nie ma
        rywalizacji pomiędzy macochą a pasierbem o względy ojca/męża. Jest
        najzwyklejsze w świecie chamstwo, arogancja, przemoc słowna, brak
        szacunku itd. Jest na to przyzwolenie z Twojej i męża strony. Twój
        mąż nie potrafił zająć się jak nalezy własnym dzieckiem. Teraz oboje
        ponosicie tego konsekwencje.
        Popatrz teraz z boku na swój koszmarny dom i pochrzanioną rodzinę
        (wybacz jeśli za ostro). Pomyśl o tym, jaki dom chciałabys miec i
        jaką rodzinę tworzyć. Jest jakaś szansa, by to, co masz teraz
        wspolnymi siłami zamienić w to, co chciałabyś mieć? Odpowiedz sobie
        szczerze. Masz teraz trochę wolnego czasu, by się nad tym powaznie i
        ostatecznie zastanowić.
        Tak na marginesie dodam, że mnie już dawno by tam nie było. I nigdy
        nie pozwoliłabym gnojkowi tak siebie szmacić.
        • filetta Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 24.08.10, 11:53
          Pomyśl realnie, nie życzeniowo. Tu chodzi o Twoje życie.
          • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 24.08.10, 14:32
            Tak mysle na ten temat i tak jak naspisalam w pierwszym poscie:
            "Jest mi ciezko, ale zwalczam to

            bo kocham meza i nic nie moge powiedziec na pyskowki syna, bo maz
            jest za swoim dzieckiem."

            Widze swoje przyzwolenie na takie sytuacje, gdzie syn mi ubliza.
            Wiem ,ze to nie tylko wina meza, ale tez i moja. Probowalam wielu
            sposobow, zeby miec poprawne stosunki z pasierbem, ale ani po dobroci
            ani po zlosci do zgody nie dojdziemy. Syn meza jest juz w takim
            wieku, ze ciezko cos z tym zrobic (pewnie mozna cos jeszcze zmienic,
            ale duzo pracy trzba w to wlozyc).

            Wczesniej jakos sie dogadywalismy jak byl mniejszy, ale teraz widze,
            ze tak jak juz pisalam, syn przyjzdzal raz na 2 miesiace na
            wypoczynek. Wiadomo jak w wakacje: wycieczki, przyjemnosci, relaks...
            Teraz (od przeprowadzki)jest inaczej bo przychodzi w tygodniu jak
            jest szkola... faktycznie nie podobalo mu sie, ze ojciec tym sie
            interesuje. Bedac blisko chlopaka tez dowiadywalismy sie wiecej
            rzeczy na biezaco i ojciec mogl ingerowac w kazdej chwili w szkole i
            u matki dziecka jak zaistnial jakis problem. To tylko poglebilo bunt
            przeciwko nam.

            Maz od poczatku naszego zwiazku podkreslal, ze trzeba uwazac na syna,
            ze cierpi rozwod itd. Prosil mnie, zebym np. po awanturze, gdzie
            domagam sie przeprosin, nie obrazala sie tylko poszla z nimi np.
            zagrac w gre, albo ogladac to na co patrza w TV.
            ciezko ciezko...
            Zaczelam sie wycofywac z ich wyjazdow w gory, z zabaw na krengielni i
            innych rzeczy, ktore robia razem. Dlaczego? Za kazdym razem chlopak
            sie do mnie przyczepial... Po co, ? Dobrze sie bawimy, a jego zabawa
            to wyprowadzenie z rownowagi macochy i ojca. Maz mi to wypomina: moj
            syn juz taki jest, zrozum go, on nie zdaje sobie sprawy ze zla ,
            ktore robi itd. Przepraszam bardzo, jak nastolatek kopnie w tylek
            ojca, to tez jest nieswiadomy? Dla pasierba to zabawa? nie sadze.

            Tak, ja tez czytam i czytam i... zaczynam sobie wyobrazac z naszym
            dzieckiem i te ciagle stresy i wyjscia meza do pubu i obrazanki. Moze
            przy takim rytmie nie urodzilabym tylko od razu by doszlo do
            poronienia?
            Ja z charakteru jestem raczej spokojna osoba, ale faktycznie, zyc w
            ciaglym stresie z malym dzieckiem horror.
            Ojciec drogimi prezentami i tymi "doroslymi" wyjsciami na disco chyba
            chce sobie zjednac milosc syna, ale nie tedy droga.
            • filetta Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 25.08.10, 09:48
              Widze, że piszesz głównie po to, by podzielić się z kimś swoimi
              problemami. Mam nadzieję, że Ci to pomaga. Oby za jakiś czas
              przestało Ci wystarczać smile
            • 333a13 Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 25.08.10, 10:21
              Współczuję Ci. Niestety muszę stwierdzić, że nie masz za grosz
              szacunku dla siebie samej, nie wspominając już o poczuciu własnej
              wartości. Masz 30 lat, jesteś młoda, pracujesz, jesteś
              samowystarczalna i dla miłości jesteś w stanie podeptać samą siebie,
              uniżyć się do granic możliwości tylko po to by być z facetem, który
              jest totalnym ZEREM.
              Bo jak nazwać gościa, który rozpija własne dziecko, demoralizuje go
              w imię chorej miłości ojcowskiej, ma w dupie swoją kobietę i jej
              potrzeby.
              Kiedy w końcu zrozumiesz, że to nie pasierb (mimo jego wyskoków)
              jest winny obecnej sytuacji tylko Twój pożalsięboże Pan Mąż!!!
              Popatrz kobieto wstecz... Twój facet był już w podobnej sytuacji jak
              teraz... i pewnie dlatego rozszedł się z poprzednią partnerką...
              Więc domyślam się, że tak naprawdę boisz się ostatecznych rozwiązań
              i szantażu, bo wiesz że już raz Kochany Tatuś wybrał synka i tym
              razem będzie tak samo...
              Marnie widzę Twoje próby naprawiania związku, bo jeśli facet
              przedkłada nocne wypady z synem na miasto nad młodą żonę w sypialni
              (innych przykładów można by mnożyć) to jego priorytety są mocno
              pochrzanione.
              Nie widzę też powodu dla którego miałabyś znosić obelgi Młodego i
              jego złe traktowanie. Jeśli dzieciak mówi Ci, że masz marne
              wykształcenie to wystarczy mu powiedzieć: "a Ty skąd możesz o tym
              wiedzieć skoro nie skończyłeś jeszcze podstawówki??? Pogadamy jak
              skończysz tyle szkół co ja..." proste?
              Jeśli mówi coś niemiłego wystarczy powiedzieć: "taki fajny z Ciebie
              chłopak a zachowujesz się gorzej niż źle", "nie życzę sobie byś się
              do mnie odnosił w ten sposób", "dlaczego traktujesz mnie w ten
              sposób, czym sobie na to zasłużyłam", "czy chciałbyś żeby ktoś się
              do Ciebie tak zwracał jak Ty do mnie" i wiele wiele innych zwrotów z
              podstawowego kursu asertywności.
              Nie są to żadne pyskówki przecież, więc nie widzę powodu żeby w
              ciszy znosić obelgi Młodego czy męża.
              Ale oczywiście te przykłady nie mają na celu uleczenia relacji z
              Twoimi Panami, bo uważam że to nie Ty powinnaś się tym martwić.
              Zorganizuj sobie jakieś mieszkanie i powiedź mężowi, że albo coś
              zmieni w swoim zachowaniu lub zacznie się leczyć lub odchodzisz. I
              zamiast straszyć odważ się na ten krok, bo inaczej nigdy się nie
              przekonasz czy mąż na tyle Cię kocha by zobaczyć coś poza czubkiem
              swojej D.
              • agnessam Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 25.08.10, 11:44
                333a13,

                "Kiedy w końcu zrozumiesz, że to nie pasierb (mimo jego wyskoków)
                jest winny obecnej sytuacji tylko Twój pożalsięboże Pan Mąż!!!"
                Tak doskonale sobie zdaje sprawe, ze pasierb sie tak zachowuje, bo ma
                na to ojcowskie przyzwolenie i wymusza na tacie. Dzieci swietnie
                znaja swoich rodzicow i ich slabe punkty.

                "Popatrz kobieto wstecz... Twój facet był już w podobnej sytuacji jak
                teraz... i pewnie dlatego rozszedł się z poprzednią partnerką..."
                Tez mi sie tak wydaje. Dlatego o tym pisalam. Bo maz zle mowil o tej
                pani, a mnie ciezko bylo uwierzyc, ze zyl ze "wstretnym, egoistycznym
                babskiem", przez 3 lata. Szczegolnie, ze tesciowie, znajomi i dalsza
                rodzina wypowiadala sie o niej z szacunkiem.

                "Więc domyślam się, że tak naprawdę boisz się ostatecznych rozwiązań
                i szantażu, bo wiesz że już raz Kochany Tatuś wybrał synka i tym
                razem będzie tak samo..."
                Tak ,nie zaprzecze , boje sie. Nie mozna juz w tym trwac. Albo to
                zmienimy, albo sie rozejdziemy. Nie bede pytac meza kogo woli, bo
                odpowiedz juz znam bez pytania. Dla kazdego rodzica jest wazne
                dziecko.

                "I zamiast straszyć odważ się na ten krok, bo inaczej nigdy się nie
                przekonasz czy mąż na tyle Cię kocha by zobaczyć coś poza czubkiem
                swojej D."
                Wlasnie tego sie boje. Ale przyznam ci racje. Pewnie jak sie odwaze
                na ten krok to maz za 2-3 miesiace spotka nowa pania i zacznie
                opowiadac z jakim potworem , zyl przez oststnie 6 lat... a moze nie.
                Cala sytuacje juz tak daleko zaszla, ze nie mozna tak zyc. W kazdym
                razie ja nie moge. Jak pierwszy raz pojechalam do meza (nie chodzilo
                mi o razwod, po prostu miarka sie juz przebrala), to on za mna
                dzwonil, plakal, zaklinal sie na wszystko, ze zmieni sytuacje. Maz
                zna moje slabe strony... Nie trzeba mowic, ze nic sie potem nie
                zmienilo.
                • illegal.alien Re: Maz po 6 latach nie chce dziecka 25.08.10, 21:24
                  > Jak pierwszy raz pojechalam do meza (nie chodzilo
                  > mi o razwod, po prostu miarka sie juz przebrala), to on za mna
                  > dzwonil, plakal, zaklinal sie na wszystko, ze zmieni sytuacje. Maz
                  > zna moje slabe strony... Nie trzeba mowic, ze nic sie potem nie
                  > zmienilo.

                  Nie jestem zwolenniczka takich rozwiazan typu: jade do rodzicow. A nie, jednak
                  nie, jednak wracam, dam Ci szanse. Albo nie, jade do rodzicow - i tak w kolko.
                  Glownie dlatego, ze moim zdaniem to dziecinne, a poza tym nie dziala.
                  Gdybym jednak zdecydowala sie na cos takiego, to w kompletnie odwrotnej
                  kolejnosci - to znaczy maz NAJPIERW sie zmienia, a POTEM ja wracam. Samo gadanie
                  to zdecydowanie za malo.

                  Aha, opisana przez Ciebie akcja z lekami - ze psycholog zaproponowal, kolezanka
                  wypisala, a ty nie bierzesz, bo jeszcze pomysla, zes wariatka, to dla mnie
                  glupota pierwszej wody. Na milosc boska, to nie jest witamina C, ktora
                  ewentualnie wysikasz, tylko mocne leki. Powinien je przepisac kompetentny
                  lekarz, a pacjent powinien sie stosowac i je brac. Eh. Rece opadaja.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka