stepdaughter
07.03.11, 23:08
Duzo tu czytałam wyznania kobiet głownie w roli macochy. . Niestety musze obiektywnie stwierdzic, że trafiła mi się bardzo oschła, apodyktyczna,toksyczna "Mama". Jest typem dominatora, niekiedy moge powiedziec że tyrana. Nigdy, przenigdy w życiu jakichkowliek kłopotów/ problemów NIE sprawiałam mojemu tacie,nigdy nie musiał się za mnie wstydzić czy użerać, ogólnie bez żadnych wiekszych zastrzeżeń, niestety...od kiedy wszyscy razem zamieszkaliśmy we trójke ciage jest coś NIE tak jak ona tego oczekuje. Dodam że nie jestem typem buntowniczki, ani "pyskatej małolaty", nie , to nie w moim stylu, jestem raczej bardzo cicha, spokojna, i zdaje mi się , że moja "M" to wykorzystuje nagminnie. Wieczne narzekania, krytyka co kolwiek nie zrobie. Ojciec tez to zauwazył , ze jest zbyyt przeczulona i wyczulona z nadto do mnie, często jej to powtarza. Ona nie jest taka stara,ma 40-41 lat,(cos takiego) ale zyje latami 60-70, i cały czas powraca co było kiedyś ,a co jest dzis (oczywiście z wielką krytyką)Jednym słowem DESPOTYZM do sześcianu. Według niej to powinnam przychodzić ze szkoły biegiem, i do samej nocy siedziec przy ksiązkach, w wekendy też, nie potrafi zrozumieć ,że także przeciez można sobie na pare godzin wyjśc by oderwac się od rzeczywistości i 4 scian. Ja tacie powiedziałam że napewno nigdy nie będe przeciwna jakimkolwiek jego związkom,bo to jest jego prywatne życie i ma prawo sobie je ułozyć tak żeby był szczęśliwy, i tak zrobił. Ale ja nie potrzebuje "matkowania" a na dodatek jak ona to robi to naprawde jeden wielki lament . Nie fajne jest zycie pod jednym dachem jak jedna ze stron wykorzystuje swoja pozycję w rodzinie, a także ciągle podkreśla fakt ten, że jest ona starsza, wie wiecej o życiu, i to ze jest starsza to wymaga szacunku do samej siebie chociaż by za to że ona ma wiecej lat niż ja,...nonsens
Nie jest tragicznie, tylko dlatego że ja zazwyczaj schodze z drogi i nie wdaje sie w polemike,bo wtedy zaczynają sie upominania typu..nie mam prawa dyskutować itd.., ale domyslam sie , że jakby zaczeła sie przeciwstawiac to było by baardzo nieprzyjemnie o wiele gorzej
Więc wniosek mozna wyciagnąc taki, ze mimo iz pasierbice mogą sie starać, stawać na "rzęsach" to jeśli macochy patrzą na wszystko ze skrzywieniem to trudno o zdrową atmosferę, niektóre przyszywane matki nawet się nie starają aby kumpelski/przyjacielski układ złapać ze swoja pasierbicą, ja natrafiłam na taką i naprawde ubolewam nad tym, wolałabym mieć pogodne, zdrowe, takie przyjazne relacje między nami, a nie wszystko na dystans , ja się przynajmniej dusze w takim ukladzie. Mimo że żoną jest przyzwoitą/nienaganną dla mojego taty,to jako macocha tylko taka jak ze złej bajki, deptanie i dołowanie na porządku dziennym