truskawka-00
15.06.13, 22:12
Mamy 4 miesięczną córkę, o której nm zapomina kiedy przychodzi Młody. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, na spokojnie i w nerwach, jest niby progres bo na początku w ogóle się nią nie zajmował kiedy był u nas Młody (np nie miałam czasu przez 7h pójść siku a oni się bawili sami w najlepsze), teraz po wielu rozmowach zajmuje się nią powiedzmy w 20%. Jak go nie ma pomaga, owszem nawet sporo, jeśli jest w domu. Bo oczywiście z kumplami umawia się kiedy nie ma Młodego, mam wrażenie, że widuje córkę rzadziej niż syna mimo, że Majka z nami mieszka na codzień. To przy nim ma lepszy humor, bardziej się stara, więcej się śmieje. Dzis byliśmy na wsi u rodziny nm z Majką i Młodym, 6h zajmowałam się nią sama, aż jego ciotka spytała czy mi pomaga. Mówił, że kocha dzieci po równo, tylko bardzo uważa, żeby Młody nie poczuł się zazdrosny. I staram się to rozumieć, ale te proporcje mnie jednak wnerwiają i nie potrafię przestać o tym myśleć. Majka ma dzielić docelowo z Młodym pokój (na razie łóżeczko stoi w dużym pokoju gdzie my śpimy), podczas remontu wiele rzeczy robiliśmy (także ja) pod Młodego - lampa w dinozaury, starożytne figurki itp, ale kupiłam kilka drobiazgów dla Majki - nie podobają się nm bo "są zbyt dzieciowe", on nie kupił jej do pokoju żadnej rzeczy. Też o tym rozmawialiśmy, postawiłam nawet ultimatum, że ma jej w maju coś do tego pokoju kupić, nie poskutkowało. Czy ja przesadzam? I co robić? Rozmowy przyniosły tylko połowiczny efekt, nie wiem czy coś się zmieni, to chyba silniejsze od niego. Ale ja czuję jakby kochał Młodego bardziej, mimo że zaprzecza. Ostatnio 2 moje koleżanki też urodziły maluchy tylko dla ich partnerów to pierwsze berbecie i jakiś większy zachwyt i entuzjazm u nich widzę i zazdrość mnie straszna ściska.

No to się wyżaliłam