Dodaj do ulubionych

Wspólne dzieci to pomyłka!

15.06.13, 22:12
Mamy 4 miesięczną córkę, o której nm zapomina kiedy przychodzi Młody. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, na spokojnie i w nerwach, jest niby progres bo na początku w ogóle się nią nie zajmował kiedy był u nas Młody (np nie miałam czasu przez 7h pójść siku a oni się bawili sami w najlepsze), teraz po wielu rozmowach zajmuje się nią powiedzmy w 20%. Jak go nie ma pomaga, owszem nawet sporo, jeśli jest w domu. Bo oczywiście z kumplami umawia się kiedy nie ma Młodego, mam wrażenie, że widuje córkę rzadziej niż syna mimo, że Majka z nami mieszka na codzień. To przy nim ma lepszy humor, bardziej się stara, więcej się śmieje. Dzis byliśmy na wsi u rodziny nm z Majką i Młodym, 6h zajmowałam się nią sama, aż jego ciotka spytała czy mi pomaga. Mówił, że kocha dzieci po równo, tylko bardzo uważa, żeby Młody nie poczuł się zazdrosny. I staram się to rozumieć, ale te proporcje mnie jednak wnerwiają i nie potrafię przestać o tym myśleć. Majka ma dzielić docelowo z Młodym pokój (na razie łóżeczko stoi w dużym pokoju gdzie my śpimy), podczas remontu wiele rzeczy robiliśmy (także ja) pod Młodego - lampa w dinozaury, starożytne figurki itp, ale kupiłam kilka drobiazgów dla Majki - nie podobają się nm bo "są zbyt dzieciowe", on nie kupił jej do pokoju żadnej rzeczy. Też o tym rozmawialiśmy, postawiłam nawet ultimatum, że ma jej w maju coś do tego pokoju kupić, nie poskutkowało. Czy ja przesadzam? I co robić? Rozmowy przyniosły tylko połowiczny efekt, nie wiem czy coś się zmieni, to chyba silniejsze od niego. Ale ja czuję jakby kochał Młodego bardziej, mimo że zaprzecza. Ostatnio 2 moje koleżanki też urodziły maluchy tylko dla ich partnerów to pierwsze berbecie i jakiś większy zachwyt i entuzjazm u nich widzę i zazdrość mnie straszna ściska. sad No to się wyżaliłam sad
Obserwuj wątek
    • rybkka24 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 00:33
      Jakiś smutek mnie ogarnia po tych różnych historiach.
      chciałam napisać ze facet może zacząć łapać lepszą więź z dzieckiem z wiekiem, bo na razie taka mała kruszynka jest "nieosiągalna" emocjonalnie dla faceta - często działaniowca.
      ale to oczywiście zależy od faceta.
      ciekawe jak sprawa się miała przy pierwszym dziecku niemowlaku?

      jak najbardziej może tkwić przyczyna w sławetnym poczuciu winy faceta, który już jakby zasygnalizował że:
      >bardzo uważa, żeby Młody nie poczuł się zazdrosny

      i może nie do końca zdaje sobie sprawę jak DALEKO w tym zabrnął,
      ten lęk o 1 dziecko mógł spowodować zablokowanie radości z następnego dziecka
      coś jakby nie będę się za bardzo zachwycał bo synowi będzie przykro.
      może to taka blokada rodzicielska aby w mniemaniu faceta "ochronić" pierwsze dziecko

      Ja nic nie stwierdzam jak snuje przypuszczenia
      może ktoś zaufany i jako osoba z boku bardziej obiektywny mógłby porozmawiać z Twoim mężem.
      • adela38 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 08:59
        Szczerze? On potrzebuje realnego wstrzasu. Moze powinnas sie wyprowadzic z corka i powiedziec ze jak tak to wyglada to wolisz dla corki tate na odleglosc, o alimenty podasz wieksze bo male dziecko kosztuje wiecej (opiekunka, pieluchy...)-do alimentow nie potrzebujesz nawet rozwodu- a do domu moze z czasem postarasz sie znalezc faceta ktory bedzie chcial byc kochanym tata dla twojej corki...
        On musi zobaczyc ze to jest naprawde i na serio by go to otrzezwilo...
        Powinnas podejsc do tego bardzo powaznie bo jest opcja ze z czasem tak pozostanie bo on sie do takiej postawy przyzwyczai zas corka gdy to zauwazy (a dzieci takie rzeczy wyczuwaja w mig) bedzie cierpiala i czula sie odrzucona...
        • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 20:33
          Postawiłam mu ultimatum półtora miesiąca temu, zagroziłam że odejdę bo wolę żeby córka tego potem właśnie świadomie nie oglądała. Po tym ultimatum poprawiło się o te 20%, ale dla mnie to nadal mało.
      • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 20:31
        Z opowieści jego i wspólnych znajomych wiem, że przy pierwszym dziecku ześwirował i złapał więź od razu, w większości zresztą on się synem zajmował bo mama miała depresję poporodową. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, raz się przyznał że ma poczucie winy wobec Młodego i dlatego jest przy nim na 300%, Młody nawet do niego do kibla zagląda, bo jest przyzwyczajony że nawet na 15min nie zostaje sam w pokoju.
    • mammamia2009 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 09:01
      Doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale pomyślałam sobie tak... Ty jesteś na silnych hormonach pociążowo-laktacyjnych i instynktownie chcesz, zeby TWÓJ samiec zajmował się TWOIM potomstwem - to instynkt i go nie przeskoczysz. A facetowi jednak jest dużo trudniej załapać więź z niemowlakiem. To raz. A dwa, że Twój NM tak bardzo nie chce, żeby Młody poczuł się gorszy/odsunięty/mniej ważny, ze się w tym zagalopował.

      Jeśli miałabym radzić: oczywiście nie do przyjęcia są sytuacje, że on bawi się ze starszym synem, a Ty nie masz jak się załatwić / zjeść / wykąpać. Jeśli rozmowy i pertraktacje nie pomagają, to musisz przestawić się na działanie. Siedzi z Młodym i jeżdzi autkami? podajesz mu zawiniątko z córką (na początek: przewiniętą, nakarmioną i przebraną, dla zmniejszenia szoku) i OŚWIADCZASZ, że musisz iść się wykąpać. I znikasz w łazience na pół godziny. Idzie z Młodym na spacer? wręczasz wózek z córą i czym prędzej się oddalasz. Najlepiej w jakiejś niecierpiącej zwłoki sprawie, gdzie absolutnie nie możesz iść z córką (np. dentysta).

      Opcjonalnie spróbowałabym jeszcze wciągnąć w wyjaśnienie NM, że jego postępowanie jest nie ok jakąś osobę trzecią (jego mama?), ale tutaj to Ty najlepiej wiesz, jak wyglądają stosunki rodzinne i czy nie zostanie to odebrane jako wtrącanie się itp. (ja kiedyś zastoswałam taką metodę, ale teściowa wbiła mi nóż w plecy i jeszcze przekręciła rękojeść, więc trzeba ostrożnie....)
      • belzebubel Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 09:20
        wspólne dziecko jest takim samym dzieckiem dla ojca tamto z poprzedniego związku - przynajmniej procentowo smile
        mój partner - ani razu nie położył spać, ani nie wykąpał naszego małego, ani nie poszedł z nim na spacer... Być może to dlatego, że mężczyzna ma upośledzony gen odpowiedzialny za wytworzenie więzi między ojcem a niemowlakiem wink (córką się zajmuje i zajmował przez połowę czasu jak mała była malutka )
        ale widzę, że błąd był po mojej stronie - wyszłam z założenia - nie to nie, łaski bez i wszystkim zajmowałam się sama... a powinnam tak jak radzi przedmówczyni - wciskać zawiniątko, dawać wózek na spacer itd... bo potem będzie bieda... odwag i!!!
        • konstancja16 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 10:04
          Hej, dziewczyny, nie dajcie sie wpedzic w wylaczna opieke nad maluchem, bo sie wykonczycie fizycznie i psychicznie. A w rodzinie powstana dwie pod-rodziny. Pogonic faceta i to juz. Matka noworodka tez musi miec chwile dla siebie, nawet jak dziec uwiazany do cyca. A zajmowanie sie Starszakiem nie przeszkadza zajmowaniu sie Maluchem, moga sie nawet razem zajmowac, co dobrze wplynie na rozwoj siostrzano-braterskiej relacji.

          Smiem twierdzic, ze u nas sytuacja byla znacznie trudniejsza (a moze ktos argumentowac, ze wrecz przeciwnie, nie bede sie licytowac). krotko przed narodzinami Malucha Starszak zamieszkal z nami na stale. Po pierwszej fazie entuzjazmu wszystko bylo nie w kolorek, klopoty z zaadaptowaniem sie w nowej szkole (przeniosl sie w ciagu roku szkolnego), tesknota za matka i strach, ze zmiana jest nieodwolalna.

          Jak sie Maly urodzil NM byl z nami w szpitalu piec dni i nocy w szpitalu (Starszak u dziadkow, odwiedzal nas popoludniami). NM zmienial pierwsze pieluszki (bo on umial, a ja nie), jak Maly beczal to uspokajalismy go na zmiane, wspolnie szukajac sposobu na noworodkowe kolki czy inne problemy. Teraz jest roznie, NM zajmuje sie jednym i drugim, ja tez, Starszak tez sie zajmuje Malym, bawi sie z nim, rozsmiesza, przytula. Nie twierdze, ze zawsze jest sielankowo, ale nie wyobrazam sobie, ze Maly byl tylko na mojej glowie. Szczegolnie teraz, kiedy ma przybyc jeszcze jedna sztuka.

          Moze jeszcze oprocz podrzucania facetowi zawiniatka (jak podpowiada mammamia) moge zaproponowac, zeby probowac robic rozne rzeczy WSPOLNIE, wszyscy do kupy. Jasne, ze z noworodkiem jest inny rytm, trzeba sie dostosowac do jego potrzeb, ale to troche jak w gorach: idziemy wszyscy tempem najslabszego. Wtedy mozna mowic o zyciu rodzinnym, a nie podsekcjach w rodzinie
          • karolana Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 10:15
            > Moze jeszcze oprocz podrzucania facetowi zawiniatka (jak podpowiada mammamia) m > oge zaproponowac, zeby probowac robic rozne rzeczy WSPOLNIE, wszyscy do kupy.  > Jasne, ze z noworodkiem jest inny rytm, trzeba sie dostosowac do jego potrzeb,  > ale to troche jak w gorach: idziemy wszyscy tempem najslabszego. Wtedy mozna m > owic o zyciu rodzinnym, a nie podsekcjach w rodzinie 

            Bardzo ładnie powiedziane i sprawdza się smile
            • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 20:43
              Tak próbuję robić, ale jednak to JA próbuję głównie, tzn sadzam Majkę w foteliku obok jak jesteśmy wszyscy na podłogę i jedną ręką jej grzechoczę, albo mam ją na rękach i z nimi się wygłupiam itp, próbuję za nimi nadążyć na spacerze z wózkiem bo oni biegają itp. No mówię, po wieeeelu rozmowach 80% nadal wykonuję ja.
        • truskawka-00 Re: On z Młodym miał więź od niemowlaka 16.06.13, 20:40
          Więc ten mit przy nim odpada, zajmował się Młodym od początku, bo mama miała depresję poporodową i on robił przy Młodym wszystko. Zresztą to widać, bo jak Młodego nie ma to przy Majce też wszystko umie, to on mnie uczył większości rzeczy, ale jak jest Młody to nagle amba. No i jak zauważył że też już sobie radzę, to jak nie ma Młodego też już nieco rzadziej pomaga, bo więcej go nie ma w domu. A z Młodym jest związany wręcz jak matka z dzieckiem, to nie do opowiedzenia, ja takiej więzi między ojcem a dzieckiem serio nie widziałam. To że nie mogę iść 7h siku się nieco zmieniło, bo postawiłam ultimatum i jak mówiłam jest mała poprawa, czasem też mówię, że idę się wykąpać i wręczam Majkę, tylko wiecie, mnie nie o to chodzi. Ja bym chciała żeby to było naturalnie. A jak on niedawno powiedział "idziemy na spacer i zaczęłam ubierać Majkę to się zdziwił co ja robię, bo dla niego "my" to on i Młody. No po tym zrobiłam niezłą jazdę i trochę się pilnuje, ale to nadal wygląda dla mnie kiepsko. I widzę, że muszę tego non stop pilnować, przypominać, upominać itp. No nie o to mi chodziło uncertain
      • karolana Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 10:10
        Podpisuję się pod tym, co napisała Mammamija. Stawiać faceta przed faktami, nie dyskutować. Jest ojcem to niech się zajmuje. To w ogóle nie jest temat do dyskusji.
        • batka.makatka00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 16.06.13, 10:53
          Trochę późno się za to wzięłam i teraz spijam. Dzieci duże i jak stawiam przed faktami okazuje się, że idzie jak po grudzie a jeśli coś da się odłożyć w czasie to m nie ma z tym problemu,potomstwo tym bardziej.

          Tak, rozumiem, trzeba stawiać zadania i to takie, które muszą być rozwiązane.
    • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 16.06.13, 20:45
      Że chciałam pojechać do psiapsióły do szpitala która urodziła 2 dni temu jak Młody jeszcze był u nas a nie jak go nm odwiezie, bo "jak on ogarnie dwójkę dzieci" PRZEZ GODZINĘ. Bo miałam wyjść o 15tej a o 16tej Młodego odwozi. I w dodatku "jak ich razem załaduje do auta itp", Młody ma 7 lat.
      • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 16.06.13, 20:45
        Oczywiście pojechałam, ale foch pozostał, ręce mi opadają uncertain
        • konstancja16 Re: A dziś był mega foch! 16.06.13, 21:11
          truskawka-00 napisała:

          >>Że chciałam pojechać do psiapsióły do szpitala która urodziła 2 dni temu jak Młody jeszcze był u nas a nie jak go nm odwiezie, bo "jak on ogarnie dwójkę dzieci" PRZEZ GODZINĘ. Bo miałam wyjść o 15tej a o 16tej Młodego odwozi. I w dodatku "jak ich razem załaduje do auta itp", Młody ma 7 lat.

          hehe. niezle. ciekawe co by bylo gdyby kobieta wyjechala z takim tekstem (jak ona ogarnie dwojke dzieci). niech sie lepiej przyzwyczaja, bo jako ojciec dwojki dzieci ma psi obowiazek dwojke ogarniac. nie non-stop, czasem mozesz mu pomagac.

          dla mnie to naprawde brzmi jak z ksiezyca, NM jezdzi z dwojka do dziadkow, na zakupy i gdzie trzeba, nie ma problemu. jak musial to ich zabral do swego lekarza, gdzie Starszak zajmowal sie Mlodym przez ten kwadrans kiedy musial wejsc. Starszak mial 8 lat jak sie Maly urodzil.
          • karolana Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 00:25
            > dla mnie to naprawde brzmi jak z ksiezyca, NM jezdzi z dwojka do dziadkow, na z > akupy i gdzie trzeba, nie ma problemu. jak musial to ich zabral do swego lekarz > a, gdzie Starszak zajmowal sie Mlodym przez ten kwadrans kiedy musial wejsc. S > tarszak mial 8 lat jak sie Maly urodzil.
          • karolana Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 00:33
            > dla mnie to naprawde brzmi jak z ksiezyca, NM jezdzi z dwojka do dziadkow, na z > akupy i gdzie trzeba, nie ma problemu. jak musial to ich zabral do swego lekarz > a, gdzie Starszak zajmowal sie Mlodym przez ten kwadrans kiedy musial wejsc. S > tarszak mial 8 lat jak sie Maly urodzil.

            zwariuje z tym wyłaniem
            Konstancja, dla mnie to też kosmos. Niemąż ogarnia trójkę bez problemu (1, 6, 11 lat) w porywach do piątki (dodatkowe 10 i 12 lat).
            Potrafi w tym czasie zrobić zakupy i ugotować obiad, sprawdzić lekcje i zrobić ćwiczenia rehabilitacyjne. Przejazd z trójką-czwórką dzieci samochodem to wczasy wink Autobusem, to jest przygoda!
            Lekarze, szkoła, przedszkole i żłobek są standardem.
            I dla mnie to jest NORMA, zero euforii że on taki dzielny. A jaki ma być? OJCEM jest do cholery!
            • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 08:20
              To samo mu wczoraj powiedziałam, że powinno to być dla niego normalne.
              • chalsia Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 09:56
                poprawa o 20%
                czyli - jeśli chcesz dalszej poprawy - a widzisz, że bez terapii wstrząsowej raczej nie ma na nią szans, to nie pozostaje Ci nic innego jak zrobić to, co powiedziałas, czyli wyprowadzić się z maluchem

                i nie ma przebacz
                jesli tego nie zrobisz, to facet będzie po Tobie jeździł jak po łysej kobyle - będzie wiedział, że wszystko zniesiesz
                • altz Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 11:50
                  chalsia napisała:
                  > poprawa o 20%
                  > czyli - jeśli chcesz dalszej poprawy - a widzisz, że bez terapii wstrząsowej
                  > raczej nie ma na nią szans, to nie pozostaje Ci nic innego jak zrobić to, co po
                  > wiedziałas, czyli wyprowadzić się z maluchem
                  >
                  > i nie ma przebacz
                  > jesli tego nie zrobisz, to facet będzie po Tobie jeździł jak po łysej kobyle -
                  > będzie wiedział, że wszystko zniesiesz

                  Na razie to pani jeździ po facecie jak po łysej kobyle i ma stale pretensje. W końcu tak męża uwarunkuje, że nie będzie chciał się zajmować córką.
                  Trzeba akcentować, że to pani chce mieć chwilę wolnego, a nie kłaść akcent na dziecko.
                  Dziecko zostawiać z ojcem i wychodzić albo robić swoje, to się z czasem wyrówna, bo dziecko będzie z czasem bardziej towarzyskie.
                  A wyprowadzenie się może spowodować to, że córka będzie się wychowywać zupełnie bez ojca, a przecież innych zarzutów wobec męża nie ma, więc po co?
                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 11:58
                    Też właśnie mówię, że więcej gadać mi się o tym nie chce, a wciskać dziecka na siłę nie mam zamiaru, bo nie o to mi chodzi. Ale totalna olewka wspólnego dziecka jak jest Młody średnio mi się podoba i dzielenie na na "my" i "wy", bo to dla mnie żadna rodzina. Uważasz, że przesadzam?
                    • altz Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 12:26
                      truskawka-00 napisała:
                      > Też właśnie mówię, że więcej gadać mi się o tym nie chce, a wciskać dziecka na
                      > siłę nie mam zamiaru, bo nie o to mi chodzi. Ale totalna olewka wspólnego dziec
                      > ka jak jest Młody średnio mi się podoba i dzielenie na na "my" i "wy", bo to dl
                      > a mnie żadna rodzina. Uważasz, że przesadzam?

                      Tak, przesadzasz. Młody się może nie podobać, ale jeśli jest w porządku, to wypada być chociaż życzliwym.
                      Jestem gotowy postawić orzechy przeciw kasztanom, że z czasem i córka będzie oczkiem w głowie ojca, wtedy będą konflikty i awantury zdetronizowanego syna. smile Ojciec wychowuje sobka, chociaż nie ma takiego zamiaru, ale Ty mu w tym bezwiednie pomagasz, chociaż chcesz czegoś zupełnie innego.
                      Niedobrze, że jest taki mocny podział na my i oni. Młody też się powinien zajmować siostrą i trochę się z nią zżyć.

                      Nie chodzi o podrzucanie dziecka. Mówisz, ze idziesz do fryzjera i będzie za trzy godziny, ewentualnie ustalasz z mężem termin. Tak, jak z dzieckiem. Mogę pójść we wtorek lub środę, który termin ci bardziej pasuje? wink
                      Może trochę sama tak zadziałałaś, że zawłaszczyłaś całą przestrzeń wokół dziecka, a teraz się o to złościsz? Nie można być w pełni samodzielnym, bo ludzie mają nas w nosie.
                      Rozmawiałem z jedna starszą kobietą, bardzo fajna babka. Mówiła, że chociaż umie wiele rzeczy sama zrobić, to prosi męża, żeby też miał szansę się wykazać. To jest bardzo mądre podejście. Ty też możesz się pytać męża o jakieś sprawy związane z dzieckiem, a nie rozkazywać, że ma coś kupić czy zrobić.
                      Ja coś potrafię w domu robić i w zasadzie pomocy nie potrzebuję. Koleżanka stwierdziła, że ona nie chciałaby mieć takiego chłopa, bo co ona by miała robić? smile Ona też chce być potrzebna i chwalona.

                      Myślę, że jesteś dominująca w domu i jednocześnie chciałabyś, żeby wszystko było zrobione idealnie. To nie musi być złe, ale bywa uciążliwe. smile
                      • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 12:49
                        Chciałam poznać męski punkt widzenia, ale chyba nie przeczytałeś wszystkich moich postów tutaj. Bo w wielu sprawach trafiłeś w pudło zupełnie.

                        Młody się może nie podobać, ale jeśli jest w porządku, to wyp
                        > ada być chociaż życzliwym.
                        Uwielbiam Młodego, nie pozwoliłabym go skrzywdzić tak jak i swojej córki, spędzam z nim tyle czasu ile się da, nawet z Majką na rękach i życzliwości na pewno mi nie brak, bo Młody do mnie lgnie, jak ja nie mogę dołączyć do nich, bo Majkę karmię etc, to przychodzi do mnie, bo musi mi coś pokazać, albo gram z nim w coś słownie itp.

                        Mogę pój
                        > ść we wtorek lub środę, który termin ci bardziej pasuje? wink
                        Wybierze ten termin kiedy nie ma Młodego, bo właśnie ciężko mu ogarnąć.

                        Mówiła, że chociaż umi
                        > e wiele rzeczy sama zrobić, to prosi męża, żeby też miał szansę się wykazać. To
                        > jest bardzo mądre podejście. Ty też możesz się pytać męża o jakieś sprawy zwią
                        > zane z dzieckiem, a nie rozkazywać, że ma coś kupić czy zrobić.
                        Ja się właściwie wszystkiego nauczyłam od nm, pytałam non stop, co jak itp. On wszystko umie przy Majce zrobić i na pewno nie czuje się niedoceniany, jak nie ma Młodego nic mu nie "każę", to myśląca samodzielna jednostka. Mamy niepisany podział obowiązków, typu ja częściej gotuję i sprzątam, on częściej robi zakupy i prasuje, ale też się tego sztywno nie trzymamy, mamy 2 ręce i po jednym mózgu. Kłopot jest tylko gdy pojawia się Młody, a on nagle zapomina o córce. Mówi "idziemy na spacer" i ma na myśli siebie i młodego, nie nas wszystkich. Szykuje nagle śniadania dla siebie i młodego, mnie nagle nie uwzględnia, jak przyjeżdżają to nie witają się z Majką, nie podchodzą do jej łóżeczka (dopiero od miesiąca po moich kilku uwagach), itp itd.
                        • truskawka-00 Re: Gwoli jasności 17.06.13, 12:55
                          To nie z Młodym mam kłopot, bo czasem wydaje mi się wręcz mądrzejszy i dojrzalszy od taty, a na pewno dojrzalszy niż tata sądzi. On wie, że będzie z Majką dzielił pokój itp, nie przejawia żadnej agresji ani na razie zazdrości względem niej, jest cudny - chociaż nie jest łatwy, bo jest skrajnie nieśmiały, do tego stopnia, że dopiero od miesiąca patrzy Majce w oczy i coś do niej gada - ale nie dotyka jej. Ale tak ma z każdym, nawet z własnymi babciami. Więc daleeeeka droga żeby coś przy Majce pomógł, typu podać smoczka itp. Dlatego tym bardziej uważam, że powinniśmy więcej czasu spędzać razem bez tego podziału, żeby Młody się z nią oswoił i tym bardziej wnerwiał mnie fakt jak nm wchodził z synem i omijali jej łóżeczko kompletnie, teraz chociaż zajrzą i powiedzą cześć. Ale jednak nadal 80% przypadków jeśli ja do nich z Majką nie dołączę, to nm o tym nie pomyśli.
                        • altz Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 21:33
                          truskawka-00 napisała:
                          > Chciałam poznać męski punkt widzenia, ale chyba nie przeczytałeś wszystkich moi
                          > ch postów tutaj. Bo w wielu sprawach trafiłeś w pudło zupełnie.

                          Myślałem, że jest gorzej.
                          Źle nie jest, ale jest poczucie winy u ojca, jak już ktoś napisał. Ojciec chce wynagrodzić wszystko i przestawia się na obsługę syna. Zupełnie, jakby miał jedynaka.

                          Czy jest tego świadomy, że tak to wygląda i tak się dzieje?
                          • rybkka24 Re: A dziś był mega foch! 17.06.13, 22:27
                            może być nieświadomy, poczucie winy potrafi nieźle wykrzywić/wypaczyć rzeczywistość.

                            Trzeba faceta angażować w rodzicielstwo bez zbędnych ceregieli.
                            Czytam że masz duży żal do męża o podejście do waszego dziecka,
                            może ten żal trochę Cię zalewa? trzeba go odsunąć na bok i robić swoje bez nakręcania się ze to wszystko nie tak.
                            Facet może rozumować że jego drugie dziecko jest w najlepszych rękach a pierwsze trzeba "ratować".
                            Angażuj bez pytania ojca w opiekę na córką, przecież to jest naturalna sprawa, ty wychodzisz/odpoczywasz/robisz coś i facet musi podzielić uwagę, nie ma wyboru, te jego marudzenie ze nie poradzi sobie z dwójką dzieci w samochodzie czy gdziekolwiek to śmieszne i przykre zarazem.przecież 7 latek to nie niemowlak.
                            rozumiem trudność przy paromiesięcznych bliźniakach...
                            Nie słuchaj jego irytujących żali, traktuj opiekę ojca nad Majką jako coś oczywistego.
                            Nie zagłębiaj się w myślenie że chciałabyś aby rodzicielstwo Twojego męża wobec waszej córki było inne, jest jak jest, masz taki egzemplarz jaki masz.
                            Spróbuj zacząć organizować sobie jakieś sprawy jak chłopiec jest u was, fryzjer, kawa na mieście, sprawy urzędowe i inne takie i zostawiaj faceta z dwójką dzieci z uśmiechem że NA PEWNO sobie poradzą.nie analizuj jego gadek bo są niedorzeczne i sama o tym wiesz.
                            facet ma trudności/lęki/fobie na punkcie syna a drugie dziecko już jest i trzeba się niem zająć.
                            może jak facet będzie postawiony przed faktem dokonanym nie będzie tyle kombinował i się przełamie.
                            Może jak zobaczy zachwyt syna nad siostrą to coś mu drgnie w głowie.
                            Może zauważy że kontakt chłopca z siostrą może przynieść same korzyści
                            (uspołecznienie, otwarcie się na innych ludzi)
                            Inną sprawą jest opieka Twojego męża nad synem, dziecko ma 7 lat a nie potrafi zostać sam przez 15 min. to jest trochę przerażające.
                            on wychowuje kompletnie niesamodzielnego i zagubionego człowieka.
                            chłopiec jak się wreszcie "odklei" od ojca to przyklei się do kogoś innego.
                            taki typ osobowości zależnej.
                            jak tak dalej pójdzie to dziecko nie będzie miało szansy na rozwój niezależnej i samodzielnej osobowości.
                            u mnie też jest krucho z samodzielnością 8-latka, a samo nie przyjdzie tego trzeba uczyć.

                            przy okazji sama się zastanowiłam i zmartwiłam czy aby mój nm nie będzie mieć takich "problemów"...chyba go spytam


                            • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 08:29
                              O jakiej samodzielności my mówimy. Mój nm cały czas mnie osłabia i prawdę mówiąc już mi się rzygać chce (jak zwykle przepraszam za wyrażenie) jak słyszę te jego teksty. Pasierbica w tym miesiącu kończy 10 lat a jej ojciec ostatnio stwierdził, że on pojedzie kupić jej lody do sklepu bo ona sama sobie z tym nie poradzi. Do sklepu jest jakieś 10 min na piechotkę, jakieś 3 min rowerem. O jakiej samodzielności więc mówimy? Pomijam już fakt że z domu do tegoż sklepu wyszła sama po raz pierwszy jak miała grubo powyżej 8 lat i ojciec stał cały czas przyklejony do szyby czy już wraca.
                              Nie wyobrażam sobie tak chować własnej córki. We wrześniu kończy 7 lat i pomału spodziewam się samodzielnych powrotów ze szkoły (do szkoły 15 min, na niebezpiecznym skrzyżowaniu każdego dnia rano stoi policjant!, który pilnuje bezpieczeństwa dzieci)). Pasierbica musiała być wożona do lat 9. Jak powiedziałam żeby zaczęła chodzić wreszcie sama był foch. Any questions?
                              • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 08:40
                                Heh, widzę, że nie tylko ja mam taki problem - chodzi mi o samodzielność dziecka z 1ego związku. Młody jest wychuchany przez tatę, który rekompensuje mu swoje odejście od 3 lat a dodatkowo dosyć chłodną w obejściu mamę (ostatnio krzyczała na Młodego przy innych dzieciach, że robi z siebie ofiarę i nic nie potrafi, udusiłabym sad ). Tak, jest tego świadomy, bo jak mówiłam, było wieeele rozmów na ten temat, ja nie jestem niestety osobą która umie coś przemilczeć, udaje mi się to raz na 5 razy i wiem, że się nakręcam. Od pół roku udało mi się przeforsować, że uczymy Młodego samodzielności - samodzielnego wiązania butów, krojenia kotleta itp, ale jak się nm zapomni to potrafi mu nadal zakładać buty itp. Inna sprawa, że Młody jest skrajnie nieśmiały, nie ma kolegów i obawiam się, że on jeszcze przez najbliższe 5 lat nie wyjdzie sam na podwórko.
                                • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:07
                                  Truskawka, pasierbica lat 7,5 nie zakładała sama butów, nie potrafiła zapiąć guzików, rajstopy też ubierał tatuś, włosy mył, czesał i suszył tatuś, ogólnie jak przy dziecku niepełnosprawnym wszystko robił tatuś, dziecko nawet kanapki sobie nie zrobiło ani w ogóle nic do zjedzenia czy picia sobie nie nalało, co ci będę pisała. Aż mnie krew zalewa. Nie chcę nawet myślami do tego wracać bo mi się ciśnienie podnosi. Moja córka lat 6 już od jakiegoś czasu wszystkie te czynności potrafi wykonać samodzielnie i jest z tego dumna.
                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:14
                                    Oj Młody też nie zrobi sobie sam kanapki ani nie naleje pić! Jeszcze często do picia tata mu wrzuca do szklanki słomkę, nawet do kakao i herbaty! Ja non stop mówię, że dziecko lubi się w tym wieku takich rzeczy uczyć i to ostatni dzwonek, bo szkoła często zabija w dzieciach chęć uczenia się nowego. Ale jak się zapomni to nadal jest słomka i krojenie kotleta, wsuwanie portek itp.
                                    • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:27
                                      Ale co jest zlego w piciu przez slomke - pomijajac to, ze w penym wieku robia sie z tego powodu zmarszczki wokol ust?
                                      • chalsia Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:55
                                        no właśnie, czy to jakiś problem ?
                                        mój syn w wieku 7-8 lat kakao pił tylko przez słomkę, a inne napoje - bez słomki

                                        mycie głowy przez rodzica, zwłaszcza jeśli dziewczynka ma dłuższe włosy, ma swoje uzasadnienie - po prostu są wtedy dobrze umyte
                                        mój niespełna 12-to latek myje sobie głowę sam, ale ma zdecydowanie lepsze włosy,jeśli to ja je akurat mu wypłuczę, a nie on sam
                                        • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:01
                                          Ja w wieku 42 lat tez pijam czekolade przez slomke (coraz rzadziej niestety, bo mam na uwadze te zmarszczki)
                                          • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:18
                                            Heh, dziewczyny ale mi nie o to chodziło, może niejasno to opisałam, słomka plus pojenie co chwilę, tak samo dokarmianie i krojenie kanapek na małe kwadraciki. O to mi chodziło.
                                            • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:30
                                              Znam to... Syn znajomych jest taki "obsługiwany", niestety. Lat 7.

                                              Z tą słomką mają wieczne wytłumaczenie: "Bo nie umie pić bez rozlewania" (po brodzie, ubraniu itd...)- no, ale jak ma się nauczyć, jak ciągle tą słomkę dostaje? smile
                                              To samo z kanapkami i innym jedzeniem (krojenie na kwadraciki, kiełbasa obierana ze skórki - nawet ta w plasterkach, chuchanie na gorącą zupę itd...).

                                              W pewnym sensie to rozumiem. Bo sama długo byłam "nadopiekuńcza" przy mojej córce - bo wydawało mi się, że tak będzie wygodniej, szybciej i lepiej (dla mnie i małej) - ubieranie butów, rajstop, pojenie, karmienie, krojenie... Matko bosko...smile Na szczęście potem przedszkole mnie przestawiło na właściwy tor - i chociaż na początku trwało to pięć razy dłużej, zanim mała ubrała buty, to w końcu się nauczyła i teraz jest "samoobsługowa" w wielu względach (w październiku kończy 5 lat). W niektórych jeszcze jej pomagam (mycie długich włosów), ale staram się jak najmniej.

                                              Chociaż na początku to trudne, lepiej jednak zostawić dzieciom pole do samodzielności. Lepiej dla nich i dla rodziców. Taka "inwestycja". Pomimo tego, że najpierw trzeba dużo cierpliwości mieć do tej nauki.
                                              • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:48
                                                " Z tą słomką mają wieczne wytłumaczenie: "Bo nie umie pić bez rozlewania" (po brodzie, ubraniu itd...)- no, ale jak ma się nauczyć, jak ciągle tą słomkę dostaje? smile "

                                                O tym właśnie mówię.
                                                Tak naprawdę, to mi wcale czasami nie pasuje, że moja córka np. sama się czesze, bo uwielbiam ją czesać i mogłabym to robić całymi dniami, tak samo mogłabym ją kąpać, karmić itd. , ale robiłabym to wyłącznie dla siebie jednocześnie ja krzywdząc, niczego nie ucząc, na nic nie pozwalając, uzależniając ją egoistycznie od siebie.
                                                Tym czasem jak pytam się "Mogę cię uczesać?" i słyszę "nie, chcę sama" to mimo przykrości z mojej strony wiem że to słuszna droga. Gdzieś kiedyś czytałam taki fajny tekst, że dzieci są jak strzały które rodzic ma wystrzelić z łuku kiedy przyjdzie odpowiedni moment, ale żadna strzała nie doleci daleko będąc przywiązana do sznurka przez rodzica, który boi się że strzała pomknie daleko i on nie będzie już miał nad nią kontroli. Taka kontrola jest tylko do pewnego wieku i jest tylko pozorna, a najczęściej kończy się wyrzutami ze strony dziecka i zawodem rodzica, który "przecież robił wszystko dla tego dziecka".
                                                • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 12:40
                                                  dzieci są jak strzały które rodzic ma wystrzelić z łuku kiedy przyjdzie odpowiedni moment, ale żadna strzała nie doleci daleko będąc przywiązana do sznurka przez rodzica, który boi się że strzała pomknie daleko i on nie będzie już miał nad nią kontroli.
                                                  Super porównanie.
                                              • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 12:39
                                                No dokładnie, bo to na początku dla rodzica jest trudniejsze a nie jakiekolwiek ułatwienie, bo trwa dłużej, jest mniej dokładne, narozlewane itp, ale to inwestycja na przyszłość - w swój czas, ale przede wszystkim w samodzielne dziecko a nie jakąś ciapę, która sobie potem nagle w szkole przez 7h nie poradzi.
                                              • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 12:43
                                                U nas parówka jest obierana ze skórki (nie z flaka!).
                                                • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:37
                                                  Nooo, a przeciez skorka to najlepsze z parowki, mniam.

                                                  Biedne dziecko.

                                                  Aczkolwiek - kiedy opisujesz mlodego, ktory jest tak niesmialy, ze boi sie spojrzec niemowlakowi w oczy, to zastanawiam sie, czy dzieciak nie mamczasem jakis deficytow? Rodzice byli z nim u psychologa? Nie warto czekac, im wczesniej sie zacznie, tym wieksze szanse, ze plastyczny dzieciecy mozg sie rozwinie.

                                                  Choc peenie zasugerowanie tego nie zostanie poczytane za wyraz troski, tylko atak na biedaka, heh.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:46
                                                    Ma, był raz u psychologa (z mamą, która miała taki nakaz sądowy, bo sama nie widzi żadnych problemów), psycholog też zasugerował pewne kłopoty i obawy, efektem był tylko telefon do nm z wyzwiskami że to przez niego dostała ten nakaz. A jak potem znaleźliśmy poleconych kilka dobrych placówek żeby zaprowadzić tam Młodego, to mówiła że musi to przemyśleć i tyle. NM dzwonił 3x i w końcu odpuścił. Inna sprawa, że ja bym nie odpuściła. Młody tak naprawdę zżyty jest tylko z rodzicami, jedną babcią z którą mieszka (drugą którą widzi 1-2x w tygodniu trochę tez, ale bywa że też się wstydzi) i teraz ze mną. Reszta, amba.
                                                  • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:50
                                                    truskawka-00 napisała:

                                                    > Młody tak naprawdę zżyty jest tylko z rodzicami, jedną babcią z którą mieszka (drugą którą widzi 1-2x w tygodniu trochę tez, ale bywa że też się wstydzi) i teraz ze mną.

                                                    A czy Młody chodził w ogóle do przedszkola, np.? Czy był do czasu zerówki tylko z mamą, ewentualnie z babcią?

                                                    Może to nie kwestia problemów z Młodym, ale takie... wychowanie? Mało kontaktów z rówieśnikami np. Teraz też z tego co czytam jest w wieku "wczesnoszkolnym" - więc pewnie nowe środowisko wchodziło w grę (?).

                                                    Wtedy rozwiązanie byłoby łatwiejsze, niż doszukiwanie się podejrzanych śladów w psychice malucha.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:55
                                                    Tak, chodził do jednego przedszkola przez rok (za namową taty, mama nie chciała go prowadzać), tam były małe grupy i wychowawczyni zaczynała z nim pracować indywidualnie widząc że ma problem, ale jak zwróciła mamie uwagę, że młody jest wycofany, a potem jeszcze, że widzi, że utrudnia ojcu kontakt z synem który tęskni, to mama wypisała młodego z wielką rozpierduchą u pani dyrektor. Zapisała go do dużego przedszkola połączonego ze szkołą, gdzie wychowawczynie mają w nosie dzieci i po 2 latach młody bawi się sam. Jak tam nm po roku zajrzał do klasy bo był za wcześnie po młodego i zobaczył że siedzi sam w kącie to oczywiście poszedł z nimi rozmawiać, ale one nic z tym nie zrobiły. Młody na podwórku stroni od dzieci, dopiero podkręcany przez nas jak bawimy się wszyscy i ściągamy dzieciaki to się przełamuje, sam nie podejdzie, nie odpowie. Ale jak jest z mamą, to mama potrafi zabrać go od dzieci i usadzić w piaskownicy w przeciwległym rogu tyłem do dzieci "żeby się nie stresował" - opowieść naszej wspólnej znajomej. Babcia od strony mamy powtarza mu też, że inne dzieci to łobuzy bo zabierają zabawki itp. Ciężko więc stwierdzić, czy ma kłopot bo jest tak wychowany, czy ma jakiś kłopot innego rodzaju.
                                                  • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:52
                                                    No to jeszcze raz - biedne dziecko.
                                                    Niech twoj chlop nie odpuszcza, bo przed mlodym ciezkie zycie. Jak mama nie chce chodzic z maluchem, to niech sam idzie. Nawet dzialania jednego rodzica dadza lepszy efekt niz kompletny brak dzialan.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:58
                                                    No ale on sam się boi z nim iść - myślę, że z kilku powodów. Raz nie chce iść bez mamy, żeby nie zrobiła rozpierduchy - dla mnie żadna przeszkoda, wyrok sądowy z widzeniami już ma. Dwa że pewnie boi się, że dla młodego to będzie nieprzyjemne, no a on chce być atrakcyjny. Trzy i myślę największy opór - boi się nieświadomie co by tam usłyszał.
                                                  • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:01
                                                    Kurcze, tego nienawidze. Podobno chodzi o dobro dziecka, ale jak sie przyjrzysz blizej, to chodzi o dobre samopoczucie taty.

                                                    Brrr.

                                                    A wizyta u sensownego psychologa raczej jest dla dziecka przyjemna, zreszta i tak na pierwsza wizyte z tak malym dzieckiem raczej ida sami rodzice - w tym wypadku jeden rodzic.
                                              • altz Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:22
                                                jayin napisała:
                                                > W pewnym sensie to rozumiem. Bo sama długo byłam "nadopiekuńcza" przy mojej cór
                                                > ce - bo wydawało mi się, że tak będzie wygodniej, szybciej i lepiej (dla mnie i
                                                > małej) - ubieranie butów, rajstop, pojenie, karmienie, krojenie...

                                                I jak to bidula znosiła? smile
                                                Jakoś sobie nie wyobrażam takich sytuacji, bo u mnie dzieci chciały same wszystko robić, smarowały normalnym nożem kanapkę, jak już potrafiły same siedzieć, wieszały pranie, zmywały naczynia i prały ręcznie w wieku 2 lat itd. Jasne, że trzeba było pomóc, być cały czas obok i kontrolować, czasami trzymać na rękach, bo wzrost był za mały do chęci, ale nie śmiałem odmówić, skoro chciały się uczyć.
                                                • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:38
                                                  altz napisał:

                                                  > I jak to bidula znosiła? smile

                                                  Nie wiem smile Mam nadzieję, że jej trauma nie pozostała po tym.
                                                  Oczywiście, chciała robić wszystko "siama! siama!" - ale ja wolałam (dla własnej wygody chyba przede wszystkim) SZYBCIEJ ją ubrać ("bo się spieszymy..."), SZYBCIEJ I CZYŚCIEJ nakarmić ("...bo nie mam czasu na sprzątanie po tym, a poza tym znowu pranie kolejne będzie...), LEPIEJ obrać parówki, pomidora itd... ("...bo się jeszcze zakrztusi!"). I inne upiorne przesady z kolekcji "Super Matka Wyręczająca"...smile

                                                  A potem się dziwiłam, że moja trzylatka w przedszkolu potrafi to sama robić. Bo tam jej na to pozwalali. Ciężko nieco było w domu wyegzekwować samodzielność po roku "obsługi przez mamusię", fakt - bo mała się przyzwyczaiła do tego. Do dziś zdarza jej się mówić: "Mamooo, pomóż..." - chociaż sama doskonale to umie. Mój błąd. Ale mam nadzieję, że nie za późno naprawiony.

                                                  Tym bardziej to dziwne, że sama "w dzieciństwie" musiałam sama wszystko robić i nikt nade mną nie skakał i uważam, że to na dobre wychodzi dzieciom. Nie wiem, skąd się to wzięło u mnie, jako matki. Podejrzewam, że z braku czasu i wiecznego pracoholizmu. Nie miałam czasu, żeby własne dziecko uczyć. Ale na szczęście (mam nadzieję, że na czas) zmieniłam sporo w swoim planie dnia, żeby jednak czas dla dziecka mieć.

                                                  Patrząc więc z boku na to co piszą dziewczyny - to doskonale zdaję sobie sprawę, że "sprawca" może nie widzieć problemu w tym, jak obchodzi się z dzieckiem (sama nie widziałam tego problemu dość dlugo), a wszelkie uwagi krytyczne są odbierane jako atak na... DOBRO DZIECKA (nie na błędne metody wychowawcze). Najlepiej na mnie zadziałało to, kiedy widziałam w przedszkolu, że moje dziecko jednak SAMO umie się ubrać, zjeść, zrobić coś, plus fakt, że kiedy miewałam więcej do ogarnięcia - to nie miałam czasu na karmienie 3-latki, czy jej ubieranie i siłą rzeczy ona musiała w domu też sama to robić. Teraz widze tylko plusy takiego rozwoju zdarzeń. Ale dłuuuuugo się przed tym broniłam tongue_out

                                                  Najlepiej zostawić Nadopiekuńczych z większą ilością dzieci na raz, nie słuchając ich jojczenia i narzekania. będą wtedy MUSIELI pozwolić starszakom na samodzielnośc, bo po prostu nie poradzą sobie z dwójką, czy trójką na raz, wymagającą ubierania, karmienia i obsługi.

                                                  Tak BTW to samo się tyczy żon i mężów...smile partnerów, partnerek... współpracowników.. itd...
                                                  Jeśli wiecznie kogoś wyręczamy, bo uważamy, ze umiemy lepiej, szybciej - bo chcemy dla kogoś "dobrze", bo... To sami sobie w stopę strzelamy i mamy wtedy w domu Nic Nie Robiących Facetów (Kobiety), którzy nie widzą problemu, bo przeciez MY tak sobie świetnie ze wszystkim radzimy.

                                                  Walczyć z tym należy. OD ZARAZ smile
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:49
                                                    Mój nm wyręcza dziecko nie tylko w obowiązkach, ale i w ZABAWIE. Klocki sam składa, sam maluje to co mu Młody mówi, żeby narysował itp. Dopiero od kilku miesięcy jak mu na to co chwilę zwracam uwagę, to to zmienia. Bo Młody umie, jak zostaje sam ze mną w pokoju smile I jak spytałam wprost "co w Twojej obsłudze syna zmieniło się przez ostatnie 3 lata?" to troooooszkę sobie uświadomił, że nic.
                                                  • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:53
                                                    truskawka-00 napisała:

                                                    > Mój nm wyręcza dziecko nie tylko w obowiązkach, ale i w ZABAWIE. Klocki sam skł
                                                    > ada, sam maluje to co mu Młody mówi, żeby narysował itp.

                                                    ...Wypisz, wymaluj - ja, sprzed roku....smile Horror...

                                                    To nie jest łatwe - mówię ci. Dla rodzica. Tzn. dla mnie nie było. I pewnie dla twojego M też nie jest. Przestawić się na myslenie, ze dziecko jest SAMODZIELNE. Da się, ale jest to trudne.

                                                    Polecam mniej komentowania i rozmów w sensie krytycznym z M. (na mnie to działało jak płachta na byka), a więcej pokazywania mu w praktyce, że jego syn umie samodzielnie coś robić, i jak M. zaczyna za niego się bawić, to zabrać mu te klocki, kredki i powiedzieć, że Syn teraz mu pokaże, jak się to robi smile

                                                    Generalnie nie unikniesz na początku bycia "Nadzorcą" chyba. Żeby ukierunkować to w dobrą stronę. Ale zapewniam, że raczej się da to naprawić (jeśli twoj M wykazuje chociaz trochę dobrej woli). A w przyszlosci oboje na tym zyskacie. Ba, oboje... Wszyscy. łącznie z dziećmi.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:00
                                                    Tak staram się robić, mówię z przymrużeniem oka, że to rozumiem, bo jest bardziej jak nadopiekuńcza mama itp, tutaj nie krytykuję ostro. Emocje ponoszą mnie tylko jak mówię o tym, że olewa Majkę. Jeśli chodzi o samodzielność Młodego chyba nieźle nam idzie, bo naprawdę to trochę rozumiem i jest to dla mnie dobra szkoła, żebym sama kiedyś taka nie była. A Młody jest zajebiście zdolny i baaardzo go wtedy chwalę i przed nm też, pęka wtedy z dumy. Ale jednak zaraz po chwili znów się zapomni smile
                                                  • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:24
                                                    truskawka-00 napisała:

                                                    >Emocje ponoszą mnie tylko jak mówię o tym, że olewa Majkę.

                                                    Moze to nie jest olewanie. Tylko "męskie zajęcia" bez kobiet smile
                                                    Dla twojego M moze to byc zupelnie normalne, ze bierze syna i znika, a ty zostajesz z Majką.
                                                    Tu też trzeba duzo mobilizacji i motywowania do wspolnych zabaw i spedzania czasu.

                                                    Może w tym jest mniej złej woli, niz wyglada na to, a wiecej nieuwagi i "ślepoty".
                                                    Taka mała dziewczynka niekoniecznie jest partnerem do zabaw "dla chłopaków" - tak może twoj M to postrzega. Poza tym mysli, ze ty jestes z nią, wiec wszystko OK - a on moze sie zająć synem. Taki podział sobie ułożył w glowie i go realizuje. I się dziwi, że dla ciebie jest to "olewanie".

                                                    Tully slusznie gdzies napisala - zostawiaj go czesciej tylko z dziecmi. Nauczy się "wspolnych zajec" z synem i corką. A ty odpoczniesz.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:27
                                                    Możliwe, że w dużej mierze masz rację, ale na pewno dochodzi do tego poczucie winy wobec młodego, stawanie na uszach, żeby choć przez moment nie poczuł się zazdrosny itp. Dla niego opieka na niemowlakiem nie jest niemęska, bo tak jak mówiłam synem się zajmował i przy Majce też mnie większości rzeczy sam nauczył.
                                                  • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:31
                                                    truskawka-00 napisała:

                                                    > Możliwe, że w dużej mierze masz rację, ale na pewno dochodzi do tego poczucie w
                                                    > iny wobec młodego, stawanie na uszach, żeby choć przez moment nie poczuł się za
                                                    > zdrosny itp.

                                                    Ale to jest naturalne. Jak się "w pełnej rodzinie" rodzi dziecko, to też dzieci są zazdrosne.
                                                    Ja np. chciałam swoją siostrę wyprowadzić do sąsiadów, bo musiałam z nią pokój dzielić...smile
                                                    Ale nikt nie nadskakuje i nie olewa nowonarodzonego dziecka, ani też się nie dzieli "ty z jednym dzieckiem, ja z drugim".

                                                    Może do głowy mu nie przychodzi, że wprawdzie syn nie będzie zazdrosny, ale Majka traci na tym? Powinien szukać gdzieś kompromisu. A nie skrajnych rozwiązań - zabierając jednemu dziecku siebie, daje 100% siebie synowi. A co będzie, jak Majka zrobi się zazdrosna o jego syna? Rozdwoi się?
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:39
                                                    Też to ciągle tłumaczę, ale jak mówię, skutek na razie połowiczny a "bawimy się" tak już ponad 4 miechy.
                                                  • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:17
                                                    Pamiętam jak poszłam na studia ekonomiczne i na pierwszym roku na pierwszych zajęciach usłyszałam banalne pytanie: "czy lepszy jest kierownik pracowity czy leniwy" z pozoru proste i jasne a jednak odpowiedź zaskakująca, pracowity zrobi wszystko sam niczego nikogo nie nauczy i sam się zajedzie, leniwy nauczy ludzi i będzie od nich wymagał, będzie miał rewelacyjny zespół. Oczywiście jest to ogromne uogólnienie, ale zasada ta sama jak pisze jayin i dotyczy wszystkich i wszystkiego.
                                                    Ja nigdy nie miałam predyspozycji do wyręczania mojej córki a to pewnie dlatego, że ojciec pozwalał mi na ogromną samodzielność w dzieciństwie dzięki czemu wiele się nauczyłam i byłam z siebie ogromnie dumna. Moja matka z wyrzutami traktowała moją cierpliwość w uczeniu córki np. samodzielnego ubierania rajstop, byłam dla niej wyrodną matką bo "nie chciałam dziecku pomóc", ale to wcale nie była prawda, dziecko chciało samo a ja chciałam ją w tym wspierać i robię tak do dziś. Ostatnio córka ma jazdę żeby się nauczyć grać w badmintona i chociaż nie może ucelować rakietką w lotkę, to ja mam nawet i pół godziny żeby poczekać aż jej się uda. I tak z każdą nową umiejętnością......
                                                    Nie wiem Jayin , są różne typy facetów, ja mojego wale już wręcz po łbie żeby dał swojej córce żyć i się rozwijać, czasami myślę że jest niereformowalny i ręce mi opadają. A najlepsze z tego wszystkiego jest właśnie to że on to robi DLA SIEBIE a dziewczyna nie ma wiary w to że cokolwiek potrafi i o wszystko się wiecznie pyta lub mówi że nie wie jak i nawet sama nie próbuje.
                                                  • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:28
                                                    larysa-1 napisała:

                                                    > Nie wiem Jayin , są różne typy facetów, ja mojego wale już wręcz po łbie żeby d
                                                    > ał swojej córce żyć i się rozwijać, czasami myślę że jest niereformowalny i ręc
                                                    > e mi opadają. A najlepsze z tego wszystkiego jest właśnie to że on to robi DLA
                                                    > SIEBIE a dziewczyna nie ma wiary w to że cokolwiek potrafi i o wszystko się wie
                                                    > cznie pyta lub mówi że nie wie jak i nawet sama nie próbuje.

                                                    Bo on nie myśli, co będzie np. za 10-20 lat. Teraz może jeszcze go to cieszy, ze corka go potrzebuje. Ale co bedzie pozniej - tego juz nie przerabia w mysleniu o przyszlosci. Studia - "Tato, pomoz, nie wiem jak to zalatwic...", Samodzielne mieszkanie? - "Tato, nie wiem jak.. boję się... Zrobisz za mnie opłaty??", małżeństwo?...smile Skonczy się na tym, że bedzie musial mieszkać z corką, zięciem i wnukami - i za nich wszystko robić.

                                                    A młodej przydałaby się jakaś zielona szkoła, albo zajęcia pozalekcyjne - BEZ TATUSIA.
                                                    Jakieś hobby, ktore jej pomoże znaleźć wiarę w siebie i w swoje umiejętności.
                                                    Bo potem będzie młodą kobietą z problemami... I Tatuś już wtedy być może nie będzie jej w stanie pomoć. A to bedzie jak nic JEGO wina.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:41
                                                    Ja też to powtarzam, nm sam się śmieje bo ma wśród znajomych przykład nadopiekuńczej mamusi która ma 28letniego syna który niby mieszka sam, ale ona jeździ mu robić zakupy i gotować obiady i pewnie chłop myśli że ma magiczną lodówkę w której się wszystko samo pojawia. Jak powiedziałam, że Młody też tak będzie myślał jeśli nie zmieni postępowania to go zatkało.
                                                  • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:51
                                                    Cały czas mu mówię o opłakanych skutkach takich działań, on nawet się ze mną zgadza. Najlepszym lekarstwem jest to jak mówię żeby jego córka coś zrobiła, na co on mi mówi że to za wcześnie, bo ona za mała, nie poradzi sobie, ona oczywiście trzyma stronę tatusia, że to za ciężkie, że nie da rady - po czym ja daję to zadanie mojej o 3 lata młodszej córce, ona świetnie sobie z tym radzi a jego i ją zazdrość zżera, ona zaraz mówi że to ona mogła to zrobić, że następnym razem zrobi, on niedowierza, to jakiś cud kolejny że coś się jednak da. Ale ta droga bardzo mnie męczy i nie chce mi się już nic jej i jemu proponować tylko od razu uczę jedynie moje dziecko, bo po co mi to głupie gadanie, jedynie zazdrość i pretensje pozostają te same, czyli że moja córka coś umie i że ja ją uczę a tamtej nie. Zaczyna do niego docierać, że sam jest sobie winny, ona też to widzi. Tak więc nie zawsze dobre intencje są dobrze odbierane, czasami trzeba sobie odpuścić żeby druga strona cos zrozumiała.
                                                    Rozmowy o tym że nie mam zamiaru w przyszłości utrzymywać jego nieporadnej córki już się odbyły wielokrotnie. Zawsze jest wielkie zdziwienie, przerażenie w oczach i deklaracja poprawy. Po czym zero działania.
                                                    Póki co poprawiły się inne sprawy, może na te też przyjdzie pora z jego strony.
                                                    Oczywiście zgadzam się z tym co napisałaś. Takie będą konsekwencje jak on nic nie zmieni. Pasierbica chodzi na zajęcia dodatkowe na razie w szkole, nie bardzo można jej ufać nawet pod względem nauki, zero ambicji i poczucia obowiązku, bo tata niczego nie wymaga. Na razie jestem na etapie uczenia nm że dziecko powinno się uczyć, że trzeba mu sprawdzać lekcje, plecak itp. To śmieszne że ja tak piszę a może raczej załamujące o jakich oczywistych pierdołach ja muszę mu tłuc do głowy, czasami moje życie wydaje mi się jakąś kiepską parodią.
                                      • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 10:00
                                        Tully , nie ma nic złego w piciu przez słomkę, nie ma tez nic złego w zakładaniu butów 7 latce i wiązaniu sznurowadeł bo dziecko nie potrafi. Ja nie mówię o tym, żeby rodzice nie robili nic przy dzieciach, a dzieci 4 letnie żeby sobie same obiad już robiły. Mówię o tym że to bardzo fałszywa miłość, a dla mnie kompletny jej brak i myślenie wyłącznie o sobie i zagłuszanie własnego sumienia. Żeby dziecko nauczyło się wiązać sznurówki, to trzeba mu poświecić swój czas, cierpliwość, mieć dużo chęci, tak jak z uczeniem wszystkich innych umiejętności i przede wszystkim trzeba umieć odciąć własną pępowinę, bo moim zdaniem tacy ojcowie bardziej nie chcą uczyć dzieci z tego powodu, że boja się ich niezależności, chcą być potrzebni do granic zdrowego rozsądku nawet za cenę nieporadności własnych dzieci, nawet za cenę tego że dziecko bez nich nic nie jest w stanie zrobić nawet za cenę tego, że dziecko znacznie odstaje od rówieśników i jest przez to wyśmiewane. Jeżeli rodzic jedynie na tym chce zbudować więź i wykazać w ten sposób że jest dziecku potrzebny a wręcz niezbędny do życia , to jest to dla mnie bardzo słabe, jest to przede wszystkim robienie krzywdy temu dziecku. Mało tego cierpią na tym również osoby postronne, bo takie dziecko wymaga pełnej obsługi bo nic nie potrafi, mało tego rośnie w przeświadczeniu, że wszyscy dookoła mają nad nim skakać a odkrycie prawdy jest kolejną bolesną dla dziecka lekcją w życiu.
                                        • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:00
                                          Nie ma niby nic złego, tylko u nas ta słomka służy do podtykania dziecku tego kubeczka co 2min jeśli dziecko samo nie pije, podtykanie kanapki żeby ugryzło jak robi akrobacje przy stole itp, i efekt jest taki, że Młody ma ciągle 2 rączki wolne do zabawy i wymaga pełnej obsługi, stąd nm nie umie ich w dwójkę ogarnąć. Dopiero od kilku tygodni nm próbuje prosić Młodego żeby po sobie sprzątnął zabawki, bo nie wymagał od niego nic. Przyznał że się boi, bo chce być dla niego ciągle atrakcyjny. To jego słowa.
                                          • chalsia Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:19
                                            Przyznał że się boi, bo chce być dla niego
                                            > ciągle atrakcyjny.

                                            zapytaj się go co wybiera - czy chce jako ojciec być dla dziecka atrakcyjny czy chce jako ojciec być darzony szacunkiem dziecka i być dla niego autorytetem
                                            oczywiście jedno i drugie da się pogodzić ALE nie w taki sposób jak działa Twój facet
                                            • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:20
                                              Spytałam dokładnie "czy chcesz być kumplem dla syna czy jego ojcem", oczywiście chciałby to połączyć.
                                              • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:44
                                                Niestety mam ten porblme w domu. Chlop traktuje naszego 8-latka jak kolege, wlasicwie jak mlodszego brata, z ktorym sie sprzymierza przeciwko wrednej matce chcacej wychowac - w odczuiu chlopa - ich obu.

                                                Bardzo toksyczna i szkodliwa dlka dziecka relacja.

                                                No ale nie przetlumaczysz - u nas chlopu trzymaczy psycholog, ale tez jak grochem o sciane, on najlepiej wie, jak wychowywac swoje dziecko.
                                                • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 12:42
                                                  Niom, mój nm czasem jeszcze rzuca teksty, że chce wychowywać dziecko po partnersku. Ja mu tłumaczę, że to nie do końca realne, bo to rodzic czasem wydaje polecenia a nie działa to w obie strony. Zgadzam się natomiast, że trzeba szanować swoje dziecko, a nie wyzywać je od ofiar, zwłaszcza przy innych dzieciach. Ale nie wiem czy on kuma tę różnicę.
                                          • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:44
                                            truskawka-00 napisała:

                                            >Przyznał że się boi, bo chce być dla niego ciągle atrakcyjny. To jego słowa.

                                            Pomyliły mu się funkcje smile
                                            Spytaj go, czy ma zamiar być małpką z cyrku.
                                            Skoro taki atrakcyjny dla dziecka chce być.
                                            Może zacząć fikać na trapezie koziołki...smile

                                            Atrakcyjny to on ma być DLA CIEBIE.
                                            Dla syna może być dobrym ojcem.

                                            A dobrym ojciec to nie taki, który chucha i dmucha i zapewnia atrakcje 24h/dobę.
                                            Ale taki, który mądrze wymaga i wychowuje, a dla syna jest autorytetem i kompanem do zabaw i wspólnych zajęć. Dzieci wbrew pozorom chcą mieć jasno wyznaczone zasady i granice. Wtedy czują się bezpieczniej.

                                            Nie zawsze atrakcje = poczucie bezpieczeństwa.
                                            Twój M musi więc sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla jego dziecka jest wg niego najważniejsze. Wesoły cyrk bez zasad, czy bezpieczny dom i zasady.
                                            • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:51
                                              Wiem, ciągle o tym rozmawiamy, ale jemu ZASADY się kojarzą z rygorem i od razu zaczyna przesadzać, że on nie chce żołnierskich rygorów wprowadzać. No idzie jak po grudzie tłumaczyć mu że są zasadnicze różnice między podstawowymi obowiązkami, a wojskowym drylem i przymusem.
                                              • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:56
                                                truskawka-00 napisała:

                                                > No idzie jak po grudzie tłumaczyć mu że są zasadnicze różnice między podstawowymi obowiązkami, a wojskowym drylem i przymusem.

                                                I dorośli i dzieci wolą mieć jasno sprecyzowane oczekiwania wobec nich. Wiedzieć, odkąd dokąd mogą się poruszać, żeby nie narazić się na niebezpieczeństwo czy nieprzyjemnosci.

                                                Spytaj, czy dla niego np. chodzenie do pracy to przymus i wojskowy dryl, czy normalny obowiązek? Mycie zębów też go ogranicza wojskowo? smile Albo sprzątanie po sobie skarpetek czy innych części garderoby? To są ZASADY. Nie ROZKAZY.

                                                Ty też masz obowiązki. Dzieci, dom. I nie wykonujesz ROZKAZÓW. Tylko wiesz, jakie są twoje obowiązki.
                                                • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:01
                                                  Pracujemy nad tym. Ale jak mu powiedziałam, że tak jak od młodego tak i od Majki będę kiedyś wymagać, żeby nam w sobotę pomagali w porządkach to był w autentycznym SZOKU. No długa droga przed nami smile
                                                  • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 15:01
                                                    Truskawka znam to doskonale, niestety lub stety ja mam taka przewagę, że nm widzi, że wymagam od mojej córki, ty możesz swojemu jedynie coś zapowiedzieć co on nie bardzo może sobie wyobrazić lub po prostu w to nie wierzy. to o czym piszesz jest smutne, nie wiem jakie dzieciństwo miał twój m, czy za niego też ojciec zbierał zabawki i go karmił jak miał 7 lat? Jak on tak na prawdę postrzega swojego syna, jak ofermę życiową? Czy tak prosta czynność jak zjedzenie samodzielnie posiłku nie zmielonego w papkę dla niemowląt jego syna już przerasta? Ja pytam zawsze mojego za kogo ma swoja córkę i czy naprawdę sądzi że dana czynność jest dla niej za trudna, to z reguły go otrzeźwia, tym bardziej mu ciśnienie skacze jak moje dziecko świetnie daje sobie z tym samym radę, wtedy wręcz jest chora ambicja u niego, że jego córka nie jest gorsza. Paranoja.
                                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 15:18
                                                    Właśnie tak próbuję go podejść, chwaląc że młody sam coś potrafi itp, no ale mówię, skuteczność mamy połowiczną, dłuuugo to będzie trwało. Obyśmy tylko zdążyli nim Majka zacznie to kumać, bo zapowiedziałam, że ona sama ich wspólnego pokoju sprzątać nie będzie itp.
                                        • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:02
                                          No ja widze zasadnicza roznice miedzy piciem przez slomke, a zakladaniem butow? Czy jestem dziwna?
                                          • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:19
                                            Z pojeniem, sorki, nie dopisałam. Podtykanie kubka ze słomką jak Młody się zawiesza na tv, wkładanie kaawałków kanapki pokrojonej w małe kwadraciki na raz do buzi itp. Nadziewanie mięska na widelec itp itd. A i tak posiłki trwają około godziny.
                                            • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:47
                                              truskawka-00 napisała:

                                              > Podtykanie kubka ze słomką jak Młody się zawiesza na tv, wkładanie kaawałków kanapki pokrojonej w małe kwadraciki na raz do buzi itp. Nadziewanie mięska na widelec itp itd. A i tak posiłki trwają około godziny.

                                              Moja córka jest "ślimakiem", jeśli chodzi o jedzenie. Też długo je. I to nawet nie chodzi o to, że nie umie szybko. Ona po prostu LUBI DEGUSTOWAĆ smile

                                              Ale co do TV - to ograniczam. Bo też się potrafi "zawiesić". Przy jedzeniu - nie ma mowy.

                                              A co do "dokarmiania" dziecka - to ktoś kiedyś mi powiedzial, ze dziecko samo z siebie nie stosuje diet, więc się nie zaglodzi. Będzie glodne, to zje. Nie - to nie. Ważne tylko, żeby zachowywać regularne pory posiłków i pomiędzy nimi "nie dokarmiać". Zdrowsze - i dla ciała i dla psychiki.
                                              • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 14:02
                                                Jestem tego samego zdania, dlatego uważam, że podtykanie piciu i papu nie ma sensu, przecież się nie odwodni i nie zagłodzi.
                                          • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 11:26
                                            Tully, moja córka też pije przez słomkę dla zabawy raz na jakiś czas i jest ok, ja też piję drinki przez słomkę, nie wierzę nawet że to piszę, bo to jasne że chodzi o cel w jakim jest to robione. Dobrze wiesz, że nie chodzi nawet o słomkę tylko o działania uwsteczniające dziecko. Jeśli słomka służy do podkreślenia atrakcyjności koktajlu bananowego to można nawet dać 10 słomek jak ktoś ma taką potrzebę. Jeśli służy do tego żeby dziecko się nie przemęczało i nie musiało trzymać kubka w ręce, bo tata kubek trzyma a dziecko w tym czasie ogląda tv lub lepi z plasteliny mając lat 18 to jest to chyba co najmniej zastanawiające, tym bardziej że jest to notoryczne działanie. Ale w sumie może to właśnie ja jestem dziwna, że nie zakładam córce butów i nie zawiązuję jej sznurowadeł z uporem maniaka, tylko poświęciłam czas na to żeby sama potrafiła to zrobić. W sumie idąc dalej dziwię się że jeszcze jej nie karmię, nie ubieram i pupy nie pocieram. Dziwna ze mnie matka, taka nieczuła.
                              • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 08:49
                                We wrześniu kończy 7 lat i pomału
                                > spodziewam się samodzielnych powrotów ze szkoły (do szkoły 15 min, na niebezpi
                                > ecznym skrzyżowaniu każdego dnia rano stoi policjant!, który pilnuje bezpieczeń
                                > stwa dzieci)).

                                Wybacz, ale dla mnie to kompletnsa glupota - i dziwie sie, ze szkola sie na to godzi, z naszej podstawowki nie wydadza dziecka z klas 0-3 jesli nie przyjdzie po nie upowazniona osoba dorosla. I slusznie.
                                • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:02
                                  Mieszkam w małym mieście, gdzie jest naprawdę bezpiecznie. Córka chodzi do jednej szkoły z pasierbicą, kuzynką i dwiema koleżankami w jej wieku z mojego osiedla, codziennie wszystkie dzieci razem ze swoim starszym rodzeństwem chodzą do tej samej szkoły i z niej wracają. Nie będę robiła z córki sieroty i izolowała jej od rówieśników bo ma być wożona - dosłownie z górki 5 min samochodem! Poza tym córka jest bardzo samodzielna, bo tak ją chowam, to że się o nią boję bo jest moim jedynym dzieckiem nie znaczy że mam z niej robić sirotę życiową. Oczywiście że zawsze może jej się cos stać , tak jak i pozostałym 800 dzieciom z tej szkoły.
                                  • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:17
                                    No to jest kwestia dyskusyjna, dziś dzieci faktycznie są dłużej wożone i zaprowadzane do szkoły niż kiedyś, na pewno jest mniej bezpiecznie, mnie też to wnerwia, ale mam nadzieję, że chociaż jako 9latek będzie już sam śmigał. Najbardziej rozwalają mnie wożone 12-13 latki, a znam takich całą masę.
                                  • tully.makker Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:25
                                    Ale dlaczego musisz ja wozic? Nie mzoesz jej odprowadzic do szkoly i przyprowadzic, no wiesz, na nogach?
                                    • larysa-1 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 09:48
                                      Już tupnęłam nogą i już jej od dłuższego czasu nie wożę. Nie chcę jej zaprowadzać, ani przyprowadzać ani robić niczego wokół niej, dość się już narobiłam a w podzięce tylko pretensje i dalsze żądania. Nie mam ochoty, poza tym pracuję i nie mam też na to czasu. Jeśli tatuś sądzi że należy zaprowadzać i przyprowadzać 10 latkę to niech sobie wynajmie do tego jakąś panią, na szczęście tan temat mamy już z głowy.
                                      W kwestii wyjaśnienia, oczywiście w Warszawie nie puściłabym mojej 7 letniej córki samej przez pół miasta, żebyśmy się dobrze rozumiały, zawsze trzeba spojrzeć trzeźwo na sytuację, u mnie w mieście jest może z 5 sygnalizatorów światła na całe miasto, pójście do większości urzędów i na rynek to dla mnie tez 15 min piechotą. Tak więc wszystko zależy od sytuacji danej rodziny.
                                • jayin Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 13:59
                                  tully.makker napisała:

                                  > Wybacz, ale dla mnie to kompletnsa glupota - i dziwie sie, ze szkola sie na to
                                  > godzi, z naszej podstawowki nie wydadza dziecka z klas 0-3 jesli nie przyjdzie
                                  > po nie upowazniona osoba dorosla. I slusznie.

                                  To pewnie zależy od miejscowości i szkoły.

                                  U nas 8-, 9-latki śmigają same do szkoły na rowerach. Nierzadko kawałek drogi, przez las.

                                  Jakkolwiek siedmiolatki zwykle są odstawiane do świetlicy rano (jeśli rodzice pracują), która jest kawałek od szkoły, a potem idą w jednej grupie z panią do szkoły.
                            • truskawka-00 Re: A dziś był mega foch! 18.06.13, 08:42
                              rybkka24 masz rację, wiem, że się czasem niepotrzebnie nakręcam, ale po pierwsze personalnie mnie to boli, że nagle Majka jest odstawiana w kąt, a po drugie szlag mnie trafia, że z Młodego robi taką ciapę, jak to ostatnia chwila kiedy dziecko uwielbia się uczyć nowych rzeczy. Ale postaram się robić tak jak mówisz, może bardziej z uśmiechem "że przecież sobie poradzą itp". Może to jest sposób.
    • carmena74 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 17.06.13, 20:22
      to nie wspolne dzieci sa pomylka, to facet z poczuciem winy w stos do dziecka z poprzedniego zwiazku. Wszystkie tu wiemy ze problem jest, prawie zawsze...i jesli chlopem nie potrzasniesz w dobrym momencie to pozniej moze sie okazac ze jest za pozno. Ja mojego zapytalam wprost czy nie zdaje sobie sprawy ze roczniak tez moze juz wyczuwac ze schodzi na plan dalszy gdy jest jego pierwsze dziecko? co zrobi jak maly nauczy sie mowic i zapyta wprost? uslyszalam ze nie, ze taki maluch nic nie rozumie i ze to bez znaczenia, okazalo sie ze maluch przestal zauwazac ojca,liczyc sie z nim , wazna dla niego bylam tylko ja.. a na efekt nie trzeba bylo az takk dlugo czekac bo po 4 latach ,teraz, maly placze na wiesc ze corka m ma nas odwiedzic, prosi tate by jej nie przyprowadzal bo jest niefajnie... a ona.. rozpieszczona coreczka tatusia...lekcewazy ojca na kazdym kroku,...bo miala i ma pozwolone na wszystko, zadnych zasad tylko nadskakiwanie. Czy w takich warunkach dziecko ma poczucie bezpieczenstwa, oparcie ? wiec teraz do ojca ma tylko pretensje wiec ani jednemu ani drugiemu dziecku zachownie taty nie wyszlo na zdrowie a to co sie zepsuje w dziecinstwie bardzo trudno naprawic niestety..
      • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 18.06.13, 08:42
        Załamała mnie Twoja opowieść sad
        • carmena74 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 19.06.13, 17:26
          przepraszam...jestem zgorzkniala przez to wszystko. Staram sie uczyc optymizmu na nowo, dostrzegac dobre chwile i cieszyc sie nimi...sa ale niestety po nich zawsze jak bumerang wraca to zle...brak porozumienia i klotnie
    • tully.makker Zostaw mu dziecko i wyjdz... 18.06.13, 08:56
      jak latewo to powiedziec, czy tez napisac.
      Troche trudniej zrobic, kiedy masz pelne podstawy do przypuszczenia, ze zostawione w ten sposob dziecko bedzie lezalo w brudnej pieluszce, bo tatus nie zmieni, albo bedzie ryczec w lozeczku, bo tatus przyjal wygodna metode wychowawcza, zbey nie ulegac "terroryscie" i nic mu sie nie stani jak sobie troche poplacze. Albo dziekco nie dostanie jesc na czas, albo bedzie paletac sie po domu i rozrabiac w czasie gdy tata siedzi przed kompem, albo zostanie posadzone przed TV na kilka godzin, bo tata nie ma pomyslu ani checi na zajmowanie sie dzieckiem.

      Nie zrozumncie mnie zle - ja nie twierdze bron boze, ze wszyscy ojcowie tak postepuja. Wrecz ;przeciwnie, znam wielu swietnie sie zajmujacych swoimi dziecmi. Ale jakos nie chce mi sie wierzyc, ze pseudotatus, ktory dziecko omija szerokim lukiem, zero zainteresowania i zaangazowania, nagle po wyjsciu matki z domu zmieni sie w superojca. Raczej widze wieksze szanse na moj scenariusz. Juz nie mowiac o sytuacjach pobicia, nierzadko na smierc, dzieic przez ojcow - na ogol zdarzaja sie wlasnie wtedy, kiedy matka wyszla i zostawila dziecko z ojcem, ktory byl patologia.
      • carmena74 Re: Zostaw mu dziecko i wyjdz... 19.06.13, 17:22
        Tak ,bardzo trudno mi bylo zostawic malucha z tata i jego corka gdy uciekalam w te weekendy do pracy by zmusic ojca do zajmowania sie tez naszym wspolnym dzieckiem i by nie byc traktowana jak sluzaca do dogadzania jego corce i oczyswiscie caly czas jako opiekunka naszego dziecka. Bolalo serce na mysl, ze maly dostaje rozne dziwne zabawki by tylko dal im spokoj...nie wiedzialam co robic, Ucieczka byla najprostrzym wyjsciem...Troche sie zintegrowali, corka m nawet zaczela sie bawic z malym...ale wszystko to jakies sztuczne bylo... smutne te historie...
    • rybkka24 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 19.06.13, 23:09
      Dziewczyny nieźle macie..nie zazdroszczę.to jakiś koszmarny film.
      Tatusiowie z "dobrymi intencjami" robią z dzieci "kaleki"
      Truskawka Twój facet mnie powala, naprawdę, nie znam kogoś tak nakręconego na nadopiekuńczość, a jedzenie? on karmi tego chłopca jak niemowlaka.łoł.
      chociaż mój....ma na oku dziecko jak 3-latka, jeszcze pół roku temu chadzał z nim do toalety bo maleństwo sobie nie poradzi..jeszcze ostatnio musiałam mu zwrócić uwagę że nie muszą razem chodzić do kibla mówiąc kolokwialnie.w tym miesiącu 8-lat...
      Truskawka mamy podobnie, mama małego też jest "chłodna' w obejściu aczkolwiek dzięki niej dziecko nauczyło się samo pić/jeść samodzielnie, wiązać sznurówki i parę i innych rzeczy z racji tego że ona nie ma czasu i ochoty na obsługę.
      Gdyby nie zwrócenie mojej uwagi mały do tej pory nie sprzątałby po sobie, jadł tylko 3 dania, opychał się słodyczami, przesiadywał na kompie bez limitów, nie usypiałby sam a nawet spał z ojcem, ostatnio nm kąpał dziecko bo przecież samo sobie nie poradzi.
      Dziecko do tej pory jest karmione przez babcię ale kobiety już nie będę "reformować"
      Efekt jest taki że mały jak nie ma TV albo kompa nie zostanie sam nawet na 15 min.
      jest totalnie uwieszony na nm-ie albo na mnie i mam wrażenie że mentalnie jest trochę młodszy.
      Nadopiekuńczy ojcowie jak widać coraz liczniejsi, według mnie bardziej od przywiązania do siebie dziecka chcą tą nad-opieką i nad-zainteresowaniem w niezdrowy bo ograniczający sposób, coś wynagrodzić (najczęściej brak pełnej rodziny/nieczułą/nieodpowiednią w ich mniemaniu matkę) i nie widzą ze robią "krecią robotę" dziecku, które z wiekiem będzie coraz bardzie nieprzystosowane do życia.
      Nie potrafią pogodzić się z tym w jakiej przykrej sytuacji znajduje się ich dziecko (np. porzucenie przez matkę czy to fizyczne czy to emocjonalne/dwa domy/kłótnie) obwiniają się o to i działają nieracjonalnie. Można powiedzieć ze poczucie winy zalewa ich mózg.
      Dobrze gdy uznają autorytety i potrafią przyjąć uwagi np. partnerki czy psychologa gorzej gdy tylko ich zdanie i opinia się liczy, wtedy ciężko coś zdziałać.
      U mnie na szczęście coś w deseń nie wychowuj niesamodzielną do życia ciamajdę działa jak kubeł zimnej wody i jest lepiej.

      Jeżeli chodzi o pobicia śmiertelne i inne tego typu przypadki, nie sądzę ze nadopiekuńczy tatuś truskawki oleje paromiesięczniaka i pozwoli mu leżeć i drzeć się, albo leżeć z zafajdaną pieluchą aż mu się pupa odparzy.
      Jeżeli jednak są takie obawy, można na początek zostawić faceta na krótki czas i wydłużać go stopniowo.wierzę że ojciec który wychodzi z siebie nad starszym synem i jest dla niego w tak dużym stopniu nadopiekuńczy nie zostawi młodszego dziecka samemu sobie z TV/komputerem czy innym ustrojstwem, ale zajmie się nim z zaangażowaniem, może na początku zaangażowaniem wymuszonym sytuacją, ale z czasem autentycznym.więź z córką facet truskawki musi zbudować,a nie zrobi tego spontanicznie i naturalnie z matką wiszącą nad głową z pytaniami co robisz?
      • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 08:36
        Potwierdzam, ja absolutnie się nie martwię, że Majka leżałaby zafajdana itp. Jak nie ma Młodego to nm się nią PERFEKCYJNIE zajmuje i jak sporadycznie wyjdę na chwilę do sklepu jak są w trójkę to też jej się nic nie dzieje, chodzi tylko o to, że on woli żebym nie wychodziła wtedy, bo właśnie woli skupić uwagę na Młodym. A ostatnio była autentyczna kłótnia, że chcę do tego szpitala jechać akurat jak jest Młody, bo on nie ogarnie. Chociaż ogarnął. Ale go to wnerwia, że musi dzielić swoją uwagę.
        Nm nadal kąpie Młodego - tzn nie wiem na czym to polega, może Młody myje się sam (TAKĄ MAM NADZIEJĘ, bo nie wchodzę), ale zamykają się razem w łazience na godzinę i liczę, że to po prostu zabawy, a Młody sam operuje gąbką itp, bo jak nie to popełnię sepuku, wolę nie wiedzieć. Do kibelka z Młodym nie wchodzi, ale musi mu przypominać, żeby spuścił wodę itp, a w 50% przypadków i tak nie jest spuszczona, ręce nie umyte. Jak nm jest w wc to Młody do niego wchodzi bez pytania, bo musi mu coś pokazać itp. No takich rzeczy jest duuuuużo...
        Ja jestem za samodzielnością, też jej Młodego uczymy, mama niestety nie bardzo, bo za szybko się denerwuje i zaczyna właśnie młodego od ofiar wyzywać, więc to dla mnie średnia nauka uncertain
        • tully.makker Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 09:09
          No to widzisz, jednak nie jest zle.

          A z tym psychologiem, moze byscie z mlodym wy we 3 , pod katem oraganizacji jego pobytow w waszym domu, kompetentny psycholog na pewno wam wyjasni, jakie sa oczekiwania dotyczace samodzielnosci i domowych obowiazkow u dziecka w tym wieku. Moze opinia eksperta pomoze mn sie ogarnac, bez stwarzania wrazenia, ze zla macocha chce skrzydzic maluszka wink
          • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 09:16
            Coś Ty, psycholog wg nm to zło konieczne, my a właściwie oni jako rodzice powinni iść z Młodym ale nie pod kątem obowiązków - z tym jakoś sobie poradzimy, chociaż powooooli, ale tutaj wierzę w swój upór, bo nie pozwolę z niego ciapy zrobić. Za to uważam, że z nim trzeba iść pod kątem jego aspołeczności, bo on się naprawdę boi innych dzieci i to jest dramatycznie niepokojące. Boi się nawet swoich wujków u których byliśmy ostatnio, widuje ich z 3x do roku, więc może niezbyt często ale nie chciał zjeść obiadu, a w którymś momencie schował się w przedpokoju i nie chciał stamtąd wyjść przez 20min i tak tam stał.
            • larysa-1 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 10:38
              Wyrobi się dzieciak w szkole. Moja córka była właśnie taka aspołeczna, w żłobku - obserwator, nie kontaktowała się z innymi dziećmi tylko siedziała i obserwowała, to samo w przedszkolu. Ciągnęła jedynie do pań przedszkolanek nie schodząc im z kolan. Przełom nastąpił w zerówce szkolnej, chociaż z początku usłyszałam tą samą opowieść - dziecko w koncie obserwuje grupę. Wydaje mi się że cuda zdziałała tam pani opiekunka, która podobnie jak ja jest tzw. cholerą, dzieci traktowała bardzo dobrze, ale krótko, córka zrobiła tam ogromne postępy, zarówno w nauce, jak też właśnie w nawiązywaniu więzi z dziećmi (bo pani nie niańczyła). Jak poszła do 1 klasy w tejże szkole i na jednej z przerw przyszłam ją odwiedzić w pierwszym miesiącu zobaczyłam znany mi na pamięć obrazek - córka w kącie boiska obserwowała biegające i bawiące się dzieci. Po miesiącu pełna asymilacja. Ogólnie jest w klasie bardzo lubiana, była na wielu imprezach urodzinowych, zdarzało się że 3 razy w miesiącu. Z drugiej strony moja córka jest przylepą i przytula się absolutnie do wszystkich, łącznie z wychowawczynią, sąsiadkami, koleżankami, mną. Są to wyłącznie kobiety. Tak więc nie martwiłabym się w tym względzie, dajcie mu jeszcze trochę czasu, może to po prostu wstydliwy odludek.
              Na pocieszenie napiszę że córka chce być teraz odbierana ze świetlicy jako ostatnia żeby dłużej bawić się z rówieśnikami. Nie ma żadnych problemów w nawiązywaniu kontaktów, za to dobrze sobie radzi w momencie kiedy inni nie chcą się bawić, po prostu znajduje sobie inne zajęcia. W grupie dzieci to przeważnie ona jest liderem.
              • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 11:25
                Jezu, trzymam kciuki z całych sił żeby i z Młodym tak było, bo jestem pełna obaw. Tylko on nie jest przylepą, tzn uwielbia się przytulać do taty, nie wiem jak do mamy ale pewnie też, do mnie umiarkowanie, tzn nie przylepia się ale dajemy sobie buziaki, łaskoczemy itp i lubi to. Za to jak babcia chce mu dać buziaka, mimo że widzi ją min raz w tygodniu to niby da, ale jest taki bierny, tzn pozwoli sobie dać ale się lekko kuli, o przytulaniu nie ma mowy. Przedszkolankom odpowiada na pytania, ale też się nie przylepia broń boże.
                • akasha78 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 21.06.13, 07:41
                  Z Młodą partnera była taka sama jeśli chodzi o okres przedszkolny totalnie aspołeczne dziecko, jak się zapytać o coś żadnej odpowiedzi, żeby bawiła się z innymi dziećmi to bawić się z nimi musiał również tata itp. Znajomi partnera mówili bez skrepowania mówili " sorry ale to twoje dziecko to jest dzikie"! We wrześniu ubiegłego roku poszła do szkoły i normalnie inne dziecko -dokazuje z chłopakami, gaduła, poopowiada cos wychowawczyni, rzuci kulką śniegu w księdzawink Co do przytulania to teraz tak spontanicznie reaguje tylko na babcie i dziadka (widać zmianę)a tak generalnie to nie przepada choć w porównaniu do tego co było jest lepiej. jak po półtora roku kontaktów przyszła do mnie ze szczotka bym ją uczesać to był dla mnie szok bo wcześniej to jak chciałam poprawić kaptur czy szalik to mówiłam " nie będę cie dotykać, tylko poprawie szalik"wink Nasza za to lgnie do facetów, zdecydowanie pierwiastka męskiego brakuje jej mam nadzieję ze w przyszłości nie będzie z tego kłopotów.
                  • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 21.06.13, 08:31
                    O kurczę, to faktycznie podobnie jak u nas, tylko, że u nas szybciej Młody dał się mnie dotykać. I też jaaaaakoś się trochę z innym dzieckiem pobawi, jeśli tata jest głównym zabawiaczem w tej chwili i mówi do drugiego dziecka, podtrzymuje kontakt itp, sam się nie odezwie. Nam też niektórzy mówią, że jest "dziwny". Psycholog zasugerował nawet, żeby go zbadać pod kątem zespołu aspergera chociaż poza tą totalną aspołecznością innych symptomów nie widzę. Oby też się to w szkole na plus zmieniło, ale na razie jestem pełna obaw.
        • larysa-1 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 09:29
          Truskawka , bo z tego co piszesz, to wasz młody zachowuje się jak ofiara losu, problem polega na tym że to właściwie ofiara ojca. jeśli twój m tym bardziej wie że matka go za to szkaluje to właśnie żeby ułatwić młodemu życie powinien sam go uczyć przeróżnych umiejętności życiowych. Na tym etapie dzieci są wpatrzone w rodziców jak w obrazek, jeśli tata mu powie zrób to sam i on to zrobi i zostanie pochwalony, to nie ruszy z miejsca, ale wręcz pobiegnie z miejsca. To jest dowód wiary w możliwości dziecka, to jest docenianie dziecka, kochanie go. Moja córka pęka z dumy że cos tam znowu potrafi, oczywiście informuje moich rodziców żeby się odpowiednio zachwycili, wtedy jest dumna jak paw i dlatego właśnie chce robić i wiedzieć więcej i więcej.
          U pasierbicy ten mechanizm jest z kolei dopiero w powijakach, mimo że ojciec skacze nad nią we wszystkim dogadzając to dziewczyna kompletnie nie ma wiary w siebie, nie ma ambicji, jest leniwa i wymaga obsługi. Nie potrafi nic samodzielnie zrobić bez zadania 100 pytań "jak?" i że ona czegoś tam nie może bo za ciężko. Takie są oczywiste konsekwencje. i to jej nie minie z dnia na dzień i ma to ogromny wpływ na jej funkcjonowanie w domu, w szkole, wśród rówieśników, przy realizacji w zasadzie każdego działania (nic nie dokończa).
          Twój m nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, to widać. Mój już zdał sobie sprawę, były pretensje do mnie że moje dziecko takie samodzielne a jego nie, no ale kto do tego doprowadził? Były wymagania żebym "sprawiła" żeby jego dziecko było takie jak moje, przy jednoczesnym hamowaniu każdego mojego wymagania wobec niej.
          Widzę jednocześnie w tobie cierpliwość wobec ich obu, której ja nigdy nie miałam. W porównaniu do mnie anioł z ciebie nie kobieta, bo ja robiłam awantury na każdym kroku. Oczywiście nikomu tej drogi nie polecam, ja mam po prostu wybuchowy charakter, twoja droga jest lepsza.
          • truskawka-00 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 09:47
            Dzięki, mnie niestety też się zdarza wybuchnąć ale jak mówiłam bardziej w tych momentach kiedy dotyczy to bezpośrednio Majki. Jeśli rozmawiamy o Młodym i nie ma to akurat przełożenia na córkę w danej chwili to jakoś lepiej mi idzie opanowanie i wtedy zwracam uwagę cierpliwie, spokojnie, albo w żartach. NM widzi, że Młody lubi się uczyć i jaaaakiś postęp jest, ale strasznie często się zapomina i trzęsie się nad nim jak kwoka. On jest typową nadopiekuńczą mamusią.
    • larysa-1 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 20.06.13, 13:15
      Znalazłam cos w sam raz dla twojego m. Możesz mu podsunąć do poczytania, oto fragment:

      "Poczucie własnej wartości
      Najlepiej je budować, wdrażając dziecko do samodzielności. Kilkulatek powinien wykonywać wszystkie czynności związane z samoobsługą: myć się, czesać, ubierać, wiązać buty, zapinać guziki, zasuwać suwaki. Chociaż nam, dorosłym, te czynności wydają się proste, niemal odruchowe, dla dziecka bywają trudne, a przy tym są niezwykle ważne. Pozwalają mu panować nad własnym ciałem, porządkować i kreować najbliższą rzeczywistość. Dają poczucie sprawstwa, wpływają na precyzję ruchów oraz koordynują pracę oka i ręki. Angażują te same mięśnie, które następnie wykorzysta przy pisaniu, czytaniu, rysowaniu i malowaniu. Wspomagają powstawanie sekwencji ruchowych, na których opierają się złożone czynności, w które obfituje szkolna codzienność."

      A to link do całości:
      www.swierszczyk.pl/dla-rodzicow/szesciolatek/szesciolatek-idzie-do-szkoly.-jak-zmniejszyc-jego-stres.html
    • rybkka24 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 22.06.13, 10:09
      > jak sporadycznie wyjdę na chwilę do sklepu jak są w trójkę

      a czemu sporadycznie?

      >chodzi tylko o to, że on woli żebym nie wychodziła wtedy, bo właśnie woli skupić uwagę na >Młodym.

      a Ja wolałabym teraz wylegiwać się na Karaibach i co cz tego wynika??
      chłop ma DWOJE dzieci co jeszcze nie do końca sobie uświadomił i pewne obowiązki wobec obojga dzieci,
      nie tylko od pon-pt córka i od pt-ndz syn

      musisz mu to uświadomić jak najszybciej bez zbędnych zanurzań w żalu i przykrości

      zacznij na poważnie więcej wychodzić i zostawiać go z dwójką dzieci
      co z tego że on woli??
      wytłumacz jak dziecku ze ma dwoje dzieci i dwójką będzie się zajmował
      następnie nie słuchaj jego bezpodstawnych jęków narzekań
      a na awanturę typu nie ogarnę 7-latka i paromiesięczniaka chyba bym wybuchła śmiechem w twarz
      wierzę jednak że dla ciebie to trudniejszy temat i pojawiają się emocje żalu, złości, odrzucenia
      warto by było może pomyśleć o tym ze facet nie robi tego z premedytacji i z braku miłości
      raczej coś mu się w głowie poprzestawiało
      a dorosły facet spokojnie zajmie się dwójką dzieci, zwłaszcza że jedno może być już spokojnie samoobsługowe.
      także większy luz i przymrużenie oka bo facet robi z siebie jakąś ofiarę, a ty wredna baba dzieckiem nie da mu się zająć.

      Facet MA dwoje dzieci i kropka.
      Trochę chyba się z facetem cackasz
      Wysłuchujesz jego żali a potem się nakręcasz i bierzesz na siebie wszystkie obowiązki jak przyjeżdża jego drugie dziecko, potem masz dość i znów gadasz
      Tutaj potrzeba działania ale nie na zasadzie czy mógłbyś kochanie tylko masz plany takie a takie/chcesz się położyć odpocząć chociażby albo coś w domu zrobić i on ma zająć się dzieckiem.łaski nie robi.
    • truskawka-00 Re: Apropos samodzielności 7latka 28.06.13, 22:00
      Czy w tym wieku dziecko nie powinno już sobie samo podcierać pupy? I czy konieczne jest stawianie mu schodka z ikei przy kibelku jak ma sobie usiąść? Kibelek mamy normalnie osadzony a Młody jest wręcz wysoki jak na swój wiek.
      • rybkka24 Re: Apropos samodzielności 7latka 29.06.13, 09:35
        smile
        a czemu masz wątpliwości ze dziecko zaczynające wiek szkolny rzecz jasna powinno umieć oporządzić się w toalecie?
        • truskawka-00 Re: Apropos samodzielności 7latka 29.06.13, 10:53
          Wolę się upewnić, bo generalnie mało wiem o dzieciach intuicyjnie pewne rzeczy obserwuję ale czasem się zastanawiam czy się nie czepiam.
          • liz-beauty Re: Apropos samodzielności 7latka 29.06.13, 13:03
            Moje bratanice skonczyly siedem lat przedwczoraj, maja za soba pierwsza klase i wlasnie wyjezdzaja na oboz zuchowy. Oczywiscie nie wszystkie dzieci w tym wieku sa tak samodzielne i odwazne, ale jest to jakis tam punkt odniesienia. Watpie, czy wychowawczyni w szkole zgodzi sie wycierac pupe pierwszakowiwink
            • anula36 Re: Apropos samodzielności 7latka 29.06.13, 14:06
              Dla mnie grzebanie 7 latkowi w tylku nawet przez ukochanego rodzica, pomijajac niezbedne zabiegi medyczne, to juz jest lekkie naduzycie dziecka.
              • rybkka24 Re: Apropos samodzielności 7latka 29.06.13, 16:25
                grzebanie 7-latkowi w tyłku ehehhe.nieźle ujęte.

                wyręczanie w takich czynnościach dziecka wczesnoszkolnego to wg mnie cofanie go w rozwoju.
                czyżby panowie nie mogli się pogodzić że dzieci tak szybko rosną i są coraz bardziej samoobsługowe.
                niech jeszcze wciągnie temu 7-latkowi pieluchę i smoka na noc daje.
                • truskawka-00 Re: Apropos samodzielności 7latka 29.06.13, 20:58
                  big_grinbig_grin poległam big_grin no u nas na pewno dochodzą odwieczne wyrzuty sumienia, a oprócz tego może nm faktycznie chce się czuć zawsze synowi potrzebny.
                  • rybkka24 Re: Apropos samodzielności 7latka 30.06.13, 09:39
                    może warto uświadamiać pana że jego wyrzuty sumienia że wychowa nieprzystosowaną do życia zacofana jednostkę która i samodzielności będzie czytała jedynie w baśniach.
    • jowita771 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 30.06.13, 22:15
      Potrząśnij nim jakoś. Może weź kalendarz i napisz, ile czasu spędził z synem, a ile z Waszą córką, żeby miał czarno na białym, że zaniedbuje córkę. Albo zapytaj go, czy musisz się z nim rozwieść, żeby Wasze dziecko miało ojca.
    • havana6 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 04.07.13, 20:32
      ja z moim mężem jeszcze wspólnych dzieci nie mamy, ale dziś widziałam chyba zbyt przesadzoną reakcję mojego... otóż dowiedział się, że eksia, z którą jest córka, zaszła w ciążę ze swoim już-mężem. nie żeby chodziło o eksię, o to się akurat nie martwię, ale że córka (lat 14), jak zareaguje, jak to będzie, przecież ona związana z matką, a tu mama będzie miała jeszcze inne dziecko, i czy młoda to zniesie i czy dobrze... z racji tego że my i oni oddaleni jesteśmy o sporą setkę kilometrów, to od razu zaczął jeszcze dogbłęniej badać teren, co i jak, z pomocą przyjaciół, co tam są... rozumiem troskę, no ale cholera jasna bez przesady, to że mała księżniczka nie będzie pępkiem świata to chyba nikomu na złe nie wyjdzie? czy może ja wyolbrzymiam sprawę i to zwykła ojcowska troska? bo mi to dało do myślenia, co będzie jak ja będę kiedyś w ciąży, jak się on będzie zachowywać? bez niej na pewno będzie w porządku, ale już wiem jaki dystans miał do mnie przy niej, jak będzie ze wspólnym dzieckiem wtedy?
      • liz-beauty Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 05.07.13, 10:40
        Mlody mial dokladnie 14 gdy urodzilam Malego - i maja naprawde fajna relacje pomimo sporej roznicy wieku. Absolutnie nigdy nie byl zazdrosny o malucha (ja bywam, ale te chlopy to sa naprawde...) Piec dni po porodzie, Mikolaj - jest prezent dla Mlodego, dla Malego nie... No i moglabym setki takich przykladow podac, choc wiem, ze M kocha obydwu synow, to tego starszego traktuje jakos tak specjalnie, bo jak mowi, byl matka i ojcem uncertain
        • havana6 Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 07.07.13, 14:02
          liz-beauty napisała:

          > choc wiem, ze M kocha obydwu synow, to tego starszego traktuje jakos tak specj
          > alnie, bo jak mowi, byl matka i ojcem uncertain

          czyli jednak... albo matka i ojciec w jednym, albo wyrzuty sumienia, wobec czego wcześniejsze dzieci trochę inaczej traktowane i tak i tak uncertain
    • olewka100procent Re: Wspólne dzieci to pomyłka! 18.07.13, 22:28
      mi matce, więź z moim nowonarodzonym dzieckiem przyszła z czasem, a co dopiero ojcu . No bywa, na początku było ciężko, teraz kocham nad życie.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka