annavel
09.12.14, 03:12
Jesteśmy razem półtora roku. Młody jest u nas co weekend od piątkudo 19 do niedzieli.
Szczerze wielka miłość, na poczatku przysłoniła mi moje wcześniejsze postanowienia o tym zeby sie nie wiązac z facetem z dziekciem no cóż stało się. Na początku było cudownie, z czasem zaczeły sie schody. Jest to mój pierwszy takie mężczyna z którym zamieszkałam i chce stworzyc rodzine, ale ciągle przesladuje mnie mysl, ze zawsze bede w cieniu jego poprzedniego zwiazku.
Młodym zajmuje sie kazda sobote do 15 poniewaz mój luby pracuje, czasem zabierze go babcia na sobote, ale zazwyczaj to Ja z nim siedze, jesli zdarzy mi sie zaprotestowac odrazu okazuje sie ze "nietoleruje jego syna" co on ma z nim zrobic, on za nim teskni i chhce go widywac..dlatego zabiera go do nas po pracy w piatek o godiznie 19-20 zeby sobie "na niego popatrzec te 2 h" po cyzm pół soboty to ja z nim siedze.. choc wcale mi sie to nie usmiecha. Wolałabym, żeby go zabierał do domu w sobote po pracy, oczywiscie ta opcje odpada.
Nigdzie razem w 2 nie wychodzimy, poniewaz jest młody, opcja zeby go w weekend nie było odpada, bo on nie może dziecka 2 tyg nie widziec. JAk chce gdzies isc w weekend to oczywiscie z młodym bo "co ci on przeszkadza: ;/.
A tak własnie przeszkadza, bo lubie młodego i on mnie tez ale czasem chciałabym w weekend spedzic tylko z moim facetem..niestety ta opcja odpada nie i koniec. w tygodniu widujemy sie wiecozrami o 19-20 albo czasem wcale jesli pracuje w nocy.
Matka mojego faceta ma obsesje na puncie wnuka, dzwoni 5 razy dziennie zapytac jak Mlody co z nim, czy sie dobrze czuje, co jadł, oczywiscie najlepiej jakbysmy co niedziele byli u niej na obiedzie bo ona musi wnuka zobaczyc... no ja pierdziele.
Jakbym chciała do własnej matki isc na obiad w weekend to tylko w obecnosci młodego..bo jakto bez niego, młody musi z nami iść.
Czuje sie jak w klatce, ogólnie nie mam nic do powiedzenia
Co tam, ze siedze z młodym co weekend, ze sie nim zajmuje, kupuje zabawki, opiekuje itd, jak tylko powiem ze czuje sie niedoeceniona badz ze chciałabym miec czasem weekend dla nas wolny od pracy , dzieci itd, to zaraz sie okazuje ze jestem zazdrosna o dziecko, ze on nie zostawi dziecka...i ze w ogole jestem najgorsza
Jak mnie poznał to snuł plany o slubie, wspolnych dzieciach małżeństwie.. teraz mówi ze jeszcze dla niego za wczesnie na slub, ze dziecko to moze za dwa lata... dodam ze mam 28.
No i tak sobie mysle czy nie marnuje czasu na taki zwiazek
Oczywiscie jest bardzo czuły dla mnei, kocha mnie okazuje to w czesto w słowach i czynach, ale jesli chodzi o kompromis wzgledem jego syna to niestety mam wielkie g.. do powiedzenia