Dodaj do ulubionych

gdy sytuacja się odwróci

09.01.17, 07:54
Może to przez święta i trochę wolnego z M mieliśmy kilka chwil refleksji. Pamiętam, kiedy młody mieszkał z matką zawsze były pretensje o zbyt małe pieniądze, o zbyt rzadkie kontakty, o brak zainteresowania, niechodzenie na wszystkie wywiadówki i wszystko co można wymyślić. I nawet gdyby oddać wszystko i widzieć się z dzieciakami codziennie to i tak byłoby źle. Wtedy się zastanawialiśmy jak to wszystko by wyglądało, gdyby to młody u nas mieszkał. I oto już po prawie trzech latach od przeprowadzki do nas nasunęło nam się takie podsumowanie. Dodatkowe środki dla młodego typu jakiś ciuch, grosik do kieszonki - zero, ilość zaliczonych wywiadówek - zero, ilość przyjazdów po młodego - średnia 1/rok (my go wozimy na widzenia przy okazji). Jak to diametralnie punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia.
Obserwuj wątek
    • aragorna71 Re: gdy sytuacja się odwróci 09.01.17, 12:50
      u nas zawsze bylo za malo pieniedzy dla corki meza, mimo, ze poza alimentami placil jeszcze za dodatkowe zajecia, wakacje, kupowal ciuchy, ksiazki, dawal kieszonkowe.
      Jak Mloda zamieszkala z nami okazalo sie, ze mama moze placic tylko 50 PLN alimentow, na wiecej jej nie stac a utrzymanie dziecka to obowiazek ojcasmile
      Znane mi przypadki to potwierdzaja, ze koszty rosna, gdy placi ojciec a drastycznie maleja, gdy ma placic matkasmile
      • konstancja16 Re: gdy sytuacja się odwróci 10.01.17, 12:14
        U nas podobnie, zarówno z kwestii kontaktow jak i alimentów. Jak Mlody mieszkal z matka to miał ‘przepisane’ trzy weekendy w miesiącu z ojcem, ale matka przyzwyczajona była do tego, ze M zabieral Mlodego w każdy weekend, do tego wszystkie dni wolne od szkoły / przedszkola, a także np. kiedy był chory. Mocno to egzekwowala. Pieniędzy było zawsze za malo, w któryms momencie przestala ‘wydawac’ ubrania na zmiane (nawet jak wyjezdzalismy na 2 tygodnie z Mlodym w chłodniejsze miejsce).

        Po przeprowadzce do nas, zapisane zostały kontakty z matka co drugi weekend, ale nigdy nie były az tak czeste. Na poczatku pojawiala się raz w miesiacu, potem wyprowadzila się daleko i Mlody lata do niej, średnio 3 razy do roku. Ona praktycznie nie przyjezdza, pojawila się chyba dwa razy, raz finalizowala przeprowadzke, a drugi przyjechala na pogrzeb swojej matki. Wiec specjalnie dla Mlodego to się jeszcze nie pofatygowala.

        Alimenty zasadzone ma symboliczne, w wysokości niezmienionej od pieciu lat. Jak się jej nie przypomina to cichutko przestaje placic… ale M najbardziej ceni sobie to, ze ma Mlodego przy sobie i nie jest zależny od zadnych fochów Ex. Cena tej niezaleznosci jest calkowita odpowiedzialność za Mlodego (moralna i finansowa), bo matka nie ma kontaktu ze szkola i nie uczestniczy w jego wychowaniu.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka