bet66
08.07.05, 09:33
Kiedy się jest młodą panienką w wieku 19-lat patrzy się na zycie
optymistycznie i jeszcze bardzo dziecinnie. Narodzenie dziecka wydaje się
fajną przygodą, bo nie zna się i nie ma sie pojęcia ile pracy i wysiłku
kosztuje wychowanie dziecka, jaka to odpowiedzialność.Dziecko to nie
laleczka, to zywa istota, której trzeba poświęcić 48 h swojego czasu. Siedząc
godzinami samej w domu z małym dzieckiem uświadamiasz sobie , ze marnujesz
sobie zycie.
Koleżanki w tym samym czasie kiedy ty zajmujesz się dzieckiem, uczą się,
pracują, bawią się , chodzą na randki z chłopakami.....zostawijąc sobie czas
na podjęcie waznych zyciowych decyzji do czasu ukonczenia studiów, zdobycia
pozycji zawodowej. Pojawią się pretensje do partnera, ojca dziecka, ze ci za
mało pomaga, ze sie toba przestał interesowac, ze nie wzbudzasz w nim tego
zaru miłości jak kiedyś......cóz przyjdzie szare,codzienne zycie, dni będą
podobne jedno do drugiego. Partner będzie się oddalał, interesowac go będą
inne kobiety.....az obudzisz się pewnego ranka i zapytasz się" co ja w zyciu
osiagnęłam,co zrobiłam dla siebie, jak w siebie zainwestowałam?".
Nie daj boze jeszcze, facet cię porzuci i co zrobisz/ sama z dzieckiem , bez
zawodu,pracy,bez srodków do zycia?
Ale to twoje zycie i przezyjesz je tak ,jak je sobie ułozysz.