kicia031
08.07.05, 17:55
Toczace sie na forum ostanio dyskusje natchnely mnie, by napisac troche o
swoich pogladach na macierzynstwo i rodzine, w lekkiej nadzieji namieszania ;-
)
1. Wczesne macierzynstwo - ktorego sama dosciadczylam zostajac matka na 3
roku studiow w wieku 21 lat - wcale nie musi byc zle czy przykre. Nie kazda
mloda dziewczyna lubi spedzac czas w knajpach, dyskotekach, czy na plotach z
kolezankami. Mlody wiek nie musi oznaczac niedojrzalosci do bycia matka - dla
mnie moj starszy syn jest niezmiennie zrodlem szczescia, motywacji, i
najpiekniejsza rzecza w moim zyciu. JZajmowanie sie nim nigdy nie bylo dla
mnie ciezarem i nigdy nie przeszlo mi przez mysl zalowac jakichkolwiek
straconych przez niego mozliwosci - bo nie stracilam nic a zyskalam
wszystko.Jedynym cieniem na moim macierzynstwie byly wyskoki eksa - ale jak
poucza przyklad wielu moich znajomych, zlego wyboru partnera mazna dokonac w
kazdym wieku.
2. Pozne macierzynstwo - ktorego doswiadczam teraz, w wieku 35 lat majac 2-
miesieczne malenstwo, to rowniez niesamowita frajda. Oczywiscie jest latwiej,
bo to 2 dziecko, ma sie juz troche doswiadczenia, choc nie chroni mnie to
przed paranoicznym niepokojem o Groszka. Ale nie sadze, by Groszek mial byc
duzo lepiej rozwiniety od starszego brata - moze i jestesmy dojrzalsi, ale
jako studentka filozofii juz w wieku 21 lat bylam w stanie stymulowac mojego
starszego synka w stopniu wystarczajacuym. Z przykroscia stwierdzam, ze z
wiekiem obnizylam loty. Za to mialam duzo latwiejsza ciaze, porod, szybciej
wrocilam do siebie niz za 1 razem i mam duzo wiecej energi niz poprzednio,
choc jestem o 13 lat starsza.
3. Pomoc rodziny - w przeciwienstwie do wielu osob, ja na pomoc rodziny
licze, choc oczywiscie wiem, ze do niczego nikogo nie zmusze. Moja babcia
pomagala mojej mamie zajmowac sie mna, rodzice mi pomagaja teraz, a ja bede
pomagac w opiece nad swoimi wnukami. Normalka. Chcialabym zreszta dodac, ze
czlowiek nie jest przystosowany biologicznie do zycia w dzisiejszych
rodzinach nuklearnych - dlugosc pologu, koniecznosc dlugotrwalego karmienia
piersia bezradnego dziecka - wszystko to byloby nie do zrealizowania gdyby
nie pomoc grupy krewniaczej, w ktorej funkcjonowala matka od czasow
prehistorycznych. Niektorzy antropolodzy twierdza, ze menopauza u kobiet to
przystosowanie ewolucyjne, pozwalajace kobiecie przistoczyc sie w babcie i
poprzez wspieranie wnukow zwiekszyc swoj sukces rozrodczy. Jakkolwiek by nie
bylo, sytuacja w ktorej kobieta siedzi zamknieta w 4 scianach z jednym lub
kilkorgiem dzieci bez zadnego wsparcia jest zupelnie nienormalna, zaden
czlowiek by tego nie wytrzymal psychicznie, po prostu nie jestesmy do tego
przystosowani.
4. Gotowania - i inne prace domowe - rozczulil mnie poglad, ze autorka
jednego z postow, Ola, bedzie musiala gotowac. A to niby czemu? A moze ona
woli, zeby partner gotowal, a ona bedzie wbijac gwozdzie? Albo ona pojdzie do
pracy, a on zajmie sie domem. Jest mnostwo mozliwosci, jesli tylko spobuje
sie spojrzec nieco mniej stereotypowo.
5. Kariera zawodowa - zgadzam sie, ze posiadanie rodziny pomaga w karierze
zawodowej, dokladnie z powodow, ktore zostaly wymienione chyba w poscie erin.
Wiec nie bede sie powtarzac. Mozna skonczyc studia bedac matka. Mozna te
kariere zrobic bedac samotna matka, mam nadzieje, ze mozna bedzie ja
kontynuowac po drugim, dojrzalym podejsciu do macierzynstwa.
To chyba by bylo na tyle - pozdrawiam was macoszki!
Kicia