kai_30
28.07.05, 16:24
Ech.
Poczytalam sobie kilka watkow o tresci finansowo - spadkowej i troche sie
podlamalam. Juz mowie, w czym problem.
Mieszkamy sobie z Niemezem w wynajmowanym mieszkaniu. Chcielismy kupic wlasne,
na kredyt rzecz jasna, na "uskladanie" gotowki czy chociaz jakiegos wkladu
wlasnego nie ma szans, Niemaz placi spore alimenty, duzo kasy pochlania
wynajem, ja splacam dlugi po eks mezu. Ale tu jest zagwozdka - zdolnosc
kredytowa ma tylko on, ja po pierwsze mam niskie dochody (przynajmniej te
stale, akceptowane przez bank), po drugie samotnie wychowuje dwoje dzieci, no
i po trzecie - figuruje na czarnej liscie bankowej z racji tego kredytu w
spadku po eksie.
No i fajnie. Kredyt juz jest w trakcie zalatwiania, splacac go bedziemy razem,
rzecz jasna, i zupelnie nie bylo dla mnie problemem to, ze formalnym
wlascicielem mieszkania bedzie wylacznie Niemaz. Wychodze z zalozenia, ze
nawet jesli sie rozstaniemy, to po prostu sie wyprowadze - i tak strace mniej,
niz gdybym placila za wynajem.
Ale po przeczytaniu roznych watkow dotarlo do mnie jedno. jako konkubina nie
mam zadnych praw, podobnie moje dzieci. A jesli cos sie stanie? Wypadek, zawal
i zostane sama? Niemaz zapisze mi oczywiscie to mieszkanie w testamencie, ale
z tego, co tutaj przeczytalam, i tak bede miec prawo do mniejszej czesci, niz
jego dzieci. Moje dzieci praw nie beda mialy zadnych. Qrna, do mieszkania,
ktore bede splacac w polowie!
No i co teraz? Slubu brac nie chcemy, zreszta nawet gdyby - slub przed
podpisaniem umowy kredytu nie wchodzi w gre, po pierwsze czasu za malo, a po
drugie, wtedy automatycznie chyba musialabym byc strona umowy z bankiem, jako
wspolwlasciciel, no i przy okazji moja sliczna zdolnosc kredytowa moglaby
zniweczyc nasze szanse. A z kolei po zakupieniu mieszkania slub nic juz nie
zmieni, z tego co wiem - majatek nabyty przed slubem stanowi wlasnosc odrebna.
Nie mam pojecia, co z tym fantem zrobic. Zostawic, jak jest, i mowi sie
trudno? Czy jednak upierac sie przy jakims zalatwieniu tej sprawy?