Dodaj do ulubionych

ZARĘCZYNY - POTRAWY!

06.10.05, 19:06
Za tydzień 15staego października odbędą się Nasze oficjalne zaręczyny a ja
nadal nie ustaliłam tzw.menu. M chce coś ciepłego(najlepiej pierwsze i drugie
danie) na początku przyjęcia, mama radzi same kotlety, nogi i barszcz do
popicia - najpierw zimne sałatki itp, w końcu jednak to ja sie narobię,
wszystko sama będę robić bo u nas w mieszkaniu. Na pewno się zaręczałyście wink
więc może podpowiecie? Bo ja kompletnie nie wiem co podać i niemal spędza mi
to sen z powiek...
Obserwuj wątek
    • mrs_ka Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 06.10.05, 19:13
      Z całym szacunkiem do Twojej mamy, ale kotlety i barszcz można podać na
      niedzielny obiad, ale niekoniecznie na zaręczyny.
      Napisz mi, ile zamierzasz przyjąć gości i ile mniej więcej chciałabyś
      przeznaczyć na to pieniędzy. Aha- i gdzie mieszkasz ( w sensie: małe miasto,
      duże miasto, wieś). Ułożę Ci menu.

      pzdr
      a.
      • mrs_ka Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 06.10.05, 21:48
        Dobsz. Po zebraniu danychwink odpowiadam, co następuje:
        Sugeruję odpuścić sobie potrawy ciepłe, a to z tego względu, że nie ma nic
        bardziej irytującego niż latanie na trasie kuchnia- salon celem przyniesienia
        ziemniaczków dla cioci i kaszy gryczanej dla wujaszka. Przyjęcie zaręczynowe ma
        być celebracją chwili, a co za tym idzie: przyjemnością. W zakres przyjemności
        nie wchodzi obsługiwanie gości i podtykanie im buraczków na ciepło.
        Wchodzi za to spokojne siedzenie za stołem i emanowanie wdziękiem osobistym.
        Dlatego poszłabym wyłącznie w bufet zimny- niech sobie goście sami nabierają z
        półmisków to, na co mają ochotę.
        Zimny bufet ma jeszcze jeden plus: zawsze wychodzę z założenia, że lepiej się
        narobić kilka godzin, a potem sobie odpoczywać i cieszyć się chwilą, niż
        siedzieć jak na szpilkach i "dorabiać" część potraw na bieząco. Zwyczajna
        oszczędność czasu.
        (Kleo, nie napisałaś mi, czy mieszkasz w duzym mieście. Ma to znaczenie o tyle,
        że pewne produkty mogą być trudniej dostępne w małych miejscowościach.)

        Proponowałabym następujące menu (nie przerażać się nazwami, wszystko jest
        prostacko łatwe do zrobienia, a poza tym ja bardzo łopatologicznie tłumaczę):

        Terrina warzywna z sosem bazyliowym
        faszerowana papryka
        sałatka grecka
        sałatka z tuńczyka
        sałatka z grillowanymi warzywami
        pomidory z mozarellą
        pieczony boczek ze śliwkami/pieczony schab ze śliwkami
        pasztet porowo- wieprzowy
        półmisek wędlin
        marynowany ser pleśniowy
        (jeśli ktoś się uprze na ciepłe danie to proponowałabym zupę cebulową z
        grzankami zapiekaną w piekarniku)

        na deser mój ulubiony deser czyli mus czekoladowy lub krem karmelowy- oba łatwe.

        Mamy jesień. To oznacza, że warzywa są tanie, co warto wykorzystać. Na zrobienie
        powyższych potraw starczają mi cztery godziny, ale ja mam wprawę. Mniej wprawni
        muszą doliczyć dwie godziny wczesniej. Wszystko można sobie rozłożyć na dwa dni.
        Co robimy dzień wczesniej?

        Mus lub krem
        terrinę
        ser marynowany (do 3 dni wczesniej)
        pasztet
        boczek lub schab
        zupę
        Co robimy tego samego dnia?

        Grillujemy warzywa do sałatki
        pieczemy paprykę
        przygotowujemy sałatki (bez sosów)

        Na godzinę przed przyjściem gości mieszamy sałatki i wykładamy wszystko na
        półmiski, aby złapało temperaturę pokojową.
        Jak to się robi?
        Najprościej marynuje się ser- to zresztą można zrobić wiele wczesniej. W tym
        celu kupujemy:
        2 opakowania sera camembert (polecam Sekret Mnicha + wszystkie lepsiejsze.
        Odradzam Turka, bo jest zbyt zwarty)
        oliwę z oliwek (będzie nam potrzebna szklanka)
        ocet balsamiczny (obojętnie jaki, bo nie każdego stac na ocet modeński)
        tymianek (najlepiej świeży)
        ziele angielskie i pieprz w ziarnach
        czosnek

        Ser kroimy na kawałki tak, aby na każdym kawałku była skórka. Kawałki wielkości
        jednego kęsa. Przygotowujemy marynatę: oliwę bełtamy z trzema łyzkami octu, 10
        ziarnami pieprzu i 10 ziarnami ziela. Tymianek świezy kroimy drobno (pęczek).
        Jesli nie mamy świeżego- rozcieramy w dłoni garść suszonego. Wyciskamy 2 ząbki
        czosnku, a kolejne dwa ząbki kroimy w cieniutkie plasterki. Dodajemy tymianek i
        czosnek do marynaty. Wrzucamy ser do naczynia kamionkowego (może być słoik) i
        zalewamy marynatą. MOżemy delikatnie pomieszac, aby cały ser oblał się marynata.
        Odstawiamy na max. 3 dni do lodówki codziennie potrząsając, aby wzruszyć
        marynatę. Świetna zakąska do wina i w ogóle do wszytskiego. Pod piwo i wódkę
        nadaje się tak samo dobrze.
        Finito.

        Terrinę też się robi prosto. Nalezy tylko spokojnie podejśc do rzeczy i nie
        przejmowac się skomplikowanym opisem.
        Będą nam potrzebne:
        2 duże czerwone papryki, np ożarowskie
        2 duże żółte papryki
        1 bakłażan (lub 2 małe)
        2 cukinie
        1 sok pomidorowy pół litra
        żelatyna
        2 duże cebule pokrojone w kostkę
        ocet balsamiczny (który już mamy)
        pół szklanki rodzynek
        sól oraz pieprz (dla ułatwienia lepiej weźmy vegetę lub inszego Kucharka)

        Teraz się skupmy: papryki kroimy na pół i wybieramy ze środka gniazda nasienne.
        Bakłażana kroimy w plastry wzdłuż i to samo robimy z cukinią (najlepiej
        przekroić na połówki, położyć każdą połówkę na desce miąższem do dołu i kroić
        plastry od spodu). Włączamy piekarnik (jeśli ktos ma opcję grillowanie to należy
        ją uruchomić). Wkładamy do piekarnika połówki papryki, które kropimy paroma
        kroplami oleju (najlepiej rozsmarować łapą na skórce). Paprykę wkładamy skórką
        do góry. Papryka nie powinna się ze sobą stykac i powinna być rozłożona na folii
        aluminiowej. Pieczemy ją tak długo, aż skórka zacznie się węglić lub- jeszcze
        lepiej- aż skórka zacznie się wzdymac i marszczyć. Wtedy wyjmujemy ją z
        piekarnika i wkładamy do gara, po czym gar przykrywamy ściereczką. Zapominamy
        okresowo o papryce i zajmujemy się bakłażanami i cukinią.
        Plastry cukinii i bakłażana obsmażamy krótko na patelni- mają się spiec i
        zmieknąć. MOzna je tez ugrillowac w piekarniku. Nalezy uważac na bakłażany,
        które bardzo chłoną olej: one nie mają się smażyc; one mają się PODPIEC. Dlatego
        dobrze je podpiekać na teflonie z minimalną ilością oleju/oliwy.
        Dobsz.
        Teraz zerkamy do papryki, która powinna lekko ostygnąć. Ściągamy z niej skórkę,
        która będzie bardzo łatwo odchodzić.
        Nastepnie rozgrzewamy 3 łyżki oleju i smazymy cebulę. Kiedy się zrumieni dodajemy:
        rodzynki
        pół szklanki soku pomidorowego
        2 łyżki octu balsamicznego
        1 łyzkę cukru
        1 łyzkę vegety
        Zmniejszamy ogień; niech mieszanina sobie popyrkocze i zgęstnieje.
        To juz prawie koniec.
        Teraz wykładamy prostokątną brytfankę folią przezroczystą tak, aby kawałki folii
        wystawały ponad brzeg brytfanki.
        3,5 łzyki żelatyny namaczamy w 2 łyzkach zimnej wody- niech napęcznieje. Resztę
        soku pomidorowego zagotowujemy w rondelku. Rozpuszczamy żelatynę w gorącym soku
        i dosmaczamy vegetą.
        Ok.
        Na dnie brytfanki kładziemy:
        połówki pieczonej papryki bez skórki
        (zalewamy kilkoma łyzkami soku)
        bakłażany
        (znów sok)
        cebulę z rodzynkami
        (sok)
        znów papryke
        (sok)
        i tak dalej aż do wyczerpania składników. Innymi słowy: robimy warstwy za każdym
        razem przelewając je sokiem.
        Potrząsamy lekko brytfanką, aby sok się rozlał po całej terrinie.
        Wkładamy terrinę do lodówki, gdzie sobie spokojnie poczeka. Następnego dnia
        wyjmujemy ją z formy łapiąc za wystające kawałki folii i kroimy ostrym nożem.
        Do terriny podajemy sos bazyliowy:
        starta skórka z 1 cytryny
        pęczek świeżej bazylii
        pół szklanki oliwy
        parmezan (jakieś 5 łyżek startego sera)
        3 zmiażdżone zabki czosnku

        bazylię wkładamy do młynka do kawy lub kroimy bardzo drobniutko. Do wysokiej
        miseczki wkładamy bazylię, ser, czosnek, skórkę z cytryny i włączamy mikser
        (uruchamiamy opcję rozdrabniania). Wlewamy oliwę z oliwek i wszystko razem
        miksujemy, aż do uzyskania zielonego sosu.
        Finito.

        Boczek ze śliwkami:

        Kupujemy kawał niezbyt tłustego boczku. Nacieramy go czosnkiem, pieprzem, solą
        (lub vegetą). Dajemy na noc do lodówki, aby się przegryzł. Nastepnego dnia
        kładziemy na stole boczek, na środku boczku układamy śliwki i zawijamy boczek.
        Związujemy bawełnianą nicią.
        Wkładamy do piekarnika 180' na jakieś 60-70 minut. Niech się ładnie wytopi i
        przejdzie aromatem śliwek. To samo robimy ze schabem.
        Potem należy go tylko pokroić.

        Zmęczyłam się. Resztę przepisów podam póżniej.

        a.
        • kleo1 Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 07.10.05, 11:11
          mrs_ka napisała:

          > (Kleo, nie napisałaś mi, czy mieszkasz w duzym mieście. Ma to znaczenie o
          > tyle,
          > że pewne produkty mogą być trudniej dostępne w małych miejscowościach.)


          Zapomniałam! W dużym mieście mieszkam, gdzie mam dość blisko do 3 hiperkarketów

          I dziękuję za miłe słowa smile
          Super menu, podoba mi się, aczkolwiek przeraża! big_grin
    • lilith76 Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 06.10.05, 23:11
      to argument dla mnie żeby nie wychodzić za mąż wink

      PS: kleo1 niech ten dzień będzie dla ciebie uroczysty, nie zabiegany smile powodzenia.
      • mrs_ka Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 06.10.05, 23:15
        No wiesz Lilith, ja się zaręczyłam jedynie przy alkoholu, bo był to sylwester wink
        Znam jednak osoby, które zaręczyny obchodzą hucznie i uroczyscie, wiec czemu nie
        mają sobie pogotować? Od dawna twierdzę, że powinnam kursy gotowania prowadzić-
        to jest tak niesamowicie przyjemna czynnośc, że nie rozumiem ludzi stroniących
        od kuchni.

        a.
        • ajmj Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 07.10.05, 06:53
          mrs_ka a ja jestem pod szczerym wrażeniemsmile
          ja napewno kilka przepisów wykorzystam niekoniecznie na NASZE zaręcznynywink
          Cleo, powodzenia!
          • e_r_i_n Re: ZARĘCZYNY - POTRAWY! 07.10.05, 08:34
            Ja tez smile Przepisy wydrukuje i wykorzystam, bo tez ubostwiam gotowac. A moze
            ksiazke kucharska wydasz, Aniu? smile
    • kleo1 Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 11:14
      ... bo Teścia nie będzie(szkoda bo mi zależało na 15stym), a co do potraw to M
      się upiera przy ciepłym pod wódkę - myślałam by na samym początku podać barszcz
      z uszkami, bigos, schaby/kurczaki z ziemniakami, a potem te pysznośći, które
      już sobie będą czekać na stole, z tego Super Menu co zaproponowałaś... a ciepłe
      bo tak to się wszyscy spiją... ehhh... i cóż... a może sama masz jakiś dobry
      pomysł? Bo mni sie absolutnie niwe chce sprzeczać i faktycznie myślę, że tak
      pod wódeczność...


      p.s.musiałam przenieść fryzjera na tydzień później i oczywiście jedyny termin
      był o 10 angry wrrrrrrr...
      • mrs_ka Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 11:34
        Jeśli Twojemu M. zalezy to zrób chłopu przyjemność, acz możesz Go przy okazji
        poinformować, że wszystkie zimne dania na oliwie są najlepsze pod alkohol, bo
        gwarantują brak upojenia alkoholowego. Właśnie ze względu na zawartość oliwy,
        która osłania żołądek i utrudnia przenikanie alkoholu do krwiwink Tego samego nie
        da się powiedzieć o barszczyku. Ale ok, wezmę to pod uwagę- dziś wieczorem
        umieszczę resztę przepisów.
        a.
        • kleo1 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 17:22
          Barszczyk robię zawsze na wywarze po kiełbasie, ale to nie musi być koniecznie
          barszczyk. Mama zaś mówi, że rosół NIE bo to podaje się na ślubach i gdyby to
          było koło 12 a będzie o 18... ehhh... dziękuję za pomoc raz jeszcze smile
      • lilith76 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 20:43
        a co do potraw to M
        > się upiera przy ciepłym pod wódkę -

        to może on będzie gotował na to przyjęcie?
        nagle się okaże, że catering to genialny wynalazek...

        PS: aniu, ja też jestem po wrażeniem twoich przepisów, co nie zmienia faktu, że dla mnie całe to zamieszanie koło zaręczyn, to pusty spektakl.
        • e_r_i_n Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 21:01
          lilith76 napisała:

          > co nie zmienia faktu, że dla mnie całe to zamieszanie koło zaręczyn, to pusty
          > spektakl.

          No ja tez tak uwazam. My sie zareczalismy we dwoje - bez azdnej imprezy dla
          rodziny.
          • lilith76 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 22:42
            smile

            mam nadzieję, że nie uraziłam kleo. niech ten dzień będzie dla niej wzruszeniem, a nie zabieganiem pomiędzy garami aby rodzina była najedzona, a mama zadowolona, że potrawy są takie "jak powinny" smile
            • e_r_i_n Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 22:46
              No wiec wlasnie - to tak, jakby na swoim weselu w kuchni stala wink
              • mrs_ka Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 08.10.05, 23:37
                Hmm, dlatego ja wspieram cateringwink
                Powiem Wam jednak, że tu w sumie nie ma reguł. Są ludzie, którzy lubią stać
                przy garach i już. Podejrzewam, że kolia z brylantami średnio by mnie
                rozrzewniła, ale gdyby ktoś mi zasponsorował pół kilo piemonckich trufli...No,
                to byłoby coś.
                Kleo sama zdecyduje, co chce zrobić i jak, choć ja przy całej swojej miłości do
                kulinariów dostałabym nagłej furii, gdyby matka do mnie dzwoniła z sugestiami, a
                facet mi do garów zaglądał. Przy okazji zauważę prawidłowość: im mniej się ktoś
                zna na gotowaniu, tym więcej ma w tym temacie do powiedzenia. Dotyczy to głownie
                częsci męzów i niemęzów, którzy nie są zdolni powiedzieć, czy kotlet się odsmaża
                na tłuszczu czy nie, ale uważają się za kompetentnych w kwestii barszczyków,
                uszek i innych takich.

                Dziś wypróbowałam prostszą wersję terriny- to już a propos tematu: robi się ją
                tak jak powyższą, tylko rezygnuje się całkowicie z papryki i całość zalewa-
                uwaga- mieszaniną z 4 jaj, soli, pieprzu i smietany, po czym zapieka 60 min w
                temperaturze 180'. Nalezy pamiętać, aby brytfannę z terriną wyłożyć folią
                aluminiową, a następnie włożyć ją w większą brytfannę do połowy wypełnioną wodą.
                Terrina nie ma być zapiekanką, a gotowanym puddingiem.

                Co do reszty dań:

                PASZTET Z PORÓW I WIEPRZOWINY
                500g porów (białe części)- obrane i pokrojone w plasterki
                3 ząbki czosnku
                1 kg mięsa- sugeruję łopatkę lub szynkę zmieszaną z boczkiem. Mięso ma być dość
                tłuste
                1 jajko
                przyprawy:
                tymianek, szałwia, vegeta, gałka muszkatołowa, kminek, pieprz czarny

                Mięso mielimy, chyba że już jest zmielone- wtedy mamy połowę roboty z głowy.
                Pory wrzucamy na masło (ok. 5 łyżek) i dusimy przez 10 minut, aż będą miękkie i
                szkliste. Dodajemy 2 zmiażdżone ząbki czosnku.
                Formę podłużną wykładamy folią aluminiową.
                W misce mieszamy mięso, pory, jajko i przyprawy. Nie bać się przypraw: dac dużo
                gałki i tymianku, a pieprz najlepiej samemu zemleć dla aromatu.
                wkładamy masę do brytfanki i dobrze uklepujemy, aby wyklepać pęcherzyki
                powietrza. Pieczemy w temp. 180' przez 80 minut.
                Technika pieczenia jest taka sama jak przy puddingowej terrinie: brytfankę z
                pasztetem wkładamy do większej brytfanki do połowy wypełnionej wodą.
                Pasztet zmniejszy swoją objętośc, bo część tłuszczu się wytopi- nie nalezy się
                tym przejmować.
                Uwaga dla ambitnych, którzy robią pasztet na większą okazję:
                Dno formy, w której będziecie piec pasztet wyłożcie 3 plastrami gotowanego
                boczku, na dnie rozsypcie trochę ziela i pieprzu ( w ziarnach) i rozłóżcie kilka
                listków laurowych. PO wyjęciu wierzch pasztetu będzie ozdabiać powyższa
                kompozycja. Żeby dekoracja miała połysk, przed podaniem posmarujcie liście
                laurowe olejem- pasztet zyska na atrakcyjności.
                Polecam ten przepis, bo ludzie mi się nim zajadają. Najlepiej pasuje do tego
                chrzan i sos bazyliowy z przepisu na terrinę.
                reszta później.

                a.
                • kleo1 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 09:41
                  Nie poczułam się w żadnym wypadku urażona. W mojej rodzinie jest taka tradycja,
                  tato jest takim gościem starej daty co pies tylko na łańcuchu, ale mamie
                  pomaga. Co do garów, to M mi absolutnie nie zagląda, bo bym go opieprzyła
                  porządnie. Strasznie nie lubię jak gotuję a ktoś mi pokrywkę podnosi(tak mój
                  teds robi) i się pyta co tam jest może pomóc i chce wsypać np. soli nie
                  próbując. Wiem, że zaręczyny powinni nam rodzicie wyprawić i to moi, ale mama
                  jest schorowana i zapracowana i cieszę się że mogę ją z tego dociążyć, bo np.
                  moja tzw. bratowa zapomina, że ona (moja mama) pracuje po 12 godzin albo i
                  dłużej w swojej firmie i w weekend chciałaby odpocząc a nie zajmować się swoją
                  żywiołową i głośną wnuczką. Teściową zaś nie chcę prosić o pomoc.. tak jakoś...
                  no i wracając do tych zaręczyn, że pytam się o wszystkich o rady, po prostu NIE
                  WIEM co ugotować, i w tym wypadku wszelkie sugestie są dla mnie skarbem(tu
                  odnoszę się do tego menu, które mrs_ka przygotowała w pocie czoła i nie wiem
                  jak ja Ci sie Skarbie odwdzięczę).. no i jeszcze do tego dochodzi stres, bo
                  chciałabym, żeby to wszystko dobrze wypadło, jakoś tak mam, że interesuje mnie
                  opinia innych, żeby jak ja cos robię to byli zadowoleni... ehhh...


                  p.s. właśnie wczoraj miałam gośći(głównie na picie... wink ), zrobiłam tylko
                  rosół, zimne nóżki, sałatkę z tuńczyka, jajka na twardo z majonezem i tyle się
                  nastałam a co dopiero na zaręczynach?! aj...
                  • e_r_i_n Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 09:45
                    kleo1 napisała:

                    > Wiem, że zaręczyny powinni nam rodzicie wyprawić i to moi

                    Powaznie? To chyba tak kilkadziesiat lat temu bylo - teraz juz czesto dorosli
                    ludzie takie imrpezy sami wyprawiaja smile

                    Jak juz koniecznie chcesz gotowac, to posluchaj Mrs_ka - szkoda Twojej energii,
                    zeby na imprezie co chwila do kuchni ganiac. Przede mna urodziny mojego dziecka
                    (impreza mniejsza, z mniejsza iloscia dan i gosci) i mnie juz zimny pot
                    oblewa wink.
                    • kleo1 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 09:47
                      Na urodzinach mojej bratanicy były chipsy(2 rodzaje) paluszki, Picolo(wszyscy
                      pili za zdrowie jubilatki) i główne danie - TORT... ale to inna inszość...
                      • e_r_i_n Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 10:08
                        Ja chipsow nie kupuje, a poza tym rodzinka bedzie spoza W-wy, wiec trzeba im
                        cos konkretnego podac do jedzenia.
                        • kleo1 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 10:13
                          Nie no jasne, ja mówię, ze to inna inszość, bo jak moi rodzicie przychodzili do
                          nich(jak mieszkali jeszczeazem) to nic na stole prawie nie było a jak
                          pokazywała zdjęcia jak jej rodzice byli to stół suto zastawiony... nie będę
                          tego komentować bo mnie krew zalewa i nachodzą mnie niecenzuralne słowa
                          (zwłaszcza że to nie tylko to jest hmm... problemem)

                          Ja się nie mogę doczekać, kiedy będę miała swojego skarbka, pierwsze
                          urodzinki.. ahhh...


                          a co do tych zaręczyn nieszczęsnych, to chyba na samym początku bym coś
                          ciepłego podała a potemz tyłkiem usiadła na przy stole i spokój... chyba
                          porposzę o pomoc koleżankę... uj...(nie wsadzę jej w uniform i nie każe
                          roznosić potraw, tylko żeby mi w gotowaniu pomogła tongue_out hihi )
                          • e_r_i_n Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 10:15
                            Jeszcze Ci sie tych urodzinek odechce wink U nas teraz jest ciagle zastanawianie
                            sie mojego dziecka, czy tort ma byc w ksztalcie samolotu czy autobusu szkolnego
                            (koniecznie zoltego! - bede musiala do cukierni jego resoraka na wzor
                            zaniesc tongue_out).
                            Jak rozumiem imprezy u Twojej bratowej zaleza od gosci? Mhm.

                            A pomysl z czyms cieplym tylko na poczatek jest niezly - chociaz ja bym przy
                            zaproszeniu zaznaczyla, ze maja obiad w domu zjesc (a o 18 to juz specjalnie
                            objadac sie nie musza, przekaski mniejsze lub wieksze wystarcza).
                            • kleo1 Re: Zaręczyny przeniesione na 22... 09.10.05, 10:25
                              e_r_i_n napisała:

                              > Jak rozumiem imprezy u Twojej bratowej zaleza od gosci? Mhm.

                              To długa historia aczkolwiek prosta, ciąża!
                              O boże no to ślub musi być i tak zmarnowane ze 6 lat bez sensu, bo tylko
                              kłótnie itd itp....



                              > A pomysl z czyms cieplym tylko na poczatek jest niezly - chociaz ja bym przy
                              > zaproszeniu zaznaczyla, ze maja obiad w domu zjesc (a o 18 to juz specjalnie
                              > objadac sie nie musza, przekaski mniejsze lub wieksze wystarcza).

                              Chcę zrobić tak, żeby się specjalnie nie objadali, moja mama wie, że ja lubię
                              pitrasić, już mówiła, że chyba przez tydzień się głodzić będzie hehe.
                • kleo1 Co do piekarnika! 09.10.05, 09:44
                  To nie mam sad Mam tylko prodiż (mnieszkanie jest wynajęte i piekarnik jest
                  zaśrubowany wielkimi śrubami - cud, że kuchenka działa). więc chyba poprosze o
                  instrukcję, jak to powinno z wierzchu wyglądać...
    • kleo1 To już dziś! OSTATECZNIE! 22.10.05, 09:23
      No i mam małe pytanko! Jak M prosi moich Rodziców o moją Rękę(taka tradycja),
      to Mamie daje, naturalnie, kwiaty, ale czy Tacie wódkę(obowiązkowo?)?

      I tak to szybko pójdzie, popatrzą, złoża życzneia, zjedzą i pójdą... tongue_out


      A ja od wczoraj nad garami, zaraz o 10 mam fryzjera... ehhh...
      • lilith76 Re: To już dziś! OSTATECZNIE! 22.10.05, 14:03
        nie ma pojęcia jakie są procedury, ale życzę udanego wieczoru smile
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka