covery
19.10.05, 20:43
otóż mój Niemąż dał mi do zrozumienia, że nie mogę zwracać uwagi jego córce
np. że nie umyła naczyń, bo córka (16-latka) może się na mnie pogniewać, może
uznać, że nie mam prawa do zwracania jej uwagi i nie będzie przychodziła w
odwiedziny do ojca. Lepiej by to on zwracał jej uwagę niż ja, co najwyżej
mogę to zrobić sporadcznie... Mieszkamy u jego rodziców, ja sama mam córkę,
którą wspólnie wchowujemy i w sumie po 3 latach bycia razem zrozumiałam, że
nie mam nic do powiedzenia, i otaczam się jakąś fikcją. Cały absurd tej
sytuacji spowodował we mnie bunt, którego nie jestem w stanie opanować.
Powiedziałam głośno co o tm myślę, i odnosłam wrażenie, że on nie bardzo
rozumie moje wzburzenie. Jak ma wglądać ta "niby rodzina"? Skoro w jego
mniemaniu nie mogę nic powiedzieć jego córce, to jak ma wyglądać kwestia jego
stosunków z moją córką?? Czy widzicie jakieś rozwiązanie? A może to ja mam
jakies wypaczone pojęcie o wspólnym życiu??