reksia 14.01.07, 13:21 Opiekunem, której z rodzin "byłej" czy "nowej" powinien być mężczyzna? Czy są mężczyźni mogący udźwignąć ciężar sprawowania opieki nad obiema rodzinami? Jako że ja się gubię, to zapytuje :jak Wy widzicie ten problem? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
babe007 Może nie zupełnie na temat. 14.01.07, 13:41 Jako osoba (zawsze) - mimo, ze w związkach - samodzielna wyznaję zasadę, że mężczyzna ma być partnerem, a nie opiekunem. Chociaz z dwojga złego wolę miec opiekuna niż kolejne (wyrośniete, marudne i niezwykle drogie w utrzymaniu) dziecko... Odpowiedz Link
reksia Re: Może nie zupełnie na temat. 14.01.07, 14:55 ale czy są mężczyźni mogący udźwignąć ciężar sprawowania opieki nad obiema rodzinami? Odpowiedz Link
babe007 Re: Może nie zupełnie na temat. 14.01.07, 15:15 A co masz na myśli pisząc "sprawować opiekę nad rodziną"? Odpowiedz Link
reksia Re: Może nie zupełnie na temat. 14.01.07, 16:08 każdy pod pojęciem "sprawowania "będzie i tak rozumiał zupełnie coś innego, dla każdej osoby ten zwrot ma inny zakres . Chodzi mi więc o opinie danej osoby, w takim zakresie jak ona rozumie pojęcie "opieki nad rodziną", w odniesieniu do opieki nad jej rodziną jaką powinien roztaczać partner. Odpowiedz Link
kubowa Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 14:40 jeśli mężczyzna odchodzi od kobiety to nie ma obowiązku jako takiego się nią opiekować. ludzki odruch natomiast dyktuje opiekować się potrzebującymi. zawsze natomiast powinien opiekować się dziećmi. z każdego małżeństwa. Odpowiedz Link
reksia Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 20:21 a co w sytuacjach gdy rozwód jest orzeczony z jego winy? Odpowiedz Link
m-jak-magi Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 16:02 ja widze jednoznacznie. odpowiada za wszytskie dzieci jakie ma, nizezaleznie z jakiej rodziny pochadza i za obecna rodzine. nie widze powodu utrzymywania bylej zony ale w stosunku do dziecka jakie z ta zona ma obowiazki sie nie zmieniaja. Odpowiedz Link
redtower Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 19:43 hymm...a co jeżeli opuścił żonę i jest całkowicie winien rozpadu małżeństwa...?? Wtedy tez nie powinien opiekować się byłą żoną? W takim przypadku moim zdaniem powinien... bo zostawił całą rodzinę wraz z żoną... Oczywiście jeżeli sytuacja wyglądałą inaczej niz taka...to nie widzę powodu z jakiego miałby się ów meżczyzna opiekować byłą żoną... jedyny obowiązek ma w stosunku do dzieci... Odpowiedz Link
reksia do redtower? 14.01.07, 20:27 a co w sytuacji, gdy nie potrafił się bronić jako osoba słabsza i orzeczenie jego winy jest tylko wypadkową tego, że ciapa dała się w sądzie zakrakać, albo będąc w depresji było mu obojętne, po czyjej stronie zostanie orzeczona wina? Odpowiedz Link
redtower Re: do redtower? 14.01.07, 21:09 Wiesz..ja mówię o tym jak powinno być... zdaję sobie sprawę z tego, że po obydwóch stronach mogą znaleźć się osoby chcące zemsty lub takie którym zalezy jedynie na pieniądzach... ja np. postepuję zgodnie z moim sumieniem i w kwestii alimentów na dziecko bardzo zależało mi na odpowiedniej kwocie... tak aby Synek żył na takim samym poziomie... darowałam Eksowi wszystkie długi, które za niego spłaciłam... darowałam mu tez kredyt zaciągnięty na spłatę jego niespłacanego przedmałżeńskiego kredytu (i do tej pory sama go spłacam), ale alimentów nie darowałam... W kwestii mojej osoby... jestem dorosła... ja chciałam się rozwieść... wiec nie rozumiem dlaczego on miałby na mnie cokolwiek płacić... niech sobie żyje jak chce... jeżeli nie poczuwa się do oddania mi pieniędzy to jego sprawa... ja i tak sobie poradzę (bez niego zapewne znacznie lepiej)... zależy mi tylko na tym żeby wywiązywał się ze swoich obowiązków wobec naszego synka... co nie zawsze mu niestety wychodzi.. Niestety... jeżeli jest orzeczona wina.. to raczej nic nie zdziałacie... jeżeli Eksia ma meżczyznęz którym teraz żyje to można ewentulanie spróbować udowonić ze jej alimenty już nie przysługują bo ma nową osobę która ją utrzymuje Odpowiedz Link
reksia Re: do redtower? 14.01.07, 21:47 hehehe moja akurat exia jest tak atrakcyjna, że od kilku lat nikt jej nie chce;P ja bym jej , też nie chciała;P ale ja pytam tak ogólnie, by zapoznac się z róznymi aspektami i zrozumieć dany problem szerzej niz czubek mojego własnego nosa Odpowiedz Link
reksia Re: do redtower? 14.01.07, 21:56 a mam jeszcze pytanie ,bo tak mi się nasuneło: co w sytuacjach gdy mężczyzna wchodzi w trzeci, czwarty, czy piąty związek małżeński? jesli wówczas np wszystkie poprzednie rozpadają sie z jego winy, czy to oznacza że ma mieć obowiązki wzgledem wszystkich poprzednich żon? czy któraś z nich będzie bardziej uprzywilejowana? wszystkim którzy odpowiedzą, że faktycznie powinien wspierac wszystkie "żony poprzednie" zdradzę osobisty sekret; że jesli mnie ktoś przekona do zasadności takiego twierdzenia , ja zacznę czytywać Koran z pokorą Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do redtower? 14.01.07, 21:59 A co jesli winna rozpadu malzenstwa jest kobieta? Juz widze, jak szanowne panie uznaja, ze ma obowiazki wobec byłego meza . A powinna, skoro o rownouprawnienie walczymy Albo wina lezy po obu stronach? Czy byli malzonkowie mają sie wspierac? Czy moze po to sie rozstaja, zeby miec ze soba jak najmniej wspolnego? Odpowiedz Link
reksia Re: do redtower? 14.01.07, 22:10 no właśnie to jest szokujace ! dlaczego rozwody z orzeczeniem o winie to zawsze wina faceta? ja nie znam statystyk, ale wydaje mi sie, że orzeczenie z rozpadu winy kobiety to chyba bardzo, ale to bardzo marginalny przykład a to by świadczyło o faktycznej dyskryminacji mężczyzn w sądach rodzinnych Odpowiedz Link
redtower Re: do redtower? 15.01.07, 07:15 Drogie Panie, ja pisałam jak powinno być...oczywiście, że jezlei rozwód byłby z winy Eksi to ona powinna płacić Tyle że w naszej rzeczywistości jest tak... że to zazwyczaj matka zostaje z dziećmi, a ojciec "odchodzi" z domu i zawyczaj uznaje się, że to jego wina... bo to on "odszedł". Tak długo jak dzieci będą w "standardzie" pozostawały przy matce po rozwodzie... winą będzie się obarczało ojców... i tyle... Z jednej strony skoro na matce leży obowiązek poświęcenia dziecku swojego czasu, to niby dlacego dodatkowo "społecznie" miałby być obarczana winą Jakoś to trzeba jednak podzielić I odnośnie kilku małżeństw... przpepraszam..ale jezeli spotykm gościa który miał np 4 zony... to uznaję, że to raczej z nim jest coś nie tak... i jeżeli on był przyczyną rozpadu (a przy 4 żonie trudno wierzyć że nie On) to niech płaci Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do redtower? 15.01.07, 08:09 redtower napisała: > Z jednej strony skoro na matce leży obowiązek poświęcenia dziecku swojego > czasu, to niby dlacego dodatkowo "społecznie" miałby być obarczana winą > Jakoś to trzeba jednak podzielić Hehe, jasne Wiesz, ja myslała, ze opieka nad swoim dzieckiem to jednak nie jest przykry obowiazek Odpowiedz Link
babe007 Re: do redtower? 15.01.07, 08:47 e_r_i_n napisała: > Hehe, jasne Wiesz, ja myslała, ze opieka nad swoim dzieckiem to jednak nie > jest przykry obowiazek Nie przykry, ale na pewno obowiązek. I to czaso-, praco- i zaangażowaniochłonny. Oczywiscie jeżeli dziecku dajemy z siebie trochę więcej niz wikt i opierunek. W przypadku kiedy wszystkie aspekty wychowania, utrzymania i opieki spadaja na jedna osobę, potrafi być ciężko. Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do redtower? 15.01.07, 08:49 Mniej wiecej wiem, z czym wiaze sie opieka nad dzieckiem I oczywiscie mam swiadomosc, ze jedna osoba sie musi mocno natrudzic, probujac wszystkim obowiazkom sprostac. Nie uwazam jednak, ze w zwiazku z tym powinna byc uznawana za chodzaca swietosc, co w zartach, jak mniemam, zasugerowano, na co ja zartem odpowiedziałam. Odpowiedz Link
reksia do babe 007 15.01.07, 10:11 babe007 napisała: > Nie przykry, ale na pewno obowiązek. I to czaso-, praco- i > zaangażowaniochłonny. Oczywiscie jeżeli dziecku dajemy z siebie trochę więcej > niz wikt i opierunek. W przypadku kiedy wszystkie aspekty wychowania, > utrzymania i opieki spadaja na jedna osobę, potrafi być ciężko. no własnie i to bym chciała zrozumieć, skoro jest to czaso i pracochłonny obowiązek, to dlaczego matki nie chcą być odciążane przez ojców?? załóżmy przez podzielenie sie opieką nad dzieckiem z ojcem , przecież przy dobrej organizacji mogły by wykorzystywac dla siebie okres gdy dziecko mogło by przebywać pod opieką ojca??? przecież gdy żyli pod jednym dachem (partnerów same sobie wybrały) pozostawiały pewnie nieraz dzieci pod opieką ojca(???) Odpowiedz Link
babe007 Re: do babe 007 15.01.07, 10:29 Nie jestem najlepszym adresatem tego pytania, bo nie znam matek, które nie chciałyby byc od czasu do czasu odciążane w rodzicielskich obowiązkach. Co więcej ja to z tych, które nie widzą nic złego w opiece naprzemiennej jeżeli ojciec jest normalnym facetem. Tyle, ze nie sądzę, żeby wielu ojców chciało takiego rozwiązania - mam wrażenie, że większości mężczyzn odpowiada bycie weekendowym ojcem. Dużo wygodniejsze. Przyjaciel mojego ex (a jednocześnie mój dobry znajomy - facet mojej przyjaciółki), kiedyś w przypływie szczerości powiedział mi, że mój ex najbardziej boi się takiej sytuacji, że któregoś dnia nie wytrzymam (ja jestem sama, bez rodziny (rodzice za Wielką Wodą), czyli nie mam nikogo, kto w razie czego pomógłby mi z dziećmi w jakiejś podbramkowej sytuacji) i zostawię dzieci pod jego opieką a sama np. na jakiś czas wyjade z granicę. Bo codzienne opieka na dziećmi (mimo, że jako weekendowy tatuś sprawdza się bez zarzutu) to ostatnia rzecz na która ma ochotę. Odpowiedz Link
kasia_kasia13 Re: do babe 007 15.01.07, 12:34 Mysle, ze wiele matek chcialoby byc odciazanymi przez ojcow. Jednak niewielu ojcow ma na to ochote, a jesli juz to robi, to bardzo niepodoboa sie to ich partnerkom. Przeczytakjj sobie watke "Nie chce zbyt czesto widywac pasierba", gdzie macocha ma zal, ze ojciec spedza zbyt duzo jej zdaniem czasu z synem. Poczytaj odpowiedzi innych macoch i wszytsko stanie sie jasne. Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do babe 007 15.01.07, 13:02 kasia_kasia13 napisała: > Przeczytakjj sobie watke "Nie chce zbyt czesto widywac pasierba", > gdzie macocha ma zal, ze ojciec spedza zbyt duzo jej zdaniem czasu z synem. ... W ICH DOMU, nie w ogóle. Odpowiedz Link
kasia_kasia13 Re: do babe 007 15.01.07, 14:15 e_r_i_n napisała: > kasia_kasia13 napisała: > > > Przeczytakjj sobie watke "Nie chce zbyt czesto widywac pasierba", > > gdzie macocha ma zal, ze ojciec spedza zbyt duzo jej zdaniem czasu z syne > m. > > ... W ICH DOMU, nie w ogóle. > > W SWOIM domu. Poz tym nie wiem, jak sobie wyobrazasz sprawowanie opieki caly czas poza domem. Bo wyjscie do kina, na basen, wloczenie sie po miescie- ile mozna, poza tym sa to typowe aktywnosci "niedzielnego tatusia". Codzienna opieka polega tez na przypilnowaniu, czy maly odrobil lekcje (gdzie ma je odrabiac, w kawiarni?), zajeciu sie nim, gdy jest chory, wizycie u lekarza itd. Przy okazji prosba. Oczywiscie forum jest dla macoch i mozesz sie dopisywac gdzie chcesz. Ale jesli sie dopisujesz do mnie, mniej swiadomosc, ze nie bede Ci odpowiadac. Delikatnie mowiac nie cenie Twojego zdania i nie uwazam Cie za partnera do dyskusji. Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do babe 007 15.01.07, 14:32 kasia_kasia13 napisała: > W SWOIM domu. Dom jest jego i jego zony, czyli ich. > Poz tym nie wiem, jak sobie wyobrazasz sprawowanie opieki caly czas poza > domem. > Bo wyjscie do kina, na basen, wloczenie sie po miescie- ile mozna, poza tym > sa to typowe aktywnosci "niedzielnego tatusia". Codzienna opieka polega tez > na przypilnowaniu, czy maly odrobil lekcje (gdzie ma je odrabiac, w > kawiarni?), zajeciu sie nim, gdy jest chory, wizycie u lekarza itd. Kasiu, naprawde nie umiesz czytac? Miedzy byciem NIE CAŁY CZAS, a nie bywaniem w ogóle jest przepasc co najmniej. > Przy okazji prosba. Oczywiscie forum jest dla macoch i mozesz sie dopisywac > gdzie chcesz. Ale jesli sie dopisujesz do mnie, mniej swiadomosc, ze nie bede > Ci odpowiadac. Delikatnie mowiac nie cenie Twojego zdania i nie uwazam Cie za > partnera do dyskusji. A to ciekawe, zwazywszy, ze przez długi czas Twoja aktywnosc na forum polegała na wyciaganiu moich wpisow i dopisywaniu sie do nich. A w tej chwili co chwila gdzies moje wpisy wyciagasz na rodzince. Ale oczywiscie Twoje prawo - nauczylam sie juz nie dziwic niekonsekwencji. Odpowiedz Link
kasia_kasia13 Re: do babe 007 15.01.07, 14:46 >A w tej chwili co chwila >gdzies moje wpisy wyciagasz na rodzince. Slucham? Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do babe 007 15.01.07, 14:52 kasia_kasia13 napisała: > Slucham? W tej chwili nie oznacza dzisiaj, teraz. Odpowiedz Link
chalsia Re: do babe 007 15.01.07, 15:29 > W tej chwili nie oznacza dzisiaj, teraz. Smieszne. To bardzo dobry przykład tak szeroko rozwiniętego relatywizmu Erin. Chalsia Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: do babe 007 15.01.07, 15:33 chalsia napisała: > To bardzo dobry przykład tak szeroko rozwiniętego relatywizmu Erin. A moze jednak warto umieć czytac? Raczej nie jestem w stanie wiedziec, co W TEJ CHWILI robi Kasia_kasia, wiec niekoniecznie trzeba kazde slowo traktowac z totalną dosłownością? Odpowiedz Link
chalsia ale rozumiem 15.01.07, 15:38 że jako osoba z wyższym wykształceniem znasz znaczenie słowa "ostatnio" ? Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: ale rozumiem 15.01.07, 15:42 Oczywiscie, ze znam. Nie sadze rowniez, zeby w ciagu ostatniego miesiaca zaszla w Kasi jakas wielka zmiana, a MNIEJ WIECEJ tyle minelo od czasu, gdy sie gdzies tam linkami do moich wypowiedzi posiłkowała. Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: ale rozumiem 15.01.07, 19:38 Dlatego tez napisałam, że czasami warto pomyslec, nie tylko czytac Odpowiedz Link
chalsia Re: ale rozumiem 15.01.07, 23:10 no właśnie pomyślałam i dlatego doszłam do wniosku, że ponownie zaprezentowałaś relatywizm. Chalsia Odpowiedz Link
chalsia Re: ale rozumiem 15.01.07, 23:11 bo przecież słowa relatywizm w swoich wypowiedziach nie użyłaś. Chalsia Odpowiedz Link
dominika303 Re: ale rozumiem 15.01.07, 23:48 chalsiu z całym szacunkiem jakim cię dażę nie pojmuję o co ci teraz chodzi?? czemu tak usilnie próbujesz erin wytkąc jej przejęzyczenie??? w jakim celu i po co???? a erin tak bardzo się nie pomyliła, bo na nowej w tym samym czasie pojawił sie nowy wątek coprawda przez inna osobę założony nie przez kasię, ale owa kasia w nim też uczestniczyła , więc ......................... ?? Odpowiedz Link
chalsia Re: ale rozumiem 16.01.07, 00:42 więc po prostu nie lubię relatywizmu - w tym wydaniu nazwijmy go - moralnego. Albo inaczej - moralności Kalego. A Erin IMHO jest tychże wyznawczynią o czym miałam okazję się przekonać przez kilka lat czytania jej postów. Chalsia ps. żeby nie było, że lecę po Erin po całosci - czesto zgadzam się z jej wypowiedziami nt. dzieci w wieku jej Wiktora. Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: ale rozumiem 16.01.07, 08:41 Chalsiu, jaki relatywizm moralny w tym watku??? Ze uzyłam sformułowania 'w tej chwili', mając na mysli działalnosc Kasi w ostatnim czasie? Tzn. ze na przestrzeni miesiaca pisze, ze ma mnie w nosie i wyciaga moje watki? Moze jednak musze poszukac znaczenia sformulowania 'relatywizm moralny'... Odpowiedz Link
kasia_kasia13 Re: ale rozumiem 16.01.07, 11:33 e_r_i_n napisała: > Chalsiu, jaki relatywizm moralny w tym watku??? Ze uzyłam sformułowania 'w tej > chwili', mając na mysli działalnosc Kasi w ostatnim czasie? Tzn. ze na > przestrzeni miesiaca pisze, ze ma mnie w nosie i wyciaga moje watki? > Moze jednak musze poszukac znaczenia sformulowania 'relatywizm moralny'... Pokaz mi, gdzie w ciagu _ostatniego_ miesiaca_ wyciagam Twoje watki (dostosuje sie do Twojego pojmowania "w tej chwili" jako w ciagu "ostatniego miesiaca"). Linki! Dzisiaj mamy 16.01.2007 czyli do 16.12.2006 poprosze. Wiele linkow prosze, bo wyciagam je "co chwila". A przy okazji, mozna sie z Ciebie nabijac jednoczesnie majac Cie w nosie i nie ceniac Cie jako parnerara w dyskusji. Wiele osob tak robi )))))) OJ Erin, naprawde usilowalam uciac dyskusje z Toba. Ale widze, ze jak nie wywolasz "pyskowki", to jestes bardzo nieszczesliwa. Baw sie dalej sama, milego dnia. Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: ale rozumiem 16.01.07, 11:47 kasia_kasia13 napisała: > A przy okazji, mozna sie z Ciebie nabijac jednoczesnie majac Cie w nosie i > nie ceniac Cie jako parnerara w dyskusji. Wiele osob tak robi )))))) No cóż, jak nie ma się innych radości w zyciu, trzeba sobie jakoś radzić A od wywoływania pyskówek ekspertów mamy innych. Ja im do piet nie dorastam Pozdrawiam i rowniez zycze miłego dnia. Odpowiedz Link
kasia_kasia13 Re: ale rozumiem 16.01.07, 11:22 dominika303 napisała: > chalsiu z całym szacunkiem jakim cię dażę nie pojmuję o co ci teraz chodzi?? > czemu tak usilnie próbujesz erin wytkąc jej przejęzyczenie??? To nie bylo przejezyczenie, tylko klamliwa insynuacja pod moim adresem. Odpowiedz Link
dominika303 Re: ale rozumiem 16.01.07, 17:37 kasiu ty tez stosujesz często kłamliwą insenuację wobec innych uczestników forum i co z tego wynika.....?? wyciągnełąś jakieś wnioski?? i czytasz to co naklikałaś wczesniej?? Odpowiedz Link
latortura Re: do babe 007 15.01.07, 15:37 kasia_kasia13 napisała: W SWOIM domu. > > Poz tym nie wiem, jak sobie wyobrazasz sprawowanie opieki caly czas poza domem. > > Bo wyjscie do kina, na basen, wloczenie sie po miescie- ile mozna, poza tym sa > to typowe aktywnosci "niedzielnego tatusia". Codzienna opieka polega tez na > przypilnowaniu, czy maly odrobil lekcje (gdzie ma je odrabiac, w kawiarni?), > zajeciu sie nim, gdy jest chory, wizycie u lekarza itd. > > Przy okazji prosba. Oczywiscie forum jest dla macoch i mozesz sie dopisywac > gdzie chcesz. Ale jesli sie dopisujesz do mnie, mniej swiadomosc, ze nie bede > Ci odpowiadac. Delikatnie mowiac nie cenie Twojego zdania i nie uwazam Cie za > partnera do dyskusji. Kasiu, delikatnie mówiac: odpieprz sie od mojego wątku bo nie wiesz widocznie o co dokładnie chodzi, jesli matka WALCZYŁA z całych sił w sadzie,KŁAMAŁA w tym celu, daje na kazdym kroku M do zrozumienia ze ma sie odwalic od dzieci (mimo iz one tego nie chcą) i ze nie potrzebuje jego pomocy to dlaczego On ma robic z siebie debila i pchac sie do "wspolnego codziennego wychowywania" ? odrabianie lekcji itd... owszem dlaczego nie pomóc, czesto sie zdarzało, ze syn odrabia je u nas, powiem wiecej, czesto ze mną, bo mama nie umiała (słowa syna M), i kto mówi ze ciagle poza domem? 2, 3 razy w domu a np ze 2 poza domem, tylkoz e w tedy mamusia bedzi emiała synka 2 razy w tyg., rzadziej niz ojciec a walczyła o pełen prawa, wiec albo syn mieszka wtedy u nas (a takiej mozliwosci niema - exia sie nie zgodzi - zreszta jest rodzenstwo), albo M płaci mniejsze alimenty albo ona jest czesiej z synem, bo z ojcem mieszka juz inna kobieta i mają swoją rodzine, i nie moge zniesc tego Twojego: W SWOIM DOMU... nasz dom (mój i M) nie jest domem Jego syna, moze czuc sie w nim swobodnie ale nie jest Jego domem, nie ma tu swoich rzeczy, ksiazek, zeszytów, ubran, ma SWÓJ DOM PRZY MATCE, WYWALCZONY, WYGODNY, który pozniej moze odziedziczyc, bo to Jego dom ! ma miec 2 moze 3 ? i moze pozniej bedzie dzidziczył mieszkanie matki, ojca, moje... fajnie nie? a nasze wspolne dziecko ma sie pozniej jeszcze dzielic naszym mieszkaniem, to jest sprawiedliwe? oj Kasia, przykro mi ze tak to odbierasz, byłabys w sytuacji macochy mówiłabys tak samo, mówisz cały czas z pozycji pasierbicy, Odpowiedz Link
redtower Re: do redtower? 15.01.07, 19:54 hymmm..tak dla jasności ....kocham swojego synka i uwielbiam spędzac z nim czas... z tego co pamiętam to jednak nie jest tylko moje dziecko... więc dlaczego ja ma mpoświęcać 99% swojego czasu... a tatuś tylko wtedy kiedy ma na to ochotę...?? Jest biedak taki zapracowany... tak mu cieżko znaleźć czas... dziwne na imprezy ma czas.. a dla swojego dziecka nie ma... Dlatego cieżko jest uznać, że to matka jest nie taka jak powinna być... i cieko stwierdzić że to ona dla dziecka źle chce... skoro drugi rodzic ma dziecko gdzieś... i tylko żeby pokazać swojej rodzinie jaki to kochający tatuś jest... zabiera dziecko czasami do siebie... dodam mój Eks mieszka od nas 20 km, a Młodego widuje raz na dwa tygodnie... nikt mi nie wmówi, że on dba o kontakty ze swoim synem! Jak widać dla taty jest to przykry obowiązek... Odpowiedz Link
m-jak-magi Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 20:37 w zyciu tak bywa. dorosli ludzie musza ponosic konsekwencje swoich czynow. rozpad zwiazku nie bierze sie z powietrza. nigdy nie jest tak ze jedna strona jest winna. uwazam ze nie ma zadnego obowiazku utrzymywac zdrowa psychicznie i pelnosprawna fizycznie kobiete - nawet jesli obiektywnie okazal sie zlamasem. obowiazki ma wobec dziecka i to nie ulega watpliwosci. dorosli ludzie musza sie dopasowywac do nowych czesto tragicznych okolicznosci. dziecko takiego obowiazku ani mozliwosci nie ma. skoro dotad prowadzila tylko dom a maz utrzymywal rodzine - sorki zycie sie zmienilo trzeba poszukac sobie pracy i zaczac dbac o swoja emeryture i ubezpieczenie. to jest obowiazek kobiety wobec swojego dziecka. mezem sie nie jest na cale zycie natomiast ojcem do smierci swojej lub dziecka i tutaj ani rozwod ani inne wydarzenia nie zmienia. Odpowiedz Link
kasian27 Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 21:53 mysle, ze wiekszosc facetow nie jest w stanie rownomiernie sprawowac opieke nad 2 rodzinami i nie chodzi mi o kase i alimenty, ale przede wszystkim o codzienne zycie i problemy Odpowiedz Link
e_r_i_n Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 21:56 Człowiek może miec jedną rodzinę. Po rozwodzie rodziną faceta jest jego zona, dzieci z drugiego zwiazku i dziecko z pierwszego zwiazku. I za te wszystkie osoby jest WSPÓŁodpowiedzialny. Odpowiedz Link
imme1981 Re: "była " czy "nowa"? 14.01.07, 22:42 nie wyobrażam sobie, by ciężar rodzicielstwa w chwili rozwodu, gdy dziecko zostaje przy matce, spadła tylko i wyłącznie na matkę i wszystko zależy od dojrzałości ojca, byłej i obecnej żony, idealnie by było gdyby wszyscy wzajemnie się szanowali, wtedy nie ma dylematów komu ile czasu i uwagi ma się poświęcać. Odpowiedz Link
dominika303 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 10:06 Jasne że nowa rodzina jest na pierwszym miejscu + dziecko/dzieci z poprzedniego związku ! Ale nie na zasadzie, że owe dzieciątka rozwalają całe życie nowego związku, tylko są wpasowane w realia tejże nowej rodziny! Co do exi ( no na miłośc boską , a jak niby exmąż ma wspirać exżonę?? To jakiś absurd. Rozwód jest po to, aby ci dwoje stali się dla siebie obcymi ludzmi no nie?? No więc o jakiej opiece mówimy?? Bo nie kumam. Przeciez mając nowążonę i dzieci facet nie będzie przecież jedził do exi, aby jej obrazek powiesić na ścianie ??????? A juz nie wyobrażam sobie innej pomocy np łóżkowej ( Odpowiedz Link
imme1981 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 10:37 obcymi nigdy nie będą i to powinno się zaakceptować gdy wchodzi się w związek z mężczyzną "z przeszłością" i ponieważ obcymi nie są powinni się przynajmniej szanować i w razie jakiegoś niebezpieczeństwa lub poważnego zagrożenia, ex powinna móc liczyć na byłego męża, gdy samotnie wychowuje dziecko i nie może jej nikt pomóc, a dlaczego? ponieważ krzywda matki bardzo często równa się krzywda dziecka i jeśli matce okradną i zdemolują dom, albo się jej spali mieszkanie, ojciec powinien pomóc ze względu na dziecko. piszę zatem o ekstremalnych sytuacjach, a nie przybijaniu gwoździa. jednak zaznaczam, to wszystko jest naturalne i właściwe, gdy między byłymi małżonkami jest dobrze, co więcej gdy także między kobietami stosunki są neutralne. czy nikt już tutaj nie zna takich zdrowych relacji? Odpowiedz Link
reksia do Imme1981 15.01.07, 10:45 a czy Ty ze spokojem patrzałabyś na to, że twój mąż leci na pomoc swojej byłej partnerce, niekoniecznie żonie ot "takiej której kiedyś machnął dzieciaka"?no wiesz by biegł z pomocą w imie dobra dziecka które sugerujesz;P Odpowiedz Link
babe007 Re: do Imme1981 15.01.07, 10:51 Teraz oczywiście sobie zażartuję ;-P A czego się bać, przeciez exie są głupie i brzydkie, a next madre i piekne! Nie ma więc podstaw do żadnego niepokoju ;-P. Sorki, ale małpi rozum mam dzisiaj )). Odpowiedz Link
reksia Re: do Imme1981 15.01.07, 10:56 moja jest faktycznie brzydka;P wiec ja się nie boję;P ale pytam ogólnie bo przeciez zycie jest bardziej skomplikowane a i rózni dewianci sie zdarzają ;PP sa wśród nas nekrofile, mężczyźni uwielbiający staruszki, sa i tacy których wzruszają brzydkie kaczątka ;P mnie brzydkie kaczatko tez wzrusza;P Odpowiedz Link
babe007 Re: do Imme1981 15.01.07, 11:04 Tylko wiesz, trzeba być ostrożnym z pewnymi sądami. Np. jedna z dziewczyn z tego forum twierdzi, że OBYDWIE ex jej męża są strasznie brzydkie. A to może świadczyć o pewnych skłonnościch faceta do brzydkich kobiet ;-P. Resztę dopowiedz sobie sama.... Odpowiedz Link
reksia Re: do Imme1981 15.01.07, 11:06 ))))) Babe tu uroda to najmniej ważny problem)) Odpowiedz Link
dominika303 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 12:26 imme1981 > piekne jest to co mówisz, ale.......... czy tak samo exżona powinna pochylić się nad exmężem, gdy ten po rozwodzie ląduje w wynajętej kawalerce, bez pralki, lodówki, telewizor itp bo zostawił żonie i dziecku??? Czy w takiej sytuacji xe żona ma zrezygnować z wygurowanych roszczeń i uszcuplić conieco potrzeby dziecka, bo ojciec jest w niebezpiecznej sytuacji ?? Przeciez wiemy, ze w naszym kraju po rozwodzie (bez wzdględu czyja wina) facet zostaje w skarpetkach > ex mąż może liczyć na pomoc exżony??? Skoro exżony tego wymagają , to czy exmężom tez to wypada?? i z jakim skutkiem??? Czy taka exżona, zastanowi się, ze jej nie obcy jak to podkreślasz facet nie mając dachu nad głową i brak pieniędzy płacił wysokie alimenty ????? Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 12:42 Stosujac taki sam stopień uogólnienia - mężczyzna nie wyprowadza sie do wynajętej kawalerki bez telewizora i praliki tylko do nowej partnerki ;-P. Jest (również na tym forum) wiele kobiet, które z małżeństwa wyszły "w skarpetkach" i jeszcze spłacają małżeńskie długi (po facet sie nie poczuwa). Więc troszkę ostrożniej z autorytatywnymi stwierdzeniami, że, cytuję > Przecież wiemy, ze w naszym kraju po rozwodzie (bez wzdględu czyja wina) facet zostaje w skarpetkach >. Odpowiedz Link
dominika303 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 12:59 babe ale jeśli on wprowadza sie do nowej pani, to nadal nie zmiania to faktu że to jej sa te sprzety, a on ma tylko skarpetki > i czy wtedy taki exmąż tez moze liczyć na pomoc exżony??? Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 13:19 Hmmm, na pomoc w czym? W kupieniu DRUGIEGO telewizora, DRUGIEJ pralki, czy może DRUGIEJ lodówki? Odpowiedz Link
dominika303 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 13:26 nie drugiego tylko pierwszego przecież to co miał zostawił exzonie Hmmmm w tym samym w czym ex zona chce pomocy ! np w wyborze krawatu do garnituru , a co ? ex żona moze prosić o pomc w składaniu szafy, to ex mąż nie może prosić o pomoc przy zakupach?????????? co w tym dziwnego? Skoro traktujemy "ich" jako dobrych znajomych którzy kiedyś dzielili łoże to czy tylko ta pomoc ma byc jednostronna?? Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 13:32 W tej akademickiej dyskusji założyłyśmy przecież, że facet wprowadza sie do swojej kobiety. Ona chyba te wszystkie (podstawowe w obecnych czasach)sprzety juz ma. No chyba, że jedyną (pardon, za dosadność)rzeczą którą dzielą jest łoże. Wybacz, ale Twoje argumenty są pozbawione sensu więc jak dla mnie EOT. Odpowiedz Link
dzk35 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 13:59 babe, trochę przesadzasz bo nawet wyprowadzając się do nowej kobiety, jeśli z domu wyszedł w skarpetkach to on nie wnosi nic, daje uszczuploną wypłatę i właściwie to nowa partnerka do jego utrzymania się dokłada, a jeśli i ta nowa partnerka nie ma własnego i wyposażonego domu to kupują (rzadko, bo musiałaby wyjątkowo dobrze zarabiać) lub wynajmują i te wszystkie sprzęty muszą kupić bo nie mają, bo przecież exia nie ma obowiązku ułatwiać startu byłemu... Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 14:06 Zaznaczyłam, ze dyskusja jest akademicka i oparta na wielkich uogólnieniach (sprowokowana stwierdzeniem Dominiki że "Wiadomo iż faceci z rozwodów wychodzą w skarpetkach"). Każdy przypadek jest inny. Na przykład mój . Odpowiedz Link
dzk35 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 14:15 to trochę jednak za bardzo osobiście do tej ogólnej dyskusji podchodzisz... Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 14:22 Myślę, ze jesteś w błędzie, ale masz prawo tak sądzić. Odpowiedz Link
chalsia Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 15:31 > Przeciez wiemy, ze w naszym kraju po rozwodzie (bez wzdględu czyja wina) facet > zostaje w skarpetkach > No w moim przypadku to również nie jest prawdą (choć nie zdziwiłoby mnie gdyby podobne zdanie do Twojego miała moja next). Chalsia Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 10:47 Primo, ludzie, którzy maja wspólne dzieci nigdy nie będą w 100% dla siebie obcy. Secundo, jak zwykle wszystko zalezy od sytuacji i od klasy ludzi. Ja mojego ex o przybijanie gwoździ nie proszę (świetnie radzę sobie sama ;-P ) ale kiedy kupiłam regał do dziecięcego pokoju i był to mebel do samodzielnego montażu to ex pomógł mi go złożyć. Zdarzyło się również, że miałam 40C gorączki (a tak jak wczesniej pisałam nie mam żadnej rodziny) i on z własnej nieprzymuszonej wykupił mi lekarstwa i zrobił zakupy jedzeniowe, żebym nie musiała wychodzić przez kilka dni. Ja zaś przez rok (do rozwodu) nie pozbawiałam go prywatnej opieki zdrowotnej (akurat złamał nogę), którą mam zapewnioną dla całej rodziny w swojej firmie. A spokojnie w ramach złośliwości mogłam to zrobić. I nie znaczy to, że jesteśmy przyjaciółmi i dzwonimy do siebie na pogaduszki. Poprostu jesteśmy ludźmi... Kobitki, toż to obcym się czasami pomaga. Aż tak nienawidzicie byłych żon? Odpowiedz Link
reksia Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 11:04 babe007 napisała: > Primo, ludzie, którzy maja wspólne dzieci nigdy nie będą w 100% dla siebie obcy hmm ....ja z moim EX jestśmy obcy.... i ja czuje bardzo wyraźnie że od czasu rozwodu to ZUPEŁNIE obcy mi człowiek, jesli on chce ma prawo widywac sie z dziecmi, na tym nasze relacje się kończą, ale ja go unikam, to obcy mi człowiek i po rozwodzie prędzej poproszę sąsiadke o pomoc niz będę prosic o cokolwiek mojego M ale to chyba kolejny dowód na to że każda sytuacja jest inna > Kobitki, toż to obcym się czasami pomaga. Aż tak nienawidzicie byłych żon? To nie jest kwestia NIENAWIŚCI )) Mi moja Ex jest OBOJĘTNA nie są mi natomiast obojętne granice mojego terytorium, które ona przekracza i do przekraczania których rości sobie prawo Odpowiedz Link
imme1981 do reksi 15.01.07, 11:11 babe007, dziękuję, zobrazowałaś to, o czym pisałam i mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi. a ja dodam jeszcze od siebie, że moi rodzice są po rozwodzie i mimo wszystko w trudnych sytuacjach mogą liczyć na wzajemne wsparcie (mimo kategorycznego sprzeciwu żony ojca, która robi wiele, by ograniczyć moje kontakty z ojcem) i ja biorąc przykład ze swoich rodziców (dziękuje za nich Bogu), nie mam zamiaru ingerować w stosunki mojego partnera i jego byłej kobiety, tak samo jak nie ingeruje ile kasy płaci na dziecko, nie wiem, nie pytam, nie chcę, to nie moja sprawa, nie mam problemu z tym, by miał jej pomóc w bardzo trudnej chwili, że ją szanuje i stara się utrzymać zdrowe relacje, mi też na tym zależy, ponieważ nie chcę budować toksycznej rodziny. przyznam, że nie jest to łatwe, ale prościej jest się obrazić na cały świat i robić z siebie ofiarę niż spalić trochę więcej kalorii i popracować nad tym by było dobrze :]. wiem, są różne przypadki, za wysokie alimenty, wredne i psychiczne eks, niedojrzałe next, nieodpowiedzialni faceci. ja wszystko rozpatruję jednak ze swojego punktu widzenia i w oparciu o swoje doświadczenia posiadania "macochy" i bycia "macochą", dlatego nie chcę by traktowano moje wypowiedzi jako pogląd ogólny. życie jest życiem i czasami zdarza się, że nie jest tak jak być powinno. Odpowiedz Link
aga-aga3 Re: "była " czy "nowa"? 16.01.07, 08:54 Moja sąsiadka z 10 piętra też nie jest mi w 100% obca bo mowię jej czasami dzień dobry , ale czy to znaczy że mam pomagać skrecac jej meble czy zastanawiać się nad tym i przezywac to? Niektórzy faceci mają mniejszy kontakt z ex niż z sąsiadami, więc argument że się nie jest obcymi wskazuje na co? tego że to zobowiązuje już do końca zycia....? trochę śmieszne. Fakt jest taki że jak dzieci będą dorosłe facet swojej ex nie musi na oczy juz widzieć jak nie będzie miał ochoty, a co dopiero pomagac jej w czymkolwiek.Więc rozumiem, że ex powinna póki może wykorzystac sytuacje i sobie" powykorzystywać" , argumentując dobrem dzieci faceta do pomocy w ogolnie pojętym domu. Odpowiedz Link
euna Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 13:25 > Czy są mężczyźni mogący udźwignąć ciężar sprawowania opieki nad obiema > rodzinami? Zależy od definicji pojęcia "sprawowania opieki". Ale tak są - na przykłąd mój mąż. Mimo, że ma rozwód z orzeczeniem o winie. W mojej ocenie sprawuje opiekę nie tylko nad swoimi dziećmi z poprzedniego związku ale również nad byłą małżonką. Płaci ogromne alimenty zarówno na dzieci jak i na ex, ponadto codziennie wozi je do szkoły, daje kieszonkowe, finansuje remonty domu ex, ponad alimenty wspiera ją finansowo przy jej inwestycjach (wykup domu), kupił jej samochód i dopłaca do jej wakacji z dziećmi, opłaca też prywatnych lekarzy dla niej. Wszystko to wychodząc z założenia, że dobro dzieci zależy również od dobra ich mamy. Nie tylko nie mam nic przeciwko temu ale bardzo mi się podoba, że mój mąż w tak odpowiedzialny sposób postępuje. Mimo, że stosunki męża z ex (o moich nie wspominając) są bardzo złe. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może wspierać byłe żony finansowo w taki sposób ale tu chodzi też o wsparcie organizacyjne. Gdyby nie było dzieci, sytuacja z pewnością wyglądałaby inaczej. Odpowiedz Link
dominika303 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 13:29 euna skoro wam to odpowiada to czemu nie ! ale są też tacy, kórym takie postepowanie nieodpowiada i już! Ja wychodzę z założenia, ze nowy związek to nowe zobowiązania i tego będę sie trzymać, ale jeśli stare zobowiązania nie kolidują ze spokojnym życiem nowej rodziny to wszytsko jest w porządku ) Odpowiedz Link
latortura Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 16:08 Dominika, uwazam tak samo jak Ty, bebe przesadza (posty powyzej), wychodzi na to, ze facet MUSI wyjsc w skarpetkach a exia MUSI miec zostawiony cały dorobek, ze taki los rozwodników, mój M zostawił WSZYSTKO, oprócz samochodu (1/10 wartosci mieszkania) przy czym exia chce jeszcze połowy za ten samochód czy mój M ma obowiazek opiekowania sie byłą zoną skoro ona nie zaopiekowała sie Nim ? NIE!!! wiec kazda sytuacja jest inna, tam gdzie jest szacunek bedzie zawsze pomoc, tam gdzie wrogosc nigdy tego nie bedzie i w takich sytuacjach facet nie ma obowiazku opiekowania sie, facet powinien opiekowac sie nową rodziną i dziecmi z poprzedniego zwiazku, jesli exia ma partnera to miałaby dwóch panów do pomocy prawda? po to jest rozwód by sie ROZSTAC anie kontynuowac "sielankę" na innych zasadach... Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 16:38 A z czym konkretnie przesadzam? Bo tematów na które sie wypowiadałam było wiele. Nigdzie nie napisałam, że facet MUSI wyjść ze związku "w skarpetkach". Pozwoliłam sobie tylko zauważyć, że wbrew temu co napisała dominika wcale nie jest takie niespotykane, że to kobieta (mimo, ze z dziećmi) w tych przysłowiowych skarpetkach zostaje. Ja np. nie dość, że musiałam wynieść się do wynajętego mieszkania (na szczęście były w nim sprzęty), to jeszcze wcześniej zainwestowałam kupę kasy w remont przedmałżeńskiego mieszkania ex i spłacam nasze małżeńskie długi ("jak będę miał to Ci oddam" - kurde, ze też bankowi tak powiedzieć się nie da). Na szczęście mam dobrą pracę. I (odpukać) jestem zdrowa. Ale jak słyszę, że WSZYSCY mężczyźni wychodzą z rozwodu w skarpetkach, to ośmielam się zwracać uwagę, że NIE WSZYSCY. Odpowiedz Link
dzk35 Re: "była " czy "nowa"? 16.01.07, 09:55 babe, ale Ty dajesz do zrozumienia że to że jak ze związku wyjdzie facet w samych skarpetkach to jest ok.! bo nowa pani ma już i telewizor i pralkę i lodówkę więc była żona może uważać że podział jest w porządku... a nie myślisz że to powinno działać tak by oboje mogli rozpocząć nowe życie a nie wychodzić z założenia że jedno (którekolwiek) jakoś sobie poradzi? Ty masz dobrą pracę ale jeślibyś nie miała? mój pan ma kolegę który mu pozwolił u siebie zamieszkać w zamian za pracę przy jego remoncie a jeśliby kogoś takiego nie znalazł? Odpowiedz Link
babe007 Re: "była " czy "nowa"? 16.01.07, 10:31 Jedyna rzecz, którą daję do zrozumienia to to, że (przy przyjetych wcześniej założeniach, że facet wprowadza się do kobiety) argument o konieczności kupowania pralki lodówki, czy telewizora jest poprostu nielogiczny. Nie uwazm, że ktokolwiek ma kogokolwiek puszczać w skarpetkach. Jestem za sprawiedliwym podziałem majątku. Oczywiście teraz mogłaby sie wywiązać dyskusja na temat, co to znaczy sprawiedliwy podział, ale narazie nie mam weny . Odpowiedz Link
euna Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 18:38 Dominiko, oczywiście się z tobą zgadzam - są osoby którym takie postępowanie nie odpowiada a też i takie które na to sobie pozwolić nie mogą (nie tylko finansowo, ale np ze względu na odległe miejsce zamieszkania), ale też nie postulowałam go jako WZORCA tylko odpowiadałam na pytanie reksi "czy są tacy mężczyźni" Każda sytuacja jest inna i daleka jestem od wskazywania postawy jedynie słusznej. Pozdrawiam ! Odpowiedz Link
dzk35 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 14:03 mężczyzna jest opiekunem całej swojej rodziny – partnerki i wszystkich swoich dzieci (rodziców swoich też, a czasami to również rodziców partnerki) Odpowiedz Link
latortura Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 16:09 dzk35 napisała: > mężczyzna jest opiekunem całej swojej rodziny – partnerki i wszystkich sw > oich > dzieci (rodziców swoich też, a czasami to również rodziców partnerki) no i własnie, tyle, ze partnerki z która zyje i dzieli kazdy dzien, Odpowiedz Link
dzk35 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 16:27 tak właśnie! nie napisałam wszystkich życiowych partnerek tylko partnerki! partnerkę ma się jedną, w każdym czasie może to być tylko jedna albo żadna, nawet jak się jest w związku z dwiema kobietami to nie ma się dwóch partnerek... moim zdaniem wtedy nie ma się żadnej bo partnerstwo jest obustronne albo go nie ma! Odpowiedz Link
lilith76 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 16:31 a czasami to również rodziców partnerki) Nie przesadzasz? Rodzicami powinny się opiekować ich dzieci, a nie ich partnerzy życiowi. Odpowiedz Link
dzk35 Re: "była " czy "nowa"? 15.01.07, 16:40 nie, choć to zależy od układów... ja wiem że moi rodzice mogą liczyć na mojego pana, tak jak jego rodzice wiedzą że moją pomoc mają zawsze gdy jest potrzebna... weszłam do tej rodziny i chcę być jej członkiem a tak przy okazji, wg prawa to powinowactwo (stosunek np. synowa-teściowa jest powinowactwem) nie wygasa po rozwodzie... ;P Odpowiedz Link
luna67 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 15.01.07, 18:21 reksia napisała: > Czy są mężczyźni mogący udźwignąć ciężar sprawowania opieki nad obiema > rodzinami? No mozna brac przyklad z muzulmaninow, oni utrzymuja NARAZ nawet po 10 kobiet (plus wspolne dzieci), wiec naszym M korona z glowy nie spadnie jak beda sie troszyczc tylko o 2 albo 3 rodziny)))))))))))))))))))) Zarty na bok......, Jestem tez Ex i nigdy w zyciu nie wymagalabym od EX pomocy, rozwod jest rozwodem obojetnie z czyjej winy. Jezeli chodzi o dzieci to owszem, jest jego obowiazkiem sie o nie troszczyc, ale o mnie??? z jakiej racji? Jak Exia pare miesiecy po rozwodzie nie daje sobie rady, to nie da sobie nigdy , czyli z tego wynika, ze Ex musi do konca zycia byc do jej dyspozycji? A tak na marginesie, dlaczego kraje trzeciego swiata tak slabo lub wogole sie nie rozwijaja (nie wspominajac o korupcji)?... bo za duzo sie im pomaga, najfajniej jest spoczac sobie na "laurach", niech inni za nas robia, bo tak ich nauczylismy i tak jest najwygodniej)) Ech mam dzisiaj bardzo zly chumor(((( napisze dlaczego jak troche ochlone Odpowiedz Link
imme1981 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 15.01.07, 23:55 kraje trzeciego świata wolno się rozwijają, ponieważ wpływ na to mają warunki geograficzne i kulturowe, przede wszystkim ponieważ kraje bogatsze i silniejsze tak naprawdę żerują na nich, pomagają tylko oragnizacje i dzięki Bogu. jestem natomiast w szoku jak można wypisywać takie bzdury? nie czytasz gazet? nie znasz polityki zagranicznej? a tak na marginesie, korupcja jest duża w krajach katolickich i to kraje protestanckie szybciej się rozwijają, dlaczego? długo tłumaczyć, zapraszam do dyskusji na innym forum. i jeszcze jedno nie "muzułmani" tylko "muzułmanie" i kraje arabskie nie należą do krajów trzeciego świata, poza tym muzułmanie w kwestii rozwodów nie pierniczą się jak Polacy i Polki, tam facetowi każe się płacić dziecku i byłej żonie alimenty, do czasu aż ta nie wejdzie w kolejny związek małżeński. allah akbar! :] Odpowiedz Link
dominika303 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 00:02 imme tak z ciekawości ......... a jeśli juz taka ex żnoa ma nowego męża to ten exmąż już jej i dziecka nie musi utrzymywać??????? Odpowiedz Link
imme1981 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 00:10 jak nie chce odpowiadać finansowo za swoje dziecko niech łaski nie robi, ludzie, tu nie chodzi o kasę, alimenty nie są łaską dla osób w ciężkiej sytuacji finansowej, w Niemczech mąż płaci nawet jeśli jego była zarabia więcej niż on, bo on płaci na dziecko a nie na nią, jego dziecko i bez względu na stan finansowy matki. tak trudno to pojąć? jeśli już nie uczestniczy w życiu dziecka tak często jak powinien ze względu na rozwód, jeśli nie może go codziennie odbierać ze szkoły, niech mu chociaż za plecak i kredki zapłaci i na komputer odkłada. ja czegoś nie rozumiem, co oznacza dla was termin "alimenty"? zapomogę dla bidującej matki? czy współodpowiedzialność finansowa za wspólne dziecko? współodpowiedzialność będzie mieć miejsce do końca życia rodziców,a nie tylko wtedy gdy matce zacznie się lepiej powodzić. co innego gdy go nie stać, nie jestem za tym by ściągać z ojca ostatni grosz, bo sama nie miałabym sumienia,ale gdy może powinien płacić. jeśli miałam co jeść i w co się ubrać, alimenty szły na lepszą szkołę, kursy języka itp. to tyle co mogłam od niego dostać, jego córka dostanie więcej, normalną rodzinę Odpowiedz Link
damiri Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 01:01 Imme, tak dla zupelnej scisloci, to w wielu krajach muzulmanskich prawo pozostawia dzieci przy ojcu po rozwodzie, z prostego powodu: to on ma srodki do zycia a ona wraca do domu ojca na utrzymanie. Odpowiedz Link
imme1981 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 10:12 co za bzdura! zacytuj taki przepis, albo podaj choć źródło skąd czerpiesz taką wiedzę Odpowiedz Link
olvi Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 13:46 To nie jest bzdura. Matka ma wiecej praw do dzieci do lat siedmiu, ale nie w przypadku gdy wyjdzie za maz po raz drugi: www.islam-qa.com/index.php?ref=20705&ln=eng&txt=child%20custody%20divorce www.islam-qa.com/index.php?ref=5234&ln=eng&txt=child%20custody%20divorce Natomiast istotnie bez wzgledu na rozwod ex maz musi utrzymywac dziecko. NIE ZONE. www.islam-qa.com/index.php?ref=89708&ln=eng&txt=divorce%20money Odpowiedz Link
reksia Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 14:44 ja tylko dodam że : prawo muzułmańskie jest nazwane prawem ze względu na brak adekwatnego pojęcia w językach europejskich i ma charakter wszechobejmujący. Jest to prawo stworzone przez Boga, traktowane przez samych muzułmanów jako prawo naturalne, a zatem takie, którego człowiek nie może zmienić. Z tego punktu widzenia, bezowocne wydają się petycje społeczności międzynarodowej do władz krajów muzułmańskich o zmianę często okrutnych, ortodoksyjnych zapisów w prawie karnym tych państw (przykładem może być zislamizowane prawo Pakistanu z 1979 roku, które przewidywało np. kamienowanie kobiet za zdradę małżeńską lub biczowanie za picie alkoholu Poinadto jeśli dany zapis jest usankcjonowany przez szari’at, jego zmiana w rozumieniu muzułmańskich teologów byłaby świętokradztwem. Dla naszych prawników w zlaicyzowanym świecie prawo stanowi żywy byt, będący odbiciem celów i potrzeb społeczeństwa, któremu służy. W prawie islamskim natomiast, „jednostka jest poddana prawu i musi się do niego przystosować” Tak więc w skrócie prawo w rozumieniu zachodnim jest stworzone dla człowieka i zmienia się wraz z ewolucją więzi społecznych. Prawo w rozumieniu islamu jest niezmienne, tak więc ewoluujące społeczeństwo każdorazowo musi dążyć do tego, by się dostosować do wymagań ustanowionego przed wiekami prawa. Imei 1981 twierdząc że: > muzułmanie w kwestii rozwodów nie pierniczą >się jak Polacy i Polki, tam facetowi każe się płacić dziecku i byłej żonie >alimenty, do czasu aż ta nie wejdzie w kolejny związek małżeński. allah >akbar! :]" mylisz się zdecydowanie bo dzieci wg prawa na które sie powołujesz NALEŻĄ DO OJCA ale z jednym masz racje : muzułmanie się nie pierniczą;P allah >akbar! :]" Odpowiedz Link
imme1981 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 16:37 w sumie nie wiem jaki był cel tego mini wykładu na temat róznic między szari'a a prawem w krajach zachodnich, z tego co napisałaś nie wynika, że dziecko zostaje przy ojcu, zostaje przy matce do pewnego wieku o czym już pisaliśmy Odpowiedz Link
imme1981 dla uzupełnienia 16.01.07, 17:24 "Allah zabrania wyrządzania krzywdy żonie, a brak środków na utrzymanie właśnie to powoduje. Islamski sędzia w takiej sytuacji może zarządzić rozwód z winy męża nawet, jeśli powodem zaniedbywania jest to, że zbiedniał. Zdaniem trzech głównych szkół religijnych nie wolno dopuszczać do tego, by kobieta głodowała. Jedynie Abu Hanifa uważał, że trudna sytuacja finansowa męża powoduje, iż wydaje na żonę w miarę możliwości. Twierdzenie swe oparł na słowach Koranu: „Niech ten, który żyje w dostatku, wydaje według tego, co dał mu Bóg, Bóg nie obciąża żadnej duszy niczym innym, niż tym, co jej dał” (Koran 65/7). Według Abu Hanifa w tej sytuacji mężczyzna nie postępuje niesprawiedliwie i nie wolno być dla niego niesprawiedliwym, godząc się na rozwód. Natomiast, jeśli mąż jest bogaty i nie utrzymuje żony, to należy przeciwstawiać się temu nie poprzez stosowanie procedury rozwodowej, lecz używając innych metod. Może to być na przykład sprawiedliwe rozporządzenie jego majątkiem dla zabezpieczenia kobiecie środków do życia" Sura "Rozwód": Nie wypędzajcie ich z domów i niech wcale nie wychodzą, chyba że dopuściły się jawnej bezecności. Takie są granice Boga! A ten, kto przekracza granice Boga, ten czyni niesprawiedliwość sobie samemu. Ty nie wiesz: Być może, Bóg spowoduje, że zajdzie coś nowego. 2 A kiedy nadejdzie ich termin, to albo zatrzymajcie je w sposób godny, albo rozstańcie się z nimi w sposób godny. I wezwijcie świadków, dwóch sprawiedliwych spośród was, i ustanówcie świadectwo wobec Boga. Przez to napominany jest ten, kto wierzy w Boga i w Dzień Ostatni. A temu, kto się boi Boga, On przygotuje jakieś wyjście; 3 i da mu zaopatrzenie stąd, skąd on się nawet nie spodziewa. A temu, kto ufa Bogu, On sam wystarczy! Oto Bóg powoduje spełnienie swojego rozkazu! Bóg ustanowił miarę dla każdej rzeczy. 4 A te spośród waszych żon, które już zwątpiły w okres miesięczny - jeśli macie wątpliwości - niech czekają trzy miesiące; podobnie te, które jeszcze się nie rozwinęły. Kobiety brzemienne zaś niech czekają, aż złożą swoje brzemię. Temu, kto się boi Boga, On przyniesie ułatwienie. 5 Taki jest rozkaz Boga, który wam zesłał. A kto się boi Boga, temu On odpuści złe uczynki i powiększy jego nagrodę. 6 Dajcie im mieszkanie, tam gdzie wy mieszkacie, stosownie do waszych środków! Nie wyrządzajcie im przykrości i nie stawiajcie ich w trudnej sytuacji! A jeśli są brzemienne, to łóżcie na ich utrzymanie, aż złożą swoje brzemię! A jeśli one karmią wasze dziecko, dawajcie im za to wynagrodzenie i porozumiewajcie się ze sobą godnie! A jeśli napotykacie jakieś trudności, to niech karmi je inna! 7 Niech ten, który żyje w dostatku, wydaje według swojego dostatku! Niech ten, któremu zostało wymierzone, wydaje według tego, co dał mu Bóg! Bóg nie obciąża żadnej duszy niczym innym, niż tym, co jej dał. Bóg da wam po przeciwnościach ukojenie. "Opieka nad dzieckiem: Jeśli małżeństwo jest anulowane, to prawem żony jest opieka nad dzieckiem, jeśli ma ono mniej niż siedem lat" jednak w różnych krajach jest różnie np. w Tunezji, po rozwodzie dzieckiem opiekuje się ten, kto ma do tego warunki, jeśli ojciec jest biedny lub chory opiekuje się matka, w odwrotnej sytuacji jest odwrotnie, ale nie ma założenia, że zawsze opiekuje się ojciec. Odpowiedz Link
dominika303 Re: dla uzupełnienia 16.01.07, 17:34 imme i oki ) szkoda, że u nas tak nie ma ( bo zamiast dawac exżonie coraz wyższe alimnety mozna dziecko wychowywać w domu ojca - i to by zakończyło ta dyskusję o nieskazitelnym islamie ) bo coraz bardziej go lubię, a tym samym exie powinny się go bardziej bać, lub zacząć pracować za większe pieniążki i zwiększyć swe możliwości, bo nie tylko ojciec jest zobowiązany wg możliwości zarobkowych matka powinna byc tez do tego zobligowana - szkoda, że sądy o tym zapominają i trzeba o tym przypominać( Odpowiedz Link
damiri Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 20:37 Wiedze taka czerpie od kolezanki - Iranki, wychowanej przez ojca po rozwodzie z jej matka i od paru innych znajomych muzulanow i muzulmanek. Wg. Shari'a prawna opieka nad dziecmi od ok 7 roku zycia przypada ojcu. Zapewne nie jest tak w kazdym kraju, o ile wiem, np nie w Pakistanie. Byc moze nie zawsze jest to przepis prawny jako taki ale obyczaj podyktowany religia. Odpowiedz Link
reksia do Imme1981 16.01.07, 10:23 hehehehehe....Imme na o jakim kraju lub krajach konkretnie mówisz? pytam, bo kila osób z mojej rodzinki pomieszkiwało tam przez wiele lat ))i rozbawiało mnie to napisałaś w świetle historii i świetle faktycznych zdarzeń w których uczestniczyli i które znam z ich opowiadań Odpowiedz Link
imme1981 do reksia i olvi 16.01.07, 14:47 drogie panie, my tutaj rozmawiamy o przepisach a nie o waszej ich interpretacji, pisząc o islamie pisałam o prawie szari'a, które nakłada obowiązek opieki nad dzieckiem po rozwodzie i pomocy matce, gdy ta nie wejdzie w następny związek, jaka jest praktyka? ano taka jak u nas, każdy robi swoje i każdy interpretuje przepisy jak mu się chce, jak mu wygodnie. wracając do islamu, jeśli chodzi o dziecko, opieka nie ma związku z kasą *jakbyście chciały, bo tu wszystko się o kasę rozgrywa) ale o to, że do pewnego wieku w życiu dziecka ważniejszy staje się ojciec a nie matka, i to wiemy nawet z naszej zachodniej nauki. i proszę, nie przesyłacie linków, informacje w necie są funta kłaków warte, ja polecam w celu doinformowania Ewa Machut – Mendecka, "Kobieta bez zasłony. Muzułmanka w świetle wiary i kultury" [w:] Być kobietą w Oriencie, Warszawa 2001, tam między innymi jest o obowiązku alimentacyjnym względem żony i dziecka. Należy też pamiętać, że islam jest bardzo podzielony i np. szyici czy sunnici mogą inaczej podchodzić do prawa, ale jak wspomniałam, nie chodzi o interpretację a zapis. reksia, ja nie wiem co Cię śmieszy, to, że teoria mija się z praktyką? tak jest w każdym kraju na świecie...niestety pozdrawiam :] Odpowiedz Link
olvi Re: do reksia i olvi 16.01.07, 15:00 wybacz, ja wierze bardziej okreslonym stronom w necie, gdzie wypowiadaja sie specjalisci od islamu - znajacy sie na szarii, niz naukowcom spoza tego obszaru kulturowego. Odpowiedz Link
imme1981 Re: do reksia i olvi 16.01.07, 16:26 wiesz co? w necie są "specjaliści" od wszystkiego. pisałaś prace mgr? jeśli w oparciu o net na pewno jej nie obroniłaś, przywołana przez ze mnie autorka jest osobą, która bada kulturę od lat będąc w tej kulturze, jeśli ludzie chcą się uczyć w oparciu o internet to marna nasza przyszłość, nie wiem czy zauważyłaś jak brzmi nazwisko autorki, to kolejny dowód na to jak głęboko w tej kulturze siedzi, poza tym naukowcy nie tylko obserwują, ale mają jeszcze dar dogłębnej analizy, potrafią spojrzeć na wiele spraw w szerszym kontekście, nie skłaniają się do jednej opcji, a to co mi przytoczyłaś to jak poradnik ziołowy ojca Klimuszki. poczytaj więcej, czytaj dużo a wtedy można dyskutować i mam nadzieje, że na tym koniec dyskusji o islamie :] i proszę powiedz mi jak nazywają się ci specjaliści od islamu? lewis? tibi? edward w. said? autorka przeze mnie przywołana w wielu swoich tekstach powołuje się na wybitnych orientalistów, których owi specjaliści uważają za niewiernych albo pseudonaukowców. Odpowiedz Link
olvi Re: do reksia i olvi 16.01.07, 17:09 to niespecjalnie jest miejsce na dyskusje o islamie, ale: - prace magisterska pisalam juz jakis czas temu, jak najbardziej korzystajac z netu (choc nie tylko), bo tak swiezych informacji jak byly mi potrzebne w ksiazkach nie bylo - i wierz mi, obronilam - orientalisci i specjalisci maja racje jesli chodzi o teorie - problem polega na tym, ze w dzisiejszych krajach muzulmanskich rozdzwiek miedzy teoria a praktyka jest duzy - a chyba interesuje nas praktyka. W teorii w naszym prawie ojciec placi alimenty w odpowiedniej wielkosci. Praktyka bywa inna. Odpowiedz Link
imme1981 Re: do reksia i olvi 16.01.07, 17:28 tak, dokładnie, rozmawiamy o teorii i ja zaznaczyłam to na samym początku, bo praktyka jest często inna i to akurat nie wynika z islamu a z mentalności ludzi, dlatego pisałam, że w islamie nie jest tak, że dziecko zawsze oddawano ojcu lub ojciec płaci tylko na dziecko, przepisy wyglądają inaczej, biorą pod ochronę kobietę, podobnie rzecz się ma z poligamią, niby dozwolona, ale bardzo rzadko praktykowana, choć nam, europejczykom wydaje się inaczej. w dyskusji nie może się nam wydawać, albo jesteśmy pewni, albo nie, jeśli nie nie zabieramy głosu :] pozdrawiam :] na tym koniec i tyle ode mnie ntt, faktycznie to nie jest miejsce Odpowiedz Link
kasia_kasia13 Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 11:35 Nie tylko muzulmanie sie "nie piernicza", jak to okreslilas. Na Zachodzie tez prawo duzo bardziej chroni interesy kobiet i dzieci po rozwodzie. Odpowiedz Link
reksia Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 12:40 kasia_kasia13 napisała: > Nie tylko muzulmanie sie "nie piernicza", jak to okreslilas. Na Zachodzie tez > prawo duzo bardziej chroni interesy kobiet i dzieci po rozwodzie. Bzdura!!! W Stanach ten z rodziców otrzymuje dziecko, który moze mu zapewnić lepsze warunki -materialne i lepsze warunki szeroko rozumianego rozwoju. Dużo częściej wiec ojcowie otrzymują prawo do opieki nad dziećmi,stad faktycznie leniwi, wolą płacić nawet wysokie alimenty, ale by dziecko np zostało przy matce. Niepracujaca matka z niskim wykształceniem nie mogąca zapewnić dziecku dobrych warunków ,nie miała by żadnych szans na otrzymanie prawa do opieki!! Odpowiedz Link
m-m-m Re: No pewnie, muzulmani:-))))) 16.01.07, 11:40 tam facetowi każe się płacić dziecku i byłej żonie alimenty, do czasu aż ta nie wejdzie w kolejny związek małżeński. Ale to zapewne wynika z tego, że nieznaczny procent kobiet pracuje zawodowo i na siebie zarabia. Odpowiedz Link
morskie_oko Re: "była " czy "nowa"? 16.01.07, 12:27 Myślę, że słowo "opiekun" nie jest najwłaściwsze, ale tak jak ktoś już napisał - sąsiadom się pomaga, dlaczego więc nie byłej żonie? Mój mąż pomaga swojej eks od czasu do czasu w sprawach nawet nie związanych z dzieckiem, typu pomoc w przewiezieniu kanapy czy drobnym remoncie. I szczerze mówiąc nie widzę w tym nic dziwnego. Myślę, że ważna jest częstotliwość takiej pomocy, co innego remont, czy jakaś awaryjna sytuacja, co innego oczekiwanie pomocy ze wkręceniu żarówki co drugi dzień. Dla równowagi dodam, że zdarzyło się kilka razy, że mąż dostał od eksi podwójne zaproszenia na premierę filmu (eksia ma dostęp do takich zaproszeń) i mogliśmy pójść za friko do kina. Chyba zdrowy umiar i rozsądek jest receptą "na sukces". U nas eksia nie nadużywa pomocy eksa, ale też on czy ja nie mamy problemu, gdy taka pomoc jest potrzebna, bo wiemy, że to rzeczywista potrzeba a nie jej widzimisię. Odpowiedz Link