kimbeli
06.03.07, 10:57
Sama nie wiem, co o tym mysleć. Pomyslałam więc o tym forum, wiedząc, że tutaj
mogą być kobiety, które nakierują mnie na rozwiązanie, chociaż nie jestem
macaochą

I nawet się nie zanosi.
Może to faktycznie ja jestem podła? Może nie znam realiów? Sama już nie wiem.
Wychowuję dwóch synów, 11 i 13 lat, mąż odszedł wiele lat temu. Założył nową
rodzinę i niewiele interesuje się dziwćmi. Teraz muszę wyjechać do pracy za
granicę na co najmniej 6 miesięcy i nie mam z kim zostawić dzieci. Poprosiłam
o pomoc ich ojca. Zgodził sie3, ale po kilku dniach zadzwoniła z obelgami jego
obecna żona i powiedziała, że z żadnymi cudzymi bachorami siedzieć nie będzie.
Wyzwała mnie od najgorszych, ale to szczegół. On teraz nie odbiera telefonu -
nawet od synów.
I mam zagwozdkę.
Koleżanka namawia mnie na drogę sądową. Chyba założę sprawę o wypłatę
zaległych alimentów i nie tylko i pozbawienie ojca praw rodzicielskich.
Żeby wszystko było jasne chcę powiedzieć, że odszedł od rodziny jak młodszy
syn miał kilka miesięcy. Bylismy małżeństwem od kilku lat, ja po urodzeniu
starszego syna nie pracowałam i zajmowałam się domem. Miałam tylko berdzo
nieregularne dochody, które całkowiecie ustały po urodzeniu się drugiego
dziecka, które było planowane.
On w tym czasie robił stucda podyplomowe i kursy, miały one poprawić sytuacje
materialną. Zdecydowaliśmy się na to, że ja zostanę w domu (na żadna pomoc nie
moglismy liczyc) i "żeby nie tracić czasu" urodzę drugie dziecko.
Drugi syn był ciężko chory, pierwsze miesiące życia spędził w szpitalu.
Podejrzewano ciężką chorobę genetyczną, tym bardziej, że były już takie
przypadki w rodzinie byłego męza. Odszedł do koleżanki z pracy i przez kolejne
lata synami się nie interesował.
Zostałam z ciężko chorym dzieckiem, drugim przedszkolakiem i bez srodków do
życia. Przeżyłam dzieki wsparciu ludzi i mojej teściowej, która pomagała i
wspierała mnie przez wszystkie trudne lata. Moi rodzice nie zyli.
Wystąpił o rozwód po 5 latach. Rozwód był bez orzekania o winie, chociaz jego
matka chciała świadczyć przeciwko jedynakowi. Chciałam tego uniknąć.
Ojciec miał zasądzone alimenty na synów w wysokości 350 zł na starszego i 500
na młodszego (specjalna dieta). Zostałam w naszym mieszkaniu (38 m, dwa
pokoje). Były mąż dostał wkład na mieszkanie, z którego miał częściowo mnie
spłacić (70 tys.). Nigdy tych pieniędzy nie zobaczyłam.
Nawet nie liczyłam, że kiedykolwiek je zobacze. Bardzo dobrze zarabiam i pomoc
ze strony byłego męża do niczego nie jest mi potrzebna.
Ojciec zainteresował się dziećmi dopiero bardzo niedawno. Teraz już wiem, ze
było to warunkiem postawionym przez moja teściową, aby spotkać się z jego nową
rodziną (wykrzyczała to jego żona). Chłopcy widywali ojca najpierw raz w
miesiącu, potem coraz częściej. Inicjatywa zawsze wychodziła od niego.
Alimentów dalej nie płaci.
Starałam się podtrzymywać dobre relacje między nimi, ponieważ sama wiem, jak
to jest gdy człowiek jest zdany wyłacznie na siebie i nie ma nikogo, z kim
wiążą mnie więzy krwi. wIEDZIAłAM, żE ma trudną sytuację materialną, jego zona
teraz nie pracuje, i sam utrzymuje cała rodzinę (córka żony i ich wspóne diecko).
Chłopcy chłopcy chodzili na spotkanie z ojcem z pieniązkami na rozne atrakcje,
bo wiedziałam , że icj ojca na to nie bardzo stać.
Zaproponowałam, że mogą w tym czasie zamieszkać u mnie, żeby nie było im
ciasno. Zobowiązałam się do regularnego przysyłania pieniędzy na dzieci.
Chciałam tylko żeby mieli opiekę kogoś bliskiego przez te pół roku. Ale widać
ojciec się nie poczuwa. Skoro tak to ja też się poczuwać nie będę do niczego
w stosunku do niego.
Teraz chłopcy zaczynaja mówić, jak było na wizytach u ojca. Ona zionie
nienawiścią do mnie, nastawią męża i dzieci. Straszy mną jak babą jagą. I nic
z tego nie rozumiem. Czasem mam ochotę pogrążyć ich finansowo, a czasem jeszcz
mam nadzieję, że to się zmieni. Że baba zrozumie, że nie jestem jej weogiem.
Jak mam rozmawiać z byłym mężem? Jak mam mu wytłumaczyć, że nawet nie chce od
niego wsparcia finansowego, ale pomocy w wchowywaniu chłopców.
Im on jest potrzebny, mnie juz nie.
Jak mam z nim rozmawiać???