Dodaj do ulubionych

Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia?

30.04.07, 13:37
Mam mało czasu co prawda, ale czytuję dorywczo różne fora.
To, co kłuje mnie w oczy, to wszechobecny pogląd, że MACOCHA MA SIĘ POŚWIĘCAĆ.
Zawsze w wszędzie:
- ubóstwiać i adorować progeniturę swojego pana,
- z radością zgadzać się na ciągłe (czasem wleczące się w nieskończoność)
wizyty pasierbiatek w domu Macochy, mimo, że nie ma na to warunków, a Macocha
sama spodziewa się dziecka,
- zgadzać się bez szemrania i z niekłamaną radością na "dobrowolne" dpłaty
pana kolejno do: remontów w mieszkaniu eksi, wycieczek zagraniczych
pasierbiatek, prywatnych szkłół dla pasierbiatek, lekcji tańca, śpiewu,
zakupu konia (był taki przypadek),
- z wyrozumiałością przyjmować fakt podrzucania przez eksię pasierbiatek
ZAWSZE wówczas, kiedy to PASUJE EKSI,
- z uśmiechem pobłażania i niemej aprobaty godzić się na finansowe roszczenia
eksi w temacie alimentów (zwłaszcza wtedy, gdy nie ma z czego tych alimentów
podnieść i z tego powodu Macocha już będzie się odżywiać wyłacznie chlebkiem
z margarynką - ach, jak to dla niej zdrowo - panu i pasierbiatkom serwując
kotlecik i ubierać się już tylko w lumpeksach,
- na każdym kroku schodzić z drogi pasierbiatkom/eksi/rodzinie zakochanej w
eksi, bo jeszcze to towarzystwo trwałego uszczerbku na osobowości dozna,
- leczyć się psychiatrycznie na każdą insynuację eksi,
- leżeć krzyżem,
- odlecieć na księżyc.

Na żadnym też forum nie zauważyłam takiej SUROWOŚCI do kobiet w tej samej
sytuacji, co na naszym.

Każde chłodne i rozsądne zdanie na temat stosunków pasiebiatek - macoch jest
u nas przez niektóre macochy piętnowane.
Nawet czekam, kiedy zostanie im zalecone zamknięcie się w żelaznej klatce i
wystawienie - dobrowolne i wychowawcze - na miejskim rynku lub pod wiejskim
kościółkiem.

Czytając niektóre wypowiedzi odnoszę wrażenie, że same Macochy uważają się za
COŚ GORSZEGO OD PASIERBIATEK i eksi oczywiście.
Godzą się na gorsze traktowanie siebie i swoich własnych dzieci. Często
Macochy z własnej woli ubierają się i jedzą gorzej od pasierbietak, całe
dodatkowe pieniądze przeznaczając nie na własne potrzeby, tylko na zachcianki
pasierbiatek lub właścicielek tychże.

Czy to nie przesada?

Krew się we mnie burzy, bo ja juz wiem, że NIE WARTO poświęcać się dla nie
swoich dzieci.

MACOCHY, BĄDŹMY DLA SIEBIE LEPSZE.
Obserwuj wątek
    • pom Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 13:50
      same Macochy uważają się za
      > COŚ GORSZEGO OD PASIERBIATEK i eksi oczywiście.
      > Godzą się na gorsze traktowanie siebie i swoich własnych dzieci. Często
      > Macochy z własnej woli ubierają się i jedzą gorzej od pasierbietak, całe
      > dodatkowe pieniądze przeznaczając nie na własne potrzeby, tylko na zachcianki
      > pasierbiatek lub właścicielek tychże.

      I to jest odpowiedź na postawione pytanie.

      Szanuj się a będą Cie szanować.
      Amen

      pom - macocha bardzo dla siebie dobra
      • e_r_i_n Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:04
        Dokładnie tak - podpisuję się. Jeśli macocha sama nie postawi granic ingerencji
        przeszłości męża w swoje życie, nikt inny tych granic nie postawi.
        • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:24
          Jak już jestem w złym humorze, a Wy mnie nie zagryzłyście, to i resztę wygarnę.

          Pamiętam tu wpis miłej dziewczyny, której mąż ciągle przywoził do domu swojego
          syna - właściwie codziennie i o każdej porze. Dziewczyna pracowała zawodowo i
          sama była w pierwszej ciąży, którą znosiła nienajlepiej. Dziewczyna dawała
          delikatnie do zrozumienia, że mają malutkie mieszkanie (mąż zostawił byłej
          piękne czteropokojowe), że pasierb zjada posiłki, które były dla niej...
          Własnym oczom nie mogłam uwierzyć, jak się niektóre macochy na tę dziewczynę
          rzuciły! Została oskarżona o zazdrość o to mieszkanie, pazerność (te zjedzone
          przez pasierba kotlety), a przecież czy to tak trudno zrozumieć, że dziewczynie
          się nie przelewa i, że WSZYSTKO ma znaczenie? Czasem nawet ten dodatkowy
          kotlet, który zeżarł pasierb ciężarnej macosze...

          A pamiętacie wpis Ciemnejnocki o wysokości alimentów PO URODZENIU jej własnego
          dziecka? Jedna taka przemądrzała, która nie jest niczyją macochą i pojęcia nie
          ma o naszych problemach, wręcz zagroziła Ciemnejnocce przypominając jej, że
          kiedyś zamieściła ona swoje zdjęcia ślubne na naszym forum i już nie jest
          anonimowa i KTOŚ może eksi donieść, jaka to naprawdę Ciemnanocka jest...
          Ordynarne gryzienie w łydkę, po prostu słów brak...

          Macocha nie ma prawa źle się poczuć, gdy królewiątko w postaci pasiebiatki jej
          niskie progi zaszczyci, bo wiadomo MA WIEDŹMA HUMORY.
          Nie ma prawa zwyczajnie do własnego męża się przytulić, bo to DEMONSTRACJA i
          dzieciak urazu dostanie.

          Macocha powinna być uległa i trwać w ciągłym poczuciu winy za to, że w ogóle
          jest. I jak jej mówią, że jest wielbłądem, nie ma prawa zaprzeczyć, tylko jej
          zakichanym obowiązkiem jest natychmiast zgłosić się do weterynarza...

          Nie mam zamiaru wmawiać Macoszkom poszukującym na tym forum wsparcia i
          potwierdzenia, że mają szukać dla siebie weterynarza.
    • pom aaaa i jeszcze 30.04.07, 13:52
      > Każde chłodne i rozsądne zdanie na temat stosunków pasiebiatek - macoch jest
      > u nas przez niektóre macochy piętnowane.

      Przypomina mi to sytuację w obozach pracy, gdzie najbardziej bezwzględnymi
      strażnikami byli wytypowani więźniowie.
      • natasza39 Re: aaaa i jeszcze 01.05.07, 17:42
        pom napisała:

        > > Każde chłodne i rozsądne zdanie na temat stosunków pasiebiatek - macoch j
        > est
        > > u nas przez niektóre macochy piętnowane.
        >
        > Przypomina mi to sytuację w obozach pracy, gdzie najbardziej bezwzględnymi
        > strażnikami byli wytypowani więźniowie.

        Porównanie, co najmniej dziwne, żeby nie powiedzieć niesmaczne.
        • pom Re: aaaa i jeszcze 04.05.07, 21:49
          "Nigdy nie rżnęłam damysmile"

          by Natasza39
          big_grin
          • natasza39 Re: aaaa i jeszcze 04.05.07, 21:56
            pom napisała:

            > "Nigdy nie rżnęłam damysmile"
            >
            > by Natasza39
            > big_grin

            Mylisz pojęcia i kontekst.
            Ale to sie zdarzasmile
            Nawet jak ktoś nie jest damą, może być nawet chamem ostatnim, to w realiach
            polskich w szczególności nie miesza rozmów o dupie maryni z czymś co dla
            milionów Polaków kojarzy się jednoznacznie z obozami i kacetami.
            • pom Re: aaaa i jeszcze 04.05.07, 21:59
              Dobrze poczytać kogoś mądrego i światłego.smilesmile
              • tautolog Droga pom 04.05.07, 22:34
                Na twoim miejscu poprosiłbym Nataszę, żeby pisała do ciebie drukowanymi literami.
                Amerykanie przeprowadzili ostatnio badania, które wskazują na większą
                przyswajalność i ZROZUMIENIE takowego.
                • pom Re: Droga pom 04.05.07, 22:36
                  A ja myslałam, że to forum macochy
                  a nie nadętochy

                  EOT
                  • weronka77 Re: Droga pom 04.05.07, 22:38
                    Może nadętochy macochy?wink ALbo macochy nadętochy?wink
                    • pom Re: Droga pom 04.05.07, 22:42
                      A jest gdzieś forum wyluzochy olewochy?smile
                      Bo ja chętnie!

    • e_r_i_n Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:07
      anastazjapotocka napisała:

      > Na żadnym też forum nie zauważyłam takiej SUROWOŚCI do kobiet w tej samej
      > sytuacji, co na naszym.

      A to myślę wynik częstego w naszym kraju myslenia 'inaczej czyli gorzej'.
      I jeśli ktoś ma inne podejscie do tematu 'macocha i jej udział w zyciu pasierba'
      (tzn. wyznaje zasade obojetnosci, stania z boku, a nie zaangazowania), to
      znaczy, że jest nieczułym robotem i należy sie mu wieczne potepienie.
    • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:08
      ...pewnie dlatego, by zrezygnowała ze związku z facetem "garbatym".
      No i stereotyp z "Kopciuszka" robi swoje.
      • erlich3 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:25
        podpisuję się pod tym apelem rękami i nogami.za wyrażenie swoich ZDROWYCH I
        NORMALNYCH poglądów zostałam już śmiertelnie potępiona na wieków wieków,
        nazwana "betonem" itd itp.Ja nie pasuję do układu paź i księżniczka z paziem w
        moim wykonaniu. I wcale nie zamierzam roztkliwiać się nad biednymi pasierbami
        bo ja wcale nie przyczyniłam się do ich biedy od samego początku naszego
        związku z M sprecyzowałam ,że nie zamierzam matkować jego córce. Zgodził się na
        to. Jedyna rzecz która mnie niepokoi, to groźby i wizje czarnej przyszłości,
        które co poniektóre eksie rozsiewają na forum tzn jak to M kiedy tylko się
        przebudzi z tego letargu i uświadomi sobie ileż zła uczynił swojej córce
        znienawidzi macochę i obciąży ją odpowiedzialnością za wszystkie nieszczęścia
        swojego życia. I tak się zemści zły los na okrutnej macosze.Pytanie kieruję do
        tych okrutnych macoch które nie wypełniły swego życia poświęceniem dla biednych
        pasierbiąt: czy któreś z was przydarzyła się ta ciekawa historia?
        • anastazjapotocka No, błagam Cię Erlich... 30.04.07, 14:32
          nie rozśmieszaj mnie, bo dostanę zajadów...
          Już widzę, jak mój Misio przejrzawszy na oczy rzuca mnie w diabły i idzie
          zamieszkać na wytartym trawniku pod oknem sypialni swojej córki...
        • natasza39 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 01.05.07, 17:45
          erlich3 napisała:

          > podpisuję się pod tym apelem rękami i nogami.za wyrażenie swoich ZDROWYCH I
          > NORMALNYCH poglądów zostałam już śmiertelnie potępiona na wieków wieków,
          > nazwana "betonem" itd itp.

          No popatrz, erlich, stary Giertych ma tak samo!
          Też za wyrażanie swoich ZDROWYCH I NORMALNYCH poglądów na temat żydów, pedałów i
          dinozaurów został nazwany "betonem"smile
      • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:29
        Jesteś Darem Bożym dla mnie M-m-m. Czy ja Ci już kiedyś mówiłam, ile
        zawdzięczam Twoim radom?
        I czy, podła ja niewdzięcznica, w ogóle Ci podziękowałam?

        P.S.
        Pasierbiatka z konkubentem jadą do Tunezji.
        Eksia im zasponsorowała, skoro "ten s....syn i ta małpa" pożałowali kasy...

        Małpa ma się dobrze i kupiła sobie nowe ubranka, pamiętając o czaderskich
        butkach dla Misia.
        • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:44
          Eksia im zasponsorowała, skoro "ten s....syn i ta małpa" pożałowali kasy...


          No pewnie, gdyby nie "ta małpa" to tatuś chętnie by za Tunezję dawno dorosłej
          córki i jej równie dawno dorosłego konkubenta chętnie by zapłacił. A tak to "ta
          małpa" jako konkurencja córki do kasy tatusia pogmatwała plany.


          I czy, podła ja niewdzięcznica, w ogóle Ci podziękowałam?


          He, he, kiedyś mój M. mało wybrednie się wypowiedział, żeby nie chwalić dnia
          przed zachodem słońca, a kobiety przed śmiercią wink))))
    • kasia_kasia13 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:31
      Nie zauwazylam, aby ktokolwiek nawolywal tutaj do poswiecania sie. Sa za to
      wciaz jeszcze tutaj glosy osob, ktore probuja namiawac do zwyklej ludzkiej
      przyzwoitosci.
      Miedzy poswiecaniem sie a niechecia, wrecz nienawiscia polaczona z zadroscia,
      jaka bije z niektorych postow, jest cala gama innych mozliwosci. Chocby
      (zyczliwa) obojetnosc. Ale po co ja Ci to tlumacze...
      • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:34
        Kasiu, a ile Ty masz pasierbiatek? I jakie ekstrasy - obok płacenia alimentów -
        kupujecie tymże?
      • niezapominajka281 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:47
        Widzisz ja z tą życzliwą obojętnością mam problem, ponieważ moja pasierbica ma
        wpływ na moje życie, czy ja tego chcę czy nie. Ciężko mi traktować obojętnie
        kogoś kto ma w nosie moje plany i moje uczucia.
        Aha i jeszcze jedno , przecież jeśli któraś z macoch traktuje pasierba
        obojętnie, ignoruje go - to przecież zaraz sypią się w jej stronę kamienie.
        Jeśli jednak to pasierb ma w głębokim poważaniu macochę i traktuje ją jak
        powietrze albo zło konieczne - to macocha według niektórych powinna być
        zadowolona, że dziecko ją "akceptuje".
      • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 14:48
        jest cala gama innych mozliwosci. Chocby
        (zyczliwa) obojetnosc


        O, nie, z tym się nie zgadzam. Od macochy szczegónie całodobowej wymaga się jak
        od matki, alenic w zamian się jej nie daje. Nawet dobrego słowa.
        • erlich3 Nie tylko od całodobowej 30.04.07, 15:09
          od weekendowej też się wymaga. Musi w te dni kiedy pasierbica przebywa u nich w
          domu zamienić się w miłe tło tzn Broń Boże nie stwarzac problemów, byc
          przyjemna i ustepliwą. Nie ważne że pracowała jak wół cały tydzien i chce
          chociaż w weekend odpocząć. Nie ma do tego prawa. Co tam macohca! ważne że
          pasierbica jest szczęśliwa!I nie mówię omacochach które maja pasierbów na dwie
          trzy godziny tylko o tych u których pasierbiątka siedzą od rana do wieczora w
          weekend. Macocha nie ma prawa spędzić np niedzielę sam na sam z mężęm. Czy
          macocha ma w ogóle jakieś prawa???
          • mamba30 NIE, wg niektórych nie ma żadnych 30.04.07, 15:19
            w weekendy kiedy jest u nas pasierbica, ja nawet menu musze .....ekhm......
            musiałam pod nia ustalać. Ona takiej zupy nie jada, to mięso jest be, ta
            surówka niezjadliwa, na ziemniaki nie ma ochoty itp. itd....... A najlepiej
            jakbym w każdy weekend gotowała zupę pomidorową, bo to jej ulubiona i innych
            prawie nie jada. A w rzyci mam na chwilę obecna takie interesy.

            Godzina 6 rano i młoda się ładuje co 5 min. do sypialni - tatuś siusiu, tatus
            kupkę, tatuś pić, tatuś włącz TV, tatuś.....aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, ocopieć
            można było. Potem od godz. 8 "tatuś, kiedy wstaniesz"..... Noż kuźwa w żaden
            ale to w żaden weekend nie mogłam z mężem poodpoczywac w łóżku, bo księżniczka
            u nas gościła. Na szczęście M zmądrzał i teraz takie sytuacje nie mają miejsca,
            bądź są sporadyczne. I niech mnie teraz zlinczują, że omotałam M i że go
            odsuwam od biednego dzieciątka....
            • anastazjapotocka Mamba, 30.04.07, 15:21
              a ugotuj jej tę pomidorową. Ja po ostatniej pomidorowej dostałam wrednej
              wysypki...
              • mamba30 Re: Mamba, 30.04.07, 15:27
                Niestety imposible smile)))))

                Znosząc z mężną odwagą różnorakie "wystąpienia" mojej pasierbicy, po 2,5 roku
                tupnęłam nózka ze słowem "basta". A że mój M widział, co młoda odwalała, mimo
                całego dobrego serca, które wpładałam w dobre relacje z nią, postanowił, że nie
                będzie mnie denerwował i będzie się z nia spotykał poza domem. Będą to spacery,
                ich wspólne wyjścia (nie u mnie w domu) oraz czasami pobyty u teściów. Kochana
                moja, będę gotowała to na co tylko będe miała ochotę ja i mój syn. Przynajmniej
                na letni czas. Potem zobaczymy, jak się akcja rozwinie.... smile)
                • anastazjapotocka Re: Mamba, 30.04.07, 15:33
                  No to z wysypki pasierbiatki nici? Mamba, nie bądź taka...
                  • mamba30 Re: Mamba, 30.04.07, 15:36
                    he he....... no popatrz Nastka, nawet tego biednemu dzieciątku odmawiam...... smile
          • anastazjapotocka A fe, Erlich 30.04.07, 15:19
            Macocha i prawa...
            No to już niedługo świnie zaczną chyba latać...
      • e_r_i_n Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 15:13
        kasia_kasia13 napisała:

        > Sa za to wciaz jeszcze tutaj glosy osob, ktore probuja namiawac do zwyklej
        > ludzkiej przyzwoitosci.

        Tyle, że nawet ta ludzka, zwykład przyzwoitość znaczy co innego dla każdego. I
        jeśli któraś z macoch inaczej to stwierdzenie interpretuje, to te głosy
        zarzucają jej nieludzkie odruchy. Postów na ten temat multum, znając Ciebie,
        wiesz, które to smile.
    • maxxi26 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 15:11
      Nie zamierzam się poświęcac. I mam w nosie co kto na to powie. Życie mam jedno.
      POdziwiam niektóre macochy za dobro, które w sobie mają. Sama zostając macochą
      dostałam mocno "po nosie" właśnie za swoje wcześniejsze, dość stanowcze
      poglądy. Cóż doświadczenie zyciowe a teoria to dwie różne sprawy.
      • dominika303 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 15:27
        Napisałyście już wszystko smile)
        Nic dodac nic ująć smile)

        No może po za jednym, ze forum macochy zaczyna być ponownie forum dla macoch smile)

        pozdrawiam i życzę i wam i sobie wytrwania w dzisiajszych postanowieniach smile)

        ps
        ja mam zadanie ułatwione, bo po 3 miesiąca bycie w związku z NM, zorientowałam
        sie w co sie wpakowałam, niestety na złosć exi i ku przyszłym i przeszłym
        psychicznym urazom pasierbicy , po 3 miesiącach przestałam być "dojną krową"
        bez możliwości decydowania o sobie !
        I żyje mi sie cudownie smile)))))))
        Przez 4 lata nie spadły na mnie klątwy egipskie i inne prorocze wizje exiar z
        forum tongue_out

        No cóz , najwidoczniej człowiek szczęśliwy nie ma sie czego obawiać smile))
        - czego więcej chcieć od życia ? smile)



        • erlich3 Uff Wreszcie odetchnęłam z ulgą 30.04.07, 16:18
          że są na tym świecie jeszcze normalne kobity. Juz myslałam że jestem jakimś
          strasznym potworem z najobrzydliwszych snów i że chyba nie pozostaje mi nic
          innego jak paść na kolana przed M i pasierbicą, posypać głowę popiołem i
          poprosić żeby łaskawie pozwolili mi poprzebywac przez chwilę w ich
          towarzystwie. A najgorsze że pod wpływem tych wszystkich nagonek i klątw co
          poniektórych świętych macoch zaczęłam poważnie przymuszać się do pokochania
          pasierbicy ale wyznam szczerze że za cholerę mi to nie wychodziło tzn im
          bardziej się przymuszałam tym bardziej jej nie tolerowałam.Widocznie sie do
          tego nie nadaję.
    • kati27 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 16:27
      czyli nie muszę NIGDY czuć poczucia winy, że:
      - dobrze mi w pustym domu,
      - że nie przeszkadza mi mój ukochany kot drapiący nad ranem w drzwi do sypialni,
      kiedy przez przypadek je zamknę, a drażnił mnie syn NM który potrafił od 6 rano
      wchodzić co minutę i pytać "tato kiedy wstaniesz",
      - nie mam ochoty zmywać po całej rodzinie o czym głośno mówię - wystarczy że
      zrobię obiad,
      - mam ochotę aby połowa wolnego czasu była naszym tylko wspólnym z NM czasem.
      • mamba30 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 16:37
        W oczach i przekonaniach nas, wrednych macoch masz się czuś szczęśliwa z tym,
        co Ci daje szczęście. Pamiętaj, że jeżeli sama się nie uszczęśliwisz - czyt.
        jak sobie pościelesz, tak się wyspisz - to nikt ninny tego za Ciebie nie
        zrobi. smile
        • kati27 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 19:38
          Kamień z serca mi spadł smile Tzn. uściślając, jestem szczęśliwa gdy jest harmonia
          i mój NM jest szczęśliwy i jego dzieci są szczęśliwe. Zaakceptowałam te
          wszystkie niuanse bycia w tego rodzaju związku. Ale rzeczywiście z tym
          poświęceniem jest tak, że ja świadomie nie chcę póki co być matką i nie muszę
          zawsze i wszędzie pokazywać i czuć, że wszystko jest ok.
          O ile dobrze pamiętam to ty mamba masz "samotny" długi weekend - zazdroszczę smile
          ja właśnie dowiedziałam się że prawdopodobnie dziś do bliżej nie określonego
          momentu przyjadą dzieci NM.
    • weronka77 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 17:14
      ufff....dzięki Bogu że ode mnie niky poświęcenia nie wymagał.Zresztą,znając mój
      francowaty charakter nie zdobyłabym się na niewinkNA szczęście M jest
      wyrozumiały i po tym jak doszedł do wniosku ze Nasze wspólne zycie i spokój
      jest ważniejszy i pasierbom nic do tego,nie spotykamy się wspólnie
      wogóle.Poszedł "na łatwiznę" jak zawszewink Spędza z nimi czas poza domem raz na
      tydzień-dwa z pasierbem,z pasierbicą jak akurat jest w Krakowie,kupuje raz na
      jakis czas drogi gadget i im to wystarcza.Podobnie jak i on,nie zabiegają o
      częstsze kontakty.I wszyscy są zadowoleni i mają spokójwink
      • phidyle Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 22:17
        Dzieki za ten post, bo juz zaczynalam sie zastanawiac, czy to forum ma dobra
        nazwe. Mi rowniez irytuja rozne wypowiedzi, zwlaszcza, ze wiele z osob
        wieszajacych psy na macochach, macochami nie jest.
        Ja mojego pasierba nie lubie, drazni mnie on i znosze go jedynie ze wzgledu na
        NM.Nie pozwalam sie wykorzystywac, mam zamiar zabezpieczyc moje wlasne
        dzieci.Nawet, gdybym miala piec pokoi, pasierb nie dostalby swojego w moim
        mieszkaniu. Jestem zla macocha i wcale sie tego nie wstydze.Po prostu kazde moje
        pozytywne zachowanie zostalo dotad obrocone przeciwko mnie.
        • joanna9969 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 30.04.07, 22:37
          A ja mysle ze wiekszosc problemow bierze sie
          z tego ze w naszym spoleczestwie
          nie ma okreslonych norm zachowania dla macochy/ojczyma
          a takze z czesto nierealistycznych wymagan jakie
          stawiaja nam nasi partnerzy a i my same.
          Tragedia nmr1 nasz partner oczekuje od nas
          ze pokochamy jego dziecko jak swoje wlasne
          nie pokochamy !! , mozemy je tylko lubic
          mniej lub bardziej.
          My tez czasem na poczatku zwiazku myslimy
          optymistycznie ze uda nam sie zostac jedna wielka szczesliwa
          rodzinka ale tak nie zawsze jest .
          Ja lubie mloda ale nie poswiecam dla niej niczego i nie
          zamierzam poswiecac . Nie dokladam sie do alimentow
          ani do ekstra pieniedzy na nia .
          Chyba ze chce jej zrobic prezent z wlasnej ochoty.
          Nie probuje ja wychowywac i nie chce brac tego ciezaru na siebie
          nie zalezy mi czy skonczy dwa fakultety czy nie
          skonczy szkoly sredniej
          . Traktuje ja jak innych czlonkow rodziny mojego meza
          wujka , ciotke czy matke .
          Ale dzieckiem moim ona nie jest i nie bedzie i jest
          mi z tym bardzo dobrze.
    • natasza39 Podniecasz sie anastazjo, jak stonka wykopkami:) 01.05.07, 17:23
      anastazjapotocka napisała:

      > Mam mało czasu co prawda, ale czytuję dorywczo różne fora.
      > To, co kłuje mnie w oczy, to wszechobecny pogląd, że MACOCHA MA SIĘ POŚWIĘCAĆ.
      > Zawsze w wszędzie:

      Tym zdaniem sprowadziłaś się do poglądów "exiar", z których sie śmiejesz, a
      które na NR, czy SM, często właśnie takie wątki zakładały: "jaka powinna być ex,
      aby nie drażnić next itp, etc"
      Tamte wątki, w większości, były przynajmniej pisane z pewna nutką humoru,
      zresztą na "macochach" tez kilka razy były takie watki zakładane raczej do
      "śmiechu" o tym jakaż to powinna być macocha, aby ja pasierbiątka wielbiły.
      Ten wątek natomiast wieje świętym oburzeniem. Jak tu, na forum "macochy" maga
      pisać jakiekolwiek osoby, które maja zgoła odmienne zdanie na tematy poruszane
      przez niektóre userki?
      Otóż mogą i chyba własnie stąd bierze się fajny klimat tego forum, ze nie jest
      to towarzystwo wzajemnej, mangoldowatej adoracji i przyklaskiwania sobie
      nawzajem, tylko mozna pisać i nazywać niektóre zachowania po imieniu.

      Bo macocha powinna być przede wszystkim człowiekiem.
      Wolno jej pasierbów nie lubić, wolno jej nawet exi nienawidzić.
      Tak jak kazdy człowiek może mieć swoje wady, przyzwyczajenia, nawyki.
      Problem w tym, że często na forum trafia jedna czy druga "macocha", która
      nienawidzi pasiebów nie za to jakie są tylko dlatego że wogóle są.
      O chyba właśnie takie posty budzą najwięcej kontrowersji.
      I wcale nie trzeba byc macochą całodobową, czy nawet weekendową. Mozna wogóle
      nie być macochą, żeby ocenić czy ktos postepuje jak człowiek czy też jak bydle.

      Czytam to forum od ponad 3-ch lat.
      Różne dziewczyny tu pisały. Niektórych juz nie ma.
      Stare uzytkowniczki pamietaja niejaka "kwiatek" - macochę niezrównoważona
      psychicznie, której nienawisc do exi zupełnie przestawiła klepki w głowie.
      Nie wiem ile z was pamięta lideczkę-macochę całodobową, która autentycznie
      zastapiła pasierbicy matkę po jej śmierci.
      Pomiędzy tymi biegunowymi postaciami jest cała masa macoch, macoszek i takich
      którymi straszyć mozna niegrzeczne dzieci i ciepłych kobietek, które naprawdę
      poświęcaja się dla pasierbów.
      I chyba własnie te posrodku są normalne.
      Nie przeciwstawiaj obrazu macochy z Królewny śnieżki obrazowi Macochy, co ma
      sobie od ust odejmować ostatni kęs.
      Nie tędy droga.

      Poczułam się tym "koniem" wywołana do tablicy, bo córka mojego M wpadła na
      takowy pomysł.
      Nie podniecałam sie tym raczej, bo dzieci chca mieć różne rzeczy i zarówno te z
      pełnych, jak tez te z niepełnych rodzin sa pod tym względem takie same. Raczej
      utwierdzanie w przekonananiu "niezbędności" owego konia matki dziecka było dla
      mnie zastanawiające.
      W pełnej rodzinie matka i ojciec wspólnie podejmuja pewne decyzje, a po
      rozwodzie owe "zachcianki" dzieci sa jedna z metod walki dawnych małzonków.
      A zatem nie problem w "zachciankach" dzieci, na które macocha ma się zgadzać,
      czy tez protestować, ale w tym, aby nasz partner-ojciec dziecka sam zrozumiał,
      że ów "niezbędny" zakup, to jedna z zagrywek ex.
      I jak na forum rozśwcieczona nowym pomysłem macocha bluzga na pasierba, że znowu
      coś wymyślił, nie nalezy macosze w bluzgach wtórować, ale starać się
      wytłumaczyć, że to w większości przypadków nie wina dziecka.


      Tak własnie wychował Twój maz pasierbicę.
      Zgadzał się na "zachcianki", a Ty anastazjo mu w tym pomagałaś.
      Teraz nie ma się co dziwić, że dorosła baba żąda wycieczek do ciepłych krajów na
      wasz koszt.
      • glonik Re: Podniecasz sie anastazjo, jak stonka wykopkam 02.05.07, 14:08
        natasza39 napisała:

        > Poczułam się tym "koniem" wywołana do tablicy, bo córka mojego M wpadła na
        > takowy pomysł.

        Gwoli rozładowania sytuacji.
        Młodsza Glonikowego, jeszcze za czasów istnienia małżeństwa Ich Rodziców,
        zażyczyła sobie konia.
        Konia, konia i jeszcze raz konia.
        Miała wtedy ok. 11 lat.
        Glonikowy jej wytłumaczył, że owszem, nabędzie, ale to będzie jej konik, a
        konik ma to do siebie, że nie tylko je, ale i wydala, a sprzątać będzie Ona,
        czyli Córka. I wystarczyło. Chęć odeszła.
        Teraz Obie są dorosłe. Pomiedzy mną a Nimi się poukładało na tyle, na ile jest
        to możliwe między, w sumie, obcymi ludźmi. Czasem naewt mediuję, na WYRAŹNĄ
        prośbę. Jak kiedyś już pisałam, powiedziałam Im, że mnie Jego układy finansowe
        z Nimi nie interesują, bo jak Glonikowy ma zobowiązania, to Jego, nie moja
        sprawa. Ja Im niczego zabierać nie zamierzam, bo i przyzwoitość i prawo
        (chociaż podobno można się wymigać, ale nie lubię) mi nie pozwala. Przyzwoitość
        szczególnie mi nie pozwala.
        W tym roku rozliczaliśmy się wspólnie, bo Glonikowemu pięknie zaniżam dochody.
        I wiecie co? Nawet nie patrzyłam ile tam jest Jego, bo ile mojego, to ja wiem -
        niestety.
        Lubię Je i to powiedzenie Glonikowego: "nieważne, co sobie myślą, to mój
        wybór", mimo że mnie dotknęło, teraz zaczyna mi się to podobać. I nie, nie
        podlizują mi się, bo widzę jak je kocha, ale miłoscią ojcowską, a mnie kocha
        miłością do kobiety. Brak rywalizacji.

        Anastazjo, czy moja miłość do Ciebie i m-m-m zaburzy moje relacje z kimkolwiek
        w moim realnym życiu?
        Na pewno nie.

        Anastazjo - buziaczki.
        m-m-m - uscisk dłoni, prawdziwy, a nie zwiędłej naci.
        PS Anastazjo, Dzięki za wywołanie tematu. Było to potrzebne.
        • natasza39 Re: Podniecasz sie anastazjo, jak stonka wykopkam 02.05.07, 15:14
          glonik napisała:
          > Glonikowy jej wytłumaczył, że owszem, nabędzie, ale to będzie jej konik, a
          > konik ma to do siebie, że nie tylko je, ale i wydala, a sprzątać będzie Ona,
          > czyli Córka. I wystarczyło. Chęć odeszła.

          Nasza ex ten problem wydalania końskiego załatwiła po mistrzowsku!
          Stwierdziła, że konia umieści się w stajni płatnej, gdzie go osłużą (konia
          znaczy się ) całościowo.
          M dostał piany, bo musiałby jeszcze alimenty na konia płacić.
    • m-jak-magi juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 01.05.07, 19:17
      dziwie sie ze autorstwa anastazji - bo wyjatkowo prymitywny w
      swojej "tendencyjnosci".
      zdaje sie ze ja zaliczam sie do macoch cierpietnic, bo dbam o dobre kontakty ze
      swoja pasierbica, bo nie traktuje jej jako rywalki w wyscigu do serca swojego
      misia, bo mam w sobie mase empatii dla dziecka ktoremu przyszlo zyc w niepelnej
      rodzinie, bo uwazam ja za czlonka swojej rodziny gdyz z momentem pojawienia sie
      na swiecie mojego dziecka jest jego pelnoprawna siostra.
      watkow na ten temat i rozwazan "sobie a muzom" bylo na tym forum setki i nie
      raz macochy zaangazowane tlumaczyly ze nie jest to kwestia poswiecenia a raczej
      przyzwoitosci, czy tez potrzeby serca ktora albo sie ma albo sie nie ma.

      moim skromnym zdaniem cala ta tyrada na temat poswiecania sie jest po prostu
      tendencyjnym biciem piany.
      prawo do szacunku w ukladzie macocha - pasierb maja niewatpliwie obie
      zaangazowane strony, tyle ze od macoch wymagac mozna wiecej niz od pasierbow -
      nie dlatego ze sa macochami ale dlatego ze sa doroslymi kobietami.
      walke z dzieckiem o uczucia mezczyzny, wojna podjazdowa, knucie co zrobic zeby
      ojciec kochal mniej, zeby wydawal mniej a najlepiej zeby w ogole mial w dupie
      uwazam za niska i niegodna.
      zapewne obraze tutaj wiele pan ale co mi tam - od jakiegos czasu czuje sie na
      tym forum obrazana w zawoalowany sposob zeby nie walnac teraz z grubej rury.
      zeby miec w sobie zrozumienie dla pasierba trzeba mase dojrzalosci, bo tylko
      czlowiek dojrzaly umie znalezc dystans do wielu sparw ( odgraniczyc swoja
      niechec do eksi ktora czesto bywa suka od nastawienia do dziecka ), trzeba
      chyba jednak rowniez doswiadczyc wlasnego macierzynstwa zeby zrozumiec iz
      wlasne dziecko kocha sie bezapelacyjnie i slepo. tak powinna kochac i matka i
      ojciec - skoro nasi partnerzy sa juz ojcami - musimy pojac te prosta prawde
      kochaja ( badz tez powinni ) swoje dzieci niezaleznie od faktu kto jest ich
      matka, a wszelkie dzialania zmierzajace do oslabienia takiej wiezi sa po prostu
      podloscia.
      • joa_nnap jaki tendencyjny? jaki prymitywny? 01.05.07, 19:48
        a ja tam cię anastazja rozumiem. też przecieram momentami oczy ze zdumienia jak
        bardzo łatwo czasami można zapomnieć o sobie i zrezygnować z siebie w imię...no
        właśnie czego?
        szeroki odzew na twój post pokazuje jak ważny temat poruszyłaś.
      • chalsia Natasza, Magi .... 01.05.07, 22:57
        to jak rozmowa ze ślepcem o kolorach. Osobie niedojrzałej w zyciu do głowy nie
        przyjdzie (i sie do tego nie przyzna), że taką jest.
        Zupełnie jak np. z alkoholikiem zanim znajdzie swoje dno.
        Chalsia
        • anastazjapotocka Chalsiu, 02.05.07, 11:16
          Ty też jesteś zupełnie ślepa i niedojrzała.
          Ty widzisz tylko JEDNĄ STRONĘ MEDALU. Twoją stronę.
          Stronę porzuconej, starzejącej się samotnie kobiety, zmuszonej oglądać
          szczęście swego byłego z jego nową rodziną. Boli? Żal mi Cię. Naprawdę.
          • chalsia Re: Chalsiu, 02.05.07, 12:10
            he he, to jest zabawne bardzo czytać jak w jednym poście w tym samym wątku
            nawołujesz do klasy, nie obrażania itp, a w drugim za moment robisz dokładnie
            odwrotnie.

            Dla wyjaśnienia - nie oglądam życia eksa z jego rodziną, bowiem nie utrzymujemy
            kontaktów. Jeśli jest szczęśliwy, to bardzo dobrze - dla mnie i mojego dziecka
            również, bo oznacza to mniej potencjalnych kłopotów.
            Co do starzenia - masz większe doświadczenie ode mnie, boś bardziej w latach
            posunięta. A czy samotnie się starzeję - tego nie wiesz, bo akurat o swoim
            życiu prywatnym nie związanym z kwestią bycia samomamą po prostu nie piszę.
            Chalsia
          • babe007 Cenzura działa! 02.05.07, 12:24
            Widzę, że TWA zadziałało z prędkością światła likwidując mój post (nie ukrywam -
            napisany pod wpływem emocji, ale myślę dosyć prawdziwy).

            No cóż, tym razem grzeczniej. Dziwne, że ktoś piszący coś tak klasy
            pozbawionego jak Twój powyższy post ma czelność zarzucać innym jej brak. I to
            ktoś szczycący sie szlachetnym pochodzeniem i dobrymi manierami. Wstyd!
            • anastazjapotocka Babe, 02.05.07, 12:53
              ach, więc to tak wygląda grzeczniej?

              Powtarzam. DAMĄ NIE JESTEM. Tamten świat odszedł w niebyt, zaginął, rozsypał
              się w proch razem ze szczątkami szlachetnie urodzonych.
              Damami były moje arystokratyczne prababki. Ja na damę nie mam ani pieniędzy,
              ani kwalifikacji. Jestem kobietą utrzymującą się samodzielnie, a
              arystokratyczne poglądy moich przodkiń nijak się mają do panującej
              rzeczywistości.

              A tak na marginesie, że zapytam: a Ty się nie wstydzisz za swój kraj, który
              żeruje na majątkach prawem kaduka odebranych jaśniepaństwu po II wojnie
              światowej? Że ten kraj jak paser handluje kradzionym mieniem (różnego rodzaju
              Agencje Rolne na ten przykład) w majestacie ustanowionego przez siebie
              niesprawiedliwego i kompletnie niezrozumiałego w Europie prawa?
              Może mieszkasz w domu postawionym na gruncie prawnie i od pokoleń należącym do
              którejś z moich kuzynek, podczas gdy ona umierała z głodu razem z dziećmi w
              obozie koncentracyjnym?

              Mamy różne pojęcie o wstydzie.

              Krytykuj moje poglądy bez obrażania osoby.
              To się nazywa konstruktywna wymiana zdań.
              • babe007 Re: Babe, 02.05.07, 13:10
                anastazjapotocka napisała:

                > ach, więc to tak wygląda grzeczniej?
                >
                > Powtarzam. DAMĄ NIE JESTEM. Tamten świat odszedł w niebyt, zaginął, rozsypał
                > się w proch razem ze szczątkami szlachetnie urodzonych.
                > Damami były moje arystokratyczne prababki. Ja na damę nie mam ani pieniędzy,
                > ani kwalifikacji. Jestem kobietą utrzymującą się samodzielnie, a
                > arystokratyczne poglądy moich przodkiń nijak się mają do panującej
                > rzeczywistości.

                Tak się składa, że ja też mam kuzynów i znajomych, którym po latach świetności
                pozostały tylko nieliczne pamiątki i (wg nich najważniejszy) honor. Oni
                uważają, że te lata histori idące za ich nazwiskiem do czegoś zobowiązują. I
                będąc w tej chwili ludźmi mniej niż średnio zamożnymi, i utrzymującymi się z
                pracy a nie procentów od dóbr zgromadzonych, nigdy nie skalali się chamstwem.
                Bo to byłoby zwycięstwo ich prześladowców.


                > A tak na marginesie, że zapytam: a Ty się nie wstydzisz za swój kraj, który
                > żeruje na majątkach prawem kaduka odebranych jaśniepaństwu po II wojnie
                > światowej? Że ten kraj jak paser handluje kradzionym mieniem (różnego rodzaju
                > Agencje Rolne na ten przykład) w majestacie ustanowionego przez siebie
                > niesprawiedliwego i kompletnie niezrozumiałego w Europie prawa?
                > Może mieszkasz w domu postawionym na gruncie prawnie i od pokoleń należącym
                do
                > którejś z moich kuzynek, podczas gdy ona umierała z głodu razem z dziećmi w
                > obozie koncentracyjnym?

                Skąd wyciągnełaś wniosek, że jestem przeciwna zwrotowi majątków? Jestem jak
                najbardziej za (BTW sama bym na tym zyskała ;-P )


                >
                > Mamy różne pojęcie o wstydzie.
                >
                > Krytykuj moje poglądy bez obrażania osoby.
                > To się nazywa konstruktywna wymiana zdań.

                Najwyraźniej tak, bo byłoby mi wstyd napisać taki post jak Twój (skierowany do
                chalsi). Tak poza wszystkim jest on w sprzeczności z tym co wyżej napisałaś. Bo
                obraża osobę i nie jest konstruktywna wymianą zdań tylko atakiem ad personam.
            • jayin OT - technicznie, technologicznie 07.05.07, 22:26
              Babe - TWA nie ma nic wspólnego ze mną. jestem wybitnie aspołeczna, jeśli chodzi o wszelkie TW(Coś-Tam-Kolwiek). A to ja tnę. Więc nie myl pojęć smile z mojej strony EOT.

              Nie ma co się dziwić, swoją drogą, cenzurze. Była, jest i będzie.
              W razie "W" - dyskusję zapraszam na prv.

              pozdrawiam wieczornie
          • m-jak-magi Re: Chalsiu, 02.05.07, 13:46
            tak tak anastazjo to jest klasa do jakiej nawolujesz.
            wybacz ale za taka klase serdecznie dziekuje. pozostane przy swojej bez
            zbednych cwiczen.
          • tautolog Re: Chalsiu, 03.05.07, 20:06
            Czytając twoje posty zawsze nurtuje mnie jedno pytanie.
            Czy aż tak bardzo zostałaś w swoim życiu skrzywdzona przez ludzi, czy też tę
            patologiczną wredność wobec inaczej myślących masz od urodzenia.


            p.s. gratuluję moderacji jayin i m.a. to szczyt hipokryzji, ale w zasadzie czego
            się można było spodziewać
      • braktalentu Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 02.05.07, 08:05
        Bardzo dziękuję za Twój post m-jak-magi. Już się martwiłam, że na
        forum "macochy" nie ma dla mnie miejsca i, że stereotyp macochy - niedojrzałej
        emocjonalnie nowej dupci tatusia - jest normą.

        Ludzie dzielą się na tych, którzy oddają rodziców do domów starców i tych,
        którzy starają się zapewnić opiekę staremu ojcu w domu NIE TRAKTUJĄC TEGO JAK
        POŚWIĘCENIA. Na tych, którzy rozumieją, że w związku liczą się również uczucia
        drugiej osoby (wobec Jego starego ojca, Jego dzieci, Jego pasji, psów, czy
        whatever) i przynajmniej starają się te uczucia szanować (nawet jeżli sami
        takich uczuć nie doświadczają) i tych, którzy uważają, że kompromis polega na
        realizacji ICH wizji wspólnego życia.

        Zdecydowałam się na związek z dzieciatym facetem. Nie z facetem "z
        przeszłością", bo przeszłość to Jego pierwsza żona i mnie nie dotyczy.
        Zdecydowałam się na związek z "dzieciatym facetem", bo Jego córka nie
        jest "przeszłością". Jest tu i teraz i będzie również w przyszłości.
        Startowałam z lepszej pozycji niż inne macochy, bo sama pochodzę ze szczęśliwie
        zrekonstruowanej rodziny i za przykład miałam ojca (prawnie rzecz biorąc
        ojczyma). Wiedziałam, że taki związek niesie ze sobą więcej komplikacji niż
        związek z kawalerem bez zobowiązań. Że konsekwencją takiego związku może być
        również konieczność macochowania całodobowego, a tak jak pisze mmm to oznacza
        tylko trudy macierzyństwa, bez żadnej gwarancji na satysfakcję. Że tak jak inni
        z chwilą powstania związku biorą na pokład teściów i szwagrów, tak ja biorę na
        pokład pasierbicę i mam wobec Niej takie same zobowiązania jak wobec
        pozostałych powinowatych. To kwestia wolnego wyboru, a nie poświęcenia.

        Pisząć "taki jest koszt związku z facetem z odzysku i przyzwoicie jest go
        ponieść", traktuję koszt jak cenę za coś. Czy Wasi M-owie są warci tej ceny?
        Nie wiem. Mój jest-smile

        • m-m-m Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 02.05.07, 08:51
          Ludzie dzielą się na tych, którzy oddają rodziców do domów starców i tych,
          którzy starają się zapewnić opiekę staremu ojcu w domu NIE TRAKTUJĄC TEGO JAK
          POŚWIĘCENIA


          Zapewnienie opieki starcowi w domu jeśli jest się jedynym opiekunem (np. nie ma
          rodzeństwa, które podjęłoby się opieki naprzemiennej) wymaga wyrzeczenia się
          praktycznie wszystkiego 24 godziny na dobę, 365 dni w roku przez X lat.
          To nie jest tak jak z dzieckiem, które rośnie i masz szanse na progres, które
          zabierzesz na wakacje, pojdziesz na spacer i na plażę. To jest kilka lat
          ciężkiej, niewdzięcznej pracy.
          Zbyt łatwo dzielisz ludzi. Czy kiedykolwiek osobiście przez tych X lat
          opiekowałaś się osobiście (a nie tylko słyszałaś o tym, lub obserwowałaś kogoś
          z rodziny jak to robi) bez możliwości odpoczynku starcem kilka lat? Jeśli nie,
          to nie masz pojęcia co to jest.
          Ja opiekowałam się moją 90-letnia baicią w taki właśnie sposób 3 lata, i
          ostanie 1,5 roku chorą na Alzhaimera teściową. Teściowa jest już od stycznia w
          domu opieki. Każy ma swoje granice wytrzymałości psychicznej.
          A co do wdzięcznosci za wychowanie dziecka: to był obowiązek rodzica, a nie
          łaska, za którą należy wyciąć z życiorysu kilka lat by tę łaske rodzicowi
          odpracować.
          A wiesz, że największe problemy psychiczne, częste wręcz samobójstwa popeniją
          osoby, które były na taką opiekę nad starcem niejako skazane? Których nie stać
          było na dom opieki, bo w pewenym momencie pomoc dochodząca na parę godzin to
          stanowczo za mało, by opiekun wrócił do równowagi psychicznej.

        • glonik Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 02.05.07, 14:21
          braktalentu napisała:

          > Bardzo dziękuję za Twój post m-jak-magi. Już się martwiłam, że na
          > forum "macochy" nie ma dla mnie miejsca i, że stereotyp macochy -
          niedojrzałej
          > emocjonalnie nowej dupci tatusia - jest normą.

          A może powinnam cały post zacytować? Ale nie lubię zaśmiecać.
          Powiem Ci jedno. Nie jestem z Glonikowym na stałe, w jednym mieszkaniu, bo mam
          Matkę. Matka ma 80 lat. Nie oddam Jej do domu starców. Jeśli nie dam sobie rady
          z Jej pielęgnacją, wymyślę coś, co mnie nie odbierze mojego życia, a Jej da
          komfort starzenia się.
          Co do emocjonalnej dojrzałości, to wybacz, ale znam swoje miejsce w szeregu, i
          nie zamierzam go sobie odebrać.

          Nowa może jstem, ale nie dupcia. Jestem w wieku Glonikowego. Ot i los.
          Aaaaa, że mona być infaltyną dupcią w każdym wieku, to przyznam rację.
          Tylko że to nie ta strzelnica, więc nie trać, proszę amunicji.
          Boże: zabierz włosy, zabierz zęby, ale zostaw poczucie humoru.
          • braktalentu Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 02.05.07, 18:43
            Nie wiem dlaczego uznałaś, że mój post był skierowany do Ciebie.
      • anastazjapotocka M-jak-magi. 02.05.07, 11:10
        Mój post z całą pewnością NIE JEST PRYMITYWNY.
        Może on być uzany za jednostonny, subiektywny, a nawt tendencyjny i stronniczy,
        ale z pewnością nie jest prymitywny.

        To, że nie lubisz mnie, nie oznacza wcale, że masz prawo obrażać moje poglądy.
        Możesz je sobie krytykować i zgadzać się z nimi, ale bądź łaskawa zachować choć
        minimum klasy.
        Naucz się polemizować bez obrażania adwresarza.
        Jak poćwiczysz - może Ci się uda.

        Nie jestem ani głupia, ani prymitywna, ani nie pałam "świętym oburzeniem".
        Mam po prostu taki akurat pogląd na MOJĄ pasierbiatkę, której daleko do ideału.
        Bardzo możliwe, że gdybym miała szczęście i tafiłabym na fajną eksię i miałabym
        fajną pasierbiatkę, mój post byłby zatytułowany "Nawołuję wszystkie Macochy do
        poświęceń dla pasiebiatek, bo warto".

        Mój post jest wypadkową moich własnych doświadczeń oraz doświadczeń kobiet
        zgłaszających się o pomoc do naszej redakcji. Problemy tych kobiet wiążą się z
        ich pasierbiatkami i dotyczą na przykład wyrzucenia macochy z domu po śmierci
        ojca - tak po prostu. Na ulicę. Bez jednej walizki. Jak za gestapo.

        Nie warto mnie obrażać, bo jeśli przeczytasz wpisy innych Macoch, przekonasz
        się, że nie tylko ja miałam małego pecha do pasierbiatki.
        Te macochy, które podzielają mój pogląd TAKŻE UZNAJESZ ZA PRYMITYWNE?
        Trochę klasy, kobieto.
        • poxywka Re: M-jak-magi. 02.05.07, 12:47
          Anastazjo, Twoj post rozpoczynajacy watek nie mowi o Twojej pasierbicy, nie
          odwolujesz sie do swoich doswiadczen (chociaz normalne ze to wlasnie one maja
          wplyw na tresc postu) ale piszesz "To, co kłuje mnie w oczy, to wszechobecny
          pogląd, że MACOCHA MA SIĘ POŚWIĘCAĆ.
          Zawsze w wszędzie:..."
          To jest uogolnianie, ktore niczemu nie sluzy oprocz odreagowania; jesli temu
          mialo sluzyc to ok, ale w takim razie nie dziw sie reakcji; chyba zdajesz sobie
          sprawe, ze piszac 'wszechobecny' oraz 'zawsze i wszedzie' nie masz racji ?
          pozdrawiam
          poxywka
          ps. qrcze rzadko pisze ale 2 maja w pustej robocie jest nie do przejscia bez
          czytania netu smile
          • anastazjapotocka Poxywko 02.05.07, 13:00
            tak po zastanowieniu, przyznaję, że byłam mało precyzyjna.
            Przepraszam.
            Doprecyzuję: Mnie chodzi tylko i wyłącznie o te mało wdzięczne i wrednawe
            pasierbice (a nawet nie, jeśli to małe dzieci).
            Właściwie powinnam powiedzieć, że miałam na myśli głupie i wredne,
            krótkowidzące eksie, właścicielki owych pasierbiatek, które hodują dzieci na
            swój wzór i podobieństwo.
            I, że dla takich to pasierbiatek nie warto się starać, bo nic z tego nie
            wyjdzie. Szkoda czasu i pieniędzy. Tak uważam.

            Ale nie przeczę, że są i fajne eksie wychowujące fajne dzieciaki.
            Tylko, że ja takiej nie miałam.
        • m-jak-magi anastazjo 02.05.07, 13:36
          nie zaglebiajac sie zbytnio w semantyke napisze jedynie ze okreslenie
          prymitywny jest takim samym przymiotnikiem jak jednostronny, subiektywny,
          tendencyjny a nawet stronniczy. celowo uzylam tego akurat okreslenia bo twoj
          post jest wlasnie taki - oczywiscie w moim pojeciu.
          nie oznacza to jednak ze autorke postu uwazam za prymitywna bez wzgledu na to
          jak prymitywny post popelnila tak sugestie, iz uwazam cie za osobe glupia lub
          prymitywna sa po prostu naduzyciem.
          skoro dajesz mi rady i nawolujesz do cwiczen - przyjmij rowniez moja - naucz
          sie dystansu przede wszytskim do siebie.
      • e_r_i_n Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 04.05.07, 10:57
        m-jak-magi napisała:

        > trzeba chyba jednak rowniez doswiadczyc wlasnego macierzynstwa zeby zrozumiec
        > iz wlasne dziecko kocha sie bezapelacyjnie i slepo. tak powinna kochac i
        > matka i ojciec - skoro nasi partnerzy sa juz ojcami - musimy pojac te prosta
        > prawde kochaja ( badz tez powinni ) swoje dzieci niezaleznie od faktu kto
        > jest ich matka, a wszelkie dzialania zmierzajace do oslabienia takiej wiezi
        > sa po prostu podloscia.


        W tym watku tematem nie jest to, czego macochy wymagaja od swoich partnerów
        (np. osłabienia wiezi), tylko o tym, czego sie od wymaga (otoczenie, rodzina
        etc) od macochy. A wymaga sie niejenokrotnie postepowania zgodnie z zasada (Bóg
        wie, skąd wzietej) 'kochasz faceta, kochaj jego dzieci'. Obojetnosc macochy czy
        jej stanie z boku nie oznaczaja osłabiania wiezi ojca z dziecmi. A i tak czesto
        są one pietnowane. I o tym ten watek.
        • maxxi26 Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 04.05.07, 11:17
          e_r_i_n napisała:


          tym watku tematem nie jest to, czego macochy wymagaja od swoich partnerów
          > (np. osłabienia wiezi), tylko o tym, czego sie od wymaga (otoczenie, rodzina
          > etc) od macochy. A wymaga sie niejenokrotnie postepowania zgodnie z zasada
          (Bóg
          >
          > wie, skąd wzietej) 'kochasz faceta, kochaj jego dzieci'. Obojetnosc macochy
          czy
          >
          > jej stanie z boku nie oznaczaja osłabiania wiezi ojca z dziecmi. A i tak
          czesto
          >
          > są one pietnowane. I o tym ten watek.


          Dokładnie - zgadzam sie z Erin. I to nie tylko otoczenie od nas wymaga od nas
          tego poświęcenia, ale niejednokrotnie same od siebie tego wymagamy. Ja na
          początku (wychowana na bajeczkach - vide kopciuszek i filmach amerykańskich o
          szxczęśliwych zrekonstuwanych rodzinkach) sama miałam jakiś idealistyczny obraz
          takiej rodziny i sama od siebie oczekiwałam poświecenia. Ale też od początku
          (spotkałam się pierwszy raz dzieckiem męża na neutralnym gruncie wśród wielu
          osób) - te wiele osób pytało się mnie "kochasz, jak włąsne? no przeciez
          musisz"... No wiec starałam się bardzo. Ale jak zaczyna się robić coś wbrew
          sobie, a za to nie dostajesz po prostu nic, a jednocześnie wszycy uważają to
          za oczywiste - rodzi się wewnętrzny konflikt. U mnie zakończył się on b.
          szybko. Ale też moim własnym zaskoczeniam, że nie jestem jednak taka jak
          wczesniej o sobie myslałam. Stąd uważam to forum za b. przydatne dla zdobycia
          doświadczenia jak to jest z perspektywy czasu. szczególnie cenne są dla mnie
          poglądy M-M-M, patrzącej z dwóch stron, ale i Anastazji, która już moze
          powiedzieć co zrobiła, i czy jej starania coś dały. I sama uważam, ze wobec
          własnych dzieci nie należy oczekiwać wdzięczności, bo samemu się te dzieci
          chciało. Ale jeżlei poświęca się czas, pieniądze, uwagę i dobrą wolę cudzym
          dzieciom to ma sie prawo oczekiwać choćby elementarnego szacunku.
      • kicia031 Re: juz dawno nie bylo tak tendencyjnego watku 07.05.07, 10:44
        Magi, dzieki za ten rozsadny wpis.
        Nie mam nic do dodania.
        Oklaski.
    • weronka77 ? 01.05.07, 23:48
      DLaczego niektóre z Was tak bardzo "zieją jadem" w stosunku do Anastazji.Ja
      rozumiem że do kogo innego(wink)) można bo uargumwntowac można i przytoczyć
      dowody w postaci wklejanych wątków ale Anastazja? Co ona takiego złego zrobiła
      i gdzie?Bo jakoś cholera doczytać się nie mogę...;-( Pewnie gad jestem mało
      inteligentnywink
      • anastazjapotocka Re: ? 02.05.07, 11:25
        Podzielam pogląd M-m-m, że wcale nie jest gorszy ten, kto opłaca opiekę nad
        starszym i schorowanym członkiem rodziny od tego, który tę opiekę sprawuje
        osobiście. Jest to po prostu tak złożona kwesitia, że każdy musi sam
        zdecydować, który wariant wybrać.
        Osobiście stoję na stanowisku, że fachowa opieka w placówce do tego stworzonej
        jest dużo lepszej jakości od osobistej (całodobowo pielęgniarki, lekarze,
        sprzątaczki, kucharki). Jest to opieka droższa finansowo, ale lepsza.
        To jest moje zdanie.
        To, że Braktalentu ma inne zdanie na ten temat - nie zmieni mojego stanowiska w
        tej sprawie.
        • m-m-m Re: ? 02.05.07, 12:12
          Anastazjo, opieka w domu opieki nie jest droższa. Tyle samo kosztuje jak nie
          wiecej taka opieka w domu: zatrudnienie kogoś na 7 dni w tygodniu 24 h doba
          jako opiekuna to potężny koszt. Poza tym opieka to nie tylko zrobienie wokół
          takiej osoby, to też bycie z nią, z jej brakiem pamięci, niemożnością dogadania
          sie, starczym uporem, zmianami niedwracalnymi jakie już nastąpły i ciągle się
          pogłębiają w mózgu starca. To często całkowiata zmiana osobowiości takiej
          osoby, jej dawne wady stają się cechami dominującymi, bo obszary mózgu
          odpowiedzialne za panowane nad swoim zachowaniem u takiego strca ulegają
          całkowitej degradacji.
          Opieka w domu to także potężne koszty lekarzy i prywatnego pogotowia, bo nikomu
          nie opłaca się leczyć starca, który i tak młodszy nie będzie. To upokorzenia w
          w przychodni i w szpitalu.
          Na ten temat mogę napisać elaborat, acz niezmiennie mnie wkurza, gdy ktoś głosi
          poglądy a'priori, a sam nigdy tego na własnej skórze nie doświadczył
          (ewentulnie o tym słyszał lub tylko to widział).
          • anastazjapotocka Re: ? 02.05.07, 13:05
            Czytałam o tej chorobie i napewno nie chciałabym się z nią zmierzyć. No chyba,
            żeby był to mój Mąż (nie daj Boże).
            Myślę, to lepiej dla Ciebie, że teściowa ma fachową opiekę.
            Ja Ciebie całkowicie usprawiedliwiam i rozgrzeszam. Postąpiłabym tak samo,
            choćby dlatego, że ja muszę pracować na swoje utrzymanie.
            • glonik Re: ? 02.05.07, 14:32
              anastazjapotocka napisała:

              > Czytałam o tej chorobie i napewno nie chciałabym się z nią zmierzyć. No
              chyba,
              > żeby był to mój Mąż (nie daj Boże).

              Glonikowy opiekował się Swoim Ojcem w tej chorobie (Alzheimer) do końca.
              Zostawiła Go obecna wtedy żona, była żona i wnuki.
              Nie oddał, choć teraz mówi, że był nadheroiczny.
              Mam coś jeszcze dodać?
              A, nie dobił Go.
              Boże: zabierz włosy, zabierz zęby, ale zostaw poczucie humoru.
              • m-m-m Re: ? 02.05.07, 15:08
                Nie oddał, choć teraz mówi, że był nadheroiczny

                Też byłam nadheroiczna wobec mojej babci. Do końca była w domu. Jednak ten
                wysiłek spowodował, że teraz już mnie na niego nie było stać wobec teściowej.
                Opieka nad babcią mnie wypaliła. Dosłownie.
                • bemari Kto niby wymaga od macochy? 03.05.07, 00:54
                  Z bajek i realu wynika, że jak okaże się ŻYCZLIWA, to ma plusy.Bo przecież
                  trudno wymagać od OBCEJ, żeby pasierby lubiła.Tolerowanie już jest w cenie.
                  Natomiast niech nie liczy na to, że mąż z odzysku okaże się tak zapominalski,
                  że właśnie z nią rozpoczął jedynie słuszne życie.Dzieci z przeszłości - do
                  kosza niepamięci.Pewnie, też mozna liczyć na taką kreaturę.Tylko czy to facet?
                  Moim zdaniem macocha ma dużo ulg na starcie.Nikt nie oczekuje, że będzie
                  super.A jak się okaże nieegoistyczna, to podziw ogólny. Poświęcanie się? Niby
                  kto na to liczy? W dZisiejszym realistycznym świecie?
                  • bemari Re: Kto niby wymaga od macochy? 03.05.07, 01:45
                    To oczywiście było do pań, które poświęcają się, bo trafiły na pana z
                    przychówkiem, a chciały inaczej.Bo ich nie adoruje wyłącznie.
                    Dziś w drugie związki wchodzi wiele kobiet.Takie czasy.Nie trzeba się
                    poświęcać, tylko lubić ludzi. Pasierba też zwyczajnie można.I macochę.
                    Zalezy od nastawienia. Zdziebko empatii wystarczy.
                  • mamaika Re: Kto niby wymaga od macochy? 03.05.07, 11:49
                    Bemari caly watek uznaję za dość zabawny, natomiast z własnego doświadczneia
                    powiem,że wobec co niektórych macioch wyższe oczekiwania są niż w stosunku do
                    matki tychże dzieci byly. śmieszne , nie raczej irracjonalne.
                    • mrs_ka Re: Kto niby wymaga od macochy? 03.05.07, 21:49
                      Przepraszam, ze dosiadam sie do mocno juz nieswiezych kotletow, ale pisze z
                      urlopu i mam ograniczony dostep do internetu. Mialam skomentowac ten watek
                      jeszcze przed wyjazdem, ale odpuscilam sobie, bo z wiekiem robie sie jednak
                      bardziej wybredna polemicznie i nie chce mi sie strzepic jezyka oraz palcow na
                      tego typu popisy demagogii.
                      Po pierwsze stwierdzenie, ze wymaga sie od macochy poswiecenia jest bzdura i to
                      bzdura- w co nie watpie- swiadomie i umiejetnie opakowana w odpowiednio
                      atrakcyjne opakowanie populistycznych hasel, ktore (i tak, TO mnie dziwi) sa
                      chetnie kupowane przez tluszcze. Smuci mnie rowniez to, ze zwyczajna
                      niedojrzalosc i brak umiejetnosci decentralizacji interpersonalnej winduje sie
                      na piedestal godny co najmniej spraw, o ktore walczyly Olimpia de gouges czy
                      Pankhurst. I nadaje sie temu dokladnie taka sama range.
                      Kazdemu jednak to, co lubi. Nie bardzo tylko rozumiem w tym kontekscie
                      nawolywanie do zachowywania klasy. Egoista nie jest synonimem trybuna ludu.
                      Przynajmniej w moim swiecie.

                      a.

                      ps. jest to jednorazowa wypowiedz, dyskusji dalej sledzic nie moge, prosze
                      wiec wybaczyc brak mojego odzewu na potencjalne odpowiedzi

                      • chalsia Re: Kto niby wymaga od macochy? 03.05.07, 23:36
                        > jeszcze przed wyjazdem, ale odpuscilam sobie, bo z wiekiem robie sie jednak
                        > bardziej wybredna polemicznie i nie chce mi sie strzepic jezyka oraz palcow
                        na
                        > tego typu popisy demagogii.

                        No patrz, ja mam podobnie jak Ty. A zupełnie odwrotnie do autorki watku.

                        > Kazdemu jednak to, co lubi. Nie bardzo tylko rozumiem w tym kontekscie
                        > nawolywanie do zachowywania klasy.

                        Już nic innego od nawoływania widac nie pozostaje.

                        Chalsia

                        BTW pisz prościej bo np. taki Kwiatek raczej nie zrozumie.
                        • chalsia Re: Kto niby wymaga od macochy? 03.05.07, 23:36
                          aaaa, miłych wakacji życzę smile))
                  • glonik Re: Kto niby wymaga od macochy? 07.05.07, 22:14
                    Odpowiadasz na :
                    bemari napisała:

                    > Z bajek i realu wynika, że jak okaże się ŻYCZLIWA, to ma plusy.Bo przecież
                    > trudno wymagać od OBCEJ, żeby pasierby lubiła.Tolerowanie już jest w cenie.
                    > Natomiast niech nie liczy na to, że mąż z odzysku okaże się tak zapominalski,
                    > że właśnie z nią rozpoczął jedynie słuszne życie.Dzieci z przeszłości - do
                    > kosza niepamięci.Pewnie, też mozna liczyć na taką kreaturę.Tylko czy to facet?
                    > Moim zdaniem macocha ma dużo ulg na starcie.Nikt nie oczekuje, że będzie
                    > super.A jak się okaże nieegoistyczna, to podziw ogólny. Poświęcanie się? Niby
                    > kto na to liczy? W dZisiejszym realistycznym świecie?



                    W dzisiejszym, realistyvznym świecie, liczymu się MY!!!
    • nsc23 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 03.05.07, 23:45
      Anastazjo,
      Kto konkretnie wymaga od Ciebie takiego poswiecenia? Wydaje mi sie, ze ludzie
      moga wymagac od Ciebie tyle, na ile im pozwolisz. Jezeli raz dolozysz to
      zachcianek bylej partnerki swojego faceta, to potem nie dziw sie, ze wyciagnie
      reke po wiecej. Poza tym, o ile Twoj facet doklada do niej ze swoich pieniedzy
      to ma do tego prawo (przynajmniej u mnie w zwiazku tak jest - o ile mieszkanie
      i rachunki sa oplacone i w lodowce jest cos poza swiatlem to z reszta robimy co
      chcemy - jezeli moj facet zdecyduje sie wydac te pieniadze na ciuchy dla malej
      to najnormalniej w swiecie nie bedzie mial na to, zeby jechac ze mna na
      wakacje. Wybor jest jego, ja nie naleze do osob, ktore nie moga/nie chca na
      wakacje jechac same, nie naleze rowniez do osob, ktore czekaja, az ktos za ich
      wakacje zaplaci. Nie mam gory pieniedzy, ale odkladajac co miesiac po troche
      jestesmy w stanie sobie oplacic przelot do Hiszpanii i z powrotem, kazde z
      wlasnej kieszeni).
      Po drugie, wiekszosc z wymienionych przez Ciebie poblemow nie wiaze sie ani z
      pasierbiatami, ani z byla partnerka meza. Moim zdaniem wiaza sie tylko i
      wylacznie z tym, jakie TY masz stosunki ze swoim mezem/facetem. Jezeli nie
      ustaliliscie od poczatku jasnych zasad gry, albo ustaliliscie takie, ktore Ci
      nie odpowiadaja, to mozesz winic tylko siebie. Rozmowa moze wiele zalatwic i
      gdybys powiedziala swojemu partnerowi, czego oczekujesz, a czego chcesz w
      zamian, to jestem pewna, ze osiagnelibyscie jakis kompromis. Jezeli kompromis
      jest niemozliwy, to nie widze sensu istnienia zwiazku.
      'Ekstrasy' jakie kupujecie dzieciom sa tylko i wylacznie kwestia Waszej dobrej
      woli i dogadania sie miedzy Wami. Nie rozumiem, czemu masz pretensje do swojego
      faceta, ze wydaje pieniadze na swoje dzieci. Gdyby wydawal te same pieniadze na
      Twoje dzieci, to juz by bylo ok? Dla mnie zupelnie nielogiczne, bo tyle samo,
      czy tego chcesz, czy nie, laczy go z tymi dziecmi, ktore mial, zanim poznal
      Ciebie i z tymi dziecmi, ktore ma/bedzie miec z Toba.
    • dyderko Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 10:07
      Anastazjo, czasami trochę przeginasz (nawet bardziej niż trochę, moim zdaniem)
      ale sporo słuszności masz. Bo wprawdzie nie każda macocha ma eksię partnera
      taką jak Ty i nie każda ma tak ukształtowaną pasierbicę ale i takie przypadki
      się zdarzają. Tak więc Ty patrząc na świat przez pryzmat swojego życia masz
      lekkie skrzywienie i właściwie uważasz że należy się od pasierbiątek (cóż za
      określenie, za każdym razem gdy je czytam wstrząsa mną dreszcz) izolować.
      Natomiast te, które nie napotkały takich przeszkód (lub nie są wcale macochami)
      uważają że każde dziecko należy traktować jak dar boży (bo nie mają świadomości
      jak ten „dar” potrafi życie niektórym zatruć). Obie strony wyraźnie nie
      słuchają (czytają) siebie nawzajem, tylko wyszukują pojedyncze zdania czy
      słówka za którego użycie możnaby zgnieść adwersarza, tnąc ironią w świętym
      oburzeniu.
      Ja Cię rozumiem, nie można wymagać byś godziła się na to żeby ktoś Ci niszczył
      życie, czy to Twoje dziecko, czy dziecko Twojego męża czy jakiś obcy człowiek!
      Tak samo rozumiem kobiety, które patrzą na sprawę od strony matki, chcąc dla
      dziecka jak najlepiej. Niektórym instynkt macierzyński udziela się na każde
      dziecko, niektórym na niektóre, innym wystarcza go tylko dla ich własnych
      dziatek. No cóż, takie jest życie – ja potrafię pogadać prawie z każdym, mój
      ojczym dokładnie z każdym, natomiast mój kuzyn umie i chce prowadzić rozmowę
      tylko tak z dziesięcioma procentami populacji ludzkiej. Czy mamy uznać go za
      złego i wrednego łajdaka bo nie umie i nie chce (wiedząc z doświadczenia że nie
      ma sensu)? Czytając niektóre wpisy mam wrażenie, że gdyby to było przedmiotem
      forum zostałby uznany za najgorszą i pewnie jeszcze złośliwą szuję... Ale
      czytając inne, w tym ludzi patrzących tak jak Ty, dowiedziałabym się że ci z
      którymi on nie umie i nie chce rozmawiać są sami sobie winni, bo z definicji to
      oni są najgorszymi i złośliwymi szujami.

      No cóż... mnie tak samo razi traktowanie macochy jak dodatku do życia mężczyzny
      i jego dzieci, jak i traktowanie dziecka mężczyzny którego się kocha jak
      niepotrzebnego balastu którego należy się pozbyć. Oczywiście są macochy jak z
      bajki o kopciuszku (ale osobiście nie znam takich wcale) i są też dzieci z
      różnych przyczyn niemiłe i utrudniające życie macochom, a także i ojcom (i tu
      akurat takich przypadków znam kilka – dziwne, co?). Zwykle to jest wpływ matki
      (chyba bardzo często to właśnie matki powodują to że ich dzieci są odrzucane
      przez macochy), wpływ dziadków, własne oczekiwanie że jak ta obca zniknie to
      rodzice się zejdą i wiele innych powodów, nie pomijając natury samego dziecka.
      Chyba jestem idealistka bo chciałabym by każde dziecko miało taki kontakt z
      partnerem rodzica jak ja ze swoim ojczymem. No, ale my rzeczywiście przebyliśmy
      długą drogę i dobrej woli było wiele z obu stron, bo nie wiem czy mi ktoś
      uwierzy ale ja tak samo starałam się...

      Coraz bardziej nieswojo się na tym forum czuję, wiem że sama się dopiero co
      wprosiłam ale jak już przychodzi co do czego to mam potworne opory przed
      napisaniem czegokolwiek o swoich problemach. W wyobraźni już widzę te wściekłe,
      cięte, odsądzające mnie od czci i wiary lub tylko złośliwe odpowiedzi na każdy
      źle sformułowany zwrot. Zwrot, który ktoś zrozumie tak jak by nigdy w życiu nie
      przyszło mi do głowy go zrozumieć. Czasami przecieram oczy ze zdumienia
      zastanawiając skąd ktoś, kto mieni się dobrym człowiekiem, wzywa drugą osobę do
      życzliwości i empatii, sam ma w sobie tyle złej woli, zacietrzewienia i
      złośliwości... Jakim cudem te dobre czułe, ciepłe, życzliwe i pełne zrozumienia
      macochy lub matki mające przynajmniej jednego człowieka, którego naprawdę
      kochają mogą mieć w sobie taką bezkompromisowość by np. prawie zbluzgać i
      zrównać z ziemią zwykłą głupotkę w postaci zawężenia całego świata do własnego
      pierworodnego który dopiero na świat się wybiera? Jak one są takie dobre
      życzliwe i humanitarne to jak zrozumieć niektóre zachowanie które ja, osoba nie
      będąca jej przedmiotem, czasami odbieram jak napaść? To co, człowiekiem mogę
      być tylko wtedy gdy mi to pasuje?
      • anastazjapotocka Gloniku, Ukochany... 04.05.07, 10:44
        A gdzie byłaś tyle czasu?
        Już się o Ciebie martwiłam.
        Sama mam dużo pracy, więc Cie rozumiem.
        Ja tam Twoje kapryśne zdrówko?
        Też Cię kocham, Gloniku luby.
      • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:06
        Nie zamierzam wieść "mych wyznawców" (bo takowych nie mam) w żadnym kierunku,
        nie jestem Guru (jak Chalsia) i nie mam poczucia misji (naprawiania wszystkiego
        na swój obraz i podobieństwo) jak Mrska.

        Mam lepszy i gorszy humor, stykam się z różnymi problemami różnych ludzi i
        wyciągam swoje własne wnioski.

        Wcale nie uważam, że MUSZĄ ONE BYĆ OBIEKTYWNE I PRAWDZIWE.
        Bo nie muszą. W ogóle nie mam pretensji do bycia obiektywną.
        Osobiście nie mam już żadnych problemów z macochowaniem, bo za radą paru
        dziewczyn z tego forum (naprawdę dużo im zawdzięczam) olałam emocje i miałam
        odwagę wreszcie zacząć być sobą. Późno, być może, ale lepiej późno niż wcale.
        Guzik mnie obchodzi, czy jestem teraz nieempatyczną egoistką - bo ja jestem
        taka za własne pieniądze. Guzik mnie obchodzi co na mój temat myśli
        pasierbiatka lub jej matka, a nawet jeśli mój mąż czasem ma jakiś dyskomfort,
        to trzyma pilnie język za zębami. Nikt mi niczego nie ma prawa nakazywać, co
        najwyżej może mnie grzecznie POPROSIĆ i nie ma nikt prawa obrażać się, jeśli
        tej prośby nie spełnię.

        Jest to jeden z modeli bycia macochą - dla mnie perfekcyjnie wygodny i
        dostarczający mi wiele dodatkowej satysafakcji.
        Każda z macoch ma prawo do swojego punktu widzenia.
        Nie potępiam, szanuję i nie nawołuję do przyjęcia mojego.

        Ja TYLKO STWIERDZAM swój punkt widzenia.
        I wali mnie, czy zostanę za to potępiona, czy uznana za prymitywną.

        Ale.
        Jeśli jakaś macocha, która przywdziała włosiennicę chwali się, że włosiennica
        to takie miluchne i modne i tak w niej jej ładnie - tylko mogę się zdziwić.
        Natomiast jak ta macocha rozzuchwalona moim umiarkowaniem zaczyna najpierw
        namawiać mnie (i inne macochy) do założenia włosiennicy, a później domagać się
        natarczywie i nachalnie, że mam to świństwo na siebie włożyć - tracę
        cierpliwość i staję się przykra.
        Nie moja wina, że potrafię tak kopnąć w zadek, że zęby nosem wylatują.
        Może nie watro mnie drażnić?

        Sama ilość pozytywnych wpisów na mój post - świadczy o tym, że problem istnieje
        i czy to się komuś podoba czy nie, nie da się dzisiejszej macochy przekonać
        krzykiem i chamstwem, że jest wielbłądem.
        Dzisiejsza macocha potrafi myśleć samodzielnie.

        Bardzo spodobał mi się pomysł alimentów na konia.
        • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:12


          > Nie moja wina, że potrafię tak kopnąć w zadek, że zęby nosem wylatują.
          > Może nie watro mnie drażnić?
          >

          oj pochlebiasz sobie anastazjo pochlebiasz.
          kopnac to potrafi merska a tobie do niej daleko.
          • maxxi26 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:20
            Bosz... ze ślepym o kolorach nie pogadasz. gdzie tu widzisz jakieś własne
            samozadowolenie?
          • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:29
            To dalczego niefanki tak głosno krzyczą?
            • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:31
              bo lubia smile
        • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:51
          Jeśli jakaś macocha, która przywdziała włosiennicę chwali się, że włosiennica
          to takie miluchne i modne i tak w niej jej ładnie - tylko mogę się zdziwić.
          Natomiast jak ta macocha rozzuchwalona moim umiarkowaniem zaczyna najpierw
          namawiać mnie (i inne macochy) do założenia włosiennicy, a później domagać się
          natarczywie i nachalnie, że mam to świństwo na siebie włożyć - tracę
          cierpliwość i staję się przykra


          Nie ma co ukrywać, ze to celna uwaga. Tak, problem istnieje.
          Dla mnie dobra macocha to taka, która nie szkodzi pasierbom. Nie szkodzi, czyli
          np. nie myśli skrajnościami jakby tu obciąć niskie alimeny na głodowe, bo ona
          sama też chce mieć dziecko, ale też taka, która nie funduje pasierbom żadnych
          extrasów, nie kupuje ich sympatii, nie ma poczucia winy, że pasierbowie mają
          takich a nie innych rodziców.
          Dobra to tez taka, która się nie angażuje w wychowanie cudzych dzieci i
          generalnie nie interesuje się tymiż dziećmi. Bo dzieci to zmartwienie rodziców.
          • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 11:56

            > Dla mnie dobra macocha to taka, która nie szkodzi pasierbom.

            m-m-m - zgadzam sie z toba w 100%
            • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:01
              Widzisz to moje zdanie wymaga pewnego doprecyzowania. Bo dla jednych "nie
              szkodzi" czyli zgadza się na wszystko bez gadania, ma się bezproblemowo
              wpasować w ukłąd rodzic-dziecko, a dla mnie to np. prawo do nieangażowania się
              w wychowanie cudzych dzieci i prawo do nieinteresowania się, czy M. z którym
              taka macocha jest płaci alimenty na swoje dzieci, czy nie. Czyli nie szkodzi,
              ale i nie pomaga. I to uważam za święte prawo macochy. Każdej.
              • kasia_kasia13 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:06
                > prawo do nieinteresowania się, czy M. z którym
                > taka macocha jest płaci alimenty na swoje dzieci, czy nie.

                Niewiele macoch z tego akurat prawa korzysta. Wiekszosc sie interesuje, nie
                tylko tym CZY placi, ale glownie tym ILE placi wink)))))
                • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:39
                  Bo jesli to "ile" oznacza, że taka macocha ma utrzymywać faceta, bo ten ma
                  orzeczone za wysokie jak na jego możliwości alimenty to trudno by nie
                  obchodziły jej pieniądze jakie ten pan wydaje na swoje dzieci. W tym momencie
                  to z jej kasy ten pan żyje.
                  • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:54
                    tylko ze zamiast siegac po alimenty mozna namowic owego pana zeby sie za lepsza
                    praca rozejrzal i zaczal zarabiac wiecej.
                    • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:56
                      Można jak są take warunki. Ale nie zawsze są. Z perspektywy małych miast to
                      wygląda inaczej. Pracy po prostu nie ma.
                      • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:01
                        teraz ???
                        mysle ze obecnie nie ma zadnego problemu z praca. 2 lata temu zgodzilabym sie z
                        toba zreszta jakkolwiek z praca by nie bylo - problem polega na tym ze owe
                        panie takiej ewentualnosci nawet nie biora pod uwage.
                        dla nich tylko jedno rozwiazanie jest do przyjecia - obnizyc aliemnty.
                        • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:39
                          Magi, znasz widzę relia tylko ze strony wielkiego miasta.
                          Tak, teraz nie ma pracy na prowincji.
                          • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:42
                            no niestety moge sie opierac tylko na swoich doswiadczeniach.
                            ale tak jak napisalam wczesniej smiem watpic czy panie owe w ogole biora taka
                            opcje pod uwage.
                            mysle ze nie - z automatu chwytaja sie jedynego slusznego w ich mniemaniu
                            rozwiaznia - zaniechania alimentow w ogole badz ich drastycznej obnizki.
                            • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:46
                              Alimentów nie da się zaniechać, obniżyć z wysokich na średnie i owszem. Ja
                              uważam, ze jesli ojciec pracy godziwej nie ma to i dziecko godziwie mieć nie
                              musi, a maocha nie musi ani moblizowac swojego pana do dodatkowej parcy, ani
                              tym bardziej dokładać do alimentów jego dziecka. Skoro jemu nie strcza na
                              utrzymanie, a pracy dodatkowej nie ma, to nie widze przeszkód w obniżeniu
                              szczególnie wysokich alimentów.
                              • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:59
                                no widzisz ja troche wiecej wymagam i od siebie i od swojego partnera.
                                w moim mniemaniu kazdy zdrowy i inteligentny czlowiek ma partykularny obowiazek
                                poprawiac poziom swojego zycia poprzez prace.
                                naciskam zatem na niego zeby konsewkwentnie dazyl do rozwoju zawodowego tak aby
                                naszym dzieciom ( i wspolnym i niewspolnym ) jak rowniez i nam zylo sie lepiej.
                                sama oczywiscie rowniez do tego daze.

                                tam sobie mysle ze wolalabym zeby przez kilka miesiecy pokleil glazure w
                                irlandii niz siedzial na dupie i narzekal na swoj smetny los przy okazji
                                kombinujac jak sie wymigac od aliemntow albo je skutecznie oskubac.
                                • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:08
                                  no widzisz ja troche wiecej wymagam i od siebie i od swojego partnera.
                                  > w moim mniemaniu kazdy zdrowy i inteligentny czlowiek ma partykularny
                                  obowiazek
                                  >
                                  > poprawiac poziom swojego zycia poprzez prace


                                  No i tu jest temat wątku: moim zdanem macocha może, ale nie musi tak myśleć.
                                  Dla niektórych macoch to jest właśnie ta włosiennica, o której pisała
                                  Anastazja: to moblizowanie partnera by broń Boże nie obniżyć wysokich
                                  alimentów. Niektórzy uważaja, że to jest wręcz obowiązek macochy (czyli macocha
                                  MUSI się poświęcić, czyli musi poganiać partnera do zwiększonej roboty). A
                                  niby dlaczego ma ja obchodzić cudze dziecko?
                                  Tak, tak zaraz mi napiszesz, że to jest rodzina jej partnera. No jest, owszem,
                                  ale moim zdaniem macocha o tę rodzine wcale nie musi dbać. I ma do tego prawo.
                                  • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:20
                                    ej no oczywiscie ze praca tylko po to zeby zarobic na alimenty to wlosiennica
                                    ale chyba nie o tym mowa.

                                    ja sie lubie dzielic - jesli zarabiam wiecej - wiecej moge dac - oczywiscie pod
                                    warunkiem ze godziwa kwota ekstra zostaje dla mnie.

                                    clue calej sparwy to chyba szukanie sposobow poza soba niz w sobie.
                                    latwiej zabrac niz dorobic.
                                    • anastazjapotocka Dzielić się? 04.05.07, 14:23
                                      To, że ty lubisz się dzielić mjakmagi wcale nie znaczy, że WSZYSCY muszą
                                      polubić. Ja płacę podatki. Wystarczy.
                                      • m-jak-magi Re: Dzielić się? 04.05.07, 17:58
                                        a czy ja gdziekolwiek i kiedykowiek napisalam ze wszyscy musza??
                                        ja np robie duzo zeby podatkow nie placic - wszystko w zgodzie z prawem - od
                                        tego mam ksiegowa. jak juz dawac to konkretnej osobie a nie budzetowi na nie-
                                        wiadomo-jaki-cel.
                                • dyderko Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 15:31
                                  m-jak-magi napisała:
                                  > no widzisz ja troche wiecej wymagam i od siebie i od swojego partnera.

                                  Ja też wiele wymagam od siebie i partnera. Ale kwestie materialne to nie
                                  wszystko. Jak będzie pracował dodatkowo to z dziećmi będzie miał mniej czasu
                                  się spotykać (mieszkają na drugim końcu miasta i mają zakaz bywania u nas), nie
                                  mówiąc o tym że będzie miał mniej czasu dla mnie (a jeśli nie muszę się
                                  poświęcać to dlaczego mam go mieć mniej?), a jak wyjedzie np. za granicę to już
                                  bycie ojcem zupełnie mu nie wyjdzie (dlaczego przy kwestiach materialnych bycie
                                  rodzicem ma być mniej ważne?). Nie mówiąc o tym że rozwój to nie tylko więcej
                                  pracy ale i czas na poczytanie czegoś, bywanie w teatrze i in., prosiłoby się
                                  zabrać dzieci, potem z nimi pogadać.. Ja nie chcę by potem ten zabiegany ojciec
                                  usłyszał, że jak tylko się z mamą rozszedł to przestał istnieć w ich życiu!
                                  • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 18:01
                                    ja rowniez nie lubie rozwiazan ekstremalnych i cos za cos tez nie jest idealnym
                                    pomyslem na zycie.
                                    byc moze mam szczescie ale dotad udaje mi sie godzic wszytsko i tak samo robi
                                    to moj m.
                                    a finanse niestety sa niezwykle wazne bo oprocz bezgranicznej milosci winni
                                    jestesmy dzieciom odpowiednie wyksztalcenie a to kosztuje.
                    • dyderko Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:10
                      m-jak-magi napisała:
                      > tylko ze zamiast siegac po alimenty mozna namowic owego pana zeby sie za
                      > lepsza praca rozejrzal i zaczal zarabiac wiecej.

                      Według ciebie to takie proste...?
                      Oczywiście że można się zgodzić by mąż poszedł do lepiej płatnej pracy by na
                      zawyżone alimenty starczyło ale to po pierwsze na pewno spowoduje większe
                      obciążenie czasowe, fizyczne i umysłowe partnera, a po drugie często (choć nie
                      zawsze) spowoduje wniosek o podwyższenie alimentów bo właśnie zarabia więcej.
                      • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:18
                        widzisz ja zyje szczesliwa bo nie doszukuje sie we wszystkim spisku a kazdemu
                        czlowiekowi z definicji nie przyklejam latki: szuja, podlec, wyzyskiwacz, suka.
                        nie kazda eks trawi zycie nad tym zeby oskubac swojego eks do kosteczki.
                        jak swiat swiatem nikt nigdy i nigdzie nie dowiodl ze lepiej platna praca
                        oznacza wiecej pracy. ja ze swojego zawodowego doswiadczenia wiem ze im wiecej
                        zarabiam tym mniej pracuje bo stac mnie na to zeby inni pracowali na mnie lub
                        za mnie - nazywa sie to delegacja obowiazkow i uprawnien z ktorej z
                        przyjemnoscia korzystam.
                        porownajmy zarobki i naklad pracy dyrektora i jego asystentki ( przyklad
                        jaskrawy ale i twoj przyznaj "wywazony rowniez nie byl" )
                        oczywiscie mozna sie przejmowac "obciazeniem umyslowym" partnera nie zwazajac
                        na obnizenie poziomu zycia dziecka zabierajac aliemnty.
                        • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:42
                          Patrząc realnie Magi, to faktem jest, że więcej pracy to i więcej pieniędzy, a
                          wiec i alimenty można podnieść.

                          oczywiscie mozna sie przejmowac "obciazeniem umyslowym" partnera nie zwazajac
                          > na obnizenie poziomu zycia dziecka zabierajac aliemnty


                          Zależy jakiej wysokości alimenty. Z godziwych można spokojnie zrezygnować, z
                          niskich na głodowe - nie.
                          • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:50
                            m-m-m dobrze obie pamietamy o jakich alimentach mowilo sie na tym
                            forum...........
                            sama jestem matka od niedawna i wiem ze to studnia bez dna.
                            zdarzaja sie oczywiscie takie pzyklady jak partnera reksi gdzie placi wiecej
                            niz jego renta ( zakladam ze byly przyznane jak jeszcze pracowal ) ale wiecej
                            bylo przykladow gdzie minimalna moim zdaniem kwota pasierbow klaryski sister
                            miala byc oskubana o przyslowiowa 100ke bo zabierajac wiecej zabraloby sie
                            wszytsko.
                        • natasza39 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:46
                          Takie przypadki, kiedy kwota zasadzonych alimentów jest wyższa niż dochody może
                          mieć miejsce wtedy, gdy zasądzenie alimentów było w czasie kiedy facet miał
                          pracę, a po chwili ja stracił z rożnych zresztą powodów.
                          I tak np. facet pracował w dobrze prosperującej spółce. Był tam na eksponowanym
                          stanowisku i dobrze zarabiał. Nagle traci ta pracę. Przeważnie zresztą nie z
                          własnej winy. Nagle zostaje całkowicie bez pracy. Po jakimś czasie znajduje
                          pracę ale na poziomie 1/5 tego co zarabiał wcześniej.
                          Mój znajomy ma taka sytuację.
                          Alimenty ma zasądzone na poziomie ponad 3 tys na 2-ke dzieci, bo przy ich
                          zasądzaniu zarabiał ponad 10 tys. V-ce prezesem jednej ze spółek z udziałem
                          skarbu państwa był. Wiatr polityczny po wyborach wywiał goscia ze stanowiska.
                          Teraz zarabia brutto 3 tys. a alimenty ma na poziomie wyższym niz dostaje na rękę.
                          I co taki facet ma zrobić?
                          Oczywiście wnieść o obniżenie. I jak pani sędzina karze facetowi znaleźć lepiej
                          płatną pracę? W naszym mieście nie znajdzie lepiej płatnej, bo 3 tys. brutto u
                          nas to naprawdę przyzwoita pensja.
                          Sama ciekawa jestem czy mu w końcu obniżą.

                          A co jak facet przechodzi na emeryturę albo na rentę?
                          W takich przypadkach nie można np. chorego zmuszać do pracy, zreszta jak ZUS
                          przyznaje renty to często jest zakaz pracy przy pobieraniu świadczeń.
                          A emeryt? Tez nie może zarobić więcej na emeryturze niż jakąś określona kwotę,
                          bo inaczej zawieszają mu świadczenia.


                          W takich przypadkach next nie ma obowiązku, moim zdaniem, utrzymywać chłopa bo
                          on ma takie sumy do płacenia, ze go juz na nic więcej nie stać.
                          W przypadku gdyby była sam tez musiałby z czegoś zyć.
                          Są po prostu różniste przypadki, o których, jak mówi Ferdek Kiepski, nawet
                          "fizjonomom się nie śniło"
                          • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:52
                            natasza smile przywolanie ferdka to kula w plot smile ten chlopina to sie dopiero w
                            zyciu natyral smile
                        • dyderko Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:09
                          m-jak-magi napisała:
                          > widzisz ja zyje szczesliwa bo nie doszukuje sie we wszystkim spisku a kazdemu
                          > czlowiekowi z definicji nie przyklejam latki: szuja, podlec, wyzyskiwacz,
                          > suka

                          Przepraszam. Zastosowałam uproszczenie i namieszałam. Jedna z pań nagminnie
                          wypowiada się że jej dzieci mają takie potrzeby więc ojciec ma zarobić i już!
                          Nie ważne że jak z nią żył to zarabiał tyle samo, teraz nie są razem więc ma
                          się postarać, może i za granicę pojechać – jej to nie interesuje!

                          A ja się nie doszukuję złej woli, nie wietrzę spisków, po prostu sama się czuję
                          wykorzystywana więc... A każdy ocenia sytuację według siebie. Mój NM płaci
                          czterdzieści procent przychodów w formie alimentów (dodatkowo dokłada połowę
                          kosztów wakacji itp.). Na taką kwotę się zgodził, wyprowadzając ze wspólnego
                          domu. Taką sąd „przyklepnął”. Teraz jego eksia przekazuje mu przez dzieciaki,
                          że będzie składała o podwyższenie alimentów bo mieszka u mnie, więc
                          może „przyoszczędzić”. Szczerze mówiąc nie mam najmniejszych wątpliwości, że
                          jego podwyżka spowoduje natychmiastowy wniosek o podwyższenie alimentów. A
                          żyjemy cieniutko, wiem że ona też na forsie nie śpi ale on z tym co mu zostaje,
                          sam by nie zdołał przeżyć.
                          Poza tym jeśli facet ma zawyżone alimenty (chodzi mi o sytuacje gdy ma problemy
                          z utrzymaniem się za to co pozostaje) to raczej nie dzieje się to w wyniku ich
                          porozumienia, lub podwyższenia kwoty przez sąd, wbrew wnioskowi matki. Jakoś
                          trudno mi uwierzyć że kobieta która walczyła by jak najwięcej wydrzeć (nie
                          licząc się z tym za co ojciec dzieci żyć będzie) będzie spokojnie patrzyła jak
                          byłemu się polepsza i nie rozpocznie walki od nowa (tym bardziej że ma prawo).

                          Oczywiście, zastrzegam od razu, nie chodzi mi o ukrywanie dochodów by jak
                          najmniej płacić. Nie uważam też że z bylepowodu można obniżyć alimenty (akurat
                          ja nawet narodzin następnego dziecka nie uważam za wystarczający powód do
                          tego). Chodzi mi o sytuacje gdy kiedyś było jakoś tam, wszyscy żyli mniej lub
                          bardziej biednie. Małżeństwo się rozpadło z jakichś powodów. Po czym okazuje
                          się że jedyną osobą która powinna być obciążona większymi kosztami dwóch domów
                          jest ojciec i dopóki dzieci się nie usamodzielnią jedynym celem jego życia
                          powinno być zarabianie jak największych pieniędzy, a partnerkę to sobie
                          powinien znaleźć taką by do tej studzienki bez dna bez szemrania dokładała (no
                          bo jeśli choć w części utrzymuję mojego NM to w gruncie rzeczy dokładam się do
                          gospodarstwa w którym żyją nie tylko jego dzieci ale i kobieta która jest mu
                          już osobą obcą, nie mówiąc o tym że często wręcz osobisty wróg).
                        • e_r_i_n Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 05.05.07, 10:08
                          m-jak-magi napisała:

                          > jak swiat swiatem nikt nigdy i nigdzie nie dowiodl ze lepiej platna praca
                          > oznacza wiecej pracy.

                          A ja niewielu znam dobrze zarabiających, pracujących ustawowe 8 godzin dziennie
                          lub mniej. Nie bez powodu np. w kancelariach prawniczych są pokoje z leżankami i
                          szafy na ubrania na nastepny dzień.
              • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:23
                m-m-m - daleka jestem od postawy o jakiej piszesz co niejednokrotnie
                podkreslalam.
                to ze mam bardzo pozytwyny stosunek do mojej pasierbicy wynika z mojego
                usposobienia i stosunku do dzieci tak in general.
                trudno byloby mi stac z boku skoro mala bardzo mnie lubi a ja lubie ja.
                dlaczego nie wykorzytac w zyciu tak komfortowej sytuacji ??? nie ma tutaj nic
                na sile a juz napewno nie ma wlosiennicy - za dlugo pracuje w brazny odziezowej
                zeby nad szlachetne tkaniny przedkladac wlosiennice smile
                to ze wydaje pieniadze ( moje pieniadze podkreslam ) na moja pasierbice nie
                oznacza ze odejmuje sobie od pyska a w nocnym mroku grzebie kijem w kontenerach
                z darmowa odzieza zeby sobie chalat na kark wyszukac. kupuje bo lubie, kupuje
                bo mnie stac, kupuje bo chce.
                jest to podkreslam tylko i wylacznie moja postawa i nie namawiam nikogo zeby
                mnie nasladowal. to sa ekstrasy a zadna macocha NIE MUSI dawac pasierbom
                ekstrasow. moze ale nie musi. czy licze na wdziecznosc?? usmiech 6letniej
                panienki wystarcza. gdyby jednak okzalo sie ze za jakis czas 15letnia panna nie
                uszanuje ( celowo pisze uszanuje a nie "bedzie mi wdzieczna" ) moich gestow -
                ekstrasy sie skoncza i tyle na temat.
                co do postaw zdystansowanych: najlepszym przykladem jest dla mnie mamaika ktora
                od jakiegos czasu bardzo ostro wypowiada sie o swoich pasierbicach i ma moim
                zdaniem wszelkie powody do takiej postawy. uwazam rowniez ze luna ma wszelkie
                powody zeby zrobic sobie dluuuugie wakacje od kontaktow z pasierbica.
                na tym forum jednak sa postawy ktore budza moj zdecydowany sprzeciw:
                - niechec do eksi przekladany jest na niechec do dziecka
                - irracjonalna zazdrosc doroslej skad inad kobiety o to ze dla ojca wizyta
                dziecka w domu jest swietem
                - zakladanie dzialanosci i zatrudnianie meza tylko po to zeby obnizyc albo
                uniknac placenia alimentow
                - dywagacje co bedzie jak urodze dziecko - czy tamto bedzie kochal mniej itd itd
                - opowiesci o tym jak to pani ( skad inad slusznego wieku i postury ) wskakuje
                na kolanka swojego misia tylko po to zeby cos zademonstrowac corce nastolatce ??
                tego rodzaju wojna podjazdowa prowadzona z dzieckiem jest ponizej mojej
                godnosci. gdybym musiala sie uciekac do takich "sztuczek" uznalabym ze moj m
                nie szanuje ani nie kocha mnie tak jak na to w moim mniemaniu zasluguje. jesli
                bowiem kobieta uwaza dziecko za rywala to znaczy ze jej m nie okazuje jej
                wystarczajaco uczuc i tu jest pies pogrzebany. z takiego zwiazku wymiksowalabym
                sie momentalnie bo dla mezczyzny to ja jestem kobieta No 1 a jego dziecko i
                uczucia z tym zwiazane to zupelnie inna kwestia.

                w kontaktach macocha - pasierb MUSI byc szacunek okazywany przez obie strony i
                to jest fakt niezaprzeczalny. zeby to jednak nastpilo trzeba wlozyc troche
                pracy.

                nie pietnuje zadnej "zdystansowanej" macochy tak dlugo jak dlugo nie szkodzi
                pasierbowi i w tej kwestii m-m-m chyba zawsze sie zgadzalysmy.
                • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:36
                  na tym forum jednak sa postawy ktore budza moj zdecydowany sprzeciw:
                  - niechec do eksi przekladany jest na niechec do dziecka
                  - irracjonalna zazdrosc doroslej skad inad kobiety o to ze dla ojca wizyta
                  dziecka w domu jest swietem
                  - zakladanie dzialanosci i zatrudnianie meza tylko po to zeby obnizyc albo
                  uniknac placenia alimentow
                  - dywagacje co bedzie jak urodze dziecko - czy tamto bedzie kochal mniej itd itd
                  - opowiesci o tym jak to pani ( skad inad slusznego wieku i postury ) wskakuje
                  na kolanka swojego misia tylko po to zeby cos zademonstrowac corce nastolatce ??



                  Wszystko co wymieniłaś moim zdaniem jest winą partnerów kobiet, które takie
                  postawy prezentują. To ci partnerzy, a ojcowie tych dzieci nie umieją/nie
                  chcą/nie widzą potrzeby by znaleźć czas i miejsce dla swojej nowej partnerki.
                  Czas i uwagę równoważną czasowi i uwadze poświęcanej dzieciom z poprzedniego
                  związku. Te kobiety czują się odsunięte na bok, jak dodatek do życia swoich
                  mężczyzn. Ci faceci zapominają, że nowa osoba musi być równoważna jego dzieciom.
                  • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:39
                    swiete slowa m-m-m.
                    rozmawiajmy ze swoim m o uczuciach, szacunku i lojalnosci itd a nie walczmy z
                    dzieckiem.
                    problem polega na tym ze panie te nie widza problemu w postawie mezczyzny a w
                    istnieniu dziecka - to jest podstawowy blad.
                    • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:53
                      Ale i odwrotnie jest tak samo: często nastoletni lub dorośli pasierbowie nie
                      widzą błędu w postawie ojca tylko tępią macochę.
                      • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:55
                        to i w tym przypadku musi dzialac ojciec dziecka a nie machocha. to jego
                        zadanie nauczyc swoje dziecko szacunku do kobiety ktora wybral na towarzyszke
                        zycia.
                        • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 13:57
                          Przypadki, które cytujesz akurat znam, tylko, że trochę je przeinaczyłaś.
                          Ta macocha, o której piszesz, pragnie, aby ojciec trochę przystopował z
                          wizytami nastoletniego pasierba w ICH DOMU bo:
                          - wizyty pasierba są codzienne i wielogodzinne,
                          - pasierb rozparty przed telewizorem albo przed komputerem domaga się obsługi w
                          postaci podawania mu posiłków i napoi,
                          - tej dziweczynie się naprawdę nie przelewa (ma też bardzo małe mieszkanko i
                          pasierb po prostu zawadza),
                          - sama spodziewa się dziecka, źle znosi ciążę, pracuje zawodowo, a po powrocie
                          z pracy nie ma co zjeść, bo pasierb opróżnił lodówkę pozostawiając tylko
                          marchewkę i dżem.
                          Jeśli już cytujesz ten konkretny przypadek to dodaj uczciwie, że dziwczyna ma
                          jakiegoś rozlazłego męża, który tylko płacze i obiecuje, że wszystko naprawi i
                          dalej nic się w jego postępowaniu (z pasierbem, lodówką itd) nie zmienia.
                          Dziewczyna kocha tego pana i właściwie jest już bezsilna. Jej posty to
                          właściwie tylko parę łez i tyle. Żadnej drapieżności i nienawiści.
                          Wybrałaś kiepski przykład.

                          Poza tym jak widzę, Twoja sytuacja jest zupełnie inna od sytuacji kobiet,
                          krórym nie wystarczy na wiele rzeczy (i nie mówimy tu o wywczasach w Egipcie).
                          Cieszę się, że dobrze zarabiasz, ale wcale nie wydaje mi się, aby każdy pan,
                          zobowiązany do alimentacji, był w stanie pracować mniej, a zarabiać więcej.
                          Fakt, jest to między innymi forma organizacji pracy (pod warunkiem, że to jego
                          firma). Urzędnik może właściwie się wypchać.
                          Prowadzę firmę od 9 lat i niźle zarabiam.
                          Z powodu mojego leciwego wieku nie zarabiam paru tysięcy miesięcznie więcej, bo
                          wymagałoby to dodatkowej pracy z mojej strony (około 5 godzin tygodniowo)
                          podczas gdy osoby za tę pracę odpowiedzialne pracowałyby w zwykłym wymiarze
                          godzin. I wiesz co? Nie chce mi się. Wolę ten czas przeznaczyć na odpoczynek.
                          Nie chce mi się aż tak rozkręcać firmy, aby pilnowanie nowego zespołu zajmowało
                          mi te dodatkowe 5 godzin w tygodniu.
                          A musiałoby mi się chcieć, gdybym miała dzisiaj pasierbiatkę na karku. I jej
                          mamusię, oczywiście.

                          Macochom, którym najzwyczajniej w świecie BRAKUJE, wcale się nie dziwię, że
                          liczą każdy grosz wydany dodatkowo na pasiebiatki i jest im żal.
                          I wcale mnie nie przekonuje Twój zasobny przykład.
                          • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:07
                            nie mam na mysli osoby o ktorej piszesz anastazjo bo pewnie powolujesz sie na
                            przyklad latortury.

                            poza tym po raz kolejny podkresle - nie dziecko jest tutaj strona tylko jej
                            partner. to obowiazek meza i ojca zadbac o komfort swojej ciezarnej partnerki i
                            o dobry kontakt z dzieckiem.
                            i nie dziecko nalezy tutaj winic bo kazde lubi ROBIC NIC i siedziec przed
                            telewizorem lub kompem. to wina nieudolnosci jego ojca i pewnie kwestia
                            wychowania przez matke ze chlopak nie poczuwa sie do niczego.

                            moje przyklady - aczkolwiek dotyczyly konkretnych osob sa raczej subiektywnym
                            doborem argumentow potwierdzajacych moja teze.
                            • m-m-m Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:15
                              poza tym po raz kolejny podkresle - nie dziecko jest tutaj strona tylko jej
                              partner. to obowiazek meza i ojca zadbac o komfort swojej ciezarnej partnerki i
                              o dobry kontakt z dzieckiem


                              A ja mam wrażenie, że uważasz, że do bowiązków macochy należy poganianie go do
                              doatkowej pracy byle by nie obniżyć alimentów.
                              • anastazjapotocka Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:21
                                Szczerze mówiąc, M-m-m mam to samo wrażenie. A nawet zastanawiam się, czy
                                mjakmagi mnie tu zaraz do roboty nie zacznie zapędzać.
                                • phidyle Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:54
                                  Szczerze mowiac chcialabym powiedziec, ze takie postulaty jak zwiekszenie
                                  wlasnych dochodow,w wypadku narodzin kolejnego dziecka aby czasem nie uszczknac
                                  czegos z alimentow, sa moze i sluszne ale nie kazdy moze dorobic dodatkowe
                                  pieniadze na alimenty, tak, zeby zostalo jeszcze komus troche czasu na zycie i
                                  odpoczynek.Moj ojczym na przyklad jest lekarzem,wiadomo, jak wyglada pensja w
                                  szpitalu, ma dyzur co drugi dzien i moze powinien dorabiac sobie na budowie po
                                  godzinach, zeby spelnic zachcianki ex i placic lepsze alimenty.
                                  • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 18:08
                                    nie rozwazamy tutaj przypadku podwyzszenia alimentow tylko ich obnizenia.
                                    to tak celem wyjasnienia.
                                • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 18:07
                                  nie wiem czy to tak trudno zrozumiec wiec po raz kolejny napisze: OBOWIAZKI
                                  WOBEC DZIECI - FINANSOWE I KAZDE INNE - MAJA RODZICE. macochy moga jak chca ale
                                  nie musza.
                              • m-jak-magi Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 18:05
                                tak m-m-m tak uwazam bo oceniam swojego m przez pryzmat jak odpowiedzialnym i
                                zapobiegliwym jest ojcem i nie ma dla mnie znaczenia czy ojcem mojego dziecka
                                czy nie mojego. zakladam ze wszytskie dzieci jaki ma kocha tak samo, tak jak i
                                ja tak samo kochalabym wszytskie swoje dzieci.
                                jesli jedynym pomyslem na poprawe finasow domowych mojego m byloby uszczuplenie
                                alimentow jakie placi na swoja corke to obawiam sie ze nie mialby szans zostac
                                ojcem mojego dziecka.
                                stalo sie inaczej wiec z perspektywy czasu uwazam ze bledu w mojej postawie nie
                                bylo.
                            • kasia_kasia13 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 14:56

                              > nie mam na mysli osoby o ktorej piszesz anastazjo bo pewnie powolujesz sie na
                              > przyklad latortury.
                              >
                              > poza tym po raz kolejny podkresle - nie dziecko jest tutaj strona tylko jej
                              > partner. to obowiazek meza i ojca zadbac o komfort swojej ciezarnej partnerki
                              i
                              >
                              > o dobry kontakt z dzieckiem.
                              > i nie dziecko nalezy tutaj winic bo kazde lubi ROBIC NIC i siedziec przed
                              > telewizorem lub kompem. to wina nieudolnosci jego ojca i pewnie kwestia
                              > wychowania przez matke ze chlopak nie poczuwa sie do niczego.

                              W tym konkretnym przypadku ojciec tez nie robil NIC, tylko po przyjsciu z pracy
                              domagal sie oblugi. Taki podzial obowiazkow na "meskie" (praca zawodowa)
                              i "zenskie" (praca zawodowa i obsluga pana i wladcy), ktory wciaz wielu
                              kobietom odpowiada. A ze syn bierze przyklad z ojca? Nic dziwnego.
          • kasia_kasia13 Re: Dlaczego od Macochy wymaga się poświęcenia? 04.05.07, 12:00
            > Dla mnie dobra macocha to taka, która nie szkodzi pasierbom. Nie szkodzi,
            czyli
            >
            > np. nie myśli skrajnościami jakby tu obciąć niskie alimeny na głodowe, bo ona
            > sama też chce mieć dziecko, ale też taka, która nie funduje pasierbom żadnych
            > extrasów, nie kupuje ich sympatii, nie ma poczucia winy, że pasierbowie mają
            > takich a nie innych rodziców.

            No popatrz, zgadzam sie z Toba w 100%. Zawsze to powtarzam, ze po pierwsze nie
            szkodzic.

            • bemari Co Anastazja poświęciła dla swojej pasierbicy? 04.05.07, 16:34
              Może zamiast ogólników trochę faktów?

              Ciekawi mnie to, bo moja macocha dla mnie nic nie poświęciła.Ja dla niej też
              nie.Nie czujemy skłonności do poświęcania się.Za to coraz częściej odkrywamy,
              że lubimy pogadać.Powoli przypomina to przyjaźń dwóch dorosłych kobiet.A żadna
              z nas nie jest skłonna do nadużywania tego słowa.
              • m-jak-magi Re: Co Anastazja poświęciła dla swojej pasierbicy 04.05.07, 18:10
                o widzisz bemari - chcialabym w zyciu takiej relacji z moja pasierbica.
                nic sobie nie jestesmy winne ale super byloby gdybysmy sie szanowaly i lubily.
              • weronka77 Re: Co Anastazja poświęciła dla swojej pasierbicy 04.05.07, 22:02
                Ładnie napisane i z sensemwink Brawo Beatowink
                • anastazjapotocka Re: Co Anastazja poświęciła dla swojej pasierbicy 05.05.07, 13:00
                  Anastazja miała małego pecha.
                  Obserwowała sobie na mały dystans hodowlę księżniczki, nie liczyła pieniędzy,
                  które szły NA EKSTRASY dla tejże (alimenty były zawsze płacone sumiennie i
                  punktualnie). Niepraktyczny mąż Anastazji zarzynał firmę (swoją, więc cóż
                  Anastazji do tego)? Firma spokojnie zdychała z braku dofinansowania (hodowla
                  była kosztowna) oraz z niewzruszonej wiary męża Anastazji w uczciwość ludzką
                  (no przecież zapłacą). Nie zapłacili, długi urosły do niebotycznych sum, firma
                  starciła płynność finansową.

                  W międzyczasie księżniczka poszła na studia płatne (na stacjonarne trzeba było
                  zdawać, ten stres by ją zabił), długotrwałe i dwustopniowe. I choć złośliwa
                  Anastazja zawyrokowała, że to nie są studia dla pasierbicy, (która bardzo
                  zdolna i iteligentna, nie podoła TEJ AKURAT UCZELNI), księżniczka i jej mamusia
                  uznały, że ojcu i tej "wiedźmie" nic do wyboru kierunku studiów córeczki.
                  Zachwycony tatuś zaoferował dobrowolnie córci 3500 alimentów miesięcznie
                  zamiast sądownie zasądzonych 500.
                  No i płacił. Z czego? Z oszczędności Anastazji.
                  Ale się rozchorował. Ciężko.
                  Mowy nie było o jego zdolności do pracy.
                  Lekarze w Polsce rozłożyli ręce. Wyrok: wózek inwalidzki do końca życia.

                  I tu powinna zakończyć się historia.
                  Anastazja wraz z mężem posiadali piękny dom w dobrej dzielnicy miasta.
                  Anastazja miała też drogie mieszkanie w Europie. Powinni sobie żyć spokojnie,
                  właściwie wcale nie płacąc alimentów - bo sąd by te alimenty przecież
                  drastycznie obniżył. Anastazja mogła w ogóle nie pracować - zajęta
                  pielęgnowaniem kalekiego męża. Nie musiałaby nigdy też na oczy oglądać
                  pasierbicy, która podczas choroby ojca zjawiła się tylko raz z pytaniem, czy
                  ojciec przeżyje operację i NA KOGO JEST DOM?

                  Wredna Astazja sprzedała dom i mieszaknie w Europie. Męża zoperowała za
                  granicą. Pasierbicy przez parę lat wypłacała 3 500 alimentów.
                  Mąż wrócił do zdrowia o tyle, że chodzi i nie widać po nim fizycznie trgicznych
                  przejść. Anatsazja za resztę pieniędzy założyła własną firmę, którą do dziś
                  prowadzi żelazną ręką i nie ma zaufania do nikogo, a mąż ma do siedziby firmy
                  wstęp tylko jako dostojny gość.
                  Podła i podstępna Anastazja policzyła lata studiów i wyszło jej, że pasierbica
                  powinna być już magistrem. Zadzwoniła więc do pasierbicy, aby powiedzieć jej,
                  że alimenty już jej się nie należą.
                  Pasierbica odpowiedziała Anastazji, że jeszcze ciągle studiuje i nie jest to
                  bynajmniej doktorat i, że będzie studiować tak długo jak jej się będzie
                  podobało. A jak STARUCHA (to o tatusiu) nie stać, to staruch może kamienie na
                  drogach tłuc (świetny pomysł), a Anastazja może klatki schodowe sprzątać.
                  Tu do rozmowy telefonicznej wtrąciła się mamusia pasierbicy i zażądała
                  puchowych kurtek zimowych dla pasierbicy i "jej chłopca, bo dzieci nie mają, a
                  ta świnia (to o tatusiu pasierbicy) nic ostatnio nie przysyła".
                  No i jak "świnia nie da, to sądy świnię zmuszą".

                  Anastazji szlag na miejscu nie trafił tylko dlatego, że była nieźle uodporniona.
                  Najęła detektywa, który dostarczył zdjęcia, różne ksero - wynikało z nich, że
                  panienka studiuje ciągle na drugim roku i ma niepracującego konkubenta, którego
                  sobie utrzymuje.
                  W rezultacie wkurzenia się Anastazji, obyło się szereg spraw sądowych na mocy
                  których sąd obniżył panience alimenty z 500 do 120 zł. miesięcznie, radząc jej
                  dobrotliwie, aby szybko skończyła studia (pracując jednocześnie) i aby się
                  wzięła za swoje utrzymanie (oraz zdowego i wyżartego konkubenta) sama. Sąd był
                  tak dowicipny, że doradził księżniczce sprzątanie klatek schodowych.

                  Anatstazja POMOMO WYSZTKO płaciła czsne za studia (10 tys. rocznie), które to
                  studia (o dziwo) pasierbica ukończyła w terminie (2, 3 i 4 rok) uzyskując tytuł
                  inżyniera. Do dziś nie może obronić pracy magisterskiej, której nie jest w
                  stanie napisać (Anastazja nie pomyliła się w ocenie kierunku studiów).

                  I teraz już bez poświęceń: ojciec spotyka się z córką, raz nawet w domu
                  Anastazji - ANASTAZJĘ WALI TO.
                  Anastazaja nie szczuje na pasierbicę, nie wypomina i woli nie pamiętać, jak się
                  w sytuacji kryzysowej zachowała ukochana ksiezniczka tatusia.

                  I na tym koniec.
                  Więcej nigdy już nie napiszę, CO ANASTAZJA POŚWIĘCIŁA DLA SWOJEJ PASIERBICY.
                  • tautolog Re: Co Anastazja poświęciła dla swojej pasierbicy 05.05.07, 13:33
                    > I na tym koniec.
                    > Więcej nigdy już nie napiszę, CO ANASTAZJA POŚWIĘCIŁA DLA SWOJEJ PASIERBICY.

                    Uff, Bogu dziękować.
                    • weronka77 amen Tautologu;-) 05.05.07, 19:50

                  • weronka77 Anastazja... 05.05.07, 20:24
                    Nie pisz tyle.. ja Ci wierzę ze masz rację ale pełno tutaj ludzi którzy Twoje
                    szczere posty potraktują jak tłumaczenie się i próbę oczyszczenia z
                    ich "ataków".I oczywiście jako przyznanie się do winy ponieważ wedle
                    rozumowania większości-tłumaczą się tylko winni.POza tym,na pewno to co piszesz
                    obróci się kiedyś przeciwko Tobie.Wybrane fragmenty Twoich wypowiedzi zostaną
                    wklejone,opatrzone odpowiednim komentarzem,staną się przedmiotem kpin i
                    ironii.Z całym szcaunkiem-jesteś ode mnie starsza a zdajesz się nie rozumieć na
                    czym to wszystko polega? Im więcej piszesz tym większy zapał Twoich
                    przeciwników żeby Ci dokopać i udowodnić jaka jesteś głupia i
                    beznadziejna.Zastanów się czy naprawdę zależy Ci na opinii innych? Czy
                    jakakolwiek szykana zmieni cokolwiek w Twoim dotychczasowym życiu? Gorzej się
                    bedziesz czuła,sracisz pracę,pieniądze,przyjaciół-słowem wszystko to co jest
                    wokół Ciebie kiedy wyłączasz komputer? Czy osoby które z upodobaniem wylewają
                    ci przysłowiowe wiadro pomyj na głowę są dla Ciebie kimś ważnym,istotnym? Czy
                    to jakies ogólnie znane,szanowane i lubiane autorytety? Na pewno niewinkZastanów
                    się i pomyśl czy naprawdę zależy Ci na ocenie,opinii takich ludzi? A kimże oni
                    dla Ciebie są?winkDaj sobie spokój z pisaniem,opowiadaniem-to już niczego nie
                    zmieni bo w większosći ludzie są niereformowali i nagle nie zaczną Cię
                    lubić,nie przyznają racji ani nie powiedza miłego słowa.To jest wirtualna
                    rzeczywistość,nieistotna-no chyb a że szukasz tutaj
                    przyjaciół,aprobaty,uznania.Ale nie wydaje mi się żeby o to Ci chodziłowink
                    Piszę jak najbardziej z autopsji-żeby nie było wątpliwościwink Ale...jak mawiał
                    mój przyjaciel Longwehicle,niestety już świętej pamięci;-( hau,hau,szczekały
                    psy a karawana szła dalej.I zawsze idzie.W skarajnych przypadkach "wyzywał"{ od
                    ratlerków i kazał iść do budywink) I mimo tego że kilkanaście osób przez cały
                    czs próbowało go zaszczuć,niestety skutek był odwrotny do zamierzonegowink DO
                    końca swoich dni nieżle się bawiłą na FK,celowo podpuszczajac innych i
                    wciągajac w dyskusje poniżej poziomuwinkPikanterii temu wszystkiemu dodaje fakt
                    że był to jeden z najbogatszych ludzi w Małopolsce.Niedowiarki przekonały się o
                    tym dopiero na jego pogrzebie niestety..Reasumując Anastazjo-wyluzuj i
                    przystopujwink No i zastanów się czy Ci zależy na użeraniu się i walce z
                    wiatrakamiwink Bo mnie nie-i mimo że na pewno gdzieś tak różne trolle piszą
                    sobie o mnie i wklejają-mam się nieżlewink Spędzam weekend majowy w fajnym
                    hotelu w Szczawnicy i za godzinę idę sobie do Wellness i Spawink I będzie miło i
                    przyjemnie.A reszta-na drzewo kanarki doićwink
                    • anastazjapotocka Weronko, 06.05.07, 11:05
                      Przyznaję Ci całkowitą słuszość.
                      Moja szczerość miała na celu uświadomienie eksi i pasierbicy, co naprawdę do
                      nich czuję. I co one tak naprawdę są warte.
                      Obie czytują namiętnie to forum i nawet wypowiadają się pod wspólnym nickiem.
                      Dla mnie ważne było to, jak osądziły je inne Macochy.
                      Wreszcie uświadomiły sobie, że nie są ani święte, ani przyzwoite.