lamarsa
11.09.07, 21:31
Witam wszystkie "forumowiczki"

))
Problem, z jakim sie do Was zwracam nie jest moze calkiem na temat,
ale co mi tam... Licze, ze glosy doswiadczonych i troche "z boku"
kobiet cos mi rozjasnia...
Od ponad 6-ciu miesiecy spotykam sie z panem, ktory jest
rozwiedziony i ma dwie corki ( 5 i 8 lat). Jest tata weekendowym, w
nieciekawych stosunkach ze swoja ex. I to raczej eufemizm

( Nasza
relacja nie jest dluga, ale bardzo fajna-rozwijala sie w spodob
bardzo naturalny, bez wielkich slow, ale z super atmosfera i duza
iloscia ciepla i zrozumienia. Az do, no wlasnie... 3 tygodnie temu
poznalam jego corki... Osobiscie uwazalam, ze to za wczesnie i z
perspektywy czasu, mysle ze mialam racje, ale stalo sie jak sie
stalo. Dziewczynki przyjechaly do niego na 2 tygodnie-dla mnie bylo
jasne, ze ja mam 2 tyg. dla siebie. Okazalo sie jednak, ze mamy sie
spotkac. Bylam pelna wiary i dobrych checi, przygotowalam drobne
prezenty jeszcze przed tym jak sie dowiedzialam, ze jednak
zostaniemy sobie przedstawione. Coz mam powiedziec... Zobaczylam
zupelnie nowa twarz mojego "kandydata"-mezczyzne kompletnie
oszalalego na punkcie corek, nie reagujacego na ich, co tu duzo
mowic, niezbyt grzeczne zachowanie, takze w stosunku do mnie...
Postanowilam o tym porozmawiac, w dogodnym momencie, nie mowiac zle
o dzieciach, raczej o tym co nie podobalo mi sie w jego reakcjach, a
raczej ich braku... No i sie dowiedzialam.... Ze najwazniejsza
rzecza w jego zyciu jest obecnie ulozenie sobie relacji z nimi, ze
jestem w jego zyciu bardzo wazna osoba, ale nie jest gotowy na
trwaly zwiazek, ze ma wiele niepoukladanych spraw, ktore musi
pozalatwiac... Krotko mowiac-nic nie rozumiem... Od bardzo dawna nie
spotkalam w moim zyciu czlowieka, ktory tak by o mnie dbal, staral
sie, dawal tyle czulosci. Bardzo mi na nim zalezy, ale nie wiem czy
w obecnej sytuacji ma to sens... Nie zrozumncie mnie zle-ale ja tu
widze jakas obsesje.. Odkladanie zycia na pozniej w imie ukladania
sobie relacji z corkami, na ktore wychowanie nie ma wlasciwie wplywu
(mieszkaja z mama i jej przyjacielem).. No chyba ze to ja nie jestem
ta wlasciwa-bo jesli bym byla to chyba nie mialby watpliwosci...
Czy myslicie, ze nasze malo udane spotkanie (moje i jego
dziewczynek) moglo miec na to wplyw? Czy ktoras z Was miala podobne
doswiadczenia? Pomozcie !!!