Dodaj do ulubionych

Dziołchy Kochane, poradźcie proszę

27.08.08, 10:51
Tym razem to nie będzie problem macochowy a exowo-alimentowy. Mam 14
letniego syna, po walkach w sądzie 2 lata temu podwyższono alimenty
na kwotę 650 zł. - Warszawa, wtedy też nie pracowałam (zjawisko
przejściowe). Szanowny ekhm tata poza alimentami nie dokłada się do
niczego. Przez 2 lata nadprogramowo otrzymałam 100 zł. Od 2 lat
również nie zabiera młodego na wakacje a i weekendy są sporadyczne i
uzależnione od wolnego czasu tatusia. Dam przykład - dziecka nie
miał 8 tyg., chce go wziąć na weekend, mówię spoko, pasuje mi, mam w
piątek gości, więc po niego podjedź. tatuś w piątek nie może, bo ma
imprezę, weźmie w sobotę. Raz w życiu poprosiłam, aby zabrał syna w
konkretny weekend (2 weekend majowy), bo M zrobił dla nas dwojga
rezerwację w Wiśle. Dodam, że nigdzie przez kilka lat nie
wyjeżdżaliśmy. Oczywiście tata miał to w nosie, sam sobie z dziunią
pojechał. Pies go trącał. On nawet nie wie, do którego gimnazjum
poszedł syn, nigdy nie był w szkole, na zebraniu, ale rżnie
wspaniałego fadera, który od czasu do czasu weźmie dziecko, żeby się
pochwalić, jakiego wspaniałego ma syna.

I teraz do rzeczy, wydatki na syna wzrosły, gimnazjum jest
kosztowniejsze od podstawówki, jest w klasie z rozszerzonym
angielskim, dziecko rośnie, częściej musze wymieniać garderobę,
potrzeby młodego również wzrosły, ale to pewnie same dobrze wiecie.
Niedawno odnowiliśmy dziecku pokój, wymieniliśmy meble, komputer,
TV. Od ojca nie chciałam ani złotóweczki, zresztą zapewne bym nie
dostała. Tatuś jak się dowiedział, że wymieniliśmy kompa, zażądał
ode mnie starego, bo jak twierdził należał mu się. Komputer był
zakupiony jeszcze przed rozwodem na raty. Wysłałam do tatusia smsa,
że wydatki i potrzeby wzrosły i czy zamierza coś z tym zrobić sam,
czy woli, żeby rozstrzygnęły to osoby trzecie. Odpisał, że mogłam
nie kupować TV za 2.100 zł. to bym miała kasę i że on ewentualnie
może się dokładać do większych wydatków w miarę możliwości - czytaj,
mam to gdzieć. Jak już wyżej wspomniałam na kilka takich akcji przez
2 lata dostałam całe 100 zł. Gdzie przy końcu 1 klasy gimnazjum
miałam w maju wydatki szkolne rzędu 700 zł. i tata obiecał, że da
200 zł. po 2 miechach dał rzeczone 100 zeta i cisza.

Czy według Was powinnam iść do sądu i się szarpać z nim? Teraz
pracuję, zarabiał dosyć dobrze i jestem w stanie spokojnie nas
utrzymać. Czy warto tracić nerwy, czy powinnam sobie odpuścić? Czy
fakt, że teraz zarabiam ile zarabiam będzie świadczył na moją
korzyść, czy wręcz przeciwnie, sąd stwierdzi, że sama mogę podołać,
więc nie należy się podwyżka. Poradźcie proszę.

Obserwuj wątek
    • 13monique_n Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 12:16
      Mamba smile (jak urzadzanie domu?)
      a teraz do rzeczy:
      Twoje możliwości to jedno i chwała Ci za to. W Warszawie na Młodego
      spokojnie możesz chcieć 1000 złotycvh alimentów, szczególnie, że
      Młody jest w wieku, kiedy zaczął rosnąć (ciuchy, buty tylko "migną",
      a tandety nie da się nosić - rozpada się jeszcze szybciej i drożej
      wychodzi). Poza tym - przynajmniej mój Młody (obecnie 15 lat) jest w
      stanie pożreć mnie, siostrę, psa, chomika i NM na dodatek.
      Ewentualnie rozejrzy się za deserkiem big_grinDD

      Podsumowując - zamierzam podjąć podobne kroki, czyli wystąpić o
      podniesienie alimentów. To ojca sprawa, jeśli swoją rolę w życiu
      syna postanowił sprowadzić li tylko do roli bankomatu. NIe widzę
      powodów, by mu tego nie umożliwiać.
      Pozdrawiam
      • mamba30 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 12:24
        Jeżeli chcesz luknąć jak idzie urządzanie, to zapraszam tutaj smile
        Zrobiliśmy generalny rejwach w naszych sypialniach. Młody miał
        zaskoczkę w ubiegłą sobotę - wrócił z obozu smile)

        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=35293&w=83573529
        Chyba się zbiorę w sobie i na spokojnie napiszę ten pozew. Może
        wreszcie ex na oczy przejży, że dziecko jest kosztowne mimo wszystko.
        • 13monique_n Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 12:35
          Zaraz rzuce okiem smile

          co do Eka - nie liczyłabym, że on przejrzy ;-PP Ale Sąd mu z cała
          pewnością ten wzrok nieco poprawi. Dziecko ma DWOJE rodziców i oboje
          ponoszą ciężar jego utrzymania. A np. argument, ze mało zarabia
          często jest kwitowany zaleceniem sądu, żeby się zebrał i zaczął
          zarabiac więcej (sic!). Dla wielu panów bywa to zaskoczeniem, że Sąd
          potrafi inaczej niż oni ocenić ich możliwości zarobkowe.
          • konstancja16 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 12:44
            jak ja tego zagladania w koszyk nie lubie - zarowno ze strony Ex jak
            i Exa, Nexta czy kogolwiek.

            dla alimentow sa dwie sprawy istotne: potrzeby dzieciaka (a toto
            rosnie i logiczne ze 15ltek jest drozszy niz 5latek) i mozliwosci
            zarobkowe rodzicow. ale te 'mozliwosci' dotycza konkretnego
            rodzica, nie tego drugiego. to ze jedno zaczyna zarabiac 10 k to
            nie oznacza ze drugie moze sobie lezec do gory brzuchem i nie placic
            w ogole.

            wiec to ze kupujesz sobie telewizor za 2 tys, jeepa i wczasy na
            karaibach to nie zwalnia ojca dziecka z obowiazku alimentacyjnego.
            w wysokosci adekwatnej do 1. potrzeb dziecka; 2. mozliwosci
            zarobkowych tegoz ojca (ktore, jak napisala Monique, sad moze ocenic
            troche inaczej niz sam zainteresowany). i odwrotnie proporcjonalnej
            do jego osobistego wkladu w wychowanie. jak sie ma dzieci to trzeba
            na nie robic i tyle. a rodzic co sie nie doklada praca osobista ma
            placic wiecej, proste jak drut. gdzies tam podobno sa na jakies
            mamie, samodzielnej mamie czy innej mamie wyliczenia kosztow
            utrzymania dzieci. skorzystaj z tego, podlicz, odlicz co Twoje i
            zadaj adekwatny procent tego co w Mlodego pakujesz.

            jak zaczelas lepiej zarabiac to masz prawo i Ty z tego skorzystac, a
            nie zwolnic tym z alimentow Exa. a on niech tez sie zakreci za
            lepsza robota zamiast zagladac Ci w rachunki. w koncu bycie ojcem
            nastolatka zobowiazuje. naprawde nie ma ochoty zasponsorowac
            Mlodemu jakiegos ekstrasa? nie wiem, obozu jezykowego, kursu karate,
            wyjazdu na narty? dziwni sa niektorzy rodzice, naprawde.
          • mamba30 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 12:58
            he he smile 2 lata temu przejrzał po raz pierwszy, jak Wysoki Swąd go
            uświadomił, że jak zabiera dziecko na weekend do siebie, to nie ma
            prawa sobie potrącać za to kasy z alimentów tongue_outP

            Jakbyś chciała arkusz w excelu do wyliczania kosztów, to Ci mogę z
            domu podesłać. Jest bardzo szczegółowy, tak, że na sprawię sędzia w
            ogóle nie miała zastrzeżeń co do wyliczeń. Poza panem btatą rzecz
            jasna smile)))
            • konstancja16 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 13:07
              > Jakbyś chciała arkusz w excelu do wyliczania kosztów, to Ci mogę z
              > domu podesłać.

              hmmmmm. no bardzo chetnie, tylko najpierw musze sobie szybko jakies
              dziecko machnac, zeby miec na kogo zadac tych alimentow wink))))

              dzieki za dobre checi, na szczescie ta dzialka jest mi znana
              wylacznie TEORETYCZNIE. z racji zawodu. i mam szczera nadzieje, ze
              tak pozostanie.
              • mamba30 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 13:34
                To była odpowiedź do Monique smile)) wiem, że Ty się jeszcze nie
                dorobiłaś własnego srajca tongue_out

                A w mojej sprawie mam takie samo zdanie jak Ty, tylko tatuś inaczej
                patrzy na życie. Nie zapomnę, jak na sprawie o podwyższenie
                alimentów w sądzie stwierdził, że za te 500 zł. (wcześniejsza kwota
                alimentów) on utrzymuje dziecko, mnie i mojego M smile)))

                Tata się dokłada, a i owszem - co roku mamy zrzutkę na obóz sportowy
                syna po połowie i on opłaca treningi - 80 zł. m-nie. Tylko raz, że
                syn już nie chce na nie chodzić (tata mu każe, a on się taty boi) a
                dwa, że wakacje to nie tylko 2 tyg. a całe 2 m-ce sad

                Z facetem nie idzie się dogadać normalnie. Wysłałam smsa z
                propozycją ugody - 100 zł. więcej m-nie, ale generalnie mogę się
                pocałować w zad. I na smsa chyba odpisywała jego dziunia, bo raz
                czasowniki były w żeńskiej formie, a raz w męskiej. W końcu musi
                dbać o interesy swojego misia tongue_out
                • 13monique_n Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 13:44
                  Wiecie co, ja mam wrażenie, że ja żyje w getcie umysłowym. Wokół
                  mnie są związki bardzo rozmaite:
                  - małżeństwa wieloletnie i zadowolone
                  - małzęństwa wieloletnie i niezadowolone (nic z tym nie robią, póki
                  co)
                  - wolne związki osób po jednym małżeństwie, albo jedno wolne, a
                  drugie "po przejściach"
                  I wśród tej rozmaitości nie ma ludzi, którzy unikają
                  odpowiedzialności za swoje życie, w tym przeszłość w postaci dzieci.
                  Mój "własny" NM dba o swoje córki w taki sposób, że każdemu dziecku
                  bym życzyła takiego ojca. A kiedy miewa chwile żalu, że z racji
                  mieszkania z dala od nich nie będzie kochany, to ja sama staram się
                  mu pokazywać, że obawy są płonne. dzieci czuja miłość rodzica, nawet
                  na odległość.
                  Skąd ten wywód? To komentarz do ostatniej części posta Mamby. I
                  wrażenia po przeczytaniu zbyt wielu wpisów na równoległym
                  forum "Nowa Rodzinka II". W szoku jestem. (aaaaa no i oczywiście
                  żal, że z eksem u mnie też nie za łatwo się dogadać. I pal licho, że
                  mnie niełatwo. Ale dzieci mają problem, a to mnie boli o wiele
                  bardziej sad )
            • 13monique_n Mambo 27.08.08, 13:30
              bardzo proszę o ten arkusz. Nie ma co wymyslac prochu, skoro masz to
              dobrze zrobione. Na Pocztę gazetową, o ile będziesz tak miła:
              13monique_n@gazeta.pl

              Dzięki
              • mamba30 Re: Mambo 27.08.08, 13:42
                wyslę z domeczku, postaram się jeszcze dzisiaj, chociaż mam urwanie
                głowy. Jutro o 4 rano wyjeżdżam służbowo na Słowację, wracam dopiero
                w nocy w niedzielę. I tu kolejna myśl - kto będzie zajmował się w
                tym czasie synem? Ano M, a nie tata... Kto młodemu wyprasuje koszulę
                na poniedziałek na rozpoczęcie roku? Ano M..... M kupował ze mną
                książki, M chodzi na zebrania, odrabia lekcje, gra wspólnie na
                kompie... Ech, jakie to jest porypane....

                Teraz tak mi się przypomniało, sytuacja z czerwca. Syn przychodzi do
                mnie w piątek do kuchni i nagle mówi, że jakby tata dzwonił, to on
                nie ma komórki, bo mu pani w szkole zabrała. Nie kumam o co chodzi,
                młody tłumaczy, że od wtorku nie odbiera od ojca kom. bo nie ma
                ochoty jechać do niego na weekend i skłamał, że mu pani w szkole
                zabrała. I fru, w tym momencie na moją dzwoni ex. Nie odbieram, bo
                kłamać nie chcę. Po czym dzwoni na komórkę męża, służbową!!!!! M
                powiedział, że młody wyszedł na dwór. Oddzwaniam do exa, że nie
                życze sobie, żeby dzwonił na komórkę M i jakim prawem grzebie w
                komórce syna w poszukiwaniu numerów, jak się okazało ma również moją
                służbową.... Mówię łosiowi, żeby sam się z dzieckiem kontaktował i
                niech lepiej nie drąży ze mną tematu dziecka i nie odbierania przez
                niego telefonów. On na to, że utrudniam, że zabraniam itd. Nie
                wytrzymałam, powiedziałam, że syn ma komórkę i specjalnie nie
                odbiera. Za pół godz. zadzwonił do młodego z innego numeru i go
                najpierw opierdaczył, a potem zaczął gadać banialuki, że przez niego
                mu się żyć nie chce. To jakiś poroniony facet... Do niego nic nie
                dociera. KOńczę już gorzkie żale, bo mogłabym tak nawijać i nawijać.
                Sam doprowadził do tego, że syn się tak zachowuje.
                • 13monique_n Re: Mambo 27.08.08, 13:49
                  To ja czekam cierpliwie, najwyżej się upomnę.

                  Co do zachowań Młodego - to okropne. Moje dzieci teraz spędziły 2,5
                  miesiąca u mojej matki. Wracaja w piątek. A ja od czasu do czasu
                  bywam przytłaczana treścia ich zwierzeń do niej (lubią się z babcią
                  i ufają). Widzę, ile oni potrafią zaobserwować i jak pamietliwi są,
                  kiedy sie ich dotknie, skrzywdzi, obrazi. Do mnie sie aż tak na
                  swego ojca nie żalili. indifferent
            • capa_negra Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 01.09.08, 21:21
              Jakbyś chciała arkusz w excelu do wyliczania kosztów, to Ci mogę z
              > domu podesłać. Jest bardzo szczegółowy, tak, że na sprawię sędzia w
              > ogóle


              Ja poproszę -nie dla siebie.

              Mam w pracy śliczną, mądrą dziewczynę, ktora mąz zostawił po 3
              latach małżeństwa.
              Przy okazji zostawił 3 letniego syna na którego płaci całe 200 zł
              alimentów i którego nie widział od 2 m-cy mimo usilnych starań matki.
              Dziewczyna zbiera się do wystapienia o podwyższenie, a dupek pewnie
              znów przyniesie papier z rodzinnej firmy, że zarabia płace minimalną.
              Tak wiec dokładne wyliczenia bardzo sie przydadzą .
              Z góry dziękuje
              • marusia1 arkusz kosztowy 01.09.08, 23:20
                > Jakbyś chciała arkusz w excelu do wyliczania kosztów, to Ci mogę z
                > > domu podesłać. Jest bardzo szczegółowy, tak, że na sprawię sędzia w
                > > ogóle

                Mamba, ja też poproszę. Pozdrawiam, M.
    • chalsia Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 13:25
      > Czy według Was powinnam iść do sądu i się szarpać z nim?

      tak

      > Czy warto tracić nerwy, czy powinnam sobie odpuścić?

      to już sama musisz ocenić - zależy na ile mocne nerwy masz

      > Czy fakt, że teraz zarabiam ile zarabiam będzie świadczył na moją
      > korzyść, czy wręcz przeciwnie, sąd stwierdzi, że sama mogę podołać, więc nie
      należy się podwyżka. Poradźcie proszę.

      poziom Twoich zarobków nie powinien mieć znaczenia, czyli ani na korzyść ani na
      niekorzyść - dziewczyny już napisały
      • mamba30 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 13:51
        Nerwy miałam wcześniej stargane i tamte sprawy o alimenty niezbyt
        mile wspominałam. Nie dość, że odbyły się aż 3 - zaginęły nasze akta
        rozwodowe, to ex miał adwokata i za wszelką cenę usiłował udowodnić,
        że pasożytuję na nim. Ba, w sądzie to nawet zwykły TV (nie plazma)
        32 cale, który stoi u nas w salonie, w jego oczach urósł do plazmy
        na pół ściany. Do tefo fakt, że wtedy byłam bezrobotna i zarówno ja
        jak i syn na utrzymaniu M. M miał małe zarobki, alimenty na swoje
        dziecko większe niż ja na nastolatka. Ex potrafił skubać z nich tak,
        że we wrześniu dał mi 200 zł. - to była rzecz, która mnie pchnęła na
        drogę sądową. Do exa nie docierało, że obcy facet utrzymuje jego
        syna, kazał mi się odpier....ić, jak zarządałam pozostałej kwoty.
        Nerwy miałam generalnie w strzepach.

        Teraz to inna bajka, nauczyłam się go w większości przypadków
        olewać. Również to, co o mnie sądzi i co wypisuje w smsach. Chyba na
        spokojnie się za to zabiorę i nie odpuszcze łajzie. Niech się
        chociaż finansowo poczuje, skoro emocjonalnie ma to gdzieś.
    • dyderko Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 14:15
      Wiesz Mamba, mimo że sama zżymam się na Ex to i tak uważam że
      alimenty powinny być tak mniej więcej co dwa lata urealniane, przy
      wyższej inflacji to i co rok. Mimo że uważam że dodatkowe nakłady i
      finansowe i czasowe (a także ich brak lub znikomość) nie powinny
      mieć znaczącego wpływu na wysokość alimentów (poza sytuacją gdy
      dziecko jest małe, wybacz czternastolatek nie jest małym dzieckiem)
      to jednak to dziecko rosnąc ma coraz większe potrzeby właśnie
      finansowe (i to nie tylko jedzenie i ubranie ale i jego rozwój
      duchowy i fizyczny wymaga coraz więcej).
      Tak moim zdaniem powinnaś iść do sądu i szarpać się z nim, choć jak
      znam życie może Ci pobruździć to że pracujesz (choć nie musi, Wysoki
      Sąd jednak nieprzewidywalny jest).
      • konstancja16 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 17:30
        wiesz, Dyderko, ja te 'osobista' opieke to nie tylko na emocje bym
        przeliczala, ale i na twarde zlotowki tez (albo euro, albo dolary -
        co komu wygodniej).

        moj NM co tydzien jezdzi po Malego w piatek i odwozi w niedziele.
        troche to kosztuje. to juz pal licho. ale jak Maly jest z nami w
        weekend, to jedziemy gdzies we trojke, czasem idziemy do kina, na
        kregle, nawet do restauracji. powietrzem nie zyje. czesto zostaje
        na tydzien albo dwa. je, pije, potrzebuje ciuchow. do ktoregos
        momentu byl 'wydawany' z walizeczka garderoby, ale to nam zostalo
        ukrocone i teraz dziecko dzien przed wyjazdem do mojej rodziny na
        swieta laduje u nas w starym dresie i letnim obuwiu. dochodzi do
        tego to, ze Maly jest u nas zawsze w swieta i dni wolne wiec jesli
        chcemy podrozowac (a lubimy) to kupujemy trzy bilety, a nie dwa.
        rezerwujemy pokoj trzyosobowy, a nie dwu. Maly ma u nas swoj rower
        i pare innych drobiazgow kulturalno-sportowych. bo pomieszkuje, a
        nie tylko jest odwiedzany.

        wiec ten czas spedzany wspolnie to i zwiazek emocjonalny i troche
        kasy. ktorej ja Malemu nie zaluje, ale ktora przez te weekendy
        wydaje na Malego jego tatus, a nie mamusia. wydaje, bo chce, moze
        moznaby kazdy weekend taniej obskoczyc, bez noclegow poza domem i
        jedzenia w knajpach, ale jakis sok czy lody od czasu do czasu to
        chyba kazdy by szczeniakowi kupil. no, a im wieksze dziecko to
        wiecej kasy na rozrywki potrzebuje. wyobrazasz sobie, ze odbierasz
        nastolatka na weekend i nie wydajesz na niego ani grosza? w
        sytuacji gdy go widzisz tylko raz na jakis czas? no, nie widze
        tego. kupisz plyte, wymarzony ciuch, kosmetyk, dasz na kino. chyba
        trzebaby sloniem byc, zeby nie spelnic czasem jakiegos zyczenia
        swojego dzieciaka. mowiac mu, ze place jego mamie i wiecej ani
        grosza.

        dlatego uwazam, ze procent udzialu w osobistej opiece jak
        najbardziej istotny. bo odbieranie Malego co tydzien przeklada sie
        na konkretna oszczednosc w kieszeni mamusi i konkretny wydatek po
        stronie tatusia.
        • dyderko Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 19:36
          Wybacz ale piszę z pozycji partnera osoby, która nie może wyjechać
          nigdzie z własnym dzieckiem (teraz niby może ale po jednym takim
          wyjeżdzie syn usłyszał przez zamknięte drzwi że może se spać gdzie
          chce jeśli śmiał sprzeciwić się matce), tak właściwie to spotyka się
          z własnymi dziećmi jak bezdomny na ławce w parku. Natomiast co
          sprawa to jednym z argumentów jest to że nie opiekuje się dziećmi,
          więc powinien łożyć więcej. Jakoś tak z mojego punktu widzenia to
          tak wygląda...
          • konstancja16 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 19:55
            tak, pamietam conieco o Waszej Ex z jakiegos wczesniejszego watku.

            zgadzam sie, ze w sytuacji kiedy brak osobistego wkladu wynika z
            przyczyn nie lezacych po stronie ojca to nie powinno to byc podstawa
            do podniesienia alimentow. to sa krancowo inne sytuacje: kiedy
            ojciec nie moze wyegzekwowac normalnych kontaktow z dzieckiem i
            kiedy nie ma na takie kontakty czasu, ochoty, pomyslu. zdarzaja sie
            obie i multum odcieni pomiedzy... wiec kiedy moglby, ale woli z
            kolegami na piwo no to jest zdecydowanie inaczej niz u Was. i moj
            post odnosil sie to takiej pi razy oko normalnej sytuacji miedzy
            rodzicami. gdzie sie mozna umowic i dzielic opieka i wklad w
            osobista opieke zalezy od odleglosci, logistyki i checi ze strony
            tatulka zeby sie pofatygowac wte i wewte.

            btw, Twoj M/NM ma ustalone kontakty, byly jakies proby postepowania
            egzekucyjnego? a moze mediacja? wydawalo mi sie, ze polski wymiar
            sprawiedliwosci sie zaczynal troche cywilizowac w tych sprawach.
            przeciez to oczywiste dla kazdej srednio inteligentnej kreatury
            ludzkiej, ze na takich akcjach cierpi dzieciak... sad
            • konstancja16 Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 27.08.08, 20:22
              no i pozwole sobie po raz drugi dzisiaj podkreslic (bez zwiazku z
              tematem), ze mam jednak niezlego farta z Ex eNeMa. oddaje dzieciaka
              za chetnie i za czesto jak na moje potrzeby (nawet w swieta go nie
              chce), ale widze doskonale ze taka opcja jest o niebo lepsza (przede
              wszystkim dla Malego i jego kontaktow z tatulkiem) niz walka o
              wydarcie dziecka.

              paszport Malego spoczywa w naszej szufladzie i wielokrotnie
              wyjezdzalismy z nim za granice (zarowno na dlugi weekend,
              spontanicznie i bez uprzedzenia jak i na dwa tygodnie, starannie
              zaplanowane). po pierwszym wyjezdzie Ex poprosila o ten paszport,
              ale z czasem sie okazalo, ze my go potrzebujemy srednio co drugi
              miesiac, a ona wcale wiec... lezy u nas, pod reka. jak bedzie
              potrzebowac to jej przeciez damy.

              a nie wiem czy kazda mamuska bylaby zachwycona gdyby przy spoznionym
              odbiorze dziecka po dlugim weekedzie, w odpowiedzi na pytanie 'to
              gdzie byliscie w koncu?' uslyszala 'aaaa, w Maroku' wink) no, spoko
              ta 'nasza' Ex jest, bez dwoch zdan, niech jej sie darzy w domu i
              zagrodzie.
            • dyderko Re: Dziołchy Kochane, poradźcie proszę 28.08.08, 11:24

              Konstancjo, nie było ustalenia kontaktów bo nikt tego nie chciał
              robić w przypadku późnych nastolatków, M uznał że są zbyt dorośli by
              im ograniczać życie określonymi co do dnia i godziny kontaktami.
              Efekt jest taki że spotykają się z nim chętnie ale robią to w
              ukryciu przed matką (albo jej na przekór). Teraz jest w ogóle
              zupełnie inna sytuacja bo chłopak właśnie wszedł w dorosłość więc on
              sam musiałby przeciw matce wystąpić. Swoją drogą ten wyjazd to był
              prezent na osiemnastkę, taki męski wypad ojca z synem na jakiś dla
              nich wielki mecz…
              I tak dobrze że chłopak już pełnoletni, bo jestem w stanie uwierzyć
              w to że oskarżyłaby M o porwanie, jak ktoś ze znajomych zasugerował.
        • 13monique_n Konstancjo.... 28.08.08, 08:25
          .... a wyobrażasz sobie, że syn usłyszał od ojca, że nie dostanie
          prezentu urodzinowego (i nie miało to byc Ferrari), bo tenże ojciec
          wysłał matce tego tego syna należne (i tylko należne!!!) alimenty????
          • babe007 Re: Konstancjo.... 28.08.08, 08:53
            Ja, ja, ja sobie wyobrażam! Mój ex przy wręczaniu Młodemu 20 zł jako
            kieszonkowego na 2 tygodniowe kolonie (za które nie zapłacił ani
            złotówki) powiedział, że tylko tyle, bo WSZYSTKIE pieniadze oddaje
            mamie (mnie znaczy się). No, zajebiście daje,500,- na dwójkę
            nastolatków. I dla wyjaśnienia dodam, że nie jest to biedny
            bezrobotny, tylko facecik, który biega w koszulach od Hilfigera.
            • konstancja16 bez komentarza n/t 28.08.08, 09:50
              ja sobie tego nie wyobrazam. i nie chce nawet probowac.
              • 13monique_n Re: bez komentarza n/t 28.08.08, 09:53
                konstancja16 napisała:

                > ja sobie tego nie wyobrazam. i nie chce nawet probowac.
                NIe próbuj. Nie warto. Człowiekowi od razu źle się robi sad
                PS Masz @
            • 333a13 Re: 28.08.08, 09:53
              niestety w różnych rodzinach różnie bywa... Mój NM płaci na 11 -
              latka 400 zł miesięcznie i dokłada się do wszelkich wycieczek,
              wyprawek, lekarzy itd... W wakacje, ferie, święta Młody jest u ojca,
              który bez wyjątku we wszystkie miesiące roku płaci... Do tego
              dochodzą wycieczki (ok. 200 km) po Młodego w niektóre weekendy...
              Ktoś może powiedzieć, że to jego z.... obowiązek i powinien płacić
              więcej bo matka się w końcu zajmuje Młodym... Ale...
              To ona znalazła sobie nowego adoratora, wyprowadziła się z miasta i
              mimo chęci mój NM nie jest w stanie uczestniczyć tak jakby chciał w
              życiu Młodego... Nie wiem czy 650 zł na dziecko to mało czy dużo...
              Wiem tylko jedno, że nastawienie dziecka do niektórych osób lub
              rzeczy jest często zależne od nastawienia rodziców... Wprawdzie nie
              mam dzieci, ale jako córka alkoholika wiem, że ojca z różnych
              przyczyn można nienawidzić. Tylko i wyłącznie dzięki mojej matce,
              która mi wiele rzeczy starała się tłumaczyć itd z ojcem mam dobry
              kontakt. Myślę, ze tak samo jest z Twoim synem... Może niekoniecznie
              musi wiedzeć o tym czy i ile ojciec daje itd... Wydaje mi się, że
              czasem dla dobra dziecka lepiej jest gdy pewnych rzeczy nie wie.
          • chalsia Re: Konstancjo.... 28.08.08, 13:17
            ja też sobie wyobrażam. Eks przy dziecku mówi, że skoro mam wysokie alimenty na
            dziecko, to ja mam do domu eksa kupić szczoteczkę i pastę do zębów dla dziecka
            na jego weekendy u ojca. Bywało już tak, że dziecko przez dwa dni nie miało
            mytych zębów, bo zapomniałam spakować dziecku jego zestaw do mycia zębów.
            Kiedyś dawniej dostałam sms, że na pobyt weekendowy dziecka u ojca mam dawać
            kaszkę kukurydzianą !!!, bo eks nie kupi do siebie - przecież nie będzie dwa
            razy płacił.
            • dyderko Re: Konstancjo.... 28.08.08, 13:43
              A wyobrażasz sobie usłyszeć od dziecka (nawet prawie dorosłego), że
              mama zapłaciła swoją połowę za obóz i jak ojciec nie zapłaci za
              swoją to on z siostrą zostaną pod blokiem przez całe wakacje? Przy
              czym, na temat wysyłania dzieci na ten obóz matka nie rozmawiała z
              ojcem i na wybór tego nie innego obozu nie miał on żadnego wpływu.
              • 13monique_n Re: Konstancjo.... 28.08.08, 14:58
                Wiesz, Dyderko, problem polega na tym, że dowolnemu rodzicowi czasem
                się w głowie przedstawia. Ja sobie nie wyobrażam, bo Eks jest przeze
                mnie uprzedzany natychmiast, kiedy ja tylko się dowiem, ze szykuje
                się wydatek na dzieci. Wysokość, termin. Jest szansa (bo ja tak
                robię ze swoje strony) odłożenia, albo zapłacenia w ratach. I co? I
                pstro. Bo u niego to pozostaje uznaniowe. Czyli - albo się dołoży po
                połowie. Albo nie. Loteria. I to nie jest wpływ Nexi, to moim
                zdaniem spokojna i raczej zbyt potulna osoba.
                • konstancja16 Re: Konstancjo.... 28.08.08, 15:16
                  coz. zalosne naprawde. ale w sytuacji opisanej przez Chalsie ja
                  bym chyba kupila komplet kilku szczoteczek zeby mieli na zapas.
                  oraz platki, mleko, miod i serek wiejski. i widelec i talerzyk z
                  rozyczka. dla dziecka, nie dla Exa. niech ma cos swojego.

                  mysmy tez mieli akcje ubraniowa. w ktoryms momencie Ex (bez
                  zapowiedzi) wydala Malego bez walizeczki z ciuchami. jej
                  uzasadnienie bylo takie, ze tydzien wczesniej oddalismy niewyprane i
                  niewyprasowane. fakt, wrocilismy akurat pozna noca z wycieczki i
                  dostala z powrotem skotlowana walizke, bo po nocnym locie i paru
                  godzinach w aucie zeby zdarzyc do pracy bylismy padnieci.
                  wczesniej, Ex wielokrotnie wreczala nam reklamowki brudnych ciuchow
                  mowiac, ze nie miala czasu w tygodniu prac. ale istotnie zawsze
                  byly wydzielone. a NM oddal wymieszane totalnie po wyprawie
                  weekendowej, uzasadniana przyczyna do odebrania prawa do ciuchow.
                  prawdziwa przyczyna bylo prawdopodobnie to, ze Ex wtedy
                  pomieszkiwala z narzeczonym i ta walizeczka i dodatkowe ciuchy byly
                  jej niezbedne logistycznie.

                  coz bylo robic, NM podjechal do H&M, kupil komplet ciuchow i teraz
                  sa ciuchy 'jej', 'nasze' i 'tranzytowe'. pal licho, przeciez nie
                  bedziemy sie klocic o dzieciece koszulki i spodenki. troche mnie
                  wkurzyla jak mielismy go zabrac na 2 tyg zima (w tym tydzien
                  narciarsko-sniegowy) i NM poprosil o ciepla bielizne, rajstopy i
                  buty. nie dostal. na szczescie NM jest w tych sprawach (a takze w
                  wielu innych) Oceanem Spokoju. 'mozesz dac Malemu buty?'. 'nie
                  dam'. 'ok, nie ma sprawy, to lecimy. i wesolych swiat'. zadnych
                  wiekszych dyskusji. i - to juz zelazna zasada - zadnych komentarzy
                  przy Malym.

                  moze to troche kosztowna metoda i czasem cos warczy w srodku, ale
                  korzysci dla zdrowia psychicznego (naszego i dziecka) sa
                  nieocenione. czasem sie wkurzam na NM, ze za duzo ustepuje Ex. ale
                  on mowi, ze jak sie postawi to sie odbije na Malym. wiec wybiera: w
                  sprawach zasadniczych walczy, w sprawach o pierdoly odpuszcza. i,
                  jak sobie to przemyslalam, dobra strategia. pomiedzy dwojgiem ludzi
                  ktorzy sie rozstali jest duzo niedobrych emocji. nawet jak juz
                  przeboleja rozstanie, uloza sobie swoje zycie. po co jatrzyc.
                  konkrety, kontakty do minimum i zadnego udowadniania 'kto ma racje'
                  bez potrzeby.
                  • dyderko Re: Konstancjo.... 28.08.08, 15:30
                    Hmmm... Gdybyź ta chciała chociaż sama zadzwonić lub napisać nie
                    wykorzystywać własne dziecko do przekawywania temu dziwkarzowi że ma
                    natychmiast i bez gadania... Na szczęście M nie odszczekuje się i
                    cień szansy, że normalni ludzie z tych młodzianków wyrosną, jakiś
                    jest...
                  • babe007 Re: Konstancjo.... 28.08.08, 15:34
                    Ja z tych co wolą dać za dużo (na wszelki wypadek) niż za mało. Ale
                    irytuje mnie, kiedy ubrania zostają u tatusia. Nie liczę i nie
                    sprawdzam ubrań po powrocie dzieci z weekendu, tylko po chwili
                    orientuję się, że czegoś mi brak. I szlag mnie trafia, kiedy np.
                    nowe spodnie wracają do mnie po pół roku (bo się zapodziały), już za
                    krótkie.
                    • konstancja16 Re: Konstancjo.... 28.08.08, 16:06
                      rozumiem, ze Cie irytuje, ale badzmy realistami. dziecko gubi rozne
                      rzeczy (a i doroslym sie zdaza). dziecko, ktore podrozuje z
                      walizeczka wte i wewte gubi wiecej. w naszym przypadku: Maly
                      mieszka w weekend u nas, ale czesto spedza tez troche czasu u
                      dziadkow. my chodzimy z nim w rozne miejsca, czasem do znajomych co
                      tez maja dzieci. dzieciaki biegaja, zdejmie bluze i zapomni (my
                      tez). albo sie zaleje czyms i trzeba go przebrac. czesc rzeczy
                      wyladuje u nas w koszu do prania, czesc u dziadkow, cos sie zaplacze
                      w samochodzie. do tego wiekszosc facetow (a takze niektore kobiety)
                      nie przywiazuje az tak duzej uwagi do liczenia, spisywania i
                      porzadkowania ciuchow. no i jeszcze w weekend, kiedy praktycznie
                      caly czas jestesmy w ruchu?

                      wiec straty na liscie ubran sa nieuniknione. a jesli przy tym jedno
                      z rodzicow nie przywiazuje wiekszej wagi do tego ze sie cos
                      zapodzieje, a drugie jest pedantem i robi afere z kazdej koszulki to
                      zarzewie bezsensownego i niepotrzebnego konfliktu gotowe. ja
                      ostatnio znalazlam rozne stare ciuchy Malego za lozkiem i w skrzynce
                      na posciel, na samym dnie, pod zimowa koldra. zakladam ze Twoj Ex
                      przetrzymal te nieszczesne spodnie przez nieuwage, a nie
                      zlosliwie... jak go nie zmienilas jako meza to teraz tym bardziej
                      nie masz szans wink)))

                      wiec RELAX. Twoja irytacja Tobie zaszkodzi na zdrowiu i urodzie, a
                      Exowi z pewnoscia zwisa i powiewa....
                    • chalsia Re: Konstancjo.... 28.08.08, 17:37
                      babe007 napisała:

                      > Ja z tych co wolą dać za dużo (na wszelki wypadek) niż za mało. Ale
                      > irytuje mnie, kiedy ubrania zostają u tatusia. Nie liczę i nie
                      > sprawdzam ubrań po powrocie dzieci z weekendu, tylko po chwili
                      > orientuję się, że czegoś mi brak. I szlag mnie trafia, kiedy np.
                      > nowe spo

                      ja od jakiegoś czasu dołączam do rzeczy ich listę, żeby było łatwiej spakować
                      dziecko na powrót. Jest trochę lepiej niż było, ale i tak w większości wypadków
                      coś nie wraca (np. ostatnio wszystkie buty oprócz tych, co były założone na nogi).
                      Również daję więcej rzeczy - tak na wszelki wypadek. Cóż, ostatnio w czasie
                      wakacji z ojcem i jego rodziną dziecko chodziło po 3 dni w jednych majtkach
                      (choć dałam na każdy dzień) - w torbie aż od nich śmierdziało.
                      • reksia Re: Konstancjo.... 30.08.08, 17:37
                        chalsia napisała:
                        > Również daję więcej rzeczy - tak na wszelki wypadek. Cóż, ostatnio
                        w czasie
                        > wakacji z ojcem i jego rodziną dziecko chodziło po 3 dni w jednych
                        majtkach
                        > (choć dałam na każdy dzień) - w torbie aż od nich śmierdziało


                        Spójrzcie na to z dwóch stron.Dla mnie niewyobrażalnym jest pranie
                        majtek po pasierbach. To obrzydliwe.

                        Co za tym idzie niewyobrażalnym dla mnie jest by dziecko nie
                        potrafiło sobie bielizny przeprać.
                        • reksia Re: Konstancjo.... 30.08.08, 17:45
                          mój pasierb też nie jest nauczony czystości i chodzi w skarpetach
                          tak długo aż mu ojciec o ich zmianie nie przypomni
                          • chalsia Re: Konstancjo.... 31.08.08, 01:55
                            reksia napisała:

                            > mój pasierb też nie jest nauczony czystości i chodzi w skarpetach
                            > tak długo aż mu ojciec o ich zmianie nie przypomni

                            w przeciwieństwie do Twojego pasierba moje dziecko jak jest w swoim=moim domu,
                            to zmienia majtki codziennie i pamięta o tym
                            Nie będę się zastanawiać (bo i po co) czemu będąc z ojcem zmienia majtki raz na
                            3 dni.
                            • reksia Re: Konstancjo.... 31.08.08, 19:34
                              chalsia napisała:

                              > reksia napisała:
                              >
                              > > mój pasierb też nie jest nauczony czystości i chodzi w skarpetach
                              > > tak długo aż mu ojciec o ich zmianie nie przypomni
                              >
                              > w przeciwieństwie do Twojego pasierba moje dziecko jak jest w
                              swoim=moim domu,
                              > to zmienia majtki codziennie i pamięta o tym
                              > Nie będę się zastanawiać (bo i po co) czemu będąc z ojcem zmienia
                              majtki raz na
                              > 3 dni.

                              Być może, że mój pasierb w "swoim domu" zmienia również bieliznę
                              codziennie. Natomiast na pewno nie jest ( moim zdaniem ) nauczony
                              czystości , skora poza tym "swoim domem" bielizny zmienić nie
                              potrafi i o tym nie pamięta.

                              Moje dziecko nie założy bielizny używanej dnia poprzedniego.

                              Reagowało już tak w wieku 3-4 lat. Być moze wynika to z faktu brania
                              codziennie wieczorem prysznica.Na czyste ciało uparcie nie założą
                              przybrudzonych rzeczy.Kwestia nawyku. Mój pasierb go kompletnie nie
                              ma.



                        • chalsia Re: Konstancjo.... 31.08.08, 01:48
                          > Spójrzcie na to z dwóch stron.Dla mnie niewyobrażalnym jest pranie
                          > majtek po pasierbach. To obrzydliwe.
                          >
                          > Co za tym idzie niewyobrażalnym dla mnie jest by dziecko nie
                          > potrafiło sobie bielizny przeprać

                          chodziło o 6,5 latka i dwutygodniowe wakacje
                          nie wymagam prania i dlatego dałam majtek na każdy dzień - nawet jakby nie były
                          prane, to po jednodniowym noszeniu by nie śmierdziały
                          • reksia Re: Konstancjo.... 31.08.08, 20:03
                            chalsia napisała:

                            > > Spójrzcie na to z dwóch stron.Dla mnie niewyobrażalnym jest
                            pranie
                            > > majtek po pasierbach. To obrzydliwe.
                            > >
                            > > Co za tym idzie niewyobrażalnym dla mnie jest by dziecko nie
                            > > potrafiło sobie bielizny przeprać
                            >
                            > chodziło o 6,5 latka i dwutygodniowe wakacje
                            > nie wymagam prania i dlatego dałam majtek na każdy dzień - nawet
                            jakby nie były
                            > prane, to po jednodniowym noszeniu by nie śmierdziały

                            Moim zdaniem to kwestia wychowania. Moje dzieci w tym wieku opierały
                            bieliznę.Były uczone by co wieczór przy kąpieli przeprać swoje
                            majteczki i o tym pamiętać.Stąd taka moja ocena danej sytuacji.

                            Chcę tylko powiedzieć, że indywidualne osoby wychowują dzieci bardzo
                            różnie.

                            Gdy dziecko wraca z śmierdzącym plecakiem, pretensje można mieć do
                            dziecka i do ojca dziecka, że nie dopilnował "małego brudaska", a
                            nie do macochy.

                            Wybacz, ale macocha nie ma obowiązku,by z brudów cudze dziecko
                            opierać.

                            To jest dobra wola by macocha to czyniła.

                            Ja pasierbom przypominałam wieczorem o upraniu bielizny.Czyniły to z
                            wielkimi oporami.Nauczone by "walnąć" mamie brudne majty do
                            prania ,przepierały bieliznę z wielkimi oporami.
                            • liz-beauty bielizna 31.08.08, 20:51
                              No to ja chyba straszny brudas jestem i abnegat, w dodatku stara baba juz ze
                              mnie, nie kilkuletnie dziecko. Majtek nie piore, tylko wrzucam brudne do kosza
                              na bielizne, a pozniej pralka je pierze... No ale na szczescie macochy nie mialamwink
                              • reksia Re: bielizna 31.08.08, 21:08
                                liz-beauty napisała:

                                > No to ja chyba straszny brudas jestem i abnegat, w dodatku stara
                                baba juz ze
                                > mnie, nie kilkuletnie dziecko. Majtek nie piore, tylko wrzucam
                                brudne do kosza
                                > na bielizne, a pozniej pralka je pierze... No ale na szczescie
                                macochy nie mial
                                > amwink

                                każda osoba czy rodzina ma swoje nawyki,

                                uparcie stwierdzę, że są osoby które bieliznę przepierają codziennie
                                np.podczas prysznica

                                Mój pasierb jest już nastolatkiem i prania jego majtek sobie nie
                                wyobrażam, gdy młody ich nie ma ochoty wyprać i się mądruje "że
                                przecież jest pralka", majteczki wracają do mamusi.

                                Zaznaczam że problem z czystością trwał od wielu lat.Do dziś dnia
                                niewiele się zmieniło.

                                Gdyby moje dzieci rzucały majtki do pojemnika na pranie,
                                pozwoliłabym na to pasierbom.

                                Skoro jednak moje dzieci potrafią dziennie bieliznę przeprać, uważam
                                że "korona z głowy" pasierbowi nie spadnie,też wykona tą czynność.

                                U nas jest taki zwyczaj że bielizny, między wspólne używane pranie
                                się nie rzuca. Z tego własnie powodu-BY WYROBIĆ W DZIECIACH
                                ŚWIADOMOŚĆ I NAWYK - codziennego dbania o oporządzenie samego siebie.
                                • reksia do Chalsi 31.08.08, 21:25
                                  Ja nie piszę o Twoim dziecku! podaje tylko przykład tego ,że w
                                  różnych miejscach obowiązują różne zasady, a co za tym idzie
                                  zachowania.
                                • kasia_kasia13 Re: bielizna 01.09.08, 12:12
                                  Reksiu, to Wy nie macie pralki? Dziwne to co piszesz. Jak to przepierac podczas prysznica? Nie kumam.
                                  Co jest zlego w zabieraniu na przyklad na wakacje wystarczajacej ilosci bielizny i ubran i wrzuceniu w domu wszystkiego do pralki? Mamy 21 wiek.
                                  • reksia Re: bielizna 01.09.08, 12:48
                                    kasia_kasia13 napisała:

                                    > Reksiu, to Wy nie macie pralki? Dziwne to co piszesz. Jak to
                                    przepierac podczas
                                    > prysznica? Nie kumam.
                                    > Co jest zlego w zabieraniu na przyklad na wakacje wystarczajacej
                                    ilosci bielizn
                                    > y i ubran i wrzuceniu w domu wszystkiego do pralki? Mamy 21 wiek.

                                    No widzisz 21 wiek, a ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem
                                    tekstusmile))))))21 wiek, a ty być może nie jesteś w stanie zrozumieć o
                                    czym ja piszę smile))))))))Na jakiej podstawie wogóle wysnułas, że
                                    widzę coś złego w zabieraniu dodatkowej bielizny? Wybacz,i daruj mi,
                                    nie wczytam się w Twoje dalsze konfabulacje.

                                    p.s. a pralek mam Ci dostatek smiledwie w pralni i jedna w łazience na
                                    piętrze
                                • e_r_i_n Re: bielizna 02.09.08, 22:56
                                  Majtki uprawne w rekach, mydlem, nigdy nie sa tak czyste, jak uprane
                                  w pralce. Wiec to pseudodbanie o czystosc IMO.
                                  Owszem, moze sie to zdarzyc w sytuacjach awaryjnych. W innych - w
                                  ogole dla mnie niewyobrazalne jest wymagac od dziecka prania
                                  recznego. A tarę tez macie? uncertain
                                  • mrs_ka Re: bielizna 02.09.08, 23:55
                                    żeby to tylko tarę...
                                    Tarę, maselnicę i kołowrotek. I duży przetak do zadawania kurom
                                    pośladu.
                                    Proponuję na sztandary:

                                    "korzystające z pralki
                                    na katafalki"

                                    lub

                                    "tylko fleja, którą rzucił stary
                                    nie korzysta z mydła i tary"

                                    czy coś w tym guście.

                                    merska z wyżyn pralki automatycznej i- obosze!- suszarki do prania
                                    <zasłania oczy ręcami ze wstydu>
                                    • nsc23 Re: bielizna 03.09.08, 00:49
                                      Takie wyposazenie ma tylko macocha postepowa. Macocha tradycyjna zadowala sie
                                      makiem i grochem lub makiem i popiolem wink
                                    • reksia Re: bielizna 03.09.08, 09:29
                                      mrs_ka napisała:

                                      > merska z wyżyn pralki automatycznej i- obosze!- suszarki do prania
                                      > <zasłania oczy ręcami ze wstydu>

                                      może jeszcze jedna autostrada?
                                    • e_r_i_n Re: bielizna 03.09.08, 12:22
                                      Ulala.
                                      I pewnie zmywarke tez masz?
                                      I elektryczna maszynke do miesa?
                                      A mak do makowca to taki gotowy, przemielony kupujesz?
                                      tongue_out
                                      • reksia Re: bielizna 03.09.08, 12:55
                                        e_r_i_n napisała:

                                        > Ulala.
                                        > I pewnie zmywarke tez masz?
                                        > I elektryczna maszynke do miesa?
                                        > A mak do makowca to taki gotowy, przemielony kupujesz?
                                        > tongue_out

                                        I Ty osoba będąca na takim poziomie jesteś tu moderatorem?
                                      • kasia_kasia13 Re: bielizna 03.09.08, 13:02
                                        > A mak do makowca to taki gotowy, przemielony kupujesz?
                                        > tongue_out

                                        Strach sie przyznac, ale ja makowca nie robilam nigdy. Nie lubie piec i juz. Za to, gdy mieszkalam jeszcze w Polsce, zamawialam go gotowego(!) w dobrej cukierni.
                                        • e_r_i_n Re: bielizna 03.09.08, 13:04
                                          Ja tez typowego makowca nie piekłam. Nigdy nie wychodzi tak zwarty,
                                          jak kupny tongue_out
                                          Za to tort makowy owszem, pyszny jest smile
                                          • kasia_kasia13 Re: bielizna 03.09.08, 13:14
                                            e_r_i_n napisała:

                                            > Ja tez typowego makowca nie piekłam. Nigdy nie wychodzi tak zwarty,
                                            > jak kupny tongue_out

                                            Najwyrazniej w dziecinstwie nie wyrobiono nam odpowiednich nawykow wink
                                            • e_r_i_n Re: bielizna 03.09.08, 13:24
                                              Nie. Po prostu jestesmy spaczonymi kapitalizmem konsupcjonistkami smile.
                                  • reksia Re: bielizna 03.09.08, 09:34
                                    e_r_i_n napisała:

                                    > Majtki uprawne w rekach, mydlem, nigdy nie sa tak czyste, jak
                                    uprane
                                    > w pralce.

                                    Mówisz o swoich, czy o moich?

                                    > Wiec to pseudodbanie o czystosc IMO.
                                    > Owszem, moze sie to zdarzyc w sytuacjach awaryjnych.

                                    > W innych - w
                                    > ogole dla mnie niewyobrazalne jest wymagac od dziecka prania
                                    > recznego.

                                    to tak jak dla mnie niewyobrażalnym jest wożenie w plecaku 20 par
                                    smierdzących majtek przez całe wakacje

                                    >A tarę tez macie? uncertain

                                    do mnie to pytanie?
                                    • chalsia Re: bielizna 03.09.08, 09:41
                                      > to tak jak dla mnie niewyobrażalnym jest wożenie w plecaku 20 par
                                      > smierdzących majtek przez całe wakacje

                                      majtki noszone jeden dzień przy prawidłowym korzystaniu z papieru
                                      toaletowego i przy braku kłopotów fizjologicznych nie śmierdzą. A
                                      przynajmniej nie śmierdzą u zdecydowanej większości piszących tu
                                      osób.
                                      • reksia Re: bielizna 03.09.08, 10:16
                                        chalsia napisała:

                                        > > to tak jak dla mnie niewyobrażalnym jest wożenie w plecaku 20
                                        par
                                        > > smierdzących majtek przez całe wakacje
                                        >
                                        > majtki noszone jeden dzień przy prawidłowym korzystaniu z papieru
                                        > toaletowego i przy braku kłopotów fizjologicznych nie śmierdzą. A
                                        > przynajmniej nie śmierdzą u zdecydowanej większości piszących tu
                                        > osób.

                                        o ile pamiętam smile)))))))))))cała rozmowa zaczeła się od tego że to
                                        ty zaczełaś się skarżyć na śmierdzące majtkismile)))))


                                        ja tylko zwróciłam uwagę na to że można je wypraćsmile i że dziecko
                                        także powinno być uczone takich podstawowych czynności
                                        • babe007 Re: bielizna 03.09.08, 10:36
                                          reksia napisała:

                                          >
                                          > ja tylko zwróciłam uwagę na to że można je wypraćsmile i że dziecko
                                          > także powinno być uczone takich podstawowych czynności

                                          No to jeszcze raz.

                                          Majtki w plecaku synka Chalsi smierdziały, nie dlatego, że
                                          sześciolatek ich nie wyprał (bo nikt przy zdrowych zmysłach by od
                                          niego tego nie wymagał!), tylko dlatego, że dorosły facet, mimo iż
                                          miał tych nieszczęsnych majtek pod dostatkiem, nie dopilnował, żeby
                                          dziecko codziennie wkładało czyste.

                                          We wszystkich rodzinach, które znam, dziecko w tym wieku, jakkolwiek
                                          uczone porzadku i czystości, jest jeszcze "dogladane" np. czy aby
                                          napewno umyło zęby i.t.p. Zazwyczaj również w tym wieku dziecko
                                          dostaje od rodzica komplet ubrania, które powinno włozyć (z bielizną
                                          włącznie). Oczywiście są takie domy (był taki wątek dawno, dawno
                                          temu na tym forum) gdzie od sześciolatka oczekuje się samodzielności
                                          polegającej m. in. na tym, że wstaje rano wcześniej niż rodzice i
                                          przygotuje im śniadanie, ale IMHO (mówiąc delikatnie) to spora
                                          przesada.

                                          Czyli reasumując. Majtki noszone przez jeden dzień nie śmierdzą!
                                          Jezeli śmierdzą, to znaczy, że były noszone dużo dłużej. I nie jest
                                          to niedopatrzenie małego dziecka, tylko rodzica, pod którego opieką
                                          w tym momencie pozostaje.
                                          • reksia Re: bielizna 03.09.08, 10:53
                                            babe007 napisała:

                                            >I nie jest
                                            > to niedopatrzenie małego dziecka, tylko rodzica, pod którego
                                            opieką
                                            > w tym momencie pozostaje.

                                            I tu dochodzimy wreszczie do sednasmile)))))))RODZICA!!!a nie macochy
                                            czy kogokolwiek z nowej RODZINY TATY
                                            • chalsia Re: bielizna 03.09.08, 11:08
                                              > I tu dochodzimy wreszczie do sednasmile)))))))RODZICA!!!a nie
                                              macochy
                                              > czy kogokolwiek z nowej RODZINY TATY

                                              Reksiu, masz problem z rozumieniem tekstu pisanego i to bardzo
                                              poważny - to sedno, które powyżej wspomniałas zostało podane jakieś
                                              dzieści postów temu, a nie teraz.
                                            • babe007 Re: bielizna 03.09.08, 11:08
                                              reksia napisała:

                                              > babe007 napisała:
                                              >
                                              > >I nie jest
                                              > > to niedopatrzenie małego dziecka, tylko rodzica, pod którego
                                              > opieką
                                              > > w tym momencie pozostaje.
                                              >
                                              > I tu dochodzimy wreszczie do sednasmile)))))))RODZICA!!!a nie macochy
                                              > czy kogokolwiek z nowej RODZINY TATY

                                              Ależ pretensje Chalsi do macochy jej dziecka to tylko Twoja
                                              nadinterpretacja (ona sama nawet wprost napisała, że pranie dziecku
                                              rzeczy nie jest obowiązkiem macochy).

                                              Ale swoją drogą jak się jest razem na wakacjach i, jak mniemam,
                                              własne dziecko ubiera sie codziennie w czyste ubrania, to, jeżeli
                                              się widzi, że ojciec nie robi tego wobec swojego dziecka (mówimy o
                                              dziecku małym - np. nastolatek niech dba sam o siebie) , to można mu
                                              o tym delikatnie przypomnieć. Nie trzeba (bo obowiązku nie ma), ale,
                                              tak z ludzkiej przyzwoitości, można. Tym bardziej, że żaden to
                                              wysiłek (i nie wymaga bezpośredniego kontaktu z obleśną bielizną
                                              sześciolatka ;-P).
                                          • 13monique_n Babe007 03.09.08, 11:47
                                            Ufffffff, dzięki Ci za zwięzłe podsumowanie istoty postu chalsi oraz
                                            konkluzji z postów innych piszących. smile
                                    • e_r_i_n Re: bielizna 03.09.08, 12:27
                                      reksia napisała:

                                      > Mówisz o swoich, czy o moich?

                                      Wiesz, w stan Twojej bielizny nie wnikam.
                                      Pewna jestem natomiast, że KAŻDE majtki prane wyłącznie (nie
                                      sporadycznie) ręcznie są mniej czyste, niż te prane generalnie w
                                      pralce, w proszku itd.

                                      > to tak jak dla mnie niewyobrażalnym jest wożenie w plecaku 20 par
                                      > smierdzących majtek przez całe wakacje

                                      Mhm, w koncu ktos niepioracy gaci recznie laduje te brudne obok
                                      czystych i z jednych wojazy w drugie uderza bez przystanku w domu na
                                      opranie itd.
                                      Argument - absurd.
                                      NIGDY nie wrocilam z urlopu ze smierdzacymi walizkami. Brudne ciuchy
                                      sa ladowane do workow i przewozone w osobnych kieszeniach.

                                      > do mnie to pytanie?

                                      Oczywiscie.
                                      • reksia do Erin 03.09.08, 12:58
                                        Wybacz ale w dyskusje z Tobą erin sie nie wdam. Szkoda mi mojego
                                        czasu.
                                        • e_r_i_n Re: do Erin 03.09.08, 13:05
                                          Wiem, wiem, ciężko jest argumentować bzdury smile
                              • marusia1 Re: bielizna 01.09.08, 00:02
                                Z alimentów zeszło na bieliznę, higienę itp. My wrzucamy brudy do pralki (ciemne
                                - głównie śmierdzące skarpety chłopów, których nie zamierzam dotykać) oraz jasne
                                i kolorowe - do kosza. Tylko swoją bieliznę piorę ręcznie. Młody, gdy wrócił z
                                sanatorium nie wiedział co to pranie (odwiedziliśmy przy okazji dziadków i tam
                                pralka na zmianę z babcią chodziła), ale gdy przyjechał z obozu to zdziwił się,
                                że musiał wyprać swoje skarpetki (kiedyś białe). Jak powiedział: a u babci się
                                wyprały. Uświadomiłam mu, że wcześniej babcia je tarła z brudu, a ja nie
                                zamierzam tego robić. Nie ma tu babci, więc, jeśli nie szanował, to niech teraz
                                trze. A pralka tylko po nim poprawi. Zgrzyt był straszny! Taka sytuacja
                                powtórzyła się jeszcze raz w wakacje (skarpetki do sandałów w czasie deszczu).
                                Teraz jak zafajda majtki, albo skarpetki to sam je trze przed praniem pralkowym.
                                Ale generalnie zaczął dbać o czystość. A nawet po chodnikach zaczął chodzić, a
                                nie na skróty przez trawnik. smile Jak mówili kiedyś - praca uszlachetnia.
                              • kopina77 Re: bielizna 02.09.08, 12:17
                                Liz-beauty popieram.Po to wymyślono pralkę żeby w niej prać również
                                bieliznę osobistą, czyba że jest z koronki, ale i takie majtochy nie
                                podejrzewam kilkuletnie dzieci.Oczywiście dziecko powinno wiedzieć
                                do czego służy proszek lub mydło i rączki które pocierają materiał
                                majtek aby były czyste...
                                Dziewczyny po co tyle zachodu o te nieszczęsne gacie.????
                                • kopina77 Re: bielizna 02.09.08, 12:26
                                  Filozofię reksi też potrafię zrozumieć tyle że w moim przypadku
                                  wygląda to tak:Nie chodzisz w kapciach po domu, pierzesz skarpetki,
                                  bo ich nawet pralka nie dopierze; do tego kategorycznie i stanowczo
                                  domagam się prania na bieżąco bielizny w czasie okresu(ale ten temat
                                  nie dotyczy dzieci przed okresem dojrzewania)
                                  • e_r_i_n Re: bielizna 02.09.08, 22:57
                                    Albo mam super czyste podlogi (a nie mam wink), albo super proszek, bo
                                    wszystkie skarpety dopiera wink
                                • nsc23 Re: bielizna 03.09.08, 00:52
                                  Bo inaczej smierdza wink
                                  (BTW, jak komus majtki smierdza po dniu noszenia, to moze warto poswiecic czas
                                  na nauke korzystania z papieru toaletowego i wkladek higienicznych (w przypadku
                                  dziewczynek) niz meczyc dzieci codziennym praniem. Nauka korzystania z papieru
                                  toaletowego to pewnie gora tydzien, w wersji zaawansowanej mozna uzyc bidetu, a
                                  korzysci sa na lata - od kiedy pamietam nie zdarzylo mi sie, zeby jednodniowe
                                  majtki mi smierdzialy).
                                  • reksia do nsc23 03.09.08, 09:24
                                    nsc23 napisała:

                                    > Bo inaczej smierdza wink
                                    > (BTW, jak komus majtki smierdza po dniu noszenia, to moze warto
                                    poswiecic czas
                                    > na nauke korzystania z papieru toaletowego i wkladek higienicznych
                                    (w przypadku
                                    > dziewczynek) niz meczyc dzieci codziennym praniem. Nauka
                                    korzystania z papieru
                                    > toaletowego to pewnie gora tydzien, w wersji zaawansowanej mozna
                                    uzyc bidetu, a
                                    > korzysci sa na lata - od kiedy pamietam nie zdarzylo mi sie, zeby
                                    jednodniowe
                                    > majtki mi smierdzialy).


                                    taaaa....poklasku szukasz?
                                    • nsc23 Re: do nsc23 03.09.08, 10:06
                                      Tak. Dawno mi nikt nie poklasnal.
                            • chalsia Re: Konstancjo.... 31.08.08, 23:05
                              > Gdy dziecko wraca z śmierdzącym plecakiem, pretensje można mieć do
                              > dziecka i do ojca dziecka, że nie dopilnował "małego brudaska", a
                              > nie do macochy.
                              >
                              > Wybacz, ale macocha nie ma obowiązku,by z brudów cudze dziecko
                              > opierać.
                              >
                              > To jest dobra wola by macocha to czyniła.

                              Ty chyba Reksiu czytać nie umiesz - ani pretensji do macochy o brak pranie nie
                              miałam, ani prania od nikogo w ogóle nie wymagałam = po to dalam majtek na każdy
                              dzień wakacji.

                              Nie zmuszam dziecka do codziennego prania bielizny bo w dzisiejszych czasach to
                              bzdura. Owszem trzeba umieć to zrobić, ale jak pralka działa to i potrzeby
                              takiej nie ma.
                              Nie dziwię się Twoim pasierbom, że nie chciały prać codziennie. Ja też bym nie
                              chciała.
                              • reksia Re: Konstancjo.... 01.09.08, 13:01
                                chalsia napisała:

                                > > Gdy dziecko wraca z śmierdzącym plecakiem, pretensje można mieć
                                do
                                > > dziecka i do ojca dziecka, że nie dopilnował "małego brudaska", a
                                > > nie do macochy.
                                > >
                                > > Wybacz, ale macocha nie ma obowiązku,by z brudów cudze dziecko
                                > > opierać.
                                > >
                                > > To jest dobra wola by macocha to czyniła.
                                >
                                > Ty chyba Reksiu czytać nie umiesz - ani pretensji do macochy o
                                brak pranie nie
                                > miałam, ani prania od nikogo w ogóle nie wymagałam = po to dalam
                                majtek na każd
                                > y
                                > dzień wakacji.
                                >
                                > Nie zmuszam dziecka do codziennego prania bielizny bo w
                                dzisiejszych czasach to
                                > bzdura. Owszem trzeba umieć to zrobić, ale jak pralka działa to i
                                potrzeby
                                > takiej nie ma.
                                > Nie dziwię się Twoim pasierbom, że nie chciały prać codziennie. Ja
                                też bym nie
                                > chciała.

                                Chalsiu ja dzieci do prania też nie zmuszam.Piorą odruchowo.Nie
                                muszą dźwigać ogromniastych plecaków wink

                                Natomiast raz jeszcze podkreślę- każdy ma prawo do własnych
                                wyborów.Ty wybrałaś pralkę i pakowanie 14 par majtek do plecaka na
                                dwa tygodnie (w sumie taki plecak nigdy pachnący nie wróciwink-ale to
                                moje prywatne zdanie).
                                Ja wybrałam naukę prania przez dzieci bielizny od małego, bo
                                chciałam w dziecku wyrobić pewne nawyki.

                                Kazdy jest inny, czy tak trudno to zrozumieć?
                                • liz-beauty Re: Konstancjo.... 01.09.08, 13:48
                                  Piekny dzis dzien (przynajmniej u mnie)! Dajmy juz majtkom spokoj...wink
                                  • reksia Re: Konstancjo.... 01.09.08, 13:56
                                    liz-beauty napisała:

                                    > Piekny dzis dzien (przynajmniej u mnie)! Dajmy juz majtkom
                                    >spokoj...wink


                                    Nareszcie smile))))
                                • kasia_kasia13 Re: Konstancjo.... 01.09.08, 14:46
                                  >Ja wybrałam naukę prania przez dzieci bielizny od małego, bo
                                  > chciałam w dziecku wyrobić pewne nawyki.

                                  No ja naprawde nie rozumiem, jaki jest sens w dzisiejszych czasach wyrabiania dzieciom nawyku codziennego prania recznie majtek. Dziecie ma miec nawyk zakladania codziennie czystej bielizny i wkladania jej wieczorem do kosza na bielizne a w odpowiednim wieku powinno sie nauczyc oblugi pralki automatycznej. Powinno w wakacyjnych warunkach umiec zrobic mala przepierke, ale tego mozna nauczyc spokojnie w czasie wakacji, gdy trzeba cos szybko przeprac, wowczas dziecko moze przeprac swoje, nie ma sensu caloroczna tresura. U taty brudne rzeczy moga wedrowac do osobnego worka i worek ten mozna wreczac mamie, tata powinien jedynie przypilnowac, aby dziecko, ktore jeszcze samo o to nie dba, bielizne faktycznie zmienialo.
                            • babe007 Re: Konstancjo.... 01.09.08, 09:52
                              Pranie ręczne jest niehigieniczne. Pralka pierze i wyższej
                              temperaturze i dłużej (no i lepiej płucze, co w przypadku bielizny
                              jest nie bez znaczenia). Rozumiem przepieranie bielizny wieczorem w
                              przypadku, kiedy ma sie jedną parę majtek, ale inaczej - zupełnie
                              bez sensu. Ja rozumiem, że to rodzinna tradycja, ale czasami warto
                              wprowadzić cos nowego...
                              • konstancja16 WIELKIE PRANIE (mózgu?) 01.09.08, 10:12
                                niezłe wink)

                                ja też sobie wyobrażałam na początku, że pasierb dostanie miskę,
                                szare mydło i pójdzie prać do pobliskiego potoku. a tu razu pewnego
                                patrzę jak NM wrzuca ciuchy Małego do pralki! oczywiście zaraz
                                kazałam pralkę ługiem wyczyścić i broń boże nie pozwalam eNeMowi na
                                wrzucanie moich ciuchów do tego samego prania.

                                a tak poważnie - sama nic nie piorę w ręku i nie wydaje mi się
                                uczciwe wymaganie od czterolatka robienia czegoś czego nikt w naszym
                                domu nie robi, bo jest urządzenie AGD do tego. NM zabiłby mnie
                                śmiechem, i słusznie. Mały za to jest angażowany do czynności typu
                                wyjmowanie i wieszanie prania, podawanie spinaczy. również
                                wstawianie sztućców do zmywarki. trochę mi serce zamiera jak się
                                łapie za talerze, ale cóż: wojna jest, straty muszą być. w końcu
                                nie jadamy na chińskiej porcelanie, jeden talerz więcej jeden mniej
                                nie robi różnicy.

                                taka nam się narodziła nowa tradycja uczenia dziecka korzystania z
                                urządzeń przeróżnych. nie przeszkadza mu to w przestrzeganiu zasad
                                higieny.
                                • 13monique_n Re: WIELKIE PRANIE (mózgu?) 01.09.08, 10:40
                                  Kurczę,
                                  ani moje dzieci, ani córki NM żadnego prania w rękach nie robią. Co
                                  więcej, ja osobiście prałam w rękach, na wyjeździe i coś "się
                                  zaplamiło". (Jest wyjątek - dopieranie skarpet w rekach w
                                  celach "edukacyjnych" - ale to tylko dotyczmy moich dzieciorów i
                                  tępienia nawyku "zadeptywania" skarpetek). Normalnie do tego służy
                                  pralka. dzieci moje pralke już "obsługują" pralkę, zmywarkę i
                                  odkurzacz. Szczotke do zamiatania też. I córki NM też się wciagają.
                                  Normalne współdziałanie razem. smile
                              • reksia Re: Konstancjo.... 01.09.08, 13:39
                                babe007 napisała:

                                > Pranie ręczne jest niehigieniczne.

                                Tu mnie ogromnie zaskoczyłaś.Z chęcią się dowiem co jest
                                niehigienicznego w ręcznych przepierkach?

                                >Pralka pierze i wyższej
                                > temperaturze i dłużej (no i lepiej płucze, co w przypadku bielizny
                                > jest nie bez znaczenia).

                                Z mojego doświadczenia wiem, że przy codzinnej zmianie bielizny, nie
                                są wymagane super wysokie temperatury, by utrzymać ją w czystości.


                                >Rozumiem przepieranie bielizny wieczorem w
                                > przypadku, kiedy ma się jedną parę majtek, ale inaczej - zupełnie
                                > bez sensu.

                                Dla mnie ma sens smile Również np gdy bielizna jest ekskluzywna, czy
                                wyjątkowo delikatna. I tu masz rację, można posiadać 20 par
                                bawełniaków i 3-4 pary bielizny delikatnej z tzw wyższej półki.Raz
                                jeszcze powtórzę -to indywidualny wybór!


                                > Ja rozumiem, że to rodzinna tradycja, ale czasami warto
                                > wprowadzić cos nowego...


                                I tu masz rację smile Moze spróbujesz?
                                • babe007 Re: Konstancjo.... 01.09.08, 13:52
                                  Dzięki, ale nie sądzę ;-P. Ja raczej z tych nowoczesnych jestem i
                                  przeważnie wybieram te rozwiązania, które cywilizacyjnie ( wink )
                                  są "do przodu" (i ułatwiają życie). Ale oczywiście jak ktoś woli
                                  zmywać ręcznie (bo tak dokładniej i oszczędniej (!) ), zamiatać
                                  miotłą, trzymać w wannie wodę z pralki (po to, żeby polewać nią w
                                  toalecie - tak, tak, autentyk), a to wszystko w imie zasady "bo u
                                  mnie w domu zawsze tak się robiło" to nic mi do tego. Nie mój cyrk,
                                  nie moje małpy!

                                • babe007 Re: Konstancjo.... 01.09.08, 13:55
                                  reksia napisała:

                                  > babe007 napisała:
                                  >
                                  > > Pranie ręczne jest niehigieniczne.
                                  >
                                  > Tu mnie ogromnie zaskoczyłaś.Z chęcią się dowiem co jest
                                  > niehigienicznego w ręcznych przepierkach?

                                  To, że wszsytko to co wyprane w pralce (dzięki wyższej temperaturze
                                  i dłuższemu praniu) jest poprostu bardziej czyste. To chyba nie jest
                                  nic odkrywczego?
                                  • konstancja16 pranie reczne a pranie mechaniczne 01.09.08, 14:24
                                    babe007 napisała:

                                    > To, że wszsytko to co wyprane w pralce (dzięki wyższej
                                    temperaturze
                                    > i dłuższemu praniu) jest poprostu bardziej czyste. To chyba nie
                                    jest
                                    > nic odkrywczego?

                                    no i manicure sie nie niszczy! wink)

                                    PS. ja nie wiem co sie z tym watkiem stalo, ale pojechaaaaaal po
                                    bandzie. ;-DDDD uprzejmnie prosze o zmiane tematu z 'Konstancjo'
                                    na cokolwiek innego, bo mnie strach ogarnia, ze to wszystko mogloby
                                    byc do mnie...
                                • mrs_ka Re: Konstancjo.... 01.09.08, 14:01
                                  Ale o czym ta dyskusja?
                                  Chalsia w treści postu umieszcza m.in. zdanie, ze na wakacjach z
                                  ojcem syn nosił kilkakrotnie tę samą, brudną bieliznę. Myślę, że
                                  niezależnie od prywatnej ideolo higienicznej wszystkie się
                                  zgodzimy, ze rolą rodzica jest kontrolować dziecko. W tym sensie
                                  więc pozwalanie dziecku na łażenie w śmierdzących gaciach lezy
                                  blisko- jeśli nie zaniedbania to na pewno niedopilnowania.
                                  I koniec pieśni, rodacy.
                                  Tymczasem czytam, jakie standardy detergentowo bieliźniane
                                  funkcjonują w otoczeniu Reksi i nie mogę się pozbyć wrażenia, ze
                                  aspekt niedopilnowania zjechał nam na plan zdecydowanie dalszy, a na
                                  plan pierwszy wybiła się aluzja "jak se dzieciaka nie potrafiłaś
                                  wychowac w kulcie przepierek, to reklamacji się nie przyjmuje".

                                  A jednak nie o to szlo, nieprawdaż.
                                  Ponadto tak, jak Reksia nawołuje do uszanowania indywidualnych
                                  wyborów, tak warto przypomnieć, iż pranie bielizny w pralce może być
                                  indywidualnym wyborem Chalsi, który również należy uszanować bez
                                  dodatkowych komentarzy.

                                  a.
                                  • reksia Re: Konstancjo.... 01.09.08, 14:16
                                    mrs_ka napisała:

                                    > Ale o czym ta dyskusja?
                                    O tolerancji smile)))))

                                    > Chalsia w treści postu umieszcza m.in. zdanie, że na wakacjach z
                                    > ojcem syn nosił kilkakrotnie tę samą, brudną bieliznę. Myślę, że
                                    > niezależnie od prywatnej ideolo higienicznej wszystkie się
                                    > zgodzimy, ze rolą rodzica jest kontrolować dziecko.

                                    Rolą rodzica jak najbardziej smile Niekoniecznie obowiązkiem macochy smile


                                    W tym sensie
                                    > więc pozwalanie dziecku na łażenie w śmierdzących gaciach lezy
                                    > blisko- jeśli nie zaniedbania to na pewno niedopilnowania.
                                    > I koniec pieśni, rodacy.

                                    Ameryka!

                                    > Tymczasem czytam, jakie standardy detergentowo bieliźniane
                                    > funkcjonują w otoczeniu Reksi i nie mogę się pozbyć wrażenia, ze
                                    > aspekt niedopilnowania zjechał nam na plan zdecydowanie dalszy

                                    komu zjechał temu zjechał

                                    > a
                                    >na
                                    > plan pierwszy wybiła się aluzja "jak se dzieciaka nie potrafiłaś
                                    > wychowac w kulcie przepierek, to reklamacji się nie przyjmuje".
                                    >
                                    > A jednak nie o to szlo, nieprawdaż.

                                    Dokładnie nie o to szło, ale czytać trzeba ze zrozumieniem dwóch
                                    stron konfliktu, sporu smile)) jesli się chce w ocenie głos zabierać
                                    Nieprawdaż?


                                    > Ponadto tak, jak Reksia nawołuje do uszanowania indywidualnych
                                    > wyborów, tak warto przypomnieć,

                                    zejdź z Reksi



                                    >iż pranie bielizny w pralce może
                                    >być
                                    > indywidualnym wyborem Chalsi, który również należy uszanować bez
                                    > dodatkowych komentarzy.

                                    O tym było już w pierwszej wypowiedzi reksi.Czytaj ze zrozumieniem.


                                    Przebudzenie?
                                    • kasia_kasia13 Re: Konstancjo.... 01.09.08, 14:57
                                      >> Chalsia w treści postu umieszcza m.in. zdanie, że na wakacjach z
                                      >> ojcem syn nosił kilkakrotnie tę samą, brudną bieliznę. Myślę, że
                                      >> niezależnie od prywatnej ideolo higienicznej wszystkie się
                                      >> zgodzimy, ze rolą rodzica jest kontrolować dziecko.

                                      >Rolą rodzica jak najbardziej smile Niekoniecznie obowiązkiem macochy smile

                                      Czy jestes w stanie wskazac fragment wypowiedzi Chalsi, w ktorym kierowala ona swoje pretensje w kierunku macochy?
                                      • reksia Re: Konstancjo.... 01.09.08, 15:12
                                        kasia_kasia13 napisała:

                                        > Czy jestes w stanie wskazac fragment wypowiedzi Chalsi, w ktorym
                                        kierowala ona
                                        > swoje pretensje w kierunku macochy?


                                        Tak smile Cytuje:

                                        >Cóż, ostatnio w czasie
                                        >wakacji z ojcem i jego rodziną dziecko chodziło po 3 dni w jednych
                                        >majtkach
                                        >cryingchoć dałam na każdy dzień) - w torbie aż od nich śmierdziało.

                                        wydaje mi się, że takie sformułowanie dotyczy zaniedbania ze strony
                                        ojca i JEGO RODZINY (odpowiedzialność dzieci wykluczamy, mowa więc
                                        chyba o macoszce, no chyba że o dziadku i babci- tego nie wzięłam
                                        pod uwagę -...boleję )
                                        • mrs_ka Re: Konstancjo.... 01.09.08, 16:51
                                          Mhm
                                          I Ty, droga Reksiu, która na podstawie zlepka "ojciec i jego
                                          rodzina" kreujesz sobie wizję oskarżenia macochy o zaniedbanie (co
                                          popycha Cię do obfitego OTu pr. "Reksia i detergenty"), czujesz się
                                          w mocy radzić mi, abym czytała ze zrozumieniem?

                                          :roftl:

                                          dawno sie juz tak nie ubawiłamsmile))))
                                          Dwie uwagi z mojej strony:

                                          1. trudno jest polemizować ze stanowiskiem Kowalskiej nie
                                          wymieniając przy tym jej nazwiska. Dlatego tez pragnę Cię zapewnić,
                                          że ostatnią rzeczą, jaka postałaby mi w glowie byłoby wchodzenie na
                                          Ciebie. Po pierwsze ja lubię wyłącznie wysokie szczyty, a po drugie
                                          jestem zadeklarowaną hetero;

                                          2. Przyznanie się do nadinterpretacji cudzego tekstu nie spowodowalo
                                          jeszcze u nikogo uszkodzen fizycznych i psychicznych, za to ucina w
                                          zarodku takie wątki, jak ten. Rozumiem jednak, że bezpośrednią
                                          motywacją dla stworzenia ustępu "Reksia i przepierki" była chęc
                                          wykazania, że Reksia robi przepierki. Ok, zarejestrowałyśmy. Czy
                                          możemy wobec tego wrócić do wątku zasadniczego?

                                          a.
                                          • reksia Re: Konstancjo.... 01.09.08, 17:46
                                            mrs_ka napisała:

                                            > Mhm
                                            > I Ty, droga Reksiu, która na podstawie zlepka "ojciec i jego
                                            > rodzina" kreujesz sobie wizję oskarżenia macochy o zaniedbanie (co
                                            > popycha Cię do obfitego OTu pr. "Reksia i detergenty"), czujesz
                                            się
                                            > w mocy radzić mi, abym czytała ze zrozumieniem?


                                            Jak najbardziej smile)) wyobraź sobie, że ja biedna, mała Reksia, Tobie
                                            wielkiej, błyskotliwej Mrs_ce sięgającej wyłącznie wysokich
                                            szczytów, polecam czytanie ze ZROZUMIENIEM


                                            >
                                            > :roftl:
                                            >
                                            > dawno sie juz tak nie ubawiłamsmile))))

                                            Cóż mogę rzec w obliczu twego powyższego zachowania i wypowiedzi???
                                            Może "tańcz głupia, tańcz swoim życiem się baw..."
                                            Ze swojej strony dodam tylko, że Twoja wysokich lotów wypowiedź, i
                                            kultura osobista, powaliła kogoś tak maluczkiego jak ja, nie śmiem
                                            rzec nic więcej.


                                            > Dwie uwagi z mojej strony:
                                            >
                                            > 1.Po pierwsze ja lubię wyłącznie wysokie szczyty, a po drugie
                                            > jestem zadeklarowaną hetero;


                                            Twoja orientacja sexualna i głównie uroda nie budzią mojego
                                            zainteresowania.


                                            > 2. Przyznanie się do nadinterpretacji cudzego tekstu nie
                                            spowodowalo
                                            > jeszcze u nikogo uszkodzen fizycznych i psychicznych, za to ucina
                                            w
                                            > zarodku takie wątki, jak ten. Rozumiem jednak, że bezpośrednią
                                            > motywacją dla stworzenia ustępu "Reksia i przepierki" była chęc
                                            > wykazania, że Reksia robi przepierki. Ok, zarejestrowałyśmy. Czy
                                            > możemy wobec tego wrócić do wątku zasadniczego?

                                            Tłumaczenie kazdemu z osobna jednej i tej samej wypowiedzi jest
                                            męczace.Zauważ.
                                            Twierdzisz że zarejestrowałaś, iż "reksia robi przepierki".

                                            W powyzszej sytuacji to cud, że z Tej wysokości zarejestrowałaś
                                            cokolwiek.

                                            • mrs_ka Re: Konstancjo.... 01.09.08, 22:05
                                              Czyli jednak, Reksiu, nie jest przyjemnie być traktowanym z góry,
                                              wyniośle i zawsze w podłej opozycji do świetlanych przymiotów
                                              adwersarza?
                                              Masz więc teraz pogląd na to, jak się czyta Twoje posty. Jeśli
                                              mogłam Ci przybliżyc to uczucie to znaczy, że nie zmarnowałam
                                              swojego czasu.

                                              a.
                                              • reksia Re: Konstancjo.... 02.09.08, 11:41
                                                mrs_ka napisała:

                                                > Czyli jednak, Reksiu, nie jest przyjemnie być traktowanym z góry,
                                                > wyniośle i zawsze w podłej opozycji do świetlanych przymiotów
                                                > adwersarza?
                                                > Masz więc teraz pogląd na to, jak się czyta Twoje posty. Jeśli
                                                > mogłam Ci przybliżyc to uczucie to znaczy, że nie zmarnowałam
                                                > swojego czasu.
                                                >
                                                > a.

                                                Zmarnowałaś smile

                                                1.W moich nizinnych terenach, świetlanym przymiotem adwersarza, nie
                                                są niestety "czyste majty".
                                                Nawet na myśl mi nie przyszło, by oceniać Chalsię z perspektywy
                                                jednorazowego zdarzenia jakim mogło być,kilka par zabrudzonych przez
                                                dzieciaka na letnim wyjeździe majtek.
                                                Mój bład to tłumaczenie każdej pani z osobna faktu "że".


                                                2.Nadal uważam, że za wyrobienie w dziecku nawyków czystości i
                                                dopilnowanie dziecka odpowiedzialni są rodzice, a nie osoby trzecie.
                                                3. Macocha nie ma obowiązku opierać pasierba, to jej dobra wola.
                                                4.Podałam własny przykład i bardzo często to robie w moich
                                                wypowiedziach. Przykład tego iż są rózne domy i
                                                zwyczaje.Niekoniecznie pozostawienie dziecku w plecaku ubrudzonej
                                                bielizny jest złośliwością drugiej strony. U mnie z głupimi majtkami
                                                nie zbiega się co wieczór po dwa pietra do pralni, tylko przepiera
                                                ręcznie.

                                                5.mr_ska napisała:
                                                > Jeśli
                                                > mogłam Ci przybliżyc to uczucie to znaczy, że nie zmarnowałam
                                                > swojego czasu.
                                                >

                                                Widzę że uparcie na pięterkosmile)

                                                6. Podtrzymuję propozycję by nie psuć dalej wątku i jeśli jest coś
                                                jeszcze do wyjasnienia przejśc na priv.
                                                • chalsia Re: Konstancjo.... 03.09.08, 09:12
                                                  > 2.Nadal uważam, że za wyrobienie w dziecku nawyków czystości i
                                                  > dopilnowanie dziecka odpowiedzialni są rodzice, a nie osoby
                                                  trzecie.

                                                  oczywiście. Jednak np. od takiej przedszkolanki oczekuje sie, że
                                                  będzie dopomagała rodziców w ich staraniach przez przypominanie
                                                  dzieciom o np. umyciu rąk po powrocie z placu zabaw etc.

                                                  > 3. Macocha nie ma obowiązku opierać pasierba, to jej dobra wola.

                                                  jak najbardziej

                                                  > 4.Niekoniecznie pozostawienie dziecku w plecaku ubrudzonej
                                                  > bielizny jest złośliwością drugiej strony.

                                                  o tym nie było mowy, chodziło o to co starała sie wyjasnić Ci
                                                  Merska (ale chyba nieskutecznie), że niedopatrzeniem obowiązków
                                                  rodzicielskich jest dopuszczenie do tego by dziecko przez 3 dni
                                                  chodziło w jednych majtkach.

                                                  > U mnie z głupimi majtkami
                                                  > nie zbiega się co wieczór po dwa pietra do pralni, tylko
                                                  przepiera ręcznie.

                                                  u mnie też nie biega się z majtkami do pralni dwa piętra
                                                  codziennie - po prostu w łazience wrzuca się je do kosza na brudne
                                                  ubrania
                                                  • reksia Re: Konstancjo.... 03.09.08, 09:27
                                                    chalsia napisała:
                                                    > oczywiście. Jednak np. od takiej przedszkolanki oczekuje sie, że
                                                    > będzie dopomagała rodziców w ich staraniach przez przypominanie
                                                    > dzieciom o np. umyciu rąk po powrocie z placu zabaw etc.
                                                    >

                                                    przedszkolance za opiekę płacisz, więc może o Twoje dziecko zadbać -
                                                    taki jej obowiązek

                                                    MACOCHA O CUDZE DZIECKO DBAĆ NIE MUSIsmile))))))

                                                  • kasia_kasia13 Re: Konstancjo.... 03.09.08, 11:11
                                                    > przedszkolance za opiekę płacisz, więc może o Twoje dziecko zadbać -
                                                    > taki jej obowiązek
                                                    >
                                                    > MACOCHA O CUDZE DZIECKO DBAĆ NIE MUSIsmile))))))
                                                    >

                                                    BOZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
                                                    Reksiu, nikt nic nie wymaga od macochy. Ile osob Ci to jeszcze musi napisac, aby dotarlo?
                                                  • reksia Re: Konstancjo.... 03.09.08, 11:47
                                                    kasia_kasia13 napisała:

                                                    > BOZE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
                                                    > Reksiu, nikt nic nie wymaga od macochy. Ile osob Ci to jeszcze
                                                    musi napisac, ab
                                                    > y dotarlo?


                                                    Boooooooożżżżżżżżżżżżżżęęęęęęęęęęę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Kasiu kasiu
                                                    a ile jeszcze razy mam Ci napisać, że odpowiedziałam na wypowiedź
                                                    Chalsi:

                                                    >oczywiście. Jednak np. od takiej przedszkolanki oczekuje sie, że
                                                    >będzie dopomagała rodziców w ich staraniach przez przypominanie
                                                    >dzieciom o np. umyciu rąk po powrocie z placu zabaw etc.

                                                    I Twoje i tobie podobnych Kasiu kasiu, głupie dopiski i zaczepki
                                                    tylko niepotrzebnie ciągną majciany wątek.

                                                    chalsi wypowiedź podsumowałam krótko:przedszkolance za jej opieke
                                                    nad dzieckiem się płaci



                                                  • 13monique_n Jestem kasio_kasio podobna 03.09.08, 11:55
                                                    > I Twoje i tobie podobnych Kasiu kasiu, głupie dopiski i zaczepki
                                                    > tylko niepotrzebnie ciągną majciany wątek.
                                                    Oj, nie. To Twoje komentarze, Reksiu, ciągna majciany wątek. Bo z
                                                    oryginalnego postu Chalsi (do wglądu wyżej, cytowac już mi sie nie
                                                    chce) wynika jasno dla WSZYSTKICH kasiopodobnych, z wyjątkiem
                                                    Ciebie, nie_kasio_podobnej, że Chalsia zapewniła dziecku ODPOWIEDNIĄ
                                                    ilość majtek na cały wakacyjny wyjazd. I to jej były mąż, a OJCIEC
                                                    dziecka, nie dopełnił obowiązku przypilnowania 6-latka, aby te
                                                    majtki zmieniał codziennie, co by zapobiegło zapachowi w plecaku. I
                                                    uwagi oraz żale chalsia kierowała JEDYNIE do ojca dziecka. Nie do
                                                    macochy.
                                                  • reksia Re: Jestem kasio_kasio podobna 03.09.08, 12:18
                                                    13monique_n napisała:

                                                    > > I Twoje i tobie podobnych Kasiu kasiu, głupie dopiski i
                                                    zaczepki
                                                    > > tylko niepotrzebnie ciągną majciany wątek.
                                                    > Oj, nie. To Twoje komentarze, Reksiu, ciągna majciany wątek. Bo z
                                                    > oryginalnego postu Chalsi (do wglądu wyżej, cytowac już mi sie nie
                                                    > chce) wynika jasno dla WSZYSTKICH kasiopodobnych, z wyjątkiem
                                                    > Ciebie, nie_kasio_podobnej, że Chalsia zapewniła dziecku
                                                    ODPOWIEDNIĄ
                                                    > ilość majtek na cały wakacyjny wyjazd. I to jej były mąż, a OJCIEC
                                                    > dziecka, nie dopełnił obowiązku przypilnowania 6-latka, aby te
                                                    > majtki zmieniał codziennie, co by zapobiegło zapachowi w plecaku.
                                                    I
                                                    > uwagi oraz żale chalsia kierowała JEDYNIE do ojca dziecka. Nie do
                                                    > macochy.

                                                    Gdybyś uczciwie przeczytała ten watek, to zauważyłabyś, że chalsia w
                                                    wypowiedzi której dotyczył mój komentarz, żale kierowała do ojca i
                                                    JEGO RODZINY.

                                                    Masz rację moje odpowiedzi niepotrzebnie przeciągają "majciany
                                                    watek", i nieptrzebnie odpowiadam atakującym mnie kilku paniom, i
                                                    niepotrzebnie odpowiadam na ich insynuacje i zaczepki.

                                                    Powinnam ich wypowiedzi zignorować smile)))))))))"Dać się skopać" i
                                                    potulnie przytakiwać nawet gdy jestem innego zdania niż "grupa"

                                                    jestem innnego zdania i będe go bronić i wszystko.

                                                    Mój błąd, nie każdej tu osobie warto było odpowiadać.
                                                  • e_r_i_n Re: Jestem kasio_kasio podobna 03.09.08, 12:32
                                                    reksia napisała:

                                                    > chalsia w wypowiedzi której dotyczył mój komentarz, żale kierowała
                                                    > do ojca i JEGO RODZINY.

                                                    Błąd.
                                                    Chalsia napisała jedynie, że dziecko spędzalo wakacje z ojcem i jego
                                                    rodzina. I z tychże wakacji wróciło z pakunkiem śmierdzacych majtek.
                                                    W ani jednym kawałku posta nie było sugestii, że za ten stan
                                                    odpowiada macocha na rowni z ojcem.
                                                  • kasia_kasia13 Re: Jestem kasio_kasio podobna 03.09.08, 13:06
                                                    To nie jest kwestia bycia innego zdania niz grupa. To kwestia tego, ze dokonalas nadinterpretacji tekstu Chalsi i wyczytalas w nim rzeczy, ktorych ona nie napisala. Fakt, ze TY jedna tak a nie inaczej zrozumiala tekst Chalsi (albo raczej nie zrozumialas go) powinien Ci dac choc troche do myslenia.
                    • marusia1 Re: Konstancjo.... 31.08.08, 00:17
                      Mnie też szlag trafiał jak Młody spedził u matki tylko jeden weekend, a nie
                      zabrał z powrotem rzeczy. Chociażby to była koszulka, czy kalesony, jak to miało
                      kiedyś miejsce. azałam wrócć i zabrać swoje rzeczy, bo dlaczego niby miałabym
                      iść do sklepu i kupować nowe, żeby miał się w co ubrać? Exiara alimentów nie
                      płaci, więc przynajmniej miałaby garderobę dla syna. Rozwaliło mnie, gdy Młody
                      jak jechał na ferie do niej, to chciał nawet waciki do twarzy. Papier toaletowy
                      też powinnam mu w takim razie dać? Bez przesady! A po zeszłorocznych wakacjach,
                      gdy przyjechał ze zniszczonymi ubraniami (jedna z metod to suszenie na słońcu,
                      albo przy pomocy żelazka - przypalenie lub rozmazanie nalepek po całej bluzce) -
                      przestałam mu dawać cokolwiek. Nie jest to może w porządku, ale zostało
                      postanowione - u matki ma to, co da mu matka i nas to nie interesuje. Jeśli od
                      nas potrafi żądać, to niech ją chociaż poprosi, albo też zażąda. A mamuśka niech
                      sobie przypomni raz na jakiś czas, że ma syna.
    • mrs_ka Re: Jestem kasio_kasio podobna 03.09.08, 17:24
      o, fajnie
      widzę, że choć dopiero teraz włączyłam net to wątek się nie posunął
      o włos do przodu. Reksia nadal prześciga się w udowadnianiu, że
      wszystkie adwersarki nie potrafią czytać, a Jej przedwczorajsze
      wystąpienie mialo ważkie przesłanie społeczne "brońmy macoch
      zmuszanych do prania gaci pasierbów". Oczywiście.

      To ja sobie otworzę puszkę z orzeszkami ziemnymi i poprzyglądam się
      dalej.

      a.
      • reksia Re: Jestem kasio_kasio podobna 03.09.08, 19:22
        mrs_ka napisała:

        > o, fajnie
        > widzę, że choć dopiero teraz włączyłam net to wątek się nie
        posunął
        > o włos do przodu. Reksia nadal prześciga się w udowadnianiu, że
        > wszystkie adwersarki nie potrafią czytać, a Jej przedwczorajsze
        > wystąpienie mialo ważkie przesłanie społeczne "brońmy macoch
        > zmuszanych do prania gaci pasierbów". Oczywiście.
        >
        > To ja sobie otworzę puszkę z orzeszkami ziemnymi i poprzyglądam
        się
        > dalej.
        >
        > a.
        >
        >


        a może prócz rzucenia starego dowcipu, pociągniesz ten wątek
        dalej smile)))skoro juz tak siedzisz i bezproduktywnie wcinasz te
        orzeszki
        • mrs_ka Re: Jestem kasio_kasio podobna 04.09.08, 00:44
          Po pierwsze primo: po czym wnosisz, ze bezproduktywnie? To, że Tobie
          starcza energii tylko na przepranie bielizny osobistej nie stanowi
          jeszcze, że ja nie mam jej więcej: jedną nogą poruszam lipową
          kołyską z siedmiorgiem drobiazgu sąsiadów, druga dziergam sweterek z
          anilany na maszynie dziewiarskiej, a wolną ręką krochmalę kaftaniki
          dla Caritasu na dary.
          Po drugie primo nie wiem doprawdy, gdzie tu dowcip, tym bardziej
          stary.
          Pewnie w tym samym miejscu, co pretensje Chalsi pod adresem macochy
          jej syna.

          a.
          • capa_negra Re: Jestem kasio_kasio podobna 04.09.08, 20:20
            mrs_ka - cudnie smile)) rozwaliłaś mnie zupełnie - oplułam monitor i
            umarłam ze smiechu

            A jak by ci tak jeszcze mopa do doopy przywiązać to jak wstaniesz
            ( i pobiegniesz te majtki prać) to przy okazji podłoge umyjesz
            smile)))

            Natomiast jeśli chodzi o głos w dyskusji to :

            1. czy z postu Chalsi wynika, że ma pretensje do żony i rodziny męza
            brzmi NIE

            Ma SZŁUSZNE pretensje, ze jasnie pan były małzonek mając
            synowskich gaci do wyboru i koloru nie zadbał o to by chłopak miał
            codziennie czyste, a te brudne porzadnie spakowane.

            Zresztą jak by synowi coś przeprał to by mu korona z głowy nie
            spadła, ale o ile dobrze pamiętam to Robert jest alergikiem wiec
            moze lepiej, że tatuś nie prał

            2.prać czy nie prac ??? baby a wy to większych problemów nie
            macie ????

            Chcecie pierz
            • capa_negra za szybko poszło 04.09.08, 20:24
              cd.
              Chcecie to pierzcie kijankami na krze, albo 3 x w pralce - wolny
              wybór.
              Wasza doopa, wasze gacie, wasza sprawa.
              Tu nie ma miejsca na dorabianie ideologii.

              Pozdrawiam
              --
              A weź ty takie rady, zwiń w ciasny rulonik i rozważ znaczenie słowa
              czopek.

              Czy na pewno mnie znasz?
              • natasza39 Ja w sprawie gaci:) 04.09.08, 20:38

                Przypominam sobie jak parę lat temu był taki watek mamyadama o gaciach exi
                suszacych się u niej na balkonie.
                Watek był prześmieszny ale nie miał tylu wpisów.
                Stare forumowiczki powinny to pamietać.
                Ja popłakałam się przy nim ze śmiechu i poplułam monitor.

                Wniosek nasuwa się sam.
                Schnące na balkonie nexi gacie exi są śmieszne.
                Gacie pasierba co najwyżej śmierdzące.

                do reksi.

                Stare rosyjskie przysłowie mówi, że jak ci pięć osób mówi, że jesteś pijany,
                najlepiej jest położyć się spać.
                ---------------------------------------------------------------------
                Szarańcza jest plagą, chociaż jeden owad nie stanowi plagi. Podobnie jest z
                głupcami.
                • capa_negra Pamiętam !!!!! 04.09.08, 20:56
                  Boszzz kiedy to było???
                  • chalsia Re: Pamiętam !!!!! 04.09.08, 22:51
                    capa_negra napisała:

                    > Boszzz kiedy to było???

                    noooo, dawno już smile)))
                    • capa_negra Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 07:29
                      Oj zrebiście dawno - pamietam byłam wtedy trzydziestka do wzięcia, a
                      teraz ....rycząca czterdziestka smile
                      I jak te cudze dzieci rosna.....
                      Czyzby do pierwszej klasy poszły ???wink)
                      • reksia Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 08:57
                        Gdyby nie fakt, że na tym forum od jakiegoś czasu bardzo czynnie
                        działa moja Ex i jej wielka psiapsióła smile))))))))
                        Pozdrawiam wink)))))
                        To pewnie bym i siodło kupiłasmile)))))))jednak w obecnej sytuacji
                        tego nie uczynię smile))

                        To forum pełne jest samodzielnych, które o macochowaniu zielonego
                        pojęcia nie mają, lub samodzielnych z wyobrażeniami, że ten pan co
                        się zjawia dwa razy w miesiącu to partner. I gdzie tu macochowanie?

                        To forum nie ma nic wspólnego, ze starym forum macochowym.

                        • reksia Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 09:00
                          a swoją drogą Capa proponuje zmień protetyka skoro masz taki problem
                          z utrzymaniem czystości monitora wink
                          • reksia Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 09:07
                            wink no i ileż prawy w starym powiedzeniu:"gdy fachowcy są do doopy
                            zaczynają tworzyć grupy wink"

                            i pozdrawiam hieny smile
                            • chalsia Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 10:03
                              Reksiu, po przeczytaniu ostatnich 3 Teoich postów odnoszę (nie po
                              raz pierwszy z resztą) nieodparte wrażenie, że u Ciebie znowu
                              zdecydowanie gorzej, ze zdrowiem tez.
                        • capa_negra Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 10:11
                          Reksiu

                          Po pierwsze - zaden mój post nie był skierowany do ciebie wiec nie
                          pojmuje dlaczego poczułas sie trzykrotnie wywołana do tablicy

                          Po drugie - nie oceniam ludzi przez perspektywę bycia macochą czy
                          samodzielną, są wiec takie samodzielne które lubie pasjami i takie
                          macochy, których organicznie nie trawię.
                          I wolno mi, a stara wiara z tego forum doskonale o tym wie

                          Po trzecie -tak dla przypomnienia to jestem macochą, ale patrz
                          punkt drugi.

                          Po czwarte jestem na tym forum od poczatku( 2002? 2003? ), a ty to
                          chyba nie masz tak długiego stazu wiec niekoniecznie wiesz jak tu
                          kiedys było.

                          Po kolejne jest to forum otwarte i każdy ma prawo do swojego
                          zdania i temu ono słuzy - wymianie poglądów i poszerzaniu horyzontów.

                          Warto czasami posłuchac argumentów drugiej strony i spojrzec na
                          sprawe z innej perspekty .
                          Była zona tez człowiek - ja z nasza bywałam na przysłowiowej wódce
                          mimo róznicy poglądow wielu tematach i nie jednej scysji, ale do
                          wszystkiego trzeba dorosnąc - dotyczy to obu stron.
                          Zdaje sobie sprawe oczywiście, że zarówno neks jak i eks sa rózne
                          wiec nie zwsze tak się da, ale zawsze warto w miare mozliwości
                          uładzic stosunki


                          Nie zdradze tez żadnej tajemnicy jesli publicznie powiem, że zarówno
                          samodzielne jak i macochy od dawna ( od lat właściwie) maja swoje
                          ukryte fora i niektóre, nie ukrywajmy drazliwe tematy załatwiaja
                          wyłacznie w swoim, zaufanym gronie nie wzbudzając niepotrzebnych
                          emocji i bez wbijania komukolwiek przysłowiowego kolca w doope.

                          A tak zupełnie na marginesie to widze, że masz duzo wolnej energii
                          do zagospodarowania wiec może warto pomyślec nad jakims bardziej
                          efektywnym sposobem jej wydatkowania.
                          Mam wrażenie, że walczysz z całym swiatem.
                          Pozdrawiam O.
                      • chalsia Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 10:00
                        > I jak te cudze dzieci rosna.....
                        > Czyzby do pierwszej klasy poszły ???wink)

                        noooo smile))

                        PS. i cieszę się, że wróciłaś smile
                        • capa_negra Re: Pamiętam !!!!! 05.09.08, 10:23
                          Ja stara macocha z gradobicia smile)) tez sie cieszę, że równie stara
                          samodzielna się cieszy smile))

                          Wolno nam - juz takie porąbane jestesmy smile

                          Wróciłam, wróciłam - na dobre.
                          Wreszcie się na mojej wsi internetu dorobiłam ( po 3 latach!!!!!)
                          - postawili maszt i mam zasięg koncertowy wiec Orangefree działa jak
                          złoto....
                          Normalnie ma taki luksus, że biore łaptopa pod pachę, kocyk pod
                          drugą i nad rzeke.
                          A obok sołtysowa krowa senne muczy smile)
                          Życ nie umierać ..
                          Aktualnie piszę z pracy, ale taka mozliwośc zadko sie zdarza wiec
                          głownie was czytałam,a na pisanie głownie czasu i troch sił
                          brakowało.

                          Jak tam uczeń???
                          Kto bardziej przezywa: syn czy mama ????
                          Ale czas leci...pamietam jak miał trzy lata i alergie na wszystko co
                          mozliwe.
                          Pozdrawiam O.
                          • chalsia OT 05.09.08, 10:55
                            > Normalnie ma taki luksus, że biore łaptopa pod pachę, kocyk pod
                            > drugą i nad rzeke.

                            pasjami uwielbiam zestaw: słoneczna pogoda, taras w ogrodzie,
                            laptop i kawa z mlekiem smile)

                            Jak tam uczeń???
                            > Kto bardziej przezywa: syn czy mama ????

                            syn, ja już swoją szkołę odrobiłam smile)
                            A alergia jak była, tak jest, niestety

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka