luna67
08.05.09, 21:33
Kochane dziewczyny,
chcialam juz dawno opisac stan mojej teraznieszszej popiepszonej sytuacji, o
ktorej juz wczesniej w roznych watkach pobakiwalam, ale sie balam
"niezrozumienia" z waszej strony

.....
Jestem teraz w sytuacji ktorej nikomu nie zycze; moj maz jak go poznalam
"mial" juz 2-jke dzieci z poprzedniego zwiazku, wzielam go z calym bagazem i
dostalam "nieblogoslawienstwo" mojej matki

))))
Dzieciaczki przychodza do nas od 7-miu lat w prawie kazdy weekend i wolne dni,
razem spedzamy wakacje, maja u nas osobne pokoje i co dusza zapragnie, itd.
Do czego zmierzam?: po roku znajomosci z moim mezem, zaczelam pobakowywac o
naszych wspolnym dziecku, no dlaczego nie; kochalismy sie do szalenstwa (i
dalej kochamy), ja mialam i on wspaniala, bardzo dobrze platna i pewna prace,
ale spotykalam sie z oporem mojego wtedy jeszcze nie meza. Dla niego dzieci
byly i sa calym swiatem (co rozumie), i inne plany sie dla niego nie liczyly.
Odkladal nasze plany na pozniej; .....po komuni malej....., pozniej; jak
malemu lekarze postawia diagnoze (psych. trudnosci, brak koncentracji i
autyzm))....., nastepnie jak ex-zona zrezygnuje z alimentow na siebie (ktore
jej nie przyslugiwaly i nie przysluguja)......, .... jak wyjdzie za maz...,
pozniej jak wezmiemy slub (czego na poczatku nie chcialam ze wzgledu na
finansowe sprawy). Bylam cierpliwa, ale pokazywalam mu i mowilam, ze kiedys
bedzie za pozno i bedzie tego bardzo zalowal.
Bardzo cierpialam, ale wierzylam i mialam nadzieje, ze moje marzenie sie
spelni

(glupia i naiwna wtedy bylam)
5 lat temu, zaczelam juz tak naciskac na mojego meza, ze popuscil.
No i zaczelo sie staranko, ale co z tego? jak co miesiac bylo rozczarowanie.
Po roku poszlam do kliniki, mialam 36 lat, lekarze stwierdzili wszystko
wporzadku, nadal sie starac....... Dni zrezygnowania wypelnialy nam jego
dzieci, angazowalam sie wiecej niz matka

, bo to jego krew!!! i jego
geny

))) bylo fajnie, ale czegos mi brakowalo.
Ten brak poglebil sie, jak jego ex nagle zaczela bronic mojemu mezowi
kontaktow z dziecmi, wrecz szczula na nas dzieci (jak wyszla za maz, za
kochanka, przez ktorego sie rozeszli), wymagala wszystkiego, ale won od dzieci
Zorientowalam sie, ze niestety to nie moja dzialka i nie moj plac

wtedy nie
wiedzialam dlaczego tak postepowala? myslalm, ze bala sie mojej konkurencji,
ze jej nowy maz mial obawy, ale prawda byla duzo gorsza niz moje niewinne
przypuszczenia.
Teraz wiem; 2-lata temu moj tesc dowiedzial sie od kogos "cos" i to "cos"
okazalo sie prawda

((((tesc chcial zabezpieczyc swoj majatek przed Ex-zona
mojego meza i przed "podsciepami"(czyt. "wnukami").
Moj maz o tym nie wie!!!!, a dla mnie stalo sie to przeklenstwem, oplacam ten
sekret (przysieglam tesciowi) nieprzespanymi nocami, wyrzutami sumienia, czy
robie dobrze, czy zle, popadlam w depresje
Okazalo sie, ze jego syn nie jest jego synem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

(((( (o
czym juz wczesniej tu pisalam). Wiem ze moj maz kocha swojego syna ponad zycie
i nie moge mu zburzyc ten swiat, za bardzo go kocham

(((( bo nic by sie nie
zmienilo jak bym mu o tym powiedziala, a raczej bym mu zaszkodzila, a jego ex
bylo by to na reke, bo zabronila by wizyt u "przybranego" ojca!!!!!! (a robi
to ze wzgledow finansowych i wygodnictwa).
Boze, jak ja cierpie.......
Pol roku temu moj tesc mi oznajmil, ze che zrobic test "podsciepowi" (swojej
wnuczce!

), gdyz przypuszcza, ze to tez nie dziecko jego syna! powiedzialam
mu niech robi co chce, ale ja o tym nie chce wiedziec. Od dwoch miesiecy
dziadkowie odmawiaja wszystkie terminy wizyt wnukow! wiec przypuszczam,
ze......

((((
Po nieudanym ICSC w kwietniu zaczelam robic "nieuzasadnione fochy" mojemu
mezowi (coz, on jest nieswiadomy mojej wiedzy

((((((, a ja jestem tylko
czlowiekiem, i nie wiem jak mam sie wyladowac....., postepuje jakbym chciala
go ukarac, ze wczesniej zwlekal

, a on to lyka (co jest jakby nie bylo prawda).
Pasierby mojego meza, ktore przychodza w dalszym ciagu do nas, staly sie mi
obojetne

draznia mnie, a wrecz je unikam...
Jak moj maz sie cieszy, ze "jego dzieci" maja zamiar przyjc nie planowanie, to
mam mu ochote cala prawde wygarnac i bardzo brzydko odpowiedziec, ale sie
powstrzymuje, gdyz przysieglam

((
Nie zaz chcialam mu to wykrzyczec, ale cos mi na to nie pozwalalo......,nie
chce zeby cierpial.......Mam jedno, jedyne rozwiazanie; musze od niego
odejsc.........., zyje w klamstwie, ktorego sie brzydze, a to rozwiaze
wszystkie MOJE problemy.....
Teraz moj maz zmusza mnie wprost do nastepnej proby inVitro, ale ja juz nie
mam sily, wiem, ze nie ma sensu, za pozno, mam zal do
niego,...................chce odejsc, i czuje sie jak lajdak oklamujacy
wlasnego meza

((( chcialam dobrze!!!!!dla niego i tamtych dzieci!!! a sama
sie ujarzmilam swoja przysiega.
Posunelam sie do tego stopnia, ze zablokowalam ksiazeczki oszczednosciowe
dzieci bylej partnerki mojego meza (ktore ja zalozylam), myslalam, ze mi
troche ulzy....., pudlo.....
Prosze nie myslcie, ze jestem trolem, jest to moja autentyczna historia mojego
popiepszonego zycia.
Nie wiem, kto u gory pisze moj scenariusz zyciowy, ale wiem, ze ma fantazje i
chce mnie zniszczyc

((( Na potwierdzenie tego przypuszczenia napisze, ze moj
Ex tez mial nieslubne dziecko (w czasie naszego malzenistwa), ktore wyszlo na
jaw jak zachorowalo i potrzebny byl przestrzep i badanie mojego wtedy meza, na
ktore sie moj maz nie zgodzil, a pozniej byl placz i zgrzytanie
zebow......,wnioslam o rozwod........., a tez go bardzo kochalam.........
Ps.
Nie wierze w czary mary, wrozki i inne stwory, ale 25 lat temu w parku wrozyla
mi stara cyganka (tak dla zabawy), i mi powiedziala; ze bede odchodzic
kochacjac.........wtedy nie rozumialam tego, bo jak mozna od kogos odejsc
kochajac, ale teraz rozumie......