annika4
17.02.07, 01:43
Wczoraj taka mialam przygode: jechalam do pracy sama samochodem i tak gdzies
w polowie drogi huk sie rozlegl potworny i szurac cos strasznie pod
samochodem zaczelo. Jechalam tak do konca autostrady (jakies 25 km)przy
akompaniamencie potwornych odglosow dobywajacych sie spod samochodu. Na koncu
juz nie zdzierzylam i wysiadlam. Poszlam do tylu, bo mialam wrazenie, ze to
wlasnie nic innego jak wydech sie za mna ciagnie w niwecz obracajac moja
chromowana koncoweczke. Jakiez bylo moje zaskoczenie, gdy okazalo sie ze
wszystko jest na miejscu. Zagladam Ci ja zatem pod podwozie ( a nie jest to
latwe, biorac pod uwage, ze jest dosc niski), ryzykujac przy tym, ze sie
utopie w kaluzy. A tam... blacha jakas trzyma sie tlumika na wysokosci
siedzenia kierowcy. Wyszarpnelam te blache, co latwe nie bylo. Jest to blacha
okolo 50-60 cm dlugoci, wykonana z aluminium, tloczona i cholera wie skad sie
tam wziela. Czy ona, ta blacha moja jest, czy tez wpadla mi niezauwazona pod
samochod i jakim sobie tylko znanym sposobem sie do niego przyczepila? I nie
wiem co o niej myslec. Wiec wrzucilam ja do bagaznika, zeby w dzien przyjzec
sie jej dokladnie i poddac analizie, ale poki co nic z tych analiz nie
wyniklo.