michal_prickstein
01.02.17, 10:57
polski Kościół.
Proboszcz Kazimierz Seta mógł zrobić coś dobrego: odremontować wnętrze kościoła (malowanie, uzupełnienie ubitych fragmentów tynku).
Parafianie zapłaciliby. I cieszyliby się z odnowionej świątyni.
Jednak proboszczowi udzielił się nowotwór trawiący Kościół, więc swymi działaniami postanowił lokalnie doganiać laicyzację zachodniej Europy.
Postanowił rozszerzyć remont o montaż sztukateryjnych ornamentów na łukach głównej nawy, dorobić "sztuczne" okna w prezbiterium, ..., ... (może ktoś się orientuje na bieżąco co jeszcze przybyło)?
Więc mamy koszty, duzo więcej kosztów, i niedziela w niedzielę nawoływanie w ogłoszeniach o hojność i szczodrość.
Parafianie zapłacą, bo zapłacą, może kredyt weźmie na to i spłaci po jakimś czasie z tacy i kolend, ale... jakim kosztem?
Czy zapisanie swojego nazwiska złotymi literkami w księdze parafialnej jako Kazimierz Odnowiciel (nie mylić z piastowskim władcą) będzie warte kilku dusz które zniesmaczone ciażącą fiskalizacją oddalą się od owczarni?
Czy Jezus mając już odpicowaną Bazylikę św. Piotra w Watykanie pragnie doklejenia sztukaterii w kościele w Zielonce?
Przepraszam, że zaatakowałem personalnie prb. Setę, ale wydaje się, że to jego decyzja a nie rady parafialnej, więc to on poniesie odpowiedzialność za kryzys w Kościele tutaj, u nas, w Zielonce.