croolick
10.11.03, 10:46
Przeczytalem w Regionalnej takie oto slowa i az sie zatrzeslem:
"Zastanawiamy sie, po co komu wydawac wspolne pieniadze na nikomu
niepotrzebna fontanne, skoro w miescie na kazdym kroku widac dziurawe ulice,
byle jakie chodniki - pytaja pokonujacy schody mieszkancy"
Rozchodzi sie o schody od ul. Mieszka I w kierunku "bangladeszu" - ryneczku
i butikow, ktore rzeczywiscie sa w fatalnym stanie. Oczywiscie sam artykulik
jest typowym przykladem stylu "dziennikarskiego" uprawianego w Regionalnej:
co to za "pokonujacy schody mieszkancy" w materiale opisujacym traumatyczne
przezycia zwiazane ze skreceniem kostki przez straganowa handlarke? IMHO to
jest opinia "chandlofcow" z ryneczku, ktorzy najmniej ze wszystkich
pracujacych dokladaja sie do wspolnego budzetu miejskiego a ktorzy dodatkowo
z reprezentacyjnej ulicy miasta uczynili istne smietnisko - kazdy sie moze
przekonac w jakim stanie zostawiaja swoje miejsce pracy wieczorem - istny
syf i malaria. Hmm, i tacy ludzie maja czelnosc mowic o wspolnych piniadzach
i nakladach na estetyke i wyglad miasta. Mam nadzieje, ze kiedys ta czesc
miasta stanie sie jego wizytowka, przestana w niej rzadzic straganowi
handlarze, menelstwo (ostatnio mniej ich widac - przesiaduja w Luzyckiej) i
gownazeria (juz upodobali sobie fontanne jako miejsce konsumpcji alkoholu).
Stanie sie tak, gdy ryneczek przeniesiony zostanie w inne miejsce, gdzie nie
bedzie handlarzy draznil widok schludnego skwerku i fontanny, gdzie beda
mogli do woli babrac sie w brudzie, odpadkach i resztkach opakowan.