Dodaj do ulubionych

Wytwórnia wypraw - Maroko.

15.06.14, 20:07
Czy ktoś może był z Wytwórnią Wypraw w Maroko?
Polecacie? Odradzacie?
Na podróż objazdową północ-południe lepszy jest wrzesień czy październik Waszym zdaniem?
Dziękuję.
Obserwuj wątek
    • leszek1347 Re: Wytwórnia wypraw - Maroko. 01.07.15, 09:34
      Tekst o wyprawie Maroko 2015 (7.03-22.03.2015) Wytwórni Wypraw został wysłany jako głos na Forum WW prawie 2 miesiące temu. Wbrew powiedzeniu "Prawdziwa Cnota krytyk się nie boi" jeszcze nie został udostępniony na Forum Wytwórni Wypraw. Dlatego publikuję ten tekst na Forum GW.

      Relacja z wyprawy Wytwórni Wypraw do Maroka 7 ? 22 marca 2015 roku.
      Nieudana programowo wyprawa.

      Wróciliśmy niedawno z wiosennej wyprawy do Maroka. Niestety, nie mogę zaliczyć tej wyprawy do udanych.
      A przyczyną, że była to nieudana eskapada, był zły, nieprzemyślany program, założony przez szefostwo Wytwórni Wypraw.
      Na początek relacja z wyjazdu.

      Trasa awizowana była jako trudna, dla tych, którzy nie lubią wyjazdów, na których się nic nie dzieje, lubią przygodę. Trasa długa, przejechaliśmy 10 400 kilometrów. Wyprawa trwała 16 dni, w tym 3 dni dojazdu, 3 dni powrotu i 10 dni pozostawało na pobyt i zwiedzanie Maroka. Niby dużo, ale to mylące. W tytule opisu jest - nieudana wyprawa - ale żeby mogli to ocenić inni, którzy nie byli na wyprawie, krótka informacja o przebiegu wyprawy, aby samemu można było ją ocenić.
      Najpierw sam dojazd do Maroka: wyjazd z Warszawy autokarem w sobotę, 7 marca o godzinie 4.00, przejazd przez całą Europę do Algeciras, przeprawa promowa do portu Tanger Med. Dojechaliśmy do Tangeru na nocleg w poniedziałek, 9 marca o godzinie 20.30. Prom mieliśmy o godzinie 16.00, stąd tak późny przyjazd na miejsce, na pierwszy nocleg. (Po drodze był postój 9 godzinny we Francji, nad morzem ? wiadomo ? czas pracy kierowców).
      A więc prawie 65 godzin podróży i 3610 kilometrów. Uczestnicy, którzy musieli do Warszawy dojechać z innych rejonów Polski, "dołożyli" jeszcze około 7 - 10 godzin, a więc dla nich to trzy noce (prawie 75 godzin).
      Osobiście przewidziałbym 1 nocleg i tak ułożył czas, by płynąć rano promem i w Tangerze być w godzinach południowych. Dlaczego o tym później.

      Równie długi był powrót. Z Chefchaouene w Maroku wyjechaliśmy w piątek, 20 marca o godzinie 7.00 (prom był o godzinie 12.00 i trzeba było zjawić się wcześniej do odprawy), następnie z Algeciras jazda do Warszawy (po drodze 9 godzinny postój w Avignon) i dojazd do Warszawy w niedzielę, 22 marca, około godziny 22.00. To też 63 godziny podróży i 3660 kilometrów. A jeszcze wielu uczestników musiało dojechać do swoich domów, gdzieś w Polsce.

      To tyle o dojeździe, ale taką wersję dojazdu przyjęliśmy zgłaszając się na wyjazd. Całe szczęście że autokar był w miarę dobry i jakoś dało się tę trasę przejechać. Ale to moja opinia, inni uczestnicy mogą mieć inne zdanie.

      Nie będę się tu dalej zajmował dojazdem, autokarem, pilotażem i przewodnictwem, noclegami, bo musiałby to być obszerniejszy opis. Ale niektóre hostele należałoby staranniej wybierać. Hostele na wyprawach WW mogą być złe lub gorsze, lub jeszcze gorsze (dotyczy to także innych wyjazdów ? wynika to głosów na forum), ale jak już, to należy wybrać choć te złe, a nie te najgorsze, poza tym nie wszystkie nadają się dla grupy 40 czy, nie daj Boże, 50 osobowej. Dobrze, że byliśmy niedużą grupą, bo z kierowcami było nas 33 osoby, co ułatwiało trochę zakwaterowanie i inne sprawy.
      Ale były też noclegi na poziomie, żeby być sprawiedliwym), np. dobre hotele w rejonie Ourzazate czy Chefchaouene. Tak na marginesie, te tańsze hotele w tych miejscach, gdzie spaliśmy w hostelach, nie są takie drogie, a zajrzałem do kilku hoteli w Marrakeszu i może celowe byłoby wybranie jednak tych tańszych hoteli.

      Chciałbym w dalszej części tylko skupić się na samym programie podróży, pobytu i zwiedzania w Maroku. Niestety, ten zaproponowany program dla naszej grupy, to porażka WW, program, nieprzemyślany, niedopracowany nie dający żadnego komfortu podróży.
      Nie wybrałem się na pierwszą wyprawę do Maroka w 2014 roku, bo wiem, że kierownictwo WW ma trochę kłopotu z właściwym, racjonalnym napisaniu programu. Powiedziałem sobie: niech przejadą, na miejscu potwierdzą racjonalność założonego programu, po przyjeździe pilot przedstawi np. 10 stronicowe sprawozdanie z realizacji imprezy, a szef WW dopracuje program. Nic z tych rzeczy. Dowiedziałem się nawet, że z wyprawą ubiegłoroczną, która była o 2 dni dłuższa, niż nasza, pojechał sam szef, pan Paweł, nie wiem czy jako pilot, czy przedstawiciel biura celem sprawdzenia warunków realizacji założonego programu. Niestety, program tegoroczny został skrócony o dwa dni (podobno dla ewentualnych chętnych byłby za długi czasowo). Przecież to nie wyjazd na kilka dni, tylko długa trasa i 10.400 kilometrów. Tego skrócenia imprezy o dwa dni dokonano "bez głowy", przypuszczam, wyrzucając po jednym noclegu z Marrakeszu i Fezie i było to w najbardziej potrzebnym dla wyprawy czasie. Ale to nie wszystkie fragmenty programu, z które zaważyły na ocenie wyprawy. Aby nie być gołosłownym, krótki zapis przebiegu wyprawy. Jak te założenia wyglądały w praktyce.

      Do Tangeru dojechaliśmy w poniedziałek o godzinie 20.30, po 65 godzinach jazdy. Wszyscy marzyli o zakwaterowaniu i kolacji. Ale w programie jest Tanger, trzeba zwiedzić. "Przelecieliśmy" po ciemku przez 30 minut starą część miasta. Powrót do autokaru po bagaże i do hostelu w starej dzielnicy (było ok. 21.40), bo następnego dnia rano o godzinie 8.00 czekał na wyjazd do Rabatu, Casablanki i na nocleg do Essaouira. W sumie 750 kilometrów.

      1 dzień (liczone dni tylko w Maroku): wyjechaliśmy o godzinie 8.00, w Rabacie krótkie zwiedzanie od 11.30 do 13.30 (trochę mało, jak na stolicę), czas wolny i o 15.00 do Casablanki. Myśleliśmy o zwiedzaniu wnętrza meczetu Hassana, toż to jedyny meczet udostępniony do zwiedzania, ale przyjechaliśmy o godzinie 17.20. Pilotki pobiegły do kasy (nie wiadomo po co, bo w przewodniku "stoi napisane", że zwiedzanie tylko z przewodnikiem i do godziny 14.00). Później muzułmanie się modlą. Wiadomo było, że wyjeżdżając o 15.00 z Rabatu nie zdążymy wejść do wnętrza. Dobrze, że przyjechaliśmy o tej 17.20, bo 15 minut później byśmy nie zobaczyli nawet meczetu z zewnątrz, bo całość placu i budowli zakryła mgła. Nic innego tu nie zwiedzaliśmy.
      O godzinie 18.15 wyjazd do Essaouira na nocleg. To 350 kilometrów i 5.5 godziny jazdy. Dotarliśmy do miasta o godzinie 23.40 i do hostelu dotarliśmy po północy .

      2 dzień: W Essaouira zwiedzanie i czas wolny. Było to pierwsze miejsce, które sensownie, bez pośpiechu zwiedziliśmy, z możliwością indywidualnej wędrówki. Po zwiedzaniu i czasie wolnym wyjechaliśmy o godzinie 15.00 do ?słynnego? Sidi Ifni. To znowu 340 kilometrów, dotarliśmy tam o 22.45, po prawie 8 godzinach jazdy.

      Ten dwudniowy szalony przejazd powinien mieć jeszcze jeden nocleg, np. w Rabacie. Porządnie wtedy można by zwiedzić i Rabat i Casablankę, łącznie w wejściem do wnętrza meczetu Hassana. A tak ten fragment trasy pozostawił niedosyt.

      3, 4, 5 dzień: 4 noclegi i 3 dni pobytu w Sidi Ifni. Tu miał być wypoczynek. Ale w obliczu napiętego programu, który nas jeszcze czekał, nie był to najlepszy pomysł. W obliczu skrócenia czasu wyprawy, należało zrezygnować z pobytu w Sidi Ifni. Myślę, że większość uczestników zaakceptowałaby taki wariant.
      Miasteczko Sidi Ifni, 20 tysięczne, nad oceanem, nieciekawe, trzy ulice na krzyż, nie mające wiele wspólnego z klimatem Maroka, bo do 1969 roku należało do Hiszpanii. Plaża szara i nieciekawa, ocean z dużymi falami, woda jeszcze zimna. Jeden dzień był cały wolny, w drugim wizyta na lokalnym targu z wyleniałymi wielbłądami i nad oceanem na wydmach (nic specjalnego). Może dwie skały w Legzira, do których pojechaliśmy o godzinie 15.00 trzeciego dnia, mogły zaimponować. (Mimo wszystko zamiast tych dwóch skał wolałbym zobaczyć te wąwozy Todra i Dades, na które nie było czasu). Może ktoś się zanurzył w oceanie, dwie, może trzy osoby polatały na paralotni (można też polatać w Polsce). Reszta uczestników jakoś zabijała czas. No, może kilka miłych koleżanek byłoby zawiedzionych, bez spotkania i towarzystwa Oscara, urody
    • leszek1347 Re: Wytwórnia wypraw - Maroko. 01.07.15, 09:40
      część 2 MAROKO 2015 ciąg dalszy, w pierwszej części nie zmieściła się całość opisu.

      No, może kilka miłych koleżanek byłoby zawiedzionych, bez spotkania i towarzystwa Oscara, urody wielkiej, kierownika ośrodka, w którym mieszkała część uczestników.
      Miał też być wypad w czasie tego pobytu w Sidi Ifni do Tafraoute i Tiznit, (wynikało to z programu), ale to tam i z powrotem 360 kilometrów. Ale z tego pilotka zrezygnowała, mieliśmy je zobaczyć po drodze do Doliny Draa w następnym dniu. Po co dwa razy jechać tą samą trasą.

      Może taki 3 dniowy, (może tylko 2 dniowy) postój w jakiejś miejscowości nad oceanem miałby sens, gdyby wyprawa była dłuższa o 3 ? 4 dni i było to w końcu wyprawy. W naszym przypadku, skróconej trasy, to strata czasu, mając na względzie dalszą podróż, kiedy będzie brakowało na wszystko czasu.

      6 dzień: przejazd do Doliny Draa, z noclegiem prawdopodobnie w mieście Agdz. To prawie 550 kilometrów. W programie WW ? mamy jeszcze zobaczyć w dniu wyjazdu skały Legzira, ciekawe jak, skoro wyjazd z Sidi Ifni był o godzinie 6.00 ! Dobrze, że byliśmy tam wczoraj. W czasie jazdy dowiadujemy się, że 1 noclegu w Dolinie Draa nie będzie, tylko 2 noclegi bliżej o 50 kilometrów, w miasteczku niedaleko Ourzazate. Całe szczęście!. Cały czas trasa górska, nie zatrzymaliśmy się w Tiznit, w reklamowanym Tafraoute, jak zwykle 20 minut na jakiejś ulicy. Żadnego wrażenia, bo co można zwiedzić przez 20 minut w tym też polecanym przez przewodniki mieście. Przed miastem zatrzymaliśmy się na 1 godzinę, by dojść i zobaczyć pomalowane przez artystę skały. Taka ciekawostka. I dalej jazda drogami, 30 km na godzinę. Trasa w górach, widoki ładne, co ztego skoro tylko z okien autokaru. Na miejsce do hotelu dojechaliśmy o godzinie 1.20 w nocy, po 19! godzinach podróży i przejechaniu 710 km! Chyba po to był potrzebny ten "wypoczynek" w Sidi Ifni. Na szczęście hotel był tu wygodny i mieliśmy tam spać dwie noce (ale to tylko jeden dzień) Po prawdzie, bylibyśmy z 2 godziny wcześniej, ale musieliśmy zawrócić z wybranej w pewnym momencie trasy, bo droga, którą wybraliśmy okazała się nieprzejezdna dla autokarów.
      7 dzień: Program na ten dzień był bardzo ambitny. Cytuję z programu WW: ?Dolina Draa- gliniane kasby pośród gąszczu palm daktylowych i krzewów granatu, skupionych wzdłuż wijącej się wśród kamienistej pustyni rzeki, Kaniony- Dades i Todra - kasby pośród gór, gaje palmowe i bezkresne ściany ze skały, położone wśród gór Ourzazate z planem filmowym z Hollywood, nocleg w Ourzazate?.
      O której autokar może wyjechać, gdy kończy pracę o godzinie 1.15 w nocy?. Zrealizowanie tego programu jest absolutnie niemożliwe czasowo, drogi na średnią prędkość 40 - 50 km/godz. Do Doliny Draa to 40 ? 50 km, powrót do Ourzazate, do Wąwozu Dades to 100 km i dalej do Todry dalsze 50 kilometrów. Ale to nie wszystko. Do tych wąwozów trzeba wjechać, dokądś dojść, coś zwiedzić. Nierealne do zrealizowania!. Ale w programie biura to jest zapisane! Może mi sam szef wyjaśni, jak to w roku ubiegłym zrealizował. Chyba w stanie nieważkości (nomen omen) unosząc się nad tymi dolinami jakimś latającym autobusem. Bo inaczej to niemożliwe.
      My tego też nie zrealizowaliśmy. Musieliśmy bowiem zwiedzić miasteczko Ait Benhaddou, (4 godziny) i po powrocie i przejechaniu 30 kilometrów za Ourzazate zwiedziliśmy jedną kazbę. I to wszystko. Nie zwiedzaliśmy żadnego studia filmowego, z których słynie to miasto, ani samego miasta! Byliśmy tu tylko 1 dzień.
      Aby w pełni wykorzystać tę bramę do pustyni, te typowo marokańskie okolice, to centrum południa Maroka, potrzebny byłby jeszcze jeden dzień, (w sumie dwa dni lub nawet trzy dni!).

      8 dzień: W tym dniu w planie WW było zwiedzanie Ait Benhaddou. Ale jak to zwiedzić, skoro wyjazd był o godzinie 5.00, po ciemku ? Dlatego zwiedzaliśmy to zabytkowe miasteczko poprzedniego dnia, kosztem wąwozów Todra i Dades. A wyjazd wcześnie rano był potrzebny, by w miarę wcześnie dojechać do Marrakeszu. Skoro ktoś skreślił z programu jeden nocleg w Marrakeszu, nie troszcząc się o dalsze konsekwencje, to co byśmy mogli zobaczyć. Do Marrakeszu dotarliśmy o godzinie 11.30, po zaparkowaniu obeszliśmy meczet Kutubijja, dotarliśmy na Plac Jamaa el-Fna, gdzie była przerwa. Pilotki musiały zorientować się w sprawie noclegu. Zakwaterowano nas w beznadziejnym hostelu. Od godziny 15.00 małe zwiedzanie dwóch obiektów (grobowce Saadytów i pozostałości pałacu El-Badi). I to wszystko. Żadnego dojazdu do innych miejsc w Marrakeszu. Wieczorem słynny Plac Jamaa el-Fna. Ale tu pogoda splatała nam figla zrobiło się zimno i deszczowo, stąd i plac nie taki jaki pamiętam sprzed laty. I to cały Marrakesz, a jutro znowu wyjazd o godzinie 5.00, bo czeka nas prawie 580 km drogi.

      Tak na marginesie jakości tych hosteli, nie wiem, czym się zajmował szef czy pilot, ale myślę że w czasie pobytu w danym miejscu jest czas na obejście wielu innych obiektów ? hosteli, czy nawet tańszych hoteli, z myślą o lepszej bazie dla kolejnych wypraw. Te ostatnie nie są wcale takie drogie, a nawet ceny są śmiesznie niskie jak na nasze warunki cenowe.

      9 dzień: ambitny program tego dnia, 580 km do przejechania. Wyjazd o godzinie 5.00, po drodze zatrzymujemy się przy wodospadzie Ouzoud (30 minut zwiedzania, 1 godzina na jedzenie i w drogę). Droga górska, w programie WW był Meknes i wykopaliska Volubilis, a potem dojazd do Fezu. Tu też od początku było wiadomo, że tego nie zrealizujemy, ale jedziemy.
      O godzinie18.15 docieramy do Meknes, jednego z miast cesarskich, robi się już szaro, zatrzymujemy się na 30 minut! się koło Bramy Bab Mansour. Trochę się pokręciliśmy, inni coś kupili do jedzenia i to całe zwiedzanie miasta Meknes, po 13 godzinach podróży tego dnia. Oczywiście o starożytnym Volubilis w tym dniu nie było mowy. O 20.30 dotarliśmy na nocleg do Fezu, w schronisku młodzieżowym, do zaakceptowania. O Fezie "by night" raczej nie było mowy. I tu znowu "kłania się" brak jednego noclegu, skreślonego przez biuro, no może nie przez biuro, bo zawsze za wszystko odpowiada szef.

      10 dzień: wyjeżdżamy do mediny w Fezie o godzinie 7.00, zwiedzanie trochę w deszczu, do 11.00 do 13.00 czas wolny. Dojeżdżamy jeszcze do ruin starożytnego miasta Volubilis (nadrabiamy wczorajszy program) i od 15.15 do 16.30 w miarę spokojnie zwiedzamy starożytne wykopaliska. O godzinie 16.40 odjazd do Chefchaouene, dokąd docieramy już w ciemnościach, o godz. 20.50. Na nieszczęście się rozpadało i zrobiło zimno. Mówią, że to jedno z ładniejszych miast Maroka. Niestety, też nie zobaczymy tego miasta, po nocy to bez sensu. To kolejna konsekwencja braku noclegu w Fezie, gdyż wtedy przyjechalibyśmy tu wcześniej i byłaby szansa, by to jedno z najładniej położonych miast podziwiać.

      I to już koniec naszego podróżowania po Maroku, bowiem następnego dnia, w piątek o godzinie 7.00 wyjeżdżamy do portu Tanger Med, o godzinie 12.00 bowiem mamy prom do Hiszpanii i 65 godzin powrotu do kraju.

      W sumie było to 10 dni podróżowania w Maroku, odliczając 3 dni pobytu w Sidi Ifni, to na właściwe zwiedzanie "prawdziwego" Maroka pozostało tylko 7 dni! I chciałbym te dni podsumować: w ciągu tych 7 dni (bez "siedzenia" w Sidi Ifni) przejechaliśmy od Tangeru (gdzie zaczynaliśmy) do Chefchaouene (skąd wyjeżdżaliśmy do kraju) prawie 2870 kilometrów, (kilometry wg dni: 753+269+710+120+235+579+197), co daje średnio 410 kilometrów dziennie. Zajęło to nam 64 godziny, tylko jazdy, bez czasu na zwiedzanie, a jak przerwa w podróży, to 15 minut. Stale się śpieszyliśmy. Czyli średnio 9 godzin dziennie w autobusie! To ile czasu można było przeznaczyć na zwiedzanie. A trzeba było się jeszcze zakwaterować i wykwaterować, coś zjeść w barze czy restauracji.

      Program zawiera tyle propozycji, których, przy odrobinie analizy, można być pewnym, że nie zostaną zrealizowane przy takim ułożeniu programu wyprawy przez WW.
      Przypomnę że Tanger "przelecieliśmy" po ciemku wieczorem w ciągu 30 minut, w Rabacie też można było zobaczyć więcej. Do me
      • leszek1347 Re: Wytwórnia wypraw - Maroko. 01.07.15, 09:43
        część 3 MAROKO 2015

        Przypomnę że Tanger "przelecieliśmy" po ciemku wieczorem w ciągu 30 minut, w Rabacie też można było zobaczyć więcej. Do meczetu w Casablance nie weszliśmy. Na pustynię nie pojechaliśmy. Opuściliśmy miasteczko Tiznit. Nie widzieliśmy Doliny Draa, Wąwozów Dades i Todra, miasto Ourzazate oglądaliśmy tylko przejazdem z okien autokaru, a na zwiedzenie Chefchaouene też nie było czasu. Dobrze, że nikt z uczestników nie wystąpił o rekompensatę czy zadośćuczynienie, (choć tego nie wiem), zgodnie w zapisami ustawy o usługach turystycznych za niezrealizowanie wielu punktów programu wyprawy zawartych w umowie. (Program na stronach WWW Wytwórni Wypraw jest załącznikiem do umowy.)
        Dlaczego te programy dzienne i wyprawy autokarem, umieszczone na stronach WW, na tym marmurkowym tle, są oderwane od rzeczywistości, nierealne, nie skorygowane po praktycznym przejechaniu trasy? Czyżby były wyryte w granicie i nie można ich zmienić, nawet po osobistym sprawdzeniu trasy przez pilota? A najgorsze jest to, że trasa marokańska została "przejechana" i sprawdzona przez samego szefa i nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków! Zwracałem już uwagę na ten problem ? nierealnie opracowane programy - przy ocenie programu trasy dwóch innych wypraw, w których brałem udział.(tylko do wiadomości Biura WW, nie zamieszczone na forum).

        Skoro WW skróciło wyprawę (w porównaniu do roku poprzedniego), to jedyną szansą uratowania wyprawy było zrezygnowanie z tego ?wypoczynku? w Sidi Ifni i dołożenie tych czterech noclegów na trasie zwiedzania: jeden np. w Rabacie. Byłaby to szansa racjonalnego, spokojnego zwiedzenia Rabatu i Casablanki. Następnie z Essaouira należałoby pojechać od razu do Ourzazate, tu dołożyć jeden nocleg (w sumie trzy noclegi ? dwa dni), co dałoby ciekawe możliwości podróży w tym ciekawym, typowo marokańskim rejonie i po jednym noclegu w Marrakeszu i Fezie. Powstał by wtedy w miarę zgrabny programowo i czasowo program łączący dwie trasy jednego z biur podróży proponujących dwie trasy po Maroku: "Miasta cesarskie" i "Południowe Maroko". A więc pełne 10 dni w miarę racjonalnego zwiedzania.

        Piszę jak było w tym Maroku, uczestnikom dla przypomnienia, następnym chętnym do wyjazdu do Maroka celem podjęcia świadomej decyzji, a kierownictwu WW celem uświadomienia i by lepiej przygotowywało programy swoich wypraw! Nie tylko do Maroka, ale też pozostałych. Hasło "Wyprawa", "ludzie lubiący przygodę i improwizację" nie może być parawanem do złego programu, postawy "jakoś to będzie", a później niech się pilot martwi. Najlepsze improwizacje i największe przygody powinny być wcześniej dobrze przygotowane.

        W najbliższym czasie wybieram się na wyprawę do Gruzji i Armenii. Tym razem mam nadzieję, że program realizowany już kilkanaście razy będzie perfekcyjnie dopracowany trasowo, czasowo, z miarę dobrym autokarem i hostelami, ale nie tymi najgorszymi!? Wytwórnia, a właściwie szef miał dużo czasu i uwag za poprzednich wyjazdów na dopracowanie gruzińsko ? armeńskiej wyprawy. Mam nadzieję, że nie będzie takich uwag, jakie znalazłem na forum o wyprawie Gruzja Armenia: że kiepski i przeciekający autokar, nad jezioro Sewan grupa przyjechała o godzinie 23.00, że beznadziejne hostele w Tbilisi i Gonio i wiele innych. Był czas, żeby to wszystko dopracować!!! Myślę też że i pilot (przewodnik) będzie z doświadczeniem, wiedzą i zdolnościami organizacyjnymi.

        Myślę też, że gdyby kierownictwo WW wczytało się w niektóre głosy na Forum, to wnioski wyciągnięte z tych opinii byłyby pomocne w dopracowaniu wypraw. Mam wrażenie, że różne uwagi i opinie są po prostu wrzucane do kosza, a karawana jedzie dalej.

        ps. Już po napisaniu tego tekstu na stronie WWW Wytwórni Wypraw ukazał się nowy program jesiennego wyjazdu
        do Maroka. Ktoś poszedł po rozum do głowy, trochę przemyślał trasę, a właściwie nastąpił powrót do trasy
        pierwszego wyjazdu z 2014 roku. Skrócono dojazd i powrót, (samolot, nocleg w Europie), zwiększono o 1 nocleg
        w Marrakeszu i 1 nocleg w Fezie. Cała wyprawa to 18 dni (ta "nasza" w marcu to 16 dni). Widać, że kierownictwo
        WW wysłuchało być może uwag przekazanych przez pilotkę marcowej wyprawy. Ale jeszcze, moim zdaniem,
        brakuje jednego noclegu na dojeździe do Sidi Ifni (oczywiście kosztem 1 dnia pobytu w Sidi Ifni) .

        Wyjazdu do Maroka w "naszej" marcowej wersji programowej nie poleciłbym, natomiast udział w tej wyprawie jesiennej ze skorygowanym programem można rozważyć!

        LeZa, kwiecień 2015 roku.
        • falcor_atreyu Re: Wytwórnia wypraw - Maroko. 13.08.15, 15:56
          Ja też pozwolę sobie dorzucić trzy grosze w temacie Wytwórni Wypraw. Byłem z nimi w tym roku na wycieczce do Gruzji i Armenii i mimo kilku niedociągnięć całą wyprawę muszę ocenić bardzo pozytywnie. Mieliśmy bardzo dobrze merytorycznie przygotowanego pilota, wszystkie elementy programu udało się zrealizować miejscami z nawiązką.
          • brzeczyszczykiewiczowa Re: Wytwórnia wypraw - Maroko. 03.09.15, 19:10
            a ja niestety muszę potwierdzić opinię Leszka, choć nie dotyczy ona wycieczki do Maroka. Jeżdżę od lat na objazdówki i Wytwórnia Wypraw niestety nie dorównuje profesjonalizmem większym i uznanym biurom podróży. Jest dużo improwizowania, które czasami ma swój urok, a czasami daje w kość, kiedy na przykład po dwugodzinnym zwiedzaniu jakiegoś miasta i króciutkim czasie wolnym w tym mieście ustawiamy się poza jego murami, tylko po to, by czekać w czterdziestostopniowym upale przez godzinę na autokar, bo pilot nie dogadał się z kierowcą itp, itd. Urlop to najcenniejszy czas w roku, czas, na który czeka się długimi miesiącami. Po tegorocznych wrażeniach zastanowię się, czy w ogóle nie zrezygnować z objazdówek, bo nie było dnia bez problemów.
        • przemyslaw.99 Re: Wytwórnia wypraw - Maroko. 31.07.17, 14:40
          Obecnie widzę, że program wycieczki dość diametralnie się zmienił. I to na korzyść moim zdaniem. Co prawda cały plan skrócił sie "tylko" do 12 dni, ale za to mamy przelot z Warszawy do Agadiru. Zyskujemy niewątpliwie na wygodzie. Program pomimo że wydaje się intensywny to już nie wygląda tak źle. Widać, że zostało sporo pozmieniane. Jak dla mnie taki wyjazd na 12 dni jest wystarczający, a wyjazdy 18-16 dniowe jednak trochę trudno wpisać w normalny tryb pracy. Wlasnie planuję wyjazd na września z nimi i zobacze jak bardzo ten nowy program jest dobry dla turysty.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka