imka.allegro
23.11.14, 23:28
Pierwsze podejście do Maroka zrobiliśmy dwa lata temu - bardzo ciekawa wycieczka trasą po północnym Maroku z Itaką www.itaka.pl/wycieczki/maroko/blekitny-labirynt-szafran-i-harissa,OUDBLEK.html z genialnym pilotem, panem Marcinem (mieliśmy dużo szczęścia, załapaliśmy się na ostatnią wycieczkę, Itaka wycofała ten objazd z oferty, a szkoda...) Na podobnej trasie Rainbow ma obecnie Błękitną Północ.
Teraz dla odmiany zaatakowaliśmy Wielkie Południe - też z Itaką.
<b>Dzień 1 - 14.11.2014, piątek</b>
Wylot z Warszawy o 10 rano. Lot nuuuudny ;) - pięć godzin do Agadiru (na ekranikach Bolek i Lolek na wakacjach :)
W Agadirze na lotnisku rezydentka Itaki obdarowała nas kartami do hotelu i skierowała do odpowiedniego autokaru.
Uwaga, przy wyjściu łapią miejscowi wołając pytająco "Itaka? Itaka?!" i usiłują "pomóc" przy przeciągnięciu bagażu przez kilkadziesiąt metrów do autokaru. Stanowcze podziękowanie wystarcza.
Zamieszanie przy autokarze, ktoś rzucił okiem na moją kartę, krzyknął "Kenzi" i kierowca upchnął moją walizkę.
Posłuchałam przez chwilę otoczenia, zorientowałam się że autokarem jadą ludzie do trzech różnych hoteli, a ja na karcie mam Oasis - poszłam reklamować ;) Wyciągnął moją walizkę (już przywaloną dziesiątkiem innych) i przełożył na drugą stronę luku bagażowego.
Rezydentka na lotnisku powinna wyraźnie mówić ludziom z danych wycieczek objazdowych do którego hotelu jadą. W przeciwieństwie do ludzi z pobytu objazdowicze tego nie wiedzą. W autokarze byli ludzie z Wielkiego Południa do jednego hotelu, z Rabatu na Berbera do drugiego i pobytówka do trzeciego. Rezydentka w autokarze posługiwała się nazwami hoteli (nie wszyscy z objazdówek mieli karty do właściwego hotelu) - no, trochę zamieszania było. Dopytywać się już na lotnisku i uważać.
Pół godziny jazdy, podjechaliśmy pod Tulip Inn Oasis - Wielkie Południe wysiadało pierwsze. Przywitała nas pilotka, usłyszałam że z jest nas dziesięć osób, później miało dobić drugie dziesięć z lotu z Katowic - razem dwadzieścia, bardzo przyzwoita ilość ludzi jak na objazdówkę ;)
Zakwaterowanie i czas wolny do kolacji. Pierwszy spacer po Agadirze - nie wiemy co, jak i gdzie, więc włóczymy się cokolwiek bez celu, ale nie narzekamy - CIEPŁO jest :)
Trafiamy do Doliny Ptaków - kawałek ogrodu zrobiony na mini-ZOO. Miło. Niestety, w połowie drogi nas wypraszają bo już zamykają przed zmrokiem. Przy wyjściu nie sprawdziliśmy od której otwierają, co z kolei było powodem kiksa ostatniego dnia ;->
Kolacja w formie bufetu, Stoliki czteroosobowe, jak dla mnie bufet estetyczny, smaczny i obfity. Spać!
<b>Dzień 2 - 15.11.2014, sobota, ok. 380 km </b>
Pobudka, śniadanie, wyjazd. Po 90 km postój w Tarudant - imponujące mury obronne i suk. Suk cokolwiek przypomniał mi ten z Tazy na północy. Oprócz wyrobów i produktów miejscowych sporo chińszczyzny. Kupuję wiązkę bananów za całe 7 dirhamów ;)
Ponieważ rejon od Agadiru na wschód to rejon drzew arganowych, to wypatrujemy kóz na drzewach, mimo że to już po sezonie na orzeszki. Zatrzymujemy się w jednym miejscu gdzie drzew i kóz dostatek, chyba wytresowane, bo po chwili uprzejmie pozują wskakując na drzewo :)
Rano zapytałam pilotkę o szafran. Okazuję się, że właśnie jedziemy przez zagłębie szafranowe, po drodze zatrzymujemy się na zakupy. 1 gram za 5€, 5 gramów za 20€. Kupuję zamówiony przez znajomego szafran, po chwili się decyduję na taki sam zakup dla siebie. Inni kupują również - w międzyczasie jesteśmy częstowani herbatką szfranową :)
Gdzieś po drodze był lunch. Około szesnastej dojeżdżamy do Ait Ben Haddou. Ksar imponujący, chyba niewiele zachowało się w Maroku równie kompletnych takich zespołów zabudowań. Wdrapujemy się na samą górę, uliczkami i po schodach, potem fantastyczny widok z góry na cały ksar, dolinę rzeki Asif Ounila, Antyatlas z przodu i Atlas Wysoki z tyłu :)
Schodząc kupujemy obrazek malowany... herbatką szafranową z cukrem ;) Oczywiście taki skrót myślowy, ale zielona herbata, szafran i cukier w użyciu były. Po namalowaniu autor przesuwał obrazek (na którym ledwo co było widać, jakieś żółtawe zacieki tylko) nad płomieniem i po chwili pojawiał się obrazek właściwy, z wizerunkiem ksaru. 20 dirhamów za format pocztówki a radości dużo :)
W trakcie dalszej jazdy mamy okazję zaobserwować niezwykle barwne chmury podczas zachodu słońca. Zółto-pomarańczowo-czerwono-rude na błękitnym tle. Kicz palce lizać :)
O zmroku docieramy do Ouarzazate. Zakwaterowanie, zwiedzanie terenu hotelu w poszukiwaniu bagaży (ale na wesoło raczej), kolacja, spać!