toru_watanabe
20.01.09, 10:48
Czy naprawdę tak trudno jest udostępnić internetowy katalog żeby człowiek mógł sprawdzić w domu, która książka jest, której nie ma aktualnie? Nie, nie wymagam udostępnienia możliwości internetowej rezerwacji pozycji dla posiadaczy karty bibliotcznej, bo to by była przesada, wiem. Ale chociaż udostępnić ten durny katalog żebym nie musiał tam chodzić na darmo w każdej wolnej chwili i prosić się o łaskę pani bibliotekarki.
Która to pani z biblioteki na wardyńskiego kiwa przecząco głową zanim w ogóle zdąrzę dokończyć tytuł książki, po czym mówi, że zaraz sprawdzi. Idzie do półki, sprawdza i zanim zdąży wrócić do lady krzyczy do mnie, że NIE MA. Pytam grzecznie czy może pani szanowna sprawdzić kiedy książka była wypożyczona. Zajęłoby to pani jakieś 10 sekund, ot dwa kliknięcia i kilka stuknięć w klawisze klawiatury. Ale nie, szanowna pani oczywiście nie może sprawdzić, zamiast tego przechodzi do wykładu pt. "a nawet jak sprawdzę, to nie wiadomo czy ktoś odda w terminie, więc nie sprawdzę". Wykład trwa ze 40 sekund co najmniej. Trzy razy by sprawdziła w tym czasie.
I kontynuuje wydawanie starszej pani gdzieś ze 20 harlekinów. Tak - one należą do nielicznych pozycji, które zawsze są, ale przecież to nie jest akurat wina pani bibliotekarki.
Ponawiam prośbę o sprawdzenie kiedy książka była wypożyczona. Pani odpowiada, że no dobrze, ona może sprawdzić, ale to za chwilę dopiero, a w ogóle to i tak "TRZEBA PRZYCHODZIĆ I PYTAĆ". Najlepiej codziennie. Albo jeszcze lepiej dwa razy dziennie.
W bibliotece na sienkiewicza chyba nawet na potrzeby bibliotekarek nie ma katalogu w komputerze, bo wszystko odbywa się na kartkach, a ostatnio jak byłem jedna pani pytała drugą, czy działa chociaż jeden (z dwóch, które tam mają) komputer. Nie działał. Ale tam przynajmniej pracują miłe, sympatyczne i pomocne osoby, a nie relikty PRLu, jak szanowna wyżej wymieniona pani z wardyńskiego.