Gość: Kagan
IP: *.82.221.203.acc52-dryb-mel.comindico.com.au
17.02.05, 12:16
W ksiazce rozpoznaje sie nie tylko bohaterow i akcje czy opisy
przyrody, ale tez jej strukture.
A struktura kazdego "Tomka" byla dokladna kopia poprzedniego,
tylko wypelnienie bylo nieco inne. To tak jak na tym samym
szkielecie domu dalo by sie rozne sciany: z balkonami i bez,
z roznymi tynkami, ale dom bedzie wlasciwie taki sam, bowiem
liczy sie glownie podstawowa struktura. A ta jest
w "Tomkach" jak w produkcyjniaku: mlody pozytywny bohater
(Tomek) wykonuje plan (tym razem odlowu dzikich zwierzat),
w wykonaniu ktorego pomagaja mu mentorzy (starsi lowczy) i
przyjaciele (sympatyczny choc nieco glupawy bosman z warszawskiego
Powisla), a przeszkadzaja mu rozne czarne typy, ktorych przez
wzglad na nieletnie panienki, ktore moga czytac te slowa,
nie wymienie z nazwisk i czynow. A w nagrode za szczesliwie
wykonany (wbrew zakusom wrogich elementow) plan, Tomek dostaje
reke Sally, a po drodze autor dodaje tez mnostwo dydaktycznego
smrodku (jakby to powiedzial nieodzalowny Wankowicz) w
postaci opisow przyrody i geografii zwiedzanych egzotycznych ladow...
Pozdr. i zachecam do lektury "ksiazek o ksiazkach"...
PS: Ania z "green gables" to typowy Bildungsroman czyli powiesc
edukacyjna, zblizona w swej strukturze do produkcyjniaka.
"Pan Samochodzik" to zas skrzyzowanie Bildusngsroman z
powiescia "gotycka" i szpiegowsko-sensacyjna. "Winnetou" Maya
to tez rodzaj Bildusngsroman, ale znacznie lepszy niz
"Tomki" bo w nim jest malo owego "smrodku dydaktycznego",
ktory czyni "Tomki" nie do przelkniecia dla nieco bardziej
wyrobionego czytelnika...