myhavana
02.02.11, 10:15
Witam po raz pierwszy jako pisząca, podczytująca od jakiegoś czasu;)
Problem zasygnalizowałam w tytule - pora na rozwinięcie. Oboje po trzydziestce, znamy się od dawna, relację bliższą zainicjował on - jak przyznał od blisko dwóch lat był mną 'mocno zainteresowany' a śmiałości do próby przeniesienia naszej znajomości na stopę bardziej zażyłą nabrał po informacji o fiasku mojego związku. Sam w momencie naszego spotkania był w trwającym ok. 4 lat związku, zakończonym prawie rok przed jego próbą 'oswojenia' mnie.
Ma na koncie także nieudane małżeństwo, zakończone formalnie w zeszłym roku. Od żony odszedł do tej partnerki, z którą był 4 lata.
Przyznam, że początkowo nie brałam go pod uwagę jako ewentualnego partnera, ale przekonał mnie do siebie - to inteligentny, dobrze radzący sobie w życiu a przy tym wrażliwy człowiek. Początki naszej relacji intymnej były pod pewnym względem zaskoczeniem dla mnie - okazało się, że bardzo dba o moje potrzeby, angażuje się z oddaniem w różnorakie pieszczoty i jak powiedział 'największą satysfakcję ma widząc moją satysfakcję', niemniej za pierwszym razem jego erekcja początkowo b.silna na etapie pieszczot po rozpoczęciu stosunku (wcześniej zadbał o mój dwukrotny orgazm) osłabła i nie pozwoliła na nic satysfakcjonującego...Nie okazałam zawodu, natomiast on pośpieszył ze stwierdzeniem, że 'pierwszy raz się mu to przytrafia, więc nie będzie się przejmował' a ponadto dodał, że zapewne jest to wynikiem użycia prezerwatywy, której wyjątkowo nie lubi.
No cóż...nie miałam wcześniej podobnych (własnych) doświadczeń, ale przyjęłam to ze zrozumieniem. Następne trzy 'razy' wyglądały dosyć podobnie, tzn znów uwagę poświęcał mnie, a moje odwzajemnianie pieszczot -co mnie zdziwiło i przyznam, zaniepokoiło - starał się wyraźnie hamować ('zostaw go sobie na później' itp). Po jeszcze jednym 'oklapnięciu' tuż po założeniu prezerwatywy poprzestaliśmy na wzajemnym dawaniu sobie satysfakcji, przy czym on po wytrysku nie był w stanie (mimo prób wprowadzenia członka przy niepełnym wzwodzie) kochać się ponownie...Jego pieszczoty natomiast dawały mi dużo satysfakcji i za każdym razem szczytowałam parokrotnie.
Po czteromiesięcznej przerwie w kontaktach (sprawy zawodowo-wyjazdowe) bardzo stęsknieni zaczęliśmy się znowu spotykać, w międzyczasie postarałam się o inne zabezpieczenie, by go 'nie stresować', ale sytuacja się powtarza...I, przyznaję, zaczynam mieć obawy czy aby jego kłopoty to nie chwilowy problem (od rozstania z poprzednią partnerką był ok. roku sam - zapewne w grę wchodziła masturbacja...?)a coś poważniejszego. Wiem, bo przyznał się, choć niechętnie, że ma/miewał jakieś problemy z sercem - bagatelizuje je jednak z jednej strony twierdząc, że to nic poważnego a z drugiej zdarzyło mu się powiedzieć, że miał nadzieję, że 'po cichu zejdzie z tego świata' - czyli chyba jakieś depresyjne podłoże też... (uzasadnione zapewne fiaskiem życia osobistego).
No i zaczynam mieć duże wątpliwości - z jednej strony bardzo poważnie podchodzący do naszej relacji, wartościowy facet a z drugiej strony moje potrzeby, których niespełnianie (choć z innego zgoła powodu - eksowi przez długie lata nie przytrafiła się ani jedna 'niedyspozycja', ale byliśmy z innych powodów niezgrani i przez ostatnie lata nie miałam w ogóle satysfakcji w łóżku - jedynie masturbacja własna - dla pełnego obrazu) było jednym (choć ważnym) z powodów rozpadu mojego związku.
Znając stosunek mojego przyjaciela do szukania pomocy u lekarzy przekonanie go do wizyty u specjalisty może być dla mnie awykonalne - wizytę u kardiologa uzależnił (!!!) od kontynuacji naszego związku (szantaż, cholera!!! źle się z tym czuję ale może przesadzam??? ciekawa jestem Waszej opinii...).
Piszę tu mając nadzieję na to, że ktoś ma podobne doświadczenia i się podzieli - strony 'fachowe' poświęcone zagadnieniu przestudiowałam;)
Dodam jeszcze, że zależy mi na nim i gotowa jestem wykazać się cierpliwością, chcę współpracować, ale jakoś martwi mnie to jego nastawienie - 'pozwól mi się zajmować Tobą'...
Myślicie że jest szansa na satysfakcjonujące nas oboje współżycie ( a pomału zaczyna mi doskwierać myśl, że jesteśmy już trochę zbyt dojrzali na nieustający petting ...;)?
Wczoraj usłyszałam jeszcze - 'może powinnaś wziąć sobie młodszego'...:(
Czekam na Wasze opinie...