aniuki
19.07.13, 03:16
..(napięcie rośnie).. który mnie kręcił.
Tak postanowiłam o tym napisać ku pocieszeniu odchudzających się.
Sceneria: mała plaża nad małym jeziorkiem, kilka par, kilka rodzinek.
Faceci przeważnie nieźli wizualnie, jeden adonis lokalny po solarce, drugi całkiem fajnie zbudowany tatuś, jeden chudzielec tyka, itp. Bez szału jak dla mnie.
I nagle pojawiają się dwie dziewczynki 10 -11 lat , a w ślad za nimi tatuś. Około 40 kg nadwagi, wzrost nie powiem 180. Zdecydowanie kolo lubi pojeść i posiedzieć a jakieś tam pedalskie ćwiczenia go nie interere ;)
Ma początkującą lustrzycę. Poza tym jest taki... no duży.
Pomimo tego (albo raczej właśnie dlatego) zawieszam na nim wzrok i zaczynam obserwować.
Jest pełen humoru, ochlapuje żonę na brzegu jak wesoły hipopotam, ma łobuzerski błysk w oku, a oko skierowane wyłącznie właśnie na tę żonkę (która na skraju wody stoi ubrana i zdaje się ma wstręt do tak niskich rozrywek jak taplanie się w publicznych brudnych bajorach, a jednak nie rusza się stamtąd i wyraźnie lubi tego hipcia).
Typ wskakuje do wody na morsa, potem baraszkuje co jakiś czas wracając do żony aby z nią półgłosem się przekomarzać.
No i zaczęłam mu się przyglądać może nie tyle grzesząc myślą ;) co zastanawiając się: a jaki też właściwie on może być w łóżku. I moja wyobraźnia podsuwała mi wyłącznie opcję: że jest dobry. Patrzyłam na tę wesołą masę i jakoś tak mi się wydawało, że jej właściciel wie jak jej użyć.
Mój mąż (i zarazem typ) jest przystojny, wysoki, nie ma śladu nadwagi a nawet w sezonie jest nieco przypakowany z uwagi na epizody pracy fizycznej.
Nigdy nie uważałam, że mogłabym się obejrzeć za typem z nadwagą. Do dzisiaj.
To pewnie wypadkowa mojego pracowicie i skutecznie rozbudzanego libido oraz tego, że ten mężczyzna był spełnionym mężem i ojcem, a do tego akceptował sam siebie w stopniu radosnym. To było widać gołym okiem.