Dodaj do ulubionych

klasycznie...

30.08.14, 23:39
Jesteśmy w związku od 11 lat, mamy dwoje małych dzieci i coraz więcej problemów w sferze intymnej, co niestety rzutuje na cały związek :-/
Jest klasycznie - po ostatnim porodzie mąż twierdzi, że nasz seks "leży i kwiczy".
Według mnie seksu nie jest mało, bo statystycznie raczej średnio, raz, dwa razy w tygodniu. Na jakość na szczęście już nikt nie narzeka.

Dziwne jest to, że te wspomniane raz, dwa razy w tygodniu to była norma jeszcze kilka lat temu, (owszem zdarzały się jakieś bardziej intensywne okresy, np wakacje, czy czas po dłuższej rozłące), ale nasze potrzeby nie były jakoś nadmiernie rozbuchane.
Odkąd 6 miesięcy temu "przerwa techniczna" po ostatnim porodzie dobiegła końca, mąż domaga się zbliżeń, narzeka, wciąż docina mi, robi aluzje, "żartuje", dąsa się gdy odmawiam, robi się naprawdę dość nieznośny. Powtarza wyświechtane teksty o odstawianiu na boczny tor po pojawieniu się dziecka, ale jak dla mnie to wszystko wygląda tak jak było przed dziećmi, moje libido jest na takim samym poziomie - nie oszukuję się, liczby mówią same za siebie ;)

Przez tą nachalność męża zaczynam się blokować i za niedługo jego teorie się sprawdzą na zasadzie samonakręcającej się przepowiedni. Czuję dużą presję i stopniowo tracę frajdę z seksu.

Teraz nasz związek i nastrój w nim przypomina sinusoidę, szczyt miłości i błogości wypada po zbliżeniu, jest pełna euforia, niemal nosi mnie na rękach, dostaje kopa energetycznego, szaleje z radości... dzień, dwa później jest dobrze, emocje opadają, kolejny dzień już zaczyna się naleganie, podchody, zaczepki, coraz bardziej bezpośrednie, ja zaczynam się irytować, odsuwam go, on nie rozumie, zaczynamy rozmowy, on podnosi argumenty, że kiedyś czerpałam więcej radości z seksu, analizuje co się ze mną dzieje, ja zaczynam się unosić, wkurzam się na jego pretensje, obwiniam go o psucie atmosfery i wywieranie na mnie presji, on robi oczy spaniela -> mnie szlag trafia, strzelam focha, on zaraz przeprasza, mnie jest głupio... staramy się jakoś z tego wybrnąć, w końcu jest seks na zgodę i znowu euforia. Po czym cykl się powtarza.
Przyznam, że jestem zmęczona tą huśtawką.

Nie umiem się zmusić do częstszego współżycia, bo tak już mam, że jak czuję przymus do czegokolwiek to się buntuję. Jednocześnie autentycznie go kocham i lubię seks i też go bardzo potrzebuję, ale jak przychodzi co do czego to słyszę w głowie echa tych rozmów, dociekań i... gdybym miała penisa to chyba by mi właśnie opadał :-/

Rozmawiamy o tym regularnie, tłumaczę mu wszystko tak jak tutaj Wam napisałam, że potrzebuję więcej luzu, spontaniczności, niestety nic nie pomaga. Mam wrażenie, że on myśli, że ja nic nie rozumiem z tego co on mówi i ja tak samo.

Nie mam do niego żadnych zarzutów, jest świetnym partnerem i tatą, swoje obowiązki wypełnia w 120%, nie mogę narzekać na zmęczenie, bliskości też mamy dużo, spędzamy ze sobą dużo czasu (wspólne hobby), czasem się zastanawiam czy te rady "mówcie szczerze o swoich potrzebach" nie szkodzą właśnie najbardziej, bo od tego gadania i teoretyzowania seks traci jakąś magię i subtelność :-/

Nie wiem czy jakaś terapia nam pomoże, czy sami jesteśmy w stanie wybrnąć z tego impasu?
Obserwuj wątek
    • zyg_zyg_zyg Re: klasycznie... 31.08.14, 00:58
      > Powtarza wyświechtane teksty o odstawianiu na boczny tor po pojawieniu się dziecka

      Wyświechtane teksty? Dlaczego wyświechtane? A może faktycznie czuje się odstawiony?
      • krysia.paprotka Re: klasycznie... 31.08.14, 19:53
        Wyświechtany tekst, bo pojawiał sie już przed ciążą! To była jego najwieksza obawa przed rodzicielstwem - że nasz związek na tym ucierpi. Czy to możliwe, żeby ta wzmożona chęć na seks była próbą udowodnienia sobie, ze nic sie miedzy nami nie zmieniło?
        • zyg_zyg_zyg Re: klasycznie... 31.08.14, 20:21
          Pisałaś, że macie bliskość, wspólne hobby. Czy przy tym odrywacie się od rodzicielstwa, czy ciągle jesteście mamą i tatą? Czy macie swój własny, intymny świat, dostępny tylko dla Was dwojga, czy w ten świat inwestujecie oboje? (rozumiem, że z dwoma maluchami może być ciężko...) Czy widzisz w nim mężczyznę i czy dajesz mu to odczuć? Czy przede wszystkim świetnego ojca, współ-rodzica i odciążyciela w codziennych obowiązkach? Czy w tym kieracie codzienności dotykasz go, całujesz, mówisz czasem, że jest boski? ;-)
    • druginudziarz Re: klasycznie... 31.08.14, 09:33
      krysia.paprotka napisał:
      > Nie wiem czy jakaś terapia nam pomoże, czy sami jesteśmy w stanie wybrnąć z teg
      > o impasu?

      Zdaje się, że nie wymyślono jeszcze teriapii na prozę życia.
    • marek.zak1 Re: klasycznie... 31.08.14, 10:03
      Niech przejdzie na masturbację i w ten sposób nadmiar energii zostanie zagospodarowany. Potem spytasz na forum: Co sie stało, że nie chce?
      Powodzenia.
    • triismegistos Re: klasycznie... 31.08.14, 11:41
      Może weź jakos uświadom mężu, że błaganie i żebranie o seks jest najszybszą drogą, żeby się z seksu wyautowac na zawsze?
      • druginudziarz Re: klasycznie... 31.08.14, 11:48
        triismegistos napisała:

        > Może weź jakos uświadom mężu, że błaganie i żebranie o seks jest najszybszą dro
        > gą, żeby się z seksu wyautowac na zawsze?

        I tak nie uwierzy...
    • bcde Re: klasycznie... 31.08.14, 14:11
      > mąż domaga się zbliżeń, narzeka, wciąż docina mi, robi aluzje, "żartuje", dąsa
      > się gdy odmawiam [...]

      >potrzebuję więcej luzu, spontaniczności [...]


      Luz i spontaniczność będzie wtedy, gdy nie będziesz odmawiać, gdy on ma ochotę i odwrotnie.
      Twoja "spontaniczność" dotyczy tylko twoich potrzeb, a nie jego.
    • triismegistos Re: klasycznie... 31.08.14, 15:22
      Czy wy się dobrze czujecie ludzie? Seks to nie jest jakieś kurna, dobro reglamentowane, które kobiety mają obowiązek "dawać". Nie można się zmuszać do niechcianego seksu, bo to najszybsza droga, żeby go sobie w ogóle obrzydzić.
      Żeby nie było, razem z moich facetem oboje jesteśmy wysokolibidowcai, ale czasem z różnych powodów wygasa nam libido (choroba, stres, zmęczenie i takie tam). Nie wyobrażam sobie, zebym miała żebrać i go zmuszać. Jakby on mi jojczał, żebrał i chciał, zebym sie zmusiła chybabym mu wystawiła walizki.
      Tym bardziej, ze u autorki seks jest, z taką samą częstotliwością jak zawsze. Jeszcze bym zrozumiała, gdyby zdelkarowała, ze libido całkiem jej zdechło.
      Tfu, wasza postawa budzi we mnie obrzydzenie.
      • hello-kitty2 Re: klasycznie... 31.08.14, 16:00
        triismegistos napisała:

        > Czy wy się dobrze czujecie ludzie? Seks to nie jest jakieś kurna, dobro reglame
        > ntowane, które kobiety mają obowiązek "dawać". Nie można się zmuszać do niechci
        > anego seksu, bo to najszybsza droga, żeby go sobie w ogóle obrzydzić.
        > Żeby nie było, razem z moich facetem oboje jesteśmy wysokolibidowcai, ale czase
        > m z różnych powodów wygasa nam libido (choroba, stres, zmęczenie i takie tam).
        > Nie wyobrażam sobie, zebym miała żebrać i go zmuszać. Jakby on mi jojczał, żebr
        > ał i chciał, zebym sie zmusiła chybabym mu wystawiła walizki.
        > Tym bardziej, ze u autorki seks jest, z taką samą częstotliwością jak zawsze. J
        > eszcze bym zrozumiała, gdyby zdelkarowała, ze libido całkiem jej zdechło.
        > Tfu, wasza postawa budzi we mnie obrzydzenie.

        Podzielam Twoje zdanie (moze z wyjatkiem obrzydzenia ;). W ogole uwazam, ze wlasnego seksu nie dyskutuje sie z partnerem chyba, ze w formie dirty talk czy jakiegos tam fantazjowania. Jestem zagorzalym przeciwnikiem tzw. dawania dupy. Facet, ktory by mi jojczal, domagal sie slownie, rozliczal mnie z seksu zmalalby w moich oczach do roli psa proszacego o jedzenie. Mnie to nie podnieca.

        Sluchaj autorko niech on moze sobie poczyta jakies tam PUA czy cos na ksztalt. To powinna byc obowiazkowa lektura dla facetow zanim sie skompromituja w oczach kobiety do reszty.
        • marek.zak1 Re: klasycznie... 31.08.14, 16:26
          hello-kitty2 napisała:

          > Podzielam Twoje zdanie (moze z wyjatkiem obrzydzenia ;). W ogole uwazam, ze wlasnego seksu nie dyskutuje sie z partnerem chyba, ze w formie dirty talk czy jakiegos tam fantazjowania. Jestem zagorzalym przeciwnikiem tzw. dawania dupy.

          Nie dyskutuje sie, jak wszystko gra. Jak nie gra, trzeba o tym chyba pogadać, nie uwazasz? Poza tym w sytuacji, gdy seks ma sie odbywać tylko wtedy, gdy maja ochotę obydwoje, osoba wyżej libidowa ZAWSZE będzie musiała sie dostosować do tej drugiej. W przypadku, gdy potrzeby partnera, ktorego sie podobno kocha, nie sa istotne, prowadzi to do nieuniknionego konfliktu.
          • hello-kitty2 Re: klasycznie... 31.08.14, 16:42
            marek.zak1 napisał:

            > Nie dyskutuje sie, jak wszystko gra. Jak nie gra, trzeba o tym chyba pogadać, n
            > ie uwazasz? Poza tym w sytuacji, gdy seks ma sie odbywać tylko wtedy, gdy maja
            > ochotę obydwoje, osoba wyżej libidowa ZAWSZE będzie musiała sie dostosować do t
            > ej drugiej. W przypadku, gdy potrzeby partnera, ktorego sie podobno kocha, nie
            > sa istotne, prowadzi to do nieuniknionego konfliktu.

            Tylko powiedz mi jedno: po cholere ma sie wysokolibidowiec dobierac z niskolibidowcem? Jesli ja nie mam ochoty na seks, a Ty chcesz sie ze mna kochac to spraw zebym miala. Proste.
            • marek.zak1 Re: klasycznie... 31.08.14, 17:08
              hello-kitty2 napisała:

              > Tylko powiedz mi jedno: po cholere ma sie wysokolibidowiec dobierac z niskolibidowcem? Jesli ja nie mam ochoty na seks, a Ty chcesz sie ze mna kochac to spraw zebym miala. Proste.

              Proste jest tylko czarne -białe. W omawianym przypadku, a także w zyciu nie ma przewaznie az takich różnic. Dla niej 1-2 razy w tygodniu jest OK, dla niego trochę częściej.
              Ja takze uważam, że proszenie to droga do nikąd, ale facet nie ma widocznie innego sposobu, czy charyzmy, czy tez czegoś innego, co by ja skłoniło do seksu, a jak sie nie ma co sie lubi walczy sie tym, czym sie ma.
        • wont Re: klasycznie... 31.08.14, 17:56
          Zgadzam się z hello-kitty oraz triismegistos. Zgadzam się, że tak jest. Nie powinno tak być oczywiście ale tak jest. I już.

          A ponieważ, jak wiemy, łaska kobiety na pstrym koniu jeździ, a czasami, przy całkowitym zaniku libido, w ogóle nie chce jej się na koniu jeździć to musimy tak to wszystko poukładać, żeby mieć jakiś realny "leverage" na postawę kobiety. Coś w stylu: Nie chcesz mojego kija? OK, rozumiem, w takim razie nie dostaniesz marchewki. No, po prostu, mówiąc bardziej konkretnie - nie dać się udupić w związku. I mieć możliwość odejść po prostu. Mi się wydaje, że "pewność" to jest chyba największy kiler libido.
          • rekreativa Re: klasycznie... 31.08.14, 18:57
            " I mieć możliwość odejść po prostu. Mi się wydaje, że "pewność" to jest ch
            > yba największy kiler libido."

            Czyli co? Ma dawać ze strachu, że chłop se pójdzie?
            Naprawdę fajny jest dla was taki seks, kiedy wiecie, że baba się zmusza, bo ma świadomość, że jeśli się nie zmusi, to będą przykre konsekwencje?
            • marek.zak1 Re: klasycznie... 31.08.14, 19:12
              rekreativa napisała:

              > " I mieć możliwość odejść po prostu. Mi się wydaje, że "pewność" to jest ch
              > > yba największy kiler libido."
              >
              > Czyli co? Ma dawać ze strachu, że chłop se pójdzie?
              > Naprawdę fajny jest dla was taki seks, kiedy wiecie, że baba się zmusza, bo ma
              > świadomość, że jeśli się nie zmusi, to będą przykre konsekwencje?

              Jak kocha, to się (chyba) nie zmusza, a jak nie kocha, to po co to wszystko? Trzeba sobie powiedzieć ,,do widzenia" i odejść.
              • rekreativa Re: klasycznie... 31.08.14, 19:20
                "Jak kocha, to się (chyba) nie zmusza, a jak nie kocha, to po co to wszystko? Tr
                > zeba sobie powiedzieć ,,do widzenia" i odejść."

                Odejść, a nie grozić, że się odejdzie, byle dostać seks - to się wtedy szantaż nazywa.
                • marek.zak1 Re: klasycznie... 31.08.14, 19:30
                  rekreativa napisała:

                  > "Jak kocha, to się (chyba) nie zmusza, a jak nie kocha, to po co to wszystko? Trzeba sobie powiedzieć ,,do widzenia" i odejść."
                  >
                  > Odejść, a nie grozić, że się odejdzie, byle dostać seks - to się wtedy szantaż nazywa.

                  Ta pani jest zachwycona swoim partnerem. Tak pisze:
                  Nie mam do niego żadnych zarzutów, jest świetnym partnerem i tatą, swoje obowiązki wypełnia w 120%, nie mogę narzekać na zmęczenie, bliskości też mamy dużo,

                  W tym zachwycie jakos czegos nie widzę, tego,co by powodowało, że chętnie z nim sie seksuje. Jak w tym wszystkim prosi o seks to chyba czar pryska.

                  • rekreativa Re: klasycznie... 31.08.14, 19:42
                    Tylko że ta pani seksuje się z mężem - 1, 2 razy w tygodniu, tak samo, jak przed ciążą.
                    To nie pani się coś odmieniło, tylko mężowi, który nagle zaczął się domagać znacznie więcej seksu.
                    • wont Re: klasycznie... 31.08.14, 19:47
                      rekreativa napisała:

                      > Tylko że ta pani seksuje się z mężem - 1, 2 razy w tygodniu, tak samo, jak prze
                      > d ciążą.
                      > To nie pani się coś odmieniło, tylko mężowi, który nagle zaczął się domagać zna
                      > cznie więcej seksu.
                      ---------------
                      Ja od razu zwróciłem uwagę na pewną niekonsekwencję autorki jeśli chodzi o częstotliwość. Cytuję:

                      "...po zbliżeniu, jest pełna euforia, niemal nosi mnie na rękach, dostaje kopa energetycznego, szaleje z radości... dzień, dwa później jest dobrze, emocje opadają, kolejny dzień już zaczyna się naleganie, podchody, zaczepki, coraz bardziej bezpośrednie, ja zaczynam się irytować, odsuwam go, on nie rozumie"

                      Jeśli ja dobrze to czytam, to partner autorki dobiera się do niej co trzy dni. Czyli mniej więcej dwa razy w tygodniu właśnie. I te dwa razy w tygodniu stanowi problem nie do przejścia dla autorki. Zatem to raczej autorce się coś odmieniło.


                      • krysia.paprotka Re: klasycznie... 31.08.14, 20:17
                        Chodziło mi o to, że dzień, dwa po... moje ewentualne "nie" jest traktowane jeszcze z wyrozumialością... Pózniej już czuję, ze humor mu siada, zaczyna się robić rozdrażniony... Atmosfera gęstnieje...
                    • krysia.paprotka Re: klasycznie... 31.08.14, 20:06
                      Paradoksalnie kiedyś ja czułam, ze to moje potrzeby są większe, stąd znam to forum - bo lubiłam sobie poczytać podobne historie.

                      W pierwszych dwóch latach związku seks był średnio 2 razy dziennie, potem sie ustabilizował na poziomie 1-2 tygodniowo, co mi mniej pasowało, ale jakoś sie w końcu dopasowalam. (Z tym ze nigdy nie dawalam mu do zrozumienia, ze mi to nie wystarcza, uwazalabym to za upokarzające dla obu stron) Teraz gdy mamy małe dziecko i niemowlę na stanie jest tez mniej czasu i energii, ale jak wspomniałam nie jest to zupełny zanik libido tylko powrót do naszej średniej.
            • wont Re: klasycznie... 31.08.14, 19:42
              rekreativa napisała:

              > Czyli co? Ma dawać ze strachu, że chłop se pójdzie?
              > Naprawdę fajny jest dla was taki seks, kiedy wiecie, że baba się zmusza, bo ma
              > świadomość, że jeśli się nie zmusi, to będą przykre konsekwencje?
              ----------
              Nic takiego nie napisałem. Mi się wydaje, że jeżeli bariera wyjścia ze związku jest niska, to partnerzy się bardziej starają. Nie pasujemy do siebie pod kątem libido albo w innym podstawowym aspekcie? Trudno, rozstajemy się. Akcja - reakcja. Proste.

              A tak poza tym uważam, że jakby autorka wiedziała, że jej partner MOŻE odejść, to by tego tematu nie było na forum. I nie dawałaby "z łaski" tylko autentycznie chciałby się z nim kochać częściej.
              • rekreativa Re: klasycznie... 31.08.14, 19:44
                A mnie zastanawia, dlaczego tak wszyscy naskoczyli na autorkę?
                Przecież babka wyraźnie pisze, że seksu jest TYLE SAMO, co przed dzieckiem.
                Nie ma żadnego odstawienia faceta od łoża.
                To facetowi nagle się odmieniło, nie jej. Do tej pory jakoś byli dopasowani.
        • krysia.paprotka Re: klasycznie... 31.08.14, 19:57
          Co to jest PUA? :)

          Dzięki za zrozumienie. On właśnie jojczy - dobre słowo - a dla mnie to nie jest męskie i tyle.
          • hello-kitty2 Re: klasycznie... 31.08.14, 20:32
            krysia.paprotka napisał:

            > Co to jest PUA? :)

            Na poczatek wrzuc 'PUA' w wyszukiwarke 'Szukaj na forum' i wybierz wyszukiwanie zaawansowane 'Autor' 'Yoric' (nasza PUA-Szycha ;). Tam wpada na dzien dobry 185 wynikow ale czekaj czekaj to jest dla meza praca domowa ;)
    • brak.polskich.liter Re: klasycznie... 31.08.14, 16:00
      krysia.paprotka napisał:

      > Teraz nasz związek i nastrój w nim przypomina sinusoidę, szczyt miłości i błogo
      > ści wypada po zbliżeniu, jest pełna euforia, niemal nosi mnie na rękach, dostaj
      > e kopa energetycznego, szaleje z radości... dzień, dwa później jest dobrze, emo
      > cje opadają, kolejny dzień już zaczyna się naleganie, podchody, zaczepki, coraz
      > bardziej bezpośrednie, ja zaczynam się irytować, odsuwam go, on nie rozumie,

      Ja mu sie nie dziwie, ze nie rozumie.
      Jesli seks czy jakas inna aktywnosc sprawia mi frajde, to chcialabym ja wykonywac jednak w miare czesto. To jest bardzo proste. Moze Twoj maz tez tak ma i ciezko mu zrozumiec, ze skoro seks jest fajny, to w sytuacji, kiedy jest szansa na powtorke z rozrywki, zamiast ochoczo sie z nim bzykac, to go odsuwasz. I jeszcze masz pretensje, ze on chce.

      > on podnosi argumenty, że kiedyś czerpałam więcej radości z seksu, analizuje co się ze mną
      > dzieje, ja zaczynam się unosić,

      A moze jednak przyjrzyj sie na spokojnie temu, co twierdzi Twoj maz, przemysl, czy jego obserwacje nie sa aby zasadne i nie zakladaj od razu, ze gada bez sensu. Moze faktycznie cos jest na rzeczy?
      Oraz - jesli jego uwagi sa bezpodstawne, to dlaczego sie unosisz?

      Nie namawiam Cie do zmuszania sie do bzykania, tylko do uczciwego zastanowienia sie, dlaczego tak naprawde unikasz seksu, skoro, jak twierdzisz, jest on dla Ciebie satysfakcjonujacy (jak juz do niego dojdzie).

      > że potrzebuję więcej luzu, spontaniczności,

      A co rozumiesz pod tymi pojeciami? Bo opisujesz faceta, ktory spontanicznie sie do Ciebie dobiera i za to dostaje zjebke. Wiec o co cho?

      Caly Twoj watek moglby miec tytul "Niespecjalnie mam ochote na seks z moim mezem. Co zrobic, zeby on tez nie chcial seksu, bo jego chcenie mnie wkurwia?"
      A mogloby byc "Niespecjalnie mam ochote na seks. Co moglabym zrobic, zeby czerpac z niego wieksza frajde?"
      Brakuje Ci empatii. Ma byc tak, jak Ty chcesz, a potrzeby Twojego meza traktujesz jak jakies malo istotne wydumki oraz kolec w tylku.
      Jest takie powiedzenie - uwazaj, o czym marzysz, bo moze sie spelnic.
      Partner to nie zabawka, ktora mozna odlozyc, kiedy nie mamy ochoty sie nia bawic, a jego potrzeby to nie sa malo istotne wydumki (w przeciwienstwie do naszych potrzeb, ofkors, ktore powinny byc traktowane priorytetowo). Piszesz, ze stopniowo tracisz frajde z seksu - a Twoj maz? Myslisz, ze taki wyzebrany, wymeczony seks to dla niego szczyt marzen i creme de la creme?
      O ile nic sie miedzy Wami nie zmieni, za jakis czas bliskosc i milosc moga zostac, ale pozadanie moze juz sie realizowac gdzie indziej.

      Poczytaj sobie wypowiedzi (m.in. na tym forum) osob, ktorym brakuje seksu w zwiazku (brak seksu, seks kiepski jakosciowo, albo jakosciowo OK, ale za rzadko) i jak to wyglada z ich strony. Bardzo pouczajaca lektura.
      • krysia.paprotka Re: klasycznie... 31.08.14, 20:25
        > iowo tracisz frajde z seksu - a Twoj maz? Myslisz, ze taki wyzebrany, wymeczony
        > seks to dla niego szczyt marzen i creme de la creme?
        > O ile nic sie miedzy Wami nie zmieni, za jakis czas bliskosc i milosc moga zost
        > ac, ale pozadanie moze juz sie realizowac gdzie indziej.


        Ja wiem to wszystko w teorii, stad pytam tutaj co dalej... Kochać sie częściej? Ale mi teraz raz na 5 dni daje satysfakcję, tak jak nie jestem w stanie jeść więcej na siłę, bo budzi sie opór. I to nie dlatego, ze on nie ma charyzmy, bo ma.
        • hello-kitty2 Re: klasycznie... 31.08.14, 20:38
          krysia.paprotka napisał:

          > Ja wiem to wszystko w teorii, stad pytam tutaj co dalej... Kochać sie częściej?
          > Ale mi teraz raz na 5 dni daje satysfakcję, tak jak nie jestem w stanie jeść w
          > ięcej na siłę, bo budzi sie opór. I to nie dlatego, ze on nie ma charyzmy, bo m
          > a.

          Sluchaj Krysia, a jakbys tak zaczela spelniac jakies swoje zyczenia, no wiesz wszystko co chcesz niech zapewnia, nie wkreciloby Cie to? Nie wiem co lubisz? Zlozmy godzinna mineta, ja akurat jestem na etapie zabawek, mozesz wejsc w jakies masaze, co chcesz, niech spelnia, moze by ten czas jego nadaktywnosci wykorzystac?
        • wont Re: klasycznie... 31.08.14, 20:45
          krysia.paprotka napisał:

          > Ja wiem to wszystko w teorii, stad pytam tutaj co dalej... Kochać sie częściej?
          > Ale mi teraz raz na 5 dni daje satysfakcję, tak jak nie jestem w stanie jeść w
          > ięcej na siłę, bo budzi sie opór. I to nie dlatego, ze on nie ma charyzmy, bo m
          > a.
          --------------
          Słuchaj, a możesz powiedzieć dlaczego tak spadło ci libido? Co było tego przyczyną? Na pewno dzieci tylko i związany z tym brak czasu i energii? Bo jak rozumiem, to mąż na brak czasu i energii nie narzeka, a piszesz, że swoje obowiązki wypełnia w 120%.

          Na początku związku kochaliście się dwa razy dziennie. OK, początki, młodość etc. Ale pisałaś też, że przez długi czas miałaś większe potrzeby od partnera (rozumiem, że chciałaś co najmniej kilka razy w tygodniu a nie tylko 1-2 razy w tygodniu). Co się takiego stało, że jego potrzeby wzrosły a twoje zmalały?
        • brak.polskich.liter Re: klasycznie... 31.08.14, 22:05
          Alez nie chodzi o to, zebys sie zmuszala i cierpietniczo "dawala" czesciej! Tylko - zamiast traktowac faceta jak rozerotyzowanego upierdliwca, dotrzec do przyczyn wlasnej "letniosci".

          Rozumiem, ze przyczyny somatyczne (hormonalny rozjazd po ostatniej ciazy, niewyspanie chroniczne, etc) wykluczylas. Jesli nie, to moze od tego dobrze by bylo zaczac. Lekarze sa dla ludzi. Inni specjalisci tez.

          Przy niemowlaku i drugim malym dziecku podejrzewalabym wlasnie przemeczenie i wtedy doradzalabym dociazenie malzonka obowiazkami domowymi i okolodzieciowymi i/lub wziecie kogos do pomocy. Ale pisalas wczesniej, ze na zmeczenie nie narzekasz i ze facet swoje poletko obrabia wrecz modelowo. Spedzacie czasem czas tylko we dwoje - jakies wyjscia bez dzieci czy cos? Pisalas co prawda o wspolnym hobby, ale te mozna realizowac roznie.

          I wreszcie - masz w ogole czas dla siebie? Chwile na poczytanie/lezenie do gory kolami/pojscie na krotki spacer, bez orbitowania w ukladzie zupa - pielucha - pozbieraj klocki - sprzatnij ze stolu - narysuj motylka, bez listy rzeczy do wykonania? Nie chce bawic sie w domoroslego psychologa, ale moze seks z jakichs powodow wyladowal w kategorii "czynnosci do odhaczenia z listy", obok pieluchy, klockow i stolu i postrzegasz meza jako kolejna upierdliwa osobe, ktora ciagle czegos od Ciebie chce?
          • krysia.paprotka Re: klasycznie... 01.09.14, 19:33
            Ten post dał mi sporo do myślenia... gdy przeczytałam tekst "kolejna osoba, która coś od Ciebie chce" to zabrzmiało jakoś znajomo. Faktycznie jest we mnie sporo zmęczenia, nie tylko macierzyństwem, ale tez domem, rutyną, uprawiam sport kilka razy tygodniowo i to pewnie sie kumuluje. Gdy przychodzi wieczór to marzę o takim biernym wypoczynku, a bzykanie to jednak aktywność fizyczna :)
    • rekreativa Re: klasycznie... 31.08.14, 19:59
      Droga autorko, ponieważ panowie uznali, że kręcisz, to mogłabyś doprecyzować, jak to tam jest z tą częstotliwością?
      Jak często ten mąż się dobiera? I czy częściej niż przed dzieckiem?
      • krysia.paprotka Re: klasycznie... 31.08.14, 20:11
        Mowię do niego pół żartem/pół serio "zawrzyjmy kompromis, moje potrzeby to raz w tygodniu, jakie są Twoje, spotkamy sie w połowie drogi" on odpowiada "moje to 3 razy dziennie, wiec komtomisowo zgadzam sie na raz dziennie i dwa razy w weekendy" :)))
        • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 31.08.14, 21:29
          Na moje, jeśli po 11 latach małżeństwa on tak na Ciebie leci, to trafiłaś los na loterii i na kolanach do Częstochowy, to mało. Boje się o niego, bo po 11 latach, norma to chyba 2 razy w roku (na gwiazdke i zajączka)
          • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 31.08.14, 21:32
            A tak po prawdzie, to chyba warto zmięknąć odrobinę, bo jeszcze trochę, a nakryjesz go ganiającego kury po podwórku, albo wiewiórki w parku
            • ina_nova Re: klasycznie... 01.09.14, 08:31
              > A tak po prawdzie, to chyba warto zmięknąć odrobinę, bo jeszcze trochę, a nakry
              > jesz go ganiającego kury po podwórku, albo wiewiórki w parku

              Czyli najlepiej, jak ona nie ma na niego ochoty i on jej nie podnieca w danym momencie, ale ona idzie ze spuszczoną głową do łazienki po żel nawilżający i wraca ze spuszczoną głową do wyra i rozkłada nogi. O tak, już widzę, jaki to idealny scenariusz dla jej partnera.
              • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 01.09.14, 22:31
                Ojtam zaraz ze spuszczoną głową do wyra i nogi. Nie żeby tam zaraz coś na siłe, ale klapnęłaby sobie na boczku z Claudią czy Vivą, albo robiła manikiury, a chłopina by się (nomen-omen) co koń wyskoczy uwinął (rzetelnie oliwiąc uprzednio, te wszystkie cudności) i wszyscy szczęśliwi. Można ? Można
                • mabelle2000 Re: klasycznie... 02.09.14, 13:57
                  gyubal_wahazar napisał:

                  > Ojtam zaraz ze spuszczoną głową do wyra i nogi. Nie żeby tam zaraz coś na siłe,
                  > ale klapnęłaby sobie na boczku z Claudią czy Vivą, albo robiła manikiury, a ch
                  > łopina by się (nomen-omen) co koń wyskoczy uwinął (rzetelnie oliwiąc uprzednio,
                  > te wszystkie cudności) i wszyscy szczęśliwi. Można ? Można

                  Chyba Cie pogielo. Jak chcesz, to bede Ci codziennie palcami gmerac paluchem w jamie ustnej. Nawilze jakims zelem i bede jezdzic wte i wewte po dziaslach. Celowo nie proponuje innego otworu ciala, zebys mnie nie oskarzyl o obscenicznosc. Zobaczymy jak dlugo wytrzymasz :-)
                  • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 02.09.14, 16:12
                    > Jak chcesz, to bede Ci codziennie palcami gmerac paluchem

                    Mógłbym Cię ugryźć, a nie szczepiony jestem ;) To raz, a dwa - może taka codzienna orka z tą vivą, to faktycznie lekkie przegięcie, ale raz na tydzień, chyba powinno dać radę ? Rozpromieniony chłopina bez słowa skargi by potem oglądał z nią te wszystkie seriale i po galeryjach latał, więc chyba warto
                    • mabelle2000 Re: klasycznie... 02.09.14, 16:38
                      Gyubal, zarty zartami, ale naprawde nie widzisz jaka bzdure proponujesz ? Zapytam wiec po raz kolejny, zreszta nie ja jedna, bo juz kilka pan sie o to pytalo- bylbys usatysfakcjonowany seksem z kobieta, ktora wypina tylek do dymania zupelnie nie majac na to ochoty ? Przyjemnie jest posuwac kobiete, ktora zamiast myslec o seksie z Toba ma w glowie najswiezsze ploty i liste zakupow na obiad ?
                      Mysle, ze robisz sobie jaja po prostu :-)
                      • marek.zak1 Re: klasycznie... 02.09.14, 16:50
                        mabelle2000 napisała:

                        > Gyubal, zarty zartami, ale naprawde nie widzisz jaka bzdure proponujesz ? Zapyt
                        > am wiec po raz kolejny, zreszta nie ja jedna, bo juz kilka pan sie o to pytalo-
                        > bylbys usatysfakcjonowany seksem z kobieta, ktora wypina tylek do dymania zupe
                        > lnie nie majac na to ochoty ? Przyjemnie jest posuwac kobiete, ktora zamiast my
                        > slec o seksie z Toba ma w glowie najswiezsze ploty i liste zakupow na obiad ?
                        > Mysle, ze robisz sobie jaja po prostu :-).
                        Bywa róznie. Raz ma ochotę dużą, raz mniejszą, ale skoro wie, że partner ma chęć, to why not, a w trakcie okazuje sie, że jest jednak fajnie. To pisały nie raz tu same dziewczyny.
                      • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 02.09.14, 18:17
                        Jasne, że fajniej by był to obustronny huragan zmysłów, ale czasem lepszy chyba rydz niż nic.
                        Z drugiej strony, jakby to miało rodzić jakąś traume, to jasne, że bym nie napierał. Ale z 3-ciej, nie byłbym wtedy również skłonny, do odwzajemniania uprzejmości i nie zmuszałbym sie do wspólnego oglądania jakichś klanów, nawspólnych czy latania po spożywczakach. Tak że ten
          • krysia.paprotka Re: klasycznie... 01.09.14, 19:39
            Ten trochę niepoważny post wiele mi dał, zwłaszcza słowa "on na Ciebie leci"... Faktycznie w tym wszystkim miałam jego za egoistę, że myśli tylko o sobie i chce swoje popędy rozładowywać, a nie myślałam o tym jego dobieraniu sie do mnie jako o potwierdzeniu mojej atrakcyjności w jego oczach czy chęci sprawienia i mnie przyjemności przez seks... Ciekawe...
            • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 01.09.14, 21:41
              Że chce się chłopina rozładować, to nie ulega, ale musisz być dla niego atrakcyjna, bo inaczej zamiast tych wszystkich melodramatów, pojechałby na ręcznym, albo poszedł na jakie łatwizny.
              I wtedy chyba miałabyś o wiele większy problem, niż obecny
              • marek.zak1 Re: klasycznie... 01.09.14, 21:50
                gyubal_wahazar napisał:

                > Że chce się chłopina rozładować, to nie ulega, ale musisz być dla niego atrakcyjna, bo inaczej zamiast tych wszystkich melodramatów, pojechałby na ręcznym, albo poszedł na jakie łatwizny.
                > I wtedy chyba miałabyś o wiele większy problem, niż obecny

                To własnie napisałem mniej wiecej w pierwszym poscie.
                • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 01.09.14, 22:25
                  To podpisuję się w takim razie. Dłuższe wątki zdarza mi się czytać po łebkach, wstyd sie przyznać
              • mabelle2000 Re: klasycznie... 02.09.14, 13:24
                gyubal_wahazar napisał:

                > Że chce się chłopina rozładować, to nie ulega, ale musisz być dla niego atrakcy
                > jna,

                Taaa, atrakcyjne to maja wrecz obowiazek uprawiac seks czesciej niz brzydule :-) Twoja logika jest do bani Gyubal, bo gdyby babka byla pasztetem, to facet by sie do niej dobieral raz na tydzien, czyli problemu by nie bylo i tym samym osiagneliby pelnie harmonii i porozumienia ;-)

                > pojechałby na ręcznym, al
                > bo poszedł na jakie łatwizny.

                A dlaczego uwazasz, ze jazda na recznym, rownolegle z zadowalajacym seksem jest jakims obciachem ?
                • hello-kitty2 Re: klasycznie... 02.09.14, 13:37
                  mabelle2000 napisała:

                  > A dlaczego uwazasz, ze jazda na recznym, rownolegle z zadowalajacym seksem jest
                  > jakims obciachem ?

                  Tez sie nad tym zastanawiam. A my kobiety to niby jak funkcjonujemy ;)
                • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 02.09.14, 16:18
                  Nie no, realizmu trochę może. Po 11 latach małżenstwa, raz w tygodniu to i tak b przyzwoity wynik. Gdyby więc żona była do tego urody niezbyt nachalnej, to musiałaby pewnie bidula robić na małża nagonkę

                  > A dlaczego uwazasz, ze jazda na recznym, rownolegle z zadowalajacym seksem jest jakims obciachem ?

                  Wcale tak nie uważam. Chodziło mi o to, że oni w ogóle by się kotłowali, a małż jechał wyłącznie na ręcznym
                  • gyubal_wahazar Re: klasycznie... 02.09.14, 16:21
                    'nie' mi zeżarło. Powinno być oczywiście: 'Chodziło mi o to, że oni w ogóle by się _nie_ kotłowali, a małż jechał wyłącznie na ręcznym
    • twojabogini Re: klasycznie... 01.09.14, 00:38
      A mi cały post zgrzyta i trzeszczy w posadach. Mamy idealną parę: on - po 11 latach napalony na żonę jak młody ogier, spełnia się przy tym życiowo i rodzinnie na 120%, ona - dwójka małych dzieci, w tym niemowlę, lubi seks z mężem i go potrzebuje. Seks jest raz, dwa razy w tygodniu. Przed dziećmi to wystarczało, teraz według mężczyzny jest za mało. Jakość seksu się nie zmieniła, jest ok.
      To relacja autorki - wszystko jest dobrze i idealnie tylko gdyby on nie nalegał na seks żylibyśmy w sielance. No to poczytajmy między wierszami:

      >Na jakość na szczęście już nikt nie narzeka.

      versus: >coraz więcej problemów w sferze intymnej, co niestety rzutuje na cały związek, > mąż twierdzi, że nasz seks "leży i kwiczy", >on podnosi argumenty, że kiedyś czerpałam więcej radości z seksu, analizuje co się ze mną dzieje, ja zaczynam się unosić, wkurzam się na jego pretensje,

      Zdaje mi się, że mąż ma zastrzeżenia nie tylko co do ilości, ale i jakości. I nie chodzi o sztuczki magiczki, da się odczuć czy seks jest dawaniem, czy tez wynika z radości bycia razem. Czy odhacza się kolejną pozycję z listy spraw, czy czerpie radość. Użebrany seks nie smakuje tak dobrze, jak seks z osobą, która ma na niego autentyczną ochotę. Z opisu autorki wynika, że w jej opinii mąż jest "nieznośny", bo chce seksu i że raczej się od męża opędza, a nie do niego lgnie.

      Moim zdaniem autorka straciła ochotę na seks z mężem. Ciężko spekulować dlaczego -to wie jedna autorka, bardzo możliwe że zakochała się w innym mężczyźnie, ale z uwagi na wygodę i rodzinę postanowiła zostać z mężem, może mąż nie za bardzo się sprawdzał i znudziło się jej udawanie (po "przerwie technicznej" ciężko do tego wracać), może ma ukryty żal do męża i pretensje, i gdy on się do niej zbliża to wywala ją na drugą ścianę. W każdym razie -autorka nie pisze o swoim mężu jak o kochanym człowieku, a już na pewno nie człowieku atrakcyjnym i pociągającym.

      Gdy my ludzie wiemy, że wciskamy innym kit, to relacjonując wskazujemy dodatkowe argumenty, które uwiarygodnią kłamstwo, używamy słów autentyczny, prawdziwy, wiarygodny, oraz potwierdzamy, że mówimy prawdę, lub podkreślamy, że nie mówimy nieprawdy, mimo, ze nikt nas o to nie oskarża. Autorka robi to właśnie:

      >moje libido jest na takim samym poziomie - nie oszukuję się, liczby mówią same za siebie

      >Jednocześnie autentycznie go kocham i lubię seks i też go bardzo potrzebuję, ale jak przychodzi co do czego to słyszę w głowie echa tych rozmów, dociekań

      Moim zdaniem to jest tak - kobieta z sobie tylko znanych przyczyn opędza się od męża jak może. Sama przed sobą nie do końca chce przyznać czemu, moim zdaniem wie doskonale, ale jest to coś co wypiera (dlatego celuję w zakochanie lub brak satysfakcji z seksu, albo ukryte pretensje - ale to typy, powód może być inny). Cokolwiek to jest - kobieta czuje się temu winna i działa mechanizm obronny - zwalamy winę za to co się dzieje na kogoś innego lub okoliczności zewnętrzne. O tak:

      >od tego gadania i teoretyzowania seks traci jakąś magię i subtelność,
      > Przez tą nachalność męża zaczynam się blokować
      >Czuję dużą presję i stopniowo tracę frajdę z seksu.
      >jak przychodzi co do czego to słyszę w głowie echa tych rozmów, dociekań i... gdybym miała penisa to chyba by mi właśnie opadał
      >potrzebuję więcej luzu, spontaniczności,

      To ewidentnie jest opis osoby, która seksu nie lubi i wolałaby go uniknąć, ale nie chce się przyznać do spadku libido. Łatwiej winić męża - bo rozmawia o seksie (co raczej zrozumiałe, że chce wyjaśnić co się dzieje), bo wywiera presję, bo nie zapewnia luzu i spontaniczności, na czymkolwiek nie miałyby one polegać.

      Jeśli autorka naprawdę chce rozwiązać problem to powinna zastanowić się czemu przestała lubić seks, a może seks z mężem i co ja naprawdę blokuje - bo mąż jest ten sam.

      Mąż postępuje fatalnie jeśli nalega i nie poprawia sytuacji na pewno. Na to jest rada - nie dać mu szansy na takie zachowania. Zaczyna zdradzać ochotę - co za problem zrobić mu laskę, czy tam ręką pomachać, stopy, piersi - wariantów jest sporo, rzecz nie trwa długo i jest fajna, mężczyzna rozładowany. Zawsze wydawało mi się, że różnice w libido wyrównuje się zaspokajając partnera - bez konieczności angażowania siebie, zmuszania się do podniecenia itp. Niezależnie od przyczyn niechęci autorki do męża/seksu tą metodę zalecam. Pomijając wszystko inne pieszczenie partnera, obserwowanie jego reakcji rozbudza i nakręca libido.
      Jeśli autorka ma opory także przez takim kontaktem i nawet do takich pieszczot musiałby się zmuszać - to pęknięcia w relacji są już spore i raczej nie w seksie problem.
      • szopen_cn Re: klasycznie... 01.09.14, 04:30
        twojabogini napisała:

        Wysmienity post moim zdaniem.
      • hello-kitty2 Re: klasycznie... 01.09.14, 10:15
        twojabogini napisała:

        > Mąż postępuje fatalnie jeśli nalega i nie poprawia sytuacji na pewno. Na to jes
        > t rada - nie dać mu szansy na takie zachowania. Zaczyna zdradzać ochotę - co za
        > problem zrobić mu laskę, czy tam ręką pomachać, stopy, piersi - wariantów jest
        > sporo, rzecz nie trwa długo i jest fajna, mężczyzna rozładowany. Zawsze wydawa
        > ło mi się, że różnice w libido wyrównuje się zaspokajając partnera - bez koniec
        > zności angażowania siebie, zmuszania się do podniecenia itp. Niezależnie od pr
        > zyczyn niechęci autorki do męża/seksu tą metodę zalecam. Pomijając wszystko inn
        > e pieszczenie partnera, obserwowanie jego reakcji rozbudza i nakręca libido.
        > Jeśli autorka ma opory także przez takim kontaktem i nawet do takich pieszczot
        > musiałby się zmuszać - to pęknięcia w relacji są już spore i raczej nie w seksi
        > e problem.

        Wszytko co bylo powyzej tego fragmentu OK mozliwe jest ale do tego sie przyczepie.

        Bogini to sa Twoje osobiste preferencje. Przedstawiasz je i oceniasz innych wg nich. Juz na ten temat rozmawialismy kiedys czy latwiej dac dupy czy zrobic laske jak sie nie ma ochoty na seks. Jak sobie przypominam nie tyle kobiet bylo za robieniem laski, nie pamietam co mowily o machaniu raczka, stopa czy piersiami. Jak nie jestem podniecona nie bede machac niczym, bo jakbym mogla to bym pracowala w salonie masazu i machala za 300 zl. Jedyne do czego sie przychyle to to, ze byc moze mnie to podkreci ale przyjmowac to za oczywistosc, ze ja mam machac, bo ktos ma potrzebe zeby mu konia zwalic? Bo ''pekniecia w relacji"? ;-) Zapytam Cie: jak masz ochote sie zmasturbowac to lazisz po czyjas lape? A nie masz swojej? ;)

        Mam dosyc tego podejscia propagujacego nianczenie chlopow typu: "Mąż postępuje fatalnie jeśli nalega i nie poprawia sytuacji na pewno. Na to jest rada - nie dać mu szansy na takie zachowania." Tia, on postepuje ''fatalnie'' ale juz leci idealna zonka z cycem, raczka czy buzka. Za chwile bedzie znowu marudzil, bo sie niczego nie nauczyl (!!!) i juz musi babka leciec z cycusiem. On ja ma podniecac, a nie jojczyc jak dziecko w sklepie i tego niech sie uczy.

        I jeszcze ogolnie do: 'bo on ma potrzeby' i to zalatwia sprawe? Wystarczy zglosic potrzeby? Hello?! To sa JEGO potrzeby. Wiec skoro on chce zeby babka spelniala JEGO potrzeby to niech sie nauczy jak sprawic, zeby to robila. Zgloszenie mnie nie zwilza. Zgloszenie potrzeb seksualnych to nie jest to samo co zgloszenie przez dziecko, ze jest glodne i juz lecisz smarowac kanapke. Moze nie upraszczajmy, ze skoro ludzie sa rodzina to moga stosowac takie wlasnie skroty. I Ty pisalas zeby sie nie za bardzo skumplowac. A tu radzisz jak przerobic faceta na dziecko, co wystarczy, ze zaraportuje mamusi swoje potrzeby to juz mamusia ruszy glowka czy raczka i je kochanemu spelni ;-)
        • wont Re: klasycznie... 01.09.14, 11:07
          Mi sie zdecydowanie bardziej podoba podejscie boginki niz kitty.

          W zwiazku trzeba sie nawzajem "dopieszczac" :) No bo jak ty sobie kitty wyobrazasz funkcjonowanie na dluzsza mete faceta, ktory potrzebuje codziennie a ma co tydzien? Ja sobie wyobrazam tylko - dziwki, kochanka, nalogowa masturbacja, lub - jak wspomnialas - najzdrowszy chyba dla ciala i umyslu "masaz z happy endem". Aha - zapomnialem jeszcze o alkoholizmie. Przykro mi ale jaki mezczyzna wytrzyma na dluzsza mete na recznym (rozumiem, ze mowimy o sytuacji permanentnej a nie chwilowym obnizeniu libido)? Poza tym, prawdziwy mezczyzna nie masturbuje sie tylko pieprzy swoja reke :)

          Twoj wpis, kitty, jest o tyle cenny, ze pokazuje, ze facet powinien miec ZAWSZE otwarte wyjscie ewakuacyjne. Zobowiazan o tyle o ile mozna bedzie je przyjac na klate (finansowo, logistycznie i emocjonalnie) w przypadku rozstania. No i nie zenic sie oczywiscie :)

          No bo jak ty sobie wyobrazasz realne, skuteczne rozwiazanie w sytuacji takiego rozdzwieku potrzeb? Zakomunikowac nie mozna, bo prawdziwy mezczyzna jak rozumiem nie komunikuje. To co ma zrobic, oprocz zdradzania albo poszukania sobie nowej partnerki?

          A moze ty zle do tego podchodzisz? Moze nie oceniaj tej sytuacji pod katem relacji "mamusia-synek" tylko "pan-niewolnica" :) Pan kaze, niewolnica robi. Czy taka kinky relacja nie bedzie latwiejsza do przyjecia dla obu stron? Bo istotnie, proszenie sie swojej kobiety o uwage, o czulosc, o seks to jest do przyjecia jesli jest dziedziczka bajecznej fortuny i niedlugo umrze a nie zwyczajna, normalna, rowna mi kobieta. Dobra, wyglupiam sie, ale ja naprawde nie rozumiem czego wy chcecie kobiety? Zapytac nie wolno - bo prawdziwy mezczyzna powinien znac odpowiedz, poprosic nie wolno - bo prawdziwy mezczyzna nie prosi tylko bierze, wziac nie wolno - bo prawdziwy mezczyzna nie musi brac na sile, opieprzyc nie wolno - bo prawdziwy mezczyzna nie opieprza tylko pieprzy, odejsc nie wolno - bo prawdziwy mezczyzna bierze zycie za rogi a nie ucieka od problemu. Co ma zrobic partner zalozycielki watku? Zwiekszyc atrakcyjnosc? Nie wiem czy to rozsadne rozwiazanie, bo pewnie wczesniej czy pozniej bedzie bzykal na boku.


          • rekreativa Re: klasycznie... 01.09.14, 11:36
            No to odwróćmy pytanie: co ma zrobić ta babka?
            Żelu do pipy, zacisnąć zęby i myśleć o Anglii?

            Jaką miałbyś radę w odwrotnej sytuacji? Gdyby tu facet się skarżył, że nie ma ochoty posuwać swej połowicy, a ta nic, tylko go nagabuje? Radziłbyś zażyć viagrę i spełnić swój małżeński obowiązek?
            • wont Re: klasycznie... 01.09.14, 11:46
              rekreativa napisała:

              > No to odwróćmy pytanie: co ma zrobić ta babka?
              > Żelu do pipy, zacisnąć zęby i myśleć o Anglii?
              -------------
              Mniej myslec i wiecej pic. I wyznaczyc trzy wieczory w tygodniu na lozko. Jak nie pomaga - to do lekarza bo problem lezy po jej stronie.


              > Jaką miałbyś radę w odwrotnej sytuacji? Gdyby tu facet się skarżył, że nie ma o
              > choty posuwać swej połowicy, a ta nic, tylko go nagabuje? Radziłbyś zażyć viagr
              > ę i spełnić swój małżeński obowiązek?
              --------------------
              Jak nie ma ochoty to viagra nie pomoze. Factowi poradzilbym to samo. Oraz, dodatkowo - don't do kids.
              • rekreativa Re: klasycznie... 01.09.14, 12:05
                Wiesz, może faktycznie rację ma boginka - że babka troszkę się samooszukuje i racjonalizuje własny spadek chęci i że za tym coś się kryje głębiej, za tą niechęcią.
                Natomiast rady, żeby się mimo braku chęci przymusiła uważam za tak samo bezproduktywne jak rady dla faceta, żeby odwiesił swe potrzeby na kołek.
                Jedno i drugie doprowadzi na dłuższą metę do frustracji i kumulacji pretensji i żalów do partnera/partnerki.

                Dobrze by było, żeby zgodnie z radą TB babka szczerze się sobie przyjrzała, bo z pewnością w głębi duszy jakieś pojęcie ma, skąd ta irytacja mężowskimi zalotami. I dopiero wtedy można zobaczyć, czy jest jakieś rozwiązanie, czy raczej kaplica.

                PS Możliwe, że małżonek faktycznie ma lekki kompleks na punkcie dziecka i usiłuje zaskarbić sobie uwagę żony (której utraty tak się obawia) zwielokrotniając swoje zaloty. Niemniej moim zdaniem to i tak nie tłumaczy tej wzmożonej irytacji u żony, która chyba jednak jakieś poważniejsze ma źródło.
                • marek.zak1 Partnerstwo 120% a... 01.09.14, 12:12
                  Zwiazek to fascynacja I partnerstwo. Autorka napisała, że jako patner jest na 129%, ale obawiam sie, ze fascynacji wielkiej juz nie ma i tu jest problem.
                  • urquhart Re: Partnerstwo 120% a... 01.09.14, 17:11
                    Ta, tzw partnerstwo , akurat, na jej warunkach.
                    Walkowalismy to do znudzenia: baby dupy nie dają swoim pantoflom i lokajom i innym cipom drugim matkom niezależnie co by na ten temat deklarowały w feministycznych naukach i postulatach.
                    I dla przypomnienia historyczne takie wesolkowate, nadskakujace babce indywiduum miało właśnie nazwę facet.
                    Opanowuje je wtedy ten psychoewolucyjny brak ochoty przedłużania tak zalosnych genów :-)
                    • zyg_zyg_zyg Re: Partnerstwo 120% a... 01.09.14, 17:43
                      > I dla przypomnienia historyczne takie wesolkowate, nadskakujace babce indywiduu
                      > m miało właśnie nazwę facet.

                      Wesołkowatość to faktycznie cecha historycznego faceta, ale nadskakiwanie babkom to sobie już wymyśliłeś...
                • hello-kitty2 Re: klasycznie... 01.09.14, 13:16
                  rekreativa napisała:

                  > Wiesz, może faktycznie rację ma boginka - że babka troszkę się samooszukuje i r
                  > acjonalizuje własny spadek chęci i że za tym coś się kryje głębiej, za tą niech

                  Nie zaprzeczam, moze byc cos na rzeczy, najgorzej, ze nie kazdy potrafi sie sam celnie odczytac, szczegolnie pod presja.
          • hello-kitty2 Re: klasycznie... 01.09.14, 11:50
            wont napisał:

            >W zwiazku trzeba sie nawzajem "dopieszczac" :) No bo jak ty sobie kitty wyobraz
            > asz funkcjonowanie na dluzsza mete faceta, ktory potrzebuje codziennie a ma co
            > tydzien? Ja sobie wyobrazam tylko - dziwki, kochanka, nalogowa masturbacja, lub
            > - jak wspomnialas - najzdrowszy chyba dla ciala i umyslu "masaz z happy endem"
            > . Aha - zapomnialem jeszcze o alkoholizmie. Przykro mi ale jaki mezczyzna wytrz
            > yma na dluzsza mete na recznym (rozumiem, ze mowimy o sytuacji permanentnej a n
            > ie chwilowym obnizeniu libido)? Poza tym, prawdziwy mezczyzna nie masturbuje si
            > e tylko pieprzy swoja reke :)
            >
            > Twoj wpis, kitty, jest o tyle cenny, ze pokazuje, ze facet powinien miec ZAWSZE
            > otwarte wyjscie ewakuacyjne. Zobowiazan o tyle o ile mozna bedzie je przyjac n
            > a klate (finansowo, logistycznie i emocjonalnie) w przypadku rozstania. No i ni
            > e zenic sie oczywiscie :)
            >
            > No bo jak ty sobie wyobrazasz realne, skuteczne rozwiazanie w sytuacji takiego
            > rozdzwieku potrzeb? Zakomunikowac nie mozna, bo prawdziwy mezczyzna jak rozumie
            > m nie komunikuje. To co ma zrobic, oprocz zdradzania albo poszukania sobie nowe
            > j partnerki?

            A konia walic ma miedzy jednym wsadem a drugim, jakos Swinia to rozczail i sie da. Nie zaszkodzi tez zwiazac sie z wysokolibidowka, a o reszte podpytuj Yorica, co zrobic zeby pani nie mogla sie doczekac kiedy staniesz w drzwiach.
            Na marginesie: nie bardzo wierze w stale codzienne potrzeby, w koncu robiles wywiad na ile komu starcza to wiesz. A jakbym miala takiego co mu ciagle nie wystarcza to bym mu zrobila taki maratonik do wyrzygu, zeby sie zastanowil czy na pewno chce mu sie zaczepiac mnie nastepnego dnia ;-)

            Tak straszysz tymi rozstaniami, nic dziwnego, ze ciagle jestes sam ;-) I co tak sie ewakuujesz, bo zamiast codziennie masz 2 razy w tygodniu i co potem masz? A gowno masz, bo przed klatka nie stoi nastepna chetna na 7 razy w tygodniu, no to masz zamiast zwiazku z regularnym seksem dziwke raz, dwa na miesiac, to se przelicz jak na tym wyszedles madralo ;)
            • wont Re: klasycznie... 01.09.14, 13:20
              hello-kitty2 napisała:
              >
              > A konia walic ma miedzy jednym wsadem a drugim, jakos Swinia to rozczail i sie
              > da. Nie zaszkodzi tez zwiazac sie z wysokolibidowka, a o reszte podpytuj Yorica
              > , co zrobic zeby pani nie mogla sie doczekac kiedy staniesz w drzwiach.
              -------------------
              Partner zalozycielki watku zwiazal sie z wysokolibidowka.

              > Na marginesie: nie bardzo wierze w stale codzienne potrzeby, w koncu robiles wy
              > wiad na ile komu starcza to wiesz. A jakbym miala takiego co mu ciagle nie wyst
              > arcza to bym mu zrobila taki maratonik do wyrzygu, zeby sie zastanowil czy na p
              > ewno chce mu sie zaczepiac mnie nastepnego dnia ;-)
              ------------------
              Moc a chciec to dwie rozne rzeczy. Ale zgadzam sie - mi tez by sie nie chcialo codziennie (moze to jest wlasnie to cale "ruchanie do wyrzygu"?). Ale co trzy dni to bym chcial i dlatego chyba tak emocjonalnie zaangazowalem sie w ten watek :) A z tym maratonikem to teoretyzujesz czy piszesz z praktyki? Bo jakos nie chce mi sie wierzyc, zeby nie chcialo sie facetowi zaczepiac cie nastepnego dnia. Ciebie?

              > Tak straszysz tymi rozstaniami, nic dziwnego, ze ciagle jestes sam ;-) I co tak
              > sie ewakuujesz, bo zamiast codziennie masz 2 razy w tygodniu i co potem masz?
              > A gowno masz, bo przed klatka nie stoi nastepna chetna na 7 razy w tygodniu, no
              > to masz zamiast zwiazku z regularnym seksem dziwke raz, dwa na miesiac, to se
              > przelicz jak na tym wyszedles madralo ;)
              -----------------
              Ale ja nie strasze :) Ja po prostu nie umiem inaczej. Jestem nieodrodnym synem tej naszej nieszczesnej sarmackiej ziemi. Boso ale w ostrogach. Biedny ale dumny :)
              • hello-kitty2 Re: klasycznie... 01.09.14, 14:09
                wont napisał:

                Ale co trzy d
                > ni to bym chcial i dlatego chyba tak emocjonalnie zaangazowalem sie w ten watek
                > :)

                Dobrze, ze sie chociaz w watek umiesz emocjonalnie zaangazowac ;-)

                > Ale ja nie strasze :) Ja po prostu nie umiem inaczej. Jestem nieodrodnym synem
                > tej naszej nieszczesnej sarmackiej ziemi. Boso ale w ostrogach. Biedny ale dumn
                > y :)

                Wiem, znam to: najpierw robie, potem mysle ;) A co to znaczy 'nieodrodny'? Ze sie nie odradzasz? Problemy z regeneracja masz? A moze 'niedorodny' ;-)
                • wont Re: klasycznie... 01.09.14, 18:47
                  hello-kitty2 napisała:
                  >
                  > Wiem, znam to: najpierw robie, potem mysle ;) A co to znaczy 'nieodrodny'? Ze s
                  > ie nie odradzasz? Problemy z regeneracja masz? A moze 'niedorodny' ;-)
                  -----------------
                  Niecelne ale błyskotliwe. Podoba mi się :)
              • lybbla Re: klasycznie... 03.09.14, 02:55
                > hello-kitty2 napisała:
                > Partner zalozycielki watku zwiazal sie z wysokolibidowka.
                > Na marginesie: nie bardzo wierze w stale codzienne potrzeby,
                > w koncu robiles wywiad na ile komu starcza to wiesz.
                > A jakbym miala takiego co mu ciagle nie wystarcza to bym mu zrobila taki
                > maratonik do wyrzygu, zeby sie zastanowil czy na pewno chce mu sie
                > zaczepiac mnie nastepnego dnia ;-)

                wont napisał:
                > A z tym maratonikem to teoretyzujesz czy piszesz z praktyki? Bo jakos nie
                > chce mi sie wierzyc, zeby nie chcialo sie facetowi zaczepiac cie nastepnego
                > dnia. Ciebie?

                Też mnie to zastanowiło.
                To zależy czy z przejmowaniem pałeczki czy nie. Jeśli z przejmowaniem to po dwóch tygodniach następuje zużycie materiału i trzeba zjeść batonika by się odbudować. Jeśli bez to następnego dnia nie chciałoby mi się zaczepiać.
        • bcde Re: klasycznie... 02.09.14, 01:00
          hello-kitty2 napisała:

          > . Jak nie jestem podniecona nie bede machac niczym, bo jakbym mogla to bym prac
          > owala w salonie masazu i machala za 300 zl. Jedyne do czego sie przychyle to to
          > , ze byc moze mnie to podkreci ale przyjmowac to za oczywistosc, ze ja mam mach
          > ac, bo ktos ma potrzebe zeby mu konia zwalic? Bo ''pekniecia w relacji"? ;-) Za
          > pytam Cie: jak masz ochote sie zmasturbowac to lazisz po czyjas lape? A nie mas
          > z swojej? ;)
          >
          > Mam dosyc tego podejscia propagujacego nianczenie chlopow typu: "Mąż postępuje
          > fatalnie jeśli nalega i nie poprawia sytuacji na pewno. Na to jest rada - nie d
          > ać mu szansy na takie zachowania." Tia, on postepuje ''fatalnie'' ale juz leci
          > idealna zonka z cycem, raczka czy buzka. Za chwile bedzie znowu marudzil, bo si
          > e niczego nie nauczyl (!!!) i juz musi babka leciec z cycusiem. On ja ma podnie
          > cac, a nie jojczyc jak dziecko w sklepie i tego niech sie uczy.

          Jasne. Idealna żonka ma potrzeby męża w dupie. Bo jak pomacha rączką, to ta jej odpadnie, a jak nadstawi cyce, to też jej odpadną. A jak nie jest przy tym nawilżona, to jeszcze trauma, z której się nie pozbiera.

          > I jeszcze ogolnie do: 'bo on ma potrzeby' i to zalatwia sprawe? Wystarczy zglos
          > ic potrzeby? Hello?! To sa JEGO potrzeby. Wiec skoro on chce zeby babka spelnia
          > la JEGO potrzeby to niech sie nauczy jak sprawic, zeby to robila. Zgloszenie mn
          > ie nie zwilza. Zgloszenie potrzeb seksualnych to nie jest to samo co zgloszenie
          > przez dziecko, ze jest glodne i juz lecisz smarowac kanapke. Moze nie upraszcz
          > ajmy, ze skoro ludzie sa rodzina to moga stosowac takie wlasnie skroty. I Ty pi
          > salas zeby sie nie za bardzo skumplowac. A tu radzisz jak przerobic faceta na d
          > ziecko, co wystarczy, ze zaraportuje mamusi swoje potrzeby to juz mamusia ruszy
          > glowka czy raczka i je kochanemu spelni ;-)

          Tak? Pomyślmy, jakie potrzeby zwykle ma kobieta. Bezpieczeństwo i opieka? Stabilizacja? Pieniądze na życie? Męska ręka w gospodarstwie domowym?
          Więc jeśli wydaje jej się, że mąż jej czegoś nie zapewnia, to niech spierdala do tatusia, który obroni, wyjmie portfel lub skrzynkę z narzędziami. To są w końcu JEJ potrzeby. Dosyć niańczenia kobiet i skakania wokół nich.
          Czy ty, kitty dajesz od siebie cokolwiek komukolwiek, jeśli cię to nie zwilża? Bo zaczynam w to wątpić.
          • hello-kitty2 Re: klasycznie... 02.09.14, 11:32
            bcde napisał:

            > Czy ty, kitty dajesz od siebie cokolwiek komukolwiek, jeśli cię to nie zwilża?
            > Bo zaczynam w to wątpić.

            Ha, za kogo mnie masz! Wrocmy do naszej dawnej znajomosci: zwolennika dawania dupy i przeciwniczki dawania dupy. Jak nie zwilzasz nie dostajesz nic. Dlaczego? Bo: "baby dupy nie dają swoim pantoflom i lokajom i innym cipom, drugim matkom (...) Opanowuje je wtedy ten psychoewolucyjny brak ochoty przedłużania tak zalosnych genów."

            Dawanie dupy to jest wystawianie tylka, cycka, raczki bez zwilzenia i Ty to masz teraz, a jakby wciaz czegos brak, nie? ;-) Zyczysz nam tego samego? Hehe tak sie wlasnie konczy dawanie dupy, jak u Ciebie. Ale do tatusia jej nie odeslesz, bo przeciez daje, nie? I co teraz? Jestes w kropce ;)



            • urquhart Jak nie zwilzasz nie dostajesz nic. 03.09.14, 07:02
              hello-kitty2 napisała:
              > Ha, za kogo mnie masz! Wrocmy do naszej dawnej znajomosci: zwolennika dawania d
              > upy i przeciwniczki dawania dupy. Jak nie zwilzasz nie dostajesz nic. Dlaczego?(...)
              > Dawanie dupy to jest wystawianie tylka, cycka, raczki bez zwilzenia i Ty to mas
              > z teraz, a jakby wciaz czegos brak, nie? ;-) Zyczysz nam tego samego? Hehe tak
              > sie wlasnie konczy dawanie dupy, jak u Ciebie. Ale do tatusia jej nie odeslesz,
              > bo przeciez daje, nie? I co teraz? Jestes w kropce ;)

              "Jak nie zwilzasz nie dostajesz nic." Dobre na sygnaturkę by Kitty!

              No przecież o to w sumie chodzi w gadaniu na tym forum. Gdzie te klucze do zwilżania :)
          • mabelle2000 Re: klasycznie... 02.09.14, 13:44
            bcde napisał:

            > Więc jeśli wydaje jej się, że mąż jej czegoś nie zapewnia, to niech spierdala d
            > o tatusia, który obroni, wyjmie portfel lub skrzynkę z narzędziami. To są w koń
            > cu JEJ potrzeby. Dosyć niańczenia kobiet i skakania wokół nich.

            Jesli wybierasz sobie kobiete nieudaczna zyciowo, ktora nie tylko nie umie na siebie zarobic, nie ma prawa jazdy, nie odroznia wiertarki od wyrzynarki i gubi sie w pierwszym lepszym urzedzie, to sam sobie jestes winien. Jesli Twoja koncepcja jest taka, ze ja od siebie uzalezniasz finansowo i opiekunczo, a w zamian oczekujesz seksu, to moze zacznij od spisania umowy na pismie, latwiej Ci bedzie dochodzic swoich roszczen. Tylko konkretnie, co ile i w jakim zakresie, bo inaczej zawsze bedziesz czul sie poszkodowany.
            Prostszy wariant, wedlug mnie przynajmniej, jest taki, ze szukasz kobiety samodzielnej i lubiacej seks. Ona nie wyciaga reki po Twoje materialne dobra, nie chce tez opieki, a Ty masz to na czym Ci zalezy czyli seks. Zmien koncepcje i zalozenia, innej rady nie widze.
    • luciva Re: klasycznie... 01.09.14, 10:10
      Ale właściwie czemu odmawiasz, skoro jakość jest ok?
      Jeśli coś sprawia radość, nie przynosi negatywnych konsekwencji, to czemu sobie odmawiać?

      Ze seksem jest tak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Może spróbuj chociaż taki eksperyment: przez tydzień, dwa przemóż pierwszy odruch oporu i daj się ponieść? Trochę zagraj pod dyktando męża, ale obserwuj jak się z tym czujesz, bez żadnego nastawienia (zwłaszcza negatywnego: to bez sensu, znowu się przystawia....itd.). Może okaże się, ze jest super?
    • zyg_zyg_zyg Re: klasycznie... 01.09.14, 14:03
      A może Ty bierzesz jakiś podświadomy odwet za to, że kiedyś Tobie nie za bardzo pasował seks 1-2 razy w tygodniu i musiałaś swoje libido wciskać w przyciasne ramki wystrugane przez męża?
    • twojabogini przymusowi NIE 01.09.14, 18:28
      Pisząc o tym, że w razie braku własnej ochoty na seks, można mimo to zaspokoić czasem męża, absolutnie nie miałam na myśli, że ktokolwiek powinien się do tego przymuszać. Widzę to tak - libido jest zmienne, rzadko się zdarza, żeby dwoje ludzi było idealnie zgranych przez cały czas trwania związku. Ponieważ żyć z chcicą jest dość ciężko, a pieszczenie partnera jest fajne, miłe i pobudzające - dość naturalnym sposobem wydaje mi się rozładowywanie nadwyżek masażem. Jeśli to kobiecie "się chce" - to istnieje równie wiele technik zaspokojenia kobiety bez angażowania się w stosunek. Nie prowadziłabym też ostrego podziału - masaż v. stosunek. Niektórym łatwiej odbyć stosunek, niż machać łapką czy jęzorem. Po prostu naturalne wydaje mi się zaspokojenie partnera, nie zawsze wymaga to pożądania, może wynikać np. z czułości.

      Jeśli ktoś do stosunków lub zaspokojenia partnera/ki musi się przymuszać - to problem w związku jest zdecydowanie głębiej. I nie ma co się wtedy zmuszać, tylko lepiej zastanowic sie co jest nie tak.





    • krysia.paprotka Re: klasycznie... 01.09.14, 20:11
      Dzięki wszystkim za odpowiedzi, dużo mi dały, czytałam kilka postów wiele razy.
      Wnioski

      - jak ktoś wspomniał jest troche żalu we mnie ze kiedyś ja sie dopasowywalam do jego niższego libido... Jednak teraz sobie uświadomiłam, ze ten zjazd ilościowy wystąpił w latach gdy mąż miał ciężką, stresującą pracę, zapewne miało to jakiś wpływ... A ja nigdy nie byłam dobra w inicjowaniu zblizeń. :/

      - tak jak ktoś napisał, przyjrzałam sie jakości naszego pożycia i jest kilka zmian w ostatnich miesiącach, np odrzuciło mnie zupełnie od seksu oralnego, po prostu totalnie niekomfortowo mi gdy on sie zapuszcza w tamte rejony - to zapewne poporodowy nabytek - bagatelizowalam to do tej pory, bo niby żadna krzywda sie jemu nie dzieje przez to, a moze jednak sie dzieje?

      - największy mój problem to nie jak ktoś napisał, ze chce żeby dał mi spokój. Tylko to, ze boli mnie fakt, ze kilka dni przerwy w bzykaniu sprawia, ze on staje się ewidentnie rozdrażniony, zgaszony.
      Wtedy budzi sie we mnie bunt "czy to seks musi byc aż takim dowodem miłości? czy nie możemy utrzymać tej bliskości jeśli jest przerwa w bzykaniu? czy jest to jedyny klej naszego związku, czy rozstalibysmy sie gdyby seks był z jakichś powodów niemożliwy?"

      - jeszcze jedno, myśle, ze mimo ze myślałam, ze uda mi się zbagatelizowac wpływ ciąży i porodu na moją fizyczność, to sie jednak nie udało. Jest we mnie jakiś lęk, ze straciłam na atrakcyjności w jego oczach i gdy on sie dobiera czy zwyczajnie prawi komplementy ja w tym czuje podstęp i wręcz jakiś wyraz litości... Tak jakby chciał zamazać to co się wydarzyło przez te ostatnie 2-3 lata...

      Dzięki jeszcze raz... Będę dalej myślec ;)
      • marek.zak1 Re: klasycznie... 01.09.14, 21:04
        krysia.paprotka napisał:

        > Dzięki wszystkim za odpowiedzi, dużo mi dały, czytałam kilka postów wiele razy.
        > Wnioski
        >
        > - największy mój problem to nie jak ktoś napisał, ze chce żeby dał mi spokój. Tylko to, ze boli mnie fakt, ze kilka dni przerwy w bzykaniu sprawia, ze on staje się ewidentnie rozdrażniony, zgaszony.

        To w ramach eksperymentu, spróbuj nie jeść przez kilka dni i ciekawe, czy nie będziesz rozdrażniona i zgaszona. Tak jest u wielu facetów i zapewne u niego.
        Polecam watek obok: ile dni wytrzymujesz bez seksu.
        • mabelle2000 Re: klasycznie... 01.09.14, 21:12
          marek.zak1 napisał:

          > To w ramach eksperymentu, spróbuj nie jeść przez kilka dni i ciekawe, czy nie b
          > ędziesz rozdrażniona i zgaszona.

          To w ramach eksperymentu, sprobuj zjesc jak juz jestes pelny. Ciekawe czy sie nie porzygasz.

          • marek.zak1 Re: klasycznie... 01.09.14, 21:38
            mabelle2000 napisała:

            > marek.zak1 napisał:
            >
            > > To w ramach eksperymentu, spróbuj nie jeść przez kilka dni i ciekawe, czy nie będziesz rozdrażniona i zgaszona.
            >
            > To w ramach eksperymentu, sprobuj zjesc jak juz jestes pelny. Ciekawe czy sie nie porzygasz.

            Odsyłam do postu poniżej koleżanki Zyg-Zyg-Zyg.
      • mabelle2000 Re: klasycznie... 01.09.14, 21:24
        krysia.paprotka napisał:

        > Wtedy budzi sie we mnie bunt "czy to seks musi byc aż takim dowodem miłości? cz
        > y nie możemy utrzymać tej bliskości jeśli jest przerwa w bzykaniu? czy jest to
        > jedyny klej naszego związku, czy rozstalibysmy sie gdyby seks był z jakichś pow
        > odów niemożliwy?"

        A Ty pisalas o seksie, czy o potrzebie spuszczenia z krzyza, bo troche sie pogubilam ? Dla mnie zasadniczo jest roznica, czy facet mowi do mnie "chodz mala, zrobie ci dobrze" czy " jakbys mnie kochala, to bys rozlozyla nogi bo ja MUSZE ".
      • zyg_zyg_zyg Re: klasycznie... 01.09.14, 21:35
        > Wtedy budzi sie we mnie bunt "czy to seks musi byc aż takim dowodem miłości? cz
        > y nie możemy utrzymać tej bliskości jeśli jest przerwa w bzykaniu? czy jest to
        > jedyny klej naszego związku, czy rozstalibysmy sie gdyby seks był z jakichś pow
        > odów niemożliwy?"
        >

        To nie tak. To znaczy to nie tak musi być. Ja się czuję kochana permanentnie. Każdego dnia i w każdej chwili. Nie mam też wątpliwości, że tak samo kocham mojego męża. Ale jak mam dłuższą (według mnie dłuższą) przerwę w seksie, to tak jak Twój mąż staję się rozdrażniona i zgaszona. Kiedyś byłam pewna - teraz już trochę mniej, ale mam nadzieję, że by mi to się udało - że odeszłabym od męża, jeśli seks między z jakichś powodów byłby fatalny (myślę tu raczej o rażących rozbieżnościach w libido, nie chorobie czy innych kłopotach).
      • twojabogini Re: klasycznie... 01.09.14, 22:41
        > - jeszcze jedno, myśle, ze mimo ze myślałam, ze uda mi się zbagatelizowac wpływ
        > ciąży i porodu na moją fizyczność, to sie jednak nie udało. Jest we mnie jakiś
        > lęk, ze straciłam na atrakcyjności w jego oczach i gdy on sie dobiera czy zwyc
        > zajnie prawi komplementy ja w tym czuje podstęp i wręcz jakiś wyraz litości...
        > Tak jakby chciał zamazać to co się wydarzyło przez te ostatnie 2-3 lata...

        To dość klasyczny powód unikania seksu przez kobiety po akcjach z kategorii rozmnażanie. Mi libido spadło do zera z powodu po ciążowej nadwagi, ale też blizny po cc, która w moich oczach była monstrualna. Ale to, że ty oceniasz siebie krytycznie nie oznacza, że w ten sam sposób widzi cię mąż.
        Jak rozumiem, kiedy sądzisz, że on postrzega cię fatalnie, jako mniej pociągającą itp. sądzisz też, że z jego strony seks ma charakter użytkowy, chce mu się, a ty jesteś pod ręką i dostępna - a nie jest to seks wynikający z pragnienia ciebie (bo w swoich oczach nie budzisz pożądania). Do tego stopnia, że nie ufasz mu nawet gdy cię komplementuje, czy okazuje pragnienie.

        Nic innego ci nie pozostaje jak się uporać ze sobą i zaakceptować własne ciało. Zmieniło się, tego nie cofniesz, ale to nie znaczy, że już po tobie. Chińczycy mówią, że kobieta która wychodzi za mąż rodzi dziecko z kwiatu przeistacza się w drzewo. Drzewa mogą być piękne, fascynujące, albo paskudne. Od ciebie zależy jakim drzewem będziesz, może nawet kwitnącym?
        Waga - wymaga dyscypliny, to nie tylko rodzenie, ale wiek. Samo schudnięcie nie załatwi sprawy, jeszcze kwestia jędrności. Ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia. Zadbane włosy i paznokcie też poprawiają image. Ciąża to czas w którym wiele kobiet rezygnuje z depilacji lub ja minimalizuje. Jedne odkrywają, że jest im z tym okej, inne czuja się aseksualne. Warto rozważyć swoje nawyki depilacyjne i ich wpływ na to czy czujesz się zmysłowa. Skóra - nawilżona, w dobrym stanie, może lekko opalona tez poprawia samopoczucie. Często też po ciąży lecą kobietom zęby - warto odwiedzić dentystę.
        Wszystko wyżej da się zrobić bez nakładów finansowych, kwestia dyscypliny i wyrobienia sobie nawyków.

        Sprawa dwa - ubiór. Bardzo często kobiety po ciąży nie zaopatrują się w nowe ciuchy, licząc na powrót do dawnej wagi i sylwetki. Ale nawet jak odzyskają rozmiar, to często i tak stare ciuchy nie pasują, bo piersi większe i nieco niżej, biodra szersze, brzuszek lekko odstaje. Jest też bariera w wydaniem kasy na siebie. Matki przodują niekiedy w umartwianiu się. Nie ma bata - trzeba odbudować garderobę i zaopatrzyć się w fajną bieliznę. Nic od razu - i tak najpierw trzeba się dobrze namierzyć żeby odkryć w czym teraz wygląda się dobrze.

        Sprawa trzy - realne straty: rozstępy, cellulit, opadnięcie cycków, brzuch lekko odstający, albo z pomarszczona skórą, blizna po nacięciu czy cc. Dla większości polek chirurgiczne rozwiązanie sprawy jest niedostępne z przyczyn kasowych. Ogromny plus - większość panów tego nie zauważa, a już na pewno mając nagą kobietę nie rozpatrują jej rozstępów :) Pomysły typu wcieranie godzinami kremów odpadają, cycki przy ćwiczeniach można nieco pojędrnić.

        Sprawa cztery - zmiany w obrębie genitaliów. Zapach - bywa że się zmienia i kobietę to załamuje, jest np. ostrzejszy. Warto wykonać badania, bo bywa to efektem zakażenia drożdżami. Zwrócić uwagę na dietę - eliminacja niektórych produktów tez zmienia zapach intymny. Kuracja jakimiś dobrymi bakteriami też nie szkodzi, ginekolog coś na pewno poleci. Antykoncepcja!!!! Dopóki nie będziesz czuć się zabezpieczona, nie będziesz mieć frajdy. Poszerzenie, odczucie braku zwarcia, dyskomfort - ćwiczenia mięśni wewnętrznych macicy (po cesarce tak samo ważne, bo sama ciąża te mięśnie potrafi bardzo osłabić). W poważniejszych przypadkach waginoplastyka - jest refundowana. Nie trzymanie moczu - bardzo często po ciążach i krepujące. Na to jest jeden krótki i prosty zabieg. Jeśli jakiś lekarz pieprzy, żeby ćwiczyć kegla, to niech sam sobie ćwiczy. Ćwiczenia są dla profilaktyki, jak podcieka to się robi zabieg i tyle. nadmierna suchość - do trzech lat od porodu - jest masa żeli, olejków - coś sobie można dobrać. Sporo z nich zbyt szybko wysycha, wiec trzeba szukać takich o dłuższym działaniu.


        Mężowi warto powiedzieć co się dzieje, bez wdawania się w szczegóły (jestem przeciwna wtajemniczania partnerów w problemy typu podciekanie, rozstępy czy poziom cycków). Kochanie - czuję, że moje ciało się zmieniło, czuję się przez to mniej zmysłowa, obawiam się, czy nadal jestem dla ciebie pociągająca. Blokuje mnie to i dlatego czerpię mniej radości z seksu, a czasem nawet unikam bliskości. Czasem bardzo się wstydzę. Nie mówiłam ci o tym, bo sama nie do końca sobie uświadamiałam w czym problem. Teraz kiedy już wiem wiem tez co chcę zrobić żeby było lepiej. Przyda mi się twoje wsparcie (motywowanie do ćwiczeń, "czas wolny" na domowe spa czy zabiegi kosmetyczne typu depilacje - co tam ma sens itp.). Potrzebuje tez nowych ubrań, stare się na mnie nie nadają, mam teraz pełniejsza figurę, a donaszając stare łachy czuje się pozbawiona kobiecości.
        Byłoby mi też lepiej, gdybyś dał mi czas na oswojenie się - wolałabym przytłumione światło/ciemność dopóki nie poczuje się ze sobą troszkę pewniej, niepewnie czuję się tez gdy - więc wolałabym żebyśmy na razie nie robili tego, za to odpowiada mi gdy i chciałbym też.

        Myślę, że taka rozmowa oczyści atmosferę - twój mąż pewnie zachodzi w głowę, co się stało i martwi się, że go nie kochasz, przestał być atrakcyjny, masz kogoś, odmieniło ci się po dzieciach i przestał być ważny...jego euforia i radość po seksie to niekoniecznie satysfakcja z braku napięcia seksualnego - to także radość z bycia kochanym, bliskości, nadzieja, że jednak jest dobrze. Przypuszczam, że z jego punktu widzenia pragnie cię, bez analizowania, czy masz dwa nowe rozstępy, parę kilogramów in plus/minus czy co tam sobie zarzucasz. (Dlatego jestem przeciwna szczegółowym relacjom - po co ma zacząć dostrzegać coś czego nie widzi?).

        Powodzenia :)












        • krysia.paprotka Re: klasycznie... 01.09.14, 22:58
          Kurczę... Ale to tylko psychiczny problem jest, obiektywnie moje ciało naprawdę niewiele sie zmieniło, ważę mniej niż przed ciążą, nie mam ani jednego rozstępu... Ciąża oszczędziła mi najgorszego... Wiadomo, że zawsze można sie bardziej starać, ale nie mogę narzekać.

          Mimo tego czuję się styrana życiem ;)
          • twojabogini Re: klasycznie... 01.09.14, 23:15
            krysia.paprotka napisał:

            > Kurczę... Ale to tylko psychiczny problem jest, obiektywnie moje ciało naprawdę
            > niewiele sie zmieniło, ważę mniej niż przed ciążą, nie mam ani jednego rozstęp
            > u... Ciąża oszczędziła mi najgorszego... Wiadomo, że zawsze można sie bardziej
            > starać, ale nie mogę narzekać.


            Podawałam przykłady, z czym można mieć kłopoty. Nie ma tylko psychicznych problemów - zwłaszcza gdy rujnują bliskość w małżeństwie. Ja tam swoją bliznę po cc oceniałam jako zeszpecenie dożywotnie i miałam fiksa, że mąż ją widzi jak na mnie patrzy i że go to ode mnie odrzuca. Problem psyche nie ciała, ale mogło skończyć się katastrofą. Teraz dalej mam bliznę, nie przeszkadza mi to cieszyć się moim ciałem, seksem, bliskością.
          • hello-kitty2 Re: klasycznie... 02.09.14, 11:59
            krysia.paprotka napisał:

            > Mimo tego czuję się styrana życiem ;)

            Dlaczego czujesz sie styrana? To moze zrobcie sobie wakacje bez dzieci? Mozliwe to jest?
            • marek.zak1 Re: klasycznie... 02.09.14, 12:02
              hello-kitty2 napisała:

              > krysia.paprotka napisał:
              >
              Mimo tego czuję się styrana życiem ;)
              >
              > Dlaczego czujesz sie styrana?

              Codzienność, czyli dwoje małych dzieci, dom, może praca no i sex dwa razy w tygodniu. Nie starczy?
    • ajrinify Re: klasycznie... 02.09.14, 13:55
      Jak jest się w związku dłużej, to można zaobserwować, że potrzeby partnerów się zmieniają w czasie. Raz kobieta chce więcej i częściej, innym razem mężczyzna. Po co się rozliczać, komu zmieniło się libido po 11 latach?
      Jeśli ludzie się kochają i rozumieją swoje potrzeby, to robią wszystko, żeby życiowy partner był szczęśliwy i spełniony.
      Co za problem, Krysiu Paprotko, żebyś zrobiła lodzika swojemu mężowi, kiedy on ma już ból w krzyżu, a tobie się jeszcze nie chce? A dokąd on ma pójść ze swoimi potrzebami, jeśli nie do ciebie? Powiadasz, że jojczenie o seks jest niemęskie. A może postaw się w sytuacji, że ciebie skręca po trzech dniach, a facet jest ślepy na to, że chodzisz bez majtek w kusej koszulce, łasisz się i zmysłowo czarujesz wdziękami?
      Nie musisz się zmuszać do seksu. Dawanie dupy obraża i ciebie i twojego faceta. Ale naprawdę większość facetów (wszyscy?) uwielbia robienie laski, zaspokaja ich to, a nie angażuje kobiety tak jak zbliżenie (trwa też krócej ;>). Potraktuj to jak masaż, tyle że erotyczny. Gdyby mąż powiedział ci: "kochanie, tak bolą mnie plecy, rozmasujesz?", nie zrobiłabyś tego?
      Z autopsji wiem, że facet zapyta cię jedynie "czy jesteś pewna, kochanie, że ty nie chcesz?". A ty z wdziękiem odpowiesz "następnym razem, Miśku" (czy jak tam się sprośnie nazywacie).
      On też zapewne przytula cię kiedy nie zawsze ma na to ochotę, bo wie, że ty to lubisz, albo chodzi z tobą na filmy, których sam nie lubi, a może odwiedza z tobą znajomych, których tylko ty lubisz, a może uprawia jakiś sport, żeby tobie było przyjemnie.
      Bycie razem to zrozumienie swoich potrzeb. Ok, nie będę powtarzać fazesów. Po prostu zastanów się, co on ci daje, a by nie musiał, a robi to tylko dlatego, że cię kocha.

      Uprawiasz sport kilka razy w tygodniu, czujesz się zmęczona z wielu powodów. Może warto odpuścić jeden trening w tygodniu i zachować trochę energii na inne cele? ;]

      Jeśli ktoś już podnosił te argumenty, to przepraszam za powtórki, ale nie miałam czasu czytać wszystkich elaboratów ;>
      • twojabogini Re: klasycznie... 02.09.14, 17:00
        Kompletnie się nie zgadzam. Jeśli ktoś chce "spuścić z krzyża", zarówno kobieta jak i męzczyzna - a partner/ka chwilowo nie ma ochoty, to się sprawę załatwia samodzielnie. Jeśli ma się ochotę na seks z partnerem/ką i akurat druga strona nie ma ochoty - to wtedy można poprosić partnera o chwilę uwagi - bo w gruncie rzeczy o nią chodzi. Partner/ka to nie darmowy masturbator (a właśnie -jest masa fajnych gadżetów masturbacyjnych, a nie każdy człowiek i nie zawsze i wszędzie lubi być takim gadżetem, a jak się lubi masturbowanie to się wiąże z osoba która gadżetem być lubi).

        Jeśli partner/ka chodzi do kina na nielubiane filmy czy do znajomych których nie lubi, albo uprawia sport żeby jej/jemu było miło - to niech jak najszybciej przestanie, jeśli robi to wbrew sobie. A jeśli czuje chęć poświęcania się - to niech nie sadzi, że każdy tak ma i że należy się nagroda, a już na pewno nie dostępność seksualna.

        Chodzenie na filmy których się nie lubi, żeby parterowi/ce było miło to nie jest wyraz zrozumienia potrzeb, tylko kurewska manipulacja, i zadłużanie partnera - ja się poświęcam teraz, to ty się poświęcisz kiedy ja cie poproszę (choćby o danie dupy jak mi ciśnienie w jądrach podskoczy). Tak trudno powiedzieć - nie znoszę amerykańskich filmów sensacyjnych, umów się do kina z kimś innym? Nie idę do Jadźki bo mnie irytuje? To jest zrozumienie potrzeb - rozumiem, ze potrzebujesz się spotykać z Heńkiem, a ty rozumiesz, że ja nie mam takiej potrzeby. To jedyny sposób żeby nikt się nie poświęcał, żeby nie były zaciągane "zobowiązania" i nikt nie czuł, że będąc w związku robi coś wbrew sobie.

        • hello-kitty2 Re: klasycznie... 02.09.14, 19:00
          twojabogini napisała:

          > Kompletnie się nie zgadzam. (...)

          Boginii przybij piatke! ;)

          ps aproppo upodoban masturbacyjnych: mam te kulki gejszy ale one sa zlaczone (?!)
          • lybbla Re: klasycznie... 03.09.14, 02:27
            Czy wyście się na nicki pozamieniali?

            > Moim zdaniem autorka straciła ochotę na seks z mężem.

            > Na tą opcję "jestem z niewłaściwą osobą" zwrócił mi uwagę znajomy terapeuta, > który twierdzi, że to podejście odpowiada za wiele przypadków kobiecej
            > abstynencji seksualnej w związkach. Mężczyzna sądzi wtedy, że "przestał się
            > podobać", nie bierze pod uwagę, że nigdy nie był obiektem miłości,
            > został jedynie
            > z premedytacją uwiedziony i w stanie oszołomienia doprowadzony do ołtarza.

            Kto powyższe napisał?

            O ile w wątku Madison County mamy klasyk związany z następującymi mundrościami forumowymi

            -jeśli na początku nie było fajerwerków to mało prawdopodobne, że się pojawią
            -wybieraj sytuacje, które rokują
            -uważaj na jakie stanowisko aplikujesz

            O tyle tu nie mniej klasyczne

            na początku jest: jak to cudownie, że On na mnie leci
            na końcu za: bo on nie robi tego dla mnie tylko dla seksu

            W kwestii spuszczania z krzyża. Czy nie moglibyśmy używać frazy:
            uwolnienie energii wulkanu?

            Co złego, że się kobieta masturbuje o moje ciało? No co?
            Schlebia mi to. Staram się nie przeszkadzać i podziwiać.
            • urquhart "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właściwą? 03.09.14, 07:40
              > Na tą opcję "jestem z niewłaściwą osobą" zwrócił mi uwagę znajomy terapeuta, > który twierdzi, że to podejście odpowiada za wiele przypadków kobiecej
              > abstynencji seksualnej w związkach
              >
              > Kto powyższe napisał?

              To przecież nic nowego. TB potwierdza tu ustalenia PE które przecież tak rozsierdzają feministki, że kobiety wkręca i zwilża bezwarunkowo tylko parę procent męskiego grona w każdej badanej populacji jedynie, "najlepszych genów", tych co się wykazali udowodnili przewagę i zdobyli pozycje.
              PUA zaś zbierają wiedzę jak się w przyrodzie maskować i upodobnić do tej grupy nawet nie mając tych cech.
              No ale mężczyzn tych jest skończona niewielka liczba, a każda babka chce mieć partnera i to na wyłączność żeby się nim z nikim nie dzielić :)
              No przecież to wymagania z definicji nie do pogodzenia i większość babek musi wpaść w tą w pułapkę "jestem z niewłaściwą osobą".
              No i jak pogodzić te podstawowe sprzeczności?
              Pomijając podstawową strategię kobiet z punktu widzenia psychoewo żeby dawać dupy bez zwilżenia partnerowi długookresowemu zapewniającemu stabilizację i bezpieczeńśtwo, czekając na okazję kiedy zwilży partner krótkoterminowy ten "idealny kochanek" doświadczony, "potrafiący rozbudzać", który znajdzie wolną chwilę w napiętym kalendarzu? :)
              • wont Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 09:41
                urquhart napisał:

                > To przecież nic nowego. TB potwierdza tu ustalenia PE które przecież tak rozsie
                > rdzają feministki, że kobiety wkręca i zwilża bezwarunkowo tylko parę procent m
                > ęskiego grona w każdej badanej populacji jedynie, "najlepszych genów", tych co
                > się wykazali udowodnili przewagę i zdobyli pozycje.
                -----------------
                Nie chce dyskutowac z ustaleniami PE (Psychologii Ewolucyjnej czy tez Parlamentu Europejskiego; he he ciekawe kiedy tym sie chlopcy zajma), ani jednej ksiazki w tym temacie nie przeczytalem, ale na mojego nosa to moze ustalenia te sa bardziej zniuansowane niz je przedstawiasz. Albo ja zle Ciebie czytam.

                Piszesz, ze kobiety kreci i zwilza bezwarunkowo tylko kilka procent meskiej populacji (mezczyzni zwyciescy). No ale tak przeciez nie jest, wystarczy sie rozejrzec. Rozna kobiety kreca rozni mezczyzni w roznym czasie, miejscu i okolicznosciach.

                Sa kobiety, ktore kreca romantyczni looserzy, niedocenieni poeci klecacy swoje wiersze na poddaszu rozlatujacej sie kamienicy i pieprzacy sie na podgnilym materacu, a czasem w ogole nie pieprzacy sie z uwagi na zaawansowany alkoholizm, nerwice, depresje, impotencje czy co tam jeszcze. Sa kobiety, ktore zwilzaja "romantyczne karki" (czyli, jak one to nazywaja - "czuli barbarzyncy"). Sa kobiety, ktore zwilzaja socjopaci nie okazujacy ludzkich uczuc (czyli "nieczuli barbarzyncy").

                Sa oczywiscie jakies kanony, wspolne dla wszystkich jesli nie wiekszosci typow, w stylu - "miej wyjebane a bedzie ci dane", "trzymaj sie ramy to sie nie posramy" etc., ale ja nie zgadzam sie z twierdzeniem, ze "tylko kilka procent mezczyzn zwilza".

                Byc moze tylko kilka procent mezczyzn zwilza dana kobiete, ale inna kobiete moze zwilzac juz INNE kilka procent mezczyzn. Dlatego tez moim zdaniem tak wazne jest dobranie sie na samym poczatku i nie bawienie sie w jakiekolwiek "wychodzenie" dziewczyny. Jak nie zwilza na poczatku, to tym bardziej pozniej, za kilka lat, nie bedzie zwilzac. Dlatego tez, wydaje mi sie, PUA zwraca taka uwage na selekcje, odsiewanie zlych kandydatek na dziewczyne. Niejaki Pawel Grzywocz, ktory skupia sie w PUA na budowaniu zwiazkow dlugoterminowych tak troche poetycko, byc moze fatalistycznie ale na pewno realistycznie powtarza - "w jednym zyciu, z jedna kobieta ma sie tylko jedna szanse". Inne, mniej "romantyczne" he he nurty PUA okreslaja to dosadniej: "next, kurwa" :)
                • hello-kitty2 Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 10:15
                  wont napisał:

                  > Byc moze tylko kilka procent mezczyzn zwilza dana kobiete,

                  Kilka procent mezczyzn zwilza hurtowo kobiety = wiekszosc kobiet = prawie kazda.

                  So "Tylko kilka procent mezczyzn zwilza" nie dana, a +/- KAZDA "kobiete".

                  W miedzyczasie kobieta bierze bardziej lub mniej udanych zastepcow ;) Co wyglada z boku tak: "Rozne kobiety kreca rozni mezczyzni w roznym czasie, miejscu i okolicznosciach."
                  • wont Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 10:59
                    hello-kitty2 napisała:

                    > Kilka procent mezczyzn zwilza hurtowo kobiety = wiekszosc kobiet = prawie kazda
                    -----------------
                    No to jesli to prawda, to ja Wam dziewczyny bardzo wspolczuje :) Poniekad tlumaczyloby to fakt, ze tak sie nawzajem nie lubicie :) Ja myslalem, ze to dlatego, ze sie po prostu dobrze na sobie znacie :)

                    Mezczyzni maja lepiej. Mam kumpla (teraz niestety juz od paru lat w zwiazku) - moglismy zawsze isc we dwoch na dziewczyny. Co mi sie ktoras podobala - jemu nie. I na odwrot :)

                    > So "Tylko kilka procent mezczyzn zwilza" nie dana, a +/- KAZDA "kobiete".
                    >
                    > W miedzyczasie kobieta bierze bardziej lub mniej udanych zastepcow ;) Co wyglad
                    > a z boku tak: "Rozne kobiety kreca rozni mezczyzni w roznym czasie, miejscu i o
                    > kolicznosciach."
                    ---------------------
                    To chyba nie jest tak. Charles Bukowski, Woody Allen, kogos bym jeszcze wymienil ale mam teraz pustke w glowie - oni nie byli przeciez "mniej lub bardziej udanymi zastepcami" Paula Newmana czy mlodego Roberta Redforda. Po prostu zajeli jakas nisze i sie okopali :)
                    • hello-kitty2 Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 11:42
                      wont napisał:

                      > No to jesli to prawda, to ja Wam dziewczyny bardzo wspolczuje :) Poniekad tluma
                      > czyloby to fakt, ze tak sie nawzajem nie lubicie :) Ja myslalem, ze to dlatego,
                      > ze sie po prostu dobrze na sobie znacie :)

                      Zanim zaczniesz wspolczuc to polecam przypomnienie sobie fajnego opracowania Yorica: co PE twierdzi, a czego nie?
                      forum.gazeta.pl/forum/w,15128,152811690,153203958,Podstawowe_nieporozumienia_w_odbiorze_psychoewo.html
                      > Mezczyzni maja lepiej. Mam kumpla (teraz niestety juz od paru lat w zwiazku) -
                      > moglismy zawsze isc we dwoch na dziewczyny. Co mi sie ktoras podobala - jemu n
                      > ie. I na odwrot :)

                      A co ma podobanie sie do zwilzania? ;-) Ja za podobajacy sie ideal uwazam: bruneta, z gestymi, czarnymi wlosami i jasnymi oczami, w typie Dorocinskiego, a zwilzaja mnie tak rozne, niespodziewane typy ;)

                      • wont Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 12:03
                        Przeczytalem ten wpis yorica, ktory zalinkowalas. OK, byc moze o tym wlasnie mowi psychoewo. Tyle, ze ja sie z tym nie zgadzam. Mowie o sobie ale wydaje mi sie, ze podobnie jak ja ma wiecej osob, byc moze wiekszosc.

                        Po co ja mam wyceniac "wartosc rynkowa" partnera? Jakie to ma dla mnie w ogole znaczenie? Wazne, zeby kobieta MI sie podobala, zwilzala, spelniala inne MOJE wymagania. A to, ze sie innemu/innym podoba albo nie podoba to jaka to ma dla mnie wartosc? Jak sie innym nie podoba to co - wstyd? Albo jak sie innym podoba - duma? :) Ludzie... ech.

                        OK, zostawmy juz atrakcyjnosc subiektywna vs obiektywna. A milosc? Przyjazn? Przywiazanie? Wspolne piekne wspomnienia i doswiadczenia? Przeciez to tez nalezy dodac do rownania. Ale to sa czynniki tez tak subiektywne, ze moga miec wartosc tylko dla mnie. Dla nikogo innego.

                        • urquhart Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 12:37
                          Rozmydlasz pojęcia , wartości miłość przyjaźń to uczucia wyższe które człowiek kontroluje. Pożądanie to atawistyczne uczucia których nie kontroluje świadomie. Jedno z drugim często jest niespojne.
                          I nie tworzy sumy z punktu widzenia zwilzania.
                          Przyjaźń miłość spowoduje że partnera będzie lojalna , może nawet oddana i zdolna do poświęcen ale na sucho :)
                          Ato że wnioski z psychoewo które próbuje badać zależności i uzasadnić je co powoduje to atawistyczne zwilzania są budzące sprzeciw i burzace poczucie porządku i sprawiedliwości to inna sprawa.
                          • wont Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 13:15
                            urquhart napisał:

                            > Rozmydlasz pojęcia , wartości miłość przyjaźń to uczucia wyższe które człowiek
                            > kontroluje. Pożądanie to atawistyczne uczucia których nie kontroluje świadomie.
                            > Jedno z drugim często jest niespojne.
                            ------------------
                            Niczego nie rozmydlam. Wiem, ze jest roznica pomiedzy pozadaniem a miloscia czy przyjaznia. Odnosilem sie do wpisu yorica, ktory uprzejmie zalinkowala hello-kitty. A tam nie bylo mowy o "pozadaniu" jako takim, tylko o calym pakiecie - "wartosci rynkowej partnera". No, chyba przyznasz, ze do dokonania subiektywnej oceny wartosci partnera nalezy wziac, oprocz pozadania, jednak tez takie elementy jak milosc czy przyjazn?
                            • hello-kitty2 Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 13:21
                              wont napisał:

                              > Niczego nie rozmydlam. Wiem, ze jest roznica pomiedzy pozadaniem a miloscia czy
                              > przyjaznia. Odnosilem sie do wpisu yorica, ktory uprzejmie zalinkowala hello-k
                              > itty. A tam nie bylo mowy o "pozadaniu" jako takim, tylko o calym pakiecie - "w
                              > artosci rynkowej partnera". No, chyba przyznasz, ze do dokonania subiektywnej o
                              > ceny wartosci partnera nalezy wziac, oprocz pozadania, jednak tez takie element
                              > y jak milosc czy przyjazn?

                              No nie, bo nie bedzie to wtedy wartoscia RYNKOWA.
                              • wont Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 13:37
                                hello-kitty2 napisała:
                                > No nie, bo nie bedzie to wtedy wartoscia RYNKOWA.
                                -------------------
                                No wlasnie :) O tym wlasnie przeciez pisze. Ze nie rozumiem co komu po wartosci "obiektywnej", "rynkowej". Dla mnie liczy sie tylko wartosc "subiektywna". No zalozmy, ze wpadlem w oko Jennifer Anniston. Podobno duza wartosc rynkowa, jest w piecdziesatce czy setce najpiekniejszych kobiet Hollywood, z Bradem chodzila. I pewnie z innymi tez. Ale mi sie nie podoba. Jakby miala wypadek na ulicy to nawet nie schylibym sie jej pomoc. Na choooj mi jej wartosc rynkowa?
                                • hello-kitty2 Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 13:49
                                  wont napisał:

                                  > No wlasnie :) O tym wlasnie przeciez pisze. Ze nie rozumiem co komu po wartosci
                                  > "obiektywnej", "rynkowej". Dla mnie liczy sie tylko wartosc "subiektywna". No
                                  > zalozmy, ze wpadlem w oko Jennifer Anniston. Podobno duza wartosc rynkowa, jest
                                  > w piecdziesatce czy setce najpiekniejszych kobiet Hollywood, z Bradem chodzila
                                  > . I pewnie z innymi tez. Ale mi sie nie podoba. Jakby miala wypadek na ulicy to
                                  > nawet nie schylibym sie jej pomoc. Na choooj mi jej wartosc rynkowa?

                                  Wartosc rynkowa to wartosc podstawowa, ktorej nie regulujesz sobie rozumowo-uczuciowo ani jej sporego obnizenia nie kompensujesz uczuciami. To wartosc, ktora mierzysz drgnieciem fiuta.

                                  Inny przyklad: masz babke, ktorej wartosc rynkowa jest wysoka, kochasz ja i sie z nia przyjaznisz. Nagle babka lapie +30 kg. Jej wartosc rynkowa spada do zera = jest przezroczysta dla mezczyzn. I teraz wg Ciebie, w Twoich oczach jej wartosc sie nie obniza, bo Ty mierzysz jej wartosc subiektywnie-uczuciowo i ochoczo sie z nia dalej bzykasz?
                                  • wont Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 14:01
                                    hello-kitty2 napisała:

                                    > Wartosc rynkowa to wartosc podstawowa, ktorej nie regulujesz sobie rozumowo-ucz
                                    > uciowo ani jej sporego obnizenia nie kompensujesz uczuciami. To wartosc, ktora
                                    > mierzysz drgnieciem fiuta.
                                    ---------------
                                    Wartosc, ktora mierze drgnieciem MOJEGO fiuta to jest wartosc subiektywna. I tylko taka wartosc mnie interesuje. Wartosc rynkowa, to wartosc obiektywna, mierzona drganiem innych fiutow. Co mi po tym, ze na widok mojej kobiety drgaja albo nie drgaja inne fiuty. Wazne, zeby moj drgal. Nosz kurde, czy ktos tu jeszcze oprocz kutasow czy cipek liznal troche ekonomii? Taka jest definicja wartosci rynkowej. Jak tworcy psychoewo mieli cos innego na mysli to popelnili blad i niech go po prostu naprawia.

                                    > Inny przyklad: masz babke, ktorej wartosc rynkowa jest wysoka, kochasz ja i sie
                                    > z nia przyjaznisz. Nagle babka lapie +30 kg. Jej wartosc rynkowa spada do zera
                                    > = jest przezroczysta dla mezczyzn. I teraz wg Ciebie, w Twoich oczach jej wart
                                    > osc sie nie obniza, bo Ty mierzysz jej wartosc subiektywnie-uczuciowo i ochoczo
                                    > sie z nia dalej bzykasz?
                                    -------------------
                                    Znowu, jedyne co moge zrobic to sie powtorzyc - jezeli mnie nadal tak samo kreci to, pomimo ze jej wartosc rynkowa spadla, jej subiektywna wartosc w moich oczach pozostala bez zmian. Tyle teorii. W praktyce, jakby mi sie kobieta tak zapuscila to byl dal ultimatum i czas na poprawe, a nie po prostu odszedl - wlasnie dlatego, ze mnie cos glebszego z nia laczy. I tego samego oczekiwalbym od kobiety, gdybym sam sie zapuscil.
                                    • mabelle2000 Re: "jestem z niewłaściwą osobą" - a kto z właści 03.09.14, 14:33
                                      wont napisał:

                                      > Wartosc, ktora mierze drgnieciem MOJEGO fiuta to jest wartosc subiektywna. I ty
                                      > lko taka wartosc mnie interesuje. Wartosc rynkowa, to wartosc obiektywna, mierz
                                      > ona drganiem innych fiutow. Co mi po tym, ze na widok mojej kobiety drgaja albo
                                      > nie drgaja inne fiuty. Wazne, zeby moj drgal.

                                      I slusznie :-) Psychoewo zdaje sie zaklada, ze zwilzac ma mnie gosciu o okreslonych zasobach, pozycji bla, bla..itd. a mnie zwilza ten, ktory rokuje, ze dzieki niemu otrzymam seksualna nagrode. No wiec trudno, zeby zwilzal mnie gosciu tylko dlatego, ze na jego widok wilgotnieje innym kobietom. Co innego gdy czynnie deklaruje gotowosc wspolpracy ze mna i daleko idaca chec seksualnego zadowolenia mnie...hmmm... no taki mnie na pewno zwilzy ;-)
                                      Co do wartosci rynkowej, absolutnie zadnej nie przedstawia dla mnie facet, ktoremu jest wszystko jedno czy bedzie posuwal chetna czy niechetna cipke. Skoro zadowoli sie byle czym i jeszcze oficjalnie sie tym chwali, to znaczy, ze nie mam co liczyc na jego wiedze, finezje czy umiejetnosci. Juz nawet nie bycie dobrym kochankiem, ale brak ambicji w tym kierunku powoduje, ze wartosc mezczyny, przynajmniej dla mnie, spada do zera..
                                      • urquhart Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagrodę? 04.09.14, 07:01
                                        > I slusznie :-) Psychoewo zdaje sie zaklada, ze zwilzac ma mnie gosciu o okreslo
                                        > nych zasobach, pozycji bla, bla..itd. a mnie zwilza ten, ktory rokuje, ze dziek
                                        > i niemu otrzymam seksualna nagrode.

                                        I to sedno niezrozumienia o co biega.
                                        Jeżeli już to psychowo próbuje wyjaśniać skąd się bierze to zwilżanie, pomimo że danej jednostce wydaje się że kierują ją racjonalne powody nie atawizm.
                                        Proste badanie.
                                        Brali mężczyzn powyżej średniej wyglądu i badali jak są oceniani przez badane kobiety co do atrakcyjności seksualnej. Byli ci sami oni w kombinezonach robotniczych, modnych ciuchach, a potem mundurach policyjnych, pilotów i wojskowych.
                                        I ci sami co innych ubraniach ocenani byli jako nieatrakcyjni w mundurach nagle okazywali się bardzo atrakcyjni i zakwalifikowani do niewielkiej grupy z którą kobiety miałyby ochotę spędzić noc, a w kombinezonach robotników jako bardzo nieatrakcyjni.
                                        Ot proza życia.
                                        Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagrodę?
                                        Nie on ma atrybut Władzy i Pozycji.
                                        • mabelle2000 Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 09:53
                                          urquhart napisał:
                                          > Brali mężczyzn powyżej średniej wyglądu i badali jak są oceniani przez badane k
                                          > obiety co do atrakcyjności seksualnej. Byli ci sami oni w kombinezonach robotni
                                          > czych, modnych ciuchach, a potem mundurach policyjnych, pilotów i wojskowych.
                                          > I ci sami co innych ubraniach ocenani byli jako nieatrakcyjni w mundurach nagle
                                          > okazywali się bardzo atrakcyjni i zakwalifikowani do niewielkiej grupy z któr
                                          > ą kobiety miałyby ochotę spędzić noc

                                          Urqu, to zdradz mi jeszcze prosze z jakiej grupy spolecznej byly te kobiety wybrane do badan i czy one rzeczywiscie ocenialy atrakcyjnosc seksualna, bo mam powazne watpliwosci.

                                          > a w kombinezonach robotników jako bardzo
                                          > nieatrakcyjni.

                                          Taaa, slynny "polski hydraulik" z reklamy tez ma Atrybut Wladzy i Pozycji, a daje Ci glowe ze zwilza niejedna ;-)

                                        • mojemail3 Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 10:15
                                          urquhart napisał:

                                          > Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagrodę?
                                          > Nie on ma atrybut Władzy i Pozycji.

                                          Chyba nie w tym rzecz, przecież przeciętny policjant czy wojskowy to władzy i pozycji specjalnej nie ma...Może jak to jest młody i przystojny "mundurowy" to jest na czym oko zawiesić? Poza tym polscy policjanci są niezwykle mili i uprzejmi, może to to ;-)
                                          Władzę i pozycję mają stare obleśne dziady w polityce i biznesie, ale to już inna kategoria podniet dla pań...
                                          • mabelle2000 Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 10:27
                                            mojemail3 napisała:

                                            > Chyba nie w tym rzecz, przecież przeciętny policjant czy wojskowy to władzy i p
                                            > ozycji specjalnej nie ma...Może jak to jest młody i przystojny "mundurowy" to j
                                            > est na czym oko zawiesić? Poza tym polscy policjanci są niezwykle mili i uprzej
                                            > mi, może to to ;-)
                                            :-)
                                            Mnie sie wydaje, ze Urqu chce przeforsowac teze, ze kobiety zawsze ocenia atrakcyjniej seksualnie mezczyn, ktorych ubior zdradza wysoka pozycje spoleczna. Skoro ci sami ubrani w mundur zwilzaja, a ubrani w ciuchy robocze juz nie, no to wniosek moze byc tylko jeden ;-)
                                            Sprobowalam wyobrazic sobie taki eksperyment. Poniewaz podstawa takich badan, tak mysle, jest dokladne zrozumienie polecenia, wiec gdybym miala oceniac atrakcyjnosc seksualna, to watpie, zebym ubranie w ogole wziela pod uwage. Raczej bardziej skupilabym sie na zarysie sylwetki pod tym ubraniem.
                                            • druginudziarz Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 11:15
                                              mabelle2000 napisała:

                                              > Sprobowalam wyobrazic sobie taki eksperyment. Poniewaz podstawa takich badan, t
                                              > ak mysle, jest dokladne zrozumienie polecenia, wiec gdybym miala oceniac atrakc
                                              > yjnosc seksualna, to watpie, zebym ubranie w ogole wziela pod uwage. Raczej bar
                                              > dziej skupilabym sie na zarysie sylwetki pod tym ubraniem.

                                              Wątpię? raczej? no to i tak już nieźle.
                                              • mabelle2000 Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 11:19
                                                druginudziarz napisał:

                                                > Wątpię? raczej? no to i tak już nieźle.

                                                A co, zwykle masz do czynienie z blondynkami, ktore prosisz o loda, a one przynosza ci truskawkowe z zamrazarki ? :-)
                                                • druginudziarz Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 11:23
                                                  mabelle2000 napisała:

                                                  > druginudziarz napisał:
                                                  >
                                                  > > Wątpię? raczej? no to i tak już nieźle.
                                                  >
                                                  > A co, zwykle masz do czynienie z blondynkami, ktore prosisz o loda, a one przyn
                                                  > osza ci truskawkowe z zamrazarki ? :-)

                                                  Nieogarniam tej metafory ale spoko.
                                                  Tak wrazie czego wytłumaczę się, że wyraziłęm swój podziw, że jednak masz jakiekolwiek wątpliwosci, bo to wskazuje obszar do dyskusji. Ale niech urqu albo yoric z Toba o tych ubraniach dyskutują ;)
                                            • rekreativa Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 16:58
                                              No akurat to jest dosyć proste: ubrania robocze są nieatrakcyjne, workowate i nikt w nich dobrze nie wygląda.
                                              Natomiast w mundurze nawet ktoś niezbyt zbudowany od razu się prezentuje szykowniej. I taka to tajemnica. Z władzą i pozycją gówno wspólnego mająca.
                                              • urquhart Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 18:04
                                                rekreativa napisała:

                                                > niej. I taka to tajemnica. Z władzą i pozycją gówno wspólnego mająca.

                                                A może nikt nie wziął pod uwagę że byli w czapkach a to jest najważniejsze?

                                                Czy Tobie udzieliło się widzieć w środowisku naukowców z usa stado kompletnych debili którzy dorwali się do pieniędzy z grantów, czy może siebie za geniusza?

                                                Masz tu o szczegółach badań Bussa:
                                                www.stowarzyszeniefidesetratio.pl/Presentations0/10Polcyna2013.pdf
                                                • mabelle2000 Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 18:15
                                                  urquhart napisał:

                                                  > Czy Tobie udzieliło się widzieć w środowisku naukowców z usa stado kompletnych
                                                  > debili którzy dorwali się do pieniędzy z grantów, czy może siebie za geniusza?

                                                  Za stado kompletnych debili to moze nie, ale przypomnialy mi sie wszystkie dowcipy o policjantach, wiec zrozumiale, ze troche sceptycznie podchodze do rewelacji gloszonych przez panow naukowcow :-)
                                                • rekreativa Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 21:35
                                                  No tak, bo jak naukowcy z USA, to już trzeba nabożnie klękać i przyjąć wszystko na klatę bez krzty wątpliwości...

                                                  A nawiasem mówiąc, którą wersję tej samej pani faceci uznaliby statystycznie za bardziej atrakcyjną - w roboczym, niekształtnym kombinezonie, czy w dopasowanym do ciała mundurze ze spódniczką przed kolano?
                                                  • urquhart Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 21:59
                                                    > A nawiasem mówiąc, którą wersję tej samej pani faceci uznaliby statystycznie za
                                                    > bardziej atrakcyjną - w roboczym, niekształtnym kombinezonie, czy w dopasowany
                                                    > m do ciała mundurze ze spódniczką przed kolano?

                                                    Omieliłaś mnie w sumie do odkrywania własnej genialności i rzucania wyzwania bezmyślnym haburgerom.
                                                    Kontynuując przebysk geniuszu że najważniejsza jest jednak czapka, przecież kobietom podobają się wysocy mężczyźni, a w czapce zawsze przybywa facetowi parę centymetrów więcej. To oczywiste!
                                                  • rekreativa Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 22:20
                                                    A na pytanie nie odpowiedziałeś.

                                                    I naprawdę to według Ciebie takie nieprawdopodobne, że część przynajmniej kobiet uzna faceta w mundurze za atrakcyjniejszego, ponieważ po prostu wygląda zgrabniej niż w ciuchach roboczych?
                                                  • urquhart Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 04.09.14, 22:49
                                                    No mam jeszcze w pamięci złożony opis komplikacji różnych wersji eksperymentu żeby wyeliminować taki wpływ. Tłumaczenie komuś kto chce to podważyć a nie jest ciekawy jak było jest bez sensu.
                                                    Tamte mundury to nie były mundury SS czy Abwery od Hugo Bossa i niewiele było zgrabnych.
                                                    Widziałaś "praktyczne" i "wygodne" nowe mundury polskiej policji czy straży miejskiej? Wyglądają w tym jak ostanie dziady i banda bezdomnych.

                                                    Co do odpowiedzi, tak babki w mundurach też wyglądają atrakcyjniej i zgrabniej. O ile są obcisłe.
                                                    .www.crazyladies.pl/prod_10237_kostium-kadetka-m
                                                    www.crazyladies.pl/prod_9354_kostium-sexy-pani-oficer-m
                                                  • druginudziarz Re: Czy facet w mundurze zapewnia seksualną nagro 05.09.14, 00:07
                                                    rekreativa napisała:

                                                    > A na pytanie nie odpowiedziałeś.
                                                    >
                                                    > I naprawdę to według Ciebie takie nieprawdopodobne, że część przynajmniej kobie
                                                    > t uzna faceta w mundurze za atrakcyjniejszego, ponieważ po prostu wygląda zgrab
                                                    > niej niż w ciuchach roboczych?

                                                    Nie wiem jakie ciuchy robocze masz na myśli ale teraz w tego typu się chodzi:
                                                    www.odziezdopracy.waw.pl/attachments/Image/SIRIUS_ubrania_robocze.jpg?template=generic
                                              • kutuzow Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 10:36
                                                rekreativa napisała:

                                                > No akurat to jest dosyć proste: ubrania robocze są nieatrakcyjne, workowate i n
                                                > ikt w nich dobrze nie wygląda.
                                                > Natomiast w mundurze nawet ktoś niezbyt zbudowany od razu się prezentuje szykow
                                                > niej. I taka to tajemnica. Z władzą i pozycją gówno wspólnego mająca.

                                                Przyznam, że zastanowiło mnie to co napisałaś. Na początku nawet miałem przyznać rację, bo faktycznie łatwo sobie wyobrazić niechlujny ubiór robotnika vs ładny mundur. Gdy jednak zacząłem nad tym głębiej się zastanawiać, doszedłem do wniosku że to jednak tylko taki pozorny powód.

                                                Zobacz, że bardzo ładne mundury (różne -do wyboru do koloru) mają odźwierni i boy-e hotelowi w lepszych hotelach. przykład:
                                                www.goscinnakamienica.pl/s1066/0168012feebdd1b89ea3edce5f91820c.jpg
                                                Mogę się jednak założyć, że tak ubrany gość nadal uchodziłby za mniej przystojnego, niż gdyby założył dowolny inny mundur który kojarzy się z władzą (lub pozycją).

                                                Inny przykład, myślę że gdyby grupie pielęgniarek pokazać zdjęcia tych samych aktorów ubranych najpierw w stroje pielęgniarzy, a potem w stroje lekarzy (plus akcesoria typu stetoskop, zdjecie RTG), to Ci sami w strojach lekarskich wydawaliby się dużo przystojniejsi, mimo iż dla osób postronych różnica w stroju wydawałaby się symboliczna (detale).

                                                W drugą stronę. Jednocześnie łatwo jest mi sobie wyobrazić sytuację, gdzie tak samo "zrobiona" aktorka (makijaż, te same dodatki, fryzura), raz przedstawiona jako np. kelnerka a raz jako pracownica biurowa* jest tak samo atrakcyjna dla facetów. My bowiem bardziej oceniamy urodę samą w sobie niż otoczkę świadczącą o zasobach. To ma zresztą przełożenie na rynku matrymonialnym.

                                                * biurowa z jednym zastrzeżeniem -bez rzeczy które wydają się byc sexy dla okreslonej grupy -czyli np. okulary, widoczne pończochy itp. Na portalach z porno jest nawet osobna grupa "Office" dla tych co to tęsknią za czasami gdy seks z sekretarką nie skutkował automatycznym oskarżeniem o molestowanie.
                                                • mojemail3 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 12:19
                                                  kutuzow napisał:

                                                  > Mogę się jednak założyć, że tak ubrany gość nadal uchodziłby za mniej przystojn
                                                  > ego, niż gdyby założył dowolny inny mundur który kojarzy się z władzą (lub pozy
                                                  > cją).

                                                  Dobrze, dobrze, my kobiety lecimy na kasę, władzę i pozycję, jak łatwiej z tym przeświadczeniem żyć i starzeć się, proszę bardzo, na zdrowie.
                                                  Jednak nie przypominam sobie, żeby np. na studiach bardziej mnie interesowali starsi wykładowcy od mich rówieśników...

                                                  > W drugą stronę. Jednocześnie łatwo jest mi sobie wyobrazić sytuację, gdzie tak
                                                  > samo "zrobiona" aktorka (makijaż, te same dodatki, fryzura), raz przedstawiona
                                                  > jako np. kelnerka a raz jako pracownica biurowa* jest tak samo atrakcyjna dla f
                                                  > acetów. My bowiem bardziej oceniamy urodę samą w sobie niż otoczkę świadczącą o
                                                  > zasobach. To ma zresztą przełożenie na rynku matrymonialnym.

                                                  Najlepiej,żeby jeszcze była niemową, ta kelnerka, czy sprzątaczka, co tam obycie, wykształcenie, jeśli rozpatrujemy tę urodę w jednym celu, konsumpcji ;-)
                                                  Wcale się nie nabijam, naprawdę rozumiem.

                                                  > * biurowa z jednym zastrzeżeniem -bez rzeczy które wydają się byc sexy dla okre
                                                  > slonej grupy -czyli np. okulary, widoczne pończochy itp. Na portalach z porno j
                                                  > est nawet osobna grupa "Office" dla tych co to tęsknią za czasami gdy seks z se
                                                  > kretarką nie skutkował automatycznym oskarżeniem o molestowanie.

                                                  No, dobra biurwa to jest to ;-)
                                                • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 12:36
                                                  kutuzow napisał:
                                                  > Inny przykład, myślę że gdyby grupie pielęgniarek pokazać zdjęcia tych samych a
                                                  > ktorów ubranych najpierw w stroje pielęgniarzy, a potem w stroje lekarzy (plus
                                                  > akcesoria typu stetoskop, zdjecie RTG), to Ci sami w strojach lekarskich wydawa
                                                  > liby się dużo przystojniejsi, mimo iż dla osób postronych różnica w stroju wyda
                                                  > wałaby się symboliczna (detale).

                                                  Myslalam, ze Urqu cos wiecej napisze o tym badaniu, ale zamilkl.
                                                  Nie wiem wiec w dalszym ciagu jakie polecenie zadano tym kobietom i co im kazano oceniac.
                                                  Skoro Ci sami naukowcy twierdza, ze kobiety, w przeciwienstwie do mezczyzn, NIE SA wzrokowcami, to dlaczego pokazano im zdjecia mezczyzn i kazano oceniac ich atrakcyjnosc seksualna wlasnie na podstawie zdjecia ?
                                                  Jezeli dostaje polecenie (mowie za siebie) ocenienia ATRAKCYJNOSCI SEKSUALNEJ to chyba logiczne, ze nie skupiam sie na ubraniu ? Ty bys sie skupial na nogach, piersiach i wlosach kobiety, czy patrzyl na szmatki w jakie jest ubrana ?
                                                • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 12:47
                                                  kutuzow napisał:

                                                  > Mogę się jednak założyć, że tak ubrany gość nadal uchodziłby za mniej przystojn
                                                  > ego, niż gdyby założył dowolny inny mundur który kojarzy się z władzą (lub pozy
                                                  > cją).

                                                  No to zastanowmy sie, kto z mundurowych w naszym pieknym kraju ma taka pozycje, ze az zwilza kobiety. W zalinkowanym przez Urqu artykule najwyzej plasowali sie wojskowi. Tylko czy czasem w Polsce bardzo lekcewazaco i pogardliwie, nie mowi sie na nich "trepy" ? Mow co chcesz, ale stereotyp swoje robi.
                                                  A policjanci ? Te bystrzaki z dowcipow ? :-D
                                                  " Dowolny mundur, ktory kojarzy sie z wladza" czyli co ? Kapitan ? Major co najmniej ? Moze generalskie lampasy od razu ? Tylko czy przecietna kobieta doliczy sie tych wszystkich gwiazdek i belek, i nie pomyli np. z sierzantem ?
                                                  • mojemail3 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 12:54
                                                    mabelle2000 napisała:

                                                    > " Dowolny mundur, ktory kojarzy sie z wladza" czyli co ? Kapitan ? Major co naj
                                                    > mniej ? Moze generalskie lampasy od razu ? Tylko czy przecietna kobieta dolicz
                                                    > y sie tych wszystkich gwiazdek i belek, i nie pomyli np. z sierzantem ?

                                                    Na przykład mundur najedzcy, okupanta, terrorysty...
                                                    No ale wiadomo, to są klisze kulturowe i moralne, gdyby nie to, to za mundurem panny sznurem...
                                                  • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:01
                                                    mojemail3 napisała:
                                                    > No ale wiadomo, to są klisze kulturowe i moralne, gdyby nie to, to za mundurem
                                                    > panny sznurem...

                                                    Taaa, za mundurem panny sznurem :-)
                                                    Popatrz Mojemail, to jest fragment z artykulu, ktory zalinkowal Urqu :

                                                    " (...) Niedawno w Polsce zawodową służbę wojskową reklamował bilboard, na którym pokazano stojących
                                                    w szeregu żołnierzy z różnych epok – od husarii po współczesność. Z boku przyglądała im się
                                                    uśmiechnięta blondynka, a napis brzmiał: ”Zawód ŻOŁNIERZ od zawsze ATRAKCYJNY” (...) "

                                                    Jak myslisz, dlaczego przygladala sie wlasnie BLONDYNKA ? ;-)
                                                  • mojemail3 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:09
                                                    mabelle2000 napisała:

                                                    > Popatrz Mojemail, to jest fragment z artykulu, ktory zalinkowal Urqu :
                                                    > " (...) Niedawno w Polsce zawodową służbę wojskową reklamował bilboard, na któr
                                                    > ym pokazano stojących
                                                    > w szeregu żołnierzy z różnych epok – od husarii po współczesność. Z boku
                                                    > przyglądała im się
                                                    > uśmiechnięta blondynka, a napis brzmiał: ”Zawód ŻOŁNIERZ od zawsze ATRAKC
                                                    > YJNY” (...) "
                                                    > Jak myslisz, dlaczego przygladala sie wlasnie BLONDYNKA ? ;-)

                                                    No jak to dlaczego? Bo młoda, szczupła, ładna blondynka to współczesny symbol atrakcyjności przecież...
                                                    Ale czujesz sarkazm w mojej wypowiedzi, bo ja też mam skojarzenia z wojskowymi pt. "trep"...
                                                  • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:18
                                                    mojemail3 napisała:

                                                    > Ale czujesz sarkazm w mojej wypowiedzi, bo ja też mam skojarzenia z wojskowymi
                                                    > pt. "trep"...

                                                    Smieje sie caly czas Mojemail, najbardziej z tego, ze panowie wiedza lepiej od nas co nas zwilza :-))) No wiadomo przeciez, ze na widok munduru mamy kisiel wmajtkach, niewazne, ze to kanar w tramwaju, czy pracownik pogrzebowy, normalnie mundur nas zwilza i koniec :-D
                                                  • kutuzow Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:26
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > Smieje sie caly czas Mojemail, najbardziej z tego, ze panowie wiedza lepiej od
                                                    > nas co nas zwilza :-))) No wiadomo przeciez, ze na widok munduru mamy kisiel wm
                                                    > ajtkach, niewazne, ze to kanar w tramwaju, czy pracownik pogrzebowy, normalnie
                                                    > mundur nas zwilza i koniec :-D

                                                    Owszem, panowie wiedzą lepiej co Was interesuje (nie mówię że zwilża).
                                                    Wybierają tą drogę kariery która daje największy sukces. Gdyby było tak jak tutaj pisza Panie na forum że najbardziej rozchwytywani są Ci z wyrzeźbionymi ciałami, to największy tłok byłby na siłowniach. Facecji zamiast trzaskać nadgodziny w korpo, siedzieliby na siłowni i rzeźbili swe muskuły. Dziwnym jednak trafem to Ci bogaci (czyli Ci co osiągneli jednak sukces w korpo, a nie na siłce) zgarniają te wszystkie modelki i celebrytki, a nie Ci trenerzy personalni.

                                                    Zupełnie inaczej jest w grupie kontrolnej gejów. Ponieważ oni wiedzą, że dla facetów liczy się wygląd, to są zdecydowanie lepiej zadbani od przeciętnego hetero w tym samym wieku co oni.
                                                  • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:36
                                                    kutuzow napisał:

                                                    > Owszem, panowie wiedzą lepiej co Was interesuje (nie mówię że zwilża).

                                                    No widzisz Kutuzow i dlatego sie nie rozumiemy, bo ja pisze o zwilzeniu, a Ty o zainteresowniu i jeszcze przekladasz to na cala populacje kobiet.
                                                  • kutuzow Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:42
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > No widzisz Kutuzow i dlatego sie nie rozumiemy, bo ja pisze o zwilzeniu, a Ty o
                                                    > zainteresowniu i jeszcze przekladasz to na cala populacje kobiet.

                                                    tylko widzisz, to że Was coś zwilża, nie znaczy wcale że coś z tego jest.

                                                    Przystojny kurier rowerowy, może zwilżać całe piętro panien w biurowców. Nie zmienia to faktu że i tak większość na partnera wybierze gościa o co najmniej takim samym statusie jak one, a lepiej wyzszym od siebie. Zobacz że o ile "mezalianse" pojawiają się w przypadku facetów (związek z ładną, partnerką z niskim statusem zawodowym klasyka: dyrektor i sekretarka) o tyle u kobiet mezalianse są rzadkością. Co najwyżej wspomniany kurier może liczyćna to że będzie sekretnym kochankiem którejś z tych pracownic, bo wstyd jej będzie pochwalić się takim chłopakiem przed resztą koleżanek z pracy.
                                                  • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 13:52
                                                    kutuzow napisał:

                                                    > Przystojny kurier rowerowy, może zwilżać całe piętro panien w biurowców. Nie zm
                                                    > ienia to faktu że i tak większość na partnera wybierze gościa o co najmniej tak
                                                    > im samym statusie jak one, a lepiej wyzszym od siebie.

                                                    No widzisz, czyli wyniki badan, ktore podawal Urqu sa nieprawidlowe. Skoro naprawde zwilza dostwca pizzy i "polski hydarulik" z reklamy, to jakim cudem moglo w tescie wyjsc, ze jednak zwilza mundur i generalskie lampasy ?
                                                  • kutuzow Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 14:01
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > No widzisz, czyli wyniki badan, ktore podawal Urqu sa nieprawidlowe. Skoro napr
                                                    > awde zwilza dostwca pizzy i "polski hydarulik" z reklamy, to jakim cudem moglo
                                                    > w tescie wyjsc, ze jednak zwilza mundur i generalskie lampasy ?

                                                    to proste, bo badano ATRAKCYJNOŚĆ tych mężczyzn, czyli jak napisała Zyg -coś więcej niż sam wygląd. Czyli wygląd + otoczkę.
                                                    forum.gazeta.pl/forum/w,15128,153469574,153794393,Re_Na_Brada_Pitta_to_bym_nawet_nie_spojrzala.html
                                                    Przecież nikt nie wkładał sondy w cipki badanym i nie sprawdzał zmiany śluzu. Badania były deklaratywne na podstawie zdjęć. Uroda ta sama -ale atrakcyjność jako potencjalnego partnera zdecydowanie inna.

                                                  • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 14:15
                                                    kutuzow napisał:

                                                    > to proste, bo badano ATRAKCYJNOŚĆ tych mężczyzn, czyli jak napisała Zyg -coś wi
                                                    > ęcej niż sam wygląd. Czyli wygląd + otoczkę.

                                                    No wiec wlasnie pisalam Ci wczesniej, ze skoro ustalono przez podobnych naukowcow, ze kobiety wzrokowcami nie sa, wiec raczej pewne, nawet bez badania, ze wyboru dokonaja na korzysc osoby, ktora wyrozni sie wieksza iloscia szczegolow ( w tym przypadku takim wabikiem byl mundur). I powtorze to jeszcze raz- nikt rozsadny nie ocenia atrakcyjnosci seksualnej na podstawie ubioru.

                                                    > Przecież nikt nie wkładał sondy w cipki badanym i nie sprawdzał zmiany śluzu. B
                                                    > adania były deklaratywne na podstawie zdjęć. Uroda ta sama -ale atrakcyjność ja
                                                    > ko potencjalnego partnera zdecydowanie inna.

                                                    Patrz wyzej. Atrakcyjny, bo bardziej sie wyrozniajcy, ale zgodnie z definicja atrakcyjnosci seksualnej on musialby ja zwilzac, zeby za atrakcyjnego zostac uznanym. No bo co to kurna w koncu za atrakcyjnosc, ktora nie wywoluje podniecenia (tak na chlopski rozum ) ?
                                                  • kutuzow Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 15:32
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > ow, ze kobiety wzrokowcami nie sa, wiec raczej pewne, nawet bez badania, ze wyb
                                                    > oru dokonaja na korzysc osoby, ktora wyrozni sie wieksza iloscia szczegolow

                                                    Wiesz, to tacy Masajowie kosili by Europejki niczym łany zboża z takim ubiorem (pełnym szczegółów):
                                                    www.booknow.pl/img/big_akt/538_1.jpg
                                                    Co innego nie być wzrokowcem, a co innego byc slepym :-)

                                                    Mam koleżanki w pracy (singielki) które potrafią okreslić wartośc butów/koszuli/paska i zegarka jeśli jest, gości z innych firm co do pojedyńczych setek złotych. Znają marki, więdzą co mniej więcej ile kosztuje i potrafią posegregować gości na tej podstawie.
                                                    Inne zaś potrafią sprawdzić w FB po nazwisku z wizytówki czy gośc ma rodzinę, czy jest aktywny (jakieś zdjęcia z podróży) itp.
                                                    Zastanów się np. czemu facecji w dzisiejszych czasach nadal kupują bardzo drogie zegarki skoro moga bez problemu sprawdzić godzine na smartfonie/telefonie.


                                                    > Patrz wyzej. Atrakcyjny, bo bardziej sie wyrozniajcy, ale zgodnie z definicja a
                                                    > trakcyjnosci seksualnej on musialby ja zwilzac, zeby za atrakcyjnego zostac uzn
                                                    > anym.

                                                    Bzdura. Nawet na tym forum jest pełno historii kobiet które wychodziły za gości którzy rokowali jako porządni partnerzy i ojcowie NAWET jeśli od początku seks leżał i kwiczał.
                                                    Gdzieś tu jest o lasce co to 12 lat walczyła i dziecko wywalczyła, ale seksu jak nie było tak nie ma. Po prostu rola partnera długookresowego to coś więcej niż zwilżanie. To pozycja i status który ułatwia start dzieciom.
                                                    Np. przystojny bezrobotny nie zwilża zupełnie (deklaracje z tego forum).
                                                  • mojemail3 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 15:49
                                                    kutuzow napisał:

                                                    > Mam koleżanki w pracy (singielki) które potrafią okreslić wartośc butów/koszuli
                                                    > /paska i zegarka jeśli jest, gości z innych firm co do pojedyńczych setek złoty
                                                    > ch. Znają marki, więdzą co mniej więcej ile kosztuje i potrafią posegregować go
                                                    > ści na tej podstawie.
                                                    > Inne zaś potrafią sprawdzić w FB po nazwisku z wizytówki czy gośc ma rodzinę, c
                                                    > zy jest aktywny (jakieś zdjęcia z podróży) itp.

                                                    Bardzo Ci współczuję towarzystwa tych koleżanek, to rzeczywiście zmienia zmienia myslenie o WSZYSTKICH kobietach na tym świecie...

                                                    > Zastanów się np. czemu facecji w dzisiejszych czasach nadal kupują bardzo drogi
                                                    > e zegarki skoro moga bez problemu sprawdzić godzine na smartfonie/telefonie.

                                                    Bo są pozerami gadżeciarzami i chcą zdobyć względy pazernych modelek i celebrytek a nie np. moje ( nawet we wczesnej młodości ;-)
                                                  • mabelle2000 Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 16:29
                                                    kutuzow napisał:

                                                    > Wiesz, to tacy Masajowie kosili by Europejki niczym łany zboża z takim ubiorem
                                                    > (pełnym szczegółów):
                                                    > www.booknow.pl/img/big_akt/538_1.jpg
                                                    > Co innego nie być wzrokowcem, a co innego byc slepym :-)

                                                    Udajesz, ze nie rozumiesz, czy naprawde nie rozumiesz ? Nie jest kwestia jak bardzo kolorowy jest ubior masaja, tylko z czym go porownujesz.
                                                    A jak myslisz jakie bylyby wyniki, gdyby rozszerzyc przebieranki i dodac jeszcze np. stroje sportowe ( zeby bylo sprawiedliwie, to takie, ktore podkreslalyby sylwetke podobnie jak mundur )?

                                                    > Inne zaś potrafią sprawdzić w FB po nazwisku z wizytówki czy gośc ma rodzinę, c
                                                    > zy jest aktywny (jakieś zdjęcia z podróży) itp.
                                                    > Zastanów się np. czemu facecji w dzisiejszych czasach nadal kupują bardzo drogi
                                                    > e zegarki skoro moga bez problemu sprawdzić godzine na smartfonie/telefonie.

                                                    Rozladam bezradnie rece i nic nie potrafie Ci na ten temat powiedziec. Widac jestesmy z innego swiata (ja nawet nie mam konta na FB ). Ale to moze nawet lepiej, bo to daje szanse, ze biedota podobna do mnie nie musi swiecic drogim zegarkiem, zeby kobieta byla laskawa rozlozyc nogi ;-))))

                                                    > Bzdura. Nawet na tym forum jest pełno historii kobiet które wychodziły za gości
                                                    > którzy rokowali jako porządni partnerzy i ojcowie NAWET jeśli od początku seks
                                                    > leżał i kwiczał.

                                                    Wychodzily za rokujacego, ale ich nie zwilzal. A kobiety w badaniu mialy wskazac atrakcyjnego seksualnie, wiec takiego ktory zwilza. Nie zrozumialy pytania, czy celowo sklamaly ?
                                                  • kutuzow Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 16:41
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > Udajesz, ze nie rozumiesz, czy naprawde nie rozumiesz ?
                                                    Nie rozumiem tej części o większej liczbie szczegółów w ubiorze.

                                                    > Rozladam bezradnie rece i nic nie potrafie Ci na ten temat powiedziec. Widac je
                                                    > stesmy z innego swiata (ja nawet nie mam konta na FB ).

                                                    Jasne, bo przed FB laski nie zwracały uwagi na strój, czy facet ma np. samochód, dom, gdzie pracuje itp. Teraz ta weryfikacja jest po prostu dużo prostsza. Biedni kopacze rowów (umięśnieni) przebierali w pannach jak w ulęgałkach, a chuderlawi doktorzy i prawnicy musieli samotnie znosić swoją niedolę.

                                                    > Wychodzily za rokujacego, ale ich nie zwilzal. A kobiety w badaniu mialy wskaza
                                                    > c atrakcyjnego seksualnie, wiec takiego ktory zwilza. Nie zrozumialy pytania, c
                                                    > zy celowo sklamaly ?

                                                    Już Zyg pisała że atrakcyjny jest rozumiany przez kobiety jako "przystojny +..... " i w miejsce kropek każda wpisuje swój zestaw. Poza tym czy aby napewno pytano o atrakcyjnego seksualnie, a nie po prostu atrakcyjnego?

                                                  • zyg_zyg_zyg Re: Mundur Boy-a hotelowego 05.09.14, 18:08