czuczu1024
05.08.15, 08:02
Witam,
Temat wałkowany na tym i wielu innych forach. Jesteśmy małżeństwem od 2 lat, w związku od 8.
W całej historii bywało różnie, były wzloty i upadki.
Zacznę od sytuacji obecnej:
Mamy półtorarocznego synka i seks praktycznie nie istnieje (raz na 2 miesiące). Radzę sobie z napięciem na własną rękę dosłownie i w przenośni. Paradoksem jest, że stanowimy naprawdę szczęśliwą rodzinę, a moja żona jest dobrą żoną i matką, tylko kochanką już być nie chce. Czułości w postaci przytulania i wszelkiego gatunku całusów jest dużo, rozmawiamy ze sobą dużo, ale jak poruszam temat seksu to jest koniec, milczenie i zamknięcie w sobie.
Dlaczego tu piszę, bo czuję się jak facet, który ma Porshe (moim zdaniem mam prześliczną i bardzo seksowną żonę), ale to Porshe nie jezdzi, stoi w garażu, można je oglądać, można do niego wsiąść, odpalić silnik, ale nie można nim jezdzić.
Trochę historii:
Zaczęliśmy ze sobą być mając 19 i 21 lat. Związek trwa od 8 lat z przerwą niecałego roku. Przerwa była spowodowana romansem mojej obecnej małżonki. Seks był zawsze z zadowalającą częstotliwością 4-10 razy w miesiącu. Wyjątkiem był okres gdy żona starała się abym do niej wrócił, wtedy było demonicznie dużo seksu. Spadek zaczął się nie po porodzie, a po zakończeniu karmienia piersią. Pomijam okres połogu i zaawansowanej ciąży, bo facet który wtedy wymagałby seksu to musiałby być jakiś debil. Od momentu kiedy małżonka skończyła karmić piersią (synek skończył 9 miesięcy) jesteśmy na absolutnej krzywej opadającej.
W czym problem:
Wariuję, bo nie wiem co robić. Nasza małżeńska bliskość leci w próżnię, a zdrada nie wchodzi w grę, bo bym sobie w oczy nie mógł spojrzeć. Rozważam natomiast wzbudzenie zazdrości, bo z wszystkich porad, które wyczytałem na tego typu forach ta jedna wydaje się najsensowniejsza, ktoś próbował tego? Co sądzicie o pomyśle zapalenia świeczki sytuacją zagrożenia?
Z góry dziękuję za rady typu adoruj, kupuj kwiatki, itp. To nie działa, a wręcz skutkuje znudzeniem małżonki.