Dodaj do ulubionych

Kto się boi leniwych kobiet?

15.01.16, 19:44
Trochę mnie zirytowała kolejna próba hejtu na kobietę "pracującą w domu" - to określenie używane przez zastraszoną grupę kobiet bojącą się oskarżeń o lenistwo, podczas gdy statystyczny chłop nie kryje że jego jedynym życiowym marzeniem jest " cały dzień leżeć i pierdolić dziwki" mówiąc słowami poety, kobieta musi odgrywać rolę Zosi samosi, pracowitej sroczki która lenić się nie umie a zapier.. Chce i lubi ponad wszystko. Nie bywa leniwym, ekscentrycznym geniuszem. Nie bywa bezwstydną trutnią (nie ma rodzaju żeńskiego do truteń, leń), nie bywa klasą posiadającą. Nie, bywa pszczółką: jedną ręką prowadzi telekonferencję z klientem, drugą miesza konfitury, a trzecią ćwiczy to co jej perfekcyjna pani domu zadała na weekend. Mówię wam - bullshit. Czas przestać przepraszać że się ma i że się do góry kołami leży. I oczywiście kobieta w domu - podejmująca ten bardziej lub mniej angażujący etap - komu, no? Komu stoi ością w gardle?
Proszę, co wam się nie podoba w gospodyniach domowych, w boginiach domowego ogniska, pełnoetatowych matkach, utrzymankach itd. Nazw jest setki. Czemu to dla tak wielu kobiet taki wstyd? Praca zawodowa dla większości kobiet to nie jest droga do niezależności - wedle mediany zarobków np., jednak wybór dobra rzecz. Martwi mnie przegięcie pały w stronę drugą: Stygmatyzacja gospodyń domowych, pań domu. O co wam ludzie gula rośnie i ocieka jadem gdy ktoś się tak z mężczyzną umówi?
Obserwuj wątek
    • wont2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:04
      A niech się umawiają, byle nie ze mną. Tyle, że najczęściej (piszę widząc po moich znajomych), że nikt się z nikim nie umawia, tylko tak jakoś wychodzi. Najpierw ambitna kobieta, potem mąż, potem dziecko, ciąże wiadomo w XXI są generalnie zagrożone, potem dzidziuś, potem małe dzieciątko, które strach oddać w brudne łapy niańki, potem drugie dziecko, a potem to już nie ma dla mnie pracy w zawodzie :)

      No, takich "poetów" to ja lubię!
      www.youtube.com/watch?v=DroDP8qBdQU
      • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:22
        Masz dzidziusiowo pieluchową traumę?. I znowu wnioski oparte o obserwacje znajomych:). Więc znajomi przeciw znajomym. Znam szczęśliwych tatusiów - autentycznie od ucha do ucha:) teraz pewnie lepią bałwany. I w tych związkach z kilkorgiem dzieci - autentycznie lepiej się sprawia podział - ty dajesz kasę, ja obrabiam dom i przychówek. niż wszyscy miotają się między babcią żłobkiem opiekunką i poczuciem winy:)
        • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:57
          that. bitch.is.sick napisała
          >w tych związkach z kilkorgiem dzieci - autentycznie lepiej się sprawia podział - ty dajesz kasę, ja obrabiam dom i przychówek. niż wszyscy miotają się między babcią żłobkiem opiekunką i poczuciem winy:)<

          I jeśli tym kobietom taki układ odpowiada, to nie ma o co się czepiać za bardzo, rzecz w tym, że nie każda będzie usatysfakcjonowana takim podziałem i spełnianiem się tylko w roli perfekcyjnej pani domu i mamusi.Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że poczucie winy z powodu zostawienia dziecka pod inną opieką i pójścia do pracy na pełny etat jest tylko na początku, potem wszystko wraca do normy i w zasadzie nic nie dzieje się kosztem dziecka i nie kończy wyrzutami sumienia ze strony matki, ten czas adaptacji do nowych warunków nie jest znowu aż tak długi.
          • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 00:33
            ninek04 napisała:

            > that. bitch.is.sick >
            > I jeśli tym kobietom taki układ odpowiada, to nie ma o co się czepiać za bardzo
            > , rzecz w tym, że nie każda będzie usatysfakcjonowana takim podziałem i spełnia
            > niem się tylko w roli perfekcyjnej pani domu i mamusi.Ze swojego doświadczenia
            > mogę powiedzieć, że poczucie winy z powodu zostawienia dziecka pod inną opieką
            > i pójścia do pracy na pełny etat jest tylko na początku, potem wszystko wraca d
            > o normy i w zasadzie nic nie dzieje się kosztem dziecka i nie kończy wyrzutami
            > sumienia ze strony matki, ten czas adaptacji do nowych warunków nie jest znowu
            > aż tak długi.

            Gdy Cię czytam to mam wrażenie, że twoja mowa pełna jest wyświechtanych frazesów rodem z pisemek dla " nowoczesnych" pań, pierdolisz sorry koleżanko. Skąd możesz wiedzieć w jakiej roli spełnia się niepracująca zawodowo kobieta? W jakim zwierciadle ci napisali że jest tylko niańką czy kucharką? Kto ci wmówił że tylko działalność zarobkowa jest wartościowa? Albo że tylko etat? kto ci powiedział że " kobieta w roli zawodowej " się spełnia? A może się intelektualnie degraduje na przykład? Każda kobieta? I skąd wiesz czy ten istnieje coś takiego jak "okres adaptacji" dziecka i matki do bycia rozdzielonymi? To że ty nie czujesz wyrzutów sumienia, czy zabiłaś je w sobie, o niczym nie świadczy i co się dzieje kosztem dziecka to skąd do nędzy Ty, Pani stereotyp możesz o tym wiedzieć? Dziecko chyba Cię oceni, jak dorośnie, podobnie jak schematy myślowe w których żyjesz.
            Ostatnia sprawa jest taka że większość kobiet pracuje z ekonomicznej konieczności, a nie jak w serialu - " żeby się spełniać". Naprawdę niewielu mężczyzn w naszym kraju stać na wspomniany układ. Proponuję prześledzić dane o zarobkach.
            • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 07:05
              Właśnie o to chodzi, ilu ludzi stać na to, biorąc pod uwagę realia zarobkowe, by jedna osoba w związku mogła sobie pozwolić na nie podejmowanie pracy zarobkowej? No raczej mało kogo. Ale mam na myśli również to,że jeśli taki układ, gdzie kobieta nie pracuje,albo nie pracowała prawie wcale posypie się, to będzie jej o wiele trudniej wejść w nowe realia, niż takiej, która w takim schemacie tkwi na codzień. To,że żyli długo i szczęśliwie to chyba tylko w tych ckliwych serialach się zdarza, a w życiu nic nie jest pewne,jak się posypie, to ja przynajmniej wiem, że moje dzieci głodne chodzić nie będą. Ja nie twierdzę, że kobieta niepracująca nie jest spełniona, a ta aktywna zawodowo jest,ale mam swoje zdanie na ten temat, podobnie, jak Ty masz swoje. Może to kwestia środowiska społecznego, z którym się stykam,ale przeważnie powtarza się jeden schemat-kobieta szybko chce wyjść za mąż, potem zaraz jest w ciąży, około 3 miesiąca idzie na zwolnienie do końca ciąży, i już do tej pracy najczęściej nie wraca, choć mogłaby teoretycznie, bo dzieckiem mialby kto się opiekować.A w międzyczasie narzeka, jak jej ciężko, bo żyją tylko z pensji męża, a ona nie ma na nic czasu,bo dziecko,bo dom i wszystko na jej głowie.Jasne, to jej prawo i wybór, skoro jej tak pasuje i tak woli, ale skoro tak wybrała, to niech nie ględzi, jak jej źle.
            • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 10:20
              that.bitch.is.sick napisała:

              > nych frazesó
              > w rodem z pisemek dla " nowoczesnych" pań, pierdolisz sorry koleżanko. Skąd możesz wiedzieć w jakiej roli spełnia się niepracująca zawodowo kobieta? W jakim zwierciadle ci napisali że jest tylko niańką czy kucharką? Kto ci wmówił że tylk o działalność zarobkowa jest wartościowa? Albo że tylko etat? kto ci powiedział że " kobieta w roli zawodowej " się spełnia? A może się intelektualnie degraduje na przykład?
              =======================================

              No wreszcie ktoś potwierdził, że 90% prac to prace proste, generalnie degradujące intelektualnie. Kolorowe pisma prace dla kobiety utożsamiają z zawodem dziennikarki, aktorki, czy bizneswoman. To robota kapitalistów, którzy chcieli mieć tanią siłę roboczą i wmówili kobietom, że sens życia leży w pracy. Może i tak jest ale dotyczy to tych 10%. Reszta zapierdala wykonując proste często odmóżdżające pracy bo musi.
              • wont2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 10:29
                marek.zak1 napisał:

                > No wreszcie ktoś potwierdził, że 90% prac to prace proste, generalnie degradują
                > ce intelektualnie. Kolorowe pisma prace dla kobiety utożsamiają z zawodem dzien
                > nikarki, aktorki, czy bizneswoman. To robota kapitalistów, którzy chcieli mieć
                > tanią siłę roboczą i wmówili kobietom, że sens życia leży w pracy. Może i tak
                > jest ale dotyczy to tych 10%. Reszta zapierdala wykonując proste często odmóżdż
                > ające pracy bo musi.
                ------
                Ale dzięki nawet takim "prostym i generalnie degradującym intelektualnie" pracom, kobieta jest s a m o d z i e l n a. Nie jest zdegradowana do roli potencjalnego podnóżka pana i władcy, zdana na łaskę dostarczyciela środków do życia. I jeśli się w jej związku coś spierdoli to może po prostu odejść. A jak jest kurą domową, bez możliwości samodzielnego utrzymania się, to niestety jest to dużo bardziej utrudnione. Kilka dni temu przeczytałem w necie, że jakiś dom samotnej matki błaga o kilka ton węgla, bo kończy im się opał.

                Poza tym, bądźmy szczerzy - kura domowa to nie zawód jest, to mentalność.
                • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 10:44
                  wont2 napisał:


                  > Ale dzięki nawet takim "prostym i generalnie degradującym intelektualnie" pracom, kobieta jest s a m o d z i e l n a. Nie jest zdegradowana do roli potencjalnego podnóżka pana i władcy, zdana na łaskę dostarczyciela środków do życia. I jeśli się w jej związku coś spierdoli to może po prostu odejść.
                  =======================================================
                  Woint, żona z racji prawa dysponuje w taki sam sposób wszystkimi środkami rodziny, w tym zarobkami, jak mąż. Wyjątkiem są spadki, [przedmioty osobiste i nagrody specjalne.
                  Jeśli więc jedna ze stron ogranicza te prawa, przywłaszczając sobie, z racji powiedzmy zarobków, środki rodziny, jest przestępcą. To tak jakbyś pisał, że kobieta powinna ćwiczyć, bo facet, jako silniejszy, może ją bić, wykorzystując fizyczną przewagę.
                  • wont2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:03
                    marek.zak1 napisał:

                    > Woint, żona z racji prawa dysponuje w taki sam sposób wszystkimi środkami rodzi
                    > ny, w tym zarobkami, jak mąż. Wyjątkiem są spadki, [przedmioty osobiste i nagro
                    > dy specjalne.
                    > Jeśli więc jedna ze stron ogranicza te prawa, przywłaszczając sobie, z racji po
                    > wiedzmy zarobków, środki rodziny, jest przestępcą. To tak jakbyś pisał, że ko
                    > bieta powinna ćwiczyć, bo facet, jako silniejszy, może ją bić, wykorzystując fi
                    > zyczną przewagę.
                    ----
                    Coś mi wcięło wpis, więc jeszcze raz - teoria teorią a realiom cały czas bliżej do "Placu Zbawiciela".

                    www.youtube.com/watch?v=pDcFQPaNaQk
                    Gdybym kiedykolwiek miał córkę (odpukać w niemalowane) to uczyłbym ją, że musi być samodzielna, musi umieć się sama utrzymać i nie być zależna od mężczyzny. Po to, aby w razie czego (odpukać w niemalowane) móc, mieć w ogóle taką możliwość, trzasnąć drzwiami od zewnątrz.
                    • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:10
                      wont2 napisał:
                      > Gdybym kiedykolwiek miał córkę (odpukać w niemalowane) to uczyłbym ją, że musi być samodzielna, musi umieć się sama utrzymać i nie być zależna od mężczyzny. Po to, aby w razie czego (odpukać w niemalowane) móc, mieć w ogóle taką możliwość, trzasnąć drzwiami od zewnątrz.
                      > ==============================================
                      teoretyzujesz. ja mam 2 dorosłe córki, które pracują a czy trzaskają czy nie, to zależy tylko od ich charakteru i wzajemnych relacji z facetem.
                      A posiadanie córki jest zupełnie fantastyczne. Zawsze jest twoja i zawsze Cie kocha. Teraz jadę do Berlina do jednej z nich :).

                      • sea.sea Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:16
                        Nie trzeba mieć córek ani samemu mieć cycków, żeby wiedzieć, że jak ktoś się nie ma sam za co utrzymać, to będzie się średnio wyrywał do rozstania, na tym się przecież zasadza skuteczność przemocy ekonomicznej.
                        • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:24
                          sea.sea napisała:

                          > Nie trzeba mieć córek ani samemu mieć cycków, żeby wiedzieć, że jak ktoś się nie ma sam za co utrzymać, to będzie się średnio wyrywał do rozstania, na tym się przecież zasadza skuteczność przemocy ekonomicznej.
                          ==============================================
                          Jeśli piszesz o przemocy, czy szantażu, piszesz o przestępstwie, tak samo jak o przemocy fizycznej. W przypadku rozstania środki dzieli się na pół.
                          >
                          • sea.sea Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:36
                            Masz jakieś statystyki na temat karalności tego typu przestępstwa? :)))) Co można ugrać w sądzie i po jakim czasie, w przypadku, gdy małżonek wylicza niepracującej kobiecie pieniądze na podpaski? :))) Kurna, przecież w Polsce ciężko wyegzekwować alimenty na dzieci, które się należą jak psu micha, no już widzę, jak przemocowy mąż radośnie się godzi na oddanie porzucającej go żonie połowy majątku :)))
                            • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:40
                              sea.sea napisała:

                              > Masz jakieś statystyki na temat karalności tego typu przestępstwa? :)))) Co można ugrać w sądzie i po jakim czasie, w przypadku, gdy małżonek wylicza niepracującej kobiecie pieniądze na podpaski?
                              =========================================
                              Masz jakieś statystyki o przemocy psychicznej nad facetami i ich upokarzaniu przez kobiety?
                              >
                              • sea.sea Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:48
                                A jaki to ma związek z tematem? To Ty tutaj podnosisz argument, że niedzielenie się majątkiem z małżonkiem, to przestępstwo - jakby sam fakt nazwania tego przestępstwem cokolwiek zmieniał i magicznym sposobem sprawiał, że wszyscy stosujący przemoc ekonomiczną lub mający niepracującego zawodowo, zależnego ekonomicznie małżonka, lecą z pieśnią na ustach oddawać mu połowę swojego majątku po rozstaniu.
                                • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 11:55
                                  sea.sea napisała:

                                  > A jaki to ma związek z tematem? To Ty tutaj podnosisz argument, że niedzielenie
                                  > się majątkiem z małżonkiem, to przestępstwo - jakby sam fakt nazwania tego przstępstwem cokolwiek zmieniał i magicznym sposobem sprawiał, że wszyscy stosujący przemoc ekonomiczną lub mający niepracującego zawodowo, zależnego ekonomicznie małżonka, lecą z pieśnią na ustach oddawać mu połowę swojego majątku po rozstaniu.
                                  =====================================
                                  Cały czas mylisz pojęcia. Majątek jest wspólny bez względu na to, kto pracował. Poza tym żale kobiet sa głośne, a jeśli kobieta stosuje przemoc, o tym nie wie NIKT. Stąd opinia, że to faceci sa źl, a kobiety krzywdzone.i. Ludzie lubią świat czarno-biały.
                                  • sea.sea Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 12:21
                                    Marku, skoncentruj się, dasz radę! Idziesz w ciężki offtop, bo temat nie jest o tym, kto stosuje więcej przemocy i jakie ponosi z tego tytułu konsekwencje, a o tym, że jak nie masz pieniędzy na WŁASNYM koncie i nie zarobkujesz, to masz problem z wyjściem ze związku, w którym ktoś Cię utrzymywał, jeśli ten ktoś nie jest w nastroju (a najczęściej nie jest), oddawać ci po rozstaniu połowy majątku, mimo, że ten majątek według prawa należy w połowie także do osoby niezarobkującej, jeśli jest małżonkiem. Możesz się z nim wtedy bujać w sądzie i może nawet coś ugrać, tyle, że to trwa, a przez ten czas coś jeść i gdzieś mieszkać jednak trzeba.
                                    • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 12:42
                                      Mnie wkurwiają niepracujące żony i siedzące z dziećmi mamuśki. Sama kiedyś byłam jedną i drugą. Mam nadzieję że nie kwękałam wtedy jak bardzo nie mam czasu na nic i nie udostępniałam na FB sucharów jak ciężkie jest bycie mamą na cały etat. I dlaczego do cholery mają prawo do emerytury męża???
                                      • jesod Mnie wkurwiają 16.01.16, 13:42
                                        zawle napisała:
                                        > Mnie wkurwiają niepracujące żony i siedzące z dziećmi mamuśki.

                                        Co Ty powiesz...?! Mnie nie wkurwiają, bo... to nie moja sprawa zaprowadzać sprawiedliwość świra.
                                        Nie Twoje małpy, nie Twój cyrk, więc... o co Ci biega?

                                        zawle napisała:
                                        > I dlaczego do cholery mają prawo do emerytury męża???

                                        A dlaczego mają nie mieć tego prawa?
                                        Coś w Cię w dupę uwiera z tego powodu?
                                        Czy też... chciałabyś wspaniałomyślnie i z gestem wyposażyć mężów, którzy zeszli z tego świata, w świadczenia na drugim brzegu?
                                        • zawle Re: Mnie wkurwiają 16.01.16, 15:23
                                          jesod napisała: > Co Ty powiesz...?! Mnie nie wkurwiają, bo... to nie moja sprawa zaprowadzać spr
                                          > awiedliwość świra.
                                          > Nie Twoje małpy, nie Twój cyrk, więc... o co Ci biega?

                                          pytanie było, to jest odpowiedź, ale parafrazując Ciebie.. nie Twoja sprawa, nie Twój cyrk.

                                          > A dlaczego mają nie mieć tego prawa?
                                          > Coś w Cię w dupę uwiera z tego powodu?
                                          > Czy też... chciałabyś wspaniałomyślnie i z gestem wyposażyć mężów, którzy zeszl
                                          > i z tego świata, w świadczenia na drugim brzegu?

                                          na drugi brzeg idzie się gołym a wcześniej wyposaża żonę nie pracującą.
                                          • jesod Re: Mnie wkurwiają 16.01.16, 22:33
                                            zawle napisała:
                                            > pytanie było, to jest odpowiedź, ale parafrazując Ciebie.. nie Twoja sprawa, ni
                                            > e Twój cyrk.

                                            No, fakt. Co mnie obchodzi Twoje wkurwienie? Nic, zupełnie nic.
                                            Jedyne co mnie zainteresowało to... to, że musisz to obwieszczać innym. Na co liczysz? Na poparcie swojego wkurwienia, czy też przekonanie, że tak przy okazji jego nagłaśniania kogoś do niego przekonasz i będzie wkurwiony razem z Tobą. Wsparcia szukasz?

                                            zawle napisała:
                                            > na drugi brzeg idzie się gołym a wcześniej wyposaża żonę nie pracującą.

                                            A co...? Dwie byłe żony puściły Ciebie w skarpetkach i ... stąd ta gorycz oraz poczucie niesprawiedliwości?
                                            • zawle Re: Mnie wkurwiają 16.01.16, 22:47
                                              jesod napisała: > A co...? Dwie byłe żony puściły Ciebie w skarpetkach i ... stąd ta gorycz oraz
                                              > poczucie niesprawiedliwości?

                                              Nie, uważam na natomiast że powinnaś wrócić tam skąd Cię wypuścili.
                                              • jesod Re: Mnie wkurwiają 16.01.16, 23:01
                                                zawle napisała:
                                                > Nie, uważam na natomiast że powinnaś wrócić tam skąd Cię wypuścili.

                                                Niespecjalnie interesuje mnie co uważasz. Właściwie... to jest zupełnie dla mnie nieistotne.
                                                Rejestruję jednak, że poziom agresji rośnie. Czyżby samodzielność Ci zaszkodziła...? Niedobrze się tak wkurwiać na inne kobiety, przecież złość piękności szkodzi.
                                      • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 20:24
                                        zawle napisała:

                                        > Mnie wkurwiają niepracujące żony i siedzące z dziećmi mamuśki. Sama kiedyś była
                                        > m jedną i drugą. Mam nadzieję że nie kwękałam wtedy jak bardzo nie mam czasu na
                                        > nic i nie udostępniałam na FB sucharów jak ciężkie jest bycie mamą na cały eta
                                        > t. I dlaczego do cholery mają prawo do emerytury męża???
                                        >

                                        Ale dlaczego Cię wkurwiają? Gdy obie strony zadowala taka sytuacja ( bądź jest znośna), co w niej widzisz nieprawidłowego? I co ci do czyjejś emerytury, gdy chce ją dać żonie?
                                        Nie rozumiem czemu wszystko podciągasz pod analogie ze swojego życia, fakt że odeszłaś od faceta z jakiegoś powodu, nie czyni wszystkich kobiet które są z facetami, godnymi pożałowania. Cóż to za argumentacja? Gdybyś nadal była z facetem, rozumiem że godne pożałowania byłyby te, które się na facetów i związki obraziły. Musisz utwierdzać się w słuszności swojego wyboru kosztem spaczonej percepcji? Istnieją szczęśliwe tego typu związki, więc może nie byłaś akurat TAKĄ kobietą. Ogólnie musisz sobie uświadomić że nie jesteś every woman zawle, widzę że masz z tym problem.
                                        • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 20:37
                                          that.bitch.is.sick napisała: > Ale dlaczego Cię wkurwiają? Gdy obie strony zadowala taka sytuacja ( bądź jest
                                          > znośna), co w niej widzisz nieprawidłowego? I co ci do czyjejś emerytury, gdy c
                                          > hce ją dać żonie?

                                          Bo to niesprawiedliwe. ja chciałabym swoją emeryturę oddać swojej ciotce, ale nie mam takiego prawa. To mnie wkurwia.

                                          > Nie rozumiem czemu wszystko podciągasz pod analogie ze swojego życia, fakt że
                                          > odeszłaś od faceta z jakiegoś powodu, nie czyni wszystkich kobiet które są z fa
                                          > cetami, godnymi pożałowania. Cóż to za argumentacja? Gdybyś nadal była z facete
                                          > m, rozumiem że godne pożałowania byłyby te, które się na facetów i związki obra
                                          > ziły.

                                          A ja nie rozumiem czemu moje uważasz że moje życie prywatne podciągasz pod moje poglądy? Bo coś o sobie mówię? I jedno można połączyć z drugim? Czy to nie zbyt proste? I skąd wniosek że kobiety będące w związku są według mnie godne pożałowania?

                                          Musisz utwierdzać się w słuszności swojego wyboru kosztem spaczonej perce
                                          > pcji? Istnieją szczęśliwe tego typu związki, więc może nie byłaś akurat TAKĄ ko
                                          > bietą. Ogólnie musisz sobie uświadomić że nie jesteś every woman zawle, widzę ż
                                          > e masz z tym problem.

                                          Tak też nie uważam. Ludzi mają różne priorytety. Dla jednych jest to pełna rodzina, dla innych poświęcanie się innym, jeszcze inni wybiorą samodzielność czy kasę. Nie zamierzam jednak wznosić pieśni pochwalnych dla wartości których ja nie preferuje i udawać że nie mają swoich ciemnych stron tylko dlatego że są cudze.
                                          • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 21:41
                                            zawle napisała:

                                            > >
                                            > Bo to niesprawiedliwe. ja chciałabym swoją emeryturę oddać swojej ciotce, ale n
                                            > ie mam takiego prawa. To mnie wkurwia.
                                            >
                                            To chyba pretensja do kształtu systemu ubezpieczeń społecznych, że uprzywilejowuje jakiś typ relacji rodzinnych, a nie do kobiet które z tego świadczenia korzystają. Pomyłka adresu. Widocznie ustawodawca widzi uzasadnienie w tego typu współwłasności : męża i żony, nie widzi u ciotki i bratanicy( siostrzenicy).
                                            Masz prawa obywatelskie, masz prawo założyć partię ruch społeczny - postulujący małżeństwa między ciotką a bratanicą, tudzież takie dziedziczenie świadczeń. Jeśli dostateczna liczba ludzi będzie widziała uzasadnienie...tak to działa. Nadal nie rozumiem niechęci do kobiet, czy innych grup z powodu posiadania konkretnych uprawnień. Mam nie lubić matek bo nie będę nigdy miała szansy skorzystać z macierzyńskiego?

                                            Poproszę jakieś sensowne wyjaśnienia.
                                            • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 22:45
                                              that.bitch.is.sick napisała: > To chyba pretensja do kształtu systemu ubezpieczeń społecznych, że uprzywilejo
                                              > wuje jakiś typ relacji rodzinnych, a nie do kobiet które z tego świadczenia kor
                                              > zystają.


                                              Brawo Bitch!! Super że sam na to wpadłaś, na pewno nie przyszłoby mi do głowy żeby komukolwiek to tłumaczyć:))
                                              • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 23:03
                                                zawle napisała:

                                                > >
                                                >
                                                > Brawo Bitch!! Super że sam na to wpadłaś, na pewno nie przyszłoby mi do głowy ż
                                                > eby komukolwiek to tłumaczyć:))

                                                Tylko szkoda że twoje wkurwienie na system i twoje przeżycia którymi raczyłaś się dzielić, nijak się mają do tytułu, podtytułu wątku, jego treści i mojego pytania. Masz jeszcze potem pretensje że ktoś ci tłumaczy ten bezsens ? Co wy tam pijecie w tym archeo:)?

                                                Don't hate what you can't imitate.
                                            • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 23:00
                                              >Nadal nie rozumiem niechęci do kobiet, czy innych grup z powodu posiadania konkretnych uprawnień. Mam nie lubić matek bo nie będę nigdy miała szansy skorzystać z macierzyńskiego?

                                              Poproszę jakieś sensowne wyjaśnienia.<

                                              Niech nie jęczą na okrągło, ile to mają obowiązków, bo w porównaniu z matkami pracującymi ich jęki i zawodzenia wypadają blado. A poza tym, niech będą łaskawe nie raczyć innych, często postronnych słuchaczy, jednymi i tymi samymi opowieściami, że dziecko się posrało, albo dostało kataru, a męża to ciągle nie ma i one już nie wyrabiają.
                                              • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 23:10
                                                ninek04 napisała:

                                                > >>
                                                > Niech nie jęczą na okrągło, ile to mają obowiązków, bo w porównaniu z matkami p
                                                > racującymi ich jęki i zawodzenia wypadają blado. A poza tym, niech będą łaskawe
                                                > nie raczyć innych, często postronnych słuchaczy, jednymi i tymi samymi opowieś
                                                > ciami, że dziecko się posrało, albo dostało kataru, a męża to ciągle nie ma i o
                                                > ne już nie wyrabiają.

                                                O żesz w mordę. Niech się suki czołgają, zamkną i mają jak najgorzej.:) a jak usłyszycie z zawle że taką rzucił chłop z trójką dzieci i noga jej się powinęła to odtańczycie taniec radości przy ognisku. Tak, z pewnością twoja " niezależność" obyła się bez kosztów. ;)
                                                • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 23:14
                                                  that.bitch.is.sick napisała: > O żesz w mordę. Niech się suki czołgają, zamkną i mają jak najgorzej.:) a jak
                                                  > usłyszycie z zawle że taką rzucił chłop z trójką dzieci i noga jej się powinęł
                                                  > a to odtańczycie taniec radości przy ognisku. Tak, z pewnością twoja " niezależ
                                                  > ność" obyła się bez kosztów. ;)

                                                  tańca nie będzie. Nikt tego jednak w szkole nie uczy że chłop może odejść i mieć wyjebane. A szkoda.
                                                • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 16:54
                                                  Pytałaś, co kogo wkurwia w temacie,,więc wypowiedzialam się w swoim imieniu. Powtórzę jeszcze raz:nie wyobrażam sobie kobiety w miarę samodzielnej,która nie podejmuje pracy zawodowej, będąc zdaną na łaskę, niełaskę lub widzimisię partnera, który w danym momencie zapewnia komfort niepracowania i utrzymywania, a w następnym nagle może zmienić zdanie.A sugestie odnośnie zawiści, czy zazdroszczenia takim kobietom są naprawdę nieuzasadnione, bo czego tu zazdrościć -siedzenia w domu 24h na dobę? Jak lubią, to niech siedzą, co mnie do tego.
                                                  Natomiast, to,że nie dałam usadzić się na grzędzie przypisanej kurze domowej zaliczam właśnie do poniesionych kosztów, z którymi muszę się zmierzyć, ale dzięki między innymi swojej niezależności przypuszczam, czy sądzę, że dam radę.
                                                  • sidsidsid Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 16:57
                                                    > A sugestie odnośnie zawiści, czy zazdroszczenia takim kobietom są naprawdę
                                                    > nieuzasadnione, bo czego tu zazdrościć

                                                    Mnie tez bawią takie "zarzuty". Ale dobrze mi to robi na ego, bo przy tego typu dyskusjach (najczęściej w realu) mogę poczuć się prawdziwą indywidualistką, bo w ogóle nie łapię klimatu.:>
                                              • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 23:48
                                                ninek04 napisała:

                                                > Niech nie jęczą na okrągło, ile to mają obowiązków, bo w porównaniu z matkami p
                                                > racującymi ich jęki i zawodzenia wypadają blado. A poza tym, niech będą łaskawe
                                                > nie raczyć innych, często postronnych słuchaczy, jednymi i tymi samymi opowieś
                                                > ciami, że dziecko się posrało, albo dostało kataru, a męża to ciągle nie ma i o
                                                > ne już nie wyrabiają.

                                                To im pokaz swoja prawdziwa twarz to sie juz do Ciebie wiecej nie odezwa i bedziesz miala z glowy ;)
                                                • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 17:03
                                                  Ale którą?;) Myślisz, że całkowite odkrycie się i pokazanie siebie takim,jakim się jest, jest możliwe w każdym przypadku? A Ty Kitty, dogryzając mi za moją fałszywość i obłudę możesz szczerze przyznać się przed sobą, że Ty nigdy nie udajesz i żyjesz w zgodzie ze sobą?Bo chyba też nie jesteś do końca zadowolona z tego w jakim punkcie swojego życia jesteś, no chyba, że się mylę, to sorry ;)
                                                  • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 19:33
                                                    ninek04 napisała:

                                                    > Ale którą?;)

                                                    Ta ktora tu pokazujesz. Przyjaciele sie wtedy ostana, a reszta poucieka i bedziesz miala spokoj.

                                                    Myślisz, że całkowite odkrycie się i pokazanie siebie takim,jakim
                                                    > się jest, jest możliwe w każdym przypadku? A Ty Kitty, dogryzając mi za moją fa
                                                    > łszywość i obłudę możesz szczerze przyznać się przed sobą, że Ty nigdy nie udaj
                                                    > esz i żyjesz w zgodzie ze sobą?Bo chyba też nie jesteś do końca zadowolona z te
                                                    > go w jakim punkcie swojego życia jesteś, no chyba, że się mylę, to sorry ;)

                                                    A co ma niezadowolenie z zycia do bycia soba? Oczywiscie, ze jestem soba tylko ja akurat nie dbam czy jestem szanowana, lubiana i akceptowana wiec nie jest mi wcale trudno byc soba. Gdybym nie mogla byc soba to bym chyba zachorowala psychicznie.
                                                • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 19:43
                                                  hello-kitty2 napisała: > To im pokaz swoja prawdziwa twarz to sie juz do Ciebie wiecej nie odezwa i bedz
                                                  > iesz miala z glowy ;)

                                                  A wiesz ze niektórzy pomimo prawdziwej twarzy zostają? W realu bywam bardziej "bezpośrednia" niż tu, a jednak znajomych mam- nawet wśród kur domowych.
                                                  • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 20:14
                                                    zawle napisała:

                                                    > A wiesz ze niektórzy pomimo prawdziwej twarzy zostają? W realu bywam bardziej "
                                                    > bezpośrednia" niż tu, a jednak znajomych mam- nawet wśród kur domowych.

                                                    Moze plusujesz tym, ze nie rypiesz sie z ich mezami? ;-) Ale co, ze uwazasz, ze im sie nie nalezy emerytura po mezu tez mowisz wprost?
                                                  • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 20:24
                                                    hello-kitty2 napisała:
                                                    > Moze plusujesz tym, ze nie rypiesz sie z ich mezami? ;-) Ale co, ze uwazasz, ze
                                                    > im sie nie nalezy emerytura po mezu tez mowisz wprost?

                                                    Ale jak nie należy? Należy bo tak mówi prawo. Mówię że to niesprawiedliwe. I wiele innych rzeczy kitka mówię. Mam markę wariatki i dobrze mi z tym, bo nie muszę się w ogóle szczypać. Nawet powiem Ci więcej, mam z tego tytułu profity. Większość ludzi obchodzi mnie kołem;)
                                                  • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 20:44
                                                    zawle napisała:

                                                    i dobrze mi z tym, bo nie mus
                                                    > zę się w ogóle szczypać. Nawet powiem Ci więcej, mam z tego tytułu profity. Wię
                                                    > kszość ludzi obchodzi mnie kołem;)

                                                    Ot to to radzilam Ninek. Wystarczy zeby sie otworzyla ;)
                                                  • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 20:48
                                                    hello-kitty2 napisała:
                                                    > Ot to to radzilam Ninek. Wystarczy zeby sie otworzyla ;)

                                                    A ninek sie może otworzyć jeszcze bardziej? :)))
                                                  • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 21:08
                                                    zawle napisała:

                                                    > A ninek sie może otworzyć jeszcze bardziej? :)))

                                                    W realu Zawle, w realu.
                                                  • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 21:12
                                                    zawle napisała
                                                    >hello-kitty2 napisała:
                                                    > Ot to to radzilam Ninek. Wystarczy zeby sie otworzyla ;)

                                                    >A ninek sie może otworzyć jeszcze bardziej? :)))<

                                                    Ale przed kim?Przed kurami domowymi? Toż mnie zadziobią,jak nic ;)
                                                    --
                                                  • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 22:21
                                                    ninek04 napisała:

                                                    > Ale przed kim?Przed kurami domowymi? Toż mnie zadziobią,jak nic ;)

                                                    A to Ty sie boisz? Skoro sa takie glupie i niegramotne to czego sie boisz?
                                                  • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 18.01.16, 08:31
                                                    hello -kitty2 napisała
                                                    >A to Ty sie boisz? Skoro sa takie glupie i niegramotne to czego sie boisz?<

                                                    Nie twierdziłam nigdzie, że są głupie, tu bardziej chodzi o brak porozumienia i różne punkty widzenia tych samych spraw,a tu już naprawdę ciężko o znalezienie wspólnych tematów do rozmowy.Strach przed opinią społeczną też nie odgrywa aż takiej roli,bo i tak jestem postrzegana jako ta odstająca od normy, to jaki jest sens odsłaniania się przed kimś, z kim nie mam żadnych punktów stycznych, a kto ma wdrukowany w siebie tylko jeden, słuszny i normalny ogląd świata i rodziny? Zamienić kilka słów można,ale na wchodzenie w bliższe znajomości to już za mało.
                                                  • rekreativa Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 22:58
                                                    Kurki mają małe dziobki. Przy takim kruczym dziobiszczu jak Twoje nic Ci nie grozi. Rozłupiesz im łebki raz dwa.
                                    • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 13:17
                                      Jesli chodzi o prace to po rozstaniu nie ma z nia problemu. Te 90% prostych prac nie wymaga cv ani wielkiego szkolenia. Czy do tej pory kobieta pracowala czy nie ma niewielkie znaczenie.
                                      • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 23:16
                                        marek.zak1 napisał:

                                        > Jesli chodzi o prace to po rozstaniu nie ma z nia problemu. Te 90% prostych pra
                                        > c nie wymaga cv ani wielkiego szkolenia. Czy do tej pory kobieta pracowala czy
                                        > nie ma niewielkie znaczenie.


                                        I to boli ich Marku, że komuś by było łatwiej bez konsekwencji. I przejdzie przez ucho igielne. I są kołacze bez " pracy".
                                  • jesod Czarno- biały 16.01.16, 13:34
                                    marek.zak1 napisał:
                                    > Ludzie lubią świat czarno-biały.

                                    A Ty jaki jesteś...?
                                    Czarny czy biały?
                                    Jako czarny lubisz biały, a jako biały lubisz czarny? Czy też inaczej, bardziej jednoznacznie: jako czary lubisz czarny, a jako biały lubisz biały?
                                    Inna sprawa, że sam wybierasz kolor i sam go nazywasz... No, ale... w takim razie: co z daltonistami, niedowidzącymi i ślepcami?
                                    Poza tym... z połączenia czerni i bieli, wychodzi szarość, proszę pana, szarość, szarość... Marność i szarość. Miałkość i nijakość. Szarość to kamuflaż istnienia.
                                • sidsidsid Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 16:59
                                  > A jaki to ma związek z tematem?

                                  Żadnego, ale zdaje się, że żona Marka od wielu lat nie pracuje zawodowo, więc wracamy do klimatu różowych jednorożców i odwracania kota ogonem. :>
                • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 16:05
                  wont2 napisał:

                  > Ale dzięki nawet takim "prostym i generalnie degradującym intelektualnie" praco
                  > m, kobieta jest s a m o d z i e l n a.

                  Samodzielna jak c h u j.

                  that.bitch.is.sick napisała:
                  > Praca zawodowa dla większości kobiet to nie jest
                  > droga do niezależności - wedle mediany zarobków
                  • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 16:10
                    Samodzielniejsza o te 1500. To nadal dużo więcej niż nic
                    • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 16:31
                      zawle napisała:

                      > Samodzielniejsza o te 1500. To nadal dużo więcej niż nic

                      Puknij sie w leb. Jaka samodzielnosc daje Ci 1500 zl (?) jako dajmy na to matce dwojki dzieci? Dekade temu zanim wyemigrowalam 1200 zl kosztowalo wynajecie skromnego mieszkania dwupokojowego w miescie, w ktorym mieszkalam.
                      • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 16:38
                        dawno temu z taką pensją odeszłam od kasowego męża. Mieszkałam z matką w pokoju z kuchnia, dojeżdżałam 130 km do pracy po te 1300. Chcesz powiedzieć że głupia byłam?:))
                        • bgz0702 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 16:59
                          zawle napisała:

                          > dawno temu z taką pensją odeszłam od kasowego męża. Mieszkałam z matką w pokoju
                          > z kuchnia, dojeżdżałam 130 km do pracy po te 1300. Chcesz powiedzieć że głupia
                          > byłam?:))
                          >

                          no co ty?;) w zyciu, tez bym dojezdzała
                        • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 17:12
                          zawle napisała:

                          > dawno temu z taką pensją odeszłam od kasowego męża. Mieszkałam z matką w pokoju
                          > z kuchnia, dojeżdżałam 130 km do pracy po te 1300. Chcesz powiedzieć że głupia
                          > byłam?:))

                          NIe, chce powiedziec, ze bylas niesamodzielna.
                          • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 17:19
                            Kurczę, nawet nie zauważyłam;) A..o to mieszkanie Ci chodzi? Opieka by mi dofinansowała wynajem.
                            • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 18:33
                              zawle napisała:

                              > A..o to mieszkanie Ci chodzi? Opieka by mi dofin
                              > ansowała wynajem.

                              No przeciez mowie: samodzielnosc jak chuj: przestac brac od jednego i zaczac brac od drugiego. Przeciez to Ty spiewasz na forum pogardzajaco jak to ciagnie jedna z druga z opieki. A to jakas roznica w 'samodzielnosci' od kogo ciagniesz?
                              • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 18:48
                                Różnica jest taka że że jak sama nazwa wskazuje opieka zaczęła być pomocą. Nie bez kozery. Pomoc w sytuacji przejściowej. Po której człowiek staje na nogi. Nie wiem co to ma wspólnego z samodzielnością. To ty ją włożyłaś w kwestie finansowe. Dla mnie to sposób myślenia. O sobie i jutrze. I jedni mają taki sposób myślenia że im jest wszystko jedno od kogo ciągną, a inni taki że nie jest ujmą gdy ktoś mu pomoże stanąć na nogi. Jak widzisz stoję na własnych. A z opieki nigdy nie brałam.
                                Zresztą nie potępiam ludzi korzystających okazjonalnie lub trwale ze względu na realny brak możliwości ( malutkie dzieci, kalectwo, brak możliwości zatrudnienia), ale wkurwiają mnie sytuacje w których ktoś ciągnie kasę od państwa bo można. Bo przez taką mentalność naprawdę potrzebujący dostają marne grosze.
                                • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 19:29
                                  zawle napisała:

                                  Po której człowiek staje na nogi. Ni
                                  > e wiem co to ma wspólnego z samodzielnością. To ty ją włożyłaś w kwestie finans
                                  > owe. Dla mnie to sposób myślenia. O sobie i jutrze. I jedni mają taki sposób my
                                  > ślenia że im jest wszystko jedno od kogo ciągną, a inni taki że nie jest ujmą g
                                  > dy ktoś mu pomoże stanąć na nogi. Jak widzisz stoję na własnych. A z opieki nig
                                  > dy nie brałam.

                                  Odpowiedzialam na post Wonta o rzekomej samodzielnosci (finansowej) dzieki wykonywaniu pracy zawodowej bedacej wykonywaniem prostych czynnosci, ktore to przekonanie podwazylam. Skoro odpowiadasz na moje posty zakladam, ze wiesz o czym pisze. Jesli twierdziesz, ze samodzielnosc to sposob myslenia, a nie samodzielnosc finansowa to zmieniasz temat. Na ten nowy ja akurat niewiele mam do powiedzenia, bo mnie interesuje niezaleznosc finansowa.

                                  Ja z opieki tez nigdy nic nie bralam, natomiast jak nie czynie rozroznienia: ze od tego brac to ok, a od tamtego brac to nie ok. Dla mnie jeden pies = brak samodzielnosci finansowej.
                                  • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 19:36
                                    W wasze dyskusje nie wchodzę, bo są zbyt osobiste.

                                    Ogólnie....widziałam kobiety podnoszące głowy bo znalazły kawałek roboty na czarno. Zmieniały sposób myślenia i znajdywały siły na rzeczy dla mnie nieosiągalne. I powtarzam....jest samodzielniejsza o te 1500 zł.
                                    • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 19:51
                                      zawle napisała:

                                      > W wasze dyskusje nie wchodzę, bo są zbyt osobiste.

                                      NIe widze nic osobistego w rozmowach na forum, chyba, ze chodzi Ci, ze powolujemy sie na osobiste doswiadczenia zyciowe.

                                      > Ogólnie....widziałam kobiety podnoszące głowy bo znalazły kawałek roboty na cza
                                      > rno. Zmieniały sposób myślenia i znajdywały siły na rzeczy dla mnie nieosiągaln
                                      > e. I powtarzam....jest samodzielniejsza o te 1500 zł.

                                      Nie przecze. Dla mnie jednak to 1500 to za malo zeby sie podniesc. Raczej mysle nad samobojstem zeby byc lzejszym ciezarem o to co rzeczywiscie kosztuje minus to przyslowiowe 1500.
                                  • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 19:45
                                    hello-kitty2 napisała: Jesli twierdziesz, ze samodzielnosc to sposob myslenia, a nie samodzielnos
                                    > c finansowa to zmieniasz temat. Na ten nowy ja akurat niewiele mam do powiedzen
                                    > ia, bo mnie interesuje niezaleznosc finansowa.

                                    To absolutnie jeden temat Kitka. Jedna mając te 1500 stwierdzi że właśnie niezależna się stała, inna nie będzie mając 15.000. Ile Tobie jest potrzeba?

                                    > Ja z opieki tez nigdy nic nie bralam, natomiast jak nie czynie rozroznienia: ze
                                    > od tego brac to ok, a od tamtego brac to nie ok. Dla mnie jeden pies = brak sa
                                    > modzielnosci finansowej.
                                    >

                                    Bo Pomoc społeczna finansowana jest z podatków które być może i Ty płacisz. To jak kasa zapomogowa do której włożyłaś i w razie złych zrządzeń losu możesz poprosić o pomoc. A siedzenie na głowie człowiekowi, który nie chce Ci niczego dać, ale się wpieprzył w sytuację bo wziął babę pod swój dach/zmajstrował jej dziecko to zupełnie co innego. Ale dla Ciebie może być tym samym. My tu tylko swoje zdanie mówimy. Uważam że człowiek samodzielny bywa rzadko, odkąd pracuje u kogoś, od kogoś zależy.
                                    • hello-kitty2 Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 19:58
                                      zawle napisała:

                                      > To absolutnie jeden temat Kitka. Jedna mając te 1500 stwierdzi że właśnie nieza
                                      > leżna się stała, inna nie będzie mając 15.000. Ile Tobie jest potrzeba?

                                      10.000 - 12.000 euro wystarczyloby mi na poczatek by wyrwac mnie i przyjaciolke z zaleznosci finansowej. A potem tarzam sie w pogardzie dla gatunku meskiego hehe moze byc?

                                      > Bo Pomoc społeczna finansowana jest z podatków które być może i Ty płacisz. To
                                      > jak kasa zapomogowa do której włożyłaś i w razie złych zrządzeń losu możesz pop
                                      > rosić o pomoc. A siedzenie na głowie człowiekowi, który nie chce Ci niczego dać
                                      > , ale się wpieprzył w sytuację bo wziął babę pod swój dach/zmajstrował jej dzie
                                      > cko to zupełnie co innego. Ale dla Ciebie może być tym samym. My tu tylko swoje
                                      > zdanie mówimy. Uważam że człowiek samodzielny bywa rzadko, odkąd pracuje u kog
                                      > oś, od kogoś zależy.

                                      Ja raczej dziele na tych, od ktorych dostaje bez jeczenia i proszenia i innych z proszeniem. Trzymam sie tych pierwszych ale i tak mi nie lezy.
                                      • zawle Re: Samodzielna jak c h u j 16.01.16, 20:15
                                        hello-kitty2 napisała: > 10.000 - 12.000 euro wystarczyloby mi na poczatek by wyrwac mnie i przyjaciolke
                                        > z zaleznosci finansowej. A potem tarzam sie w pogardzie dla gatunku meskiego h
                                        > ehe moze byc?

                                        hehe....wysoka półka. A co jeśli nigdy jej nie osiągniesz? Plan "B"?

                                        > Ja raczej dziele na tych, od ktorych dostaje bez jeczenia i proszenia i innych
                                        > z proszeniem. Trzymam sie tych pierwszych ale i tak mi nie lezy.

                                        Kiesko to brzmi. Plus za szczerość:))
                    • sidsidsid Re: Samodzielna jak c h u j 17.01.16, 16:41
                      Nadal - lepiej mieć 1500 zł niż mieć 0 zł, acz to jest kwestia mentalności, bo pani, która wybiera rolę niepracującej gospodyni domowej, nie podejrzewam o dużą samodzielność życiową.
                • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 20:45
                  wont2 napisał:

                  > marek.zak1 napisał:
                  >
                  > > > > ce > Poza tym, bądźmy szczerzy - kura domowa to nie zawód jest, to mentalność.
                  >

                  Mówisz o stereotypie, czy wszystko wokół widzisz stereotypowo? I doprecyzuj cóż to za mentalność? Stworzymy jakiś model teoretyczny? Rozumiesz że kupy trochę twoja wizja nie trzyma - rozumiem że obejrzałeś Plac zbawiciela i tu się mocno wyedukowałeś ok. :) ale w jednym poście przedstawiasz kobietę jako niewolnicę, w poprzedniej zaś odsłonie przedstawiałeś ją jako czerpiącą korzyści z sytuacji manipulantkę. Tym bardziej ciekawa jestem tej mentalności: zaradność, spryt i niezaradność w jednym? Taka dwoistość myślenia : Wolność jest niewolą? Jest Panią sytuacji a zarazem jej ofiarą...taki trochę czarny lud do stygmatyzacji i wrzucania dowolnych pretensji:-)
                  • marek.zak1 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 22:39
                    that.bitch.is.sick napisała:

                    > wont2 napisał:
                    >
                    > > marek.zak1 napisał:
                    > >
                    > > > > > ce > Poza tym, bądźmy szczerzy - kura domowa to nie zawód jest, to mentalność.
                    > >
                    >
                    > Mówisz o stereotypie, czy wszystko wokół widzisz stereotypowo?
                    ===========================================

                    Teza wzięta z szafy, do dyskusja u cioci na imieninach, zero argumentów. Na marginesie o leniwych kobietach, ja po weekendzie z trojgiem małych dzieci w domu, szedłem w poniedziałek do pracy, jak na odpoczynek. Co na ten temat może wiedzieć Wont?
                    • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 22:49
                      marek.zak1 napisał: > Teza wzięta z szafy, do dyskusja u cioci na imieninach, zero argumentów. Na mar
                      > ginesie o leniwych kobietach, ja po weekendzie z trojgiem małych dzieci w domu,
                      > szedłem w poniedziałek do pracy, jak na odpoczynek. Co na ten temat może wiedz
                      > ieć Wont?

                      Prawda? niepracujące matki trójki dzieci mają gorzej niż te pracujące bo nie mają gdzie wypoczywać:))
                      • zawle Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 22:54
                        Wracając samochodem z koleżanką usłyszałam historię z ostatnich dni. Małżonek porzucił niepracującą żonę z trójką dzieci oraz dwa dodatkowe etaty które zabezpieczały potrzeby rodziny. Ale co można mieć do niepracujących kobiet, tych którzy wychodzą w klapkach w góry i palaczy? A gdzie tam. Wolna wola.
                        • jesod Tych którzy wychodzą w klapkach w góry 16.01.16, 23:13
                          zawle napisała:
                          > Ale co można mieć do niepracujących kobiet, tych którzy wychodzą w klapkach w góry i palaczy?

                          Zawsze jest jakieś rozwiązanie. Mogą iść boso, a wcześniej rzucić palenie. Mogą również pozostać klapkach, ale nie wybierać się w góry i też rzucić palenie. Palenie raczej szkodzi, a niepracująca kobieta już niekoniecznie.
                          Poza tym... palacz w góry niech się raczej nie wybiera, bo dostanie zadyszki. Jeśli jednak pójdzie boso, to jest przynajmniej szansa, że zafunduje sobie zabieg refleksoterapii.
                  • potwor_z_piccadilly Re: Mentalność 16.01.16, 23:47
                    that.bitch.is.sick napisała:

                    > > marek.zak1 napisał:
                    - kura domowa to nie
                    > zawód jest, to mentalność.
                    >
                    > Mówisz o stereotypie, czy wszystko wokół widzisz stereotypowo? I doprecyzuj cóż
                    > to za mentalność? Stworzymy jakiś model teoretyczny?

                    Może to nie mentalność, a po prostu potrzeba zadbania o miejsce w którym kobieta jest szczęśliwa?
                    Może ona kocha to miejsce, bo ona w tym miejscu jest kochana i żyją w nim ludzie, których ona kocha?



                    • marek.zak1 Re: Mentalność 17.01.16, 11:14
                      potwor_z_piccadilly napisał:


                      > > > marek.zak1 napisał:
                      > - kura domowa to nie zawód jest, to mentalność.
                      ===================================
                      To napisał Wont, nie ja. Nie znam takowych i się nie wypowiadam.
      • bgz0702 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:43
        wont2 napisał:

        > A niech się umawiają, byle nie ze mną. Tyle, że najczęściej (piszę widząc po mo
        > ich znajomych), że nikt się z nikim nie umawia, tylko tak jakoś wychodzi.

        samo "wychodzi"? to musi wszystkim pasowac
        • wont2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 10:13
          bgz0702 napisała:
          >
          > to musi wszystkim pasowac
          -----
          Raczej - to wszystkim pasuje bo musi ;)
          • bgz0702 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 13:47
            wont2 napisał:

            > bgz0702 napisała:
            > >
            > > to musi wszystkim pasowac
            > -----
            > Raczej - to wszystkim pasuje bo musi ;)
            >

            a kto bardziej jest niezadowolony? koledzy czy żony?
    • mabelle2000 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:09
      that.bitch.is.sick napisała:

      > Proszę, co wam się nie podoba w gospodyniach domowych, w boginiach domowego ogn
      > iska, pełnoetatowych matkach, utrzymankach itd.

      Wszystko mi sie podoba, absolutnie wszystko. Sama bym chciala taka miec. Przed chwila wymienilam anode magnezowa w kotle gazowym, wiec gdyby przyszla gospodyni domowa i posprzatala ten syf, ktory przy okazji zrobilam, to bylabym dozgonnie wdzieczna. Ciepla kolacja tez bym nie pogardzila :-)
      • bgz0702 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:38
        mabelle2000 napisała:

        > that.bitch.is.sick napisała:
        >
        > > Proszę, co wam się nie podoba w gospodyniach domowych, w boginiach domowe
        > go ogn
        > > iska, pełnoetatowych matkach, utrzymankach itd.
        >
        > Wszystko mi sie podoba, absolutnie wszystko. Sama bym chciala taka miec. Przed
        > chwila wymienilam anode magnezowa w kotle gazowym, wiec gdyby przyszla gospodyn
        > i domowa i posprzatala ten syf, ktory przy okazji zrobilam, to bylabym dozgonni
        > e wdzieczna. Ciepla kolacja tez bym nie pogardzila :-)

        musisz sobie jakąś znaleźć...;))
    • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:14
      Gdy ktoś się umówi w ten sposób, to pół biedy, jego wolna wola,ale co wówczas, gdy umowa zostanie wypowiedziana, w sposób nagły i niezapowiedziany i to przez tę stronę, która jest dysponentem kasy?Z czym się wtedy zostaje i na czym się stoi? Przypuszczam, że na lodzie, bo na czymże więcej.
      • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:17
        Pracodawca ile ci daje wypowiedzonka? :)
        • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:29
          Na razie nie zanosi się, żeby mi dał, ale jeśli nawet, to natychmiast rozglądam się za nowym pracodawcą, żeby zachować tak zwaną ciągłość, jednocześnie będąc przekonaną, że sobie poradzę, nie musząc zdawać się na innych, bliższych, czy dalszych pociotków, czy też pomoc społeczną.
          • hello-kitty2 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:44
            ninek04 napisała:

            > Na razie nie zanosi się, żeby mi dał, ale jeśli nawet, to natychmiast rozglądam
            > się za nowym pracodawcą, żeby zachować tak zwaną ciągłość, jednocześnie będąc
            > przekonaną, że sobie poradzę, nie musząc zdawać się na innych, bliższych, czy d
            > alszych pociotków, czy też pomoc społeczną.

            Tak Ci sie przygladam Ninek i mysle, ze mimo tej pracy/pieniedzy/ciaglosci i tak jestes 'zdana' na zycie ze swoim mezem i zdana na opinie spoleczna. Do radzenia sobie to tu daleka droga. Zyjesz przekonaniem. O poziomie szczescia/nieszczescia sie nawet nie wypowiadam.
            • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 21:15
              hello -kitty2napisala
              >Tak Ci sie przygladam Ninek i mysle, ze mimo tej pracy/pieniedzy/ciaglosci i tak jestes 'zdana' na zycie ze swoim mezem i zdana na opinie spoleczna. Do radzenia sobie to tu daleka droga. Zyjesz przekonaniem. O poziomie szczescia/nieszczescia sie nawet nie wypowiadam.<

              Nie żyję ze swoim mężem, nie jestem też na niego zdana w ten sposób, jak pewnie myślisz, ani też nie będę zdana na niego w przyszłości, bo to jest niemożliwe po prostu. A na opinię społeczną to myślę, że każdy w mniejszym, czy większym stopniu jest jakoś tam zdany i nie ze wszystkim obnosi się szczerze dookoła.Co masz na myśli mówiąc o zdaniu się na opinię społeczną -że prowadzę podwójne życie i muszę się z tym kryć i że mnie to w jakiś sposób uwiera,czy co innego?
            • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 22:24
              Ninek jest pod wpływem propagandy różnych Swetru, którzy grają na nucie samowystarczalności a są ogólnie świetni w dojeniu budżetowej kasy...
              • ninek04 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 23:24
                Mylisz się stukrotnie ;) Po pierwsze daleko mi do i od Swetru, bo takich pieniędzy, które on i jego nowocześni posiadają, w życiu na oczy nie widziałam,więc to trochę nie moja ideolo, a po drugie z budżetówką nigdy nie miałam do czynienia, stąd i kasy nie doiłam.
                Pracuję na siebie i dzieci, w miarę lubię swoją pracę i będę pracować, póki starczy sił i zdrowia, ale bez popadania w pracoholizm i pogoń za pieniędzmi.
              • wheels.of.steel Można być za prawdziwym wolnym rynkiem 16.01.16, 12:08
                Nie patrząc na popłuczyny po Unii Wolności i sieroty po Balcerowiczu, które nie mają z nim nic wspólnego. Rozsądny i zdrowy, umiarkowany wolny rynek to ogromny zastrzyk energii dla gospodarki, socjalizm to dla niej spadek w dół i garb na plecy. Nie jestem zwolennikiem dzikiego kapitalizmu, ale podoba mi się to co się dzieje w Japonii, Korei Południowej, Singapurze. Dobrobyt, jakby nie patrzeć. Dlatego Azjaci rosną w siłę, a socjalna Europa Zachodnia chyli się ku dołu. Bo wyrosła tak wysoko na protestanckim etosie pracy, który dawno już porzuciła. Owszem, można zarzucać dorabiania się na kolonializmie, ale to i tak efekt przedsiębiorczości (nie zawsze zgodnej z dzisiejszymi normami moralnymi), której dzisiaj już nie ma. Bo socjalizm jest jej zaprzeczeniem.
                • triismegistos Re: Można być za prawdziwym wolnym rynkiem 16.01.16, 15:00
                  I dlatego przeciętny Chińczyk żyje na wyższym poziomie niż przecietny Duńczyk. Oh, wait...
                  • hateuall Re: Można być za prawdziwym wolnym rynkiem 16.01.16, 16:01
                    Przeciętny Duńczyk zaczął 500 lat temu a przeciętny Chińczyk 10 lat temu i właśnie Duńczyka dogania. Oh, wait, daj im jeszcze 20 lat, będziesz prawdopodobnie naocznym świadkiem zmian dziejowych.


                  • wheels.of.steel Re: Można być za prawdziwym wolnym rynkiem 17.01.16, 14:28
                    Nie pisałem akurat o Chinach, które są krajem postkomunistycznym relatywnie dopiero od niedawna (mimo, że oficjalnie nadal tam rządzi partia komunistyczna). Mimo to, jak napisał ktoś niżej w Chinach mocno się zmienia. Płace rosną, a niektóre regiony to już europejski poziom życia. A już chiński pracownik biurowy na pewno nie narzeka.
        • bgz0702 Re: Kto się boi leniwych kobiet? 15.01.16, 20:41
          that.bitch.is.sick napisała:

          > Pracodawca ile ci daje wypowiedzonka? :)
          >

          daj spokój;) jak pracodawca daje wypowiedzonka to jeszcze pozostaje zywiciel MAŻ;) a poza tym nic nie mam do niepracujacych kobiet, nic mnie to nie obchodzi i w niczym nie przeszkadza
    • druginudziarz Re: Kto się boi leniwych kobiet? 16.01.16, 10:58
      that.bitch.is.sick napisała:

      > Proszę, co wam się nie podoba w gospodyniach domowych, w boginiach domowego ogn
      > iska, pełnoetatowych matkach, utrzymankach itd. Nazw jest setki. Czemu to dla
      > tak wielu kobiet taki wstyd? Praca zawodowa dla większości kobiet to nie jest d
      > roga do niezależności - wedle mediany zarobków np., jednak wybór dobra rzecz. M
      > artwi mnie przegięcie pały w stronę drugą: Stygmatyzacja gospodyń domowych, pań
      > domu. O co wam ludzie gula rośnie i ocieka jadem gdy ktoś się tak z mężczyzną
      > umówi?

      Ale komu się nie podoba? kto stygmatyzuje?
    • sidsidsid Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 16:35
      Zgadzam się z pierwszą częścią wypowiedzi - czyli z ocenianiem kobiet jako leniwych. Jeśli spędzasz czas wolny jak chcesz, układasz sobie życie jak chcesz, nie tyrasz do upadku na dziób przy przygotowaniu Wigilii, nie masz mnóstwa obowiązków, tylko przyznasz się odważnie, że spędziłaś sobotę na rozrywkach, piciu kawy i leżeniu na sofie, jeśli jak Martyna Wojciechowska idziesz w góry zostawiając dziecko z ojcem/dziadkiem/babcią/opiekunką, jeśli powiesz, że nie chcesz mieć dzieci, bo lubisz swoja wygodę - masz 99% szans na bycie nazwaną leniwą lub egoistką. Nie raz to słyszałam od pań tyrających oraz panów, w których lęk wywołuje kobieta bez mentalności Matki Polki. Mój hit to bycie nazwana egoistką za to, że wyjechałam sama na urlop - widocznie za dużo luzu, to dla niektórych egoizm
      Natomiast co do gospodyń domowych - ja uważam, ze dorosła, zdolna do pracy osoba pracuje zawodowo. Ja tak uważam, a nie że każdemu tak każę. Czy ktoś się spełnia w pracy, czy nie, to inna inszość - zauważyłam (uwaga, seksizm), że to na ogół kobiety mają takie podejście do pracy, żeby się w niej jakoś spełniać. Dla mnie najważniejsze jest, żeby zarobić wystarczająco i nie iść do fabryki z obrzydzeniem, czyli mieć do zrobienia coś na miarę swoich możliwości i pracować w zdrowej atmosferze. Swoją pracę lubię, ale gdyby ktoś dał mi 50 mln euro, jacht i willę nad brzegiem Morza Śródziemnego, to już by mnie w niej nie zobaczyli.:)
      A to, że pani Gienia umówiła się tak z mężem, że ona będzie robiła w domu, a mąż będzie zarabiał na pociechy i żonę, średnio mnie interesuje. Nawet jeśli prywatnie mam panią Gienię za idiotkę, to nie będę komentowała ani oceniała, dopóki pani Gienia nie zacznie czepiać się mnie i mojego stylu życia. A jakoś dziwnie panie Gienie tak mają, że lubią się czepiać kobiet, które żyją zupełnie odwrotnie, niż one - takie mam obserwacje.
      • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 17:16
        sidsidsid napisał(a):

        > Zgadzam się z pierwszą częścią wypowiedzi - czyli z ocenianiem kobiet jako leni
        > wych. Jeśli >
        > A to, że pani Gienia umówiła się tak z mężem, że ona będzie robiła w domu, a mą
        > ż będzie zarabiał na pociechy i żonę, średnio mnie interesuje. Nawet jeśli pryw
        > atnie mam panią Gienię za idiotkę, to nie będę komentowała ani oceniała, dopóki
        > pani Gienia nie zacznie czepiać się mnie i mojego stylu życia. A jakoś dziwnie
        > panie Gienie tak mają, że lubią się czepiać kobiet, które żyją zupełnie odwrot
        > nie, niż one - takie mam obserwacje.

        I jak straszny mieszczanin Tuwima widzisz wszystko oddzielnie, nie widząc związku między zjawiskiem presji na kobiety opisanej w pierwszej części wypowiedzi, a jadem w drugiej części Twojego posta? Jesteś pewna że epitety i jad którymi " prywatnie" a jednak publicznie obdarzasz te kobiety, nie mają żadnego związku z tym, że gdyby pani Gieni trafił się majętny facet z kasą, który by ją otoczył luksusem i np.zafundował jej jakiś własny, niewymagający biznesik gwoli zabezpieczenia, tudzież jakieś nieruchomości ( znam taki przypadek), to Ty przy pani Gieni wychodzisz na idiotkę i frajerkę średnio rozgarniętą życiowo- choć to nie jest moja prywatna opinia.;-)?
        • sidsidsid Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 18:01
          > I jak straszny mieszczanin Tuwima widzisz wszystko oddzielnie, nie widząc związ
          > ku między zjawiskiem presji na kobiety opisanej w pierwszej części wypowiedzi,
          > a jadem w drugiej części Twojego posta?

          A skąd ten wniosek? I czy musisz mnie atakować mieszczanami, żeby "mieć rację"?:>
          Widzę związek, ale co w związku z tym związkiem, mam mieć więcej zrozumienia dla pań Gień ulegających presji, czy może aż im klaskać i podziwiać? Już pisałam, to jest swojego rodzaju reakcja zwrotna - ja do pań Gień się nie wtrącam, o ile one nie wtrącają się do mnie.

          > Jesteś pewna że epitety i jad którymi " prywatnie" a jednak publicznie obdarzasz te kobiety

          O rany, to już nawet nie można myśleć ani pisać na forum tego, czego się uważa?

          > z tym, że gdyby pani Gieni trafił się majętny facet z kasą, który by ją otoczy
          > ł luksusem i np.zafundował jej jakiś własny, niewymagający biznesik gwoli zabez
          > pieczenia, tudzież jakieś nieruchomości ( znam taki przypadek), to Ty przy pani
          > Gieni wychodzisz na idiotkę i frajerkę średnio rozgarniętą życiowo

          Kwestia podejścia. Dla pani Gieni, która ma wybór między sponsorem, byciem kurą domową, a przepracowaniem życia na kasie w markecie - pewnie tak. Ja jednak bardziej cenię sobie kilka tysięcy wypracowywane co miesiąc swoją wiedzą, umiejętnościami, pracą i wykształceniem, niż gdyby pojawił się dobroczyńca i dał mi dużo większą kasę na otwarcie biznesu. Przy takiej perspektywie, jaką przyjęłaś, to ze swoją atrakcyjnością mogłabym pójść zarobić dupą na własny biznes, tylko widzisz, jakoś dziwnie tego nie robię. Dla ludzi różne rzeczy są nieakceptowalne, a ja do tego mam sporą potrzebę niezależności.
          • that.bitch.is.sick Re: Kto się boi leniwych kobiet? 17.01.16, 18:29
            sidsidsid napisał(a):

            > > I ja> A skąd ten wniosek? I czy musisz mnie atakować mieszczanami, żeby "mieć rację"?
            > :>
            > Widzę związek, ale co w związku z tym związkiem, mam mieć więcej zrozumienia dl
            > a pań Gień ulegających presji, czy może aż im klaskać i podziwiać? Już pisałam,
            > to jest swojego rodzaju reakcja zwrotna - ja do pań Gień się nie wtrącam, o il
            > e one nie wtrącają się do mnie.

            No jak to co? Narzekasz i kwękasz że podlegasz presji, po czym przyłączasz się do chóru wywierających presję na przymusową chorobę ambicji i zaradności, bo jakby nie było " prywatnie" stygmatyzujesz " idiotki" . Przez to my, kobiety ( czyli i ty) wszystkie cierpimy przez społeczne ograniczenia o których było wyżej.
            "
            >
            > O rany, to już nawet nie można myśleć ani pisać na forum tego, czego się uważa?

            Mylisz cele dyskusji? Najpierw ustalmy - pienisz się i wyzłośliwiasz na kobiety tego typu, kiedy to przyznasz i przestaniemy się krygować, ja będę miała podkładkę by analizować głęboko skrywaną przyczynę takiej niechęci. To co myślisz o Gieni mi zwisa - interesuje mnie natomiast dlaczego tak myślisz, czaisz bazę?
            >
            > > z tym, że >
            > Kwestia podejścia. Dla pani Gieni, która ma wybór między sponsorem, byciem kurą
            > domową, a przepracowaniem życia na kasie w markecie - pewnie tak. Ja jednak ba
            > rdziej cenię sobie kilka tysięcy wypracowywane co miesiąc swoją wiedzą, umiejęt
            > nościami, pracą i wykształceniem, niż gdyby pojawił się dobroczyńca i dał mi du
            > żo większą kasę na otwarcie biznesu. Przy takiej perspektywie, jaką przyjęłaś,
            > to ze swoją atrakcyjnością mogłabym pójść zarobić dupą na własny biznes, tylko
            > widzisz, jakoś dziwnie tego nie robię. Dla ludzi różne rzeczy są nieakceptowaln
            > e, a ja do tego mam sporą potrzebę niezależności.

            Widzisz tyle, że to znowu nie jest o tym rozmowa. Nie spieramy się o to czy lepiej być piękną, mądrą, zaradną i bogatą bo to jest dość oczywiste, tylko o to że nie dajemy sobie wolności wyboru dróg do tego prowadzących. Możemy się spierać czy Pani Gienia ryzykuje więcej inwestując w więzi rodzinne więcej niż ty ale mnie nadal interesuje pytanie skąd jad i stygmatyzacja kur domowych?
            • wont2 Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 19:00
              Ustalmy najpierw o co tak naprawdę chodzi, bo nie kumam tego wątku... Jasne, że kobieta może sobie zostać kurą domową, jej prawo, tak samo jak mężczyzna może sobie rozkosznie włożyć chuja do snopowiązałki i z rozmarzeniem obserwować jak pętla zaciska się na jajach. Czemu nie? Tak fajnie snopki gilgotały człona na początku, pewnie ta pętelka też będzie przyjemna. Ale żeby takie pytanie, taki wątas na forum, żebyś takie piardy założyła ty, bitch? Nie powiem, że kobieta mądra i rozsądna, bo po co mam ściemniać, ale za to bardzo inteligenta? Złapałaś dzianego gościa i potrzebujesz podbudówki teoretycznej? O co chodzi?
              • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 19:18
                Ale tak jak się nie dziwię się kobietom, które wybierają rolę kur domowych (no bo w sumie czego spodziewać się po kobietach wybierających rolę kur domowych), to trochę dziwię się mężczyznom, którzy z kurami domowymi są. O czym wy z kurami rozmawiacie w ogóle? No, po prostu, jaką w ogóle można mieć nić porozumienia z człowiekiem, który cały dzień siedzi w domu i zajmuje się dziećmi a w przerwach ogląda seriale? Ale to w sumie drobiazg, bo czymże to w sumie jest przy wytrysku bycia panem i władcą rodziny. Ale, skoro to o dobro dzieci tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, żeby nie zostawiać ich niańkom, które uzależnią ich od narkotyków i nawrócą na satanizm, to nie boicie się że jak wam się nagle i nieplanowanie zejdzie z tego świata (rak, wypadek) to że wasze dzieci, wasze geny, wasza krew, z taką niegramotną matką wpadną w bezdenny niedostatek?
                • zawle Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 19:40
                  No co ty Wont, nie oglądałeś żon Hollywood, czy jak im tam? Wiesz jakie te polskie kury domowe zajęte? ;) A co do pilnowania dzieci....masz rację, dziecko trzeba do szkoły odprowadzać. A w zasadzie we wczesnej podstawowej odwozić samochodem z uwagi na wagę plecaka....tak do 5 klasy kiedy to latorośl matkę przerasta. A potem zaczynają się narkotyki i lepiej z domu siedzieć i pilnować.
                  Super jeśli mąż zabezpieczy swoją ślubną w sytuacji gdy ona zawodowo nie pracuje, ale procent takich fantastycznych sytuacji jest nikły. Większość to kobiety zdane na łaskę i niełaskę Pana-Pieniążka. Mnie głowy nie zajmują rodziny w których mąż uwielbia swoją pozycję dostarczyciela kasy. Ale znam też sytuacje panów którzy lata proszą żony-ciągle- małych- dzieci żeby wspomogły budżet. Nie chciałabym być w sytuacji takiego. Pójdzie do sądu i powie: Żona nie chce pracować? W drugą stronę to jest argument.
                • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 20:02
                  wont2 napisał:

                  to nie boicie się że jak wam się nagle i niepla
                  > nowanie zejdzie z tego świata (rak, wypadek) to że wasze dzieci, wasze geny, wa
                  > sza krew, z taką niegramotną matką wpadną w bezdenny niedostatek?

                  A Ty z rodziny prawnikow pochodzisz podobno, tak? Niegramotnych jakis? Bo wiesz u mnie to nawet kury domowe maja pozakladane i oplacane polisy na zycie, bo gdyby sie takowej zmarlo to zeby pan mogl sie porzadnie dzieckiem zajac to zakladaja, ze nie bedzie juz mogl pracowac na pelen etat. Poniewaz widze po Twoich naiwnych pytaniach, ze wyobrazni i wiedzy nie starcza to delikatnie unaocznie, ze polisy na takie kwoty opiewaja, ze za jednym zamachem 30 letni kredyt splacaja. Slyszal? To moze mamusi i tatusia dopytaj jak sie to robi? Da sie?
                  • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 20:11
                    hello-kitty2 napisała:

                    > A Ty z rodziny prawnikow pochodzisz podobno, tak? Niegramotnych jakis? Bo wiesz
                    > u mnie to nawet kury domowe maja pozakladane i oplacane polisy na zycie, bo gd
                    > yby sie takowej zmarlo to zeby pan mogl sie porzadnie dzieckiem zajac to zaklad
                    > aja, ze nie bedzie juz mogl pracowac na pelen etat. Poniewaz widze po Twoich na
                    > iwnych pytaniach, ze wyobrazni i wiedzy nie starcza to delikatnie unaocznie, ze
                    > polisy na takie kwoty opiewaja, ze za jednym zamachem 30 letni kredyt splacaja
                    > . Slyszal? To moze mamusi i tatusia dopytaj jak sie to robi? Da sie?
                    ----------
                    Łolaboga, kolejna bajka z cyklu "bo u mnie w wielkim świecie...". Nie, Latającego Holendra też nie widział :)
                    • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 20:32
                      wont2 napisał:

                      > Łolaboga, kolejna bajka z cyklu "bo u mnie w wielkim świecie...". Nie, Latające
                      > go Holendra też nie widział :)

                      Zaraz wpadnie Zombi i powie, ze forum jest tylko dla Polakow zyjacych w Polsce ;) Dla Ciebie bajka, a dla mnie rzeczywistosc/powszechnosc. No ale skoro zmyslam to pytaj prawnikow. Moze slyszeli. Czekaj, bo Ty po Unii jezdziesz tak? I taki zacofany jestes? Czy takiego udajesz typu: proste prace wykonywane zawodowo zapewniaja kobiecie samodzielnosc finansowa, hell yeah! ;) Z ludzmi na tych wyjazdach nie rozmawiasz? Pewnie masz tylko slownictwo z zakresu small talk i jakby tu jakas samodzielna wyruchac za friko, co? Na jakis real talk pewnie nie starcza, co? ;-)
                      • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 20:40
                        hello-kitty2 napisała:

                        > Zaraz wpadnie Zombi i powie, ze forum jest tylko dla Polakow zyjacych w Polsce
                        > ;) Dla Ciebie bajka, a dla mnie rzeczywistosc/powszechnosc. No ale skoro zmysla
                        > m to pytaj prawnikow. Moze slyszeli. Czekaj, bo Ty po Unii jezdziesz tak? I tak
                        > i zacofany jestes? Czy takiego udajesz typu: proste prace wykonywane zawodowo z
                        > apewniaja kobiecie samodzielnosc finansowa, hell yeah! ;) Z ludzmi na tych wyja
                        > zdach nie rozmawiasz? Pewnie masz tylko slownictwo z zakresu small talk i jakby
                        > tu jakas samodzielna wyruchac za friko, co? Na jakis real talk pewnie nie star
                        > cza, co? ;-)
                        ---------
                        No ja wiem. A powiedz mi, skoro już sobie konwersujemy przy tym temacie właśnie - ty w Polsce lat temu kilkanaście byłaś samodzielna, miałaś własną pracę, mieszkanie i pieniądze. I zamieniłaś to, z własnej nieprzymuszonej woli, na bycie kurą domową w Holandii. I jak na tym wyszłaś? Ubezpieczenie, jakoś pechowo, nie objęło twojego przypadku?
                        • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 21:00
                          wont2 napisał:

                          > No ja wiem. A powiedz mi, skoro już sobie konwersujemy przy tym temacie właśnie
                          > - ty w Polsce lat temu kilkanaście byłaś samodzielna, miałaś własną pracę, mie
                          > szkanie i pieniądze. I zamieniłaś to, z własnej nieprzymuszonej woli, na bycie
                          > kurą domową w Holandii. I jak na tym wyszłaś? Ubezpieczenie, jakoś pechowo, nie
                          > objęło twojego przypadku?

                          A powiedz mi dlaczego Ty podwazasz, od samego poczatku zauwazylam, bo to juz nie pierwsza uwaga z Twojej strony do mnie, ze ja zawsze pracowalam i pracuje zawodowo? Rowniez tu w Holandii zawsze pracowalam i pracuje. Uwazasz, ze klamie? Dlaczego nie szanujesz mnie, a wrecz pogardzasz za wykonywana przeze mnie prace? Uwazasz, ze czlowiekiem mozna gardzic z uwagi na to jaka prace zawodowo wykonuje? Uwazasz, ze wykonywanie prostych prac fizycznych hanbi czlowieka? Co wlasciwie chcesz mi przekazac? No powiedz wprost!
                          • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 21:09
                            hello-kitty2 napisała:

                            > A powiedz mi dlaczego Ty podwazasz, od samego poczatku zauwazylam, bo to juz ni
                            > e pierwsza uwaga z Twojej strony do mnie, ze ja zawsze pracowalam i pracuje zaw
                            > odowo? Rowniez tu w Holandii zawsze pracowalam i pracuje. Uwazasz, ze klamie? D
                            > laczego nie szanujesz mnie, a wrecz pogardzasz za wykonywana przeze mnie prace?
                            > Uwazasz, ze czlowiekiem mozna gardzic z uwagi na to jaka prace zawodowo wykonu
                            > je? Uwazasz, ze wykonywanie prostych prac fizycznych hanbi czlowieka? Co wlasci
                            > wie chcesz mi przekazac? No powiedz wprost!
                            -----------
                            Ja nigdy nie gardziłem żadnym człowiekiem ani tym bardziej pracą więc proszę, żebyś mi nie wkładała w usta rzeczy innych niż sutek. No jakoś tak się złożyło, że w Polsce się umiałaś utrzymać sama, a w Holandii nie umiesz. To nie jest tak, że pojechałaś do Holandii robić za kurę domową vel utrzymankę tylko się zjebało? No powiedz, bo może twoje doświadczenie będzie przydatne w tym wątku.
                            • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 21:50
                              wont2 napisał:

                              > Ja nigdy nie gardziłem żadnym człowiekiem ani tym bardziej pracą więc proszę, ż
                              > ebyś mi nie wkładała w usta rzeczy innych niż sutek. No jakoś tak się złożyło,
                              > że w Polsce się umiałaś utrzymać sama, a w Holandii nie umiesz.

                              A Ty bys umial, bez jezyka, laczac nauke z wykonywaniem zawodowo prostych prac fizycznych i wychowujac male dziecko? Taki jestes madry? To chodz, przyjedz, pokaz mi jak to sie robi! Wiesz ile mi zajelo nauczenie sie jezyka od zera? Jezyka, w ktorym nie rozumialam na starcie ani jednego slowa jak przyjechalam? 10 lat.

                              To nie jest tak
                              > , że pojechałaś do Holandii robić za kurę domową vel utrzymankę tylko się zjeba
                              > ło? No powiedz, bo może twoje doświadczenie będzie przydatne w tym wątku.

                              A co? Na poczatku nie pracowalam? A potem sie zjebalo? Od samego poczatku pracowalam. Do dnia porodu pracowalam, w dniu porodu pracowalam, dwa tygodnie po porodzie juz bylam spowrotem w pracy. Fizycznie zapierdalajac po 8-10 godzin. Bo jak kobieta chce zalozyc rodzine czyli miec dziecko to nierob i utrzymanka, prawda?
                              • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 22:47
                                No ale z jakiegoś powodu wyjechałaś z Polski do Holandii. No bo, jak już ustaliliśmy, nie dla lepszej pracy. Zakochałaś się?
                                • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 23:17
                                  wont2 napisał:

                                  > No ale z jakiegoś powodu wyjechałaś z Polski do Holandii. No bo, jak już ustali
                                  > liśmy, nie dla lepszej pracy. Zakochałaś się?

                                  Przeciez ja juz to opowiadalam. Pracowalam na emigracji w miedzynarodowej firmie z siedziba w Holandii. Bylam singielka po rozwodzie, dobiegalam 30stki, co z tego ze mialam pieniadze i prace jak czulam sie samotna, chcialam sie zwiazac i zalozyc rodzine. Poznalam Holendra, ktory chcial tego samego. Nigdy nie oklamywal mnie ze moglabym nie pracowac. Dodatkowo w Polsce nie moglam sie z nikim zwiazac, bo bylam za gruba. Przy Holenderkach po 1,80 m z dupa w jablko nagle zaczelam wygladac dla zachodniakow drobno, kobieco i atrakcyjnie. Ocenilam, ze i tak juz nikt inny mnie nie bedzie chcial. Zwiazalam sie. Mam bardzo udanego syna. Wszystko.
                                  • sea.sea Re: Ale o co w ogóle chodzi? 17.01.16, 23:25
                                    > Dodatkowo w Polsce nie moglam sie z nikim zwiazac, bo bylam za gruba

                                    Whaaat? Tak, pamiętam, że pisałaś, że Polacy jak jeden mąż kazali Ci chudnąć, ale i tak właśnie przeżywam szok poznawczy, mam koleżanki w najróżniejszym wieku i w najróżniejszych gabarytach i żadna nigdy nie zgłaszała takich historii, nawet na babskim wieczorku po pijaku, kiedy się ludzie wywnętrzają z naprawdę najrozmaitszych przypadłości damsko-męskich.
                                    • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 00:18
                                      sea.sea napisała:

                                      > Whaaat? Tak, pamiętam, że pisałaś, że Polacy jak jeden mąż kazali Ci chudnąć, a
                                      > le i tak właśnie przeżywam szok poznawczy, mam koleżanki w najróżniejszym wieku
                                      > i w najróżniejszych gabarytach i żadna nigdy nie zgłaszała takich historii, na
                                      > wet na babskim wieczorku po pijaku, kiedy się ludzie wywnętrzają z naprawdę naj
                                      > rozmaitszych przypadłości damsko-męskich.

                                      Moze sa szczuplejsze ode mnie ;) A moze mialam pecha choc Polki bywaja jednak wyjatkowo szczuple wiec naprawde sie roznie. Na zachodzie nie mam tego problemu w ogole. Aha jesli chodzi o rzniecie to nawet ten co zglaszal zastrzezenia to i tak rznal az sie uszy trzesly ;) Ja prostu sie wpisuje w inny typ urody. Kiedys trafil mi sie Turek ktory zachwycal sie moimi umiesnionymi nogami i ogolnie w dupolubnych sie wpisuje dobrze ale poniewaz mam tez duzy biust to przyciagam tez cyckolubnych i wtedy oni mojego dolu nie toleruja. NIe ma sie czym przejmowac. Do seksu i tak sie kogos znajdzie.
                                    • zawle Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 09:06
                                      sea.sea napisała:
                                      mam koleżanki w najróżniejszym wieku
                                      > i w najróżniejszych gabarytach i żadna nigdy nie zgłaszała takich historii, na
                                      > wet na babskim wieczorku po pijaku, kiedy się ludzie wywnętrzają z naprawdę naj
                                      > rozmaitszych przypadłości damsko-męskich.

                                      Pewnie nie pytały:)))
                                  • burzowa.kejt Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 00:41
                                    hello-kitty2 napisała:
                                    > Ocenilam, ze i tak juz nikt inny mnie nie bedzie chcial. Zwiazalam sie. Mam bardzo udanego syna
                                    > . Wszystko.

                                    Kitty, tak z perspektywy lat i doświadczenia, względnie jesteś zadowolona?

                                    A odpowiadając na pytanie o gospodynie vel kury domowe, to mnie babki nie wadzą, bo jakoś tak wyszło, że w otoczeniu brak, ale te z którymi miałam przyjemność, uważam za osoby nudne i monotematyczne. Dla mnie dodam, bo może innych ich osobowość powala.
                                    I wydaje mi się, że cały ambaras nie polega na tym, że są zdane na pieniądze zarobione przez kogos innego, ale na tym, że siedząc w domu pozbawiają się kontaktu z ludźmi, ze światem, że brak im perspektywy, że po prostu siedzenie w domu jest drętwe do bólu.

                                    Kilka lat temu przeprowadziłam się do innego miasta, a po przeprowadzce dałam sobie kilka miesięcy na aklimatyzację, bo wymyśliłam, że po wielu latach zawodowo wyczerpujących przydadzą mi się takie wakacje.
                                    Długo nie wytrzymałam, wakacje były krótkie, bo okazało się, że na dłuższą metę nicnierobienie jest jednak kiepskie i zupełnie nie dla mnie, ale nie ma co odsądzać od czci i wiary kobitek ktorym z pracą nie po drodze, bo to wyłącznie kwestia charakteru.




                                    • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 00:56
                                      burzowa.kejt napisała:

                                      > Kitty, tak z perspektywy lat i doświadczenia, względnie jesteś zadowolona?

                                      Nie jestem Kejt ale w Polsce tez nie bylam. Z perspektywy lat to doszlam do wniosku ze nieszczescie nosze w sobie. Ja po prostu zawsze bede (w duchu) nieszczesliwa. Praca zawodowa jest tylko najlepszym zagluszaczem tego. Na zewnatrz bywam radosna, duzo sie smieje ale nic mnie nie nasyca spelnieniem. A najbardziej to brakuje mi chlopa do ruchania (na stale) ;)

                                      Ciesze sie, ze Tobie sie uklada.
                                      • burzowa.kejt Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 01:19
                                        hello-kitty2 napisała:
                                        > Nie jestem Kejt ale w Polsce tez nie bylam. Z perspektywy lat to doszlam do wni
                                        > osku ze nieszczescie nosze w sobie. Ja po prostu zawsze bede (w duchu) nieszcze
                                        > sliwa. Praca zawodowa jest tylko najlepszym zagluszaczem tego. Na zewnatrz bywa
                                        > m radosna, duzo sie smieje ale nic mnie nie nasyca spelnieniem. A najbardziej t
                                        > o brakuje mi chlopa do ruchania (na stale) ;)

                                        Wiesz, ja już dawno doszłam do wniosku że jesteś najsmutniejszą osobą tutaj.
                                        Zaraz po sea. sea ;)
                                        Więc nie sądzę, że znalezienie kogoś, kto by Cię regularnie posuwał, sprawi że staniesz się szczęśliwa, bo smutek i melancholia to Twoje pierdolone siostry.

                                        > Ciesze sie, ze Tobie sie uklada.
                                        Dziękuję, staram się jak mogę żeby tak było.
                                        • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 01:32
                                          burzowa.kejt napisała:

                                          > Wiesz, ja już dawno doszłam do wniosku że jesteś najsmutniejszą osobą tutaj.
                                          > Zaraz po sea. sea ;)
                                          > Więc nie sądzę, że znalezienie kogoś, kto by Cię regularnie posuwał, sprawi że
                                          > staniesz się szczęśliwa, bo smutek i melancholia to Twoje pierdolone siostry.

                                          ;-) Trafna obserwacja. Nie wiem czy o sea.sea. Nie myslalam tak o niej. Czyli mowisz jak ta dziewczyna z Kochanka? Kojarzysz film? MOze by Ci sie spodobal? www.youtube.com/watch?v=7KKH6LULwEU

                                          Mam nadzieje, ze nie przekaze tego synowi. Ja mam to po matce. A Ty jak to robisz zeby byc szczesliwa?
                                          • burzowa.kejt Re: Ale o co w ogóle chodzi? 20.01.16, 12:41
                                            hello-kitty2 napisała:
                                            > ;-) Trafna obserwacja. Nie wiem czy o sea.sea. Nie myslalam tak o niej. Czyli mowisz jak ta dziewczyna z Kochanka? Kojarzysz film? MOze by Ci sie spodobal? www.youtube.com/watch?v=7KKH6LULwEU

                                            Kochanka widziałam wieki temu, szczegółów nie pamiętam, ale chętnie sobie odświeżę.

                                            > Mam nadzieje, ze nie przekaze tego synowi.
                                            Wydaje mi się że splin i taka melancholijna osobowość przechodzi z matek na córki, ja w każdym razie nie spotkałam się żeby syn odziedziczył po matce osowiałość.

                                            > A Ty jak to robisz zeby byc szczesliwa?
                                            Staram się utrzymywać jak najlepsze relacje z partnerem i nie wpierniczać za bardzo w życie córki. Brzmi może absurdalnie, ale spokój ducha i równowaga są dla mnie najwazniejsze na aktualnym etapie życia.
                                            A szczęśliwa to ja nie jestem, ani nigdy nie byłam. Bywam szczęśliwa sporadycznie i przez moment. Ostatnio zdarzyło się to jesienią, podczas urlopu na pięknej wyspie - piłam wino w pustej knajpie przy plaży, wiał ciepły wiatr, a morze było czarne jak smoła. Pamiętam każdą sekundę tego wiekopomnego incydentu:D
                                            I poczułam w pewnym momencie, ze jestem szczęśliwa. Ot tak, po prostu.
                                            Do rana szczęście się ulotniło hehe.
                                            Wymyśliłam nawet że tym roku znowu tam polecę, pójdę w to samo miejsce i zobaczę co będzie się działo.
                                            A tak na co dzień, to staram się dostrzegać i doceniać pierdoły typu nic mnie nie boli, moi najbliżsi są zdrowi, wczoraj pojeździłam na nartach etc.
                                            Permanentnie szczęśliwa to ja nigdy nie będę, choćby z tego powodu, ze jestem juz zmęczona i za dużo rzeczy mnie wkurwia ;)

                                      • burzowa.kejt Re: Ale o co w ogóle chodzi? 20.01.16, 13:02
                                        hello-kitty2 napisała:
                                        > > Kitty, tak z perspektywy lat i doświadczenia, względnie jesteś zadowolona
                                        > Nie jestem Kejt ale w Polsce tez nie bylam. Z perspektywy lat to doszlam do wni
                                        > osku ze nieszczescie nosze w sobie. Ja po prostu zawsze bede (w duchu) nieszcze
                                        > sliwa. Praca zawodowa jest tylko najlepszym zagluszaczem tego.

                                        Kitty, a z takich zwyklych, codziennych rzeczy, jest coś, co sprawia Ci przyjemność?

                                        • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 20.01.16, 13:39
                                          burzowa.kejt napisała:

                                          > Kitty, a z takich zwyklych, codziennych rzeczy, jest coś, co sprawia Ci przyjem
                                          > ność?

                                          Idziemy w offtop ale skoro pytasz ;) To np:
                                          1. prasowanie pieknych, damskich ciuchow, organizacja szafy
                                          2. bycie samemu = posiadanie dnia/domu tylko dla siebie na caly dzien
                                          3. gotowanie + jedzenie, w tym gotowanie dla gosci
                                          4. bieg po zmroku
                                          5. rozmowa z przyjaciolka
                                          6. seks ale nie szybki numerek
                                          7. patrzenie w horyzont jadac na rowerze zaraz przed/przy zachodzie slonca
                                          8. spanie w sloncu (w naslonecznionej sypialni czyli z oknem na wschod)
                                          9. praca w zespole = wspolpraca z ludzmi (ale to nie jest prosta czynnosc dnia codziennego)
                                          10. patrzenie jak syn spi

                                          W ogole bonus mam kazdego dnia w momencie jak zapada wzrok. Wtedy w sekunde sie czuje lepiej, a potem jest znowu normalnie. Zauwazylam tez, ze zawsze lubie wychodzic na dwor jak zapada zmrok, siedzac w domu czy w jakims oswietlonym biurze mozna troche przegapic ten najfajniejszy moment dnia.

                                          A Tobie? Moze cos dorzuce do swojej listy? ;)
                                          • burzowa.kejt Re: Ale o co w ogóle chodzi? 20.01.16, 21:06
                                            hello-kitty2 napisała:
                                            > Idziemy w offtop ale skoro pytasz ;) To np:
                                            > 1. prasowanie pieknych, damskich ciuchow, organizacja szafy
                                            > 2. bycie samemu = posiadanie dnia/domu tylko dla siebie na caly dzien
                                            > 3. gotowanie + jedzenie, w tym gotowanie dla gosci
                                            > 4. bieg po zmroku
                                            > 5. rozmowa z przyjaciolka
                                            > 6. seks ale nie szybki numerek
                                            > 7. patrzenie w horyzont jadac na rowerze zaraz przed/przy zachodzie slonca
                                            > 8. spanie w sloncu (w naslonecznionej sypialni czyli z oknem na wschod)
                                            > 9. praca w zespole = wspolpraca z ludzmi (ale to nie jest prosta czynnosc dnia
                                            > codziennego)
                                            > 10. patrzenie jak syn spi
                                            > W ogole bonus mam kazdego dnia w momencie jak zapada wzrok. Wtedy w sekunde sie
                                            > czuje lepiej, a potem jest znowu normalnie. Zauwazylam tez, ze zawsze lubie wy
                                            > chodzic na dwor jak zapada zmrok, siedzac w domu czy w jakims oswietlonym biurz
                                            > e mozna troche przegapic ten najfajniejszy moment dnia.
                                            > A Tobie? Moze cos dorzuce do swojej listy? ;)

                                            Kitty, cały ten wątek jest offtopowy.
                                            I chyba połowa forum.

                                            Spanie na słońcu byłoby dla mnie koszmarem. Lubię półmrok, sypialnię mam od strony północnej, w oknach ciemne rolety, a kiedy noce krótkie zakładam opaskę na oczy.
                                            A na kolację zjadam niegrzeczne dzieci :)

                                            No nie wiem czy mogłabym coś dodać do Twojej listy.
                                            Lubię czytać nekrologi i ogłoszenia drobne. To kompletnie odmóżdżające, wiem, ale robię to chyba od kiedy nauczyłam się czytać. Kiedyś na tapecie miałam jeszcze książki telefoniczne haha.
                                            Szukałam dziwacznych nazwisk i oryginalnych imion.
                                            Często też wchodzę na flightradar24 i przeglądam loty.
                                            Jak mam wolny poranek to zdarza się, że pół dnia przesiedzę w piżamie i przeglądam na necie pierdoły typu loty właśnie, buty i perfumy.

                                            Widzisz ileż to interesujących rzeczy można robić, żeby mimo przeciwności było całkiem przyjemnie;)

                                            • ninek04 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 21.01.16, 04:32
                                              >Lubię czytać nekrologi i ogłoszenia drobne. <

                                              Dobrze wiedzieć, że jest ktoś, kto też lubi czytać nekrologi -ja też je lubię czytać i nigdy nie pomijam tych stron, czytając gazetę na przykład.
                                  • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 07:25
                                    hello-kitty2 napisała:

                                    Poznalam Holendra, ktory chcial tego samego. Nigdy nie oklamy
                                    > wal mnie ze moglabym nie pracowac.
                                    -------
                                    No to słaby deal zrobiłaś. Okupiłaś emigrację do Holandii i dziecko degradacją społeczną i zawodową. Myślę, że twój partner czy ex-partner, skoro jemu też zależało na posiadaniu dziecka, powinien wziąć to pod uwagę i cię wspierać finansowo. Wiedziałaś, że tak będzie jak podejmowałaś decyzję o zmianie życia czy jednak liczyłaś na więcej?
                                    • that.bitch.is.sick kryzysowa narzeczona 18.01.16, 08:21
                                      wont2 napisał:

                                      > hello-kitty2 napisała:
                                      >
                                      > Poznalam Holendra, ktory chcial tego samego. Nigdy nie oklamy
                                      > > wal mnie ze moglabym nie pracowac.
                                      > -------
                                      > No to słaby deal zrobiłaś. Okupiłaś emigrację do Holandii i dziecko degradacją
                                      > społeczną i zawodową. Myślę, że twój partner czy ex-partner, skoro jemu też zal
                                      > eżało na posiadaniu dziecka, powinien wziąć to pod uwagę i cię wspierać finanso
                                      > wo. Wiedziałaś, że tak będzie jak podejmowałaś decyzję o zmianie życia czy jedn
                                      > ak liczyłaś na więcej?
                                      >

                                      Widzisz Kitty, zawsze będą kwękania takich wontów. Słaby deal zrobiłaś - tu czekała Cię nobilitacja społeczna, starzenie się będąc bez zobowiązań ruchana przez wontów proszących cię byś schudła i ewentualne samotne macierzyństwo. Potem zusowska emerytura. Zawsze mogłabyś liczyć na zapewnienie o niezależności u forumowego żmijowiska :) to zawsze coś choć nie wiem na czym ta niezależność ma polegać:). Szczęśliwa jak zawle i wont :D. Mogłaś być już na dnie a nie byłaś, nigdy nie dowiesz się, co straciłaś.
                                      • wont2 Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 09:16
                                        that.bitch.is.sick napisała:

                                        > Widzisz Kitty, zawsze będą kwękania takich wontów. Słaby deal zrobiłaś - tu cze
                                        > kała Cię nobilitacja społeczna, starzenie się będąc bez zobowiązań ruchana prz
                                        > ez wontów proszących cię byś schudła i ewentualne samotne macierzyństwo. Potem
                                        > zusowska emerytura. Zawsze mogłabyś liczyć na zapewnienie o niezależności u for
                                        > umowego żmijowiska :) to zawsze coś choć nie wiem na czym ta niezależność ma po
                                        > legać:). Szczęśliwa jak zawle i wont :D. Mogłaś być już na dnie a nie byłaś, n
                                        > igdy nie dowiesz się, co straciłaś.
                                        -----------
                                        No interes jak chuj zrobila! Zamiast byc ruchana bez zobowiazan jest bez zobowiazan nieruchana.
                                        • zawle Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 09:22
                                          wont2 napisał: > No interes jak chuj zrobila! Zamiast byc ruchana bez zobowiazan jest bez zobowi
                                          > azan nieruchana.

                                          Czy interes zrobiła to się okaże na starość jak życie będzie wspominać. A o ile kitke znam to nie ruchania jej potrzeba.
                                          • wont2 Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 09:32
                                            zawle napisała:

                                            > Czy interes zrobiła to się okaże na starość jak życie będzie wspominać. A o ile
                                            > kitke znam to nie ruchania jej potrzeba.
                                            ----------
                                            Nie no, jasne. Bo to czy czlowiek jest szczesliwy dzisiaj, tu i teraz, jest nieistotne. Wazne, jak bedzie wspominac na starosc.
                                            • zawle Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 09:36
                                              wont2 napisał:
                                              > Nie no, jasne. Bo to czy czlowiek jest szczesliwy dzisiaj, tu i teraz, jest nie
                                              > istotne. Wazne, jak bedzie wspominac na starosc.

                                              Ciebie do tej grupy nie zaliczam, więc nie łudzę się że zrozumiesz o czym piszę.
                                        • hello-kitty2 Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 14:34
                                          wont2 napisał:

                                          > No interes jak chuj zrobila! Zamiast byc ruchana bez zobowiazan jest bez zobowi
                                          > azan nieruchana.

                                          Boze Wont skup sie. Ruchanie bez zobowiazan to tylko Ciebie, Ninek i Sid (jesli kogos pominelam to przepraszam) interesuje. Reszte, a szczegolnie kobiety interesuje ruchanie ze zobowiazaniami, roznego rodzaju. Mnie np nie interesuje ruchanie z facetem, ktory rano nie moze sie doczekac zebym juz wyszla albo z facetem, ktory z gory twierdzi, ze mnie nie kocha i nigdy nie pokocha (przyklady zaczerpniete z opisow Twojego zycia). Nie przykladaj swojej miary szczescia w zyciu do zycia innych. Zreszta nie udawaj tez takiego bezuczuciowego.
                                          • sidsidsid Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 18:38
                                            > Boze Wont skup sie. Ruchanie bez zobowiazan to tylko Ciebie, Ninek i Sid (jesli
                                            > kogos pominelam to przepraszam) interesuje.

                                            To się nazywa życzeniowe myślenie. :>
                                            Mężczyzn zainteresowanych seksem bez zobowiązań jest większość, tylko nie każdy ma ku temu możliwości. Części kobiet to także nie przeszkadza i są za. A że sporo osób uskutecznia takie klimaty między związkami, a nie zamiast nich lub lub równolegle ze związkami - życie.

                                            > Reszte, a szczegolnie kobiety interesuje ruchanie ze zobowiazaniami, roznego rodzaju.

                                            O dupie za związek był cały oddzielny wątek - jeszcze nie wyczerpaliśmy tematu? :>
                                            • hello-kitty2 Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 20:28
                                              sidsidsid napisał(a):

                                              > To się nazywa życzeniowe myślenie. :>
                                              > Mężczyzn zainteresowanych seksem bez zobowiązań jest większość, tylko nie każdy
                                              > ma ku temu możliwości. Części kobiet to także nie przeszkadza i są za. A że sp
                                              > oro osób uskutecznia takie klimaty między związkami, a nie zamiast nich lub lub
                                              > równolegle ze związkami - życie.

                                              Ale ja temu nie zaprzeczam. Odnioslam sie tylko imiennie do uzytkownikow, ktorzy zainteresowanie seksem bez zobowiazan deklaruja na forum wprost. I analogicznie do reszty uzytkownikow, ktorzy tego na ten moment nie deklaruja, nie do calej populacji. Deklaracji tez nie podejmowalam sie weryfikowac.

                                              > > Reszte, a szczegolnie kobiety interesuje ruchanie ze zobowiazaniami, rozn
                                              > ego rodzaju.
                                              >
                                              > O dupie za związek był cały oddzielny wątek - jeszcze nie wyczerpaliśmy tematu?
                                              > :>

                                              Gdybys nie byla tak zafiksowana na stereotypowym zwiazku to bys moze dostrzegla wilorakosc mozliwych miedzyludzkich zobowiazan. Samo slowo 'zwiazek' tez rozumiesz bardzo wasko. Tez tak kiedys je pojmowalam dopoki nie skorygowal mnie jeden Brytyjczyk. Zwrocil mi uwage, ze za mocno zawezam znaczenie slowa 'relationship', bo jak wyjasnil na przykladzie: ''The relationship with my boss is that he is my boss''. Stosowane przez Ciebie powracajace jak refren "dupa za związek" jest chorobliwym czy swiadczacym o jakims skrzywieniu uproszeniu roznorodnych relacji miedzyludzkich mieszczacych w swoim skladzie seks. Ja z jakimis manifestujacymi sie czyimis fobiami czy cholera wie co to jest (?) nie dyskutuje. Nie mam do tego psychologicznego przygotowania. Przepracuj temat ''dupa za zwiazek'' ze swoim psychiatra/psychoteraputa.
                                              • sidsidsid Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 20:59
                                                Następna nie potrafi bez osobistych wycieczek i wysyłania na terapie - tak naprawdę nie da się dyskutować. A przynajmniej ja nie mam ochoty.
                                                Ok, związki są sobie różne, ale piszesz o sytuacji, kiedy za seks ktoś chce otrzymać zaangażowanie, deklaracje zobowiązań, perspektywę bycia razem, czyli bez tych rzeczy nie ma seksu. Do takiego podejścia się odniosłam. Łopatologicznie - podoba mi się facet i aż przebieram nogami, żeby wskoczyć z nim do łóżka, ale nie zrobię tego przed jego deklaracją, że to na poważnie. Czyli moja chcica jest drugorzędna względem tego, co mogę dostać za seks.
                                      • zawle Re: kryzysowa narzeczona 18.01.16, 09:19
                                        that.bitch.is.sick napisała: Szczęśliwa jak zawle i wont :D.

                                        A ja jestem jedynie zadowolona z siebie. Jak rolnik któremu się udało zebrać okupione ciężką pracą ziemniaki na zimę z kamienistego pola. Ale na swoim. I tego mi nikt nie odbierze.
                                    • hello-kitty2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 08:42
                                      wont2 napisał:

                                      > No to słaby deal zrobiłaś. Okupiłaś emigrację do Holandii i dziecko degradacją
                                      > społeczną i zawodową. Myślę, że twój partner czy ex-partner, skoro jemu też zal
                                      > eżało na posiadaniu dziecka, powinien wziąć to pod uwagę i cię wspierać finanso
                                      > wo. Wiedziałaś, że tak będzie jak podejmowałaś decyzję o zmianie życia czy jedn
                                      > ak liczyłaś na więcej?

                                      Jaka narzeczona (Bitch dobrze prawi, ze kryzysowa) taki deal. Zycie.
                                    • zawle Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 09:14
                                      wont2 napisał:

                                      > hello-kitty2 napisała:
                                      >
                                      > Poznalam Holendra, ktory chcial tego samego. Nigdy nie oklamy
                                      > > wal mnie ze moglabym nie pracowac.
                                      > -------
                                      > No to słaby deal zrobiłaś. Okupiłaś emigrację do Holandii i dziecko degradacją
                                      > społeczną i zawodową.


                                      Ciebie chyba pojebało? Degradacja społeczna i zawodowa? To jak Twoją można nazwać? Bo co Tobie się udało osiągnać i czego dorobić że tak mówisz? Jednym słowem, co zbudowałeś Wont?
                                      >
                                      • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 09:27
                                        zawle napisała:

                                        > Ciebie chyba pojebało? Degradacja społeczna i zawodowa? To jak Twoją można nazw
                                        > ać? Bo co Tobie się udało osiągnać i czego dorobić że tak mówisz? Jednym słowem
                                        > , co zbudowałeś Wont?
                                        ---------
                                        Przypierdalasz sie bo lubisz czy po prostu nie umiesz czytac ze zrozumieniem? To co ja mam to mam ja i nic ci do tego. Degradacja spoleczna i zawodowa kitty oznacza spadek jej pozycji spolecznej i zawodowej po przeprowadzce do Holandii wzgledem jej statusu przed przeprowadzka. Mnie nie ma w tym rownaniu. Nie wiem na chuj to w ogole wyjasniam zamiast jebnac ignora, bo wydawalo mi sie, ze dyskustuje z ludzmi kumatymi.
                                        • zawle Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 09:35
                                          wont2 napisał:> Przypierdalasz sie bo lubisz czy po prostu nie umiesz czytac ze zrozumieniem? T
                                          > o co ja mam to mam ja i nic ci do tego. Degradacja spoleczna i zawodowa kitty o
                                          > znacza spadek jej pozycji spolecznej i zawodowej po przeprowadzce do Holandii w
                                          > zgledem jej statusu przed przeprowadzka. Mnie nie ma w tym rownaniu. Nie wiem n
                                          > a chuj to w ogole wyjasniam zamiast jebnac ignora, bo wydawalo mi sie, ze dysku
                                          > stuje z ludzmi kumatymi.
                                          >

                                          Nie, ma po prostu inne zdanie niż Twoja ocena. I wtedy..o kurwa..pojawiasz się w tym równaniu. Gdybym byłą głupią cipą to bym Ci tu napisała że matką została, na zachodzi siedzi, studia skończyła, języka się nauczyła. Ale ja Ci powiem że jebie mnie pozycja społeczna i zawodowa bo znam niejedno dno z taką pozycją że hoho. Pierdolisz coś o tym że nie rozumiesz o jakie półki chodzi, a sam ludzi na nie wpychasz. Wiem, Ty byś wyruchał nawet żulicę bez zawodu, ale Twoje ruchanie to jak wytarcie o kogoś brudnego fiuta, cokolwiek byś na ten temat tu nie wypisywał w chwilach posuchy.
                                          • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 10:00
                                            zawle napisała:

                                            > Nie, ma po prostu inne zdanie niż Twoja ocena. I wtedy..o kurwa..pojawiasz się
                                            > w tym równaniu.
                                            -------
                                            O kurwa. Zdanie to mozesz miec jakie sobie tam chcesz. I tak jebaloby mnie ono, gdyby mnie w ogole mialo czas i ochote jebac, mocno i doglebnie jak czarne dildo.

                                            Gdybym byłą głupią cipą to bym Ci tu napisała że matką została,
                                            > na zachodzi siedzi, studia skończyła, języka się nauczyła. Ale ja Ci powiem że
                                            > jebie mnie pozycja społeczna i zawodowa bo znam niejedno dno z taką pozycją że
                                            > hoho. Pierdolisz coś o tym że nie rozumiesz o jakie półki chodzi, a sam ludzi
                                            > na nie wpychasz.
                                            ---------
                                            A widzisz, mnie tez pierdoli pozycja spoleczna czy zawodowa, tylko ze ja nie ignoruje jej istnienia. Zreszta, co ja ci bede pisac...


                                            Wiem, Ty byś wyruchał nawet żulicę bez zawodu, ale Twoje rucha
                                            > nie to jak wytarcie o kogoś brudnego fiuta, cokolwiek byś na ten temat tu nie w
                                            > ypisywał w chwilach posuchy.
                                            ----------
                                            Calkiem mozliwe, ze bym wyruchal zulice bez zawodu. Jakby byla atrakcyjna, inteligenta i miala rowno pod sufitem to czemu nie? :)
                                            • zawle Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 10:09
                                              wont2 napisał:> O kurwa. Zdanie to mozesz miec jakie sobie tam chcesz. I tak jebaloby mnie ono,
                                              > gdyby mnie w ogole mialo czas i ochote jebac, mocno i doglebnie jak czarne dil
                                              > do.

                                              Mogę i mam. Już Ci miałam napisać żebyś na jakąś instytucję charytatywną dał, żeby Ci spadło ciśnienie, ale doczytałam że Cię twoja fantazja jednak nie wyjebała. Szkoda, może znowu byłbyś romantyczny;)

                                              > Calkiem mozliwe, ze bym wyruchal zulice bez zawodu. Jakby byla atrakcyjna, inte
                                              > ligenta i miala rowno pod sufitem to czemu nie? :)

                                              Mówię i mam. Jakbyś nie ruchał tych co mają nierówno. Tym sposobem poddaję w wątpliwość pozostałe wymogi;)
                                            • wont2 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 10:10
                                              Tak mi sie skojarzylo przy okazji klotni z zawle na temat "degradacji spolecznej i zawodowej" - wiadomo, ze po drugiej wojnie swiatowej dziesiatki tysiecy polskich zolnierzy zostalo na emigracji i wielu z nich emigracje przyplacilo wlasnie degradacja spoleczna i zawodowa. General Maczek na przyklad byl barmanem w Edynburgu. General Sosabowski - zwyklym robotnikiem. No i biada, jakby ktos nie daj Boze, napisal, ze Sosabowski czy Maczek przyplacili emigracje degradacja spoleczna i zawodowa, bo zaraz by taka ciotuchna rewolucji, zawle, zaatakowala - oni nauczyli sie jezyka i mieszkaja na Zachodzie! A ty co, chuju? Cozesz zrobil ze swoim zyciem ze krytykujesz?! :)
                                              • zawle Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 10:13
                                                Drugi marek się z Ciebie robi. A jak tak było u Clintonów?
                                              • marek.zak1 Re: Ale o co w ogóle chodzi? 18.01.16, 11:36
                                                wont2 napisał:

                                                > Tak mi sie skojarzylo przy okazji klotni z zawle na temat "degradacji spolecznej i zawodowej" - wiadomo, ze po drugiej wojnie swiatowej dziesiatki tysiecy polskich zolnierzy zostalo na emigracji i wielu z nich emigracje przyplacilo wlasnie degradacja spoleczna i zawodowa. General Maczek na przyklad byl barmanem w Edynburgu. General Sosabowski - zwyklym robotnikiem. No i biada, jakby ktos nie daj Boze, napisal, ze Sosabowski czy Maczek przyplacili emigracje degradacja spoleczna i zawodowa,
                                                ================================================
                                                A wiesz kiedyś dawno temu spotkałem w UK byłego polskiego oficera, który mi powiedział, że woli za zachodzie w wolnym świecie pracować jako robotnik i jeździć na wakacje na Majorkę, niż mieszkać pod sowiecką okupacją.