pawel.robiest
21.02.21, 20:41
Po 10 latach małżeństwa i z bagażem w postaci dwójki dzieci, uświadomiwszy sobie, że zostałem tylko wykorzystany jako dawca nasienia a teraz bankomat zrezygnowałem z prób zmiany sytuacji.
Nie mam siły walczyć sam - proponowałem terapię - nie poszła, próbowałem rozmawiać - każda próba kończyła się jej agresją wpajaniem mi poczucia winy, chciałem żeby zadbała choć trochę o siebie - dziś bez skrupułów mogę powiedzieć, że nie staje mi przy grubasie 165cm wzrostu i 100kg wagi.
Pogodziłem się z tym jako tako, żyję z nią jeszcze dla dzieci, które bardzo kocham i chcę im być ojcem. Póki nie ma grubych awantur i przemocy, żyję z nią pod jednym dachem.
Mam jednak pewien problem. Mam 38 lat i jestem w miarę zadbanym mężczyzną, uprawiam sport i jestem aktywny - więc jestem pobudzony. Przez to od czasu do czasu potrzebuję sobie ulżyć przy filmie i staram się to robić możliwie najdyskretniej jednak - ona wieczorami ewidentnie potrafi czekać aż będzie późno a ja pomyślę, że ona śpi. I wtedy ona wychodzi, zastaje mnie w tej krępującej sytuacji i zaczyna mnie wyzywać, wzbudza we mnie poczucie winy i przypomina mi jak bardzo się mną brzydzi.
Jak sobie z tym radzić? Mam realne potrzeby i skoro żona jest wobec mnie całkowicie zimna to chyba, nie zdradzając poza małżeństwem - mam chyba prawo chociaż tak się zaspokoić :(