dvny1910
21.09.21, 01:44
Witam, nie będę się dużo rozpisywał bo chciałbym przejść do sedna.
Jesteśmy ze sobą ponad 3 lata.
Ja 23 ona 22 lata.
Obydwoje studenci innych uczelni w tym samym mieście.
Nasz początek związku był piękny, poznawaliśmy się, pózniej pierwszy wyjazd na studia. Wtedy seks był codziennością. Robiliśmy to praktycznie dzień w dzień. Był moment w którym sami uznaliśmy, że troche stopujemy, bo za często to robiliśmy. Czy po imprezie, niewazne czy ktoś był za ścianą po prostu mieliśmy na siebie ochotę to szliśmy ma całego, oczywiscie ze zdrowym rozsądkiem, zważając na współlokatorów.
Niestety zaczęła się pandemia, wróciliśmy do swojego miasta. Dzieli nas jedynie 10 minut autobusem. Obydwoje mieszkamy z rodzicami. Od tamtej pory seks praktycznie nie istnieje.
Zaczęło jej przeszkadzać wszystko, to że ktoś jest za ścianą, że mamy mało czasu, że jej się po prostu nie chce.
Zaczęliśmy się spotykać dużo rzadziej niż na studiach. Widujemy się praktycznie tylko w weekendy. (Tutaj rozumiem praca, obowiązki) Początkowo bardzo się denerwowałem i dawałem jej o tym znać, pytałem dlaczego tak jest, jak mógłbym to zmienić. zazwyczaj kłóciliśmy się o to bo jedyny argument to „bo nie”. Później, mówiła, że jej się libido zmiejszyło. (Zaproponowałem odrzucenie tabletek na bok, żeby zrobiła przerwe. Nie chciała.) Nie chciała uprawiać seksu jeśli ktoś jest w domu, a jednak tak się składa, że u nas ZAWSZE JEST KTOŚ. Jedyny czas kiedy uprawiamy seks jest gdy przyjdzie do mnie na noc, z czym już wielokrotnie miała problemu bo od jakiegoś czasu jest „nie lubie”. Czasami jest dziwnie zamknięta kiedy wychodzimy z jej znajomymi na imprezach nie poświęca mi uwagi i czasem unika mojego wzroku. Ostatnio po podwójnem randce w piątek gdzie wróciliśmy do domu o 22 z planami na wino film i seks to ja spałem u niej (wtedy nie uprawialismy ze sobą seksu 2 miesiące) Polozylismy się do łożka, a ona powiedziała ze jest zmęczona i idzie spać. Wtedy wybuchłem. Powiedziałem ze NIC sie nie odzywałem od jakiś 2 miesiecy na temat seksu, wrecz unikam tego tematu bo wiem jak na niego reaguje i jaki ma z tym problem. Nawet o wiadomość na facebooku pod tytułem „pokochamy się dziś?” Dostałem mocną zjebke. Słysze od niej że zalezy mi tylko ma tym mimo że wspominam o intymności bardzo rzadko i była oburzona gdy powiedziałem, że związek bez seksu praktycznie nie istnieje. Probowałem wszystkiego, denerwować się, powiedzieć ok i zlać temat i nie poruszać go, próbować zrozumieć i czekać aż nabierze ochoty. - nie wyszło. Nie mówię tu o nawet bardzo regularnym seksie jednak bierze mnie frustracja gdzie myśle że mam 23 lata i jeśli teraz tak to wygląda, to jak będzie później. Ona sama przez 3 lata tylko raz zainicjowała stosunek. Chciałem iść na kompromis że skoro jednej stronie sie nie chce i nie ma ochoty a druga chce to można zaspokoić tylko jednej strone czy użyć innch pieszczot przecież nie wszystkie muszą prowadzić do seksu. Zrobiła coś takiego raz się, później same odmowy. Muszę również dopisać, że mówi mi z przekonaniem kocham Cie, czule patrzy całuje, więc totalnie nie podejrzewam zdrady. Chciałbym po prostu wiedzieć, jak zachęcić partnerkę do seksu? Co robię źle? Pytania o zmiany i monotonnie w seksie odpadają, bo już o tym rozmawiałem, wlaszcza, że gdy już do seksu dojdzie, słychać że jest wszystko w porządku.
Najbardziej boli ta częstotliwość, zwłaszcza słysząc jak rozmawiają moi znajomi mówiąc ooo jezu nie robiłem tego tydzień i ciężko jest, aja po prostu siedzę cicho.
Przepraszam za brak logiki jednak piszę to późno w nocy przejęty tym tematem.