Dodaj do ulubionych

a zatem wojna! :)

02.10.21, 12:01
Coś martwo tu się znów zrobiło :)
A nic tak nie pobudza do życia jak wojna.
A jeśli wojna, to nie ma lepszej dla tego forum, niż wojna płci :)
A zatem:
"Chłopcy wypadają m.in. znacznie gorzej w testach sprawdzających umiejętność czytania ze zrozumieniem. Zdobywając średnio o 10 punktów procentowych mniej niż dziewczynki na egzaminie ósmoklasisty z języka polskiego i o 6 mniej na egzaminie maturalnym z języka polskiego na poziomie podstawowym. Chłopcy ponad 2,5-krotnie częściej powtarzają też klasę i znacznie częściej niż dziewczynki opuszczają lekcje i spóźniają się do szkoły. Podobnie jest na poziomie akademickim. Co roku ponad 70%, a w latach 2010-11 nawet ponad 90% więcej kobiet niż mężczyzn kończy studia wyższe. Co istotne, dysproporcje te nie są aż tak duże wśród samych osób studiujących, co sugeruje, że mężczyźni po prostu w znacznie większej liczbie nie kończą studiów. Mężczyźni wpłacają także średnio znacznie więcej niż kobiety do systemu świadczeń socjalnych, a mniej z niego wyciągają. Głównie ich dotyka także problem bezdomności. Co więcej, Polacy odbierają sobie życie ponad 5-krotnie częściej niż Polki."
bezprawnik.pl/problemy-mezczyzn/
Obserwuj wątek
    • obrotowy no, czyli lepiej byc kobieta... ale... 02.10.21, 14:35
      ma sie wszystkie przewagi na rynku...

      wyksztalceniowe i erotyczne.

      ale... tylko k... trza znalezc odpowiedniego chlopa.

      a tego na rynku k... nie ma.

      same nieuki i nieudaczniki.
    • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 02.10.21, 16:16
      druginudziarz napisał:

      > "Chłopcy wypadają m.in. znacznie gorzej w testach sprawdzających umiejętność cz
      > ytania ze zrozumieniem. Zdobywając średnio o 10 punktów procentowych mniej niż
      > dziewczynki na egzaminie ósmoklasisty z języka polskiego i o 6 mniej na egzamin
      > ie maturalnym z języka polskiego na poziomie podstawowym. Chłopcy ponad 2,5-kro
      > tnie częściej powtarzają też klasę i znacznie częściej niż dziewczynki opuszcza
      > ją lekcje i spóźniają się do szkoły. Podobnie jest na poziomie akademickim. Co
      > roku ponad 70%, a w latach 2010-11 nawet ponad 90% więcej kobiet niż mężczyzn k
      > ończy studia wyższe. Co istotne, dysproporcje te nie są aż tak duże wśród samyc
      > h osób studiujących, co sugeruje, że mężczyźni po prostu w znacznie większej li
      > czbie nie kończą studiów. Mężczyźni wpłacają także średnio znacznie więcej niż
      > kobiety do systemu świadczeń socjalnych, a mniej z niego wyciągają. Głównie ich
      > dotyka także problem bezdomności. Co więcej, Polacy odbierają sobie życie pona
      > d 5-krotnie częściej niż Polki."


      No daję słowo, męski prekariat ;-)


      Chętnie cos dorzucę do tego co napisałeś. Czytałam ostatnio o dość powszechnym procederze, ktory uskuteczniają kobiety na tinderze. Otóż najwiekszym uznaniem cieszy się ... nie, wcale nie dobry seks, cieszy się darmowy obiad, najlepiej w drogiej restauracji. Oczywiście na koszt chłopaków, którzy te dziewczyny zapraszają.
      Można by pomyśleć, ze w Polsce jest straszna bieda ;-)




      • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 03.10.21, 01:55
        mabelle2000 napisała:

        > No daję słowo, męski prekariat ;-)
        >
        >
        > Chętnie cos dorzucę do tego co napisałeś. Czytałam ostatnio o dość powszechnym
        > procederze, ktory uskuteczniają kobiety na tinderze. Otóż najwiekszym uznaniem
        > cieszy się ... nie, wcale nie dobry seks, cieszy się darmowy obiad, najlepiej w
        > drogiej restauracji. Oczywiście na koszt chłopaków, którzy te dziewczyny zapra
        > szają.
        > Można by pomyśleć, ze w Polsce jest straszna bieda ;-)
        >

        Strasznie rozwydrzyły się te młode siksy.
        A młodzi mężczyźni nie lepsi, wierzą że jak będa simpowac, to się doczołgają do bramki raju. Zresztą, kilka miesięcy temu wspominałem, że ich to już to tak nie boli jak pokolenia ich ojców, bo testosteron zleciał na łeb na szyję, to już sa całkiem inni mężczyźni.
        Widze tylko jedne wyjście z tej sytuacji, importy ok.0,5 mln kobiet w wieku reprodukcyjnym. Od biedy mogły by być nawet z Afryki :) bo przyzwyczajone do życia w chatkach z gówna, wiec nie marudziły by, że ściany niepomalowane i że kran cieknie ;)
        • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 03.10.21, 08:59
          druginudziarz napisał:

          > Strasznie rozwydrzyły się te młode siksy.

          Bezczelnie najeść się na cudzy koszt-to jedno.
          Drugą rzeczą, jeszcze gorszą według mnie, jest przekonanie, że ci mężczyźni nie mają niczego co mogłoby się tym kobietom przydać.
          I nie chodzi oczywiście o kolejną rzecz czy usługę, ale nie mają niczego ze sfery uczuć i emocji. Są w całości zorientowani na konsumpcje. Wydaje się więc, że obie tinderowe płcie są siebie warte.

          > A młodzi mężczyźni nie lepsi, wierzą że jak będa simpowac, to się doczołgają do
          > bramki raju.

          A co tym rajem miałoby być według Ciebie? Czego oczekują od kobiet ?


          Zresztą, kilka miesięcy temu wspominałem, że ich to już to tak ni
          > e boli jak pokolenia ich ojców, bo testosteron zleciał na łeb na szyję, to już
          > sa całkiem inni mężczyźni.

          Tak, to jest prawda. Jest mnóstwo badań, które to potwierdzają . Ba, to widać, słychać i czuć.

          > Widze tylko jedne wyjście z tej sytuacji, importy ok.0,5 mln kobiet w wieku rep
          > rodukcyjnym. Od biedy mogły by być nawet z Afryki :) bo przyzwyczajone do życia
          > w chatkach z gówna, wiec nie marudziły by, że ściany niepomalowane i że kran c
          > ieknie ;)

          Trochę to postawa roszczeniowa. Dlaczego importować kobiety? Niech mężczyźni sami się importują do tych kobiet, nauczą się ich jezyka i z nimi żyją.
          Poza tym, skoro Polki mają dla nich mentalność leniwych księżniczek, które liczą na poprawę bytu dzieki bogatemu mężczyźnie, to te z biednych krajów, w kwestii mentalnosci, przecież niewiele im ustępują. Też chciałyby "cudzymi rękoma". Tak na logikę.
          Rozumiem i nie dyskutuję z męską chęcia bycia potrzebnym. Jednak to idzie w parze z oczekiwaniem wdzięczności. Mężczyźni chcą podziwu i docenienia. Mają nadzieję, że jeśli przygarną jakąś bidulke, to ona będzie im wdzięczna. Dość nierealne oczekiwanie w obecnych czasach.

          • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 03.10.21, 14:03
            mabelle2000 napisała:

            > druginudziarz napisał:
            >
            > > Strasznie rozwydrzyły się te młode siksy.
            >
            > Bezczelnie najeść się na cudzy koszt-to jedno.
            > Drugą rzeczą, jeszcze gorszą według mnie, jest przekonanie, że ci mężczyźni nie
            > mają niczego co mogłoby się tym kobietom przydać.

            Świete słowa ;)

            > > A młodzi mężczyźni nie lepsi, wierzą że jak będa simpowac, to się doczołg
            > ają do
            > > bramki raju.
            >
            > A co tym rajem miałoby być według Ciebie? Czego oczekują od kobiet ?

            Coby to nie było, są to zazwyczaj wszystko nierealne oczekiwania powyciągane z popkultury. Za duzo kier komputerowych, za dużo filmów, za dużo socialmedia, za mało przebywania z żywym człowikiem.

            > Trochę to postawa roszczeniowa. Dlaczego importować kobiety? Niech mężczyźni sa
            > mi się importują do tych kobiet, nauczą się ich jezyka i z nimi żyją odwróca

            A jak wyślesz ich stanowiska pracy? ;) Mozna robić jak Amerykanie czy Anglicy (w czasach imperialnych), wysyłasz młodych mężczyzn do kolonii, wraz z uzbrojeniem i technologia, niech tam urzadzają świat i zdobywają miejscowe kobiety, no ale dla polskiego społeczeństwa jest to niewykonalne.
            Inna opcja to wysyłka nadwyżki mężczyzn na tamten świat, po wielkich wojnach zawsze jest "cud demograficzny" a rodziny kwitną.

            > Poza tym, skoro Polki mają dla nich mentalność leniwych księżniczek, które licz
            > ą na poprawę bytu dzieki bogatemu mężczyźnie, to te z biednych krajów, w kwesti
            > i mentalnosci, przecież niewiele im ustępują. Też chciałyby "cudzymi rękoma". T
            > ak na logikę.

            Nie chodzi tylko o "kasę". Ale nawet jesli by się tylko zawęzić do tego kryterium, to przy nadwyżce kobiet, jak kobieta przesadzi w swojej roszczeniowosci, to mężczyzna ma gdzie odejść bo łatwo znajdzie inną.

            > Rozumiem i nie dyskutuję z męską chęcia bycia potrzebnym. Jednak to idzie w par
            > ze z oczekiwaniem wdzięczności. Mężczyźni chcą podziwu i docenienia. Mają nadzi
            > eję, że jeśli przygarną jakąś bidulke, to ona będzie im wdzięczna. Dość niereal
            > ne oczekiwanie w obecnych czasach.

            Realne, ale nie praktykowane. "Wdzięczność z przyczyn materialnych" to tylko jedna z możliwość. Można być wdzięcznym z wielu innych powodów. "Świetnie się z tobą czuję" nie jest tożsame z "lubię twoją kasę". Ale faktycznie nie daje okazji do takich refleksji a wprost przeciwnie, media pełnie sa od przekazów wspierających wojnę płci. Ciekawe,że wojna pokoleń nie jest jakoś popularna,tak jakby przestałą być atrakcyjna kilka dekad temu, i już nie wraca się do tego sposobu (mam Polskę na mysli, nie wiem jak w innych krajach).

          • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 04.10.21, 18:24
            mabelle2000 napisała:

            > druginudziarz napisał:
            >
            > > Strasznie rozwydrzyły się te młode siksy.
            >
            > Bezczelnie najeść się na cudzy koszt-to jedno.
            > Drugą rzeczą, jeszcze gorszą według mnie, jest przekonanie, że ci mężczyźni nie
            > mają niczego co mogłoby się tym kobietom przydać.
            > I nie chodzi oczywiście o kolejną rzecz czy usługę, ale nie mają niczego ze sfe
            > ry uczuć i emocji. Są w całości zorientowani na konsumpcje. Wydaje się więc, że
            > obie tinderowe płcie są siebie warte.
            >
            działa po obu stronach. Bracia samcy pewnie są jeszcze w mniejszość ale wiek, doświadczenie, środowisko, media robią/zrobią swoje. Zresztą, raz ze "zbój" ponoć pociąga kobiety, wiec spora część kobiet chyba oczekuje negatywnych emocji, a dwa ze faceci gdy są głodni to wiedzą co trzeba zrobić żeby zjeść. Nie widzę w tym problemu żeby pokombinować jak się najeść. Jaki w tym problem? No chyba że wolą być głodni niż się wysilić nawet na krótki czas. Ofiary są, będą i były w dziejach relacji damsko- męskich. "To stara tradycja..." :))
        • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 04.10.21, 18:35
          druginudziarz napisał:

          > mabelle2000 napisała:
          >

          > Strasznie rozwydrzyły się te młode siksy.
          > A młodzi mężczyźni nie lepsi, wierzą że jak będa simpowac, to się doczołgają do
          > bramki raju. Zresztą, kilka miesięcy temu wspominałem, że ich to już to tak ni
          > e boli jak pokolenia ich ojców, bo testosteron zleciał na łeb na szyję, to już
          > sa całkiem inni mężczyźni.
          > Widze tylko jedne wyjście z tej sytuacji, importy ok.0,5 mln kobiet w wieku rep
          > rodukcyjnym. Od biedy mogły by być nawet z Afryki :) bo przyzwyczajone do życia
          > w chatkach z gówna, wiec nie marudziły by, że ściany niepomalowane i że kran c
          > ieknie ;)

          Drugi, ale jaki problem? Proszę ściągać. "Zachód" jest pełen Polek i innych obcych nacji, dlaczego niby Polska nie może być pełna Ukrainek czy Afrykanek. Proszę się żenić i nie pytać o zgodę. A kto Polakowi zabroni? Chyba urzad ds cudzoziemców :) Ja- obywatelka - kobieta- matka, nie widzę problemu. Na zdrowie ;) Ja mam syna w domu. Sądzisz, że stanęłabym dziecku na drodze? W zyciu! :) A wiesz ile w tym kraju jest matek Polek...?

          ;)
          • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 05.10.21, 00:32
            bgz0702 napisała:

            > Drugi, ale jaki problem? Proszę ściągać. "Zachód" jest pełen Polek i innych obc
            > ych nacji, dlaczego niby Polska nie może być pełna Ukrainek czy Afrykanek. Pros
            > zę się żenić i nie pytać o zgodę. A kto Polakowi zabroni? Chyba urzad ds cudzoz
            > iemców :)

            No, ale Zachód jest też pełen śniadych dżentelmenów, którzy przybyli tu bez kobiet. W zasadzie zrobili to dla swojego społeczeństwa, co życzyłbym Polsce - zwiększyli proporcję kobiet do mężczyzn. Wprawdzie jednocześnie zmniejszyli tę proporcję na Zachodzie, ale to problem zachodnich mężczyzn, tym się nie zajmujmy :)

            > Ja- obywatelka - kobieta- matka, nie widzę problemu. Na zdrowie ;) Ja
            > mam syna w domu. Sądzisz, że stanęłabym dziecku na drodze? W zyciu! :) A wiesz
            > ile w tym kraju jest matek Polek...?

            Weźże podpytaj syna co o tym sądzi? co by było gdyby było wiecej młodych kobiet do wyboru? :D
            • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 05.10.21, 11:14
              druginudziarz napisał:


              > No, ale Zachód jest też pełen śniadych dżentelmenów, którzy przybyli tu bez kob
              > iet. W zasadzie zrobili to dla swojego społeczeństwa, co życzyłbym Polsce - zw
              > iększyli proporcję kobiet do mężczyzn. Wprawdzie jednocześnie zmniejszyli tę pr
              > oporcję na Zachodzie, ale to problem zachodnich mężczyzn, tym się nie zajmujmy
              > :)

              Jak powszechnie wiadomo- kobiety wolą być same niż wiązać się z gnuśnym nierobem.



              > Weźże podpytaj syna co o tym sądzi? co by było gdyby było wiecej młodych kobiet
              > do wyboru? :D

              Że niby im wiecej kobiet - tym większy wybór? :-) Obawiam się że to jednak kobiety wybierają, więc to one decydują. A w ich przekonaniu duża część mężczyzn do związku się nie nadaje. Do partnerskiego związku.
              • obrotowy tak, ale... 05.10.21, 14:30
                mabelle2000 napisała:
                > Że niby im wiecej kobiet - tym większy wybór? :-)
                Obawiam się że to jednak kobiety wybierają, więc to one decydują.


                tak , ale tez tylko do pewnych granic (na bezrybiu i rak ryba)

                gdy w danym srodowisku kompletnie nie ma facetow "nadajacych sie" - to (niektore z nich) biora w koncu kogos z "drugiego sortu"...

                zegar biologiczny wszsk tyka...
                • mabelle2000 Re: tak, ale... 05.10.21, 14:55
                  obrotowy napisał:


                  > gdy w danym srodowisku kompletnie nie ma facetow "nadajacych sie" - to (niektor
                  > e z nich) biora w koncu kogos z "drugiego sortu"...
                  >
                  > zegar biologiczny wszsk tyka...

                  Zgoda Biorą. Do rozpłodu. A potem?
                  • obrotowy a potem, jak to w zyciu, pol na pol... 12.10.21, 15:57
                    mabelle2000 napisała:
                    > Zgoda Biorą. Do rozpłodu. A potem?


                    a potem, jak to w zyciu, - pol na pol...
                    polowa sie rozwodzi, a druga polowa to dalej ciagnie
                    - bo mentalnie i finansowo ich na rozwod nie stac...


              • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 05.10.21, 18:08
                mabelle2000 napisała:

                > druginudziarz napisał:
                >
                >
                > > Weźże podpytaj syna co o tym sądzi? co by było gdyby było wiecej młodych
                > kobiet
                > > do wyboru? :D
                >
                > Że niby im wiecej kobiet - tym większy wybór? :-) Obawiam się że to jednak kobi
                > ety wybierają, więc to one decydują. A w ich przekonaniu duża część mężczyzn do
                > związku się nie nadaje. Do partnerskiego związku.

                Ja nie wiem czy to jest tak do końca. Myślę że ludzie- wszyscy, w tym kobiety chronią jednak siebie i dbają o zabezpieczenie swojej osoby, a samotność to jednak nie jest dobrobyt dla stanu ducha. Sporo kobiet i mężczyzn zaniża swoje potrzeby I oczekiwania albo zwyczajnie się zauracza/zakochuje itp. Młodzi ludzie jednak rzadko mają wizję partnerskiego związku, takie rzeczy to się po latach dostrzega i ocenia. Najpierw trzeba się sparzyć, coś przeżyć, zauważyć. Wg mnie ludzie nadal mają potrzebę milosci, zaufania, bezpieczeństwa w kontakcie bezposrednim, to jeszcze nie Japonia. Ludzie nadal lgna w swoich potrzebach do siebie, a dotyk to sprawa bezcenna. Nie jestem taka przekonana że te dziewczyny to harde są I samowystarczalne. Raczej księżniczki, fochary. A mój syn niech czeka jak chce aż się dziewczynom w głowach piuklada, a jak nie chce to niech nie czeka :) I jak sądzę chciałby mieć jako dorosły duży wybór kobiet :) No ale poza synem to mam jeszcze córkę:)) Niech się poprostu mlodziezy wiedzie! :)
                • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 05.10.21, 19:50
                  bgz0702 napisała:

                  > mabelle2000 napisała:
                  >
                  > > druginudziarz napisał:
                  > >
                  > >
                  > > > Weźże podpytaj syna co o tym sądzi? co by było gdyby było wiecej mł
                  > odych
                  > > kobiet
                  > > > do wyboru? :D
                  >
                  siężniczki, fochary. A mój syn niech czeka jak
                  > chce aż się dziewczynom w głowach piuklada, a jak nie chce to niech nie czeka
                  > :) I jak sądzę chciałby mieć jako dorosły duży wybór kobiet :) No ale poza syne
                  > m to mam jeszcze córkę:)) Niech się poprostu mlodziezy wiedzie! :)

                  Ale pamietam drugi że ty też masz syna. Chyba dwóch nawet:) Rozmawiasz z nimi na takie tematy? Co mówia?
                  • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 11.10.21, 00:07
                    bgz0702 napisała:

                    ak nie chce to niech nie
                    > czeka
                    > > :) I jak sądzę chciałby mieć jako dorosły duży wybór kobiet :) No ale poz
                    > a syne
                    > > m to mam jeszcze córkę:)) Niech się poprostu mlodziezy wiedzie! :)
                    >
                    > Ale pamietam drugi że ty też masz syna. Chyba dwóch nawet:) Rozmawiasz z nimi n
                    > a takie tematy? Co mówia?

                    Jednego syna. Raczej niewiele rozmawiamy na tematy społeczne. Zresztą on jest specyficzny i nie bardzo reprezentatywny. Ma np. adhd, choć ja nabrałem już podejrzenia, ze teraz społeczeństwo jest takie, ze młoda osoba z zaburzeniem lub kilkoma to norma. Kiedyś alkohol, papierosy, teraz rózne odpały :D
                    • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 11.10.21, 14:39
                      druginudziarz napisał:

                      > bgz0702 napisała:
                      >
                      > ak nie chce to niech nie
                      > > czeka
                      > > > :) I jak sądzę chciałby mieć jako dorosły duży wybór kobiet :) No a
                      > le poz
                      > > a syne
                      > > > m to mam jeszcze córkę:)) Niech się poprostu mlodziezy wiedzie! :)
                      > >
                      > > Ale pamietam drugi że ty też masz syna. Chyba dwóch nawet:) Rozmawiasz z
                      > nimi n
                      > > a takie tematy? Co mówia?
                      >
                      > Jednego syna. Raczej niewiele rozmawiamy na tematy społeczne. Zresztą on jest s
                      > pecyficzny i nie bardzo reprezentatywny. Ma np. adhd, choć ja nabrałem już pode
                      > jrzenia, ze teraz społeczeństwo jest takie, ze młoda osoba z zaburzeniem lub ki
                      > lkoma to norma. Kiedyś alkohol, papierosy, teraz rózne odpały :D

                      A dlaczego jest niereprezentatywny? Faceci z ADHD nie mają potrzeb? Przestań:) opowiadasz farmazony. To twoje dziecko. Taki sam chłop jak inni. Bardziej "zagubiony" może więc tata do dzieła! :))
                      • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 11.10.21, 16:57
                        bgz0702 napisała:

                        > A dlaczego jest niereprezentatywny? Faceci z ADHD nie mają potrzeb? Przestań:)
                        > opowiadasz farmazony. To twoje dziecko. Taki sam chłop jak inni. Bardziej "zagu
                        > biony" może więc tata do dzieła! :))

                        Ale co gdzyeś napisałem że nie mają?
                        A niereprezentatywny to znaczy po prostu niereprezentatywny. Potrzeby osoby bez nogi moją, ale z punktu widzenia przemysłu odziezowego ich potrzeb sa niereprezentatywne.
                        • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 11.10.21, 19:27
                          druginudziarz napisał:

                          > bgz0702 napisała:
                          >
                          > > A dlaczego jest niereprezentatywny? Faceci z ADHD nie mają potrzeb? Przes
                          > tań:)
                          > > opowiadasz farmazony. To twoje dziecko. Taki sam chłop jak inni. Bardziej
                          > "zagu
                          > > biony" może więc tata do dzieła! :))
                          >
                          > Ale co gdzyeś napisałem że nie mają?
                          > A niereprezentatywny to znaczy po prostu niereprezentatywny. Potrzeby osoby bez
                          > nogi moją, ale z punktu widzenia przemysłu odziezowego ich potrzeb sa nierepre
                          > zentatywne.

                          Do czego się odnosi "nie bardzo reprezentatywny"? NIe ustaliliśmy żadnych kryteriów doboru, poza grupą młodych mężczyzn. A poza tym rozmawialiśmy o potrzebach, wnioskowanie dotyczy potrzeb reprezentacji męskiej.
                          Chcesz się kłócić? Wal się. Mogę się ewentualnie posprzeczać. Ale chętnie usłyszę wyjasnienie. O co ci chodzi?

                          A potrzeby osób bez nogi są jak najbardziej reprezentatywne dla przemysłu odzieżowego. Sądzisz ze jednonodzy kupują spodnie z jedną nogawką czy co? ;)
                          • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 11.10.21, 23:44
                            bgz0702 napisała:

                            > > Ale co gdzyeś napisałem że nie mają?
                            > > A niereprezentatywny to znaczy po prostu niereprezentatywny. Potrzeby oso
                            > by bez
                            > > nogi moją, ale z punktu widzenia przemysłu odziezowego ich potrzeb sa ni
                            > erepre
                            > > zentatywne.
                            >
                            > Do czego się odnosi "nie bardzo reprezentatywny"?

                            Odnosi się do zapytania młodym mężczyznom pytania jak przyjeli by zwiększenie proporcji kobiet do mężczyzn, czy dałoby to, w ich mniemaniu, "wiekszy wybór".

                            > NIe ustaliliśmy żadnych kryteriów doboru,
                            > poza grupą młodych mężczyzn. A poza tym rozmawialiśmy o potrzebach
                            > , wnioskowanie dotyczy potrzeb reprezentacji męskiej.
                            > Chcesz się kłócić? Wal się. Mogę się ewentualnie posprzeczać. Ale chętnie usłys
                            > zę wyjasnienie.
                            ?
                            > O co ci chodzi?
                            ?? (=oznaka wielkiego zdumienia, przyp. autora ;) )

                            > A potrzeby osób bez nogi są jak najbardziej reprezentatywne dla przemysłu odzie
                            > żowego. Sądzisz ze jednonodzy kupują spodnie z jedną nogawką czy co? ;)

                            Gdyby przemysł odzieżowy przejmował się (niereprezentatywnymi dla populacji) przypadkami bez nogi, to np. tak by projektował spodnie, by można było łątwo i estetycznie uchlastać jedną z nich.
                            • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 13.10.21, 22:29
                              druginudziarz napisał:

                              > bgz0702 napisała:
                              >
                              > > Do czego się odnosi "nie bardzo reprezentatywny"?
                              >
                              > Odnosi się do zapytania młodym mężczyznom pytania jak przyjeli by zwiększenie p
                              > roporcji kobiet do mężczyzn, czy dałoby to, w ich mniemaniu, "wiekszy wybór".

                              Nie wiem dlaczego. Nie rozumiem
                              Ale ok

                              >
                              > > A potrzeby osób bez nogi są jak najbardziej reprezentatywne dla przemysłu
                              > odzie
                              > > żowego. Sądzisz ze jednonodzy kupują spodnie z jedną nogawką czy co? ;)
                              >
                              > Gdyby przemysł odzieżowy przejmował się (niereprezentatywnymi dla populacji) pr
                              > zypadkami bez nogi, to np. tak by projektował spodnie, by można było łątwo i es
                              > tetycznie uchlastać jedną z nich.

                              A nie można tego zrobić?
                              A gdyby nie chcieli chlastać bo te same spodnie zakładają gdy noszą protezę? Spodnie na okazję z proteza i bez protezy :(
                    • zawle Re: a zatem wojna! :) 12.10.21, 08:01
                      druginudziarz napisał:
                      > Jednego syna. Raczej niewiele rozmawiamy na tematy społeczne. Zresztą on jest s
                      > pecyficzny i nie bardzo reprezentatywny. Ma np. adhd, choć ja nabrałem już pode
                      > jrzenia, ze teraz społeczeństwo jest takie, ze młoda osoba z zaburzeniem lub ki
                      > lkoma to norma. Kiedyś alkohol, papierosy, teraz rózne odpały :D

                      Bo każdy odchył musi mieć numerek - ludzie tak lubią mierzyć i oceniać. Zwłaszcza po to, żeby czuć się "zdrowsi, normalniejsi". I tym ocenianym jest to na rekę, są wtedy "usprawiedliwieni, rozumieją czemu nie sa tacy jak wszyscy". Kiedyś się mówiło- rozpuszczony, tępy, ma robaki w dupie, niegrzeczny. Teraz jest numer jednostki chorobowej. W sumie chyba lepiej? Może przyjdą jeszcze czasy w których każdy mógł znależć swoje miejsce? Bez względu na to, jak jest różny od tej "normy'?
                      • druginudziarz Re: a zatem wojna! :) 12.10.21, 23:05
                        zawle napisała:

                        > druginudziarz napisał:
                        > > jrzenia, ze teraz społeczeństwo jest takie, ze młoda osoba z zaburzeniem
                        > lub ki
                        > > lkoma to norma. Kiedyś alkohol, papierosy, teraz rózne odpały :D
                        >
                        > Bo każdy odchył musi mieć numerek - ludzie tak lubią mierzyć i oceniać.

                        Bo ja wiem czy musi? to nie społęczeństwo wymysla te numerki tylko medycy. Społęczeństwo tych numerków nie potrzebuje. Oceniać można bez numerków, i tak też w zasadzie robia ludzie. Tylko maniacy "muszą wiedzieć" jak co się "nazywa" ;)
                        Natomiast fakt faktem, że pewne nazwy ułatwiają rozmawę nt. tego z czym się ma do czynienia.

                        > Zwłaszc
                        > za po to, żeby czuć się "zdrowsi, normalniejsi". I tym ocenianym jest to na rek
                        > ę, są wtedy "usprawiedliwieni, rozumieją czemu nie sa tacy jak wszyscy". Kiedyś
                        > się mówiło- rozpuszczony, tępy, ma robaki w dupie, niegrzeczny. Teraz jest num
                        > er jednostki chorobowej. W sumie chyba lepiej? Może przyjdą jeszcze czasy w któ
                        > rych każdy mógł znależć swoje miejsce? Bez względu na to, jak jest różny od tej
                        > "normy'?

                        Niezupełnie. W epoce przednumerkowej też masa ludzi nie znajdywała swojego miejsca.
                        Czy numerek w czymś pomaga? jednym tak, innym nie.
                        • zawle Re: a zatem wojna! :) 13.10.21, 07:14
                          druginudziarz napisał:

                          > Bo ja wiem czy musi? to nie społęczeństwo wymysla te numerki tylko medycy. Społ
                          > ęczeństwo tych numerków nie potrzebuje. Oceniać można bez numerków, i tak też w
                          > zasadzie robia ludzie. Tylko maniacy "muszą wiedzieć" jak co się "nazywa" ;)
                          > Natomiast fakt faktem, że pewne nazwy ułatwiają rozmawę nt. tego z czym się ma
                          > do czynienia.

                          Społeczeństwo nie potrzebuje niczego, bo to wymyślona idea. Wymyślona przez ludzi. Czyli wracamy do sedna- ludzie tego potrzebują.

                          > Niezupełnie. W epoce przednumerkowej też masa ludzi nie znajdywała swojego miej
                          > sca.

                          Jak napisałam..nawet bardziej nie znajdywała. Ale nie każdy i nie w każdej społeczności. Trend jest taki że może kiedyś znajdzie?

                          > Czy numerek w czymś pomaga? jednym tak, innym nie.

                          No tak bywa...jednych nadal stygmatyzuje lub mają wrażenie że ich ogranicza, innym daje zrozumienie i samoakceprację.
                        • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 13.10.21, 22:49
                          druginudziarz napisał:

                          > zawle napisała:
                          >
                          > > druginudziarz napisał:
                          > > > jrzenia, ze teraz społeczeństwo jest takie, ze młoda osoba z zaburz
                          > eniem
                          > > lub ki
                          > > > lkoma to norma. Kiedyś alkohol, papierosy, teraz rózne odpały :D
                          > >
                          > > Bo każdy odchył musi mieć numerek - ludzie tak lubią mierzyć i oceniać.
                          >
                          > Bo ja wiem czy musi? to nie społęczeństwo wymysla te numerki tylko medycy. Społ
                          > ęczeństwo tych numerków nie potrzebuje. Oceniać można bez numerków, i tak też w
                          > zasadzie robia ludzie. Tylko maniacy "muszą wiedzieć" jak co się "nazywa" ;)
                          > Natomiast fakt faktem, że pewne nazwy ułatwiają rozmawę nt. tego z czym się ma
                          > do czynienia.
                          >
                          Służą wyjaśnieniom, są usprawiedliwieniem - i bardzo dobrze. Dają obraz poglądowy jakiś chociaż, że jest zaburzenie, choroba i tak jest ok. Służą pomocą w wyjaśnieniu zachowań, potrzeb, emocji. I brawo. Tak jest ok. I pozdrów syna ode mnie.
                • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 06.10.21, 11:19
                  bgz0702 napisała:

                  > Ja nie wiem czy to jest tak do końca. Myślę że ludzie- wszyscy, w tym kobiety c
                  > hronią jednak siebie i dbają o zabezpieczenie swojej osoby,

                  Tak jest w istocie :-) Zadziwiające jest jednak, że każdy deklaruje, że chce dawać, podczas gdy gołym okiem widać, ze aż przebiera nóżkami aby brać ;-)

                  a samotność to jedn
                  > ak nie jest dobrobyt dla stanu ducha.


                  Samotność to stan umysłu, nie ma nic wspólnego z tym czy się jest z kimś czy nie.
                  Na świecie żyje mnóstwo osób, ktore będąc w związkach są przeraźliwie wręcz samotne.

                  Sporo kobiet i mężczyzn zaniża swoje potr
                  > zeby I oczekiwania albo zwyczajnie się zauracza/zakochuje itp.


                  Nie "zaniża swoje potrzeby" tylko nie umie samemu ich zaspokoić, dlatego desperacko szuka drugiej osoby. Nie umie zadbać o siebie/ nie polega na swojej wiedzy i umiejętnościach/ nie umie zorganizować swojej codziennosci/ ograniczyć wydatków/ nie radzi sobie ze stresem/ nie umie zorganizować swojego wolnego czasu/ nie rozróżnia swoich emocji/ potrzebne dodać /niepotrzebne skreślić.
                  Przekaz społeczny jest taki, że "znajdziesz drugą osobę, ktora Cię dopełni i wtedy w końcu bedziesz szczęśliwy /a."
                  I ludzie wierzą w to że partner/ka przejmie nad nimi pieczę i jak dobry kochający ojciec czy matka, zawsze weźmie na kolanka i będzie natychmiast zaspokajać ich potrzeby.
                  Gdy tak się nie dzieje - jest wielkie rozczarowanie i lament.

                  Młodzi ludzie je
                  > dnak rzadko mają wizję partnerskiego związku, takie rzeczy to się po latach dos
                  > trzega i ocenia. Najpierw trzeba się sparzyć, coś przeżyć, zauważyć.

                  Najpierw to trzeba przestac się licytować, kto dał więcej ;-)

                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 07.10.21, 21:14
                    mabelle2000 napisała:

                    > bgz0702 napisała:
                    >
                    > Tak jest w istocie :-) Zadziwiające jest jednak, że każdy deklaruje, że chce da
                    > wać, podczas gdy gołym okiem widać, ze aż przebiera nóżkami aby brać ;-)
                    >

                    Ja powiem Ci ze też przebieram nóżkami kiedy jestem biorcą. W zasadzie to daje żeby mi oddano :) już się cieszę na to co mogę dostać. Dlatego też się staram. Działam trochę w oparciu o wiedzę i doswiadczenia i trochę podświadomie bo jestem cwana, wiem co jest dla mnie dobre ;) To się dzieje dlatego rowniez poza swiadomym planem. Sru: impuls i jest działanie na moją korzyść, bez planu, a jednak robie sobie dobrze :) Ty też tak dajesz, masz swoją walutę i jesteś biorcą.

                    > Samotność to stan umysłu, nie ma nic wspólnego z tym czy się jest z kimś czy ni
                    > e.
                    > Na świecie żyje mnóstwo osób, ktore będąc w związkach są przeraźliwie wręcz sam
                    > otne.

                    Prawda. Stan umysłu. Ten stan to nie tylko świadome myslenie: źle mi samej... ojojojo joj...
                    Ja też bywam samotna I wyobcowana. Wtedy mam wkurwa albo jestem dla kogoś wredna, teoretycznie bez powodu :( A jednak nie. Stan umysłu :(

                    > Nie "zaniża swoje potrzeby" tylko nie umie samemu ich zaspokoić, dlatego desper
                    > acko szuka drugiej osoby.

                    No nie wiem czy się da samemu zaspokoić potrzebę bliskości, ciepła, dotyku?

                    Nie umie zadbać o siebie/ nie polega na swojej wiedzy
                    > i umiejętnościach/ nie umie zorganizować swojej codziennosci/ ograniczyć wydat
                    > ków/ nie radzi sobie ze stresem/ nie umie zorganizować swojego wolnego czasu/ n
                    > ie rozróżnia swoich emocji/ potrzebne dodać /niepotrzebne skreślić.

                    Zawsze we dwójkę łatwiej i przyjemniej. Tylko
                    żeby tak było:)

                    > Najpierw to trzeba przestac się licytować, kto dał więcej ;-)

                    Najpierw trzeba być nasyconym, a młodzi nie bardzo są syci jeszcze więc mają oczekiwania, marzenia, wyobrażenia, gniew że nie dostaja.
                    Ja sobie mogę już coś odpuścić/ zrezygnowax/ odejsc/ szukać gdzieś indziej. Ale też bylam smarkaczem. A jak było u ciebie?
                    • zawle Re: a zatem wojna! :) 07.10.21, 22:26
                      bgz0702 napisała:
                      > Ja powiem Ci ze też przebieram nóżkami kiedy jestem biorcą. W zasadzie to daje
                      > żeby mi oddano :) już się cieszę na to co mogę dostać. Dlatego też się staram.
                      > Działam trochę w oparciu o wiedzę i doswiadczenia i trochę podświadomie bo jest
                      > em cwana, wiem co jest dla mnie dobre ;) To się dzieje dlatego rowniez poza swi
                      > adomym planem. Sru: impuls i jest działanie na moją korzyść, bez planu, a jedna
                      > k robie sobie dobrze :) Ty też tak dajesz, masz swoją walutę i jesteś biorcą.

                      Mam podobnie..roglądam się, rozpoznaję cudze potrzeby ( wbrew pozorom nie są ona takie różne u róznych ludzi i płci), daję i oczekuję że ktoś zrobi to samo dla mnie. Bardzo często robię rachunek czy mi się opłaca- przeinwestowanie to najgorsze co mogę sobie zrobić- nie lubię sama się robić w chuja i do tego nadmierna inwestycja powoduje że trudno odejść gdy nadejdzie czas odejścia.

                      > Prawda. Stan umysłu. Ten stan to nie tylko świadome myslenie: źle mi samej... o
                      > jojojo joj...
                      > Ja też bywam samotna I wyobcowana. Wtedy mam wkurwa albo jestem dla kogoś wredn
                      > a, teoretycznie bez powodu :( A jednak nie. Stan umysłu :(

                      A ja uwilbiam swoją samotność i wyobocowanie. Lubię być ze sobą. Lubię być bez nikogo. Gdy zaczynam siebie samą męczyć ( co się zdarza, bo jestem trudnym partnerem;), idę do ludzi. Przyjaciele, rodzina. Zawsze się znajdzie ktoś kto mnie trochę odciąży w tym przebywaniu ze sobą;) Oczekuję tego również od swojego chłopa. Bo on jest w gronie najbliższych. To czemu mam nie oczekiwać? Czy nie dlatego stał się bliski, bo się sprawdził?

                      > No nie wiem czy się da samemu zaspokoić potrzebę bliskości, ciepła, dotyku?

                      Wielu potrzeb nie da się zapokoić samemu. Nie tylko intymności. I gdzie tego szukać? Skoro inni ludzie, to czemu nie Ci najbliżsi?

                      > Najpierw trzeba być nasyconym, a młodzi nie bardzo są syci jeszcze więc mają oc
                      > zekiwania, marzenia, wyobrażenia, gniew że nie dostaja.
                      > Ja sobie mogę już coś odpuścić/ zrezygnowax/ odejsc/ szukać gdzieś indziej. Ale
                      > też bylam smarkaczem. A jak było u ciebie?

                      Bo jak się jest młodym to i daje się więcej i oczekuje więcej. I wszystko smakuje bardziej. I czas płynie intensywniej. Ogólnie jest inaczej niż na stare lata...jezuuu, jak mi tego brakuje. Teraz i dopalacze tego stanu nie wywołują, a kiedyś to natura wystarczyła. Żyło się. Bez tych rozkmin i pierdolenia o niuansach.
                      • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 09.10.21, 13:19
                        zawle napisała:

                        > Mam podobnie..roglądam się, rozpoznaję cudze potrzeby ( wbrew pozorom nie są on
                        > a takie różne u róznych ludzi i płci), daję i oczekuję że ktoś zrobi to samo dl
                        > a mnie.

                        Ty to na serio piszesz?
                        A nie zauważyłaś czasem, że deklaracje często znacznie mijają się z tym czego ludzie pragną nieświadomie ?
                        Na te nieświadome pragnienia mają wpływ relacje i schematy, a przede wszystkim strategie wyuczone w dzieciństwie.
                        Spotykając dorosłego człowieka nigdy nie wiesz jakie jego potrzeby nie były zaspokojone gdy był dzieckiem, nie możesz więc stwierdzić co on teraz będzie próbował od Ciebie uzyskać.

                        Bardzo często robię rachunek czy mi się opłaca- przeinwestowanie to naj
                        > gorsze co mogę sobie zrobić- nie lubię sama się robić w chuja i do tego nadmier
                        > na inwestycja powoduje że trudno odejść gdy nadejdzie czas odejścia.


                        To co robisz można nazwać wprost - jest to manipulacja. Wszyscy to robimy, tylko nie wszyscy potrafimy się do tego przyznać. I nie chodzi o to, żeby się teraz biczować, ale aby to zauważyć, próbować to zmienić.
                        Manipulacją jest robienie przysługi, która kreuje dług, oczekiwanie wdzięczności. Daję, ale do daru jest przyczepiona metka z ceną. Brzmi znajomo? :-)
                        Niektórzy ludzie np. kłamią, żeby coś uzyskać (w dzieciństwie można było często uniknąć lania, jeśli nie powiedziało się prawdy) .
                        Można np. stosować tak zwany "foch", nie odzywać się, aż druga strona "zmięknie" i da to na co liczymy.
                        Można przerzucać się winą, albo rzucać domysły, nie mówiąc wprost. Albo być ironicznym, cynicznym, dosrywać (przez umniejszanie partnerowi też przecież można coś zyskać) . Albo się poświęcać, żeby inni myśleli o mnie dobrze.
                        Można stosować tzw. wazeliniarstwo, czynić pochlebstwa, przesadne komplementy, albo być kameleonem, dostosowywać się do grupy, do większości, również dla własnych korzyści.
                        Kobiety np. często stosują uwodzenie, to też skuteczna metoda wyłudzania profitów dla siebie.
                        Skuteczne jest również robienie z siebie bidulka, ofiary, w nadziei, że ktoś zobaczy jak jest mi ciężko i pomoże ( taki rodzaj wołania o uwagę, znany z dzieciństwa) . Można też kogoś postraszyć, rzucać pogróżki, szantażować, wzbudzać poczucie winy, albo wmuszać coś, nakłaniać, twierdzić, że jak druga strona czegoś nie zrobi, to "będzie mi przykro" .
                        Można kogoś zacząć porównywać z innymi, to też działa, albo na przykład postawić drugą stronę przed faktem dokonanym (ja ugotowałem obiad, to teraz ty umyj podłogę). Można też stosować przekupstwo.
                        Jak sama widzisz- manipulacja na szeroką skalę nie wyklucza poczucia zadowolenia z siebie, z własnej dobroci, szczodrobliwości, wspaniałomyślności, hojności. Niesamowite, nie? :-)
                        Dużo lepiej według mnie zejść na ziemię i wejść w kontakt ze sobą. Dokonać rozeznania, którymi z powyższych, znanych z dzieciństwa strategii się kieruję, aby coś uzyskać.
                        Wejście w kontakt ze swoimi preferencjami, wartościami, uczy umiejętności samodzielnego zaspokajania potrzeb, również otaczania się ludźmi, którymi nie manipulujemy i którzy nie manipulują nami.


                        • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 09.10.21, 13:54
                          mabelle2000 napisała:

                          mi przykro" .
                          > Można kogoś zacząć porównywać z innymi, to też działa, albo na przykład postawi
                          > ć drugą stronę przed faktem dokonanym (ja ugotowałem obiad, to teraz ty umyj po
                          > dłogę). Można też stosować przekupstwo.
                          > Jak sama widzisz- manipulacja na szeroką skalę nie wyklucza poczucia zadowoleni
                          > a z siebie, z własnej dobroci, szczodrobliwości, wspaniałomyślności, hojności.
                          > Niesamowite, nie? :-)
                          > Dużo lepiej według mnie zejść na ziemię i wejść w kontakt ze sobą. Dokonać roze
                          > znania, którymi z powyższych, znanych z dzieciństwa strategii się kieruję, aby
                          > coś uzyskać.
                          > Wejście w kontakt ze swoimi preferencjami, wartościami, uczy umiejętności samod
                          > zielnego zaspokajania potrzeb, również otaczania się ludźmi, którymi nie manipu
                          > lujemy i którzy nie manipulują nami.
                          >
                          Myślisz że robisz inaczej? Że Twoje indywidualne cechy, predyspozycje, glebokie potrzeby i umiejętności nie wyjdą na jaw prędzej czy później i się nie ujawnią? Nie wierzę:) "Cechy" mamy utrwalone, można to zmieniać małymi krokami ale i tak interpretację, motywacje i efekt ocenisz/ dopasujesz do swoich potrzeb i wizji. Będziesz tak samo wymagała, oczekiwała jak wcześniej tylko, czegoś innego :) Oświecenie nie zmienia trwale cech charakteru, nie pozbywa potrzeb i pragnień. Ze skrajności w skrajność zazwyczaj. Jak byli palacze: najwięksi wrogowie palenia!
                          • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 09.10.21, 14:00
                            bgz0702 napisała:

                            > Myślisz że robisz inaczej? Że Twoje indywidualne cechy, predyspozycje, glebokie
                            > potrzeby i umiejętności nie wyjdą na jaw prędzej czy później i się nie ujawnią
                            > ? Nie wierzę:) "Cechy" mamy utrwalone, można to zmieniać małymi krokami ale i t
                            > ak interpretację, motywacje i efekt ocenisz/ dopasujesz do swoich potrzeb i wiz
                            > ji. Będziesz tak samo wymagała, oczekiwała jak wcześniej tylko, czegoś innego :
                            > ) Oświecenie nie zmienia trwale cech charakteru, nie pozbywa potrzeb i pragnień
                            > . Ze skrajności w skrajność zazwyczaj. Jak byli palacze: najwięksi wrogowie pal
                            > enia!

                            Nic nie zrozumiałaś.
                            Ale szczerze jest to dla mnie bez znaczenia :-)
                            • joanna-kossowska Re: a zatem wojna! :) 09.10.21, 14:58
                              mabelle2000 napisała:
                              >
                              > Nic nie zrozumiałaś.


                              Może dlatego, że chujowo, bo niespójnie tłumaczysz, moja-nie-piękna?
                            • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 10.10.21, 02:44
                              mabelle2000 napisała:

                              > bgz0702 napisała:
                              >
                              > > ) Oświecenie nie zmienia trwale cech charakteru, nie pozbywa potrzeb i pr
                              > agnień
                              > > . Ze skrajności w skrajność zazwyczaj. Jak byli palacze: najwięksi wrogow
                              > ie pal
                              > > enia!
                              >
                              > Nic nie zrozumiałaś.
                              > Ale szczerze jest to dla mnie bez znaczenia :-)

                              Wyumacz mi co miałaś na myśli.
                          • zawle Re: a zatem wojna! :) 10.10.21, 12:18
                            bgz0702 napisała:
                            > ) Oświecenie nie zmienia trwale cech charakteru, nie pozbywa potrzeb i pragnień
                            > . Ze skrajności w skrajność zazwyczaj.

                            A jest coś takigo jak oświecenie??? Ja widze tylko niekończącą się drogę błędów, gaf, otrzepywania tyłka i opatrywania kolan:))
                        • zawle Re: a zatem wojna! :) 10.10.21, 12:09
                          mabelle2000 napisała:

                          > Ty to na serio piszesz?

                          Absolutnie i całkiem serio. Znając swoje słabości, chronię siebie najlepiej jak potrafię. I daję prawo innym by chronili siebie.

                          > A nie zauważyłaś czasem, że deklaracje często znacznie mijają się z tym czego l
                          > udzie pragną nieświadomie ?
                          > Na te nieświadome pragnienia mają wpływ relacje i schematy, a przede wszystkim
                          > strategie wyuczone w dzieciństwie.

                          Związek z drugim człowiekiem to nie kozetka psychoanalityka, to pozostawiam profesjonalistom. Bo chyba o tym poziomie mówisz....

                          > Spotykając dorosłego człowieka nigdy nie wiesz jakie jego potrzeby nie były zas
                          > pokojone gdy był dzieckiem, nie możesz więc stwierdzić co on teraz będzie próbo
                          > wał od Ciebie uzyskać.

                          Uzyskać? Jakoś złowrogo zabrzmiało:)) Ja nic nie muszę, ty nic nie musisz, on, ona nic nie muszą.


                          > To co robisz można nazwać wprost - jest to manipulacja.

                          ...możesz sobie to nazywać jak chcesz. Możesz to nazywać wprost, ale nie jest prawda objawiona, a jedynie Twoje wprost.

                          Wszyscy to robimy, tylk
                          > o nie wszyscy potrafimy się do tego przyznać. I nie chodzi o to, żeby się teraz
                          > biczować, ale aby to zauważyć, próbować to zmienić.

                          Wszyscy to robimy, tylko że wiekszość ludzi robi w sposób nieświadomy. Nie planują swoich manipulacyjnych działań, bo są one wdrukowane w ich sposób funkcjonowania poprzez interakcje z innymi ludżmi na podbudowie z własnych zasobób i braków. Może dlatego ludzie aż tak bardzo się tym nie zajmują. Tak więc nie ma co ich tak strasznie o to obwiniać, bo to normalne zabiegi człowieka zsocjalizowanego:)) Warto wypracować sobie mechanizmy wyłapywania prób wywierania wpływu, uważność na siebie i się tak nie spinać:))

                          > Manipulacją jest robienie przysługi, która kreuje dług, oczekiwanie wdzięcznośc
                          > i. Daję, ale do daru jest przyczepiona metka z ceną. Brzmi znajomo? :-)

                          Serio? To nie ty przypadkiem kilka miesięcy temu popełniłaś post w którym zachwalałaś metodę zgrywania się na sierotkę ( ustepowania pola prawdziwej męskości?:))) Twoja sierotkowatość - o przepraszam- ustepowanie przed męskością nie miała metki? Zresztą..jak to w handlu....się negocjuje:))

                          > Niektórzy ludzie np. kłamią, żeby coś uzyskać (w dzieciństwie można było często
                          > uniknąć lania, jeśli nie powiedziało się prawdy) .
                          > Można np. stosować tak zwany "foch", nie odzywać się, aż druga strona "zmięknie
                          > " i da to na co liczymy.
                          > Można przerzucać się winą, albo rzucać domysły, nie mówiąc wprost. Albo być iro
                          > nicznym, cynicznym, dosrywać (przez umniejszanie partnerowi też przecież można
                          > coś zyskać) . Albo się poświęcać, żeby inni myśleli o mnie dobrze.
                          > Można stosować tzw. wazeliniarstwo, czynić pochlebstwa, przesadne komplementy,
                          > albo być kameleonem, dostosowywać się do grupy, do większości, również dla włas
                          > nych korzyści.
                          > Kobiety np. często stosują uwodzenie, to też skuteczna metoda wyłudzania profit
                          > ów dla siebie.
                          > Skuteczne jest również robienie z siebie bidulka, ofiary, w nadziei, że ktoś zo
                          > baczy jak jest mi ciężko i pomoże ( taki rodzaj wołania o uwagę, znany z dzieci
                          > ństwa) . Można też kogoś postraszyć, rzucać pogróżki, szantażować, wzbudzać po
                          > czucie winy, albo wmuszać coś, nakłaniać, twierdzić, że jak druga strona czegoś
                          > nie zrobi, to "będzie mi przykro" .
                          > Można kogoś zacząć porównywać z innymi, to też działa, albo na przykład postawi
                          > ć drugą stronę przed faktem dokonanym (ja ugotowałem obiad, to teraz ty umyj po
                          > dłogę). Można też stosować przekupstwo.

                          Bardzo bogaty opis. Ciekawe czemu tak bogaty? Polecam rozpoznanie własnych emocji i pobudek.


                          > Jak sama widzisz- manipulacja na szeroką skalę nie wyklucza poczucia zadowoleni
                          > a z siebie, z własnej dobroci, szczodrobliwości, wspaniałomyślności, hojności.
                          > Niesamowite, nie? :-)

                          A gdzie tam...jeśli masz podejcie oceniające to techniki manipulacyjne kojarzą Ci się tylko w czymś złym. Ja pod nimi widzę zwykłego człowieka. Dlatego odpowiedzialność jest po mojej stronie. Dam Ci przykład.....
                          Ktoś mnie okłamał ( kłamstwo jest nieładne i to grzech) żeby coś ode mnie wyłudzić....np kasę Jak się przed tym obronić? Nigdy pod żadnym pozorem nie dawać więcej niż ma się na oddanie bez uszczerbku na swoim dobrostanie. Trudne, bo większość ludzi lubi o sobie myśleć dobrze, że tacy pomocni i altruistyczni i w ogóle. Przed pożyczką założyć że te pieniądze nigdy do mnie nie wrócą. Bo ...ktoś może mnie kłamać, ktoś może nie być "honorowy", ktoś może zwyczajnie nie móc ich zwrócić. I dać dokładnie tyle ile możemy.

                          > Dużo lepiej według mnie zejść na ziemię i wejść w kontakt ze sobą. Dokonać roze
                          > znania, którymi z powyższych, znanych z dzieciństwa strategii się kieruję, aby
                          > coś uzyskać.

                          Od takich podsumowań to mam przyjaciół i bliskich. Bo nie to jest staraszne co siedzi na łóżku, ale to co siedzi pod łóżkiem- niezauważone.

                          > Wejście w kontakt ze swoimi preferencjami, wartościami, uczy umiejętności samod
                          > zielnego zaspokajania potrzeb, również otaczania się ludźmi, którymi nie manipu
                          > lujemy i którzy nie manipulują nami.

                          Nie ma takich ludzi. Mrzonka. Tworzysz sobie jakiś wymyślony świat pełen mchu i paproci. Miejsca na ludzi w nim nie ma.
                          • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 10.10.21, 13:51
                            zawle napisała:

                            > Związek z drugim człowiekiem to nie kozetka psychoanalityka, to pozostawiam pro
                            > fesjonalistom. Bo chyba o tym poziomie mówisz....

                            No właśnie o tym mówię, w kółko to samo, niech każdy zajmie się sobą i nie wchodzi w rolę terapeuty swojego partnera/partnerki. Nie wymusza i nie oczekuje od partnera, a zacznie wymagać od siebie.
                            Ale oczywiście Ty wiesz czego partner potrzebuje i Ty mu to dasz.
                            Pycha do kwadratu.


                            > Uzyskać? Jakoś złowrogo zabrzmiało:)) Ja nic nie muszę, ty nic nie musisz, on,
                            > ona nic nie muszą.

                            A przed chwilą twierdziłaś , że będąc w związku nie możesz byc stratna. Zdecyduj się więc, bo sama sobie przeczysz.


                            > ...możesz sobie to nazywać jak chcesz. Możesz to nazywać wprost, ale nie jest p
                            > rawda objawiona, a jedynie Twoje wprost.

                            Jest to manipulacja. Czy Ci się to podoba czy nie. Chcesz coś uzyskać i możesz to zrobić na wiele sposobów, które Ci nawet napisałam.
                            I albo to czynisz, albo nie. Tylko jeśli to czynisz, to zmień przekonanie, że "wszystko jest w porządku " i że "jest sprawiedliwie".
                            Ale oczywiście wybór zawsze należy do Ciebie :-)


                            > Wszyscy to robimy, tylko że wiekszość ludzi robi w sposób nieświadomy. Nie plan
                            > ują swoich manipulacyjnych działań, bo są one wdrukowane w ich sposób funkcjono
                            > wania poprzez interakcje z innymi ludżmi na podbudowie z własnych zasobób i bra
                            > ków. Może dlatego ludzie aż tak bardzo się tym nie zajmują.


                            Masz więc odpowiedź dlaczego tak żałośnie mało jest naprawdę szczęśliwych związków.
                            Ta cała reszta uważa dokładnie tak jak Ty - on ma obowiązek mi coś dać , a ja ewentualnie też mu coś dam. I będzie cud, miód i orzeszki. Tylko że to nie funkcjonuje.


                            Tak więc nie ma co
                            > ich tak strasznie o to obwiniać, bo to normalne zabiegi człowieka zsocjalizowan
                            > ego:)) Warto wypracować sobie mechanizmy wyłapywania prób wywierania wpływu, uw
                            > ażność na siebie i się tak nie spinać:))

                            Przeczytałaś gdzieś że kogokokwiek obwiniam? To czytaj do skutku, bo tam nic takiego nie ma.


                            > Serio? To nie ty przypadkiem kilka miesięcy temu popełniłaś post w którym zachw
                            > alałaś metodę zgrywania się na sierotkę ( ustepowania pola prawdziwej męskości?
                            > :))) Twoja sierotkowatość - o przepraszam- ustepowanie przed męskością nie miał
                            > a metki? Zresztą..jak to w handlu....się negocjuje:))

                            Niesamowite, że tak to zrozumiałaś.
                            Dokładnie to napisałam, żeby nie wyskakiwać przed lokomotywę, przestać się licytować kto jest lepszy i zrobić przestrzeń, żeby mężczyzna mógł być mężczyzną w Twoim zyciu.
                            To chyba nie jest takie trudne do zrozumienia?


                            > A gdzie tam...jeśli masz podejcie oceniające to techniki manipulacyjne kojarzą
                            > Ci się tylko w czymś złym. Ja pod nimi widzę zwykłego człowieka.


                            Czyli "zwykły człowiek" według Ciebie to taki dryfujący z prądem kij w rzece, za wiele się nie zastanawia, a zasady nagina jak mu wygodnie.
                            Taki płynący relatywizm i nieświadomość samego siebie, co nie?


                            > Ktoś mnie okłamał ( kłamstwo jest nieładne i to grzech) żeby coś ode mnie wyłud
                            > zić....np kasę Jak się przed tym obronić? Nigdy pod żadnym pozorem nie dawać wi
                            > ęcej niż ma się na oddanie bez uszczerbku na swoim dobrostanie. Trudne, bo więk
                            > szość ludzi lubi o sobie myśleć dobrze, że tacy pomocni i altruistyczni i w ogó
                            > le.
                            Przed pożyczką założyć że te pieniądze nigdy do mnie nie wrócą. Bo ...ktoś
                            > może mnie kłamać, ktoś może nie być "honorowy", ktoś może zwyczajnie nie móc ic
                            > h zwrócić. I dać dokładnie tyle ile możemy.

                            Nie wiem jak Ty ale ja bym sobie zadała pytanie, dlaczego mi tak bardzo zależy , zeby wyjść na "dobrą i altruistyczną "? No i jeszcze - co się stanie jeśli innym ludziom nie podsunę pod nos wszystkich swoich zalet i umiejętności ? Albo na przykład - dlaczego wyskakuję z pożyczką nieproszona?
                            To wszystko są oopowieści o nas, o naszym dzieciństwie, o naszych brakach i ranach. Nie o innych ludziach i ich zachowaniu.
                            Wiec chcąc mieć dobry związek, trzeba odpowiedzieć sobie najpierw na pytania kim ja jestem, dlaczego taki jestem, z czego wynikają moje reakcje, co wzbudza moje silne emocje... itd, a nie zakładać, że "wszyscy mają tak jak ja, bo taka jest ludzka natura".


                            > Od takich podsumowań to mam przyjaciół i bliskich. Bo nie to jest staraszne co
                            > siedzi na łóżku, ale to co siedzi pod łóżkiem- niezauważone.

                            Nie licz na to :-) Twoi przyjaciele i rodzina Ci tego nie powiedzą niestety, najczęściej dlatego, że nie mają żadnego "interesu", abyś się zmieniała.
                            Prawda o Tobie najszybciej wyjdzie w związku, w relacji partnerskiej. Wyjdzie natychmiast, bo taka jest rola partnera/partnerki - oni działają jak lustro i pokazują nam nasze rany, dziury i braki.
                            I chwała im za to. Jestem wdzięczna każdemu mojemu ex, który pokazał mi z czym mam problem i gdzie są moje rany, które SAMA muszę zaleczyć. Bolało bardzo, ale było warto.



                            > Nie ma takich ludzi. Mrzonka. Tworzysz sobie jakiś wymyślony świat pełen mchu i
                            > paproci. Miejsca na ludzi w nim nie ma.

                            Polecę Łysiakiem "żryjmy gówno, miliony much nie mogą się mylić" ;-)
                            Jakie przekonania o sobie i świecie wybierasz - Twoja sprawa. I wcale nie musisz wybierać tych, ktore uczynią Cię szczęśliwą :-)
                            • zawle Re: a zatem wojna! :) 10.10.21, 17:44
                              mabelle2000 napisała:

                              > No właśnie o tym mówię, w kółko to samo, niech każdy zajmie się sobą i nie wcho
                              > dzi w rolę terapeuty swojego partnera/partnerki. Nie wymusza i nie oczekuje od
                              > partnera, a zacznie wymagać od siebie.
                              > Ale oczywiście Ty wiesz czego partner potrzebuje i Ty mu to dasz.
                              > Pycha do kwadratu.

                              Niczego nie oczekujesz? Opowiedz o tym...bierzesz co leci, jak leci, oddajesz pola i czekasz aż ktoś coś Ci da? Nic nie musi dawać, wystarczy jak jest? I czasami zajadasz się wisienką- a czym są te wisienki? A może ja nie lubię wisienek, tylko placki kartoflane ( przysłowiowe gówno?:). A jeśli to co dostajesz narusza Twój dobrostan? Jest ok? To nadal wisienka dla Ciebie? Nie masz potrzeb? Nie komunikujesz ich? Konkretne pytania Mabelle. Ja mu daję to co mam do dania. Nic więcej ponad to co dać mogę, nie daję. Dlatego nie jestem psychoanalitykiem - zresztą psychoanalityk też nie daje.

                              > A przed chwilą twierdziłaś , że będąc w związku nie możesz byc stratna. Zdecydu
                              > j się więc, bo sama sobie przeczysz.

                              Nie mogę być staratna. Liczenie jest po mojej stronie. Jak to w biznesie. Idę w interes który mi się opłaca, gdzie nie mam samych inwestycji bez żadnego zwrotu. Ty też tak robisz. Bo już nie raz przeinwestowałaś ..np, masz oczekiwanie że facet nie będzie miał żony/stałej partnerki, że nie u niej będzie inwestował ( wybierał kafelki do wspólnego domu)

                              > Jest to manipulacja. Czy Ci się to podoba czy nie. Chcesz coś uzyskać i możesz
                              > to zrobić na wiele sposobów, które Ci nawet napisałam.

                              Bladego pojęcia nie masz jak ja to robię. Każdemu przypisujesz zestaw cech, zachowań, deficytów i braków. A jak Ty uzyskujesz? Oddając pola. Nie wyskakując przed orkiestrę. To nie manipulacja? Czekanie na te wisienki? Bo przecież je bardzo lubisz?

                              > I albo to czynisz, albo nie. Tylko jeśli to czynisz, to zmień przekonanie, że "
                              > wszystko jest w porządku " i że "jest sprawiedliwie".
                              > Ale oczywiście wybór zawsze należy do Ciebie :-)

                              U mnie wszystko jest w porządku. Tam gdzie robię dobrze- nazywam to dobrem. Tam gdzie robię żle- nazywam to złem. Nie udaję że tylko ja wymiotowałam, gdy wszyscy inni rzygali. Z palety zachowań wybieram te które mi najbardziej pasują i nie obrażam się na konsekwencje.

                              > Masz więc odpowiedź dlaczego tak żałośnie mało jest naprawdę szczęśliwych związ
                              > ków.
                              > Ta cała reszta uważa dokładnie tak jak Ty - on ma obowiązek mi coś dać , a ja e
                              > wentualnie też mu coś dam. I będzie cud, miód i orzeszki. Tylko że to nie funkc
                              > jonuje.

                              Jesteś w szczęśliwym związku? To po co my piszemy hipotetycznie? Długo? Opowiesz więc po rozstaniu:))


                              > Przeczytałaś gdzieś że kogokokwiek obwiniam? To czytaj do skutku, bo tam nic ta
                              > kiego nie ma.

                              Nie obwianiasz. Ok. Pogarda...manipulacja, muchy żrące gówno..co tam jeszcze było? Miłość i oświecenie mabelle?

                              > Niesamowite, że tak to zrozumiałaś.
                              > Dokładnie to napisałam, żeby nie wyskakiwać przed lokomotywę, przestać się licy
                              > tować kto jest lepszy i zrobić przestrzeń, żeby mężczyzna mógł być mężczyzną w
                              > Twoim zyciu.
                              > To chyba nie jest takie trudne do zrozumienia?

                              W moim życiu to ja się za bardzo nie przejmuję czy mężczyzna czuje się mężcyzną, kobieta kobietą itd. Ale już człowiek człowiekiem to tak.

                              > Czyli "zwykły człowiek" według Ciebie to taki dryfujący z prądem kij w rzece, z
                              > a wiele się nie zastanawia, a zasady nagina jak mu wygodnie.
                              > Taki płynący relatywizm i nieświadomość samego siebie, co nie?

                              Zwykły człowiek to taki który popełnia błędy, nie zdaje sobie sprawy z niektórych swoich zachowań lub ich braku i ma otwartą głowę. Nie taki co wie wszystko, postepuje najlepiej i jako jedyny miał kontakt z kosmitami i oni mu wsio powiedzieli.

                              > Nie wiem jak Ty ale ja bym sobie zadała pytanie, dlaczego mi tak bardzo zależy
                              > , zeby wyjść na "dobrą i altruistyczną "? No i jeszcze - co się stanie jeśli in
                              > nym ludziom nie podsunę pod nos wszystkich swoich zalet i umiejętności ? Albo n
                              > a przykład - dlaczego wyskakuję z pożyczką nieproszona?

                              Nie jestem już na tym etapie..mam go dawno za sobą. I wyskakuję czasami z pożyczkami nieproszona. Daję sobie do tego prawo, jak do wielu innych rzeczy. Konsekwencje nadal po mojej stronie. Moje zalety i umiejetności w sobie uwielbiam. I korzystam z nich w prestrzeni którą sama wybieram. Do tego też daję sobie prawo. A tak swoją drogą - czy to nie ty tutaj ciągle opowiadasz jak bardzo siebie ogarniasz? Czego to nie umiesz zrobić, jaka fajna jesteś?

                              > To wszystko są oopowieści o nas, o naszym dzieciństwie, o naszych brakach i ran
                              > ach. Nie o innych ludziach i ich zachowaniu.
                              > Wiec chcąc mieć dobry związek, trzeba odpowiedzieć sobie najpierw na pytania ki
                              > m ja jestem, dlaczego taki jestem, z czego wynikają moje reakcje, co wzbudza mo
                              > je silne emocje... itd, a nie zakładać, że "wszyscy mają tak jak ja, bo taka je
                              > st ludzka natura".

                              Mabelle...to się zaczyna robić w okresie dojrzewania....nie wiem jakich Ty znasz ludzi, ale większość z moich ma to dawno za sobą. Spora grupa jest po terapiach. Lub po pijackich imprezach na których się przeglądasz jak w lustrze:)) Pomimo że inni nie mają w tym żadnego interesu. I po godzinach rozmów ze swoimi dorosłymi dziećmi, które nie boją się mówić. Nie jesteś na jakimś magicznym etapie który jest niedostępny dla nikogo. Jednak zakładanie że tak ejst, wiele mówi o Twojej dojrzałości.

                              > Nie licz na to :-) Twoi przyjaciele i rodzina Ci tego nie powiedzą niestety, na
                              > jczęściej dlatego, że nie mają żadnego "interesu", abyś się zmieniała.

                              Liczę, dostaję i mają w tym interes.

                              > Prawda o Tobie najszybciej wyjdzie w związku, w relacji partnerskiej. Wyjdzie n
                              > atychmiast, bo taka jest rola partnera/partnerki - oni działają jak lustro i po
                              > kazują nam nasze rany, dziury i braki.
                              > I chwała im za to. Jestem wdzięczna każdemu mojemu ex, który pokazał mi z czym
                              > mam problem i gdzie są moje rany, które SAMA muszę zaleczyć. Bolało bardzo, ale
                              > było warto.

                              O fajny temat..pogadajmy o tym..odwdzięczę się też szczerością. Nie boję się swoich słabości. A o innych nie opowiem, chociaż mam świadomość ich istnienia. Też moje prawo.

                              > Polecę Łysiakiem "żryjmy gówno, miliony much nie mogą się mylić" ;-)
                              > Jakie przekonania o sobie i świecie wybierasz - Twoja sprawa. I wcale nie musis
                              > z wybierać tych, ktore uczynią Cię szczęśliwą :-)

                              NIkt mnie nigdy nie uczynił szczęsliwą mabelle. Nigdy nie byłam szczęśliwa. Bywałam szczęśliwa ze świadomością że to chwila spowodowana chemią mózgu. Mam coś cenniejszego- lubię siebie i dbam o siebie. Dlatego całe pozostałe 99 % robi się znośniejsze.
                              • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 12.10.21, 18:00
                                zawle napisała:

                                > Niczego nie oczekujesz? Opowiedz o tym...bierzesz co leci, jak leci,

                                Ciekawe pytanie, takie trochę z gatunku absurdalnych ;-)
                                Od ponad roku jestem na keto, odmawiam nie tylko pizzy, makaronu, kaszy czy chleba, ale również lodów, ciastek i słodyczy. Odmawiam. Zwyczajnie. Powinnam jednak przyjąć, według Ciebie i nie odmawiać?
                                I co to według Ciebie oznacza? Że czego oczekuję?

                                oddajesz p
                                > ola i czekasz aż ktoś coś Ci da?

                                Nie "oddaję pola", tylko "robię przestrzeń", tak byłoby właściwiej powiedzieć.
                                Jeśli jakaś część przestrzeni jest wspólna, obojętnie - w domu, w pracy, na ulicy, to po prostu nie czynię prób zagarnięcia jej tylko dla siebie.
                                Jeśli chodzi o związek, to dyrygowanie mężczyzną, nakazywanie mu i kontrolowanie go, jest właśnie zagarnięciem przestrzeni, wejściem w rolę matki, a nie partnerki. Poza tym, to zwyczajny brak szcunku dla drugiego czlowieka. Nie zaś próba wyłudzania czegokolwiek, jak sugerujesz.


                                Nic nie musi dawać, wystarczy jak jest? I czas
                                > ami zajadasz się wisienką- a czym są te wisienki?

                                Tak Zawle, jak wsiadam do pociągu, to oczekuję, że żaden pasażer nie da mi po ryju. Przyłapałaś mnie :-D
                                A może jednak powinnam pomyśleć, że to norma oberwać w komunikacji miejskiej...?

                                A może ja nie lubię wisienek,
                                > tylko placki kartoflane ( przysłowiowe gówno?:). A jeśli to co dostajesz narus
                                > za Twój dobrostan? Jest ok? To nadal wisienka dla Ciebie?


                                Ale ja się nie wtrącam do tego co chcą inni ludzie, mnie to zupełnie nie obchodzi. Skąd te pretensje więc?
                                Wyciągam tylko wnioski, że skoro tyle związków jest nieudanych, to znaczy, że pretensje i zażalenia są bezzasadne, ponieważ osoby, ktorych one dotyczą albo nie mogą niczego zaoferować, albo nie chcą. W sumie bez różnicy. To tak trochę jakby mieć pretensje do psa, że nie miauczy.


                                Nie masz potrzeb? Nie
                                > komunikujesz ich? Konkretne pytania Mabelle.

                                Największą ludzką potrzebą, według mnie, jest potrzeba samostanowienia, potrzeba autonomii, podejmowania samodzielnych decyzji.
                                Zaspojenie tej potrzeby leży w całości w mojej gestii.
                                I jak miałoby wyglądać komunikowanie tej potrzeby według Ciebie ?
                                Ponieważ jednak forum o seksie, to odniosę się do seksu. Skoro, jak twierdzisz, to zupełnie normalne i naturalne, ze oczekujemy zaspokojenia potrzeby seksu od bliskich osób, to czemu nie pociągnąć rodziców do odpowiedzialnosci? Dlaczego matki i ojcowie nie prowadzają swoich nabuzowanych hormonami latorośli do prostytutek? Skoro taka ważna, podstawowa potrzeba niezaspokojona, to pewnie zdrowiu szkodzi, nie ? No to ukarać tych rodziców.


                                > Nie mogę być staratna. Liczenie jest po mojej stronie. Jak to w biznesie. Idę w
                                > interes który mi się opłaca, gdzie nie mam samych inwestycji bez żadnego zwrot
                                > u. Ty też tak robisz.


                                Zapomniałaś, że fundamentem miłości jest dobrowolność. Zupełnie inaczej niż w biznesie, w którym musisz zainwestować, aby coś zarobić.


                                Bo już nie raz przeinwestowałaś ..np, masz oczekiwanie że
                                > facet nie będzie miał żony/stałej partnerki, że nie u niej będzie inwestował (
                                > wybierał kafelki do wspólnego domu)

                                O cholera Zawle, z tego co piszesz, to ja teraz jestem w związku z panem sprzątającym moją toaletę i przebieralnię w pracy. Wszystko się zgadza, nawet to, ze pan jest z kimś związany. Ale za to jaki kawałek intymności dzielimy! Aż dwa razy dziennie mamy bliski kontakt, wymieniamy uśmiechy i powitania, i życzymy sobie miłego dnia. On ogląda moją bieliznę na wieszaku i opróżnia mój kosz na smieci, pewnie też korzysta z toalety i mojego papieru toaletowego. Właściwie to mamy kawał wspólnego życia, nie? ;-)
                                Tylko wiesz co, obawiam się, że on trochę inaczej interpretuje naszą intymną relację.
                                Więc rozumiesz sama, że oczekiwania, to są wtedy, kiedy chcesz komuś narzucić własną wizję związku, a nie wtedy kiedy rezygnujesz z czegoś co nijak nie mieści się w twojej definicji. To jest zresztą prawo każdego człowieka.



                                > Bladego pojęcia nie masz jak ja to robię. Każdemu przypisujesz zestaw cech, zac
                                > howań, deficytów i braków.

                                No jak każdemu, to chyba sobie też, nie? :-)

                                PS A teraz nic już wiecej nie napiszę, bo wyswietla mi się komunikat "wyczerpałeś limit znaków" :-D
                                • zawle Re: a zatem wojna! :) 13.10.21, 07:43
                                  mabelle2000 napisała:
                                  > Ciekawe pytanie, takie trochę z gatunku absurdalnych ;-)
                                  > Od ponad roku jestem na keto, odmawiam nie tylko pizzy, makaronu, kaszy czy chl
                                  > eba, ale również lodów, ciastek i słodyczy. Odmawiam. Zwyczajnie. Powinnam jedn
                                  > ak przyjąć, według Ciebie i nie odmawiać?
                                  > I co to według Ciebie oznacza? Że czego oczekuję?

                                  Pytanie było z gatunku tak prostych, że albo się na nie odpowie, albo się zmienia temat:))

                                  > Jeśli chodzi o związek, to dyrygowanie mężczyzną, nakazywanie mu i kontrolowani
                                  > e go, jest właśnie zagarnięciem przestrzeni, wejściem w rolę matki, a nie partn
                                  > erki. Poza tym, to zwyczajny brak szcunku dla drugiego czlowieka. Nie zaś próba
                                  > wyłudzania czegokolwiek, jak sugerujesz.

                                  Rozmiem że na tym polu zaszła u Ciebie zmiana? Dotąd nakazywałaś, kontrolowałaś i zagarniałaś? Teraz odpuszczasz i dajesz przestrzeń. Nie dalej jak wczoraj na mojej psiapsiółkowej grupie dziewczyny- wieloletnie mężatki lały się ze swoich chłopów i siebie. Śmierdziało jednej w łazience od miesięcy- mąż szerokim łukiem ją omijał, pomimo sugestii, próśb i nagabywań. To dziewczyna wzięła się do roboty i zrobiła porządek. Nie śmierdzi. Dostała zjeby od męża że mu rury zniszczyła ( nie zniszczyła- on zrobiłaby dokładnie to samo). Weszła na jego męski kawałek. A druga powiedziała że jej mąż by się bardzo cieszył gdyby ona zrobiła z tym porządek i nigdy by się już do tego nie dotknął- bo jak ona daje radę to znaczy że to już nie jest jego męski kawałek. Trzecia przypomniała sobie traumy z dzieciństwa, gdy u jej ojca wszystko musiało "nabrać mocy prawnej". I tak się pośmiałyśmy z tych chłopów i siebie. Ale pewnie najlepiej byłoby udawać że nie wali, zrobić samemu tak żeby się nie zorientował i siedzieć cicho?

                                  > Tak Zawle, jak wsiadam do pociągu, to oczekuję, że żaden pasażer nie da mi po r
                                  > yju. Przyłapałaś mnie :-D
                                  > A może jednak powinnam pomyśleć, że to norma oberwać w komunikacji miejskiej...
                                  > ?

                                  Wracając do tematu...czym dla Ciebie sa wisienki? Bo widzę że komunikacja miejska i pozamiejska działa u Ciebie świetnie- ciągle odjeżdżasz od tematu.



                                  > Ale ja się nie wtrącam do tego co chcą inni ludzie, mnie to zupełnie nie obchod
                                  > zi. Skąd te pretensje więc?

                                  Jak Ty nazywasz większość ludzi muchami żrącymi główno, to się nie wtrącasz. Jak ja zwracam Ci uwagę na to, to mam nieuzasadnione pretensje:)) Dobre, dobre...

                                  > Wyciągam tylko wnioski, że skoro tyle związków jest nieudanych, to znaczy, że p
                                  > retensje i zażalenia są bezzasadne, ponieważ osoby, ktorych one dotyczą albo ni
                                  > e mogą niczego zaoferować, albo nie chcą. W sumie bez różnicy. To tak trochę ja
                                  > kby mieć pretensje do psa, że nie miauczy.

                                  Związki są udane, tyle że jakiś czas:))


                                  > Największą ludzką potrzebą, według mnie, jest potrzeba samostanowienia, potrzeb
                                  > a autonomii, podejmowania samodzielnych decyzji.
                                  > Zaspojenie tej potrzeby leży w całości w mojej gestii.
                                  > I jak miałoby wyglądać komunikowanie tej potrzeby według Ciebie ?

                                  Wszystko jest komunikacją. Brak komunikacji też jest komunikatem. Innymi są...wysłuchanie cudzych racji w wzięcie ich pod uwagę jako trafnych lub nie, niepozwolenie na zawłaszczanie, ostateczne podejmowanie samodzilnych decyzji.

                                  > Ponieważ jednak forum o seksie, to odniosę się do seksu. Skoro, jak twierdzisz,
                                  > to zupełnie normalne i naturalne, ze oczekujemy zaspokojenia potrzeby seksu od
                                  > bliskich osób, to czemu nie pociągnąć rodziców do odpowiedzialnosci? Dlaczego
                                  > matki i ojcowie nie prowadzają swoich nabuzowanych hormonami latorośli do prost
                                  > ytutek? Skoro taka ważna, podstawowa potrzeba niezaspokojona, to pewnie zdrowiu
                                  > szkodzi, nie ? No to ukarać tych rodziców.

                                  Rodzice nie pełnią funkcji partnera seksulanego, więc trudno od nich wymagać żeby się z Tobą bzykali:) Ale ich obowiązkiem jest rozmowa na ten temat- zrozumienie a nie zaprzeczanie, przedstawienie możliwych wariantów i ich konsekwencji. Ale partner już powinien być partnerem. Oczywiście możesz i masz prawo odmówić. I liczyć sie z konsekwencjami odmowy. A nie mieć focha że poszedł się najeść gdzieś indziej.

                                  > Zapomniałaś, że fundamentem miłości jest dobrowolność. Zupełnie inaczej niż w b
                                  > iznesie, w którym musisz zainwestować, aby coś zarobić.

                                  Biznes też jest dobrowolny mabelle. Możesz pracowac na etacie, nie musisz być przedsiębiorcą. ja o związku. Ale miłość to rzeczywiscie całkiem dobrowolna- stąd stalkerzy, bite kobiety, panowie- bankomaci i innej maści ludzie którzy miłość przedłożyli nad zdrowy rozsądek. Taka miłość to przeinwstowanie właśnie. Pilnuje się żeby nie być taka romantyczna:))

                                  > O cholera Zawle, z tego co piszesz, to ja teraz jestem w związku z panem sprząt
                                  > ającym moją toaletę i przebieralnię w pracy. Wszystko się zgadza, nawet to, ze
                                  > pan jest z kimś związany. Ale za to jaki kawałek intymności dzielimy! Aż dwa ra
                                  > zy dziennie mamy bliski kontakt, wymieniamy uśmiechy i powitania, i życzymy so
                                  > bie miłego dnia. On ogląda moją bieliznę na wieszaku i opróżnia mój kosz na smi
                                  > eci, pewnie też korzysta z toalety i mojego papieru toaletowego. Właściwie to m
                                  > amy kawał wspólnego życia, nie? ;-)
                                  > Tylko wiesz co, obawiam się, że on trochę inaczej interpretuje naszą intymną re
                                  > lację.

                                  No ale miłość jest dobrowolna, kto zabroni Ci go kochac?:))

                                  > Więc rozumiesz sama, że oczekiwania, to są wtedy, kiedy chcesz komuś narzucić w
                                  > łasną wizję związku, a nie wtedy kiedy rezygnujesz z czegoś co nijak nie mieści
                                  > się w twojej definicji. To jest zresztą prawo każdego człowieka.

                                  Panowie bankomaci i bite kobiety rezygnują?

                                  > No jak każdemu, to chyba sobie też, nie? :-)

                                  Innym negatywne, płytkie, sobie oświecone ?
                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 13.10.21, 23:13
                                    zawle napisała:

                                    > Związki są udane, tyle że jakiś czas:))
                                    >
                                    Byłam ostatnio na imprezie z dziewczynami z podstawówki. Raz, dwa razy w roku się spotykamy żeby pogadać. No i z każdej imprezy wychodze bogatsza :) o wiedzę która nie wiem do czego jest mi potrzebna :)) ale bawię się dobrze bo co roku jakieś rewelację:) w tym roku się okazało że rekordzistką ma 7 wibratorow! Rozwiodła się z mężem 2 lata temu ale zaczęła kolekcjonować jeszcze jako mezatka. "Bardzo sa fajne i to jedyny związek na lata" :)
                                    • zawle Re: a zatem wojna! :) 14.10.21, 08:29
                                      ale ze 7? Czy że wystarczy wymienić raz na jakiś czas baterie? 😁
                                      • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 14.10.21, 11:52
                                        zawle napisała:

                                        > ale ze 7? Czy że wystarczy wymienić raz na jakiś czas baterie? 😁
                                        >

                                        Nie. 7. Każdy inny, z różna funkcja dodatkowa, w innym kolorze, z żyłkami i bez- stylizowany na naturalny. Kobieto skarbnica wiedzy:)) Miala mi wysłać zdjęcia ale po pijaku to wiesz rozne obietnice się składa:)) Inna ma 5, dyskusję się wywiązały na temat orgazmow. Obok siedzi kolo z dziewczyną na randce, środek noxy, muza leci więc laski się darly żebyśmy się słyszały, a biedny chlopak- taki już koło 40, spięty biedny, czerwony, łyka piwa nie zrobił tak go ta akcja przerosła. Miałam bidaka na oku cały czas bo tak siedział akurat. Zal mi go było ale bawiłam się dobrze... dziewczynę mialam za plecami. Nie wiem czy śmiać się czy płakać? Raczej nie tak sobie wyobrażał miłe spotkanie z dziewczyną... :) ale wróciłam do domu pelna energii :))
                                        • zawle Re: a zatem wojna! :) 14.10.21, 13:06
                                          bgz0702 napisała:

                                          > y, muza leci więc laski się darly żebyśmy się słyszały, a biedny chlopak- taki
                                          > już koło 40, spięty biedny, czerwony, łyka piwa nie zrobił tak go ta akcja prze
                                          > rosła. Miałam bidaka na oku cały czas bo tak siedział akurat. Zal mi go było al
                                          > e bawiłam się dobrze... dziewczynę mialam za plecami.


                                          moje cale osiedle wie że psiasi loda nie robi bo jej szczęka wypada. A na innej imprezie akurat cała knajpa zamilkła gdy kolezanka na stole pokazywala jakiego miał... oj tam. Żeby tylko tych wulgarow mnie było.. ale co zrobisz, służba społeczeństwu nie uszlachetnia🤣
                                  • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 21.10.21, 12:44
                                    zawle napisała:

                                    > Pytanie było z gatunku tak prostych, że albo się na nie odpowie, albo się zmien
                                    > ia temat:))

                                    Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, którego nie rozumiem :-) Pytałaś czy odmawiam w życiu.
                                    Chodzi Ci o to czy dokonuję wyborów? Tak, chyba jak każdy człowiek, począwszy od tych banalnych, typu co zjeść rano na sniadanie, a skończywszy na ważnych - jakimi ludźmi się otaczam, z kim pracuję, gdzie mieszkam, z kim uprawiam seks.
                                    Podążając za pytaniem, które mi zadałaś próbuję połączyć wybory, których dokonuję z wymaganiami, oczekiwaniami wobec kogo? czego?
                                    Jeśli składam podanie o pracę, to przecież nie na dowolne stanowisko. Jeśli wynajmuję mieszkanie, to też szukam jakiegoś konkretnego. Podoba mi się Stefan, a nie Józek, to wchodzę w związek ze Stefanem (wszyscy mężczyźni podobać mi się nie będą przecież).
                                    Wymagania byłyby wtedy gdybym na tym konkretnie stanowisku pracy chciala robić coś zupełnie innego, albo poszła do wynajemcy i zażądała rozbicia ścian w mieszkaniu, ponieważ mam potrzebę przestrzeni, albo Stefanowi kazała zachowywać się jak Zdzichu.


                                    > Rozmiem że na tym polu zaszła u Ciebie zmiana? Dotąd nakazywałaś, kontrolowałaś
                                    > i zagarniałaś?

                                    Nie, kontrola to raczej nie moje hobby :-) Mam inne grzechy na sumieniu. Wyłudzanie na przykład. Wyłudzanie rzeczy ze sfery emocjonalnej. Tacy ludzie jak ja, znaczy i osieroceni, i później porzuceni w dzieciństwie, mają z tym problem w dorosłym życiu.

                                    >Teraz odpuszczasz i dajesz przestrzeń

                                    Staram się nie zagłaskiwać na śmierć ;-) Wszak nadopiekuńczość jest przecież rodzajem przemocy.
                                    Zresztą to przecież nielogiczne, żeby traktować dorosłego, silnego mężczyznę jak ułomka, któremu trzeba pod nos podsuwać, bo sam o siebie nie zadba.


                                    > Wracając do tematu...czym dla Ciebie sa wisienki? Bo widzę że komunikacja miejs
                                    > ka i pozamiejska działa u Ciebie świetnie- ciągle odjeżdżasz od tematu.

                                    Spróbuję jakoś wyjaśnić :-)
                                    W zeszłym roku, wiosną, byłam z moją starszą córką w Wiedniu. W jednym z parków jest aleja różana. Do każdego drzewka jest przypięta tabliczka z datami różnych miłych uroczystości, z życzeniami, podziękowaniami. Tam są dobre, życzliwe słowa wielu osób . A na jednym drzewku różanym było napisane " Du bist mein mehr" (Ty jesteś moim "więcej"). Uśmiechnęłyśmy sie do siebie w tym samym momencie, bez słów, bo to zdanie dobrze oddaje kim jest dla nas kochany człowiek i jaką rolę pełni w naszym życiu. On jest właśnie tym "więcej".


                                    > Jak Ty nazywasz większość ludzi muchami żrącymi główno, to się nie wtrącasz. Ja
                                    > k ja zwracam Ci uwagę na to, to mam nieuzasadnione pretensje:)) Dobre, dobre...

                                    No litości Zawle :-) Cytat był z Łysiaka , w dodatku wzięty w cudzysłowie. Słowo niecenzuralne Cię razi, czy co? :-)

                                    > Związki są udane, tyle że jakiś czas:))

                                    Wcale nie musi tak być. Czasem wystarczy zmienić, albo może właściwiej byłoby powiedzieć - zrzucić bagaż przekonań, które kiedyś nam wdrukowano, a które nam nie służą.


                                    > Wszystko jest komunikacją. Brak komunikacji też jest komunikatem. Innymi są...w
                                    > ysłuchanie cudzych racji w wzięcie ich pod uwagę jako trafnych lub nie, niepozw
                                    > olenie na zawłaszczanie, ostateczne podejmowanie samodzilnych decyzji.

                                    Zawle, ale to jest nie tylko naiwne, ale też zupełnie nierealne, że z kimś będziemy mieć udany związek, jeśli on "będzie spełniał nasze potrzeby".
                                    A co jesli nie będzie ? Dwa lata każdy pojedzie na haju zakochania, a potem co, następny proszę?
                                    A idź, do kitu takie coś :-D


                                    > Rodzice nie pełnią funkcji partnera seksulanego, więc trudno od nich wymagać że
                                    > by się z Tobą bzykali:)

                                    Nie napisalam, żeby rodzice się bzykali, tylko żeby zaspokoili "pierwotną , fundamentalną potrzebę bzykania" czyli oplacili fachową pomoc, czyli prostytutkę.

                                    Ale ich obowiązkiem jest rozmowa na ten temat- zrozumie
                                    > nie a nie zaprzeczanie, przedstawienie możliwych wariantów i ich konsekwencji.
                                    > Ale partner już powinien być partnerem. Oczywiście możesz i masz prawo odmówić.
                                    > I liczyć sie z konsekwencjami odmowy. A nie mieć focha że poszedł się najeść g
                                    > dzieś indziej.

                                    W swojej logice strasznie pokrętne jest to co piszesz :-)
                                    Dlatego bezpiecznie dla mnie jest uznać , że partner nie jest zobowiązany do zaspokajania moich potrzeb seksualnych. Nikt nie jest, matka i ojciec też nie :-)


                                    > Biznes też jest dobrowolny mabelle. Możesz pracowac na etacie, nie musisz być p
                                    > rzedsiębiorcą. ja o związku.

                                    Oczywiście, wejście w biznes jest dobrowolne, ale zasady trwania tego układu już nie są dobrowolne. Nakłady i zyski dzieli się po równo przecież . To trochę inaczej niż w miłości, chorego "nieproduktywnego" partnera nie porzuca się tylko dlatego że nic nie wnosi i jeszcze "utrudnia" nam życie .

                                    Ale miłość to rzeczywiscie całkiem dobrowolna- stą
                                    > d stalkerzy, bite kobiety, panowie- bankomaci i innej maści ludzie którzy miłoś
                                    > ć przedłożyli nad zdrowy rozsądek. Taka miłość to przeinwstowanie właśnie. Piln
                                    > uje się żeby nie być taka romantyczna:))

                                    To nie jest miłość. Tutaj nie piszesz o miłości. Piszesz o współuzależnieniu . To taki stan kiedy człowiek jest zależny od bardzo silnych, krańcowych emocji, z których nie może, nie umie zrezygnować. To jest jak narkotyk. Ale narkomania, to nie miłość przecież. I Ty to wiesz Zawle, więc nie wiem po co się droczysz? :-D


                                    > No ale miłość jest dobrowolna, kto zabroni Ci go kochac?:))

                                    Jasne, nikt nie zabroni mi marzyć i snuć wspólnych planów :-) Wyobrażać sobie naszą bliskość i totalne porozumienie.
                                    Jednym słowem- nikt nie broni mi tworzyć iluzji we własnej głowie.
                                    Ale nie zmienia to faktu, że nasza bliskość, ba cała nasza relacja, jest iluzoryczna. My nie jesteśmy w żadnym związku. Nic nas nie łączy.
                                    I czy czasem nie na tym bazują wszystkie toksyczne związki? Jedna osoba "zawłaszcza " drugą, przypisując jej swoje uczucia i emocje.
                                    I nie może przyjąć do wiadomości, że drugi człowiek myśli inaczej, czuje inaczej. W swojej iluzji nie zostawia żadnej przestrzeni na odmowę, na odmienność, tak jakby byli z partnerem/partnerką "jednym ciałem, jedną duszą" . A nie są przecież.


                                    > Panowie bankomaci i bite kobiety rezygnują?

                                    Nie rezygnują, ponieważ są uzależnieni od źródła emocji, a nie dlatego że kochają.
                                    Miłość to ładne , ciepłe i dobre uczucie, bez szarpaniny, strachu i niepewności. Miłość nie boli.


                                    >
                                    > Innym negatywne, płytkie, sobie oświecone ?

                                    Zawsze do uslug :-D

                                    • zawle Re: a zatem wojna! :) 21.10.21, 17:33
                                      mabelle2000 napisała:
                                      > Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, którego nie rozumiem :-) Pytałaś czy odma
                                      > wiam w życiu.
                                      > Chodzi Ci o to czy dokonuję wyborów? Tak, chyba jak każdy człowiek, począwszy o
                                      > d tych banalnych, typu co zjeść rano na sniadanie, a skończywszy na ważnych - j
                                      > akimi ludźmi się otaczam, z kim pracuję, gdzie mieszkam, z kim uprawiam seks.
                                      > Podążając za pytaniem, które mi zadałaś próbuję połączyć wybory, których dokonu
                                      > ję z wymaganiami, oczekiwaniami wobec kogo? czego?
                                      > Jeśli składam podanie o pracę, to przecież nie na dowolne stanowisko. Jeśli wyn
                                      > ajmuję mieszkanie, to też szukam jakiegoś konkretnego. Podoba mi się Stefan, a
                                      > nie Józek, to wchodzę w związek ze Stefanem (wszyscy mężczyźni podobać mi się n
                                      > ie będą przecież).
                                      > Wymagania byłyby wtedy gdybym na tym konkretnie stanowisku pracy chciala robić
                                      > coś zupełnie innego, albo poszła do wynajemcy i zażądała rozbicia ścian w miesz
                                      > kaniu, ponieważ mam potrzebę przestrzeni, albo Stefanowi kazała zachowywać się
                                      > jak Zdzichu.

                                      Oczekiwania..na przykładzie pracy. Podejmuję stanowisko sprzątaczki. Oczekuję że dostanę zakres obowiązków, środki czystości, narzędzia, godziny pracy. Praca po godzinach będzie ze mną uzgadniana w zakresie prawa pracy i moich preferencji.
                                      Takie oczekiwania mamy również względem związków. Dam radę znieść walające się wszedzie skarpety ( kurde, sama się tak rozbieram), jakiejkolwiek przemocy już nie. A dla mnie przemocą jest ciągłe kontrolowanie mnie pod płaszczykiem opieki np....zobacz jak różna ocena. Niektóre zachowania są dla mnie wartościowe, inne nie. Niektóre rzeczy są dla mnie drobnostkami inne zasadniczymi. Czyli oczekiwania mam. Mam też preferencje. Mam też gradację wartości tego co dostaję. To może kolidować z systemem wartości człowieka z którym jestem. Trza się dogadać. Nie będę wzniebowzięta gdy dostanę to co mam. Będę wniebowzięta gdy on zapragnie za mnie zrobić to czego nie umiem/nie lubię. I tak się będziemy ustawiać do końca swoich wspólnych dni:))

                                      > Nie, kontrola to raczej nie moje hobby :-) Mam inne grzechy na sumieniu. Wyłudz
                                      > anie na przykład. Wyłudzanie rzeczy ze sfery emocjonalnej. Tacy ludzie jak ja,
                                      > znaczy i osieroceni, i później porzuceni w dzieciństwie, mają z tym problem w d
                                      > orosłym życiu.
                                      .
                                      Na czym to polega?


                                      > Staram się nie zagłaskiwać na śmierć ;-) Wszak nadopiekuńczość jest przecież ro
                                      > dzajem przemocy.
                                      > Zresztą to przecież nielogiczne, żeby traktować dorosłego, silnego mężczyznę ja
                                      > k ułomka, któremu trzeba pod nos podsuwać, bo sam o siebie nie zadba.

                                      A ja lubię głaskać:)) I chłopy lubią głaskanie:)) Ale nadopiekuńczość to zdecydowanie nigdy nie był mój konik- ani w pracy, ani w zyciu prywatnym ani względem dzieci.

                                      > Spróbuję jakoś wyjaśnić :-)
                                      > W zeszłym roku, wiosną, byłam z moją starszą córką w Wiedniu. W jednym z parków
                                      > jest aleja różana. Do każdego drzewka jest przypięta tabliczka z datami różnyc
                                      > h miłych uroczystości, z życzeniami, podziękowaniami. Tam są dobre, życzliwe sł
                                      > owa wielu osób . A na jednym drzewku różanym było napisane " Du bist mein mehr"
                                      > (Ty jesteś moim "więcej"). Uśmiechnęłyśmy sie do siebie w tym samym momencie,
                                      > bez słów, bo to zdanie dobrze oddaje kim jest dla nas kochany człowiek i jaką r
                                      > olę pełni w naszym życiu. On jest właśnie tym "więcej".

                                      Bardzo romantycznie:)) Ładnie piszesz mabelle. Jak w bajkach. A jak juz wzięli ślub to bajka się kończy- bo przychodzi proza życia, nie ma w niej niczgo bajkowego. Ale zakochiwać się też lubię. I być kochana. I żeby nie bolało.

                                      > Wcale nie musi tak być. Czasem wystarczy zmienić, albo może właściwiej byłoby p
                                      > owiedzieć - zrzucić bagaż przekonań, które kiedyś nam wdrukowano, a które nam n
                                      > ie służą.

                                      Nie wiem mabelle...nie doświadczyłam tego. I nie doświadczę. Ja to sobie mogę bagaże zrzucać, ale problem mam z cudzymi- nie chcę ich na swoich plecach współtachać lub tachać sama.

                                      > Zawle, ale to jest nie tylko naiwne, ale też zupełnie nierealne, że z kimś będz
                                      > iemy mieć udany związek, jeśli on "będzie spełniał nasze potrzeby".
                                      > A co jesli nie będzie ? Dwa lata każdy pojedzie na haju zakochania, a potem co,
                                      > następny proszę?

                                      Nikt nie MUSI spełniać moich potrzeb. Nie mam do nikogo pretensji że nie spełnia. Nikt nie powinien mieć do mnie pretensji że odejdę. O jakich potrzebach mówimy? Np..tej o której piszesz...seks. Nikt nie musi ze mną chodzić do łóżka. Ale ja nie chcę być w takim związku- białym. To moja potrzeba- bliskość, intymność, współtworzenie. Ona zaspokaja mi kilka innych..seks mnie odpręża, daje to "coś więcej", buduje więzi, czasami leczy;). Nie będzie zakochania bez seksu:)) A jeśli pojawi się choroba czy inna niemoc to nie brak seksu będzie powodem rozstania- kłamstwa, uciekanie, brak chęci na szukanie rozwiazań, odepchnięcie ( przecież można być ze sobą na wiele innych sposobów)
                                      >
                                      > W swojej logice strasznie pokrętne jest to co piszesz :-)
                                      > Dlatego bezpiecznie dla mnie jest uznać , że partner nie jest zobowiązany do za
                                      > spokajania moich potrzeb seksualnych. Nikt nie jest, matka i ojciec też nie :-)


                                      > Oczywiście, wejście w biznes jest dobrowolne, ale zasady trwania tego układu ju
                                      > ż nie są dobrowolne. Nakłady i zyski dzieli się po równo przecież .

                                      Chyba nie zawsze? Czasami po równo, czasami ktoś wykorzystuje swoją pozycję, czasami zgodnie z wkładem. Kwestia rozkładu sił i umowy.

                                      To trochę i
                                      > naczej niż w miłości, chorego "nieproduktywnego" partnera nie porzuca się tylko
                                      > dlatego że nic nie wnosi i jeszcze "utrudnia" nam życie .

                                      A to zależy...nieproduktywnym można być z wielu powodów. Niektórych się porzuca. Wszystko zależy od tego co się zbudowało wcześniej, od tego ile jest się w stanie znieść, od powodu i reakcji na własną nieproduktywność. Od altruizmu i miłość do toksyka i wykorzystywania bardzo blisko.

                                      > Jasne, nikt nie zabroni mi marzyć i snuć wspólnych planów :-) Wyobrażać sobie
                                      > naszą bliskość i totalne porozumienie.
                                      > Jednym słowem- nikt nie broni mi tworzyć iluzji we własnej głowie.
                                      > Ale nie zmienia to faktu, że nasza bliskość, ba cała nasza relacja, jest iluzor
                                      > yczna. My nie jesteśmy w żadnym związku. Nic nas nie łączy.
                                      > I czy czasem nie na tym bazują wszystkie toksyczne związki? Jedna osoba "zawłas
                                      > zcza " drugą, przypisując jej swoje uczucia i emocje.

                                      Niekoniecznie. Toksyki bywają dużo bardziej skomplikowane.

                                      • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 23.10.21, 12:08
                                        zawle napisała:

                                        > Oczekiwania..na przykładzie pracy. Podejmuję stanowisko sprzątaczki. Oczekuję ż
                                        > e dostanę zakres obowiązków, środki czystości, narzędzia, godziny pracy. Praca
                                        > po godzinach będzie ze mną uzgadniana w zakresie prawa pracy i moich preferencj
                                        > i.
                                        > Takie oczekiwania mamy również względem związków. Dam radę znieść walające się
                                        > wszedzie skarpety ( kurde, sama się tak rozbieram), jakiejkolwiek przemocy już
                                        > nie. A dla mnie przemocą jest ciągłe kontrolowanie mnie pod płaszczykiem opieki
                                        > np....zobacz jak różna ocena. Niektóre zachowania są dla mnie wartościowe, inn
                                        > e nie. Niektóre rzeczy są dla mnie drobnostkami inne zasadniczymi. Czyli oczeki
                                        > wania mam. Mam też preferencje.


                                        Szczerze, to myślę, że wszystkie te rzeczy, które wymieniłaś, widać wcześniej, zanim się wejdzie w związek. Czyli widać je już na etapie decyzji-wiązać się z tym czlowiekiem czy nie. Nie przypominam sobie ani jednej mojej relacji, w ktorej zostałabym zaskoczona po czasie czymś czego wcześniej nie widziałam, a na co tak beztrosko przymknęłam oczy. Większy sens ma więc pytanie - dlaczego mimo tego w te związki weszłam?

                                        Mam też gradację wartości tego co dostaję. To m
                                        > oże kolidować z systemem wartości człowieka z którym jestem. Trza się dogadać.
                                        > Nie będę wzniebowzięta gdy dostanę to co mam. Będę wniebowzięta gdy on zapragni
                                        > e za mnie zrobić to czego nie umiem/nie lubię. I tak się będziemy ustawiać do k
                                        > ońca swoich wspólnych dni:))

                                        No ale czy nie taka czasem powinna być intencja wejścia w związek? :-)
                                        Ja mam swoją walizkę wypełnioną moimi przeżyciami, doświadczeniami, przekonaniami, pomysłami.. itd, a on ma swoją. W momencie wejścia w związek obie nasze walizki musimy przepakować do jednej.
                                        Wszystko się nie zmieści, część trzeba będzie wyrzucić ;-)


                                        > Na czym to polega?

                                        Na nieświadomej próbie "załatwienia" spraw z dzieciństwa . Jeśli kiedyś było źle, to teraz w dorosłym życiu chcemy tamte emocje sprzed lat wciąż odtwarzać, z nadzieją, że tym razem "zmienimy bieg rzeczy".
                                        To jest oczywiście poziom zupełnie nieuświadomiony.
                                        W moim przypadku, w dzieciństwie , poważnie naruszone zostało poczucie bezpieczeństwa, doszło jeszcze porzucenie, więc wzorzec miłości jaki mi się zakodował był taki, że osoba którą kocham jest niedostępna, albo emocjonalnie, albo fizycznie. Albo jedno i drugie. I że nie jestem dla tej osoby najważniejsza, że muszę ustawić się w kolejce żeby cokolwiek dobrego dla siebie od niej "wyłudzić" :-)
                                        To jest oczywiście działanie z poziomu dziecięcego braku i niezaspokojenia, a nie z poziomu dorosłej, dojrzałej osoby. Więc w takich przypadkach relacja nie może się udać, bo partner, to nie jest ojciec, a ja nie jestem małą dziewczynką. Zresztą mężczyzna też ma swoje zranienia i swoje bolesne sprawy "do załatwienia ". On też nie bez powodu się ze mną związał.


                                        > A ja lubię głaskać:)) I chłopy lubią głaskanie:))

                                        Zgadzam się oczywiscie, że spontaniczna chęć umilania życia osobie, którą się kocha, jest czymś oczywistym.
                                        Widzę jednak wiele sytuacji, w których glaskanie partnera jest potrzebą naszego ego, a nie czystą chęcią robienia mu dobrze. Takich sytuacji staram się unikać.


                                        > Bardzo romantycznie:)) Ładnie piszesz mabelle. Jak w bajkach. A jak juz wzięli
                                        > ślub to bajka się kończy- bo przychodzi proza życia, nie ma w niej niczgo bajko
                                        > wego.

                                        No ale to przecież dobrze, że proza życia nie jest bajkowa. Jak chciałabyś wzrastać, uczyć się, wyciągać wnioski, gdyby zawsze było miło? :-)


                                        Ale zakochiwać się też lubię. I być kochana. I żeby nie bolało.
                                        >

                                        Wiesz Zawle, coraz częściej myślę, ze ból mamy na własne życzenie. To przecież moja decyzja kogo wybieram do związku. A emocje jakie czuję są efektem moich myśli, mojej interpretacji faktów. To nie partner wzbudza więc we mnie rozczarowanie, gniew czy smutek.

                                        Moj najlepszy przyjaciel miota się bez sensu od ponad piętnastu lat (rozumiem go, bo sama też tak kiedyś myślałam), twierdząc że ich związek byłby absolutnie szczęśliwy, gdyby tylko jego partnerka się zmieniła, czyli nie dostarczała mu powodów do smutku, rozczarowania, złości. Powinna też byc chętna w łóżku, szanować go, być wdzięczna... itd, a tego nie robi. I on myśli, że przyjdzie kiedyś taki piękny dzień, że on ją w końcu "złamie" i że ona "zrozumie".
                                        Klucz jest w pytaniu - dlaczego on myśli że z kobietą jest coś nie tak i dlaczego kilkadziesiąt lat, robiąc wciąż to samo, on oczekuje innych efektów? ​


                                        > Nie wiem mabelle...nie doświadczyłam tego. I nie doświadczę. Ja to sobie mogę b
                                        > agaże zrzucać, ale problem mam z cudzymi- nie chcę ich na swoich plecach współt
                                        > achać lub tachać sama.

                                        Rozumiem Cię Zawle :-) Dlatego kiedyś tu napisałam, że niezwykle ważne dla mnie jest, aby człowiek, z ktorym wchodzę w związek umiał rozmawiać o swoich emocjach. Bo to znaczy, ze on ma kontakt z samym sobą. To oznacza, że w razie problemów będzie szukał rozwiązań najpierw w swojej głowie, a dopiero później na zewnątrz.
                                        Z moich obserwacji, to większość ludzi unika przyglądania się swoim emocjom. Jest to oczywiste, bo wiąże się z cierpieniem. Często trzeba dotknąć czegoś bardzo bolesnego, o czym chciałoby się zapomnieć. Nikt przecież nie lubi cierpieć. Ale to absolutnie konieczne, aby zrozumieć swoje reakcje i swoje zachowanie.


                                        i> Nikt nie MUSI spełniać moich potrzeb. Nie mam do nikogo pretensji że nie spełni
                                        > a. Nikt nie powinien mieć do mnie pretensji że odejdę. O jakich potrzebach mówi
                                        > my? Np..tej o której piszesz...seks. Nikt nie musi ze mną chodzić do łóżka. Ale
                                        > ja nie chcę być w takim związku- białym. To moja potrzeba- bliskość, intymność
                                        > , współtworzenie. Ona zaspokaja mi kilka innych..seks mnie odpręża, daje to "co
                                        > ś więcej", buduje więzi, czasami leczy;). Nie będzie zakochania bez seksu:)) A
                                        > jeśli pojawi się choroba czy inna niemoc to nie brak seksu będzie powodem rozst
                                        > ania- kłamstwa, uciekanie, brak chęci na szukanie rozwiazań, odepchnięcie ( prz
                                        > ecież można być ze sobą na wiele innych sposobów)


                                        To jasne, że mamy jakieś wyobrażenie relacji, w ktorej chcielibyśmy być. Jak ma ona wyglądać. Mamy też "pomysł" na siebie jako rodzica, kolegę, pracownika, czy sąsiada.
                                        O ile jednak mamy wpływ na swoją wizję, to na innych już nie mamy zupełnie. Próba kontrolowania więc innych zupełnie się nie uda.
                                        Myślę, że mam dużo do zrobienia w swoim własnym ogródku, partner niech robi porządki w swoim.


                                        > Chyba nie zawsze? Czasami po równo, czasami ktoś wykorzystuje swoją pozycję, cz
                                        > asami zgodnie z wkładem. Kwestia rozkładu sił i umowy.

                                        W biznesie dogadujesz się co wkładasz i ile zyskujesz. Oczywiście wkład może być w różnej walucie- pieniądze, czas, wiedza, znajomości zawodowe. Jest to jednak konkret, bo biznes jest efektem chłodnej, rozważnej kalkulacji.
                                        Miłość kieruje się emocjami, nie jest w trybie ciągłego przeliczania zysków, ani strat. No i najważniejsze - w miłości "inwestuje się" bez gwarancji "zwrotu".


                                        > A to zależy...nieproduktywnym można być z wielu powodów. Niektórych się porzuca
                                        > . Wszystko zależy od tego co się zbudowało wcześniej, od tego ile jest się w st
                                        > anie znieść, od powodu i reakcji na własną nieproduktywność. Od altruizmu i mił
                                        > ość do toksyka i wykorzystywania bardzo blisko.

                                        Tak, to prawda. Ale to też dobrze oddaje niezwykłość miłości, ktora może wznieść się ponad chorobę, ułomności, a nawet śmierć. Miłość może trwać dalej mimo fizycznego braku kochanej osoby.


                                        > Niekoniecznie. Toksyki bywają dużo bardziej skomplikowane.
                                        >

                                        Tak, toksyczność to temat rzeka. Ale opisane tu "zawłaszczanie" partnera/ki, przypisywanie mu identycznych myśli i uczuć jak moje, dzieje się w każdym kiepskim związku.

                                        Jeżeli na przykład uznam, że szorowanie szczoteczką do zębów fug w łazience, o siodmej rano w sobotę, jest wyrazem mojej głębokiej troski o partnera i jego samopoczucie, i będę oczekiwać dowodów miłości na identy
                                        • zawle Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 11:56
                                          mabelle2000 napisała:
                                          >> Szczerze, to myślę, że wszystkie te rzeczy, które wymieniłaś, widać wcześniej,
                                          > zanim się wejdzie w związek. Czyli widać je już na etapie decyzji-wiązać się z
                                          > tym czlowiekiem czy nie. Nie przypominam sobie ani jednej mojej relacji, w ktor
                                          > ej zostałabym zaskoczona po czasie czymś czego wcześniej nie widziałam, a na co
                                          > tak beztrosko przymknęłam oczy. Większy sens ma więc pytanie - dlaczego mimo t
                                          > ego w te związki weszłam?

                                          Bo po szkodzie to się jest zawsze najmądrzejszym:)) I się wydaje że się wszystko wie, ba, nawet wcześniej wiedziało. Nie przypominam sobie ani jednej swojej relacji w którą wchodziłabym uważając że facet nie jest obciążony deficytami i wadami:))) Czyli....wiedząc to wszystko wcześniej, nie powinnam wchodzić w żadną relację? Niektóre jego wady okazywały się mało istotne, do zmiany. Inne urastały do stanu trudnego do zniesienia. A jednak dawałam nam szansę. Zresztą, teraz jestem na zupełnie innym etapie życia- kompletnie nic nie muszę. Nawet nie muszę być mądra, chroniąca się. Mogę obserwować swoje popierdolenie jak mrówkę i mieć z tego niezły ubaw. To ci dopiero wolność- nawet od własnych opinii:))

                                          > No ale czy nie taka czasem powinna być intencja wejścia w związek? :-)
                                          > Ja mam swoją walizkę wypełnioną moimi przeżyciami, doświadczeniami, przekonania
                                          > mi, pomysłami.. itd, a on ma swoją. W momencie wejścia w związek obie nasze wal
                                          > izki musimy przepakować do jednej.
                                          > Wszystko się nie zmieści, część trzeba będzie wyrzucić ;-)

                                          Ale te walizki to są zamknięte i ja za cholerę nie wiem wcześniej że tych śmierdzących i dziurawych skarpet to on nigdy nie wywali- bo dla niego mają inną wartość niż moja ocena.

                                          > Na nieświadomej próbie "załatwienia" spraw z dzieciństwa . Jeśli kiedyś było źl
                                          > e, to teraz w dorosłym życiu chcemy tamte emocje sprzed lat wciąż odtwarzać, z
                                          > nadzieją, że tym razem "zmienimy bieg rzeczy".
                                          > To jest oczywiście poziom zupełnie nieuświadomiony.

                                          Too fajne jest:)) Ja niedawno rozprawiłam się po 40 latach z czymś co mnie uwierało z dzieciństwa. Weszłam w coś, co było syfem gdy byłam dzieckiem, czego uniakałam całe zycie jak ognia. Nie mam pretensji ani do niego ani do siebie. Było mi widać potrzebne, by móc to na trwałe zakopać

                                          > W moim przypadku, w dzieciństwie , poważnie naruszone zostało poczucie bezpiecz
                                          > eństwa, doszło jeszcze porzucenie, więc wzorzec miłości jaki mi się zakodował b
                                          > ył taki, że osoba którą kocham jest niedostępna, albo emocjonalnie, albo fizycz
                                          > nie. Albo jedno i drugie. I że nie jestem dla tej osoby najważniejsza, że muszę
                                          > ustawić się w kolejce żeby cokolwiek dobrego dla siebie od niej "wyłudzić" :-)

                                          A teraz jest jak? Zakładasz że jesteś najważniejsza i nie musisz wyłudzać?

                                          > To jest oczywiście działanie z poziomu dziecięcego braku i niezaspokojenia, a n
                                          > ie z poziomu dorosłej, dojrzałej osoby. Więc w takich przypadkach relacja nie m
                                          > oże się udać, bo partner, to nie jest ojciec, a ja nie jestem małą dziewczynką.
                                          > Zresztą mężczyzna też ma swoje zranienia i swoje bolesne sprawy "do załatwieni
                                          > a ". On też nie bez powodu się ze mną związał.

                                          Strasznie duże uszy dorabiasz. Nigdy nie analizowałam tak swoich związków...dwoje zdefektowanych. Gdzieś tam po drodze zmiany dokonywały się samoistnie. Tworzyłam się jako człowiek.

                                          > Zgadzam się oczywiscie, że spontaniczna chęć umilania życia osobie, którą się k
                                          > ocha, jest czymś oczywistym.
                                          > Widzę jednak wiele sytuacji, w których glaskanie partnera jest potrzebą naszeg
                                          > o ego, a nie czystą chęcią robienia mu dobrze. Takich sytuacji staram się unika
                                          > ć.

                                          Czysta chęć robienia komuś dobrze chyba nie wyhstępuje w przyrodzie. Jeśli dajesz coś za darmo i nie oczekujesz nic w zamian to chyba najwyższa forma pieszczenia swojego ego....dostajesz samozadowolenie i wysoką samoocenę. Zwyczajnie dostajesz coś co sama możesz sobie dać i co zależy od ciebie. Więc....100% zwrotna inwestycja:))

                                          > No ale to przecież dobrze, że proza życia nie jest bajkowa. Jak chciałabyś wzra
                                          > stać, uczyć się, wyciągać wnioski, gdyby zawsze było miło? :-)

                                          A kto mi zabroni tego chcieć? Tyle że mam świadomość że żaden lekarz nie wypisze mi tyle recept na opiaty:))

                                          > Rozumiem Cię Zawle :-) Dlatego kiedyś tu napisałam, że niezwykle ważne dla mnie
                                          > jest, aby człowiek, z ktorym wchodzę w związek umiał rozmawiać o swoich emocja
                                          > ch. Bo to znaczy, ze on ma kontakt z samym sobą. To oznacza, że w razie problem
                                          > ów będzie szukał rozwiązań najpierw w swojej głowie, a dopiero później na zewną
                                          > trz.

                                          Czyli żeby umiał rozmawiać o emocjach ze sobą?:))

                                          > Z moich obserwacji, to większość ludzi unika przyglądania się swoim emocjom. Je
                                          > st to oczywiste, bo wiąże się z cierpieniem. Często trzeba dotknąć czegoś bardz
                                          > o bolesnego, o czym chciałoby się zapomnieć. Nikt przecież nie lubi cierpieć. A
                                          > le to absolutnie konieczne, aby zrozumieć swoje reakcje i swoje zachowanie.

                                          Większość ludzi płynie na emocjach. Każda emocja jest ok. Te "negatywne" są sygnałem że coś Cię uwiera/krzywdzi. Przypisuje się innym złe intencje, nie stawia granic, nie rozmawia o tym, tylko płynie....

                                          > To jasne, że mamy jakieś wyobrażenie relacji, w ktorej chcielibyśmy być. Jak ma
                                          > ona wyglądać. Mamy też "pomysł" na siebie jako rodzica, kolegę, pracownika, cz
                                          > y sąsiada.
                                          > O ile jednak mamy wpływ na swoją wizję, to na innych już nie mamy zupełnie. Pró
                                          > ba kontrolowania więc innych zupełnie się nie uda.
                                          > Myślę, że mam dużo do zrobienia w swoim własnym ogródku, partner niech robi por
                                          > ządki w swoim.

                                          W ogródku to się najlepiej pracuje razem. W relacji. W zaufaniu. Ogródki zdecydowanie wspólne.

                                          > W biznesie dogadujesz się co wkładasz i ile zyskujesz. Oczywiście wkład może by
                                          > ć w różnej walucie- pieniądze, czas, wiedza, znajomości zawodowe. Jest to jedna
                                          > k konkret, bo biznes jest efektem chłodnej, rozważnej kalkulacji.

                                          Dogadujesz się, renegocjujesz umowę, ktoś/ja sama chcę się wycofać, ktoś/ja sama kogoś zrobię z chuja, czegoś nie uzgodnimy do końca, ktoś wyjdzie przed szereg- jak w związku.

                                          > Miłość kieruje się emocjami, nie jest w trybie ciągłego przeliczania zysków, an
                                          > i strat. No i najważniejsze - w miłości "inwestuje się" bez gwarancji "zwrotu".

                                          Chyba TY:))) Ja ten etap mam dawno za sobą. Nie podobało mi się. Nie opłacało mi się. Nie polerowało mi ego.
                                          • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 12:43
                                            zawle napisała:

                                            > Bo po szkodzie to się jest zawsze najmądrzejszym:)) I się wydaje że się wszystk
                                            > o wie, ba, nawet wcześniej wiedziało.

                                            To jest dopiero racjonalizacja :) "nasz mozg naszym przyjacielem jest" :) I przypisywanie sobie winy :( mozg robi to w czym się wyszkolił- taki zbój.

                                            > jestem na zupełnie innym etapie życia- kompletnie nic nie muszę. Nawet nie mus
                                            > zę być mądra, chroniąca się. Mogę obserwować swoje popierdolenie jak mrówkę i m
                                            > ieć z tego niezły ubaw. To ci dopiero wolność- nawet od własnych opinii:))

                                            Jessu... Ja też. Z zainteresowaniem patrze na to co się dzieje wokół. Akcja się rozwija i ja na to patrzę, slucham. Ja nawet lubię ludzi "z planem na mnie"- uczestniczę tym chętniej, bawię się tym lepiej, tylko że jednych podziwiam szczerze-lubie ich, innych unikam i nie pozwalam na kontakt w nadmiarze. I nie mam pretensji do siebie jak coś się zawali. "No takie życie..." - mówi moją kumpela sarkastycznie bo nie cierpi tego tekstu :) jak jej ktoś sypnie podobnym to odpowiada "chyba twoje..." :))
                                          • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 12:43
                                            zawle napisała:

                                            > Bo po szkodzie to się jest zawsze najmądrzejszym:)) I się wydaje że się wszystk
                                            > o wie, ba, nawet wcześniej wiedziało.

                                            To jest dopiero racjonalizacja :) "nasz mozg naszym przyjacielem jest" :) I przypisywanie sobie winy :( mozg robi to w czym się wyszkolił- taki zbój.

                                            > jestem na zupełnie innym etapie życia- kompletnie nic nie muszę. Nawet nie mus
                                            > zę być mądra, chroniąca się. Mogę obserwować swoje popierdolenie jak mrówkę i m
                                            > ieć z tego niezły ubaw. To ci dopiero wolność- nawet od własnych opinii:))

                                            Jessu... Ja też. Z zainteresowaniem patrze na to co się dzieje wokół. Akcja się rozwija i ja na to patrzę, slucham. Ja nawet lubię ludzi "z planem na mnie"- uczestniczę tym chętniej, bawię się tym lepiej, tylko że jednych podziwiam szczerze-lubie ich, innych unikam i nie pozwalam na kontakt w nadmiarze. I nie mam pretensji do siebie jak coś się zawali. "No takie życie..." - mówi moją kumpela sarkastycznie bo nie cierpi tego tekstu :) jak jej ktoś sypnie podobnym to odpowiada "chyba twoje..." :))
                                            • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 15:41
                                              bgz0702 napisała:

                                              > To jest dopiero racjonalizacja :) "nasz mozg naszym przyjacielem jest" :) I prz
                                              > ypisywanie sobie winy :( mozg robi to w czym się wyszkolił- taki zbój.

                                              Jakiej winy? Jeśli zostawisz pranie na tarasie, przyjdzie deszcz i pranie zmoknie, to znaczy że jesteś winna?


                                              > Jessu... Ja też. Z zainteresowaniem patrze na to co się dzieje wokół. Akcja się
                                              > rozwija i ja na to patrzę, slucham. Ja nawet lubię ludzi "z planem na mnie"- u
                                              > czestniczę tym chętniej, bawię się tym lepiej, tylko że jednych podziwiam szcze
                                              > rze-lubie ich, innych unikam i nie pozwalam na kontakt w nadmiarze. I nie mam p
                                              > retensji do siebie jak coś się zawali. "No takie życie..." - mówi moją kumpela
                                              > sarkastycznie bo nie cierpi tego tekstu :) jak jej ktoś sypnie podobnym to odpo
                                              > wiada "chyba twoje..." :))

                                              Jeśli dopuszczasz do siebie myśl, że ktoś próbuje "zainfekować" Cię swoimi poglądami, to znaczy że swoich własnych nie jesteś pewna :-)
                                              • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 15:59
                                                mabelle2000 napisała:

                                                > bgz0702 napisała:
                                                >
                                                > > Jessu... Ja też. Z zainteresowaniem patrze na to co się dzieje wokół. Akc
                                                > ja się
                                                > > rozwija i ja na to patrzę, slucham. Ja nawet lubię ludzi "z planem na mn
                                                > ie"- u
                                                > > czestniczę tym chętniej, bawię się tym lepiej, tylko że jednych podziwiam
                                                > szczerze-lubie ich, innych unikam i nie pozwalam na kontakt w nadmiarze. I nie
                                                > mam p
                                                > > retensji do siebie jak coś się zawali. "No takie życie..." - mówi moją ku
                                                > mpela sarkastycznie bo nie cierpi tego tekstu :) jak jej ktoś sypnie podobnym t
                                                > o odpo
                                                > > wiada "chyba twoje..." :))
                                                >
                                                > Jeśli dopuszczasz do siebie myśl, że ktoś próbuje "zainfekować" Cię swoimi pogl
                                                > ądami, to znaczy że swoich własnych nie jesteś pewna :-)

                                                Co to znaczy, "dopuszczasz myśl że (...) zainfekować poglądami..."?
                                                • urquhart Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 03:48
                                                  bgz0702 napisała:

                                                  > >
                                                  > > Jeśli dopuszczasz do siebie myśl, że ktoś próbuje "zainfekować" Cię swoim
                                                  > i pogl
                                                  > > ądami, to znaczy że swoich własnych nie jesteś pewna :-)
                                                  >
                                                  > Co to znaczy, "dopuszczasz myśl że (...) zainfekować poglądami..."?

                                                  Zdecydowana większość ludzi zamyka się w bańkach informacyjnych żeby uniknąć przykrych konsekwencji dysonansu poznawczego.
                                                  NIektórzy są ciekawi poznawania bardziej niż obawiają się dysonansu (podobno tylko 8% z natury wg Helen Fisher) ,
                                                  Bgz sama napisałaś że forum zmieniło twoje postrzeganie mężczyzn.
                                                  Generalnie to przecież wysiłek i emocje mechanizmó obronnych nielubiane.
                                                  • zawle Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 09:27
                                                    urquhart napisał:
                                                    > Zdecydowana większość ludzi zamyka się w bańkach informacyjnych żeby uniknąć pr
                                                    > zykrych konsekwencji dysonansu poznawczego.
                                                    > NIektórzy są ciekawi poznawania bardziej niż obawiają się dysonansu (podobno ty
                                                    > lko 8% z natury wg Helen Fisher) ,
                                                    > Bgz sama napisałaś że forum zmieniło twoje postrzeganie mężczyzn.
                                                    > Generalnie to przecież wysiłek i emocje mechanizmó obronnych nielubiane.

                                                    Jednym słowem mabelle odbiera to jako "infekowanie" bo się boi cudzych poglądów?
                                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 15:08
                                                    urquhart napisał:

                                                    > bgz0702 napisała:
                                                    >
                                                    > > >
                                                    > > > Jeśli dopuszczasz do siebie myśl, że ktoś próbuje "zainfekować" Cię
                                                    > swoim
                                                    > > i pogl
                                                    > > > ądami, to znaczy że swoich własnych nie jesteś pewna :-)
                                                    > >
                                                    > > Co to znaczy, "dopuszczasz myśl że (...) zainfekować poglądami..."?
                                                    >
                                                    > Zdecydowana większość ludzi zamyka się w bańkach informacyjnych żeby uniknąć pr
                                                    > zykrych konsekwencji dysonansu poznawczego.
                                                    > NIektórzy są ciekawi poznawania bardziej niż obawiają się dysonansu (podobno ty
                                                    > lko 8% z natury wg Helen Fisher) ,
                                                    > Bgz sama napisałaś że forum zmieniło twoje postrzeganie mężczyzn.
                                                    > Generalnie to przecież wysiłek i emocje mechanizmó obronnych nielubiane.

                                                    ok. Chodziło mi o kontekst do mojej wypowiedzi. Nie rozumiem powiązania tematów.
                                              • zawle Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 16:24
                                                mabelle2000 napisała:
                                                > Jeśli dopuszczasz do siebie myśl, że ktoś próbuje "zainfekować" Cię swoimi pogl
                                                > ądami, to znaczy że swoich własnych nie jesteś pewna :-)

                                                Ja też tego nie rozumiem:))
                                          • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 15:35
                                            zawle napisała:

                                            > Bo po szkodzie to się jest zawsze najmądrzejszym:)) I się wydaje że się wszystk
                                            > o wie, ba, nawet wcześniej wiedziało.


                                            Nie "wiedziało", tylko "widziało" :-)
                                            Jak w tym powiedzeniu "widziały gały co brały".


                                            Nie przypominam sobie ani jednej swojej r
                                            > elacji w którą wchodziłabym uważając że facet nie jest obciążony deficytami i w
                                            > adami:))) Czyli....wiedząc to wszystko wcześniej, nie powinnam wchodzić w żadną
                                            > relację?


                                            A nie przyszło Ci czasem Zawle do głowy, że nie bez powodu tak strasznie krecili Cię właśnie tacy, a nie inni mężczyźni? :-)


                                            Niektóre jego wady okazywały się mało istotne, do zmiany. Inne urasta
                                            > ły do stanu trudnego do zniesienia. A jednak dawałam nam szansę.


                                            Ależ to nie było danie żadnej szansy, to było po prostu liczenie na to, że człowiek z czasem magicznie się zmieni. Znaczy jak już się zwiążemy, to on się do mnie dopasuje. Klasyka przypadku :-)


                                            Zresztą, teraz
                                            > jestem na zupełnie innym etapie życia- kompletnie nic nie muszę. Nawet nie mus
                                            > zę być mądra, chroniąca się. Mogę obserwować swoje popierdolenie jak mrówkę i m
                                            > ieć z tego niezły ubaw. To ci dopiero wolność- nawet od własnych opinii:))

                                            Wtedy też Zawle nie musiałaś. Żeby ktoś nas pokochał wcale nie trzeba być jakimś.


                                            > Ale te walizki to są zamknięte i ja za cholerę nie wiem wcześniej że tych śmier
                                            > dzących i dziurawych skarpet to on nigdy nie wywali- bo dla niego mają inną war
                                            > tość niż moja ocena.

                                            A pamietasz co pisałaś niedawno? Byle miał pracę , dobrego chuja i mieszkał niedaleko. Czyli nawet nie jesteś zainteresowana, co mężczyzna ma w swojej walizce :-)


                                            > Too fajne jest:)) Ja niedawno rozprawiłam się po 40 latach z czymś co mnie uwie
                                            > rało z dzieciństwa. Weszłam w coś, co było syfem gdy byłam dzieckiem, czego uni
                                            > akałam całe zycie jak ognia. Nie mam pretensji ani do niego ani do siebie. Było
                                            > mi widać potrzebne, by móc to na trwałe zakopać

                                            Słuszna uwaga, to nie jest kwestia ani pretensji do nikogo, ani tym bardziej winy. Tu nikt nie zawinił. Sztafeta rodzinna zbiera żniwo. Ktoś musi w końcu zrobić porządek. Może padło właśnie na nas? ;-)


                                            > A teraz jest jak? Zakładasz że jesteś najważniejsza i nie musisz wyłudzać?
                                            >

                                            Teraz to interesują mnie zupełnie inni mężczyźni. Nie lepsi, nie gorsi, po prostu inni. Podobne przyciąga podobne ? ;-)


                                            > Strasznie duże uszy dorabiasz. Nigdy nie analizowałam tak swoich związków...dwo
                                            > je zdefektowanych. Gdzieś tam po drodze zmiany dokonywały się samoistnie. Tworz
                                            > yłam się jako człowiek.

                                            No ale przecież to w sumie jest ładne, mimo że boli. Daje nadzieję.
                                            Spotykasz kogoś kto nieświadomie dotyka Twoich ran. To szansa dla obojga, bo mogą te swoje rany rozpoznać , a później uleczyć. Czy będą chcieli? A to już zależy od nich.


                                            > Czysta chęć robienia komuś dobrze chyba nie wyhstępuje w przyrodzie. Jeśli daje
                                            > sz coś za darmo i nie oczekujesz nic w zamian to chyba najwyższa forma pieszcze
                                            > nia swojego ego....dostajesz samozadowolenie i wysoką samoocenę. Zwyczajnie dos
                                            > tajesz coś co sama możesz sobie dać i co zależy od ciebie. Więc....100% zwrotna
                                            > inwestycja:))

                                            To co piszesz, to wyjście z pozycji braku, niedoboru. Jak trochę dam, to zaraz mi ubędzie. Muszę więc uzupełnić brak, czyli dostać.

                                            Widzę to tak, że trzeba samodzielnie wypełnić się poczuciem obfitości po brzegi. Mieć tyle, że bez uszczerbku dla siebie oddać nadwyżki.
                                            A to jest już moja samodzielna praca, partner nie ma z nią nic wspólnego.


                                            > A kto mi zabroni tego chcieć? Tyle że mam świadomość że żaden lekarz nie wypisz
                                            > e mi tyle recept na opiaty:))

                                            :-D
                                            Osobiscie, to uczę się zawsze przedkładać cele długoterminowe nad krótkoterminowymi. Ja wiem, że każdy kryzys, każda trudna sytuacja mnie wzmacnia. Chociaż nie jest wtedy miło, jest ciężko, czasem się cierpi.
                                            Cieszę się z miłych, radosnych, szczęśliwych chwil, ale to te ciężkie i trudne pokazują mi rzeczy, których do tej pory nie byłam nawet świadoma.


                                            > Czyli żeby umiał rozmawiać o emocjach ze sobą?:))

                                            Tak :-D
                                            Żeby wiedział dlaczego robi to co robi. Kim jest i czego chce.


                                            > Większość ludzi płynie na emocjach. Każda emocja jest ok. Te "negatywne" są syg
                                            > nałem że coś Cię uwiera/krzywdzi. Przypisuje się innym złe intencje, nie stawia
                                            > granic, nie rozmawia o tym, tylko płynie....

                                            Dokładnie tak.


                                            > W ogródku to się najlepiej pracuje razem. W relacji. W zaufaniu. Ogródki zdecyd
                                            > owanie wspólne.

                                            No ale to jest właśnie pobożne zyczenie. Na tym się już wiele osób przejechało :-) Ja to jestem ja, a drugi człowiek to jest drugi człowiek. Nie będzie myślał jak ja, czuł jak ja, robił tego co ja.


                                            >
                                            > Chyba TY:))) Ja ten etap mam dawno za sobą. Nie podobało mi się. Nie opłacało m
                                            > i się. Nie polerowało mi ego.

                                            Widocznie taki masz zakodowany model związku. Prawdopodobnie gdzieś w podświadomości boisz się, że zostaniesz oszukana, czy tam wykorzystana, jak zwał tak zwał :-)
                                            Mnie na przykład bardzo dużo czasu zajęło, żeby zmienić przekonania odnośnie mężczyzn.
                                            W sumie to nawet logiczne, jeśli na przykład jakaś kobieta myśli o mężczyznach jak o leniwych, cwanych idiotach, albo że wszyscy mężczyźni oszukują, albo że porzucają, to taki też typ mężczyzn naokraglo spotyka i z takim typem się wiąże. To jasne.

                                            • zawle Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 16:08
                                              mabelle2000 napisała:

                                              > Nie "wiedziało", tylko "widziało" :-)
                                              > Jak w tym powiedzeniu "widziały gały co brały".

                                              I jak w tym że chłop nigdy nie zdradzi, gdy ma puste jaja i pełny brzuch?:)) Po fakcie, gdy Ci się obrazek ładnie ułoży, to wiesz że ten niebieski elemencik to był kwiatek a nie niebo czy jeziorko. Po fakcie.

                                              > A nie przyszło Ci czasem Zawle do głowy, że nie bez powodu tak strasznie krecil
                                              > i Cię właśnie tacy, a nie inni mężczyźni? :-)

                                              Ani strasznie, anni kręcili:)) Wiem natomiast co mnie strasznie nie kręci. I wiem czemu.

                                              > Ależ to nie było danie żadnej szansy, to było po prostu liczenie na to, że czło
                                              > wiek z czasem magicznie się zmieni. Znaczy jak już się zwiążemy, to on się do m
                                              > nie dopasuje. Klasyka przypadku :-)

                                              Zmieni? A wiesz że się czasami zmieniali? Niektórzy na fajnych gości, inni w potworów:)) Takich oczekiwań to ja nie miałam że mi się ktoś dopasuje do mnie....na 100% seksu by z tego nie było:)) Nie znoszę pantoflarzy.

                                              > Wtedy też Zawle nie musiałaś. Żeby ktoś nas pokochał wcale nie trzeba być jakim
                                              > ś.

                                              Ale ja nie o tym:)) Nie o nakazach w związku. Nigdy nic nie musiałam. Strasznie przez własne kalki wszystko oceniasz.

                                              > A pamietasz co pisałaś niedawno? Byle miał pracę , dobrego chuja i mieszkał nie
                                              > daleko. Czyli nawet nie jesteś zainteresowana, co mężczyzna ma w swojej walizce
                                              > :-)

                                              No i nawet sobie trochę zmieniłam tą prześmiewczą czeklistę:)) Co do walizki...wcale za bardzo nie przeszkadza jak stoi w jego chałupie, a nie na środku mojego salonu:))

                                              > Teraz to interesują mnie zupełnie inni mężczyźni. Nie lepsi, nie gorsi, po pros
                                              > tu inni. Podobne przyciąga podobne ? ;-)

                                              To rozumiem teraz załatwiasz inne swoje deficyty? A gdzie tam....teraz jesteś fajna, po wylince, nówka sztuka to i chłopy przy Twoim ramieniu przebrane odświętnie?::)) Wiesz mabelle....życie to pełna przygód podróż...ona się kończy dopiero po śmierci. Pilnuj się, nie siadaj na laurach. Nowa kiecka nie zrobi Cię kimś innym. To że jesteś we własnym mniemaniu królową balu, nie oznacza że tak jest rzeczywiście.


                                              > No ale przecież to w sumie jest ładne, mimo że boli. Daje nadzieję.
                                              > Spotykasz kogoś kto nieświadomie dotyka Twoich ran. To szansa dla obojga, bo mo
                                              > gą te swoje rany rozpoznać , a później uleczyć. Czy będą chcieli? A to już zale
                                              > ży od nich.

                                              Ja po męsku nie mam żadnych oczekiwań. Ja tylko chcę żeby było w domu miło:))) No jak jest mus żeby coś opatrzeć to mus. Ale nie żebyśmy się rozbierali i rany se pokazywali. Chociaż w domu chcę mieć spokój.


                                              > To co piszesz, to wyjście z pozycji braku, niedoboru. Jak trochę dam, to zaraz
                                              > mi ubędzie. Muszę więc uzupełnić brak, czyli dostać.
                                              > Widzę to tak, że trzeba samodzielnie wypełnić się poczuciem obfitości po brzegi
                                              > . Mieć tyle, że bez uszczerbku dla siebie oddać nadwyżki.
                                              > A to jest już moja samodzielna praca, partner nie ma z nią nic wspólnego.

                                              No to sama sobie przecież ego szmatką przetrzesz. Oj jaka ja samodzielna, świadoma, refleksyjna, pełna, z nadwyżkami..nic tylko rączki swoje całować z miłości. Najwyższa forma samościemy:))

                                              > > Czyli żeby umiał rozmawiać o emocjach ze sobą?:))
                                              >
                                              > Tak :-D
                                              > Żeby wiedział dlaczego robi to co robi. Kim jest i czego chce.

                                              jezuuuu...mam 50 lat i nie mam bladego pojęcia kim jestem i czego chcę. A kim mogę być? Wiesz....jakaś podpowiedż...kim Ty jesteś?

                                              > > W ogródku to się najlepiej pracuje razem. W relacji. W zaufaniu. Ogródki
                                              > zdecyd
                                              > > owanie wspólne.
                                              >
                                              > No ale to jest właśnie pobożne zyczenie. Na tym się już wiele osób przejechało
                                              > :-) Ja to jestem ja, a drugi człowiek to jest drugi człowiek. Nie będzie myślał
                                              > jak ja, czuł jak ja, robił tego co ja.

                                              Kurwa, a to trzeba czuć i myśleć tak jak ja, żeby w ogródku pracować? :)))

                                              > Widocznie taki masz zakodowany model związku. Prawdopodobnie gdzieś w podświado
                                              > mości boisz się, że zostaniesz oszukana, czy tam wykorzystana, jak zwał tak zwa
                                              > ł :-)

                                              Zakładam taki scenariusz. Każdy zakładam. Trza odczytywać sygnały dawane na początku, żeby nie być mądrym po szkodzie i żeby ci ktoś nie powiedział "widziały gały co brały";) Ale generalnie to ja sobie nic nie zakładam. Jestem, rozglądam się, słucham siebie, może jakiś kurs niemrawo wyznaczam i czekam na następny odcinek:))

                                              > Mnie na przykład bardzo dużo czasu zajęło, żeby zmienić przekonania odnośnie mę
                                              > żczyzn.
                                              > W sumie to nawet logiczne, jeśli na przykład jakaś kobieta myśli o mężczyznach
                                              > jak o leniwych, cwanych idiotach, albo że wszyscy mężczyźni oszukują, albo że p
                                              > orzucają, to taki też typ mężczyzn naokraglo spotyka i z takim typem się wiąże.
                                              > To jasne.

                                              E tam.....czasami całkiem na odwrót. Wybieram kogoś zupełnie innego...mogę wpaść jak śliwka w kompot, ale nie popełnię starych błędów, ale nowe:))
                                              • joanna-kossowska Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 17:16
                                                zawle napisała:

                                                > Wiem natomiast co mnie strasznie nie kręci. I wiem czemu.
                                                >
                                                Otóż to.
                                                Wśród tak wielu - człowieczych, a nie cyborgowych :-) - "nie wiem, może", warto na pewno wiedzieć, kogo/czego i dlaczego się nie chce.
                                                To bardzo ułatwia życie.

                                              • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 24.10.21, 18:39
                                                zawle napisała:


                                                > I jak w tym że chłop nigdy nie zdradzi, gdy ma puste jaja i pełny brzuch?:)) Po
                                                > fakcie, gdy Ci się obrazek ładnie ułoży, to wiesz że ten niebieski elemencik t
                                                > o był kwiatek a nie niebo czy jeziorko. Po fakcie.

                                                Skoro Twoi ex partnerzy tak bardzo się zmieniali, będąc w związku z Tobą, to przecież ja nie będę Ci zaprzeczać :-) Ja mam inne doświadczenia.


                                                > Ani strasznie, anni kręcili:)) Wiem natomiast co mnie strasznie nie kręci. I wi
                                                > em czemu.

                                                No to dlaczego się z nimi związałaś? Czy to był jakiś rodzaj autosabotażu ?


                                                > Zmieni? A wiesz że się czasami zmieniali? Niektórzy na fajnych gości, inni w po
                                                > tworów:))

                                                Z fajnymi gośćmi to związku się chyba nie kończy? Tak na logikę.


                                                Takich oczekiwań to ja nie miałam że mi się ktoś dopasuje do mnie...
                                                > .na 100% seksu by z tego nie było:)) Nie znoszę pantoflarzy.

                                                Do seksu to potrzeba polaryzacji. Ani nie bliźniaczej zgodności, ani nie zabawy w gorąco - zimno.


                                                > To rozumiem teraz załatwiasz inne swoje deficyty? A gdzie tam....teraz jesteś f
                                                > ajna, po wylince, nówka sztuka to i chłopy przy Twoim ramieniu przebrane odświę
                                                > tnie?::))

                                                To jest nieuchronna kolej rzeczy. Nie widzę nic nadzwyczajnego w fakcie, ze jeśli się zmieniamy, to i świat, i ludzie wokół nas się zmieniają.


                                                Wiesz mabelle....życie to pełna przygód podróż...ona się kończy dopie
                                                > ro po śmierci. Pilnuj się, nie siadaj na laurach. Nowa kiecka nie zrobi Cię kim
                                                > ś innym. To że jesteś we własnym mniemaniu królową balu, nie oznacza że tak jes
                                                > t rzeczywiście.

                                                Ale ja siebie nie uważam za kogoś lepszego, to jest Twoja złośliwa interpretacja :-)



                                                > Ja po męsku nie mam żadnych oczekiwań. Ja tylko chcę żeby było w domu miło:)))
                                                > No jak jest mus żeby coś opatrzeć to mus. Ale nie żebyśmy się rozbierali i rany
                                                > se pokazywali.

                                                Czyli ma być miło. Rozumiem.


                                                > No to sama sobie przecież ego szmatką przetrzesz. Oj jaka ja samodzielna, świad
                                                > oma, refleksyjna, pełna, z nadwyżkami..nic tylko rączki swoje całować z miłości
                                                > . Najwyższa forma samościemy:))

                                                Jeszcze raz Ci powtarzam, że to nie świadczy o żadnej mojej "lepszości". To jest bardziej świadomość, że sama w sobie stanowię jedność, moja dobra strona i mój cień. Co w tym wydaje Ci się dziwnego czy niemożliwego ?


                                                > jezuuuu...mam 50 lat i nie mam bladego pojęcia kim jestem i czego chcę. A kim m
                                                > ogę być? Wiesz....jakaś podpowiedż...kim Ty jesteś?

                                                No to dopóki nie wiesz czego chcesz, to będziesz dostawać cokolwiek. Tylko potem nie narzekaj, że jednak chciałaś czegoś innego ;-)


                                                > Kurwa, a to trzeba czuć i myśleć tak jak ja, żeby w ogródku pracować? :)))

                                                Nie, nie trzeba, ale dobrze jest mieć tę świadomość, bo wtedy nie zaskoczy nas fakt, że nie zawsze jest miło.


                                                • zawle Re: a zatem wojna! :) 25.10.21, 10:59
                                                  mabelle2000 napisała:
                                                  > Skoro Twoi ex partnerzy tak bardzo się zmieniali, będąc w związku z Tobą, to pr
                                                  > zecież ja nie będę Ci zaprzeczać :-) Ja mam inne doświadczenia.

                                                  Oj mabelle...to nie oni się zmieniali, tylko moje wyobrażenia się urealniały:) Że też trzeba Ci to tłumaczyć;)

                                                  > No to dlaczego się z nimi związałaś? Czy to był jakiś rodzaj autosabotażu ?

                                                  Z tymi to się właśnie nie związałam...taka selekcja negatywna.

                                                  > Z fajnymi gośćmi to związku się chyba nie kończy? Tak na logikę.

                                                  Kończy się. Z metapoziomu to byli fajni goście. Tyle że nie dla mnie. To każdy były chujem złamanym musi być? E ....nieee. Ucierpiałaby na tym moja samoocena:)) Wśród moich znajomych koleżanek to nawet pomysły się pojawiły żebym jakiś biznes zaczęła na tym robić...zmienianie nieużytków związkowych w rokujące grunty rolne;))

                                                  > Do seksu to potrzeba polaryzacji. Ani nie bliźniaczej zgodności, ani nie zabawy
                                                  > w gorąco - zimno.

                                                  A ja tam wiem czego mi do seksu trzeba? Wiem czego nie zniosę- znowu selekcja negatywna;) Resztę sobie sama dokręcę:))

                                                  > To jest nieuchronna kolej rzeczy. Nie widzę nic nadzwyczajnego w fakcie, ze jeś
                                                  > li się zmieniamy, to i świat, i ludzie wokół nas się zmieniają.

                                                  Albo i nie....

                                                  > Ale ja siebie nie uważam za kogoś lepszego, to jest Twoja złośliwa interpretacj
                                                  > a :-)

                                                  :)))

                                                  > Jeszcze raz Ci powtarzam, że to nie świadczy o żadnej mojej "lepszości". To jes
                                                  > t bardziej świadomość, że sama w sobie stanowię jedność, moja dobra strona i mó
                                                  > j cień. Co w tym wydaje Ci się dziwnego czy niemożliwego ?

                                                  jezuuuu..ja to w sobie żadnej jedności nie widzę, nawet się nie zastanawiam czy ja jedność czy niejedność...żyję sobie

                                                  > No to dopóki nie wiesz czego chcesz, to będziesz dostawać cokolwiek. Tylko pote
                                                  > m nie narzekaj, że jednak chciałaś czegoś innego ;-)

                                                  Ponawiam pytanie..kim ty jesteś i czego chcesz? Jak znam rozmowy z Tobą to znowu je pominiesz.

                                                  > Nie, nie trzeba, ale dobrze jest mieć tę świadomość, bo wtedy nie zaskoczy nas
                                                  > fakt, że nie zawsze jest miło.

                                                  W moich związkach zawsze jest..dlatego trwają kilka lat a nie całe życie. Ale ja nie mam ambicji żeby całe życie. Dość się tych malizn naoglądałam. To wybieram jakość z nie długość. Trzeba umieć coś wybrać i z czegoś zrezygnować.
                                                  • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 19:19
                                                    zawle napisała:


                                                    > Ponawiam pytanie..kim ty jesteś i czego chcesz? Jak znam rozmowy z Tobą to znow
                                                    > u je pominiesz.

                                                    A co byś chciała jeszcze usłyszeć na anonimowym forum? :-) I tak już przecież dużo o sobie piszę. Bardzo dużo.



                                                    > W moich związkach zawsze jest..dlatego trwają kilka lat a nie całe życie. Ale j
                                                    > a nie mam ambicji żeby całe życie. Dość się tych malizn naoglądałam. To wybiera
                                                    > m jakość z nie długość. Trzeba umieć coś wybrać i z czegoś zrezygnować.

                                                    Wybieram jakość i kończę. Jak Najsztub, on też miał szereg udanych związków.
                                                    Sory, nie mogłam się powstrzymać ;-)
                                                  • zawle Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 20:56
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > A co byś chciała jeszcze usłyszeć na anonimowym forum? :-) I tak już przecież d
                                                    > użo o sobie piszę. Bardzo dużo.

                                                    Czyli dokładnie jak przewidziałam....filozoficzny bełkot trudno jest obronić:)) Bo wiesz..ja to jestem ZAWLE. Ni8e kobieta, nie kochanka, nie pracownik, tylko ZAWLE. Zawsze.

                                                    > Wybieram jakość i kończę. Jak Najsztub, on też miał szereg udanych związków.
                                                    > Sory, nie mogłam się powstrzymać ;-)

                                                    Nic ne mam przeciwko temu żeby ktoś sobie robił dobrze:)) Człowieka prywatnie nie znam, nic nie wiem o jego związkach to się nie odniosę:)
                                                  • lybbla Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 13:04
                                                    zawle napisała:


                                                    > Czyli dokładnie jak przewidziałam....filozoficzny bełkot trudno jest obronić:))
                                                    > Bo wiesz..ja to jestem ZAWLE. Ni8e kobieta, nie kochanka, nie pracownik, tylko
                                                    > ZAWLE. Zawsze.

                                                    Zawle wlazła na metapoziom i mówi, że jej tam dobrze. Mabelle lśni w aureoli oświecenia. Urciu wciąż zmaga się ze swoim dysonansem poznawczym.

                                                    Tak sobie wyobrażam dom spokojnej starości. I tylko bgz chce mówić o zawartości szuflad. A trzeba Wam wiedzieć, że nie byłeś blisko z kobietą jeśli nie pokazała Ci zawartości swojej szuflady:)

                                                    Serdecznie,

                                                    L.
                                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 13:24
                                                    lybbla napisał:

                                                    > zawle napisała:
                                                    >
                                                    >
                                                    > Zawle wlazła na metapoziom i mówi, że jej tam dobrze. Mabelle lśni w aureoli oś
                                                    > wiecenia. Urciu wciąż zmaga się ze swoim dysonansem poznawczym.
                                                    >
                                                    > Tak sobie wyobrażam dom spokojnej starości. I tylko bgz chce mówić o zawartości
                                                    > szuflad. A trzeba Wam wiedzieć, że nie byłeś blisko z kobietą jeśli nie pokaza
                                                    > ła Ci zawartości swojej szuflady:)
                                                    >
                                                    > Serdecznie,
                                                    >
                                                    > L.
                                                    Co tzn o zawartości szuflad?
                                                  • lybbla Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 17:33
                                                    bgz0702 napisała:

                                                    > Co tzn o zawartości szuflad?

                                                    Wibratory, kołki analne, kulki gejszy, dilda, strapony, palcaty, kajdanki...
                                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 18:53
                                                    lybbla napisał:

                                                    > bgz0702 napisała:
                                                    >
                                                    > > Co tzn o zawartości szuflad?
                                                    >
                                                    > Wibratory, kołki analne, kulki gejszy, dilda, strapony, palcaty, kajdanki...

                                                    W kajdanki zakuć się nie dam. Też jakaś fiksacja do kontroli :) psychoterapeuta i psychiatra to zawody przyszłości:) nie mam nic z tego co napisałeś. Nuda panie. Nuda. Ja tylko slucham :) Ale ostatnio mialam pomysł który już jest w sferze działań, zmierza do realizacji. Może kiedyś tu opowiem przy okazji tematu i jak mnie spotka w związku z tym jakaś przygoda :) a spotka mnie bo ja wiem po co to robię. Żeby mieć przygody:))
                                                    Nie szykuje się do zdrady.
                                                  • lybbla Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 19:26
                                                    bgz0702 napisała:


                                                    > W kajdanki zakuć się nie dam.

                                                    Ukochanej osobie nie dasz się zakuć? Nie wiem czy Ty go jeszcze kochasz?
                                                    Powiedz chociaż, że zakułabyś go i mu pokazała. :)

                                                    > Też jakaś fiksacja do kontroli :)

                                                    Nie. Zabawy dorosłych ludzi.

                                                    > psychoterapeuta i psychiatra to zawody przyszłości:)

                                                    Żartujesz sobie. Dwa zdychające zawody. Ich miejsce jest na śmietniku historii,
                                                    jak fizyka Arystotelesa. Mamy uzdolnioną młodzież, nie dającą sobie wciskać
                                                    kitu niemieckich dziadów. Wolą biochemię.

                                                    > nie mam nic z tego co napisałeś.

                                                    Tym bardziej nie masz tego o czym nie napisałem.

                                                    > Ale ostatnio mialam pomysł który już jest w sferze działań, zmierza do realizacji. Może kiedyś tu opowiem

                                                    Jedziesz z tematem bgz, jedziesz. Nie kryguj się bo krygowanie na cerę szkodzi.
                                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 19:47
                                                    lybbla napisał:

                                                    > bgz0702 napisała:
                                                    >
                                                    >
                                                    > > W kajdanki zakuć się nie dam.
                                                    >
                                                    > Ukochanej osobie nie dasz się zakuć? Nie wiem czy Ty go jeszcze kochasz?
                                                    > Powiedz chociaż, że zakułabyś go i mu pokazała. :)
                                                    >
                                                    Nie dałabym się zakuc nikomu. Raz bylam zakuta jako małolat. W nysce przykuta do "szyny" takiej żelaznej, przyspawanej do ławki:) to ci mogę opowiedzieć:)) to był jeden jedyny raz, na komendzie mnie rozkuli bo ładnie prosiłam o to :) a Pan był bardzo miły się okazało;) później mnie odwiózł pod namiot, a chcieli mnie na izbę dziecka wywieźć. Pan mnie "uratowal" I bronił przed kolegami. Miał córkę w moim wieku. Do dziś o nim myślę jaki to był fajny gość w tym całym towarzystwie ch...w. Takie to były historie :) Oj bardzo źle się czułam skuta, gorzej niż później choć teoretycznie powinnam się bać. Od zawsze bylam "zboczona", interesowały mnie dziwne sytuacje. Czulam się jak ryba w wodzie. Ta była z gatunku dziwnych i nieprzewidywalnych, ale ograniczenie rąk mnie stresowało bardzo.

                                                    > > Ale ostatnio mialam pomysł który już jest w sferze działań, zmierza do re
                                                    > alizacji. Może kiedyś tu opowiem
                                                    >
                                                    > Jedziesz z tematem bgz, jedziesz. Nie kryguj się bo krygowanie na cerę szkodzi.
                                                    >
                                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 19:54
                                                    bgz0702 napisała:

                                                    > lybbla napisał:
                                                    >
                                                    > e na izbę dziecka wywieźć. Pan mnie "uratowal" I bronił przed kolegami. Miał có
                                                    > rkę w moim wieku. Do dziś o nim myślę jaki to był fajny gość w tym całym towarz
                                                    > ystwie ch...w. Takie to były historie :) Oj bardzo źle się czułam skuta, gorzej
                                                    > niż później choć teoretycznie powinnam się bać. Od zawsze bylam "zboczona", in
                                                    > teresowały mnie dziwne sytuacje. Czulam się jak ryba w wodzie. Ta była z gatunk
                                                    > u dziwnych i nieprzewidywalnych, ale ograniczenie rąk mnie stresowało bardzo.
                                                    >
                                                    > > > Ale ostatnio mialam pomysł który już jest w sferze działań, zmierza
                                                    > do re
                                                    > > alizacji. Może kiedyś tu opowiem
                                                    > >
                                                    > > Jedziesz z tematem bgz, jedziesz. Nie kryguj się bo krygowanie na cerę sz
                                                    > kodzi.
                                                    > >

                                                    Powiem Ci ze nawet nie stresowało mnie to że starzy mnie zjedzą, wiedziam co się może wydarzyć. Najpierw skute obie rexe, a potem jedna przykuta do żelaznej szyny. To mnie stresowało.
                                                  • lybbla Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 21:01
                                                    bgz0702 napisała:

                                                    > Czulam się jak ryba w wodzie. Ta była z gatunku dziwnych i nieprzewidywalnych, ale ograniczenie rąk mnie stresowało bardzo.

                                                    Zapomnij o krępowaniu. Powiedz w czym czułaś się jak ryba w wodzie?
                                                  • bgz0702 Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 21:29
                                                    lybbla napisał:

                                                    > bgz0702 napisała:
                                                    >
                                                    > > Czulam się jak ryba w wodzie. Ta była z gatunku dziwnych i nieprzewidywal
                                                    > nych, ale ograniczenie rąk mnie stresowało bardzo.
                                                    >
                                                    > Zapomnij o krępowaniu. Powiedz w czym czułaś się jak ryba w wodzie?

                                                    W wodzie :)
                                                  • zawle Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 13:57
                                                    lybbla napisał:
                                                    > Zawle wlazła na metapoziom i mówi, że jej tam dobrze. Mabelle lśni w aureoli oś
                                                    > wiecenia. Urciu wciąż zmaga się ze swoim dysonansem poznawczym.

                                                    Nigdy tam nie byłam...daj posiedzieć chwilę...;)
                                                  • lybbla Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 17:58
                                                    zawle napisała:

                                                    > Nigdy tam nie byłam...daj posiedzieć chwilę...;)

                                                    I mianuję Cię, królową metapoziomu... ;)
                                                  • zawle Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 18:03
                                                    lybbla napisał:
                                                    > I mianuję Cię, królową metapoziomu... ;)

                                                    nie przesadzaj, ja się tylko rozglądam...
                                                  • joanna-kossowska Re: a zatem wojna! :) 27.10.21, 14:25
                                                    lybbla napisał:

                                                    > A trzeba Wam wiedzieć, że nie byłeś blisko z kobietą jeśli nie pokazała Ci zawartości swojej szuflady:)
                                                    >
                                                    No... I są tacy, którzy w swojej nienażartej żądzy mentalizacji :-) cichcem i wbrew woli właścicielki grzebią w tych szufladach.

                                            • urquhart córki wychowywa przez samotne matki na mścicielki 26.10.21, 02:40
                                              mabelle2000 napisała:

                                              > W sumie to nawet logiczne, jeśli na przykład jakaś kobieta myśli o mężczyznach
                                              > jak o leniwych, cwanych idiotach, albo że wszyscy mężczyźni oszukują, albo że p
                                              > orzucają, to taki też typ mężczyzn naokraglo spotyka i z takim typem się wiąże.
                                              > To jasne.

                                              Hey, Mabelle bardzo celne.
                                              Ale wcale nie nic a nic jasne.

                                              "Obecnie wzorce męskości tworzą przede wszystkim kobiety: matki, babcie, wychowawczynie, nauczycielki, dziewczyny, kochanki, partnerki, żony, publicystki, reżyserki, trenerki, piosenkarki, pisarki. I czynią tak w dobrej wierze, według własnych wyobrażeń o idealnym mężczyźnie, pomyślanym najczęściej jako antyteza tych, których im było dane w życiu spotkać. Zjawisko to jest jedną z przyczyn i przejawem współczesnego kryzysu męskości. Przerwanie go nie jest prostym zadaniem, bo trzeba w tym pejzażu po bitwie na nowo namalować odpowiedzialnego i dojrzałego ojca. Córki i synowie muszą odzyskać ojców i nauczyć się ich szanować, a ojcowie muszą pokazać, że zasługują na ten szacunek. Tylko wtedy córki przestaną być wychowywane przez samotne matki na mścicielki, a chłopcy na paziów pielęgnujących rany porzuconych matek – a potem na próżno usiłujących sprostać niespójnym marzeniom partnerek mścicielek o idealnym mężczyźnie."
                                              • zawle Re: córki wychowywa przez samotne matki na mścici 26.10.21, 09:24
                                                urquhart napisał:

                                                > mabelle2000 napisała:
                                                >
                                                > > W sumie to nawet logiczne, jeśli na przykład jakaś kobieta myśli o mężczy
                                                > znach
                                                > > jak o leniwych, cwanych idiotach, albo że wszyscy mężczyźni oszukują, alb
                                                > o że p
                                                > > orzucają, to taki też typ mężczyzn naokraglo spotyka i z takim typem się
                                                > wiąże.

                                                > Hey, Mabelle bardzo celne.
                                                > Ale wcale nie nic a nic jasne.
                                                >

                                                Tylko wtedy córki przestan
                                                > ą być wychowywane przez samotne matki na mścicielki, a chłopcy na paziów pielęg
                                                > nujących rany porzuconych matek – a potem na próżno usiłujących sprostać niespó
                                                > jnym marzeniom partnerek mścicielek o idealnym mężczyźnie."
                                                >


                                                Człowiek jak to człowiek, chciałby żeby jemu się układało, żeby to on był szczęśliwy. Ale patrząc na to z metapoziomu jesteśmy w czasie radykalnych przemian i pracujemy dla naszych dzieci, wnuków i prawnuków. Będą się uczyć na naszych błędach i naszych sukcesach. Będą powielać błędy dotąd dopóki się nie nauczą- i to jest ok. Inni uczą się w innym tempie, wybierają inne ścieżki. Bo to, że nie powielisz jednego błędu, nie znaczy, że niue zrobisz innego. Nie ma co się napinać i być tak strasznie krytycznym wobec siebie. Więcej energii włożyć w samoakceptację i stworzenie dla siebie życzliwej atmosfery:))
                                                Poza tym kobieta która wszędzie widzi brud bo ma detektory na ten brud ustawiony nie musi wybierać samych brudnych ludzi. Może widzieć że król jest nagi:)) Gdy inni braku odzienia nie dostrzegają;) Oby tylko od tego nie zgorzkniała i nauczyła się zarządzać tą swoją umiejętnością. Oby nie stała się ona u niej zaropiałą i jatrzącą raną.
                                              • mabelle2000 Re: córki wychowywa przez samotne matki na mścici 26.10.21, 18:10
                                                urquhart napisał:

                                                > Hey, Mabelle bardzo celne.
                                                > Ale wcale nie nic a nic jasne.

                                                Cześć Urqu :-) To akurat było bardziej nawiązanie do Junga, wiesz, to co nieuświadomione, wróci do nas jako nasze przeznaczenie.
                                                Dlatego myślę, że warto pogrzebać w głębokich przekonaniach, tych spoza naszej świadomości. Skąd się wzięły i dlaczego wciąż im wierzymy mimo, że nam nie służą.

                                                Takie ćwiczenie sobie często robię : Czyj głos słyszę w swojej głowie ? Matki? Ojca? Dziadków? Nauczyciela? Tym sposobem wiele "genialnych" przekonań udało mi się z głowy wyrzucić, czyli zmienić na inne, które bardziej mi służą.
                                                Zauważ Urqu, że obecnie kobiety żalą się na "kryzys męskości ", a mężczyźni na "kryzys kobiecości " (sic!)
                                                Rozczarowanie płcią przeciwną ma oczywiście jakieś tam realne podstawy, ale co istotne-jest przekazywane pokoleniowo. Zostajemy więc podświadomie "wyposażeni " w taką wizję płci przeciwnej, że traktujemy ją jak wroga. A mając jakieś przekonania znajdziemy zawsze co najmniej z dziesięć przypadków, które je potwierdzą, więc z jeszcze większą siłą w to coś wierzymy. W coś co jest często dla nas szkodliwe, co działa na naszą niekorzyść.

                                          • urquhart Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 02:47
                                            zawle napisała:

                                            > Czysta chęć robienia komuś dobrze chyba nie wyhstępuje w przyrodzie. Jeśli daje
                                            > sz coś za darmo i nie oczekujesz nic w zamian to chyba najwyższa forma pieszcze
                                            > nia swojego ego....dostajesz samozadowolenie i wysoką samoocenę. Zwyczajnie dos
                                            > tajesz coś co sama możesz sobie dać i co zależy od ciebie. Więc....100% zwrotna
                                            > inwestycja:))

                                            A ile pisałaś o tym "kobiecym" opiekowaniu się zwierzętami?
                                            Tyle że po "kobiecemu" chęć robienia komuś dobrze idzie w komplecie z potrzebą kontroli.


                                            • zawle Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 08:56
                                              urquhart napisał:
                                              > A ile pisałaś o tym "kobiecym" opiekowaniu się zwierzętami?
                                              > Tyle że po "kobiecemu" chęć robienia komuś dobrze idzie w komplecie z potrzebą
                                              > kontroli.

                                              Chyba kilka rzeczy się tu splątało. Kobiety od zarania dziejów musiały być pod ochroną mężczyzn- najczęściej musieli chronić je i ich dzieci przed innymi mężczyznami. Nie tylko słabość fizyczna, okresy okołopororodowo-rodzicielskie, ale przede wszystkim konstrukcja społeczeństwa, człowieczeństwa. Kobiety widzą bezbronność/krzywdę i na nią reagują, bo tego od nich wymagano, bo doświadczenie w opiekowaniu się bezbronnymi wyczuliło ich na krzywdę. Jest jednak inny poziom ochrony- męski. Ten dotyczy nie jednostki- człowieka, zwierzęcia, ale bliskich, rodziny, społeczności. Za dużego pola nie macie w tych czasach żeby udowodnić swoją moc. I się rodzą takie Bąkiewicze, czy inne żołnierze chrystusa;)

                                              To jedno..wracając do tematu. Opieka to opieka, a władza to władza. Jak nie ma króla, to ktoś musi rządzić. A że przy okazji nie zatracił instynktu opiekuńczego? No i kilka innych przypadków kobiet któreb pod opieką ukrywają chęć władzy. Spotykane bardzo cczęsto u facetów. Więc jakby....przynależne człowiekowi, a nie kobietom?
                                            • mabelle2000 Re: a zatem wojna! :) 26.10.21, 19:02
                                              urquhart napisał:

                                              > A ile pisałaś o tym "kobiecym" opiekowaniu się zwierzętami?
                                              > Tyle że po "kobiecemu" chęć robienia komuś dobrze idzie w komplecie z potrzebą
                                              > kontroli.

                                              Nie wydaje mi się, aby kontrola była domeną tylko kobiet (w swoim telefonie numer do ex męża mam zapisany pod hasłem "Kontroler" właśnie ;-))

                                              Ciekawszym tematem wydaje mi się opiekowanie.
                                              Myślę ze kobiety są społecznie formatowane, aby wyręczać, usługiwać, dbać. Że niby tym podsuwaniem pod nos zyskają opinię dobrych, troskliwych i umiejących zadbać o "ognisko domowe".
                                              Tymczasem mężczyźni, w takiej fajnej męskiej energii, nie szukają wcale praczki, kucharki i sprzątaczki. I wcale nie chcą być niańczeni, wyręcząni, nie daj Zeus - poprawiani.
                                              Często już sam fakt, że kobieta wychodzi z inicjatywą, jest traktowane jako kontrola właśnie.
                                              No ja w każdym razie nauczyłam się, że mężczyźnie nie proponuje się pomocy. No chyba że sam o nią poprosi. Wtedy wykorzystuję wszystkie swoje możliwości, aby mu pomóc. I nie wcześniej, mężczyzna nie jest dzieckiem, nie trzeba się nim opiekować. Ważniejsze wydaje mi się okazanie zaufania i wiary w jego wiedzę i w jego umiejętności .
                                  • urquhart Misleading Komunikacji 26.10.21, 03:35
                                    zawle napisała:

                                    > Wszystko jest komunikacją. Brak komunikacji też jest komunikatem. Innymi są...w
                                    > ysłuchanie cudzych racji w wzięcie ich pod uwagę jako trafnych lub nie, niepozw
                                    > olenie na zawłaszczanie, ostateczne podejmowanie samodzilnych decyzji.

                                    W tych wszelkich poradach rola komunikacji jest przereklamowana.
                                    Tu jest wielkie oszustwo dla mężczyzn i misleading w przekazie o panaceum komunikacji psychoterapeutów.
                                    Jak się naczytałem że "całe zło" to wynika z tego że partnerzy się nie komunikują i zacząłem komunikować swoje potrzeby zgodnie z poradami efekt był jeszcze bardziej opłakany. Moja panterka była zniesmaczona i jedyną odpowiedzią na poradnikową werbalną komunikację był wstręt że nie znosi jęczących i narzekających mężczyzn.
                                    Trochę czasu mi zajęło żeby zrozumieć że to godzi w archetyp mężczyzny i niszczy pożądanie i polaryzacje seksualną w stałym związku bardziej niż cokolwiek innego.
                                    Znacznie skuteczniejsza okazała się paradoksalnie taktyka bycia "złym" ale sprawczym samcem który działaniem zmusza do działania co powtarzali tu bardziej doświadczeni, a nie trafiało do mnie kompletnie ze to skuteczna forma "komunikacji".
                                    Było dla mnie w sprzeczności z przekonamy i wartościami "traktuj innych jak sam chciałbyś być traktowany.
                                    Ale po inżyniersku ""Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie."

                                    > Biznes też jest dobrowolny mabelle. Możesz pracowac na etacie, nie musisz być p
                                    > rzedsiębiorcą. ja o związku. Ale miłość to rzeczywiscie całkiem dobrowolna- stą
                                    > d stalkerzy, bite kobiety, panowie- bankomaci i innej maści ludzie którzy miłoś
                                    > ć przedłożyli nad zdrowy rozsądek. Taka miłość to przeinwstowanie właśnie. Piln
                                    > uje się żeby nie być taka romantyczna:))

                                    Dobre porównanie, jednych stać na ryzyko bo mają najczęściej miękką poduszkę rodzinnego kapitału, inni muszą dorabiać się od zera na etacie cenią bezpieczeństwo etatu. Dziedzictwo determinuje nastawienie i wybory.
                                    Co determinuje skłonność do przeinwestowania?
                                    • zawle Re: Misleading Komunikacji 26.10.21, 09:10
                                      urquhart napisał:
                                      > W tych wszelkich poradach rola komunikacji jest przereklamowana.
                                      > Tu jest wielkie oszustwo dla mężczyzn i misleading w przekazie o panaceum komun
                                      > ikacji psychoterapeutów.
                                      > Jak się naczytałem że "całe zło" to wynika z tego że partnerzy się nie komuniku
                                      > ją i zacząłem komunikować swoje potrzeby zgodnie z poradami efekt był jeszcze b
                                      > ardziej opłakany. Moja panterka była zniesmaczona i jedyną odpowiedzią na porad
                                      > nikową werbalną komunikację był wstręt że nie znosi jęczących i narzekających m
                                      > ężczyzn.
                                      > Trochę czasu mi zajęło żeby zrozumieć że to godzi w archetyp mężczyzny i niszcz
                                      > y pożądanie i polaryzacje seksualną w stałym związku bardziej niż cokolwiek inn
                                      > ego.
                                      > Znacznie skuteczniejsza okazała się paradoksalnie taktyka bycia "złym" ale spra
                                      > wczym samcem który działaniem zmusza do działania co powtarzali tu bardziej doś
                                      > wiadczeni, a nie trafiało do mnie kompletnie ze to skuteczna forma "komunikacji
                                      > ".
                                      > Było dla mnie w sprzeczności z przekonamy i wartościami "traktuj innych jak sam
                                      > chciałbyś być traktowany.
                                      > Ale po inżyniersku ""Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie."
                                      > Dobre porównanie, jednych stać na ryzyko bo mają najczęściej miękką poduszkę ro
                                      > dzinnego kapitału, inni muszą dorabiać się od zera na etacie cenią bezpieczeńst
                                      > wo etatu. Dziedzictwo determinuje nastawienie i wybory.
                                      > Co determinuje skłonność do przeinwestowania?

                                      Odniosę się całościowo. Przed komunikacją jest etap przedkommunikacyjny. Oceniam osobę, ustawiam ją w szerego i jadę z komunikacją:)) Jak w biznesie. Jednych ocenię jako tych "których stać", innych jako życiowych bankrutów którym ja mogę stawiać warunki.
                                      Jest jeszcze poziom nawyków komunikacyjnych. Takich wdrukowanych przez wcześniejsze doświadczenia ścieżek. Poznałam wielu agresywnych ludzi, którzy atakowali ze strachu. I takich którzy lubili dręczyć. I takich którym się wydawało że im się należy. I wiele innych typów którzy posługiwali się w komunikacji agresją.
                                      Kounikacja poza stylem asertywnym ma agresywny i bierny. Ale żeby prezentować ten pierwszy nie wystarczy wyuczyć się regułek komunikacyjnych. Większość komunikachji odbywa się na poziomie pozawerbalnym. Może więc w twojej komunikacji zabrakło pewności siebie? Albo twoja ślubna dobrze reaguje tylko na władzę? Ale czy na tej podstawie można wyrabiać sobie opinie jako wiodącą? Częsty błąd...ale taki ludzki.
                                      Dalej....oczywiście że komunikacja jest przereklamowana, jeśli zakładasz że dzieki niej ktoś się zmieni na kogoś kogo byś chciał widzieć. Mnie osobiście komunikacja tylko chroni. Przed wyrzutami sumienia np:)) Ale przed eskalacją zachowań które mi nie odpowiadają też. Mogłabym tu wymieniać wiele innych fajnych skutków.
                                      Tak więc warto korzystać z każdego stylu komunikacji, nie tylko z tego "właściwego". Ale najpierw warto oszacować koszty i możliwe skutki i podjąć świadomą decyzję czy akceptuję ryzyko- czy mi się nadal opłaca. I ewentualne konsekwencje. Nic nie musi być po naszemu, żeby komunikacja była skuteczna.
                                      • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 26.10.21, 19:35
                                        zawle napisała:

                                        > Tak więc warto korzystać z każdego stylu komunikacji, nie tylko z tego "właściw
                                        > ego". Ale najpierw warto oszacować koszty i możliwe skutki i podjąć świadomą de
                                        > cyzję czy akceptuję ryzyko- czy mi się nadal opłaca. I ewentualne konsekwencje.
                                        > Nic nie musi być po naszemu, żeby komunikacja była skuteczna.
                                        >

                                        Zamiast się zastanawiać, czy mi się coś opłaca, to na dalej robię dalej, a na bliżej robię bliżej.
                                        To zawsze działa :-)

                                        • zawle Re: Misleading Komunikacji 26.10.21, 20:57
                                          mabelle2000 napisała:
                                          > Zamiast się zastanawiać, czy mi się coś opłaca, to na dalej robię dalej, a na b
                                          > liżej robię bliżej.
                                          > To zawsze działa :-)

                                          Zmowu nic nie zrozumiałam:))
                                          • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 16:37
                                            zawle napisała:

                                            > Zmowu nic nie zrozumiałam:))

                                            Nie zrozumiałaś, ale personalną diagnozę - na fali niezrozumienia- chętnie wystawiasz.
                                            Typisch Zawle ;-)
                                            • joanna-kossowska Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 16:46
                                              mabelle2000 napisała:

                                              > zawle napisała:
                                              >
                                              > > Zmowu nic nie zrozumiałam:))
                                              >
                                              > Nie zrozumiałaś, ale personalną diagnozę - na fali niezrozumienia- chętnie wyst
                                              > awiasz.
                                              > Typisch Zawle ;-)

                                              "I kto to mówi 515" 🤣
                                            • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 17:29
                                              mabelle2000 napisała:
                                              > Nie zrozumiałaś, ale personalną diagnozę - na fali niezrozumienia- chętnie wyst
                                              > awiasz.
                                              > Typisch Zawle ;-)

                                              Nooo..bo ja tak wolę. Lepiej zwrócić się do kogoś bezpośrednio, niż przypisywać całej populacji cechy osoby do której się zwraca, dla niepoznaki. Możesz się do tego odnieść. Bo było do Ciebie. I wytłumaczyć mi to, czego nie rozumiem. I odpowiedzieć na kilka poprzednich pytań. Np....wiesz czego chcesz, to czego chcesz? Wiesz kim jesteś, to kim jesteś? Nie musisz mi podawać danych wrażliwych czy pisać o delikatnych sprawach. Kim jesteś i czego chcesz ma chyba też poziom który nie jest ekshibicjonizmem i nie narusza twojej prywatności. Taki poziom instruktażowy:))
                                              • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 18:06
                                                zawle napisała:

                                                > Nooo..bo ja tak wolę. Lepiej zwrócić się do kogoś bezpośrednio, niż przypisywać
                                                > całej populacji cechy osoby do której się zwraca, dla niepoznaki.
                                                Możesz się d
                                                > o tego odnieść. Bo było do Ciebie.


                                                Do czego mam się odnieść ? Do fantazji na mój temat? A fantazjuj sobie na zdrowie, mnie to nie przeszkadza :-)
                                                Przecież tego co piszę nie rozumiesz, nazywasz "filozoficznym bełkotem". Ale z niewiadomych powodow strasznie Cię ten bełkot denerwuje. Rozumiem, że jesteś poirytowana, bo nie masz żadnych kontrargumentów. A właściwie masz jeden "chcę żeby było po mojemu i żeby świat się do mnie dostosował".
                                                I żeby nie bylo Ci przykro : to nie są moje teorie, o neurotyzmie świetnie pisze Karen Horney, o koluzji Jürg Willi, a o niezależności Covey. Oczywiście rozumiem, że dla Ciebie to nie są żadne autyrytety, ale wystarczy rozejrzec się wokół, zeby dostrzeć ile jest prawdy w tym co piszą.
                                                W Twoich postach jedno słowo powtarza się wyjatkowo często: JA. Absolutnie zawsze sprowadzasz dyskusję do poziomu magla, czyli do siebie. Wszystko ma się wokół Ciebie kręcić.
                                                Tylko wiesz co, nie masz żadnych pomysłów jak mogłaby wyglądać i na czym mogłaby się opierać szczęśliwa, satysfakcjonująca relacja.
                                                Zakrzyczysz każdego, kto próbuje cokolwiek. A znienawidzisz - jeśli u niego zadziała.


                                                PI wytłumaczyć mi to, czego nie rozumiem. I o
                                                > dpowiedzieć na kilka poprzednich pytań. Np....wiesz czego chcesz, to czego chce
                                                > sz? Wiesz kim jesteś, to kim jesteś? Nie musisz mi podawać danych wrażliwych cz
                                                > y pisać o delikatnych sprawach. Kim jesteś i czego chcesz ma chyba też poziom k
                                                > tóry nie jest ekshibicjonizmem i nie narusza twojej prywatności. Taki poziom in
                                                > struktażowy:))

                                                Wystarczajaco dużo juz napisałam. Teraz Ty napisz cos z czego ja mogłabym skorzystać. Tylko nie znowu o sobie, napisz coś uniwersalnego, co może przydać się innym.




                                                • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 18:31
                                                  mabelle2000 napisała:
                                                  > Do czego mam się odnieść ? Do fantazji na mój temat? A fantazjuj sobie na zdrow
                                                  > ie, mnie to nie przeszkadza :-)
                                                  > Przecież tego co piszę nie rozumiesz, nazywasz "filozoficznym bełkotem". Ale z
                                                  > niewiadomych powodow strasznie Cię ten bełkot denerwuje. Rozumiem, że jesteś po
                                                  > irytowana, bo nie masz żadnych kontrargumentów. A właściwie masz jeden "chcę że
                                                  > by było po mojemu i żeby świat się do mnie dostosował".

                                                  Dlatego poprosiłam o konkret. Nie napisałaś. E tam zaraz mnie denerwuje. Denerwuje mnie że piszesz bełkotem:))


                                                  > I żeby nie bylo Ci przykro : to nie są moje teorie, o neurotyzmie świetnie pisz
                                                  > e Karen Horney, o koluzji Jürg Willi, a o niezależności Covey. Oczywiście rozum
                                                  > iem, że dla Ciebie to nie są żadne autyrytety, ale wystarczy rozejrzec się wokó
                                                  > ł, zeby dostrzeć ile jest prawdy w tym co piszą.

                                                  Na serio musisz się wspierać na autorytetach? Słabiutko.....poproszę po raz wtóry o konkret.


                                                  > W Twoich postach jedno słowo powtarza się wyjatkowo często: JA. Absolutnie zaws
                                                  > ze sprowadzasz dyskusję do poziomu magla, czyli do siebie. Wszystko ma się wokó
                                                  > ł Ciebie kręcić.
                                                  > Tylko wiesz co, nie masz żadnych pomysłów jak mogłaby wyglądać i na czym mogłab
                                                  > y się opierać szczęśliwa, satysfakcjonująca relacja.
                                                  > Zakrzyczysz każdego, kto próbuje cokolwiek. A znienawidzisz - jeśli u niego zad
                                                  > ziała.

                                                  > Wystarczajaco dużo juz napisałam. Teraz Ty napisz cos z czego ja mogłabym skorz
                                                  > ystać. Tylko nie znowu o sobie, napisz coś uniwersalnego, co może przydać się i
                                                  > nnym.


                                                  Konkret mabelle. Kim jesteś i co chyciałabyś dostać. To będziemy dalej się zakrzykiwać:)) Ja mabelle piszę tylko o sobie. O mnie- to też to co pożyczyłam, czemu zaprzeczyłam u innych. Czyli jest moje. Prawdami uniwersalnymi to się już wymieniłyśmy:)) Ty o muchach i babach co wiedziały co brały, ja o pustym brzuchu i pełnych jajach:))
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 19:16
                                                    A w dbałości o twoją żyłkę pierdzącą powiem ci co mnie razi w rozmowach z Tobą. Dzielis świat na oświecony- tu jesteś Ty. Żeby nie było że tylko ja używam komunikatu JA;) Cała reszta jest w pojebach. Z wieloma twoimi tezami się zgadzam, nie zgadzam się z formą, przypisywaniem wszytskim poza tobą pojebania. Pomiedzy pojebanymi i Tobą jest całe pole zwykłych ludzi którzy wypracowali sobie swoje metody które są ICH. Na ich miarę. Te metody ich chronią, sprawdzają się im i ich uszczęśliwiają.
                                                    Na konkrecie. Ustępowanie pola męskości. Haha..jak to czytam to się leję:))
                                                    Tam ,masz rację że w grupie pojebańców są osoby które zawłaszczają cudze pole, łaża po nim butami. Tak, należy założyć że facet jest człowiekiem dorosłym i sobie poradzi. Podobnie kobieta. Nie, nie należy wymagać bezwarunkowo że o pomoc powinien poprosić. Nie każdy umie prosić- a już faceci to mają z tym wielkieee kłopoty, podobnie poranione kobiety które musiały sobie w zyciu radzić same. Robienie za kogoś, wyręczania, napastliwe pomaganie to forma przemocy- naruszania czyiś granic- to ekstremum. Pomiędzy jest zwykłe powiedzenie- jestem tutaj i jestem gotowa do pomocy. Ba, ktoś może nie wiedzieć że możemy i co możemy.
                                                    Więc całe Twoje teorie sa tak spolaryzowane i dokonują takiego podziału że są nie do stawienia. A nie są głupie. Szkoda.
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 28.10.21, 17:27
                                                    zawle napisała:

                                                    > Dzielis świat na oświecony- tu jesteś Ty. Żeby nie było że tylko ja używam kom
                                                    > unikatu JA;) Cała reszta jest w pojebach.
                                                    Z wieloma twoimi tezami się zgadzam,
                                                    > nie zgadzam się z formą, przypisywaniem wszytskim poza tobą pojebania.

                                                    Pogubiłam się już, serio :-) Pomyślałam sobie bowiem o wszystkich bliskich mi ludziach, o tych których lubię, szanuję, kocham. Wyszło mi, że większość jest po rozwodach, czyli ma za sobą trudne zwiazki, niektórzy w problematycznych relacjach tkwią do teraz, są przypadki niepijących alkoholików, Aspergera, choroby dwubiegunowej, depresji, zespołu stresu pourazowego, innych nałogów...
                                                    Wiec powiadam Ci Zawle, strzelasz ślepakami :-)


                                                    Pomiedzy
                                                    > pojebanymi i Tobą jest całe pole zwykłych ludzi którzy wypracowali sobie swoje
                                                    > metody które są ICH. Na ich miarę. Te metody ich chronią, sprawdzają się im i
                                                    > ich uszczęśliwiają.

                                                    Skoro im się sprawdzaja, jak piszesz, i ich uszczęśliwiają, to pozostaje tylko zapytać, czy ich bliscy są równie szczęśliwi? Bo wnosząc po ilości raczej kiepskich, nieudanych związków, skali rozwodów, a także ilości osób z DDD I DDA, to śmiem twierdzić, że nie bardzo.

                                                    Jak będę chciała pogadac o kurach, to pójdę na forum hodowców drobiu.
                                                    To jest forum o seksie i relacjach, więc bądź łaskawa nie zamykać mi ust, ok? Bo raczej piszę w temacie i nie łamię regulaminu.



                                                    > Na konkrecie. Ustępowanie pola męskości. Haha..jak to czytam to się leję:))


                                                    Ależ nikt nie zabroni Ci się lać. Lej do woli :-)
                                                    W sumie to nawet mnie nie dziwi, że można tego nie rozumieć. Pozostawanie przez całe życie w trybie "robienia" zamiast po prostu "bycia" sprawia, że ciężko przestawić się na pasywność. Pasywności nie mylić z biernością, ani z podporządkowaniem. To jest po prostu brak działania. To jest nie wychodzenie ze swoich granic i zrobienie przestrzeni dla męskiej energii, która w swojej naturze jest aktywna.
                                                    Lepiej już nie potrafię wytłumaczyć :-)



                                                    > Tam ,masz rację że w grupie pojebańców są osoby które zawłaszczają cudze pole,
                                                    > łaża po nim butami. Tak, należy założyć że facet jest człowiekiem dorosłym i so
                                                    > bie poradzi. Podobnie kobieta. Nie, nie należy wymagać bezwarunkowo że o pomoc
                                                    > powinien poprosić. Nie każdy umie prosić- a już faceci to mają z tym wielkieee
                                                    > kłopoty, podobnie poranione kobiety które musiały sobie w zyciu radzić same. Ro
                                                    > bienie za kogoś, wyręczania, napastliwe pomaganie to forma przemocy- naruszania
                                                    > czyiś granic- to ekstremum. Pomiędzy jest zwykłe powiedzenie- jestem tutaj i j
                                                    > estem gotowa do pomocy. Ba, ktoś może nie wiedzieć że możemy i co możemy.

                                                    Dodając kolejne osoby do mojej wypowiedzi, zmieniłaś jej sens. To jest manipulacja. Mowa była o dorosłych, zdrowych mężczyznach, nie o kobietach, nie dzieciach, nie kalekach i starcach też nie.
                                                    Dorosły, zdrowy mężczyzna jest w stanie upomnieć się o seks ;-) , więc spokojnie można uznać , ze o pomoc też potrafi poprosić, jeśli będzie jej potrzebowal. Jeśli nie prosi, to znaczy to najprawdopodobniej, że chce sam uporać się z problemem.
                                                    Wchodząc w rolę mamusi, czyli działając za niego, nie dajesz mu szansy, aby sam rozwiązał, sam naprawiał i sam ponosił konsekwencje swojego działania.
                                                    Równocześnie chciałabyś , żeby mężczyzna był sprawczy : "Żeby mnie czymś zaskoczył i mi zaimponował " (Twoje słowa ). On nie będzie nigdy sprawczy ponieważ najpierw mamusia, a potem partnerka wyskakiwała z pomocą nieproszona ( organizowała, ułatwiała). Za to będzie się bał całe życie podejmować decyzję. To masz jak w banku.

                                                    Z moich obserwacji kobiety lecą pomagać mężczyźnie w dwóch przypadkach:

                                                    1. Same mają niskie poczucie wartości i chcą się kosztem mężczyzny dowartościować. Dlatego chętnie mu pokazują swoje umiejętności, najczęściej robiąc za niego. W końcu sa lepsze, to zrobią lepiej, czyż nie?

                                                    2. Nie wierzą, że mężczyzna może sam zrobić coś dobrze. Przeważnie to on robi za wolno, niedokładnie, nie tak jak one by chciały. Czyli wybraly sobie tego właśnie mężczyznę, ale równocześnie nie wierzą w niego. Nie wierzą w jego moc.

                                                    Działanie zarówno 1 jak i 2 jest pokrętne, dlatego swoją nieczystą intencję kobieta musi sprzedać mężczyźnie jako pomoc i troskę o niego.


                                                    > Więc całe Twoje teorie sa tak spolaryzowane i dokonują takiego podziału że są n
                                                    > ie do stawienia. A nie są głupie. Szkoda.

                                                    Nie są do strawienia dla Ciebie, zapomniałaś dodać :-)
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 28.10.21, 23:37
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > Pogubiłam się już, serio :-) Pomyślałam sobie bowiem o wszystkich bliskich mi l
                                                    > udziach, o tych których lubię, szanuję, kocham. Wyszło mi, że większość jest po
                                                    > rozwodach, czyli ma za sobą trudne zwiazki, niektórzy w problematycznych relac
                                                    > jach tkwią do teraz, są przypadki niepijących alkoholików, Aspergera, choroby d
                                                    > wubiegunowej, depresji, zespołu stresu pourazowego, innych nałogów...
                                                    > Wiec powiadam Ci Zawle, strzelasz ślepakami :-)

                                                    Ja nie strzelam....jestem przeciwnikiem broni:)) Mówią o Twojej formie narracji. Że też Cię zacytuję "
                                                    > Dodając kolejne osoby do mojej wypowiedzi, zmieniłaś jej sens. To jest manipula
                                                    > cja."

                                                    > Skoro im się sprawdzaja, jak piszesz, i ich uszczęśliwiają, to pozostaje tylko
                                                    > zapytać, czy ich bliscy są równie szczęśliwi? Bo wnosząc po ilości raczej kieps
                                                    > kich, nieudanych związków, skali rozwodów, a także ilości osób z DDD I DDA, to
                                                    > śmiem twierdzić, że nie bardzo.

                                                    Ojojoj...znowu ten ton...ten świat pełen pojebanych ludzi....ludzi którym nie wyszło. Którzy nie mają prawa popełniać błędów i się na nich uczyć. Którzy oszukują samych siebie i nie uszczęsliwiają bliskich....I tu wchodzi mabelle.. cała na biało:))

                                                    > Jak będę chciała pogadac o kurach, to pójdę na forum hodowców drobiu.
                                                    > To jest forum o seksie i relacjach, więc bądź łaskawa nie zamykać mi ust, ok? B
                                                    > o raczej piszę w temacie i nie łamię regulaminu.

                                                    To my nie gadamy? Tyle że ciagle się spieramy o to samo. Co również przynależy do tematy forum...przypisywanie INNYM cech, intencji, opiniowanie, ganienie. Toż to komunikacja.


                                                    > Lepiej już nie potrafię wytłumaczyć :-)

                                                    No widzisz jak ładnie:))


                                                    > Dodając kolejne osoby do mojej wypowiedzi, zmieniłaś jej sens. To jest manipula
                                                    > cja. Mowa była o dorosłych, zdrowych mężczyznach, nie o kobietach, nie dzieciac
                                                    > h, nie kalekach i starcach też nie.

                                                    Zaraz, zaraz...to znaczy że facet może/powinien wchodzić w rolę tatusia, bo zdrowa kobieta tego oczekuje? A dziecko też? Toż już w 2 roku życia nastepuje budowanie swojego mikroświata i odłączanie się od rodzica.

                                                    > Dorosły, zdrowy mężczyzna jest w stanie upomnieć się o seks ;-) , więc spokojni
                                                    > e można uznać , ze o pomoc też potrafi poprosić, jeśli będzie jej potrzebowal.
                                                    > Jeśli nie prosi, to znaczy to najprawdopodobniej, że chce sam uporać się z prob
                                                    > lemem.

                                                    Można uznać. Uznawaj. I pozwól innym uznawać że zaproponowanie pomocy nie jest "zawłaszaniem jego męskości". Chłopaki....jakbyście mieli kłopoty i kobieta by wam powiedziała .. jeśli będziesz chciał , to ja jestem obok i pomogę....to by was pozbawiała męskości?

                                                    > Wchodząc w rolę mamusi, czyli działając za niego, nie dajesz mu szansy, aby sam
                                                    > rozwiązał, sam naprawiał i sam ponosił konsekwencje swojego działania.

                                                    Ależ ja nie wchodzę w rolę mamusi i działam za niego. Deklaruję pomoc i zostawiam jemu decyzję czy chce ją przyjąć.

                                                    > Równocześnie chciałabyś , żeby mężczyzna był sprawczy : "Żeby mnie czymś zaskoc
                                                    > zył i mi zaimponował " (Twoje słowa ). On nie będzie nigdy sprawczy ponieważ na
                                                    > jpierw mamusia, a potem partnerka wyskakiwała z pomocą nieproszona ( organizowa
                                                    > ła, ułatwiała). Za to będzie się bał całe życie podejmować decyzję. To masz jak
                                                    > w banku.

                                                    No i znowu to samo....a ja się tyle napisałam że pomiędzy robieniem za kogoś, zawłaszczaniem, organizowaniem, ułatwianiem jest całe pole fajnych rzeczy. Ty na serio tylko zawsze po ekstremum musisz jechac? Szkoda moich palcy w takim razie;))

                                                    > Z moich obserwacji kobiety lecą pomagać mężczyźnie w dwóch przypadkach:

                                                    Lecą?

                                                    > 1. Same mają niskie poczucie wartości i chcą się kosztem mężczyzny dowartościow
                                                    > ać. Dlatego chętnie mu pokazują swoje umiejętności, najczęściej robiąc za niego
                                                    > . W końcu sa lepsze, to zrobią lepiej, czyż nie?
                                                    >
                                                    > 2. Nie wierzą, że mężczyzna może sam zrobić coś dobrze. Przeważnie to on robi z
                                                    > a wolno, niedokładnie, nie tak jak one by chciały. Czyli wybraly sobie tego wła
                                                    > śnie mężczyznę, ale równocześnie nie wierzą w niego. Nie wierzą w jego moc.
                                                    >
                                                    > Działanie zarówno 1 jak i 2 jest pokrętne, dlatego swoją nieczystą intencję kob
                                                    > ieta musi sprzedać mężczyźnie jako pomoc i troskę o niego.

                                                    Te straszne babska:)) No i mabelle na biało...

                                                    > Nie są do strawienia dla Ciebie, zapomniałaś dodać :-)

                                                    Myślę że poza mną jeszcze kilka osób Ci to komunikowało


                                                    Mabelle..kim jesteś i co chcesz dostać?:))))))) I co to znaczy że na dziś to robisz na dziś a jna jutro, to na jutro?
                                                    Wiem, wiem, próżny mój trud. Tak się tylko droczę;)
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 06.11.21, 20:10
                                                    zawle napisała:

                                                    > Ojojoj...znowu ten ton...ten świat pełen pojebanych ludzi....ludzi którym nie w
                                                    > yszło. Którzy nie mają prawa popełniać błędów i się na nich uczyć. Którzy oszuk
                                                    > ują samych siebie i nie uszczęsliwiają bliskich....I tu wchodzi mabelle.. cała
                                                    > na biało:))

                                                    Wciąż zastanawiam się o czym piszesz i co Cię tak rozjusza. Bo idąc Twoim tokiem rozumowania należy wszystko grzecznie zamieść pod dywan, nie wyciągać na światło dzienne trudnych emocji, nieczystych intencji, błędów. A już pod żadnym pozorem nie wolno pisać /zastanawiać się nad przyczynami rozpadu związków, czy totalną rozpierduchą jaką ludzie sobie fundują.
                                                    Piszę o kobietach, bo jestem kobietą. Bo bliski jest mi ich sposób patrzenia na świat. Przecież piszę też o sobie. I jestem również obserwatorem. W głowie mężczyzn nie siedzę, ale z nimi żyję na co dzień. Więc obserwuję ich zachowania, albo piszę o tym co sami mi mówią.
                                                    O co Ty się tak właściwie czepiasz? Że jestem pewna siebie? No chyba się nie spodziewasz, że będę pisać o tym czego nie jestem pewna :-)


                                                    > Można uznać. Uznawaj. I pozwól innym uznawać że zaproponowanie pomocy nie jest
                                                    > "zawłaszaniem jego męskości".


                                                    A w jakim celu tę pomoc mężczyźnie proponujesz? Czy nie czasem po to aby się mu pięknie zareklamować ? :-)
                                                    Koń jaki jest każdy widzi. Jeśli jesteś ogarniętą życiowo babką, dajesz sobie radę praktycznie na każdym polu (zakładam, że tak jest), to Twoja oferta pomocy mężczyźnie jest całkowicie zbędna. Tak uważam. Bo niby po co sugerować mu, że na wypadek gdyby jednak nie dał sobie rady, to "mamusia" pospieszy na pomoc? W jaki sposób ma go to zbudować? No chyba że myślisz o sobie, a nie o nim, to proponuj.


                                                    "Chłopaki....jakbyście mieli kłopoty i kobieta by
                                                    > wam powiedziała .. jeśli będziesz chciał , to ja jestem obok i pomogę....to by
                                                    > was pozbawiała męskości?

                                                    Zdecydowana większość mężczyzn, którym naprawdę zależy na kobiecie, chcą przychodzić do niej w swojej najlepszej wersji. I to widzę niemal powszechnie.
                                                    On może sobie pobełkotać sponiewierany w gronie kolegów, ale dla ważnej dla siebie kobiety jemu naprawdę chce się wysilić. Chce być dla niej, nie wiem jak to nazwać, bohaterem?
                                                    Przecież to jest jedna z ładniejszych męskich cech. I po co to psuć? :-)


                                                    > No i znowu to samo....a ja się tyle napisałam że pomiędzy robieniem za kogoś, z
                                                    > awłaszczaniem, organizowaniem, ułatwianiem jest całe pole fajnych rzeczy. Ty na
                                                    > serio tylko zawsze po ekstremum musisz jechac? Szkoda moich palcy w takim raz
                                                    > ie;))

                                                    Ależ ja Ci wierze. Przecież wszystkie Twoje związki byly udane, prawda? :-)

                                                    > Te straszne babska:)) No i mabelle na biało...

                                                    Szkoda, ze nie odniosłaś się metytorycznie do tego co napisałam. Przecież też masz kontakt z kobietami, prawdopodobnie nawet wiekszy niż ja. Archetyp troskliwej opiekunki ma też ciemną stronę. Jest to kontrola właśnie.

                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 07.11.21, 18:54
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > Wciąż zastanawiam się o czym piszesz i co Cię tak rozjusza.

                                                    na serio? Tyle razy jak chłopu na miedzy a Ty się zastanawiasz?

                                                    Bo idąc Twoim tokie
                                                    > m rozumowania należy wszystko grzecznie zamieść pod dywan, nie wyciągać na świa
                                                    > tło dzienne trudnych emocji, nieczystych intencji, błędów. A już pod żadnym poz
                                                    > orem nie wolno pisać /zastanawiać się nad przyczynami rozpadu związków, czy tot
                                                    > alną rozpierduchą jaką ludzie sobie fundują.

                                                    No można, a nawet trzeba, tylko nie z pozycji oświeconej przemawiajacej do tłumy debili.

                                                    > O co Ty się tak właściwie czepiasz? Że jestem pewna siebie? No chyba się nie sp
                                                    > odziewasz, że będę pisać o tym czego nie jestem pewna :-)

                                                    Sorryyyy..ale ja tewności siebie nie widzę. Bgz napisałą że jesteś przemocowa, dla mnie jesteś przerażona utratą kontroli, którą właśnie w taki sposób usiłujesz odzyskać. Fajnie że usiłujesz, fajnie że szukasz błędów. Tylko niepotrzebnie całej reszcie kobiet przypisujesz cechy, który nie mają być może. Jak świerzo wytrzeżwiały alkoholik widzący alkoholika w każdym kto wipił kieliszek wina.



                                                    > A w jakim celu tę pomoc mężczyźnie proponujesz? Czy nie czasem po to aby się mu
                                                    > pięknie zareklamować ? :-)

                                                    1. Bo sama miałam mam problemy z proszeniem o pomoc.
                                                    2. Bo mnie samą świadomość że ktoś stoi obok wzmacnia.
                                                    3. Bo chcę wypaść dobrze- pokazać się od jak najlepszej strony.
                                                    4. Bo w ten sposób buduję intymność - poprzez pokazanie że jestes dla mnie ważny.
                                                    5. Bo chcę pomóc człowiekowi w potrzebie- fajnie jest pomagać i myśleć o sobie dobrze.

                                                    A teraz je przeformułuję na Twoją modłę.
                                                    1. Bo jestem dysfunkcyjna i dysfunkcje przenoszę na innych.
                                                    2. Bo jestem słaba i chcę pomocy.
                                                    2. Bo chcę się wylansować.
                                                    4. Bo zawłaszczam i staram się być "nie do zastąpienia'
                                                    5. Bo może coś ugram.

                                                    Mogę dołożyć tysiac innych mniej i bardziej racjonalnych i nieracjonalnych, ładnych i brzydkich powodów...tylko pojawia się pytanie...czemu Ty doszukujesz się podłych intencji w zwykłym geście wyciągniętej ręki? Czemu w ogóle doszukujesz się intencji? I czy zdajesz sobie sprawę jakie to głupie- zakładać cudze intencje? I czy zdajesz sobie sprawę że większość ludzi po prostu cos robi, bo wynika to z ich odruchu, bez zastanawiaania się nad WŁASNYMI intencjami. Oni nie wiedzą, ale Ty wiesz? Czy zdajesz sobie sprawę że to podstawowy błąd w komunikacji który wyzwala agresję, manipulanctwo, bierność i całą resztę chujowych zachowań?


                                                    > Koń jaki jest każdy widzi. Jeśli jesteś ogarniętą życiowo babką, dajesz sobie r
                                                    > adę praktycznie na każdym polu (zakładam, że tak jest), to Twoja oferta pomocy
                                                    > mężczyźnie jest całkowicie zbędna.

                                                    To tylko twoje zdanie. I z tej pozycji możemy rozmawiać.

                                                    Tak uważam. Bo niby po co sugerować mu, że n
                                                    > a wypadek gdyby jednak nie dał sobie rady, to "mamusia" pospieszy na pomoc? W j
                                                    > aki sposób ma go to zbudować? No chyba że myślisz o sobie, a nie o nim, to prop
                                                    > onuj.

                                                    Mamusia? O tym piszę.....o tej pogardzie piszę. O tym ocenianiu innych. Jakie to słabe mabelle. I jakie przerażone.

                                                    > Zdecydowana większość mężczyzn, którym naprawdę zależy na kobiecie, chcą przych
                                                    > odzić do niej w swojej najlepszej wersji. I to widzę niemal powszechnie.
                                                    > On może sobie pobełkotać sponiewierany w gronie kolegów, ale dla ważnej dla sie
                                                    > bie kobiety jemu naprawdę chce się wysilić. Chce być dla niej, nie wiem jak to
                                                    > nazwać, bohaterem?
                                                    > Przecież to jest jedna z ładniejszych męskich cech. I po co to psuć? :-)

                                                    Nooo...przez około rok:)) Ale ile można chodzić w masce? Ile można być "najlepszą wersją siebie"? Dlatego ja nigdy nie bywam najlepszą wersją siebie. Od razu jestem zawle. Co ma się chłop potem rozczarować?

                                                    > Ależ ja Ci wierze. Przecież wszystkie Twoje związki byly udane, prawda? :-)

                                                    Do czasu mabelle:))

                                                    > Szkoda, ze nie odniosłaś się metytorycznie do tego co napisałam. Przecież też m
                                                    > asz kontakt z kobietami, prawdopodobnie nawet wiekszy niż ja. Archetyp troskliw
                                                    > ej opiekunki ma też ciemną stronę. Jest to kontrola właśnie.

                                                    Zawsze odnoszę się merytorycznie. Może nie w takim zakresie jakbyś chciała. Może zadajesz niewałsciwe pytania, albo w niewłaściwy sposób?:))
                                                    Archetyp troskliwej opiekunki powiedasz? Czyli coś innego niż archetyp troskliwego opiekuna? Ten damski mam ciemną stronę? Czy ten męski też ma ciemną stronę? I to jest kontrola? I ja mam się do tego odnieść merytorycznie? Od czego by tu zacząć..podwiajam rękawy:)) Tak, w jakimś procencie może tak być. Tyle że to już nie archetyp troskliwego/wej opiekuna/nki.
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 08.11.21, 07:13
                                                    zawle napisała:

                                                    > No można, a nawet trzeba, tylko nie z pozycji oświeconej przemawiajacej do tłum
                                                    > y debili.

                                                    Czujesz się jak debil? To nie jest mój problem, tylko Twój.


                                                    > Sorryyyy..ale ja tewności siebie nie widzę. Bgz napisałą że jesteś przemocowa,
                                                    > dla mnie jesteś przerażona utratą kontroli, którą właśnie w taki sposób usiłuje
                                                    > sz odzyskać. Fajnie że usiłujesz, fajnie że szukasz błędów. Tylko niepotrzebnie
                                                    > całej reszcie kobiet przypisujesz cechy, który nie mają być może. Jak świerzo
                                                    > wytrzeżwiały alkoholik widzący alkoholika w każdym kto wipił kieliszek wina.

                                                    Jeśli przyjmiemy, ze celem życia jest wzrost/ rozwój, a ja takie założenie przyjęłam, to logiczne wydaje się zbieranie informacji i ich analizowanie. Poza tym męska część mojej energii uwielbia naprawiać i rozwiązywać problemy. Ot i cała tajemnica :-)


                                                    > Mogę dołożyć tysiac innych mniej i bardziej racjonalnych i nieracjonalnych, ład
                                                    > nych i brzydkich powodów...tylko pojawia się pytanie...czemu Ty doszukujesz się
                                                    > podłych intencji w zwykłym geście wyciągniętej ręki? Czemu w ogóle doszukujesz
                                                    > się intencji? I czy zdajesz sobie sprawę jakie to głupie- zakładać cudze inten
                                                    > cje? I czy zdajesz sobie sprawę że większość ludzi po prostu cos robi, bo wynik
                                                    > a to z ich odruchu, bez zastanawiaania się nad WŁASNYMI intencjami. Oni nie wie
                                                    > dzą, ale Ty wiesz? Czy zdajesz sobie sprawę że to podstawowy błąd w komunikacji
                                                    > który wyzwala agresję, manipulanctwo, bierność i całą resztę chujowych zachowa
                                                    > ń?

                                                    Trochę to nielogiczne, bo z jednej strony, jak piszesz, nikt się nie zastanawia nad własnym postępowaniem, a z drugiej strony przychodzi np. na forum o braku seksu zdziwiony/a, że go partner/ka nie chce.
                                                    Czyli co, fajnie być szczęśliwym w życiu, ale to szczęście ma się samo zrobić?


                                                    > Mamusia? O tym piszę.....o tej pogardzie piszę. O tym ocenianiu innych. Jakie t
                                                    > o słabe mabelle. I jakie przerażone.

                                                    Przestan histeryzować, bo to się już śmieszne robi :-)
                                                    Seks, jego ilość i jakość w związku jest efektem polaryzacji. Jeśli wejdę w rolę nadzorującej, zlecającej mężczyźnie zadania i jeszcze rozliczającej go z tych zadań, w rolę opiekunki i wychowawczyni, to zmieniam swoją polaryzację. Nie jestem już partnerką, w ładnej kobiecej energii, tylko jestem matką, bo to matka poucza i instruuje swojego synka, i się nim opiekuje. Seks zdycha, bo z synkiem seksu się nie uprawia. I analogicznie- jeśli mężczyźna nie czuje się mężczyzną, tylko chłopcem, którym trzeba się opiekować, to też nie będzie bzykać swojej matki. Nie będzie też bzykać "córeczki", bo i w te rolę czasem kobiety wchodzą.
                                                    To wszystko odbywa się oczywiście na subtelnym, nieuświadomionym poziomie.



                                                    > Nooo...przez około rok:)) Ale ile można chodzić w masce? Ile można być "najleps
                                                    > zą wersją siebie"? Dlatego ja nigdy nie bywam najlepszą wersją siebie. Od razu
                                                    > jestem zawle. Co ma się chłop potem rozczarować?

                                                    Nie pleć bzdur. Nie po to ludzie się rozwijają, zeby być "gorszą wersją siebie". Rozwój zakłada wzrost. No chyba że uznajesz, że to świat ma się przystosować do Ciebie, to wtedy fakt, stoisz w miejscu. Wtedy możesz sie spotykać z psiapsiółami i do usranaj smierci pierdzielić jacy to faceci są beznadziejni. Twoje święte prawo.
                                                    Jeśli zamieniam np. niesprzyjające mi przekonania na lepsze, te które mi służą, to moi bliscy tylko na tym skorzystają. No i najważniejsze - jako kobieta mam o wiele większą możliwość wpływania na dynamikę relacji z mężczyzną, niż on ma. To też jest prawda. Nie uważam, żeby był to jakiś ciężki i trudny obowiązek dla mnie.



                                                    > Archetyp troskliwej opiekunki powiedasz? Czyli coś innego niż archetyp troskliw
                                                    > ego opiekuna? Ten damski mam ciemną stronę? Czy ten męski też ma ciemną stronę?
                                                    > I to jest kontrola? I ja mam się do tego odnieść merytorycznie? Od czego by tu
                                                    > zacząć..podwiajam rękawy:)) Tak, w jakimś procencie może tak być. Tyle że to
                                                    > już nie archetyp troskliwego/wej opiekuna/nki.

                                                    Mogłabyś sprawdzic sobie definicję archetypu, ale pewnie Ci się nie chce ;-)
                                                    Tylko od nas zależy jak archetyp w naszym zyciu się realizuje, czy wybieramy jego jasną stronę czy ciemną.

                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 08.11.21, 15:48
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > Czujesz się jak debil? To nie jest mój problem, tylko Twój.
                                                    > Przestan histeryzować, bo to się już śmieszne robi :-)
                                                    > Nie pleć bzdur.


                                                    Przytulam.
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 19:19
                                                    zawle napisała:

                                                    > Dlatego poprosiłam o konkret. Nie napisałaś. E tam zaraz mnie denerwuje. Denerw
                                                    > uje mnie że piszesz bełkotem:))

                                                    Oczywiście ze napisałam. Pisałam to wielokrotnie, że nie ma niczego przypadkowego w doborze partnerów seksualnych. Równie nieprzypadkowe jest, że zakochujemy się "według klucza"i napisałam też czemu tak jest. Podałam powody dlaczego oczekiwanie "spełniania potrzeb" jest nierealne.
                                                    Mało Ci jeszcze? :-)
                                                    O przekonaniach pewnie nawet nie przeczytałaś.
                                                    Poza tym, mnie jest szkoda czasu na podśmiechujki z facetów, serio.


                                                    > Na serio musisz się wspierać na autorytetach? Słabiutko.....poproszę po raz wtó
                                                    > ry o konkret.

                                                    Nazwij to jak chcesz, jest mi to obojętne. Odkąd jednak zaczęłam kwestionować wszystkie "prawdy", sięgać do różnorodnej wiedzy, a także bacznie się przyglądać ludziom i mechanizmom jakim ci ludzie ulegają , również jakimi sama ulegam, moje życie diametralnie się zmieniło. Nie tylko w kwestii związków, relacji, emocji, ale też np. finansów.
                                                    Dlatego nie przekonuje mnie Twoje "bo ja chcę, a nawet wymagam, żeby było miło". Takie twierdzenia nie są mi do niczego potrzebne.
                                                    Jak bedziesz miala jakiś fajny, ciekawy temat to chętnie podyskutuję. Przekomarzanki mnie nie interesują :-)

                                                  • joanna-kossowska Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 19:35
                                                    mabelle2000 napisała:

                                                    > Przekomarzanki mnie nie interesują :-)

                                                    Jeśli to oznacza, moja-nie-piękna, że przestaniesz wygłaszać mowy tronowe z wysokości oświeconego autorytetu, to cuda się jednak zdarzają!
                                                    Alleluja!
                                                    Chwalmy, podskakując, wszystkie twoje bogi i bóstwa, jeśli w ogóle masz jakieś, poza sobą! 🤣

                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 19:41
                                                    mabelle2000 napisała:
                                                    > Oczywiście ze napisałam. Pisałam to wielokrotnie, że nie ma niczego przypadkowe
                                                    > go w doborze partnerów seksualnych. Równie nieprzypadkowe jest, że zakochujemy
                                                    > się "według klucza"i napisałam też czemu tak jest. Podałam powody dlaczego ocz
                                                    > ekiwanie "spełniania potrzeb" jest nierealne.
                                                    > Mało Ci jeszcze? :-)
                                                    > O przekonaniach pewnie nawet nie przeczytałaś.
                                                    > Poza tym, mnie jest szkoda czasu na podśmiechujki z facetów, serio.
                                                    > ry o konkret.
                                                    > Nazwij to jak chcesz, jest mi to obojętne. Odkąd jednak zaczęłam kwestionować w
                                                    > szystkie "prawdy", sięgać do różnorodnej wiedzy, a także bacznie się przyglądać
                                                    > ludziom i mechanizmom jakim ci ludzie ulegają , również jakimi sama ulegam, mo
                                                    > je życie diametralnie się zmieniło. Nie tylko w kwestii związków, relacji, emoc
                                                    > ji, ale też np. finansów.
                                                    > Dlatego nie przekonuje mnie Twoje "bo ja chcę, a nawet wymagam, żeby było miło"
                                                    > . Takie twierdzenia nie są mi do niczego potrzebne.
                                                    > Jak bedziesz miala jakiś fajny, ciekawy temat to chętnie podyskutuję. Przekomar
                                                    > zanki mnie nie interesują :-)
                                                    >

                                                    Kim jesteś i czego potrzebujesz mabelle.
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 19:43
                                                    zawle napisała:
                                                    > Kim jesteś i czego potrzebujesz mabelle.


                                                    cofnij..kim jesteś i co chciałabyś dostać..bo nam się znowu nogi rozjadą:)
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 21:04
                                                    zawle napisała:

                                                    > zawle napisała:
                                                    > > Kim jesteś i czego potrzebujesz mabelle.
                                                    >
                                                    >
                                                    > cofnij..kim jesteś i co chciałabyś dostać..bo nam się znowu nogi rozjadą:)

                                                    O, może skończy się walka w kisielu i zacznie rozmowa. Robię popcorn.
                                                    I nie mówi się rozjadą tylko rozłożą:P
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 21:17
                                                    lybbla napisał:
                                                    > O, może skończy się walka w kisielu i zacznie rozmowa. Robię popcorn.
                                                    > I nie mówi się rozjadą tylko rozłożą:P

                                                    Nie byłbyś prześmiewczym obserwatorem, gdybyś nie sprowadzał kobiet co szuflady ze straponami.
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 22:14
                                                    zawle napisała:


                                                    > Nie byłbyś prześmiewczym obserwatorem, gdybyś nie sprowadzał kobiet co szuflady
                                                    > ze straponami.

                                                    Jeśli znajdziecie wspólnego wroga to się może dogadacie;) Moje zainteresowanie zawartością szuflady to pikuś przy Twoim niedostrzeganiu jeźdźcow apokalipsy, których dostrzega Twój obecny. A już jego odwoływanie się do Twojej przyzwoitości to czarny humor w najlepszym wydaniu. :)
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 22:26
                                                    lybbla napisał:
                                                    > Jeśli znajdziecie wspólnego wroga to się może dogadacie;) Moje zainteresowanie
                                                    > zawartością szuflady to pikuś przy Twoim niedostrzeganiu jeźdźcow apokalipsy, k
                                                    > tórych dostrzega Twój obecny. A już jego odwoływanie się do Twojej przyzwoitośc
                                                    > i to czarny humor w najlepszym wydaniu. :)

                                                    No popatrz...jak szybko zszedłeś z fotelika komentatora do kadzi z kiślem:))
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 22:43
                                                    zawle napisała:

                                                    >
                                                    > No popatrz...jak szybko zszedłeś z fotelika komentatora do kadzi z kiślem:))
                                                    >

                                                    Chciałem zacząć od kisielu ale znów forma mnie poniosła i charakteryzowalem się na wroga publicznego wobec którego jednoczą się miliony. :)

                                                    To jak tam, Twoja szuflada zieje pustkami czy pęka w szwach?

                                                    I na ile szacujesz czas trwania Twojej obecnej relacji?
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 22:57
                                                    lybbla napisał:

                                                    > Chciałem zacząć od kisielu ale znów forma mnie poniosła i charakteryzowalem się
                                                    > na wroga publicznego wobec którego jednoczą się miliony. :)

                                                    Nie rób scen:)) Wszak z mabelle (chyba?) obie nie kupujemy Ciebie jako dobrego męża, tatusia, kochanka?

                                                    > To jak tam, Twoja szuflada zieje pustkami czy pęka w szwach?

                                                    Moja szuflada zieje pustkami. Ta w głowie jest pełna. Nie mam garnka do gotowania jajek, ryżu i co tam jeszcze kobiety kolekcjonują w kuchni. Taki prostak ze mnie, że wystarczy mi sam chłop.

                                                    > I na ile szacujesz czas trwania Twojej obecnej relacji?

                                                    Na tyle na iloe rokuje:)) A że nie jestem zakochana, może skończy się ślubem? ;)
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 27.10.21, 23:30
                                                    zawle napisała:

                                                    >
                                                    > Nie rób scen:)) Wszak z mabelle (chyba?) obie nie kupujemy Ciebie jako dobrego męża, tatusia, kochanka?

                                                    Przyganial kocioł garnkowi:) To może dziadkiem będę takim jak Ty babcią? :p
                                                    Ale pukanie Twoje do obozu mabelle znajduje z radością. :*

                                                    > Moja szuflada zieje pustkami. Ta w głowie jest pełna. Nie mam garnka do gotowan
                                                    > ia jajek, ryżu i co tam jeszcze kobiety kolekcjonują w kuchni. Taki prostak ze
                                                    > mnie, że wystarczy mi sam chłop.

                                                    Można się było domyślić po reakcji na temat szuflad. Szuflady natychmiast należało zdyskredytowac, przeciwstawiając im sielski obrazek, wyższości naturyzmu nad zgniłymi wynalazkami początku milenium. :)


                                                    > Na tyle na iloe rokuje:)) A że nie jestem zakochana, może skończy się ślubem? ;
                                                    > )

                                                    Klasyczna ucieczka do przodu ;)
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 28.10.21, 07:33
                                                    lybbla napisał:
                                                    > Przyganial kocioł garnkowi:) To może dziadkiem będę takim jak Ty babcią? :p
                                                    > Ale pukanie Twoje do obozu mabelle znajduje z radością. :*

                                                    Żle to sformułowałam:(( Przepraszam. Nie wiem jakim jesteś ojcem. Po wpisach z forum zakładam że możesz stwarzać córce fajne warunki do stawania się świadomą kobietą. Nabijam się tylko z tego że wykorzystujesz ją nadal jako argument dla swojej sytuacji, gdie gownym jest to, że jest Ci wygodnie.
                                                    Co do mojego babciowania...tu sprawdzają się wszystkie teorie:)) Wnusia jest moim mentalnym klonem. Mój charakterek, kinestetyczka jak ja, podobna fizycznie. Do tego mnie uwielbia. Kocha jak nikt dotąd. Mam bardzo łatwe zadanie- kochać ją na zabój.

                                                    > Można się było domyślić po reakcji na temat szuflad. Szuflady natychmiast należ
                                                    > ało zdyskredytowac, przeciwstawiając im sielski obrazek, wyższości naturyzmu na
                                                    > d zgniłymi wynalazkami początku milenium. :)

                                                    A gdzie tam:)) Raczej wolę słowika niż jego mechaniczną atrapę. Z wielu powodów. Ale żeby zaraz oburzenie? Żle umiejscowiłeś środek cięzkości.

                                                    > Klasyczna ucieczka do przodu ;)

                                                    Jak już to ucieczka w sarkazm.
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 05.11.21, 19:06
                                                    zawle napisała:

                                                    > Żle to sformułowałam:(( Przepraszam. Nie wiem jakim jesteś ojcem.

                                                    O opinie pytaj młode i kochanki:) Od siebie powiem, że niezmiennie zakochanym.
                                                    Dwie największe przygody mego życia.

                                                    > Po wpisach z
                                                    > forum zakładam że możesz stwarzać córce fajne warunki do stawania się świadomą
                                                    > kobietą.

                                                    Nie wiem co znaczy ,,świadoma kobieta''. Raczej jestem za tym by nieświadomie popełniały swoje
                                                    błędy, by czerpały z życia garściami, jam jest poduszka by sobie zbytnio rzyci nie poobtłukiwały.

                                                    > Nabijam się tylko z tego że wykorzystujesz ją nadal jako argument dla
                                                    > swojej sytuacji, gdie gownym jest to, że jest Ci wygodnie.

                                                    Ja nie z tych co na Cypr ani inne Australie czy Islandie uciekają. Do wygodnictwa mi daleko.
                                                    Ale tak czas swój szanuję i w sztormy się pcham sporadycznie.

                                                    > Co do mojego babciowania...tu sprawdzają się wszystkie teorie:)) Wnusia jest mo
                                                    > im mentalnym klonem. Mój charakterek, kinestetyczka jak ja, podobna fizycznie.
                                                    > Do tego mnie uwielbia. Kocha jak nikt dotąd. Mam bardzo łatwe zadanie- kochać j
                                                    > ą na zabój.

                                                    A teraz sobie wyobraź, że to Cię omija bo za Panem pojechałaś do Australii.
                                                    Moje charakterki, moje wady i do tego jeszcze ta mnogość zalet <3


                                                    > A gdzie tam:)) Raczej wolę słowika niż jego mechaniczną atrapę. Z wielu powodów
                                                    > . Ale żeby zaraz oburzenie? Żle umiejscowiłeś środek cięzkości.

                                                    A teraz sobie wyobraź, że Pani lubi mieć dwie dziuple zajęte a słowik tylko jeden. I co?
                                                    Środek ciężkości jest wtedy zupełnie gdzie indziej.

                                                    > Jak już to ucieczka w sarkazm.

                                                    I ja poza sarkazm wyjść nie zamierzałem.
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 06.11.21, 13:27
                                                    lybbla napisał:

                                                    > O opinie pytaj młode i kochanki:)

                                                    Mam pytać twoje kochanki jakim jesteś ojcem???? Napisz o tym cos więcej;))


                                                    > Nie wiem co znaczy ,,świadoma kobieta''. Raczej jestem za tym by nieświadomie p
                                                    > opełniały swoje
                                                    > błędy, by czerpały z życia garściami, jam jest poduszka by sobie zbytnio rzyci
                                                    > nie poobtłukiwały.

                                                    Nieświadome popełnianie błędów. Co zdanie to zagadka....

                                                    > Ja nie z tych co na Cypr ani inne Australie czy Islandie uciekają. Do wygodnict
                                                    > wa mi daleko.
                                                    > Ale tak czas swój szanuję i w sztormy się pcham sporadycznie.

                                                    Wygoda niejedno ma imię..dla jednych to Cypr, dla innych nie pchanie się w sztormy.


                                                    > A teraz sobie wyobraź, że to Cię omija bo za Panem pojechałaś do Australii.
                                                    > Moje charakterki, moje wady i do tego jeszcze ta mnogość zalet <3

                                                    Jakbym chciała to bym pojechała.....nadal byłabym babcią, tylko mniej dostępną.

                                                    > A teraz sobie wyobraź, że Pani lubi mieć dwie dziuple zajęte a słowik tylko jed
                                                    > en. I co?
                                                    > Środek ciężkości jest wtedy zupełnie gdzie indziej.

                                                    Drugi prawdziwy słowik? Albo taki co ogarnie dwie dziuple?
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 07.11.21, 22:31
                                                    zawle napisała:

                                                    > Mam pytać twoje kochanki jakim jesteś ojcem???? Napisz o tym cos więcej;))

                                                    Jeśli masz taką potrzebę to Ci bronić nie będę. Pytaj więc do woli, może usłyszysz odpowiedź,
                                                    albo w końcu dotrze, że źle adresujesz pytania;)

                                                    > Nieświadome popełnianie błędów. Co zdanie to zagadka....

                                                    Bez mojego uświadamiania, bo radocha z popełnianych wtedy mniejsza.

                                                    > Wygoda niejedno ma imię..dla jednych to Cypr, dla innych nie pchanie się w sztormy.

                                                    Otóż to, i w kategorii wygodnictwo nie masz na forum sobie równych.

                                                    > Jakbym chciała to bym pojechała.....nadal byłabym babcią, tylko mniej dostępną.

                                                    Tyle, że Ci się nie chce i w ogóle to zarobiona jesteś :P
                                                    I nie, nie byłabyś taką babcią jaką jesteś teraz.

                                                    > Drugi prawdziwy słowik? Albo taki co ogarnie dwie dziuple?

                                                    Odporna na wiedzę trudna do porąbania.
                                                    Ale doświadczenie ze słowikiem w ciaśniejszej dziupli masz czy tylko tak teoretycznie?
                                                    A wybór między kołkiem a palcem tamże gdy słowik się pławi w rozkoszy doceniasz?
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 07.11.21, 22:57
                                                    lybbla napisał:
                                                    > Jeśli masz taką potrzebę to Ci bronić nie będę. Pytaj więc do woli, może usłysz
                                                    > ysz odpowiedź,
                                                    > albo w końcu dotrze, że źle adresujesz pytania;)

                                                    słabo się wywinales... adresy to ty podajesz

                                                    > Otóż to, i w kategorii wygodnictwo nie masz na forum sobie równych.

                                                    za tytuły i hołdy dziękuję...kwiatow nie lubię i calowania raczek

                                                    > Tyle, że Ci się nie chce i w ogóle to zarobiona jesteś :P

                                                    tyle że nie było powodu żeby wybierać pomiędzy byciem z chłopem a wnusia.

                                                    > I nie, nie byłabyś taką babcią jaką jesteś teraz.

                                                    no pewnie ze nie byłabym taka ale nadal byłabym.
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 09:12
                                                    zawle napisała:


                                                    > słabo się wywinales... adresy to ty podajesz

                                                    Postawic faceta w absurdalnej sytuacji a na koniec stwierdzić, że się słabo wywinął. Keep going.

                                                    > za tytuły i hołdy dziękuję...kwiatow nie lubię i calowania raczek

                                                    Tytuł dzierż z honorem, o kwiatach zapomnij, przywidzialy Ci się.


                                                    > tyle że nie było powodu żeby wybierać pomiędzy byciem z chłopem a wnusia.


                                                    Główne kryterium poszukiwawcze znamy, musi być z tej samej ulicy. Innymi słowy zasiedziałam się i do Australii to ja się nie nadaję.

                                                    > no pewnie ze nie byłabym taka ale nadal byłabym.

                                                    Co to za babcia, która jest nieobecna.
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 09:33
                                                    lybbla napisał:
                                                    > Postawic faceta w absurdalnej sytuacji a na koniec stwierdzić, że się słabo wyw
                                                    > inął. Keep going.

                                                    czemu w absurdalnej? wymsklo ci się. rozumiem. nie mogę, mam córkę. stary chwyt zdradzaczy. mam nadzieję że nie dobrych ojców.

                                                    > Tytuł dzierż z honorem, o kwiatach zapomnij, przywidzialy Ci się.

                                                    dbanie o siebie... dbam, dbam i oszukuje innych, dbam kosztem innych

                                                    > Główne kryterium poszukiwawcze znamy, musi być z tej samej ulicy. Innymi słowy
                                                    > zasiedziałam się i do Australii to ja się nie nadaję.

                                                    ja też nie bardzo. chodzi mi o to że można nie moc się spotkać osobiście i nadal pielęgnować więź a można kogoś porzucić....patrz cypr
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 20:07
                                                    zawle napisała:

                                                    > czemu w absurdalnej? wymsklo ci się. rozumiem. nie mogę, mam córkę. stary chwyt
                                                    > zdradzaczy. mam nadzieję że nie dobrych ojców.

                                                    Raczej mnie się nie wymskło, bo kulami to nawet w płot nie trafiasz. Innymi słowy masz jakieś skażone katolibanem pojęcie o świecie, zalecam podróże i rozmowy z tubylcami. Może Francja najpierw?
                                                    Otóż mogę. Mam córkę więc tydzień urlopu odpada a reszta urlopu gdziekolwiek najchętniej w łóżku.
                                                    Stosuję nowe chwyty zdradzaczy podtrzymując swoją opinię o Tobie, że wyobraźnię masz mizerną.

                                                    > dbanie o siebie... dbam, dbam i oszukuje innych, dbam kosztem innych

                                                    Ja się daję wykorzystywać. Mam nadmiar to się dzielę.

                                                    > ja też nie bardzo. chodzi mi o to że można nie moc się spotkać osobiście i nada
                                                    > l pielęgnować więź a można kogoś porzucić....patrz cypr

                                                    Tyle, że ,,można nie moc się spotkać osobiście i nada l pielęgnować więź'' brzmi jak naklejanie plastra na cypr.
                                                    Natomiast słowa o miłości na zabój dwóch kinestyczek można czytać godzinami ku pokrzepieniu, piękna sprawa:)
                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 22:10
                                                    lybbla napisał:
                                                    > Stosuję nowe chwyty zdradzaczy podtrzymując swoją opinię o Tobie, że wyobraźnię
                                                    > masz mizerną.

                                                    Mam mizerną praktykę....gdzie mi tam do Ciebie.
                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 23:00
                                                    zawle napisała:

                                                    > Mam mizerną praktykę....gdzie mi tam do Ciebie.

                                                    To ile tego węgla przewaliłaś? Bo mam wrażenie, że co się schylę to samorodek, więc ma praktyka z wunglem żadna;)

                                                  • zawle Re: Misleading Komunikacji 10.11.21, 10:11
                                                    lybbla napisał:
                                                    > To ile tego węgla przewaliłaś? Bo mam wrażenie, że co się schylę to samorodek,
                                                    > więc ma praktyka z wunglem żadna;)

                                                    Nawet się porządnie nie zabrałam:)) Po 7 latach "małżeństwa" bez seksu i bez rozmowy oficjalnie zaczęłam mieć "kochanka". Oficjalnie, bo mąż dowiedział się jako drugi ( jako pierwszy kochanek). A Ty jak ten węgiel z samorodkami przewalasz i te samorodki znajdujesz to się upierdolisz, czy też "cały na biało"?
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 06.11.21, 20:15
                                                    lybbla napisał:

                                                    > jam jest poduszka by sobie zbytnio rzyci
                                                    > nie poobtłukiwały.

                                                    Czyli wynika z tego, ze najważniejszą ojcowską rolą jest czekać na nieszczęście, które być może nigdy nie nadejdzie? :-)

                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 07.11.21, 22:40
                                                    mabelle2000 napisała:

                                                    > Czyli wynika z tego, ze najważniejszą ojcowską rolą jest czekać na nieszczęście
                                                    > , które być może nigdy nie nadejdzie? :-)

                                                    Tobie Mabelle to tylko nieszczęścia w głowie.
                                                    Ja raczej o tym, że warto popchać wózek we dwoje gdy ten za ciężki jest.
                                                    A jak wózek przygniecie bo siama chcię, to spod wózka wyciągnąć.
                                                    I nie nieszczęście tylko zwykła katastrofa, klęska.
                                                    Bo z klęsk się podnosimy a po katastrofach tańczymy na plaży. :*
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 08.11.21, 07:31
                                                    lybbla napisał:


                                                    > Tobie Mabelle to tylko nieszczęścia w głowie.

                                                    Przeciwnie, myślę o samych szczęśliwych rzeczach i wierzę, że tylko takie będą się wydarzać :-)
                                                    Mam natomiast świadomość, ze ludzi słabych i biernych nie prosi się o pomoc. Co z tego że zadeklaruję pomoc, jeśli w chwili próby zabraknie mi umiejętności?

                                                    > Ja raczej o tym, że warto popchać wózek we dwoje gdy ten za ciężki jest.
                                                    > A jak wózek przygniecie bo siama chcię, to spod wózka wyciągnąć.
                                                    > I nie nieszczęście tylko zwykła katastrofa, klęska.
                                                    > Bo z klęsk się podnosimy a po katastrofach tańczymy na plaży. :*

                                                    :-)
                                                    Mój "wymarzony"ojciec, czyli jego wizja stworzona w mojej wyobraźni, to wcale nie jest ktoś kto pomaga i czyni moje życie łatwiejszym. To jest ktoś, kto absolutnie we mnie wierzy, w moją kreatywność, odwagę, w moje umiejętności.
                                                    Idealny ojciec, gdyby istniał, byłby moim najwierniejszym fanem, a nie największym pomocnikiem :-)

                                                  • lybbla Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 09:42
                                                    mabelle2000 napisała:

                                                    > Przeciwnie, myślę o samych szczęśliwych rzeczach i wierzę, że tylko takie będą się wydarzać :-)

                                                    Ja Ci powiem, że jednak różowe chmurki to stan umysłu i to cholernie zarazliwy;)


                                                    > Mam natomiast świadomość, ze ludzi słabych i biernych nie prosi się o pomoc. Co z tego że zadeklaruję pomoc, jeśli w chwili próby zabraknie mi umiejętności?

                                                    To deklaruj pomoc w tym w czym jesteś gigantem. Jaki problem.

                                                    > :-)
                                                    > Mój "wymarzony"ojciec, czyli jego wizja stworzona w mojej wyobraźni, to wcale n
                                                    > ie jest ktoś kto pomaga i czyni moje życie łatwiejszym. To jest ktoś, kto absol
                                                    > utnie we mnie wierzy, w moją kreatywność, odwagę, w moje umiejętności.
                                                    > Idealny ojciec, gdyby istniał, byłby moim najwierniejszym fanem, a nie najwięks
                                                    > zym pomocnikiem :-)

                                                    I tak się nakłada na dzieciaki ciężary, których nie są w stanie udźwignąć. Rolą rodzica jest być. I genralnie tańczyć. Odtańczyć taniec zwycięstwa po sukcesie, jako kibic gabarytowo największy. Wyciągac gdy po szyję wpadnie w bagno, po wyciągnięciu błotny taniec oczywiście.

                                                    Optymizm rozumiem, negowanie istnienia Buki już nie:)
                                                  • mabelle2000 Re: Misleading Komunikacji 09.11.21, 09:59
                                                    lybbla napisał:

                                                    > Ja Ci powiem, że jednak różowe chmurki to stan umysłu i to cholernie zarazliwy;
                                                    > )

                                                    To prawda :-)


                                                    > To deklaruj pomoc w tym w czym jesteś gigantem. Jaki problem.
                                                    >

                                                    Był kiedyś taki czas w moim życiu, że absolutnie na żadnym polu nie byłabym w stanie udzielić pomocy. Tak to oceniam z perspektywy czasu. Smutne to było.


                                                    > I tak się nakłada na dzieciaki ciężary, których nie są w stanie udźwignąć.

                                                    Nawet nie zauważyłeś, ze napisałam Ci to z perspektywy córki. Tego co ja bym chciała dostać od swojego ojca :-)


                                                    Rolą
                                                    > rodzica jest być. I genralnie tańczyć. Odtańczyć taniec zwycięstwa po sukcesie
                                                    > , jako kibic gabarytowo największy. Wyciągac gdy po szyję wpadnie w bagno, po w
                                                    > yciągnięciu błotny taniec oczywiście.

                                                    Pisałeś niedawno o wózku , ktory we dwoje łatwiej się ciągnie.

                                                    > Optymizm rozumiem, negowanie istnienia Buki już nie:)

                                                    Nasze dzieci tworzą swoje plemię. Nowe plemię, za które sami są odpowiedzialni. My, czyli stare dziady powinniśmy przede wszystkim zająć pozycję życzliwego obserwatora i troszczyć się, pielęgnować swoje szczęśliwe życie. Jeśli tego nie zrobimy, to dzieciaki ciągle będą martwić się o nas. A tego wolałabym uniknąć. Tak to widzę :-)