Dodaj do ulubionych

bez "do końca" nie ma sensu???

14.08.06, 17:25
jestem 10 lat w szczęśliwym związku, a od 2 lat mężatką (razem z mezem nie
mielismy wcześniej żadnych partnerów (-ek)).
od dłuzszego czasu mamy problem, który zaczyna przybierać coraz większy
rozmair, o ile na poczatku były rozmowy i próby wyjasniania to teraz kończy
sie na awanturach i cichych dniach
mój mąż uwielbia miłosć francuską
ja takze i jak on mi to robi i jak ja robie to jemu
tylko, że problem polega na tym, ze wg niego ja to xle robię ponieważ:
1) za płytko wsadzam go do ust, on twierdzi, ze czuje wyraźnie tylko jakieść
2-3 cm na trzonie, a ja nie jestem w stanie długo trzymać w ustach i
manewrować językiem i wargami całego żolędzia + te 2-3 cm , po prostu się
dławię, a on twierdzi ze pieszczenie samego żołędzia nic nie daje bo
mężczyzna tam nic nie czuje. Czy to w ogóle jest prawda? zawsze mi się
wydawało, ze najczulszy jest właśnie czubek penisa i jego pieszczenie i
lizanie i wkładanie do buzi aż po pocżatek trzonu sprawia największą
przyjemnosć???
2) każda ":sesja robienia loda" trwa ok 20-25 minut, on twierdzi ze to moja
wina no bo własnie nie pieszczę go tak jak powinnam czyli patrz pkt 1)
3) nie chce bym pomagała sobie ręka myślałam ze to pomoze - tj. będę
równocześnie pieścić go i lizać po żołędziu i wkłądać do buzi aż po trzonek
a równocześnie ruszac reka skoro najwrażliwsze jest na trzonie, ale on tak
nie lubi - on po prostu chce żebym włozyła całego aż po gardło chyba do ust
ale tak przecież nie jestem w stanie ruszać jezykiem i wargami nie mówiac o
ssaniu bo dotykając podniebienie, mam ochotę wymiotować!
4) on koniecznie chce spuścic mi się w usta. Najpierw twierdził, ze nie chce
mi mówić kiedy się zbliza orgazm bo wtedy bym przerwała i on nie byby do
końca usatysfakcjonowany. Lizę i całuję go więc do końca a jak zje że sie
zbliza orgazm, to lizę go tak barzdiej po boku, bo nie chcę zeby mi sie
spuszczał w usta - czy to jest coś nienormalnego ze nie mam ochoty łykać jego
spermy??? on uważa ze przesadzam, ze wszystkei kobiety tak robią... nie wiem,
nie gadałam z koleżankami na ten temat, czy tylko ja mam jakieś opory?
wytrysk ma na brzuch, co za róznica czy kończy na brzuchu czy w moich ustach?
czy orgazm jest przez to gorszy>? on uważa ze bez takiego końca to cały oral
wogóle nie ma sensu...
I w ogóle oral nie ma sensu jeżeli ja nie spełnię powyższych wymagań, że to
minimum i że sie bezsensownie i złośliwie upieram, a on nie ma w życiu tego
co dla iego w seksie najważniejsze.
Już nie wiem jak z nim rozmawiać bo kazda rozmowa konczy sie awanturą i
wyzywaniem mnie od upartych cnotek, i ze inni koledzy to mają dobrze bo żony
im robią tak jak oni lubią a on jest skazany na mnie i ciągle wypytuje czy to
się kiedys zmieni.
Jestem juz zmęczona, czy to wszystko jest normalne? przecież jestęmy młodym
małzeństwem, mozemy i lubimy się kchać, uwielbiam go pieścic, uwielbiam jak
on mi to robi (mi wystarcza 2-3 minutki jak mnie tam lize). Chce zeby mu było
dobrze, tylko naprawdę te jego wymagania są dla mnie niemozliwe do spełnienia.
Obserwuj wątek
    • anula36 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 18:21
      cos mi sie wydaje ze twoj maz sie za duzo pornosow naogladal a poniewaz nie ma
      innych realnych dowiadczen wydaje mu sie ze zoladz w zoladku to normalna
      pozycja.

      Skazany na Ciebie ..czad. Wiesz co ja bym zrobila? Kupila wibrator wersja XXL i
      kazala mu zaprezentowac wersje " glebokie gardlo" intruktazowo dla Ciebie
      oczywiscie- jakby sie zrzygal po
      raz 3 moze cos by dotarlo do glowy, nie tylko do glowki.
      • zlota-puma Anula, aleś mnie ubawiła :))) 14.08.06, 18:31
        sto procent racji, popieram i autorce postu doradzam dokładnie to samo :)))

        • lolant Re: Anula, aleś mnie ubawiła :))) 14.08.06, 18:37
          Rady koleżanek całkiem słuszne , rzeczywiście jeśli będzie się opierał na
          przechwałkach swoich znajomych , którzy bądzmy szczerzy lubią bardzo takie
          sprawy ubarwiać , nie dojdziecie do porozumienia.Jeśli któraś kobieta lubi się
          dławić i łykać spermę ,niech sobie łyka , ale nie masz zupełnie obowiązku tego
          robić , tym bardziej, że Cię pociąga na wymioty . Ja sobie tego nie wyobrażam,
          chociaż miłość francuska jest u nas na porządku dziennym , ale mój facet
          wszystko kontroluje , z pewnością nie byłby szczęśliwy , gdybym się do tego
          przymuszała. Co to za układ miałby byc ? Jakaś niewolnica, czy co ?
      • eriga Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 09:42
        Lód ok, ale w życiu bym spermy nie łykała.
      • magda.aniol Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 17.09.06, 21:35
        twój facet nie ma wyobraźni-jak można włożyć do ust całego penisa? To fizycznie
        nie mozliwe, chyba, że twój wybranek ma najmniejszego ptaszka na swiecie...
    • psottka Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 18:27
      No tu się faceci muszą wypowiedzieć... ale tak czy siak, jak nie lubisz to nie zmuszaj się, bo to faktycznie nie ma sensu :-(

      ale mam jeszcze jedno przemyślenie: czasem warto spróbować by wiedzieć czego się nie chce... moja córa nigdy nie próbowała np. czereśni - bo jej się kolor nie podoba.. a większość z nas wie czereśnie są całkiem smaczne

      Psottka
      • anula36 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 18:56
        do wytrysku w ustach to ja akurat nic nie mam- ale ile kobiet ( nie
        profesjonalistek) jest w stanie upchnac w buzi az do nasady i skutecznie
        piesic bez odruchu wymiotnego przecietnego penisa o nadprzecietnym nie wspomne.
        Problem w tym ze on mysli ze to jej zla wola, a ona fizycznie nie wyrabia. Nie
        NIE CHCE tylko NIE DAJE RADY - to roznica.
        Gdyby gosc zakosztowal zwiazku z kobieta ktora w ogole brzydzi sie oralem
        nosilby teraz zone na rekach. Coraz bardziej dochodze do wniosku ze w zyciu z
        niedoswiadczonym w zyciu a wyedukowanym na pornosach.
        • anais_nin666 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 19:14
          Głowa odchylona pod odpowiednim kątem powoduje, ze penis nie dotyka rejonow
          odpowiedzialnych za odruch wymiotny i mozna faktycznie trzymac k w ustach az po
          nasade, ale czy do pelnej satysfakcji jest to potrzebne, czy to raczej kaprys
          faceta wyedukowanego na filmie "Głębokie gardło"?
          Polecam sposob Anuli. Zapewne bardzo mu sie spodoba trzymanie wibratora głęboko
          w buzi przez 20 minut:)
          • mpingo Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 08.09.06, 17:53
            Taaa... bohaterka "Głebokiego gardła" robiła też inne fajne rzeczy,
            np. przyjmowała do waginy szklane naczynia z których mężczyźni pili
            drinki a później to szkło w waginie się tłukło.
            Ciekawe kiedy faceci zaczną wymagać od żon aby były dla nich takimi
            "barmankami"...
    • amaster1 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 19:40
      Nie odpowiem Ci wprost jak rozmawiać z mężem, ale może parę informacji będzie
      dla Ciebie przydatnych :)

      > mój mąż uwielbia miłosć francuską
      Większość facetów lubi

      > on twierdzi ze pieszczenie samego żołędzia nic nie daje bo
      > mężczyzna tam nic nie czuje.
      > Czy to w ogóle jest prawda?
      Nieprawda, dziwie się że jakiś facet to powiedział :o

      > 3) nie chce bym pomagała sobie ręka
      To jest często polecany sposób gdy partner jest hojnie wyposażony przez naturę.
      W zasadzie wydaje mi się że jest to nawet przyjemniejsze, niż samymi ustami.

      > on po prostu chce żebym włozyła całego aż po gardło chyba do ust
      > ale tak przecież nie jestem w stanie ruszać jezykiem i wargami nie mówiac o
      > ssaniu bo dotykając podniebienie, mam ochotę wymiotować!
      Dokładnie. Raczej awykonalne

      > 4) on koniecznie chce spuścic mi się w usta. (...) nie chcę zeby mi sie
      > spuszczał w usta - czy to jest coś nienormalnego ze nie mam ochoty łykać jego
      > spermy??? (...) co za róznica czy kończy na brzuchu czy w moich ustach?
      Ogromna. Taka jak między kończeniem (klasycznie) w środku, a stosunkiem
      przerywanym. Jeśli nie chcesz łykać ze względu na smak, to są na to sposoby. A
      jeśli nie, bo nie, to nie jest to nic nienormalnego
      Może zaproponuj mu zlizanie jej z Twojego brzucha?

      > czy orgazm jest przez to gorszy?
      W moim odczuciu jakby "niepełny" - ale to zawsze partnerka decyduje, nie ja.

      > że to minimum
      Ja bym obstawiał, że to już pod maksimum podchodzi :)

      > że sie bezsensownie i złośliwie upieram, a on nie ma w życiu tego
      > co dla iego w seksie najważniejsze.
      Najważniejsze to spuścić się do buzi?? Ciekawa teoria :/

      Generalizując facet powinien się cieszyć, że jego kobieta lubi miłość
      francuską, że lubi go pieścić i dawać mu spełnienie, bo NIE wszystkie kobiety
      to lubią i robią. Wygląda to faktycznie na wpływ tandetnego porno. No i tego że
      jesteś jego pierwszą partnerką.
      Ale jesteście razem już długo, to jak było wcześniej - nie protestował i nie
      narzekał?
      • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 19:54
        Podsumowując , seks ma być przyjemnością dla obojga , a nie tylko dla jednej
        strony , tak to rozumiem i tak to rozumieli moi partnerzy , łącznie z tym
        ostatnim, nikt nigdy w życiu nie sypał mi takich banałów , według mnie jesteś
        za mało pewna siebie.
        • castr0 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 21:00
          jako facet uwazam ze dobry lodzik ma sens tylko wtedy jesli partnerka lubi to
          robic, czyli po prostu facet czuje, ze kobieta robi laseczke z parwdziwym
          smakiem i porządaniem. Jednoczesnie uwazam ze to jak sie skonczy lodzika to jest
          po prostu kwestia gustu. Ja na przyklad uwazam ze final NA buzie a nie DO buzi
          jest sto razy fajniejszy. NO i zupelnie sie dziwie gosciowi ze nie lubi jak
          laska pomaga sobie reka bo to akurat uwazam daje rewelacyjny efekt..no ale jak
          mowie kwestia gustu. Generalnie, podsumowujac, robienie laski "na sile" nie ma
          sensu, a jesli chce sie ja dobrze robic to wystarczy obejrzc kilka filmow
          instruktazowych - tam naparwde jest sporo wiedzy i techniki.
          • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 14.08.06, 22:39
            Słuchaj , nie wierzę , że potrzebna Ci jest jakaś specjalna wiedza , bo to nie
            żadna filozofia przecież , jestem pewna, że robisz to świetnie i facet ma
            szczęście , że jest akurat z taką kobietą . Natomiast nie wiem jakich on ma
            tych kolegów , którzy są dla niego takim autorytetem, jak znam życie pewnie w
            swoich łóżkach mają gorzej , ale oczywiście przed kolegami będą się
            przechwalac , nie mówię , że wszyscy faceci tak robią . Absolutnie ! Jednak coś
            mi się wydaje, że z takimi akurat ma do czynienia.Zwalanie winy na Ciebie jest
            zupełnie bezzasadne i nie dorzeczne. Czuję , że z szacunkiem też jest na
            bakier.Tak wogóle to powinnam odpuścić , ale jak czytam coś takiego, to taka
            mnie złość ogarnia, że nie mogę spokojnie do tego podejść.
            Ach , że też nie trafiłaś na prawdziwego faceta , jak ja !
            Mam nadzieję , że nie będziesz się zbytnio przejmowac i wybij mu z głowy te
            bzdury jeśli tylko potrafisz, powodzenia.
      • brydza86 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 05.09.06, 09:57
        Jeśli nie chcesz łykać ze względu na smak, to są na to sposoby.

        a jakie???
    • gomory Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 08:16
      To swietny watek dla ludzi piszacych, ze najwazniejsza jest rozmowa i artykulowanie swoich potrzeb :).
      Facet w sumie jasno wyrazil swoje oczekiwania. Trudno zebysmy mu wmawiali, ze ma inne. Mozna mu zarzucic nietolerancje, mala wrazliwosc na partnerke, zapatrzenie w siebie. Ale przyznac trzeba, ze sformulowal czego oczekuje by byc zadowolonym ;). To chyba tez przyczynek do rozmowy o roznych profilach seksualnych.
      Do tych ktorzy pisza, ze maz powinien sie zadowolic tym co ma - mam osobista wrozbe (oby byla zupelnie chybiona): w przyszlosci jego takie pieszczoty beda irytowaly, a ja frustrowaly. Swoje zrobi jeszcze czas i mamy nowa stala bywalczynie naszego forum :(.
      • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 09:14
        Dobrze może i tak jest , ale jeszcze wytłumacz , bo nie rozumiem , przez 10 lat
        są razem, od jakiegoś czasu dopiero ( autorka nie określa kiedy dokładnie) jej
        facetowi nagle się odmieniło , to co przez te wszystki lata udawał , że jest
        dobrze ?
      • niezapominajka333 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 10:11
        No to pobronię trochę idei szczerych rozmów.
        Jeszcze tylko jedno ustalenie. Czy ktoś z tu obecnych uważa, ze szczera rozmowa
        działa jak magiczne zaklęcie plus machnięcie czarodziejską różdżką? Mówisz -
        masz. I sprawa załatwiona.
        Jeśli tak, to z całym szacunkiem, ale to zupełnie inna bajka.
        A teraz w tym konkretnym przypadku.
        Facet wyraził szczerze i otwarcie swoje oczekiwania. Jasno określł, czego chce.
        Przytoczył odpowiednie według niego uzasadnienia. Jaką miał alternatywę dla
        szczerej rozmowy?
        1.Mógł spróbowac z kimś innym
        2.Mógł poprzestac na tym, co jest, chociaż go nie satysfakcjonuje (poświęcic
        się lub wykrzesac z siebie trochę empatii i przyjąc, ze skoro żona nie robi
        tego tak, jak on oczekuje, to powodem nie jest zła wola ani egoizm, tylko po
        prostu nie potrafi).
        3.Mógł zacząc wymigiwac się od seksu oralnego lub seksu w ogóle.

        Teraz ruch należy do żony.

        Dzięki jasno sformułowanym oczekiwaniom może dojśc do wniosku, że:
        -ona jest egoistką, bo nie chce zadowolic swojego faceta, a przecież wystarczy
        tak niewiele...
        -jej mąż to egoista i nie liczy się z jej odczuciami
        -jej mąż jest wychowany na pornosach i przechwałkach kolegów. Tu uwaga - jak
        twierdzą panowie - patrz wątek o zdradzaniu tajemnic alkowy - faceci podobno
        nie zajmują się opowiadaniem szczegółów intymnego pożycia, w tym techniki
        robienia loda przez żonę - chyba, że ów mąż ma wyjatkowych kolegów. I mała
        dygresja na koniec - skąd wobec tego czerpie swoją wiedzę o tych szczegółach,
        żeby twierdzic, ze wszystkie kobiety tak robią? Może opiera się na bogatym
        wcześniejszym doświadczeniu. Może na rozmowach z żonami kolegów...

        W związku z powyższym żona może:

        - spróbowac dostosowac się do instrukcji męża i zobaczyc, czy jej się będzie to
        podobac, albo przynajmniej czy da radę poświęcic się dla ukochanego, widząc,
        jak mu dobrze.
        -zastanowic się, czy jej wiedza na temat wrażliwości czubka penisa jest większa
        od wiedzy jej męża i ewentualnie poszukac dodatkowych informacji na ten temat w
        literaturze fachowej i/lub anonimowo na forach, gdzie mogą wypowiedziec się
        mężczyźni.
        -Zadac też pytanie na temat powszechności połykania spermy przez kobiety i
        istotnej roli tegoż połykania dla jakości orgazmu u faceta.

        Żona może też zmienic trochę oczekiwania męża.
        Jeśli opiera sie na pornosach, to wyjaśnic mu różnicę między filmem a
        prawdziwym życiem.
        Wyjaśnic mężowi, na czym polega problem od strony technicznej - tu poprosic o
        zademonstrowanie w praktyce na odpowiednim modelu wibratora
        Przedstawic mu wypowiedzi uzyskane wcześniej, żeby obalic mit o powszechności
        pewnych praktyk wśród kobiet.
        Przekazac mu cały ładunek nasienia do połknięcia, żeby zobaczyc jak miłe to
        będzie dla niego odczucie.
        Zaproponowac przyjacielską wymianę partnerów w gronie jego kolegów. On przekona
        się, czy inni mają tak dobrze jak opowiadają, ona przekona się, czy jej
        technika rzeczywiście jest do kitu. :)

        No i ostatecznie zmienic męża



        • dj73 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 12:38
          choroba jasna, nie czytałam całości ( wszystkich postów), ale jak bym ja robiła
          coś takiego to mój facet umarłby ze szczęścia ( nie robię połowy - no jakoś nie
          mogę się przekonać - ale to inna rzecz), fakt faktem miał wiele kobiet i wiem
          że przynajmniej jedna robiła mu to perfekcyjnie, ale jednoczesnie on (choć to
          jak sądzę lubi) wie że nie to jest najważniejsze, że jest wiele jeszcze innych
          sposobów na dobry sex
          A jesli chodzi o porade : 1. to jesli tak bardzo chce, to proponuje po
          spuszczeniu sie w usta szybko, namiętnie się z nim całować - niech ma choć
          posmak tego przeżycia
          2. jesli mówisz ze masz odróch wymiotny, to zwymiotować - no sorry zrobiłaś ile
          mogłaś :-)
          ale skoro nie zabardzo sie na tym znam, to może jest to zbyt wredne i byscie
          się razem do miłości francuskiej zrazili......
        • dagbe Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 27.09.06, 21:43
          niezapominajka333 napisała:
          > Przekazac mu cały ładunek nasienia do połknięcia, żeby zobaczyc jak miłe to
          > będzie dla niego odczucie.
          Akurat mam żart na czasie ;)
          <CYTAT>
          Dziewczyna z chłopakiem wpadli do pubu na parę drinków. Siedzą, dobrze się
          bawią, i nagle kobieta zaczyna mówić o nowym drinku.
          Im więcej o nim mówi, tym bardziej się podnieca i w końcu namawia chłopaka, aby
          go skosztował. Chłopak się zgadza i pozwala, by zamówiła mu tego drinka. Barman
          podaje drinka i umieszcza na stole następujące składniki: solniczkę, kieliszek
          śmietankowego likieru Baileys oraz kieliszek soku z limonki. Chłopak patrzy na
          składniki z głupią miną, więc dziewczyna mu tłumaczy: "Po pierwsze, sypiesz
          trochę soli na język, po drugie - wypijasz kieliszek Baileya i trzymasz w
          ustach, a następnie zapijasz wszystko sokiem z limonki. "Chłopak,pragnąc
          zadowolić dziewczynę, robi to, co mu kazała. Sypie sól na język - słone, ale OK.
          Dalej idzie likier - gładki,
          aromatyczny, bardzo przyjemny... Wporzo! W końcu bierze kieliszek z limonką... W
          pierwszej sekundzie uderza go w podniebienie ostry smak soku z limonki, w
          drugiej sekundzie Baileys się zwarza, w trzeciej słono-zwarzono-gorzki smak
          paraliżuje jego przełyk. To wywołuje, oczywiście, odruch wymiotny, ale nie chcąc
          sprawić dziewczynie przykrości, przełyka z trudem.
          Kiedy udaje mu się opanować, obraca się do dziewczyny. Ta usmiecha się szczerze
          i szeroko: "I jak ci smakowało? Ten drink ma nazwę "Zemsta za Loda''.

          Peggy Brown
          <KONIEC CYTATU>

          Pozdrawiam,
          Dagmara
    • qqman Przekaż mu ode mnie, że i tak ma rewelacyjnie. 15.08.06, 12:49
      Moja żona o seksie oralnym nie chce słyszeć :(
      W żadną stronę. :(
      2-3 pozycje, ona dochodzi po kilku minutach i na tym koniec. Rzadko mnie dotyka,
      ja b. często nie mam orgazmu właśnie z powodu braku pieszczot z jej strony.
      Więc niech Twój nie narzeka :)
    • misssaigon Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 15:25
      melisa....
      "I w ogóle oral nie ma sensu jeżeli ja nie spełnię powyższych wymagań, że to
      > minimum i że sie bezsensownie i złośliwie upieram, a on nie ma w życiu tego
      > co dla iego w seksie najważniejsze."

      twoj mezczyna prezentuje troche odmienne podejscie do tego co w seksie
      najwazniejsze - bo kobiety zwykle slysza ze , dla mezczyzn najwazniejsza jest,
      ich kobiet, satysfakcja...

      jesli caly sens malzenskiego seksu sprowadza sie do perfekcyjnego zrobienia
      loda? hm coz...i skoro wasze malzenstwo mzoe sie ztego powodu rozpasc - oby nie
      - to proponuje zasponsorowac mu penienke lekkich obyczajow - specjalistke od
      lodow - inwestycja rzedu 50 zl to chyba niewiele w porownaniu z grozba rozwodu...

      hm...i jeszcze z tego powodu sa awantury...kurcze, ja to bym jeszcze zupe
      specjalnie przesalala...a co tam


      • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 17:32
        bardzo wam dziekuję za wyczerpujace odpowiedzi, szczerze mówiąc nie
        spodziewałam się że tak poważnie podejdziecie do tematu, bałam się jakiś
        przechwałek, lub wyzwisk lub ostatecznie wyśmiania mnie, a tu nie i bardzo się
        z tego ciesze.
        problem w moim małzenstwie zaczyna polegac na tym ,ze ja z czasem zaczynam mieć
        coarz mniej chęć na miłosć francuską bo kończy się ona coraz częsciej po 20-25
        minutach moim płaczem bo nic się nie dzieje, a jego wściekłoscią że znowu mu to
        źle robię, ewentualnie jak już to zrobi a ja znowu zostawię mu to na brzuchu,
        to ze zloscią zrywa się do łazienki, wyciera się i potem nie odzywa się do mnie
        albo jak pytam o co mu chodzi (no przecież miał orgazm!) to on się wkurza ze
        nie tak jak on chciał
        po 20-30 minutach naprawdę bolą usta i szczęki i język... on twierdzi ze to
        moja wina bo gdybym mu to lpeiej robiła to 5 minut by wystarczyło i ze nie dosć
        się staram
        efekt jest taki że robie to faktycznie coraz rzadziej, albo z pewnego przymusu
        dla świetego spokoju bo wiem jak to się skończy...
        acha, a oralu dla gry wstepnej on nie uznaje (tzn w ogóle rzadko mamy grę
        wstępną:(()
        tak jak pisałam już wcześniej mam coraz mniejszą na to ochote, a on wręcz
        przeciwnie, czasami niby dla żartu ale potrafi cały dzien łazić i mówic ze on
        coś tam zrobi jak mu pocałuję ptaszka... albo ze coś tam zrobił wiec mu teraz
        musze pocałować w nagrode ptaszka... i że w ogóle jestem wstretna bo mu
        zaniedbuję, a on tak to lubi... i często powtarza jak mu mówię w jakiejs
        zupełnie nie związanej z sexem sparwie że czegos chcę, ze on tez chce żebym mu
        robiła dobrze a ja nie chcę... itd itp kółeczko się zamyka, staje się bardzo
        monotematyczny.... a robię mu to 3-4 razy w tygodniu (oprócz tego normalnie
        współżyjemy) wiec to chyba nie jest tak mało prawda??

        ale zeby nie było: naprawdę jesteśmy fajnym małzeństwem, znamy się od
        dzieciństwa (liceum), razem dorastaliśmy. W innych sferach zycia jest naprawdę
        bardzo dobrze.
        pytacie dlaczego wcześniej tego nie ujawniał?
        ujawniał, ale to sie nasila, tłumaczy mi ze myslał ze musze do tego dorosnąć
        dojrzeć, ale jak widzi że ja sama nie podejmuje inicjatywy to on się w końcu
        wkurza no bo przecież jego życie intymne bedzie bardzi ubogie i ograniczone
        jeżeli ja mu tego nie będę robiła.

        tak jak napisałam
        • anula36 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 17:46
          tak sie zastanawiam czy:
          1. on sobie nie probuje w jakis sposob " odbic" faktu ze jestes jego jedyna
          partnerka
          2. nie probuje ci dopiec w sferze seksualnej za cos co ci np lepiej sie poza ta
          sfera udaje niz jemu ( praca, znajomi, dobre uklady z ludzmi, moze
          zainteresowanie innych mezczyzn) te klimaty z ciaglym przyssaniem do jego
          ptaszka tak mi jakos pachna checia podporzadkowania, moze lekkiego upokorzenia.
          • zmagda1 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 18:17
            anula36 napisała:

            > 2. nie probuje ci dopiec w sferze seksualnej za cos co ci np lepiej sie poza ta
            >
            > sfera udaje niz jemu ( praca, znajomi, dobre uklady z ludzmi, moze
            > zainteresowanie innych mezczyzn) te klimaty z ciaglym przyssaniem do jego
            > ptaszka tak mi jakos pachna checia podporzadkowania, moze lekkiego upokorzenia.

            Mam takie samo zdanie jak anula36, ewidentnie pachnie tu chęcią
            podporządkowania, ukazania Tobie że jednak jest coś, jakaś dziedzina w której
            się nie sprawdzasz co w r4zeczywistości może byc wyłącznie tylko jego opinią ze
            robisz to zle.
    • dankazaba Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 17:57
      przecież seksem powinnieście się wzajemnie cieszyć i bawić, a nie działać wg
      schematów: to jest dobre a to złe. jeżeli coś nie sprawia ci przyjemności
      partner nie może cię do tego zmusić. świadczy to tylko o jego egoiźmie i
      niedojrzałości. nie każdy ma gardło jak połykacz mieczy w cyrku
    • r69 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 15.08.06, 21:59
      Gość się naoglądał pornosów chyba. Generalnie mozna dac mu wytrysnąć w buzi,
      najwyżej nie polykac, a wogóle to zaproponoj mu seks z druga parą, tak aby to
      on drugiemu facetowi robił loda - ciekawe czy sie zgodzi
      • misssaigon Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 07:52
        to jakas dziwaczna fiksacja - doprawdy...a ty nie mozesz go naciskac na
        zrobienie przyjemnosci tobie?
        jesli twoj maz swoimi ptetensjami doprowadza cie do placzu a pozniej dreczy
        pretensjami - tzn zwyczajnie ze nie dorosl do tej sfery zycia - i naprawde nie
        ma znaczenia ze znasz go od liceum....
    • chcacy Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 08:46
      W sumie ma racje ale tak mu zazdroszcze bo moja nie robi mi w ogóle.
    • agak73 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 09:58
      Praktyczne dwie rady - przekonaj męża do jednoczesnych pieszczot ręką - warto
      posmarować ją nawilżającym żelem czy zwykłą wazeliną kosmetyczną. Jeśli
      pieścisz tylko dla jego przyjemności to nuć "w głowie" jakąś rytmiczną melodię
      i do jej rytmu dostosuj rytm ust i języka. Co innego gdy pieścisz penisa dla
      własnej przyjemności (a przecież jest to fajna część mężczyzny),wtedy rób co
      chcesz. A w ogóle - podziwiam za te 20 minut! Myślę że przebiłabyś niejedną
      profesjonalistkę - tylko, że on o tym nie wie, bo innych kobiet nie zna.
      • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 10:20
        dlaczego podziwiasz za 20 minut?
        przecież to właśnie oznaka tego że nie potrafię zrobić tego dobrze i potrzeba
        mu mnóstwo czasu żeby szczytować...
        • eriga Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 10:25
          A może z nim coś nie tak?
          • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 10:29
            nie no myślę ze z nim jest ok
            przynajmniej nasze "normalne" stosunki trwaja tyle ile powinny
            tj jak jesteśmy siebie spragnieni, wyposzczeni i bardzo podnieceni to kilka
            minut, czasami zdarza się dłuzej 10-15, zależy od humoru, podniecenia, pory
            dnia..tak byc chyba powinno...
            tylko ten oral taki długaśny:(((( czy to zawsze tyle trwa? myslałam że gdy
            pieści się faceta ustami to szczytuje bardzo szybko... no ale ja też jestem
            skazana na domysły, ewentualnie filmy... ciekawe jak by było z innym facetem?
            też tak długo?
            • eriga Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 10:34
              Mój mąż nie potrzebuje aż takiego długiego czasu a co do innych to też nie wiem
              bo innemu tego nie robiłam.
            • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:11
              No nie jak to wszystko czytam, to po prostu ręce opadaja , dziewczyno na jakim
              Ty świecie żyjesz ? Czy myślisz, że seks to jakiś sprawdzian umiejętności , to
              nie wyścig gdzie mierzy się czas , gdzie w tym wszystkim relaks, przyjemność
              wzajemnej bliskości , radość i spontaniczność ??? Normalnie ja wysiadam na tym
              przystanku, bo nie wyrabiam...
              • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:12
                To było oczywiście do " melissy"
                • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:09
                  czy ja gdzies napisalam że dla mnie to wyścig lub sprawdzian? wręcz przeciwnie
                  napisałam ze z długością stosunku jest różnie w zaleznosci od nastroju i że wg
                  mnie jest to naturalne.
                  nie wiem czy 20 minut robienia loda to dlugo czy nie, mam tylko doświadczenia z
                  moim męzęm. wedle tego co ludzie tu pisza to jest to bardzo dlugo, a ja takze
                  czuje się po takiej sesji zmeczona.
                  jeżeli wysiadasz to bardzo dobzre bo tego rodzaju komentarzy naprawdę tu nie
                  potzrebuję.... ani one do rozmowy nic nowego nie wnosza, ani pomagaja, doprawdy
                  nie wiem jaki jest ich cel.... chyba tylko poniżyć tak jak czasem robi to mój
                  chłop...

    • chcacy melissa 16.08.06, 10:33
      że całego nie dasz rady nie Twoja wina ale połknąąć byś mogła. To sama kwintesencja.
    • gooch Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:05
      melissa, dlaczego potrzeby twojego męża są AŻ TAK ważne?
      napisałas gdzieś, że rzadko macie grę wstępną i że on nie jest chętny do
      pieszczenia Ciebie w ten sposób
      gdzie są TWOJE potrzeby? Czy ty dostajesz od niego, czego potrzebujesz?
      Dlaczego trzymasz się jego interpretacji
      • kachaa17 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:22
        z tego co piszesz to twój mąż jest skończonym egoistą i chyba naprawdę nie wie
        jakie naprawdę są kobiety. Mój mąż by mnie po rękach całował i skakał z radosci
        gdybym robiła to co ty tzn. 3-4 razy w tygodniu seks oralny i to przez 20
        minut!!!! Myślę, ze naprawdę się starasz a twój mąż ma za duze wymagania. a
        jeśli ty źle to robisz to niech zrobi to sobie sam lepiej. Dziewczyno myślę, że
        jesteś nawet ponadprzecietna a nie słaba
        • chcacy Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:33
          kachaa17 napisała:

          > z tego co piszesz to twój mąż jest skończonym egoistą i chyba naprawdę nie wie
          > jakie naprawdę są kobiety. Mój mąż by mnie po rękach całował i skakał z radosci
          >
          > gdybym robiła to co ty tzn. 3-4 razy w tygodniu seks oralny i to przez 20
          > minut!!!! Myślę, ze naprawdę się starasz a twój mąż ma za duze wymagania. a
          > jeśli ty źle to robisz to niech zrobi to sobie sam lepiej. Dziewczyno myślę, że
          >
          > jesteś nawet ponadprzecietna a nie słaba

          Skoro by cie po rękach całował to dlaczego tego nie robisz? Może jestes z tych
          które uważają seks oralny za coś złego. Zasada "oral be"
          • abdulian Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:38
            A Ty może w końcu uruchomisz w swoim mózgu czytanie ze zrozumieniem tekstu?
            Średnio inteligentny szympans potrafi odpowiedzieć bardziej sensownym
            komentarzem... Zastanów się najpierw zanim coś napiszesz, a najlepiej
            kilkukrotnie przycztaj cały wątek a nie pojedyńcze posty.
            • chcacy abdulian już drugi 16.08.06, 11:43
              raz mi wtrącasz do ciebie nie pisze wiec się odczep. Najlepiej nie czyutaj moich
              postów wtedy nikt z nas nie będzie sie wkur... ok?
              • abdulian Re: abdulian już drugi 16.08.06, 11:53
                Mam taki zwyczaj, że jak czytam jakiś wątek (z reguły czytam wszystkie), to
                czytam wszystkie posty, żeby wiedzieć dokładnie kto co już powiedział w dyskusji
                (np. żeby się nie powtarzać), żeby móc stosownie odnieść się do takiego a nie
                innego komentarza, żeby móc coś dodać od siebie jeżeli mam w tym tacie coś do
                powiedzenia i akurat mam ochotę coś napisać.

                Fakt, mam wielką ochotę nieczytać Twoich wątków, bo w zdecydowanej większości
                zaśmiecają dyskusję i nie wnoszą nic nowego. O poziomie Twoich wypowiedzi nie
                powiem nic, nie widzę sensu Cię prowokować, nie sądzę żebyś podjął się
                merytorycznej dyskusji.

                Reasumując, będę się wtrącał jak uznam to za stosowne, zawsze reaguję widząc
                takie przypadki jak Twój. Zawsze zaopatrzę odpowiedź w odpowiedni komentarz. Nie
                jesteś pierwszy i pewnie nie jesteś ostatni. A "wkur..." się nie zamierzam,
                takie posty wywołują u mnie zwykle uśmiech politowania.
          • kachaa17 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:54
            robię ale nie w takich warunkach i nie tyle czasu (20-30 minut), normalny
            człowiek nie wytrzymałby takiej presji
      • kachaa17 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:23
        a zachowanie twego męża po to juz w ogóle jest karygodne. Mam na mysli
        wstawanie natychmiast po wytrysku i złoszczenie sie. a gdzie jest bliskosć?
        • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:27
          Nie czytałaś ? Złości się , bo żonka powinna wszystko grzecznie wypić i jeszcze
          się z tego cieszyć , że dostąpiła takiej właśnie przyjemności , a nie żeby on
          musiał się wycierać ...
    • chcacy Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:31
      Widze że panie jeżdżą sobie po tym gościu. Czy to cos złego że chce w taki sposób.
      • okinox Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:48
        to, że chce w taki sposób to nic złego - pewnie spora część facetów chce tak
        samo. Złe jest to, jak próbuje wymusić to czego chce; jeśli stosuje psychiczny
        szantaż, jeśli pojawiają się łzy i wyzwiska to to właśnie jest złe....
        • chcacy Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:51
          okinox napisał:

          > to, że chce w taki sposób to nic złego - pewnie spora część facetów chce tak
          > samo. Złe jest to, jak próbuje wymusić to czego chce; jeśli stosuje psychiczny
          > szantaż, jeśli pojawiają się łzy i wyzwiska to to właśnie jest złe....

          Pisała cos o wyzwiskach bo raczej nie kojarze.

          • abdulian Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 11:54
            To proponuję kurs szybkiego czytania ze zrozumieniem tekstu, albo bardzo proste
            działanie w postaci przeczytania wątku jeszcze raz. Myślę, że jest to w sferze
            Twoich możliwości.
          • okinox Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:00
            "(...) Już nie wiem jak z nim rozmawiać bo kazda rozmowa konczy sie awanturą i
            wyzywaniem mnie od upartych cnotek (...)"

            • chcacy Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:02
              Wiesz miałem na myśli jakies wulgaryzmy. Nie uważałbym "upaertej cnotki" za
              wyzwisko.
              • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:10
                ... no ale upokarzające to jest...
                czyli cel osiagniety
              • okinox Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:18
                Ty nie, ale jakie to ma znaczenie dla melissy...?! Ona nazwała to wyzwiskiem
                więc dla niej tak właśnie jest. A to w relacjach dwojga ludzi jest
                niedopuszczalne - nie można obrażać partnera/pratnerki bo nie dostaje się tego
                czego się chce. Podobne zachowania mają przedszkolaki: "nie chcesz dać mi
                cukierka to jesteś głupi i cię nie lubię". Jak widać nie wszyscy wyrastają z
                takich zachowań....
          • ammianus Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:40
            Melisso ... nie chce sie powtarzać, to co ja jako mężczyzna myślę na ten temat
            dokładnie oddają posty pani o pseudonimie "lolant". Ja Cie prosze jedynie o to
            abyś za wszelką cenę nie dała zrzucić na siebie totalnego poczucia winy, bo
            czytajac Twoje wypowiedzi odnosze wrażenie jakoby jemu na dobre udało sie w
            Tobie rozbudzić poczucie braku wiary we własne mozliwości, poczucie winy,
            frustracji i odpowiedzialności za to, że przysłowiowemu garbatemu zdrowe
            dziecko sie urodziło. Sex to nie sprawdzian maturalny, to nie zawody, to
            powinna być obopólna radość i rozkosz z obcowania z ukochana osobą - sa to tak
            oczywiste kwestie, że zastanawiam sie po co o nich wspominam. Ale jesli ktoś
            dorosły nie ma w sobie na tyle empatii i wyobraźni aby zdać sobie z tego sprawę
            to poprostu ręce opadają :(
            Jako mężczyna oświadczam Ci, iz moim zdaniem długość czasu w jakim to robisz
            ani fakt tego, ze on po 20 min nie kończy dzięki tej formie zaspokajania, nijak
            nie musi przekładać sie na Twoje umiejetności w tej materii.Oświadczam Ci, ze
            ja zaspokajany samymi ustatmi również potrzebuje niekiedy bardzo dużo czasu na
            rozładowanie, zwłaszcza jeśli umiejetnie dozuję zaangażowanie małżonki.
            Naprawdę, zalezy to od wielu czynników. Niekiedy równiez pieszczony samymi
            ustatmi,nie szczytuje wcale(!) Co wogóle nie umniejsza ogromnej przyjemności
            jaką czerpie z tej formy pieszczot i uznania dla kunsztu mojej ukochanej, która
            robi to przecudownie:) Daje sobie uciąć głowę ze nie jeden mężczyzna odfrunął
            by w obłoki majac przy sobie kobietę taką jak Ty, tak gotową do zaangażowania i
            dawania satysfakcji swojemu mężczyźnie.
            Chyba ze faktycznie gdzies podświadomie czujesz, ze może nie masz do
            tego "drygu" ? Ale jeśli nawet tak jest, to moim zdaniem nie długość czasu jaki
            potrzeba do rozładowania partnera w ten sposób, świadczyć musi o jakości tego
            co robisz.
            Pozdrawiam Cie i głowa do góry, może spróbuj skoncentrowac sie na innych
            sferach, byc może jego trącajace sporym egoizmen i szantażem zachowanie to
            tylko odbicie czegoś tam innego ....
        • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:18
          okinox napisał:

          > to, że chce w taki sposób to nic złego - pewnie spora część facetów chce tak
          > samo. Złe jest to, jak próbuje wymusić to czego chce; jeśli stosuje
          psychiczny
          > szantaż, jeśli pojawiają się łzy i wyzwiska to to właśnie jest złe....


          Dokładnie tak jest i to właśnie chciałam pokazać w moich postach i przykro mi
          melisso , że to co napisałam odebrałaś jako atak ! Moje cele były zupełnie
          inne , chciałam Ci pokazać , że Twój mąż zwyczajnie Cię szantażuje , a Ty tego
          nie chcesz dostrzec . Cóż to Twój osobisty wybór , ja Ci życzę jak najlepiej ,
          ale miej i Ty przyjemność z robienia tego " loda" , wtedy wszystko będzie ok .
          • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:35
            lolant
            jeżeli pizsesz do mnie że "wysiadasz" to dla mnie jest to oznaka
            zniecierpliwienia i uwazasz ze już nic się nie da zrobić bo jestem przypadek
            beznajdziejny któremu nic się nie da wyjaśnic
            wyszłam tu na forum z bardzo konkretnym problemem, uwierz nie było mi łatwo o
            tym pisać, z koleżankami na pewno bym na ten temat nie gadała....
            oczekiwałam konkretnych informacji na tematy na których sie nie znam - mogę
            sobie poczytać Lwa Starowicza, czy obejrzec kilka pornosków, ale czy to mi
            pomoże??
            ja po prostu chciałam wiedziec czy to ja przesadzam jak mówi mój mąż który
            najwyraźniej nie ma obciachu zeby gadac o tym z kolegami, bo oni mu mówią że
            ich żony na wszytskie takie rzeczy się godzą i tylko ja mam jakieś wąty. Sam
            mnie namawia zebym pogadała z koleżankami na ten temat, że to nie jest nic
            zdroznego i niepotzrebnie się wzbraniam...
            a jak ja mam im zadać pyatnie: "słuchaj ala, (kasia, zosia, ulka) czy jak
            robisz mężowi loda to on ci się spuszcza w usta???", albo "czy uwazasz ze
            wystarczy pieścic zołądź zeby mu było dobrze"? no nie dla mnie to awykonalne.
            • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:43
              Absolutnie nie jesteś beznadziejnym przypadkiem :)))
              Wręcz przeciwnie . Jeśli chcesz jasno sprecyzowanej odpowiedzi , to mogę Ci
              napisać , że większość kobiet nie połyka spermy i zdecydowana większość pomaga
              sobie rękami , oczywiście piszę większość , bo nie wszyscy tak lubią , ale
              nawet jeśli Twój mąż chce inaczej - dobrze , że o tym wiesz , lecz absolutnie
              jego reakcja jest dla mnie nie do przyjęcia. Do tego trzeba delikatności i
              absolutnie nie poniżania , gdyby nie wywierał na Tobie takiej presji , jestem
              pewna, że mogłabyś się przekonać i do tego o co prosi , tylko wszystko bez
              nerwów , pośpiechu i awantur. Może tak mu to przedstaw i coś z ego wyniknie ?
              • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 12:51
                hehe no dzieki, problem w tym ze wg niego już długo czekamy, rozmawiamy i się
                ze soba cackamy... już 10 lat!
                i w końcu chyba traci cierpliwośc, on chce zebym mu powiedział czy kiedykolwiek
                zmienię podejście..a skąd ja niby mam to wiedziec??
                • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 13:04
                  obrazisz się na mnie jak napiszę , że problem może leży gdzie indziej , nie w
                  braku Twoich umiejętności ?
      • nievelle Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 07.09.06, 01:51
        on nie chce - on EGZEKWUJE, palant
    • socata Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 16.08.06, 14:17
      Twój mąż traktuje Cię jak "maszynkę do robienia lodów" i jeśli nadal będzie się
      tak zachowywał, to niestety w Waszym związku będzie coraz gorzej.... Różne
      potrzeby i oczekiwania partnerów są rzeczą normalną i nie w tym tkwi źródło
      problemów. Rodzą się one wówczas, gdy jedna strona nie zaspokaja oczekiwań
      drugiej, a druga strona nie potrafi się z tym pogodzić. Zaczyna się wtedy
      szukać sposobów, żeby osiągnąć cel. W przypadku Twojego męża zwykłe sposoby
      (rozmowa, łagogne zachęty) nie przyniosły oczekiwanego rezultatu więc posuwa
      się dalej; obraża Cię i wywołuje w Tobie poczucie winy (z tego co piszesz
      wynika że skutecznie...). Masz się czuć winna, bo nie do końca go zaspokajasz,
      szantażuje Cię dając do zrozumienia, że jak nie ulegniesz to różnie może być z
      Waszym małżeństwem... A gdzie tu zrozumienie dla Twocih uczuć???? Moim zdaniem
      w seksie można robić wszystko, posuwać się do skrajnych perwersji i najbardziej
      wyuzdanych technik ale pod jednym, zasadniczym warunkiem: ŻE GODZĄ SIĘ NA TO
      BIE STRONY! Wtedy nie ma problemu. Ale brak zgody jednej strony powinien być
      uszanowany przez drugą co jest warunkiem podmiotowego a nie przedmiotowego
      traktowania. A jak na razie Twój mąż traktuje Cię przedmiotowo - to on ma
      potrzebę a Ty musisz ją spełnić bo jak nie to to wszystko nie ma sensu.... Otóż
      jest dokładnie odwrotnie - jeśli nie chcesz to nic nie musisz bo w takich
      przypadkach "NIE" definitywnie zamyka sprawę i mąż powinien przyjąć to
      wiadomości. A jeśli nie chce przyjąć to może nie ma sensu Wasze małżeństwo?
      Jeśli dla niego najważniejsze w życiu jest mieć głęboki oral z połykiem to po z
      Tobą jest?
      Melissa, jeśli masz wątpliwości czy wszystko z Tobą OK to oświadczam Ci: jak
      najbardziej OK!!! Nie ulegaj temu szantażowi, masz prawo powiedzieć "NIE" a mąż
      ma obowiązek to uszanować. Jeśli dla niego to nie ma sensu i wszystko robisz
      źle to przestań to robić... Powiedz mu że masz dość traktowania Cię jak
      maszynki do robienia lodów i skoro nie sprawia mu przyjemności to co robisz to
      przestajesz... Zrób mu dwutygniowy post a zobaczysz co się stanie.
      • misssaigon socata - popieram 16.08.06, 14:57
        szczegolnie ze melissa nie ma zadnego punktu odniesienia (inni mezczyzni) wiec
        mozna jej wmowic wszystko i wykorzystac milosc, ktora kaze jej godzic sie na
        takie traktowanie przez meza...

        ma facet szczescie ze nie trafil na "konkretniejsza" kobitke...albo trafi, jesli
        zacznie szukac lepszej specjalistki od lodow.

        a mzoe znalezc mu jakis inny fetysz? czerwone pantofelki?
        • lolant Re: socata - popieram 16.08.06, 15:07
          ja również , jak zwykle zresztą
          Mam nadzieje , że wobec tego wyciągniesz właściwe wnioski i pomyślisz nieco o
          sobie po prostu - powodzenia
        • socata Re: socata - popieram 16.08.06, 15:30
          otóż to - wykorzystać miłość.... Facet ma szczęście że ma taką żonę ale i tak
          próbuje ją wykorzystać. Nie podoba mi się to i mam nadzieję że melissa się nie
          da...
          A co do fetyszy - czerwone pantofelki może nie byłyby złe, ale mam inną
          propozycję; niech facet zacznie intensywnie ćwiczyć, tak długo dopóki nie
          będzie w stanie sam sobie zrobić głębokiego orala i niech sobie skończy tak jak
          chce.... Jeśli teraz żona jest mu tylko do tego potrzebna a jest na tyle
          krnąbrna, że ani groźby, ani prośby nie pomagają, to może dobrą radą byłoby
          żeby sobie sam dobrze zrobił?
          • selfmademan W kwestii techniki.... 17.08.06, 07:34
            ...że tak powiem ...
            Melissa - myślę, że warto czasem spróbować nieco innego podejścia do oralu...
            Spróbuj może zabaw z kostką / kostkami lodu albo np. koralami owiniętymi wokół -
            jak mawiasz - ptaszka. Mogą być inne drobiazgi, choćby delikatna chustka czy
            apaszka - chodzi mi o to, aby od czasu do czasu spróbowała innego rodzaju
            stymulacji w ciągu tych 15 czy 20 minut, zarówno w trakcie pieszczot językiem i
            ustami, jak i bez nich (tylko wspomnianymi "dodatkami"). O całej gamie owoców
            nie wspomnę....z pomaranczy można sok wycisnąć :-) -

            Jemu powinno to dać zupełnie inne odczucia, myślę, że znacznie bogatsze - o tym
            chyba żaden kolega nie wspominał....
            Tobie zaś pozowoli wyjść nieco poza męczące Cię koło jednostajnego poruszania
            językiem i obolałej szczęki ;-) a poważniej mówiąc zrobisz krok w celu
            rozwiązania problemu niekoniecznie w sposób który jednoznacznie sugeruje mąż (
            czyli głęboko i do końca...)
            Przy okazji - zaobserwuj czy on da się namówić na bardziej bierną postawę -
            zaaranżowanie niespodzianki w stylu "bądź posłuszny, zasłonię ci oczy i zrobię
            dobrze, ale nie będziesz wiedział czym i jak" - być może problem leży w tym, że
            facet ma wbite do głowy jedynie obrazek kleczącej u stóp damy posłusznie
            pracującej jak odkurzacz....

            Tak czy inaczej próby odmiany moim zdaniem mają zdecydowaniw większą szansę na
            wyjście z impasu niż kolejna rozmowa, która niewiele zmieni.

          • kawitator Re: socata - popieram 17.08.06, 08:48
            A gdzie empatia i pamięć drogie Panie.
            Przecież w kilku watkach gdzie to kobitka koniecznie chciała aby facet jej dobrze języczkiem zrobił a on sie wzbraniał to też jego wina była .
            Kobitka chce orala, facet nie chce. Wina faceta !!!!! Bo on nie rozumie kobitki która chce, musi i słusznie jej się należy
            Facet chce orala, kobitka nie chce. Wina faceta Bo nie rozumie kobitki która nie chce nie musi i już
            Czy mam wyciągać te posty czy same zajrzycie aby zweryfikować. Warto by mieć jakieś poglądy a nie tylko basować swoim siostrzycom po cyckach i jajnikach bo to tak głupio się czyta jak ktoś logicznie myśli. Chyba ze to kobieca logika to przepraszam.
            Pani Środa by sie popłakała z żalu. Tyle sie starała o równość a tu taki pasztet jej robicie Wstyd!
            • lolant kawiator - czytaj dokładnie 17.08.06, 08:58
              Przeczytaj dokładnie o co chodzi w tym wątku , dla przypomnienia sprawy - nie
              chodzi absolutnie o to , że ona nie chce takich kontaktów , wręcz przeciwnie ,
              jednak mąż nakłania ją aby wręcz dusiła się członkiem wpychając go do
              gardła ,łącznie za spermą. Nie dziwię się , że nie może tego wykonac , bo to
              jest podobne do tortur , a nie do przyjemności , ale wy mężczyżni nie możecie
              tego zrozumieć ( na szczęście nie wszyscy), bo nigdy nie musieliście tego
              robić .Waszym zdaniem będzie ok , jak będzie to robić ze łzami w oczach ??? Ja
              tego nie rozumiem...
            • niezapominajka333 Re: socata - popieram 17.08.06, 08:59
              Coś w tym jest...ale to już pisałam na forum u Dixii
              • kawitator Re: socata - popieram 17.08.06, 09:12
                Coś w tym jest...ale to już pisałam na forum u Dixii
                Zgadza się Mogę się podpisać pod tamtym Twoim postem
                • dixia No nie chciałem zabierać głosu w tym wątku... 17.08.06, 09:25
                  ... bo jest dla mnie dość symptomatyczny...
                  Niemniej jednak prosze by nie pisano o Zielonych Waleniach jako "forum
                  Dixii"!!!! To, że w drodze różnorakich tarć, niesnasek i nieporozumień -
                  założyłem wspomniane forum nie znaczy wcale, że jest moją własnością!!! Tym
                  bardziej, że jak ostatnio zauważyłem moderatorów jest tam więcej niż
                  piszących... ;p ;o)))
                  • raqu46 Re: No nie chciałem zabierać głosu w tym wątku... 18.08.06, 08:27
                    nie chciałem sie odzywać, ale chyba wiem o co chodzi.
                    zwyjkły brak doswiadczenia.
                    jak sie miało kilku partnerów (partnerek)to zycie seksualne staje sie prostrze.
            • anais_nin666 Re: socata - popieram 19.08.06, 13:45
              Kawi - Twoja odp. czyjego wątku sie tyczy? Bo jesli watku glownego, to cos Ci
              mocno nie na temat wyszlo.
              Co do solidarnosci jajnikow...fajna sprawa. Ty zdaje sie lubisz solidarnosc
              plemnikow. Mamy sie teraz kajac za to;)?
    • socata melissa 18.08.06, 10:03
      Co słychać? Rozmawiałaś z mężem? Coś się zmieniło?
      • edipolo1 Re: melissa 18.08.06, 16:56
        koncze na cycuszkach zony lub gdzie popadnie i jest ok.zaden problem
    • mustaffa3 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 19.08.06, 10:08
      Ja ludzie co to ma być??? Tematem tego forum jest BRAK SEKSU W ZWIĄZKU, a nie
      ciągnięcie druta przez półtorej godziny tygodniowo!!! Jestem w związku od ponad
      6 lat, seks oralny uwielbiam, a na przestrzeni tego czasu moja kochana zrobiła
      mi to 3 razy (ostatnio ze 2 lata temu!). Szlag mnie trafia, gdy czytam, że
      jakaś zahukana laska ciągnie gościowi 3 razy w tygodniu przez pół godziny gość
      jej mówi że źle, a ona biedna pyta czy to jej wina! Może jak zacznie Cię bić i
      uszkodzi sobie przypuśćmy rękę, to też będziesz pisała na forum dla ofiar
      przemocy rodzinnej: "czy ja przypadkiem nie mam za twardej głowy?" Jeśli chodzi
      o radę, to jeśli gość posiadł całą technikę to niech może sam sobie robi loda -
      albo któryś z koleżków niech mu to robi! A tak serio to jeśli przez kilka
      miesięcy mu tego nie będziesz robiła to gwarantuję Ci, że wystarczy dmuchnięcie
      by sdzczytował - gość ma po prostu nadmiar luksusu ot co! Przepraszam jeśli
      kogoś tym postem uraziłem, ale nie mogłem wytrzymać.
      • gomory Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 19.08.06, 10:20
        Seks malzenski tez mial byc tematem tego forum. Ale ze wzgledu na jego braki u zalozyciela traktowany byl drugoplanowo.
        Popatrz na to inaczej. Brak zadowalajacego seksu to takze brak. Nie probujmy kwalifikowac czy lepszym kalectwem jest brak oka czy reki ;).
      • anula36 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 19.08.06, 13:56
        Teraz przynamniej wiesz jakie laski trzeba wybierac zeby miec te przyjemnoasci
        na porzadku dziennym:)
        • mustaffa3 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 19.08.06, 14:23
          Niby tak anula, ale też nie ma co iść w życiu na łatwiznę - no bo co to wtedy
          za życie?
          • anula36 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 19.08.06, 19:03
            no coz - wtedy to jest przyjemne zycie:)
            Nie ma co sobie wmawiac ze twoje poswiecenie ktos doceni, a zwlaszcza
            wygodnicki czy oziebly opartner. Przekonalam sie o tym na wlasnej skorze i
            jedno wiem - nigdy wiecej.
    • piotr.kowal Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 19.08.06, 18:33
      ja tam mam całkiem inne odczucia
      Wystarczą mi te 2-3 cm , co tez powiedziałem żonie
      widząc jak się stara dławiąc się przy tym.Cóż to za
      przyjemność , gdy druga osoba nie ma przyjemności.
      Tak samo z wytryskiem do ust.Skoro nie sprawia Ci to
      przyjemności, to mężuś nie powinien tego robić.

      • gagatek10 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 29.08.06, 17:32
        Kiedys tez sie dlawilam jak chcialam wziąc "go" calego do buzi, mimo iz moj
        owczesny partner mial penisa dosyc malego. Teraz zas mam faceta z o wiele
        wiekszym "interesem";) i bez zadnego problemu jestem w stanie wziąc go do buzi
        calego. Nie wiem na czym to polega ze sie tego nauczylam , mysle ze robie to
        teraz tak jakbym cos "polykala"- przeciez jak normalnie cos polykasz to nie
        dlawisz sie przy tym...poza tym chyba trzeba go brac tak zeby nie dotykal
        podniebienia, sama tego wujasnic nie potrafie;D Najwazniejsze jest jednak to ze
        robienie tego sprawia mi ogromną przyjemnosc, po prostu uwielbiam całowac penisa
        mojego ukochanego i chyba dlatego robie jakies postepy ;)
        • a1ngela Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 29.08.06, 22:47
          > teraz tak jakbym cos "polykala"- przeciez jak normalnie cos polykasz to nie
          > dlawisz sie przy tym...

          no dobra
          ale jak ja cos polykam to wczesniej to pogryze
          ...ale co tam...gratuacje ;-)
          • gagatek10 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 29.08.06, 23:36
            no fakt;)) ale jakos nie umiem tego wytlumaczyc, wiem ze juz sie nie dlawie i
            tyle ;D
            • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 29.08.06, 23:40
              To proste jak chleb z masłem - znacie to uczucie z dzieciństwa kiedy mama każe
              zażyć jakąś okropną , dużą i do tego gorzką pastylkę ? Ma się wtedy tak
              ściśnięte gardło , że połknięcie jej graniczy z cudem.Podobnie ma autorka
              wątku , będąc pod presją , z pewną dawką stresu nie potrafi się rozlużnić .
    • drak02 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 29.08.06, 17:43
      Jeżeli tobie to nie odpowiada to nie jest to normalne.
      Zgadzam się z opinią że facet naoglądał się zbyt dużo pornosów.
      Generalnie współczuję.
      • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 30.08.06, 21:32
        jest różnica pomiedzy włozeniem całego do ust na chwilę, a robieniem w ten
        sposób loda, nie mozesz ruszac językiem i wargami oraz przesuwać go w przód i w
        tył, gdy masz całego w ustach aż po nasadę i tak przez 20 minut. nie ma
        mozliwosci żeby nie dotknął podniebienia a wtedy działa to tak jak wsadzenie
        placów do gardła - masz odruch wymiotny i już!
        ostatnio jest lepiej - tzn nie było awantury i fochów, robimy to bardziej po
        mojemu - tj. staram sie całowac go jak najdalej pod żołedziem ale jak czuję ze
        będzie kończył to przesuwam sie trochę w bok i w ten sposób on kończy na swoim
        brzuchu pomimo że ja nadal go całuje i pieszcze (na boku członka a nie na
        czubku) - czyli to chyab nie jest aż tak jak stosunek przerywany (wypowiedź
        któregoś z panów w tym watku)????
        • a1ngela Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 30.08.06, 21:56
          to pojedzcie na koniec w krawata i czesc
          przeciez tak tez super.....
          • a1ngela Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 30.08.06, 22:01
            ojjj... zapomnialam ze do tego trzeba miec piersi....yyyy...
            no chyba ze masz....tzn. bez obrazy - odpowiedni rozmiar
            i nie bedzie mial nic na brzuchu...;-)
            • desde.monna a propos spermy na brzuchu i do Melissy 31.08.06, 11:32
              Melissa, tak się zastanawiam, czy Twój mąż w ogóle akceptuje swoją własną
              spermę? mówisz, że zrywa się do łazienki by ją wytrzeć. czy on sam nie potrafi
              się nią rozkoszować? to niech nie wymaga tego od Ciebie. zresztą sperma jest
              najlepszą maseczką dla skóry, można się nią pobawić na brzuchu, wetrzeć ją w
              skórę i jego i swoją, pozwolić jej zaschnąć, udać się wspólnie do łazienki i
              zrobić sobie peeling.
              mi akurat nie przeszkadzałoby połykanie spermy, choć musi być moment, kiedy
              pojawia mi się na nią apetyt i kiedy jej konsystencja mi odpowiada ;) a wtedy
              cała reszta to spontan. a najważniejszym jest dla mnie to, żeby mój partner
              akceptował ją sam u siebie i na sobie, i się nią nie brzydził.
              inaczej byłoby to tak, jakby próbował rozsmakować mnie w mango, którego sam nie
              cierpi i argumentuje jedynie, że wszystkie inne kobiety je uwielbiają, co
              oczywiście jest jedną wielką bzdurą i śmiem twierdzić - jak również inni, którzy
              się tu wypowiedzieli - że większość kobiet, bynajmniej w polsce, tego nie robi.
              uwierz w końcu w siebie Melissa, że naprawdę jesteś ponadprzeciętna i umiejętna.
              a jeśli mężczyzna, którego kochasz, uzależnia swoje, czy nawet Wasze, szczęście
              i spokój chociażby w łóżku, od tego jedynego sposobu na osiągnięcie satysfakcji,
              to wybacz, ale nie jest on Ciebie wart. potrafiłabyś uszczęśliwić niejednego
              mężczyznę!
              • drak02 Re: a propos spermy na brzuchu i do Melissy 31.08.06, 14:42
                desde.monna napisała:

                > Melissa, tak się zastanawiam, czy Twój mąż w ogóle akceptuje swoją własną
                > spermę? mówisz, że zrywa się do łazienki by ją wytrzeć. czy on sam nie potrafi
                > się nią rozkoszować? to niech nie wymaga tego od Ciebie. zresztą sperma jest
                > najlepszą maseczką dla skóry, można się nią pobawić na brzuchu, wetrzeć ją w
                > skórę i jego i swoją, pozwolić jej zaschnąć, udać się wspólnie do łazienki i
                > zrobić sobie peeling.

                A jak już zaschnie, to penie zeskrobujesz ją i wykorzystujesz jako słodzik do
                herbaty.
                • lolant Re: a propos spermy na brzuchu i do Melissy 31.08.06, 15:07
                  drak02 napisał:

                  > A jak już zaschnie, to penie zeskrobujesz ją i wykorzystujesz jako słodzik do
                  > herbaty.

                  Drogi " drakusiu" - może lepiej zamrozić , tak na " czarną godzinę " ???
                  • drak02 Re: a propos spermy na brzuchu i do Melissy 31.08.06, 15:21
                    lolant napisała:

                    > drak02 napisał:
                    >
                    > > A jak już zaschnie, to penie zeskrobujesz ją i wykorzystujesz jako słodzi
                    > k do
                    > > herbaty.
                    >
                    > Drogi " drakusiu" - może lepiej zamrozić , tak na " czarną godzinę " ???

                    Pomysłowośc ludzka nie zna granic, dobrze że nie stołuję się u "desdemonny":)
                    • lemikki Re: a propos spermy na brzuchu i do Melissy 31.08.06, 22:15
                      ;))) no całe szczęście, bo byś tego bezurazowo nie przeżył...
                    • desde.monna Re: a propos spermy na brzuchu i do Melissy 31.08.06, 22:26
                      eeech drak ;))) nie znasz się na dobrych kosmetykach. jak to mówią, w naturze
                      się nic nie marnuje. kiedyś posądzano nawet pewną firmę o dodawanie spermy do
                      sosów, ale już nic nie mówię, bo może się na nie kiedyś natkniesz i ci zasmakuje...
                      • drak02 Re: a propos spermy na brzuchu i do Melissy 01.09.06, 09:20
                        desde.monna napisała:

                        > eeech drak ;))) nie znasz się na dobrych kosmetykach. jak to mówią, w naturze
                        > się nic nie marnuje. kiedyś posądzano nawet pewną firmę o dodawanie spermy do
                        > sosów, ale już nic nie mówię, bo może się na nie kiedyś natkniesz i ci
                        zasmakuj
                        > e...

                        Zaczynam rozumiec slogan -"Winiary, dobre pomysly dobry smak":)
        • socata Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 31.08.06, 16:21
          melissa79 napisała:

          > > ostatnio jest lepiej - tzn nie było awantury i fochów, robimy to bardziej
          po mojemu

          może czyta to forum albo... Twoją skrzynkę :-)
          • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 31.08.06, 16:22
            a może autorka wyciągnęła wnioski i się już tak nie przejmuje ?
            • socata Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 31.08.06, 16:30
              oj co to, to chyba nie... Przecież wyraźnie napisała, że nadal ma odruch
              wymiotny ale ostatnio "robimy to bardziej po mojemu". Czyli zmieniło się nieco
              (na lepsze) zachowanie męża ale opory melissy się nie zmniejszyły....
              PS. Witaj lolant, a u Ciebie wszystko OK?
              • lolant Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 31.08.06, 16:35
                NO może i tak.

                Witam Cię cieplutko , dobrze jest .
                Pisałam gdzieś , że czuję sie jakbym zmyła z siebie te wszystkie moje małe
                smutki i jest ok - a u Ciebie ?
                • roxy361 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 31.08.06, 20:51
                  a moim zdaniem cały ten problem nie dotyczy seksu tylko podejścia pana, który
                  chce dominowac i ma byc po jego mysli bo on tak sobie wydumał. A niby skąd on
                  wie, że tak jest najlepiej? może mu ktos tak robił i teraz chce powtórki( choc
                  założenie jest takie że ona jest jego jedyna partnerką)Facet sam nie wie tak
                  naprawde czego chce a może raczej wie tylko nie chce tego wprost powiedziec
                  tylko owija w bawełne i zwala na brak umiejetności. Ja, bedąc na miejscu
                  zainteresowanej, przyjrzałabym sie budowie jego penisa bo może to ona
                  uniemozliwia szybkie szczytowanie albo psychiczne nastawienie pana męza, że on
                  chce tak ona i tak mu to źle zrobi więc niech sobie popracuje.
                  • motyl1973 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 31.08.06, 22:19
                    Melissa! Powiedz mu jedno: chłopie, połowa mężów W OGÓLE nie ma oralu (od swoich
                    żon hehehe) ! Więc nie narzekaj i nie wymyślaj kochany mężu, bo masz ZA DOBRZE i
                    popie****ło Ci sie w główce z tego dobrobytu!!! Po drugie , niech ON weźmie
                    dużego ogórka czy coś podobnego, i niech sobie wsadzi go do końca do ust i
                    trzyma 25 min...następnie, niech sie spuści Tobie na brzuch i połknie swoją
                    spermę...Wtedy na pewno wszystko zrozumie! Ewentualnie ,może pozwól mu raz na
                    szybki finał w ustach ,i wypluj...FANTAZJA ZREALIZOWANA PRZESTJE KRĘCIĆ !!! :-)
                    P.S. i tak mu zazdroszczę takiej żony!
                • prayboy Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 21.09.06, 15:34
                  Kobieto, nie widzisz ze facet cie traktuje jak narzedzie, jak rzecz, nie jak czlowieka???
                  Traktuje cie jak przedmiot.
                  Gwarantuje ci za skonczycie rozwodem, wspomnisz moje slowa.
    • rruda Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 01.09.06, 11:02
      Nie czytałam wszystkich postów - tylko twoje. Najprawdopodobniej już padło to
      stwierdzenie. Myślę, że mogł się naoglądać panienek w sieci robiących to właśnie
      dokładnie w ten sposób - do samego końca. I masz babo placek.
      • kiwigirl Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 04.10.06, 16:50
        hmm tyle ile pornosów oglądałam to większość kończy poza ustami partnerki. tzw.
        "cum shot" - czyuli zeby kaske trzasnąć za scenkę wytrysku ! owszem paniusie na
        kolanach z reguły "próbują łapać" ale większość i tak laduje na twarzy dekolcie
        czy w przestrzeni :-)

        jełsi jej maż upiera się przy wytrysku w głębi gardła to by sugerowało ze
        pornosów nie oglądał dużo. moze wartoby go "wyedukować" i pokazać ze warto
        "chlapnąć" też gdzie indziej ?
    • rruda Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 01.09.06, 11:04
      A i dziewczyny połykają. Dodam, że z wielką przyjemnością.
      • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 03.09.06, 18:30
        nie rozumiem twojego postu? bo z niego wynika że "dziewczyny połykają z wielką
        przyjemnością", znaczy że co? wszystkie? tylko nie ja? cóż to za uogólnienie??
        i jakoś dziewnie nie pasuje to do twojego poprzedniego postu że tego to się
        chyba mój mąż naoglądał w pornolach...
      • tomasz304 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 06.09.06, 09:08
        Szkoda rozmowy na taki temat,niech się facet cieszy że ma tak fajną żone i
        toleruje jego oral ,a jak mu to nie wystarczy to poprostu może sobie obciągnąć
        sztyl od łopaty
    • floric Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 04.09.06, 13:11
      Moim zdaniem, Twój mąż dużo chodzil na dziwki i stąd to przyzwyczajenie.
      • melissa79 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 04.09.06, 13:28
        nie znam się na dziwkach ale myślałm że one używają gumek nawet do orala więc
        spermy raczej nie łykają, czyż nie?
        poza tym szczerez watpię by mój był kiedykoliwiek z inną kobietą już nie mówię
        o prostytutkach....
        • floric Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 07.09.06, 17:00
          melissa79 napisała:

          > nie znam się na dziwkach

          poprzestańmy na tym stwierdzeniu ;)

          dodam jeszcze, ze nie tylko o dziwkach wiesz malo...
        • mpingo Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 08.09.06, 18:23
          Dziwki nie zawsze używają prezerwatyw do fellatio. To kwestia umowy z
          klientem no i ceny.
    • sagittka Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 04.09.06, 14:35
      Przeczytaj to, co poniżej, porównaj ze swoją techniką.
      Tak naprawdę, to zrobisz to dobrze tylko wtedy, gdy będziesz się komfortowo
      czuć psychicznie i fizycznie, gdy poczujesz, że jesteś wspaniałą kobietą, która
      potrafi dać swojemu ukochanemu rozkosz, ale także, gdy on będzie umiał przyjąć
      taki akt oddania, a widzę z twojego wątku, że z tym jest największy problem.
      Tego dotyczy ostatni akapit "jak otrzymywac fellatio".

      www.insomnia.pl/temat153016/
    • adulka30 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 04.09.06, 17:32
      wiesz, ja Ciebie podziwiam za wytrwałość. Z takim podejściem Twojego męża to mi
      by się wszystkiego odechciało, przynajmniej z nim;)
    • pablo174 Re: bez "do końca" nie ma sensu??? 05.09.06, 15:33
      Tylko odniose sie do Twojego posta.
      Uwazam ze Twoj maz przesadza i to zdrowo. Wyglada na to ze starasz sie jak
      mozesz aby sprawic mu przyjemnosc a ten...stawia coraz wyzsze wymagania. Musisz
      z nim o tym pogadac bo za rok dwa, bedziesz miala z jego strony tlumaczenia ze
      np musial isc na panienki bo Ty kiepsko mu loda robisz! W zwiazku musi byc
      jakas rownowaga i wzajemne dbanie o partnera. To nie uklad- pan i niewolnica!
      Nie wyobrazam sobie zmuszania mojej zony do robienia czegos czego nie lubi -
      dogadujemy sie co ktore z nas lubi i staramy sie to spelniac, omijajac
      ewentualnei te rzeczy ktore moga nie sprawiac przyjemnosci - bo chyba o
      WSPOLNEJ przyjemnosci chodzi w zwiazku.
      Poza tym...czytajac co napisalas - 90% facetow marzyloby o takim zaangazowaniu
      wiec nie daj sie zwiesc glupim tekstom ze cos robisz nie tak.
      Moim zdaniem porozmawiaj z nim o tym i troche postaw sie - zanim bedzie za
      pozno.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka