kasia999941
06.12.06, 23:12
Witajcie kochani..
Siedzę sobie własnie i jestem bardzo zrozpaczona, przybita słowem-smutna..
Nie minęło 6 lat odkąd wyszłam za mąż a seks przestał mnie w naszym związku
interesować. Nigdy az tak nie przepadałam za nim, teraz wręcz czuję awersję.
Żal mi mojego męża, który bardzo się stara, aby było mi dobrze,ale moje
wnętrze krzyczy DOSYĆ, JA NIE CHCĘ... Zdarza mi się nierzadko płakać przy
stosunku ( tak aby mąz nie widział) bo ja się tak naprawdę męczę. Najgorsze
jest to, iż mąż chciałby codziennie, a dla mnie raz na tydzień jest za dużo.
Kiedy mu o tym mówię o twierdzi ,że chce potrzebuję, pragnie, ze jestem
całym jego światem...CZęsto też powtarza, iż nie chce rozglądac się za innymi
kobietami,l bo dla niego najwazniejsza jest trwała, dobra i bardzo kochająca
się rodzina...
Ale ja czy jestem zmęczona, czy wypoczęta ja po prostu nie lubię, nie
odczuwam Żadnej przyjemności....
Mój mąż jest bardzo dobrym, kochającym, zaradnym, wspaniałym człowiekiem.
CZęsto powtarza, ze bardzo mnie kocha i w ten sposób chce tez to okazać.
Bardzo chce mnie zaspokoić, chce aby było dobrze ale niestety na mnie to nie
działa.
Zastanawiam się dlaczego?czy ja się znudziłam już?czy moja chęć może powrócić?
Bardzo chciałabym..Kupiłam w sexopie różne gadżety, ale to tez nie daje
skutku.Umówiłam się na wizytę u sexuologa, ale zwątpiłam- nie poszłam.
Czy kocham męża? Bardzo. Jest dla mnie wszystkim. Nie chcę nikogo innego.
Dlaczego więc aż tak się brzydzę sexem? Nie mam sił już wymyślać, że dziś
boli mnie głowa, że dzieci słyszą, ze przygotowuje się do pracy i nie mogę
się położyć...
Czy ktoś przeżywa coś podobnego jak ja? a może już z "tego dołka wyszedł?"
Innymi słowy juz tego okreslić nie mogę.
Jestem załamana.....................