senshizzz
04.04.08, 23:06
Witam, jestem nowy na tym forum, przeczytałem wiele wątków i niby wszystkie na
ten sam temat, ale jakże różne, bo inni ludzie, inne charaktery, inne
uwarunkowania. Postanowiłem w końcu opisać swoją historię ponieważ nie
znalazłem podobnej tutaj. Z góry przepraszam za swoją chaotyczną wypowiedź,
ale pisząc o takich sprawach ciężko zebrać myśli.
Znamy się z żoną od 3 lat, jesteśmy niecały rok po ślubie. Poznaliśmy się
zaraz po studiach, oboje byliśmy po dłuższych, nieudanych związkach, oboje
przeżyliśmy okres szaleństwa i zabawy i oboje wkraczając po studiach w dorosłe
życie oczekiwaliśmy tego samego - stabilizacji. Nasze poznanie się to była dla
obydwu stron miłość od pierwszego wejrzenia, od razu wiedzieliśmy że to ta
druga połowa, od razu planowaliśmy wspólną przyszłość. Byliśmy bardzo
zakochani i szczęśliwi, znajomi odbierali nas jako idealną parę. Po pół roku
zamieszkaliśmy razem, potem ślub i wszystko układało się jak najlepiej, do
czasu aż ok. cztery miesiące temu żona zmieniła pracę. Nagle z tygodnia na
tydzień stawała się jakaś taka nieobecna, wracała zmęczona z pracy, zaraz
kładła się spać, ilość i jakość sexu spadła drastycznie. No i ok. 2 miesiące
temu przez przypadek odkryłem, że spotyka się z jakimś facetem z pracy, w
dodatku dużo starszym od niej. Odkryłem to jeszcze w dość początkowym stadium,
także do niczego jeszcze nie doszło, przynajmniej tak mi się wydaje. Żona
przyłapana na kłamstwie i przyparta do muru za skruchą powiedziała, że tylko
mnie kocha, tylko ze mną chce być i nie wie jak z tym facetem wciągnęła się w
głupią grę. Myślałem, że na tym się historia skończy ona zapomni, ja zapomnę i
wszystko będzie dobrze. Ale się nie skończyło. Ona nie wie jak to się stało,
bo do tej pory byliśmy bardzo szczęśliwi, jest rozbita i co mnie najbardziej
boli pomimo moich próśb i gróźb cały czas kontaktuje się z tym facetem. To
zburzyło moje zaufanie do niej, stałem się nieufny podejrzliwy. Nie wiem teraz
jak wrócić do tego co było. Rozmowy nic nie dają. Tzn. to nie są rozmowy to
jest raczej mój monolog, a z jej strony tylko: rozumiem, przepraszam, nie wiem
jak to się stało i nic poza tym.
Dodatkowo sfera intymna się załamała, zero sexu, mówi że nie czuje tego, że
nie ma ochoty, a ja jej zmuszał i namawiał nie będę szkoda nerwów. Mam
wrażenie, że prowadzi teraz taką podwójną grę, której nie chce albo nie
potrafi skończyć, jest ze mną bo czuje się bezpiecznie ma dom, schronienie
itd, z drugiej strony facet, który ją adoruje, jest intrygujący (żyć nie
umierać kochający mąż w domu, interesujący facio na boku)ps.na szczęście już z
nią nie pracuje.
Myślałem, że jak się już otrząśnie to wykaże jakąś inicjatywę, determinację,
powalczy. Ale widzę, że jak na razie to ja walczę, a ona po prostu jest i nic
poza tym. Mam wrażenie, że sobie myśli jakoś to będzie, żyje tak z dnia na
dzień i odkłada decyzje na później. A ja jestem coraz bardziej sfrustrowany
sytuacją i rozczarowany jej postawą.
Nie wiem czy miłość jest ślepa i teraz dopiero widzę, że wybrałem sobie pustą
żonę, która nie dorosła do prawdziwego związku i poleciała na zaloty
pierwszego lepszego faceta. Czy też wypadek przy pracy (każdemu może zdarzyć
się gorszy moment chwila zapomnienia) i wszystko jeszcze będzie dobrze. Boję
się tylko, że to mógł być pierwszy ale nie ostatni taki przypadek.
Jak do tej pory dzieci nie planowaliśmy bo chcieliśmy się jak najdłużej
nacieszyć tylko sobą, no ale długo niestety to cieszenie się nie trwało.
Obawiam się też sytuacji, że jak wszystko już wróci do normy, po jakimś czasie
urodzi się dziecko i wtedy już całkowicie umrze nasze życie intymne (to po
wielu wątkach przeczytanych na tym forum).
Chciałbym jeszcze dodać, że nie uważam się za idealnego typa. Myślę, że w
pewnym momencie też popełniłem jakieś błędy, tylko chciałbym się dowiedzieć co
zrobiłem nie tak, a co powinienem zrobić teraz aby było lepiej, w szczerej
rozmowie z nią, tymczasem jest blokada, takiej rozmowy nie ma pomimo moich
starań.
Szczerej rozmowy nie ma, sexu brak, inicjatywy z jej strony aby było lepiej
brak i jest masakra jakaś po prostu.
Nie oczekuję, że znajdę tu rozwiązanie swojego problemu, jakieś cudowne
antidotum. Ale jestem otwarty na ludzi, cenię sobie ich rady i opinie które
przybliżą mnie do celu.
Pomimo tej całej sytuacji kocham nadal bardzo swoją żonę, chcę walczyć, coś z
tym zrobić tylko nie wiem już jak.
Dodam jeszcze, że umówiłem się na wizytę do terapeuty, powiedzmy że żona
przyjęła to do akceptującej wiadomości. Mam nadzieję, że to coś pomoże.
Pozdrawiam wszystkich.