Dodaj do ulubionych

Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni?

07.06.10, 12:06
Często ich krzywdzimy na różne sposoby,a pomimo to nie chcą odchodzić.Wydaje
mi się to nienormalne,że to jest jakiś zespół uzależnienia od partnera chadowca...
Obserwuj wątek
    • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 12:25
      ja tam swojego nie krzywdzę smile
      najbliższym bliźnim się numerów nie wycina.
      • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 12:45
        Bo ty Lolinko jesteś nietypowy przypadek choroby afektywnej dwubiegunowej.U
        ciebie jest zawsze wszystko ok.
        • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 12:49
          Nie zawsze i nie wszystko, ale próbuję wyciągać wnioski z faktu
          pionizacji postawy człowieka smile - głowa na górze = głowa kieruje. Serce
          poniżej = emocje mają mniej do powiedzenia. D**a jest najniżej - niech
          zatem cicho siedzi smile smile smile
          • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 12:54
            Zrównoważona choroba psychiczna.Oby wszyscy tak mieli.
            • madau Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 13:01
              ja co prawda mam schizofrenie i ataki psychozy ale moj partner wydaje sie kochac
              mnie nad zycie. Moze dlatego ze go nie krzywdze, ze u mnie psychozy bywaja
              raczej lagodne... no i juz od tylu miesiecy ich nie mialam smile
              • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 13:08
                Tak,kiedy psychozy są łagodne to tak.Ale znam osoby z chadem które nie mają
                łagodnych psychoz,(ja sama do tych należę.)Partnerzy to znoszą,nie
                odchodzą,trwają pomimo upokorzeń.Czy to jest miłość czy coś w rodzaju
                współuzależnienia jak w alkoholizmie?Zastanawiam się gdzie jest granica między
                miłością a zaburzeniem.
                • madau Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 13:25
                  Ja mam czasami wrazenie ze moj narzeczony jest ode mnie uzalezniony. Jestesmy
                  razem juz 7 lat. Ciagle powtarza ze mnie kocha, dba o mnie w czasie psychoz...
                  ale patrzac sie z boku tez czasami mam wrazenie ze to nie milosc, to
                  uzaleznienie... Smutne a jednak chyba prawdziwe.
                  • 38takatam Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 17:26
                    Na początku bywało źle...Ale później jakby dojżeliśmy.Staram sie żeby On wiedział wszystko o chorobie.Duuuzzzzoooo rozmów,cholernie szczerych,aż do bólu.
                    Regularne i konsekwentne leczenie.Obecnie terapia.Tam nauczyłam się,że On ma prawo mieć zły dzień,inne zdanie,inne zainteresowanie.Uczę się szacunku do siebie i innych.
                    Wspiera mnie i jest całym moim światem.Wiem,że czasem jest zmęczony,czy zniechęcony,ale daje radęwink
                    Wiem,że mnie kocha.Czuję to.I zawsze mi powtarza,że jestem wielka,że jestem bardzo mądra,inna,lepsza od innychtongue_out Mówi,że dużo sie ode mnie uczy.
                    Fakt nie byłam w manii odkąd jesteśmy razem,ale w depresji tak i to 10-miesięcznej.Inny by uciekł gdzie pieprz rośnie,a On został...Przetrzymał też długi pobyt w szpitalu,gdzie odwiedzał prawie codziennie,a na głowie miał prace i dom z moimi dziećmi.

                    Myślę,że fakt naszej diagnozy nie upoważnia nas do braku szacunku do partnera,ani nikogo innego.
                    Różnie to ze mną bywa,ale mam nadzieję,że będzie coraz lepiejsmile
                    Pozdrawiam.
                    • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 17:55
                      Zdrada,znikanie z domu i brak zainteresowania rodziną.Wrogie
                      nastawienie,kłótnie,podejrzenia na skutek urojeń,odgrażanie się
                      rozwodem,obwinianie partnera o wszelkie zło.Przepuszczanie pieniędzy,nadużywanie
                      alkoholu.To są rzeczy które się dzieją w manii.
                      W depresji,jest inaczej,bo człowiek jest zbyt słaby by cokolwiek mieszać w
                      związku,więc to oblicze choroby jest chyba dla partnerów bardziej znośne.Dziwię
                      się natomiast jak można znosić to co się dzieje w manii.Gdyby mania nie była
                      stanem dokuczliwym,nie byłaby manią,gdyby człowiek był w stanie nie wpadać w
                      manię i nie zachowywać się tak kontrowersyjnie,to nie byłoby choroby zwanej
                      chadem.Diagnoza nie upoważnia,ale mania jest manią,i człowiek w manii że tak
                      powiem odlatuje.

                      38takatam napisała:

                      > Fakt nie byłam w manii odkąd jesteśmy razem.

                      Więc mężczyzna twój nie przeżył przy tobie pełnego oblicza tej choroby.To bardzo
                      dobrze,i oby się to nigdy nie wydarzyło.
                      Mój facet niestety przeżył,i pomimo to,kocha,kocha albo jest ode mnie
                      uzależniony i udaje że nic się nigdy nie stało.
                      • 38takatam Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 18:58
                        Czubata...czy aby nie szukasz dziury w całymwink
                        Poniekąd miłość jest uzależnieniem,jedynym pozytywnym uzależnieniemsmile
                      • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 20:37
                        z wyliczonych przez ciebie przeżyliśmy: zdradę, znikanie z domu (w
                        sensie wyprowadzanie się, bo służbowo znikam na codzień tongue_out), kłótnie,
                        odgrażanie się rozwodem, obwinianie o wszelkie zło, zniknięcie kasy
                        (zgubiona chyba.....), wydawanie mało rozsądne kasy, alkohol.

                        Tyle, że ... my oboje mamy ChAD, więc raz na wozie, raz pod wozem tongue_out
                        • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 18:25
                          Więc jednak się krzywdzicie.Bo uważam że to krzywdy są.
                          • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 18:29
                            były takie akcje, repety żadne z nas nie planuje smile wyszliśmy z tego
                            mocniejsi niż wcześniej, znając siebie samych i siebie nawzajem
                            lepiej

                            i mimo wszystkiego co się działo, nawet na chwilę nie przestaliśmy ze
                            sobą rozmawiać - to wyglądało kabaretowo momentami, ale gadaliśmy...
                            Jak sobie chcesz, analizuj choćby analnie tongue_out, ja się nie czuję
                            krzywdzona ani krzywdzicielem. Chłop wg stanu na chwilę obecną
                            (spytałam) również nie.
                            • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 20:36
                              lolinka2 napisała:
                              > Jak sobie chcesz, analizuj choćby analnie tongue_out, ja się nie czuję
                              > krzywdzona ani krzywdzicielem. Chłop wg stanu na chwilę obecną
                              > (spytałam) również nie.

                              Nie wiem cóż korzystnego mogłabym wynieść dla siebie z analizy twojego życia w
                              małżeństwie,więc analizować nie będę ani analnie ani oralnie. smile
                              • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 21:16
                                to "analizuj" odnosiło się do twojego wgryzania się w detale tam, gdzie
                                moim zdaniem można zaprzestać na stwierdzeniu "działa jeszcze? to
                                dobrze" smile

                                nie to, żeby moje małżeństwo było "cnót wszelkich bezdenną głębiną" i
                                superidealnym wzorcem do naśladowania...
                        • majagor Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 22:11
                          lolinka2 napisała:

                          > z wyliczonych przez ciebie przeżyliśmy: zdradę, znikanie z domu (w
                          > sensie wyprowadzanie się, bo służbowo znikam na codzień tongue_out), kłótnie,
                          > odgrażanie się rozwodem, obwinianie o wszelkie zło, zniknięcie kasy
                          > (zgubiona chyba.....), wydawanie mało rozsądne kasy, alkohol.
                          >
                          > Tyle, że ... my oboje mamy ChAD, więc raz na wozie, raz pod wozem tongue_out

                          No to "podziwiam". To słowo wzięłam w cudzysłów bo to takie dziwne "podziwianie"
                          - może lekko zdziwienie.
                          Ani zdrady bym nie przeżyła. Ani wyprowadzania się z domu, ani grożenia
                          czymkolwiek...
                          Za takie coś robi się "wypad z baru" - w moim mniemaniu.
                          I nieważne czy on by miał CHAD, czy czy nie wiem co jeszcze.. nie i KONIEC. Kropka.

                          P.S. Gadają, że mój Marciś taki zły, że taki zły związek. Ale kurcze, przy tym
                          wszystkim, co czytam tu i ówdzie to my prawie idealni smile Czyż nie mam Riba
                          racji? [Wiem, że to czytasz wink]
                          • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 22:23
                            ja zawsze uważąłam że zdrady fizycznej nie wybaczę ale nie wybaczę innej zdrady,
                            a fizyczna mnie nie obchodzi tylko boli mnie że suka jeżdzi naszym samochodem
                          • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 22:27
                            wywrzeszczałam parę razy: WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU!!!!!!!!!!!!!!!!
                            Raz wyszedł - i wrócił po 3 dniach bo chciałam, raz nie wyszedł - bo
                            poczekał aż mi przejdzie (2 tyg na paluszkach).
                            Dwa razy on coś rozwalił na ścianie, dwa razy ja.
                            Raz ja go zdzieliłam (wiadrem na proszek), raz dostałam w twarz
                            (dłonią, w odwecie natychmiastowym za wiadro).
                            Akcje miały miejsce 6 lat temu.....

                            Mania w tym samym czasie zdarza się ponoć w wyjątkowych sytuacjach smile
                            smile smile

                            Osobno zaliczyliśmy ją każde po razie, ale to było lajtowe..... bo
                            jedno nadal pozostawało przytomne - to raz, a dwa - jesteśmy dla
                            siebie autorytetami jednak, więc jeśli mu powiedziałam "siedzisz w
                            domu, bo ci odwala" to siedział.... i nawzajem smile
                            • majagor Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 22:50
                              lolinka2 napisała:

                              > wywrzeszczałam parę razy: WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU!!!!!!!!!!!!!!!!
                              > Raz wyszedł - i wrócił po 3 dniach bo chciałam, raz nie wyszedł - bo
                              > poczekał aż mi przejdzie (2 tyg na paluszkach).
                              > Dwa razy on coś rozwalił na ścianie, dwa razy ja.
                              > Raz ja go zdzieliłam (wiadrem na proszek), raz dostałam w twarz
                              > (dłonią, w odwecie natychmiastowym za wiadro).
                              > Akcje miały miejsce 6 lat temu.....

                              Mam nadzieję, że Wasze dzieci mają więcej niż 6 lat..
                              I czegoś takiego nie widziały..
                              • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 23:03
                                8.5 i 4

                                starsza tego NIE widziała - była w tym czasie w przedszkolu......
                                padło tylko pytanie gdzie tata - pojechał do wujka (w sensie swojego
                                brata), nie pytała kiedy wróci...
                                • majagor Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 23:08
                                  Oczywiście odnośnie mojego postu powinno być napisane, że mam nadzieję, iż
                                  dzieci mają MNIEJ niż 6 lat. Zakręciłam się smile
                          • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 10.06.10, 07:10
                            majagor napisała:
                            > Za takie coś robi się "wypad z baru" - w moim mniemaniu.
                            > I nieważne czy on by miał CHAD, czy czy nie wiem co jeszcze.. nie i KONIEC. Kro
                            > pka.

                            W moim mniemaniu też,gdybym stała po drugiej stronie barykady oczywiście.Dlatego
                            dziwię się i podziwiam,a może po prostu nie umiem kochać...
                        • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 10.06.10, 07:28
                          Z wyliczonych przeze mnie rzeczy nie przeżyliśmy zdrady w sensie seksualnym,może
                          tylko i wyłącznie dlatego że moje "namiętności" mają zarys na poziomie kilku
                          letniego dziecka,bez podtekstu seksualnego.
                          Wszelkie zainteresowania pozamałżeńskie uznaję jednak za zdradę,emocjonalną być
                          może,ale zawsze.
                          Przypuszczam jednak że gdyby doszło do zdrady jako takiej,zostałoby to wybaczone.
                      • corka_1 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:16
                        czubata napisała:
                        > Gdyby mania nie była
                        > stanem dokuczliwym,nie byłaby manią,gdyby człowiek był w stanie nie wpadać w
                        > manię i nie zachowywać się tak kontrowersyjnie,to nie byłoby choroby zwanej
                        > chadem.Diagnoza nie upoważnia,ale mania jest manią,i człowiek w manii że tak
                        > powiem odlatuje.


                        Mądrze napisane.
                • corka_1 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:10
                  czubata napisała:
                  > Zastanawiam się gdzie jest granica między
                  > miłością a zaburzeniem.

                  Czyli co - jak się kocha kogoś pięknego i zdrowego to jest się "w porządku", a jak się kocha kogoś chorego to jest się od razu zaburzonym?

                  Nie powiedziałabym tak. Oczywiście jest pewna różnica między sytuacją, gdy ktoś celowo na partnerów wybiera sobie zawsze kogoś chorego psychicznie, ale jak ktoś wybrał zdrowego który w trakcie związku zachorował i mimo to go nie opuścił - to powiedziałabym raczej że jest osobą odpowiedzialną, dojrzałą i silną psychicznie.

                  Pewnie ten zdrowy związany z chorym jakieś tam konsekwencje dla swej psychiki poniesie, będzie miał w obniżoną jakość życia i wielokrotnie odczuwał dyskomfort psychiczny, ale nazywanie tego od razu "uzależnieniem" z wydźwiękiem pejoratywnym jest nadużyciem semantycznym.
    • xsenia faceci lubią wariatki 07.06.10, 19:28
      • dr.zabba Re: faceci lubią wariatki 07.06.10, 20:26
        Oooo! Jakże podoba mi się to, co napisałaś! smile
    • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 20:45
      Czubata jesteśmy uzależnieni. ale z tego co zrozumiałam prze te wszystkie
      miesiące miedzy innymi czytając forum inaczej chorują kobiety inaczej mężczyźni.
      Niestety kobiety są tak silne że nawet dają sobie radę z tym zdrowiem
      psychicznym inaczej. Mężczyźni robią większe piekło swoim partnerkom, samo
      przyznanie się do choroby jest niemożliwe.Jka ranią to i tak tego pózniej nie
      widzą. Natomiast partnerzy kobiet z chadem chyba nie są tak uzależnieni i
      szybciej dochodzi do rozstań.Marta masz wspaniałego męża, który jest dla ciebie
      oparciem i staraj mu się wynagrodzić całe zło, które naprawdę czynisz mu
      nieświadomie. Nie rozkładaj tego na czynniki proste. Nie zostawił cie wspiera i
      tworzycie razem rodzinę.
      • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 21:04
        ja sobie wypraszam, bo mój ChADowy małżonek
        a) przyznaje się do choroby bez problemu
        b) nie robi mi większego piekła niż ja jemu - bo nie robimy z zasady
        piekła jedno drugiemu
        c) mając żonę z ChADem nie wybiera się nigdzie o ile mi wiadomo
        d) żadne z nas nie czuje klimatu wynagradzania drugiemu czegokolwiek,
        bo nic sobie nie odbieraliśmy. Miewamy różne nastroje, czasem większa
        drażliwość, ale zwykle nie w tym samym czasie i to drugie jest w
        stanie spojrzeć przytomniej, pokazać z pozycji obserwatora jak to
        wygląda, a ponieważ liczymy się wzajemnie ze swoim zdaniem i ufamy
        sobie, to jest moment kiedy polegamy na ocenie drugiego po prostu.
        • dr.zabba Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 21:21
          Lolinko, ja także raczej na stabilnych nogach stoję, ale chcę zauważyć,
          że Ty, daj Boże także ja, nie jesteśmy reprezentatywne. Chyba?
          • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 21:31
            choroba - tu też nie pasuję crying
            buuuuuuuuuuuuu
            • dr.zabba Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 21:39
              Lolciu,
              jesteś filologiem, a nie rozróżniasz znaczeń? wink

              niereprezentatywny nie znaczy niepasujący smile
              • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 21:46
                och, poużalać się chciałam i kiepsko wyszło tongue_out
            • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:13
              wiem że ci nie pasuje choroba ale dla mnie na razie tak jest.
              • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:48
                odpisywałam dr zabba nt mojego dopasowania vel nie tudzież bycia
                jednostką reprezentatywną dla grupy smile

                nie komentowałam tego, czy mi (vel komukolwiek) choroba pasuje, czy
                nie.
          • drugikoniecswiata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 22:15
            > Lolinko, ja także raczej na stabilnych nogach stoję,
            > ale chcę zauważyć, że Ty, daj Boże także ja,
            > nie jesteśmy reprezentatywne. Chyba?

            Kiedy zaczynałam pisywać na forum, ktoś (czareg?) zwrócił uwagę, że
            niereprezentatywna to jest populacja forumowiczów, ponieważ większość ludzi z
            poukładanym lekowo i życiowo chadem po prostu ma inne rzeczy do roboty niż
            nałogowe przesiadywanie na forum i pisanie o chorobie i lekach.

            Więc ja sobie myślę, że wy jesteście jak najbardziej reprezentatywne. Nie mniej
            i nie więcej niż cała reszta, tylko tutaj krzywa Gaussa jest chyba co nieco
            zaburzona. Ale na reprezentatywność składa się całe spektrum populacji, nie
            tylko średnia. Dobrze, że jesteście, to odbiera pokusę urawniłowki i daje i co
            nieco nadziei. Uśredniony chadowiec jest dobry w podręczniku, w życiu są
            konkretne egzemplarze.

            A co do pytania Czubatej.

            1) jak zwykle oponuję przeciwko temu, by postrzegać siebie wyłącznie przez
            pryzmat choroby. To jest tylko jedna z okoliczności, składowych związku - nie
            główna i nie jedyna. Na to, czy związek jest zdrowy, czy chory (kto to
            definiuje?) składa się też cała reszta. Dlaczego myśleć o sobie "jestem
            chaderką" zamiast "jestem Martą chorą na chad"? Sądzę, że dopóki partnerzy
            zachowują tę drugą perspektywę, związek stoi na mocnych nogach. Mania czy
            depresja są epizodami, dłuższymi bądź krótszymi, ale nie osią związku.

            2) każdy związek, czy to z osobą chorą, czy zdrową, zwykle ma to do siebie, że
            zaspokaja ważne potrzeby obu stron - tak się ludzie dobierają. Współuzależnienie
            również na tym polega, gdyby żona alkoholika nic nie "miała" z faktu bycia jego
            żoną, to by nie było żon alkoholików. Być może wasi partnerzy mają w sobie dużą
            potrzebę zaopiekowania się kimś, bycia dla kogoś oparciem - i związek z wami tę
            potrzebę zaspokaja, a mania jest tylko "kosztem", który trzeba ponieść. To nie
            jest tak, że z opieki profity czerpie tylko ten, którym się opiekujemy.

            3) demonizujemy manię. fakt, demoniczna jest, ale ile osób będących w związkach
            robi takie same rzeczy (zdrady, oszustwa, manipulacje, wydatki, agresja,
            przemoc...) nie będąc w manii. Czy ich partnerzy też są uzależnieni? Przykładamy
            ostrzejszą miarę, tak jak do depresji. Odbieramy sobie sprawczość, podmiotowość,
            a oddajemy ją chorobie. Niedobrze.
            • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 22:30
              mądrą kobietą jesteś, wiesz?
              Cieszę się, że się znamy osobiście.
              • drugikoniecswiata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 11.06.10, 14:46
                dowartościowana wink

                szczawiu, szczawiu, szczawiu i igrzysk, a nie mi się ktoś tutaj komplementami
                wykpić próbuje...
                • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 12.06.10, 20:31
                  możesz przyjść i mi ugotować. Za igrzyska dziękuję - 3 dni w pracy
                  wystarczą. I jeden idiota, co mi nastrój totalnie rozwalił.
                  • drugikoniecswiata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 13.06.10, 16:14
                    a... to na tym ten dożywotni układ miał polegać???
                    ktoś tu się umie urządzić.
                    • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 13.06.10, 16:22
                      nie, ja dopiero dziś wróciłam z kilkudniowego zlecenia
                      jestem trupem fizycznie, psychicznie pozytywniej ale też wyczerpana

                      Ocknę się pewnie na dniach i zobaczymy co ze szczawiem big_grin
            • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:20
              tak naprawdę to jesteśmy uzależnione od swoich partnerów, bo tak kochamy.
              Choroba, chad, zaburzenia osobowości czy alkoholizm to jeszcze pogłębiają bo
              musimy się zaopiekować naszymi ukochanymi. Tłumaczymy ich zachowanie chorobą,
              sami się nakręcamy.Warto pamiętać że nikomu nie pomozemy jeśli nie zadbamy o
              swoje ja.
              Powiem tylko że podziwiam każdą osobę z zaburzeniami ponad przeciętność która
              sie leczy. ja też po swoich przeżyciach byłam u psychiatry,byłam u psychologa i
              postawili mnie na nogi. Na tym też polega zadbanie o siebie.
              • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 08.06.10, 21:43
                zaopiekować???????

                zaopiekować to ja się mogę własnym dzieckiem, albo - na ten przykład
                - kotkiem znalezionym na ulicy.
                Przypominam że w tytule wątku jest "PARTNERZY", nie dzieci albo
                podopieczni....
                Ojjj, beata, dopóki niańczysz dorosłego człowieka - dobrze NIE
                będzie.......
                • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 11:00
                  niańczyłam. Bład ale chyba usprawiedliwiony, przezyliśmy wypadek, 3
                  lata powrotu do zdrowia. Pózniej odchodziłam od tego. Na poczatku
                  zaburzeń to do mnie powróciło ale juz od tego odeszłam. Człowiek sie
                  na błędach uczy. Może to brak dziecka tez tak powoduje
                • drugikoniecswiata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 11.06.10, 14:53
                  > zaopiekować???????
                  > zaopiekować to ja się mogę własnym dzieckiem, albo -
                  > na ten przykład
                  > - kotkiem znalezionym na ulicy.

                  Nieprawda. Nic złego nie ma we wchodzeniu w stosunku do partnera w różne role i
                  zaspokajaniu potrzeb z różnych półek (także dziecięco- rodzicielskich) - tyle,
                  że lepiej rokuje związek, w którym role te są niewyłączne i rotacyjne. Każdy
                  czasem potrzebuje opieki i wsparcia, z chad i bez chad. Ale też nie tylko
                  opieki. Wylewasz dziecko z kąpielą, lolinka...
                  • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 12.06.10, 21:08
                    ja się panicznie boję pełnić wobec facetów role opiekuńcze. Panicznie.
                    Napatrzyłam się.....
                    Unikam jak szamba.
                    • drugikoniecswiata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 13.06.10, 16:13
                      no ale pomiędzy "panicznie się boję" a stwierdzeniem "to jest niezdrowe" czy
                      jakoś tak - jest dosyć duża różnica. ja też się boję, btw. też się napatrzyłam.
                      ale na chorą niezależność też się napatrzyłam, ani jedno, ani drugie nie jest
                      zdrowe.
            • corka_1 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:33
              drugikoniecswiata napisała:
              > Kiedy zaczynałam pisywać na forum, ktoś (czareg?) zwrócił uwagę, że
              > niereprezentatywna to jest populacja forumowiczów, ponieważ większość ludzi z
              > poukładanym lekowo i życiowo chadem po prostu ma inne rzeczy do roboty niż
              > nałogowe przesiadywanie na forum i pisanie o chorobie i lekach.

              Ja bym powiedziała, że odwrotnie - na forum nie piszą ci, którzy mają się na tyle źle, że:
              - nie są w stanie o własnych siłach włączyć komputera
              - nie są w stanie złożyć komunikatywnej wypowiedzi
              - zostali zepchnięci na margines społeczny i nie mają nawet pieniędzy na komputer i internet

              Między innymi dlatego na forum schizofrenia pisuje mało osób. Zdaniem większości ta choroba jest cięższa niż ChaD.
            • 36.a Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 09:38
              Dolepie sie do Twojego postu bo chce o tej reprezentatywnosci i bo Cie lubie. Aha smile

              Nie wiem kto, ale napisal jeszcze inaczej. Gros ludzi zaburzonych jak my ma gorzej. Brak kasy, netu, pracy. Ludzik w manii nie bedzie tu pisal tylko walczyl z wiatrakami i podbijal swiat, a poteznej depresji rowniez sie nie pisze tu. Jesli sa ludzie "poukladani lekowo" - to ja ich nie znam. Nie uwierze, poki nie zobacze. Jestesmy tu sobie byc moze towarzysko i dla przyjemnosci pisania. Ot, netowa grupa wsparcia.

              A propos partnerstwa. Mialam jakos zakodowane, ze kochani, pozadani to sa silni ludzie. Pomijam, ze slabosc/sila to oba bieguny istniejace w kazdym, no ale slabosci nalezaloby nie ujawniac. I "ja w depresji" nie jestem odrzucana. Duze zdziwko. Pomijam, czego ja wtedy chce, ale dotarl do mnie komunikat "jestem Twoim przyjacielem, jestem dla Cebie, wsparcia szukaj u mnie" (pomijam, ze biada mi, jesli szukam gdzie indziej; przyznaje mu racje, ze czasem niepotrzebnie zwierzam sie gdzie indziej). Chce byc potrzebny. Czy jest uzalezniony - a nie wiem. Zapytam smile
        • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 07.06.10, 23:11
          masz sczęście Lolinka ale wyjątki się zdarzają. ja walczę cały czas z
          uśwoadomieniem jemu potrzeby pójścia do lekarza i takich kobiet jak ja jest sporo
          • poetkam Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 08.06.10, 08:49
            Ja miałam i mam nadal do czynienia z mężczyznami chorymi na ChAD, z
            tym, że jeden-zaburzenia schizoafektywne (były).
            Każdy człowiek jest inny. To samo ma się do facetów wink i tych
            chadowych i tych "normalnych". Z D. przeżyłam piekło, takie jakie
            opisują mężatki chadowców. Obecnie mam ambiwalentne uczucia- pluję
            sobie w twarz, że wcześniej go nie zostawiłam, ba, że w ogóle za
            niego wyszłam... a jednocześnie cieszę się, że w końcu zdobyłam się
            na rozwód.
            Obecny mój partner, owszem choruje, ale zdaje sobie sprawę z takiego
            stanu rzeczy. Jesteśmy razem już ponad dwa lata. Cóż, jak w życiu-
            raz jest lepiej raz gorzej. Jesteśmy razem. On patrzy na mnie będącą
            w niewesołym stanie i opiekuje się mną, czasem jak trzeba stanowczo
            wprowadza swoją wolę. I na odwrót - ja widzę zbliżającą się
            depresję, ale zwyżkę nastroju-zaczynam działać.

            Co do pisania na forum. Kiedy jest dobrze - ma się inne rzeczy "na
            głowie", poukładane, uporządkowane mniej więcej życie. Forum schodzi
            na dalszy plan. Tak sobie myślę...

            Czubata, Twój mąż jest z Tobą, wspiera Cię, kocha Cię. Ty
            odwzajemniasz mu tym samym, na tyle ile możesz, prawda? Choć
            rozumiem te dylematy... Sama nieraz zastanawiam się..: nie
            zasłużyłam na takiego dobrego czlowieka...
            Marto, słoneczko, tulę Cię. Jesteś dobrym człowiekiem, naprawdę.
            • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 18:37
              Szukam życia idealnego,ale jakoś się wpasować nie mogę. wink
              • 38takatam Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 10.06.10, 10:01
                Przez szukanie związku idealnego straciłam prawie 40 lat życia...

                Czubata...czy Ty aby nie byłaś mocno skrzywdzonym dzieckiem?
                • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 10.06.10, 17:25
                  Zostawiam pytanie bez odpowiedzi.
                  • peterunited Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 02:02
                    Drogie Panie jestem chłopakiem swojej dziewczyny, która jest chora na
                    CHAD(prawdopodobnie). Przeczytałem to wszystko chcąc wysnuć jakieś
                    wnioski, parę mam, ale liczę na małą pomoc. Pisze prawdopodobnie bo
                    to nie trwa długo, udało mi namówić się ją na lekrza, ale wszystkie
                    objawy pasują jak ulał. Jesteś dość młody nie wszystko mnie w życiu
                    spotkało, ale wiem jedno Kocham ją nad życie, mimo Tego nie chce
                    odejść. Chce jej pomóc, być przy niej, chce być jej oparciem.
                    Wychodzi mi to różnie, czasem mnie wini, że nie pomagam, staram się
                    to naprawić. Jestem tylko człowiekiem, nie wszystko wiem. Czuje
                    czasem taką nie moc, nie wiem co zrobić, aby było dobrze. Czasem
                    siadam tak zastanawiam się czy to ma sens, jak żołnierz na wojnie,
                    może zadać sobie to pytanie czy ta woja jest moja? długo nie myślę,
                    bo nie ma czasu, jak żołnierz biorę swój karabin i walczę dalej, ból
                    dusząc w sobie. Bezsprzeczne jest to, że ją Kocham, nigdy nie
                    skrzywdziłem, ale mam momenty załamania. Oczywiście ona o tym nie
                    wiem, uznaje, że nie potrzebne są jej kolejne problemy. Ze wszystkim
                    nie jest łatwo, gdy ma dobry humor potrafi nawet zapomnieć o mnie na
                    chwilę, wtedy jestem zły, bo nie zawsze jest dobrze, staram się
                    wszystko zrozumieć. Gdy jest źle czuje się bezsilny bo co mam robić
                    jak płacze... Jak jestem przy niej siadam przytulam i milczę nic
                    innego nie potrafię. Widze jak mnie Kocha, nie zawsze zdarza się
                    różnie w jej nastrojach. Często nie widzi co mnie rani, ja nie chce
                    się kłócić. Bywało tak, że ciągle się kłóciliśmy, obwiniała mnie, że
                    szukam problemów, może i tak nie wiem, staram się pewne rzeczy
                    zmienić. Tylko czasem nie wiem czy mam po prostu przemilczeć i
                    przeczekać, cierpiąc po cichu, czy odezwać się po czym będzie
                    kłótnia. Brakuje mi tego oręża, chciałbym żebyście mi pomogły chociaż
                    trochę. Chce trwać przy niej, nawet gdy Tego nie docenia. Czasem
                    dostaje tą nagrodę i słyszę jaki jestem dobry i wgl to mnie buduje
                    daje mi siły. Lecz czasem długo długo nic... Ale nie zamierzam jej o
                    tym mówić, nie chce by wyszło, że jestem samolubny. Nie zamierzam
                    odejść, bywało gorzej, chce dać radę, Kocham ją tak, że jestem wiele
                    poświęcić. Kilka rad by się przydało, zawsze te parę kroków do
                    przodu..
                    • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 08:56
                      albo się nauczysz komunikować bez agresji ale i bez poczucia winy,
                      albo to się wam szybciutko rozwali

                      Ja żyję w związku dwojga ChADowców, o chorobie dowiedzieliśmy się po
                      ślubie, każde w innym momencie, natomiast gdyby nie otwarta
                      komunikacja "wkurza mnie gdy ty..."/ "poczucie winy mnie ogarnia,
                      kiedy ty..."/ "boję się..."/ "najtrudniej jest mi...." - to w życiu,
                      żadnym odłamkiem szansy nawet nie przetrwalibyśmy tych lat razem.
                      Mówić, co czujesz i słuchać co czuje druga osoba - w atmosferze
                      szacunku dla godności drugiego człowieka - dla mnie to podstawa
                      wszystkiego.
                      • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 13:30
                        Żeby Misiek zechciał chociaż zerknąć na forum to może i by coś doradził,co ja
                        się będę wypowiadać.
                        Ale nie,pisanie na tym forum to pławienie się w chorobie.Lepiej iść skosić
                        trawnik.Halo,nie jestem traktor. wink
                      • drugikoniecswiata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 16:31
                        > albo się nauczysz komunikować bez agresji ale i bez poczucia winy,
                        > albo to się wam szybciutko rozwali

                        Jak ty to ładnie i zwięźle ujęłaś.

                        Peterunited, w tym co opisujesz głównym problemem nie jest chad partnerki. To
                        tylko jeden z wielu elementów, którymi toczycie rozgrywkę między sobą. Zastanów
                        się, czy tak samo traktowałbyś ją i pozwalał się traktować jej, gdyby nie
                        diagnoza, która najwyraźniej związuje ci ręce. To, że ktoś jest chory, nie
                        oznacza, że dobry związek zbuduje mu się sam.

                        A duszenie problemów w sobie, czy to przed dziewczyną, czy przed przyjacielem,
                        to najgłupsza i najmniej skuteczna z możliwych metod ich rozwiązywania. Z jednej
                        strony oczekujesz od dziewczyny, że będzie z tobą rozmawiać, z drugiej sam
                        rozmowy unikasz. Halo, ziemia...

                        Dobrze by było, żebyś rozpoznał, czego ty tak naprawdę chcesz: dobrego
                        partnerskiego związku, czy satysfakcji z bycia supermenem. Bo to może nie iść w
                        parze.
                        • peterunited Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 16:43
                          Przeczytaj po niżej. Chce rozmawiać to nie, dziś odwróciła głowe. Jak
                          coś mówię o sobie to, że tylko myśle o sobie... Więc nie mówię o swoim
                          cierpieniu. Ja ciągle coś robie nie tak. Chce rozmawiać mówię o tym
                          ciągle...
                          • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 17:29
                            ty też poczytaj siebie z poprzedniego wpisu "nie chcę jej o tym
                            mówić" itp itd - a niby dlaczego NIE? Bo jest chora? Nie zrozumie??
                            Chyba nie jest upośledzona umysłowo, tylko zaburzona psychicznie, w
                            normie intelektualnej, nieprawdaż?

                            Robisz namiot wokół tego co nieznane, czego się boisz.... i czekasz
                            aż ktoś cię pogłaska że jesteś cudny i piękny - a tu lipa.... smile bo
                            ani to cudne ani piękne tylko normalne, że jeśli kogoś kocham to z
                            dobrodziejstwem inwentarza i że jest to DECYZJA o ponoszeniu
                            konsekwencji tego związku (tu: że będzie trudniej niż ustawa
                            przewiduje).

                            A naprawdę wystarczy pogadać, bez durnych gierek jak w
                            piaskownicy....
                    • ramos672 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 14:34
                      Witaj.Jestem partnerem osoby chorej na chad i zaburzenia
                      osobowosci.Przeczytalem uwaznie co napisales i doskonale Cie
                      rozumiem.Opowiem Ci jak to wyglada u mnie. Na poczatku kompletnie nie
                      radzilem sobie z ta choroba,nie rozumielem ani jej ani pewnych
                      zachowan mojej partnerki.Bylo duzo nieporozumien,klotni,a nawet mysli
                      o roztaniu.Jednak jest cos o czym Ty takze duzo wspominasz, to
                      MILOSC.Ja takze bardzo kocham swoja partnerke i chcac jej pomoc
                      zaczolem bardziej interesowac sie ta choroba.Rozmowy z
                      lekarzami,czytanie tego forum i wiele innych publikacji pomogly mi
                      duzo bardziej zrozumiec i ta chorobe i pewne zachowania
                      partnerki.Oprocz tego wiele godzin przegadanych wspolnie i to bardzo
                      bardzo szczerze.Jestem w nieco lepszej sytuacji bo od kiedy jestesmy
                      razem z moja partnerka nigdy nie byla ona w typowej mani ktora jak
                      wiadomo czesto powoduje rozne przykre delikatnie mowiac sytuacje.Byly
                      za to depresje i dlugie dni wylaczenia z zycia.Ale nie chcialem nigdy
                      jej zostawic.Nie rozumialem,ale chcialem pomoc.Poczatki byly z mojej
                      strony malo skuteczne i jedyne co moglem zrobic to zajac sie
                      domem,dziecmi i dac partnerce jak najwiecej spokoju.Wielka wiara ze
                      to minie i duzo cierpliwosci bardzo mi pomogly.Wiesz od tamtych
                      poczatkow minelo sporo czasu,i teraz wiem ze warto byc przy takiej
                      osobie i ze ozna mocno zlagodzic oblawy tej choroby.Wazne jest tez
                      aby Twoja partnerka jesli faktycznie jest chora na chad miala
                      odpowiednie leczenie i dobra terapie. Ma Ciebie a to bardzo
                      wiele.Osoby z ta choroba sa naprawde fantastycznymi,madrymi
                      ludzmi.Czytam na tym forum wypowiedzi i sam sie od nich ucze zycia
                      oraz spojrzenia na zycie ktore wczesniej wydawalo mi sie bardzo
                      ubogie.Nie boj sie zycia z chaderka. Wybacz jesli moja wypowiedz nic
                      Ci nie pomogla,ale chcialem Ci pokazac ze nie jestes sam i ze
                      problemy mamy podobne.To wazne mie czuc sie odludkiem.Pozdrawiam.
                      • ramos672 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 14:36
                        zacząłem*
                        • peterunited Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 15:59
                          Ramos dzięki to ciekawe co napisałeś. My znów się pokłóciliśmy...
                          znów wyszło, że to ja zacząłem i przeze mnie źle się czuje. Nie
                          chciała rozmawiać nawet, olewała mnie, boli mnie to bo pójdzie i
                          porozmawia ze swoim przyjacielem. Ostatnio słyszę, że wszystko robię
                          źle, z nim to potrafi się dogadać, a ze mnie nie chce rozmawiać,
                          padłem nie lubie być porównowany usłyszałem że on się o nią troszczy
                          a ja...? Nic nie usłyszałem, nie odeszła, powiedziała ze jak nie
                          zaczynam to jest dobrze... Uznała, że chce jechać do domu. Nie wiem
                          co robić, czasem powiem coś w złości, tłumacze jej, że jak nie
                          będziemy rozmawiać to będzie gorzej, tłumacze, że jestem
                          człowiekiem... ciężko mi się odnaleźć staram się ona tego nie widzi.
                          Patrzyła się w drugą stronę olewając mnie. Nie chce się poddać, ale
                          ciągle myślę, że to nie musi być moja wojna. Staram się odsunąć od
                          tych myśli. Ale nie wiem co zrobić, nie odeszła ale olała mnie i
                          sobie pojechała. Nie chciała rozmawiać po prostu tracę siłę, ciągle
                          robię coś źle, jak się odezwę to że atakuje, gubię się w tym. Nie
                          wiem czy ona uważa, że jak Kocham to zniosę wszystko. Chyba najgorzej
                          jest cierpieć samemu. Bo duszę to w sobie. Mam przyjaciela, ale nie
                          chce tego mu mówić on tego nie zrozumie, wolę dusić to w sobie.
                          Ciagle słyszę od niej jak ja jej robie krzywde. I jeszcze jak
                          usłyszałem, że on się o nią troszczy to co ja mam kurwa powiedzieć.
                          Staram się pytam co dziennie jak się czuje, przyjeżdżam i tak źle...
                          Nie jestem ideałem. Może mam czekać...? Przejdzie jej...? Pocierpieć,
                          a potem udawać, że nic się nie stało...? Poddać się nie chce, ale
                          jestem teraz na lodzie. Bo nie wiem kiedy jej przejdzie, kiedy się
                          odezwie, nie wiem nic...
                      • beata-68130 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 15:33
                        tak miło słyszeć że niektórzy mogą to wszystko uporządkować i poukładać. Daje to
                        wiarę w to że będzie lepiej
                        • 38takatam Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 18:18
                          Czy Twoja partnerka leczy się regularnie?
                          Czy ma świadomość choroby?
                          Czy jest w terapii?
                          Zachowanie o którym piszesz nie da się "zwalić" na chad.
                          • peterunited Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 21:04
                            To już pisałem wcześniej... Co do wcześniejszych wypowiedzi nie
                            zawsze robię dobrze, nie wiem czy zachowując się tak czy inaczej nie
                            popełniam błędów. Czasem czuje się w tej walce sam. Teraz nawet nie
                            wiem jak jest, czy nie wpadnie na pomysł, że beze mnie lepiej. Pewnie
                            jest mnie za co krytykować, wiem, ale jak pisałem jestem człowiekiem,
                            staram się udźwignąć ten ciężar, nie jest łatwo. Nie mówię jej o
                            wszystkim, bo wiem jakie ma problemu, po prostu nie chce jej dokładać
                            swoich. Bolą mnie pewne rzeczy, teraz jestem na granicy załamania
                            nerwowego, są chwile gdy nawet facetowi chce się płakać to jedna z
                            nich. Chce jej pomóc, ale co robię to źle... Sam nie wiem, gdy słyszę
                            wszędzie krytykę, zaczynam w to wierzyć. Kiedyś myślałem mówi tak,
                            ale wiem, że to nie prawda jest po prostu zła. Teraz już nie wiem, a
                            może tak jest wcale nie pomagam i jestem nieudacznikiem. Nie wiem w
                            co wierzyć. Jednego czego jestem pewien to miłością jaką ją darze w
                            to nie wątpiłem nigdy.
                            • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 21:17
                              jejjjjja, ty się w jakieś melodramaty harlequinopodobne bawisz, a nie
                              normalny zdrowy związek.....
                              • peterunited Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 22:57
                                Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
                                • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 23:06
                                  ale brniesz jak koń w najbardziej ślepą z ulic....
                                  i dalej swoje o bohaterach romantycznych wink

                                  my ty w xxi wieku, wiesz, śpiący książę? rumaki też nie w cenie -
                                  prędzej mustangi...
                                  • peterunited Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 19.06.10, 23:22
                                    Tylko gdy ja naprawdę nie wiem co mam robić. Siedzę jak małe dziecko w
                                    piaskownicy bez rodziców, płacząc i nie wiedząc czy siedzieć tam dalej
                                    czy szukać rodziców. Z jednej strony ile można czekać, a z drugiej,
                                    gdzie pójdę.
    • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 21:50
      a jakby tak dało radę doprecyzować zdziwienie?????

      bo ja nie do końca kumam, co je wywołało...

      bardziej łopatologicznie poproszę smile
    • lolinka2 Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 09.06.10, 22:21
      kwestia spojrzenia na temat, robię świństwo wiedząc co robię z
      premedytacją - tak to prawo definiuje
      wychodząc z tej definicji nie zrobiłam mu świństwa w życiu i nigdy
      będąc w pełni władz umysłowych. Jak się jarnęłam po 8 tyg manii czego
      nawarzyłam to zaczęłam reperować i łatać dziury. Chłop z wrażenia
      wrócił do normy i się przyłączył do działań odbudowujących, bo swoje
      miał również za uszami smile
      I potem nigdy nigdy więcej nie doprowadziłam do powtórki z rozrywki
      smile
      Wnioski wyciągnięte, żyjemy dalej smile
      • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 10.06.10, 07:15
        Najbliższym bliznim się świństw nie robi przecież. No chyba że było się nie w
        pełni władz umysłowych. Tak,to kwestia spojrzenia na sprawę,o kwestię niepełnych
        władz umysłowych mi chodziło gdy zakładałam wątek.
    • czubata Re: Czy nasi parterzy są od nas uzależnieni? 11.06.10, 16:54
      Odbieramy sobie sprawczość i oddajemy ją chorobie.A ja myślę że to choroba
      odbiera mi sprawczość.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka