Dodaj do ulubionych

W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami...

25.05.11, 11:39
Moje ciało ożyło. W jeden majowy wieczór bezwstydnie rozkwitałam pod ustami mężczyzny...
Nie potrafię zaprzeczyć pięknu tej chwili. Nie potrafię stanąć przed Bogiem skruszona.. Nie przyjdę do Niego w worze pokutnym. Nie będę bić się w pierś.

Chcę Mu powiedzieć jedno: Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję...

Oto ja. Prawdziwa.
Obserwuj wątek
    • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 12:05
      TEGO mężczyzny? wink
      • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 12:11
        Właśnie chodzi o to, że to ktoś zupełnie inny...
        • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 12:41
          https://emotikona.pl/emotikony/pic/0slonce.gif
          Czekam na więcej informacji big_grin
          • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 12:51
            >Oto ja. Prawdziwa.

            Jesteś tego pewna? Jesteś pewna że nie jest to oblicze podwyższonego nastroju? Kiedy zdarza mi się czuć że rozkwitam pod wpływem jakiegoś "ktosia" który nie jest moim "ktosiem", to się okazuje że jest to hipo albo wstęp do manii.
            • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 13:02
              Być może..., ale równie dobrze to może być początek czegoś poważniejszego.
            • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 13:11
              czubata napisała:

              > Jesteś tego pewna? Jesteś pewna że nie jest to oblicze podwyższonego nastroju?
              > Kiedy zdarza mi się czuć że rozkwitam pod wpływem jakiegoś "ktosia" który nie j
              > est moim "ktosiem", to się okazuje że jest to hipo albo wstęp do manii.

              Czubatko, najgorsze jest to, że to żadna hipomania. Dzisiaj byłam u psychiatry.
              Dogrzebałam się w terapii do tematu związków. Okazuje się, że jestem potwornie stęskniona za bliskością, pełna smutku związanego z samotnością, strachu przed potępieniem, odrzuceniem, niezrozumieniem, strachu przed tym co jeszcze mogę poczuć a zaczynam niestety odczuwać złość na siebie, że już nie mogę jak kiedyś pofrunąć, że pewne wartości są nadrzędne, że mimo tego, że było pięknie to nie ma to przyszłości.

              Gdzieś w głębi jestem zła. Jestem zawiedziona. Jestem zniewolona przez superego, które występuje w postaci zasad, które wyznaję i kiwa teraz na mnie mocno palcem. Jestem podzielona.
              • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 13:31
                Żonaty? Ksiądz?
                • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 13:47
                  Zupełnie wolny. Ale tu nie chodzi o niego a o mnie.
              • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 13:49
                No to mnie uspokoiłaś.

                jestem potwornie
                > stęskniona za bliskością, pełna smutku związanego z samotnością,

                Jestem w stanie to zrozumieć. Tylko wiesz jak czasem bywa, pod wpływem tej samotności,tej tęsknoty za bliskością człowiek dokonuje pochopnych wyborów, często nie trafionych, potem zostaje rozczarowanie. Ale nie, oczywiście życzę ci jak najlepiej, jeżeli to może być początek czegoś poważnego, czegoś co mogłoby pomóc tobie zaspokoić twoje potrzeby, to tak,to cieszę się bardzo,jeżeli miałabyś przez to osiągnąć większą równowagę. Mój związek też pomógł mi osiągnąć równowagę, nauczył mnie poprawnych stosunków z drugim człowiekiem.

                > Gdzieś w głębi jestem zła. Jestem zawiedziona. Jestem zniewolona przez superego
                > , które występuje w postaci zasad, które wyznaję i kiwa teraz na mnie mocno pal
                > cem. Jestem podzielona.

                Wiem. Na mnie kiwa palcem też.Ale muszę iść swoim własnym rytmem chyba, bo jak starałam się iść rytmem którym dążą inni, to ja wysiadałam. Dopóki jednak kroczę własnym rytmem, wciąż czuję ten kiwający nade mną palec, i nie potrafię zaznać stuprocentowego spokoju, chociaż prawda jest taka że ja takiego spokoju to nigdy nie poczułam. Bo tak na prawdę to pewnych kwestiach jeszcze nie dojrzałam, i dalej jestem nie dojrzała, stąd ta rozterka. Ale mam nadzieję że nadejdzie taki moment w którym dojrzeję, i myślę że u ciebie jest podobnie. Gdzie są emocjonalne braki, tam dojrzałości brak. Gdy się zaspokoi potrzeby,wtedy się dojrzewa. Tylko żeby sposób zaspokajania tych potrzeb nie był rzutem na chybił trafił. Czemu tak uważam? Bo mój związek z facetem był w dużej mierze czystą kalkulacją z mojej strony, i chyba właśnie dlatego się ostał,dlatego zaspokoił moje potrzeby, bo zrobiłam sobie przekładnie "za i przeciw", i to było bardzo słuszne, gdy patrzę na to z perspektywy czasu. dziś nie zmieniłabym nic. Natomiast gdy zaspokajałam swoje potrzeby kierując się tylko emocjami,to spotykałam rozczarowanie.

                • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:10
                  Tylko pytanie brzmi czy nie przegapi się czegoś ważnego czyt. miłości, prawdziwej miłości. Można analizować, dojrzewać i stracić swoją szansę na prawdziwy związek ciągle zastanawiając się, czy teraz powinnam angażować się, czy też nie. Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi...Bo ja znowu zbyt często zbyt dogłębnie rozmyślam i analizuję i nic dobrego z tego nie wynika. Omijają mnie różne rzeczy, różni ludzie bo nie potrafię powiedzieć sobie "przestań!". Zamiast cieszyć się życiem, ludźmi moją energię pochłania analiza. Też tęsknię za wieloma rzeczami, mam ewidentne braki na pewnych płaszczyznach, w tym uczuciowych pomimo miłości męża, dziecka, siostry i innych bliskich ludzi. Miałam je wtedy gdy poznałam męża. Też zastanawiałam się, czy to jest to, czy na pewno to nie jest wynik moich braków. Okazało się, że on jest lekarstwem na moje tęsknoty....Po tylu latach wiem, że mogłam podjąć pochopną decyzję - nie wiązać się z nim. To byłby błąd.

                  Perfekcjonizm dlaczego myślisz, że nie powinnaś? A może właśnie teraz powinnaś? Może trzeba zaryzykować, a nie rezygnować i tchórzyć? smile hę?
                  • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:23
                    kamyczek_02 napisała:

                    > Perfekcjonizm dlaczego myślisz, że nie powinnaś? A może właśnie teraz powinnaś?
                    > Może trzeba zaryzykować, a nie rezygnować i tchórzyć? smile hę?

                    Napisałam wyżej to nie czas na takie wybory. Jestem o tym przekonana.
                • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:19
                  czubata napisała:

                  > Jestem w stanie to zrozumieć. Tylko wiesz jak czasem bywa, pod wpływem tej samo
                  > tności,tej tęsknoty za bliskością człowiek dokonuje pochopnych wyborów, często
                  > nie trafionych, potem zostaje rozczarowanie.

                  Nie wiem jak będzie. Obecnie wiem, że to nie czas na takie wybory. Czuję to.
    • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:05
      Jeju, co z tym Bogiem i niby czemu miałabyś się bić w piersi?!
      • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:18
        Wiecie co? Ja sobie tak myślę, że my chadowcy to naprawdę zbyt często za dużo rozmyślamy zamiast brać życie garściami. Zakładamy, że jeszcze nie teraz, że może później bo trzeba się postawić do pionu (takiego jak zdrowi), poukładać pewne sprawy. I tym sposobem zawsze nie ma odpowiedniego czasu na konkretne sprawy. Zawsze znajdziemy coś w tabelce "minus".
      • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:26
        36.a napisała:

        > Jeju, co z tym Bogiem i niby czemu miałabyś się bić w piersi?!

        Wyznaje po prostu pewne zasady, które są dla mnie ważne.
        • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 14:48
          napiszę tylko tyle: jesteś dorosła. być niewinnym w Twoim wieku (28-33 o ile dobrze Cię umiejscowiłam) jest dziwnie. skoro 3 wina z kimś, to pocałunek też. i więcej.

          kamyczku, w hipo- bierzemy życie garściami, cały kolorowy sklep nasz, ile karta płatnicza wytrzyma. ta pani, ten pan też nasz. apetyt na życie duży, na degustowanie przeróżnych delikatesów różnych płci również (śmieję się, głupio pojechałam smile

          A, w stanie umiarkowanego spokoju.
          • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 15:19
            36.a, a poza uwarunkowaniami chorobowymi jakieś zasady, moralność, etykę - posiadasz?

            bo ja wiem o czym opowiada perfekcjonizm i czubata - o prymacie rozsądku nad emocjami, o prymacie zasad nad popędami --> z tego wywodzą się konflikty (i frustracja, nieraz spora), ale czyste sumienie też się z tego wywodzi... cenniejsze chyba niż parę chwil rozkoszy w niewłaściwej parze ramion.
            • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 15:33
              Mowię o czymś innym: oto dorosla kobieta boi się Boga. Z kimś się całuje i oto Bóg na nią patrzy. Kurczę, co najmniej dziwne. Pokuszę się o slowo: niezdrowe. Błędne.
              Pójdźmy dalej i powiedzmy, że seks jest brudny.
              (na szczęście myślę, że nie jest)
              Nie lubię WIELKICH słów, gdy chodzi o sprawy tak osobiste jak religijność/duchowość etc.
              Nie są one do roztrząsania na forum...
              Nikt nie jest lepszy/gorszy bo wierzy albo nie.
              Czuję się w miarę dobrym człowiekiem. To mi wystarczy.
              Odnośnie ostatniego zdania: nie wiem.
              Jeśli Perfekcyjna jest wolna, jeśli ktoś jest wolny...
              Jeśli nie jest, nie mnie oceniać.

              I:
              niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto ma tu czyste sumienie.
              (są takowi w ogóle, wśród ludzi?)

              Jestem ludzka, o!
              • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 15:49
                > niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto ma tu czyste sumienie.
                > (są takowi w ogóle, wśród ludzi?)
                >
                > Jestem ludzka, o!

                Nikt nie rzuca kamieniem. Jestem całkiem ludzka, i piszę z perspektywy osoby która w swoim czasie desperacko chwytała się jak tonący brzytwy. Nie udało się w owym czasie zaspokoić żadnych konkretnych potrzeb emocjonalnych, pozostał niesmak. I dlatego pozwoliłam sobie się wypowiedzieć w tym wątku, podzielić się tym co wiem. Gdybym się wtedy bała Boga, tobym tego niesmaku nie zaznała. Gdybym w obecnym życiu nie kierowała pewnymi zasadami, to pewnie dziś sprawa rozwodowa była w toku,gdyż miałam chwilę słabości która kosztowałaby mnie o wiele więcej niż byłaby warta,gdyby mnie moje zasady nie powstrzymały.
          • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 15:24
            36.a napisała:

            > napiszę tylko tyle: jesteś dorosła. być niewinnym w Twoim wieku (28-33 o ile do
            > brze Cię umiejscowiłam) jest dziwnie. skoro 3 wina z kimś, to pocałunek też. i
            > więcej.

            Tu nie chodzi o bycie niewinnym tylko o nie wymierzanie dodatkowych ciosów w psychikę. Perfekcjonizm wyznaje pewne zasady, po których pogwałceniu czuje się źle.Bo mam wrażenie że jednak nie czuje pełnego komfortu. Czy coś jej to dało,że zrobiła coś wbrew sobie? Czy faktycznie czuje się emocjonalnie zaspokojona? Czy postąpiła tak a nie inaczej bo buduje swoją przyszłość obok człowieka który będzie jej towarzyszył w dalszym rozwoju,czy zrobiła to bo się na terapii się dowiedziała że ma potrzebę bliskości. Bo jeżeli to drugie, to nie warto. To jest budowanie zamku z piasku, który zostanie zmyty przy pierwszej fali.Efekt-rozczarowanie,wyrzuty sumienia,żal.Może się okazać że to była chwila i nic korzystnego z niej nie wynikło.
            • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 15:34
              Przepraszam, wychodzę, święta nie jestem, nie będę.
              • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 15:38
                Dopisek.
                Perfekcyjna jest wdzięczna za takie doświadczenie.
                Nie rozumiem więc pytania mnie o morale.
                I już kropka.
                • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 16:06
                  czubata napisała:


                  > Tu nie chodzi o bycie niewinnym tylko o nie wymierzanie dodatkowych ciosów w ps
                  > ychikę. Perfekcjonizm wyznaje pewne zasady, po których pogwałceniu czuje się źl
                  > e.Bo mam wrażenie że jednak nie czuje pełnego komfortu.

                  Nie czuję

                  > Czy coś jej to dało,że
                  > zrobiła coś wbrew sobie? Czy faktycznie czuje się emocjonalnie zaspokojona?

                  Jest we mnie obecnie wiele, wiele pragnień, które chciałabym zrealizować.
                  Jestem spokojna że mam zasady, jestem zła że mam zasady.

                  Czuję wdzięczność do Boga, że mnie chroni, czuję złość do Boga, że jest dla mnie tak ważny, że jestem w stanie zrezygnować z czegoś co wydaje się być tak silnym pragnieniem.

                  Pisałam - jestem podzielona.

                  Jestem jak małe dziecko, które dojrzewając staje się ciekawe świata. Czasem mimo mądrych płynących z serca rad opiekuńczych rodziców, chce doświadczać czegoś samo, mimo wcześniejszych ostrzeżeń taty czy mamy. Wynika to z niedojrzałości dziecka, gdzie pewne części osobowości są jeszcze niezintegrowane na tyle by móc dokonywać rozsądnych wyborów.

                  Uleganie emocjom i impulsom jest właściwe osobowościom niedojrzałym. Posiadam taką osobowość. Na zewnątrz jestem dorosłą kobietą a wewnątrz małym, pełnym sprzeczności dzieckiem, które potrzebuje zaspokajać swoje hedonistyczne potrzeby.

                  Te potrzeby obecnie wydają bardzo silne, bo nigdy wcześniej nie dopuszczane do głosu.
                  Myślę, że jeżeli zacznę o tym mówić, czy też pisać tak jak tutaj, to zacznę je oswajać.

                  Na poziomie rozumu, uważam, że z wszystko jest do uniesienia, na poziomie emocji, nie mam ochoty niczego znosić.
                  • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 16:45
                    > Jestem jak małe dziecko, które dojrzewając staje się ciekawe świata. Czasem mim
                    > o mądrych płynących z serca rad opiekuńczych rodziców, chce doświadczać czegoś
                    > samo, mimo wcześniejszych ostrzeżeń taty czy mamy. Wynika to z niedojrzałości d
                    > ziecka, gdzie pewne części osobowości są jeszcze niezintegrowane na tyle by móc
                    > dokonywać rozsądnych wyborów.
                    >
                    > Uleganie emocjom i impulsom jest właściwe osobowościom niedojrzałym. Posiadam t
                    > aką osobowość. Na zewnątrz jestem dorosłą kobietą a wewnątrz małym, pełnym sprz
                    > eczności dzieckiem, które potrzebuje zaspokajać swoje hedonistyczne potrzeby.
                    >
                    > Te potrzeby obecnie wydają bardzo silne, bo nigdy wcześniej nie dopuszczane do
                    > głosu.
                    > Myślę, że jeżeli zacznę o tym mówić, czy też pisać tak jak tutaj, to zacznę je
                    > oswajać.
                    >
                    > Na poziomie rozumu, uważam, że z wszystko jest do uniesienia, na poziomie emocj
                    > i, nie mam ochoty niczego znosić.


                    To jest chyba taki etap w którym można zbudować własną tożsamość, i warto zadbać o to żeby budować ją prawidłowo. Myślę że ustalenie pewnych granic może pomóc w amortyzowaniu dziecięcych upadków. Dziecko któremu się wyznacza pewne granice,rozwija się prawidłowo,dziecko które nie zna granic, będzie się schodzić na manowce i cierpieć.
                    • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 16:51
                      czubata napisała:

                      > Dziecko któremu się wyznacza pewne granic
                      > e,rozwija się prawidłowo,dziecko które nie zna granic, będzie się schodzić na m
                      > anowce i cierpieć.

                      Jakie to mądre... smile dziękuję.
                      • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 17:16
                        A w ogóle to cię pozdrawiam i życzę ci dużo siły w drodze jaką teraz pokonujesz smile
                    • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 18:31
                      Skoro piszemy o dziecku:
                      jeśli dziecko zamknie się w kojcu, a potem go otworzy - może nie mieć żadnych ale to żadnych zahamowań. Kobieta również. Wg mnie - nic złego. Na pewien czas. Człowiek jest istotą seksualną. Jeśli aseksualną - oj, to nieszczęście. Pamiętam również swoją własną nerwicę, gdy spychane głeboko pragnienia dochodziły i tak smile do głosu w postaci symptomów nerwicowych. Jest w końcu bardzo trafne określenie (proszę się nie obrażać) tzw. syndrom psa zerwanego z łańcucha
                      Któryś z filozofów: seks, dzieci, zwierzęta - oto problem (jesli ktoś zna dokladnie, proszę mnie poprawić)
                      Przepraszam, przychodzą mi do głowy 2 lektury: Kobieta bez winy i wstydu Eichelbergera.
                      I rozdział (znów) z Biegnącej wilkami (nudzę, ale to genialna książka o instynktach). Rozhamowania pisarka wcale nie pochwala. Pisze raczej o rytmach: praca - miłość - odpoczynek itd.
                      Pozdro

                      big_grin
                      • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 19:02
                        > jeśli dziecko zamknie się w kojcu, a potem go otworzy - może nie mieć żadnych a
                        > le to żadnych zahamowań.

                        No zgadza się,i skutki tego mogą być opłakane. Czy będziemy zatem dopingować dziecko w tym co robi? Czy raczej z troski o dziecko będziemy starali się ułagodzić jego syndrom "psa zerwanego z łańcucha"?

                        A co ty tak Ann, ciągle przepraszam, bez obrazy,nudzę... smile
                        • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 19:13
                          Nie wiem, czy db zrozumiałam. Lubię książkę Estes i często ją przywołuję, bo zwyczajnie wiele się z niej nauczyłam. Wiele osób nie trawi poetyki Estes (tak, jest również poetką).

                          Mówimy jednakże nie o dziecku, ale o dorosłej kobiecie. Która może mieć żal do siebie, że jej radość czy coś tam jest analizowane big_grin
                          Dziecko dopinguje się do bycia dzielnym (tak to widzę, bez praktyki). Dzieci się całują i robią inne rzeczy już w przedszkolu big_grin
                          Mój b. analityk powiedział fajnie: za pragnienia nalezy wziąć odpowiedzialność.

                          Nie było nic, czy realizować czy nie.
                          I tyle.
                          • ergo_pl Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 19:25
                            Nie rozumiem, o co biega.
                            Chyba nie o to, co czuje - i dlaczego!!! - Perfekcjonizm.
                            Czuje, więc ma powód, swój własny.
                            I nic nikomu do tego.
                            Finito.

                            Pozdrówki P. smile
                          • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 19:35
                            > Mówimy jednakże nie o dziecku, ale o dorosłej kobiecie. Która może mieć żal do
                            > siebie, że jej radość czy coś tam jest analizowane

                            Mówimy o dorosłej kobiecie która ma pewne zasady po których pogwałceniu czuje dyskomfort.Nie ważne jaka zasada została pogwałcona, czy komuś się to może wydawać śmieszne,banalne,na poziomie przedszkolaków, ważne jak się autorka wątku z tym ostatecznie poczuła,a uczucia miała mieszane. Ludzie różne mają zasady, co dla jednego jest niewinne i nie warte uwagi, dla innego może być ciężarem na sercu.

                            > Dziecko dopinguje się do bycia dzielnym

                            tak,to bycia dzielnym w trzymaniu się wpojonych przez rodziców zasad,które na ogół mają na celu ukierunkowania dziecka na dobre tory, tak aby przeszło przez nie godnie i w miarę bezboleśnie, bo tego każdy rodzić pragnie dla swojego dziecka.(nie pij,nie kradnij,ucz się, nie idź do łóżka z pierwszym lepszym...)
                            • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 19:49
                              Ja pinkolę, przepraszam.

                              Zdecydujmy się w końcu: zaspokajanie pragnień jest złe? W ogóle złe?
                              Perfekcyjna jest wolna, ten człowiek też.
                              Napisała, że nie będzie klęczeć na grochu czy jakoś tak.
                              Ileś tam watków wcześniej napisała, że kupi sobie pluszowego misia, ktoś przyklasnął.
                              A ja się uśmiechnęłam.
                              Bo to mało dla glodnej kobiety.

                              I teraz: jej wybór jak będzie ten głód zaspokajać i czym go karmić.

                              Powiedzeniem sobie "jestem winna, stało się coś złego" wraca do punktu wyjścia, do ew. nerwicy, do bulimii w końcu, bo o niej pisała.

                              Z całym szacunkiem, Perfekcjonizm, dla Ciebie, chociaż piszę tu o Tobie w trzeciej osobie, nie bezpośrednio.

                              IMO, to zwyczajny rozwój. Wyobraziłam sobie, ze kiedyś było normalnie, P. pisała chyba o małżeństwie, potem czas ascezy, teraz pragnienia dochodzą do głosu. Uciąc tej hydrze łeb? ostrożnie realizować? iść na całość? [to już nie moja sprawa] wszystko IMO dla konkretnej osoby jest, moze być dobre. I nic osobom moralnym do tego.
                              • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 20:03
                                O jejku. Powstał wątek,powstały komentarze, teraz wychodzi na to że najlepiej się nie odzywać, zwłaszcza jak się ma odmienne zdanie od ogółu, bo się uchodzi za moralistę.Zaspokajanie pragnień nie jest złe. Wszystko nam wolno,ale nie wszystko jest korzystne,i już.
                              • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 20:08
                                a może ja pisząc o moralności, czy czubata o różnych wzlotach i upadkach po prostu czujemy perfekcjonizm bardziej niż ty i ogarniamy ten rodzaj rozdarcia i rozdwojenia? na to nie wpadłaś?
                                tak - perfekcjonizm nie ma męża, tak ten koleś jest wolny. i co? i nic smile
                                bo czasami "nie po drodze" razem jest ludziom z różnych przyczyn...
                                36.a, odnoszę wrażenie, że w twoim świecie nie ma miejsca na system wartości inny niż twój - i być może nieświadomie negujesz czy deprecjonujesz to, co może być szalenie ważne dla kogoś, co dla kogoś może być mądre, choćby dla ciebie nie przedstawiało wartości praktycznej. Otóż ważne jest - bo jest ważne dla drugiego człowieka.
                                • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 22:16
                                  lolinka2 napisała:

                                  > a może ja pisząc o moralności, czy czubata o różnych wzlotach i upadkach po pro
                                  > stu czujemy perfekcjonizm bardziej niż ty i ogarniamy ten rodzaj rozdarcia i ro
                                  > zdwojenia? na to nie wpadłaś?

                                  Uznaję własną głupotę, jesli dzięki temu poczujecie się lepsze/lepiej.

                                  Cały lacanizm, bliski mi, jest właśnie o rozdarciu. I - powtarzam się - za pragnienia nalezy tylko brać odpowiedzialność. I tyle.

                                  > tak - perfekcjonizm nie ma męża, tak ten koleś jest wolny. i co? i nic smile
                                  > bo czasami "nie po drodze" razem jest ludziom z różnych przyczyn...

                                  Cudny był pierwszy post. Że ona sie z tego cieszy.
                                  Kulisy mogą być stety albo nie mniej ciekawe.
                                  Życie.

                                  > 36.a, odnoszę wrażenie, że w twoim świecie nie ma miejsca na system wartości in
                                  > ny niż twój - i być może nieświadomie negujesz czy deprecjonujesz to, co może b
                                  > yć szalenie ważne dla kogoś, co dla kogoś może być mądre, choćby dla ciebie nie
                                  > przedstawiało wartości praktycznej. Otóż ważne jest - bo jest ważne dla drugie
                                  > go człowieka.

                                  Wywalam gały. To przecież mnie dałaś do zrozumienia, że jestem NIEMORALNA.

                                  W lacanizmie jest fajne słówko a-moralny. Ani moralny czyli, ani niemoralny. Rozdarty własnie.

                                  I już poza konkursem: nie gniewajcie sie obiec z Czubatą ale sam fakt uczestnictwa w jakimś religijnym zgromadzeniu (jesteście Swiadkami Jehowy, tak?) nie czyni człowieka bardziej świętym, czy jakim tak. Bez urazy.
                                  • ergo_pl Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 22:44
                                    - nie chodzi o to, czy ktoś jest bardziej "święty", czy nie. w ogóle nie mnie to oceniać.
                                    - chodzi o to, tak mi się wydaje, że Perfekcjonizm mimo radości z doświadczenia czuje się -
                                    z Jej wiadomych powodów, które są dla Niej ważne, a tym samym powinniśmy je uszanować -
                                    źle. Wobec Boga, bo jest wierząca. I też, moim zdaniem, nic nikomu do Jej wiary.
                                    Podzieliła się tym z nami.
                                    I nie rozumiem całej dyskusji wokół tego. Nieważne, czy obydwoje są wolni, czy nie.
                                    Ważne, co czuje Perfekcjonizm.
                                    Cieszę się, Perfekcjonizmie, z Twojej radości i mogę jedynie delikatnie spytać (retorycznie oczywiście), czy nie za bardzo źle oceniasz wydarzenie.
                                    Ale to Twoja intymna sprawa.
                                    Tak to wszystko odbieram.
                                  • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 25.05.11, 22:50
                                    nie, zapytałam czy poza uwarunkowaniami chorobowymi posiadasz etykę, moralność, zestaw wartości etc. (czyli nie ograniczenia "jestem chora więc nie mogę czegoś-tam" tylko zasady typu "nie zrobię tego, choć teoretycznie i technicznie bym mogła, bo xxx") - w przypadku odpowiedzi twierdzącej (a takiej się spodziewałam) miałam zamiar nadmienić, że wobec tego łatwiej ci będzie zrozumieć innych - i fakt, że owi "inni" również swój zestaw zasad, zwanych etyką, moralnością (jakkolwiek zwał) posiadają. Jest on inny, ale dla nich równie ważny, bo określa ich tożsamość. Tyle miałam na myśli.

                                    Szukając w moich postach "dawania do zrozumienia" zapędzić się można w kozi róg smile Nie umiem dawać do zrozumienia, albo mówię/ pytam wprost, albo wcale.
    • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 10:41
      Dzień dobry wszystkim.

      Dziękuję, że bierzecie udział w dyskusji. Czytam i analizuję.

      Bardzo lubię tego chłopaka. Bardzo mnie rozbawia. Powoduje, że czuję się tak swobodnie, tak sobą. Spotkałam się z nim wczoraj. Wiecie, lubię dotykać jego włosów, dawać mu całusy w policzek, przytulać się do niego.

      Jej to takie fajne. Jest w nim dużo ciepła i we mnie też, co mnie bardzo dziwi, bo na ogół bywam, bywałam strasznie chłodna.

      Wczoraj byłam u niego w domu. Ma wielkie mieszkanie w porównaniu do mojego, które wynajmuję. Mieszkanie w nowym budownictwie, fajne, można się po nim ganiać.
      Zrobił mi herbatki i siedziałam owinięta w kocyk na wielkim balkonie. Bardzo lubię duże przestrzenie.

      W którymś momencie zrobiło się chłodno i weszliśmy do mieszkania. Wskoczyłam pod koc na łóżko i tak leżałam. Położył się obok mnie, od czasu przytulając. To było miłe. Rozmawialiśmy.

      Jest bardzo subtelny. Nie czuję, by przekraczał moje granice. Jest taką zabawną gadułką, która wciąż coś opowiada. Miło mi się go słucha.

      Ma sporo pasji, dużo przyjaciół, rodzinę, z którą żyje w zgodzie. Wygląda na człowieka bez problemów. Mówi tylko, że chciałby już założyć swoją rodzinę.

      Mamy kilka wspólnych płaszczyzn. Ale dla mnie ważna jest duchowość. Chciałabym z moim mężczyzną dzielić także ten obszar. Albo nawet w szczególności ten obszar. Ten chłopak niestety nie ma takich potrzeb duchowych jak ja.

      Nie mogę się ładować dalej w tę znajomość a brnę w to, bo odczuwam ogromną potrzebę przebywania z nim. Karmienia się tą bardzo subtelnie naerotyzowaną bliskością.

      To jest miłe. To wszystko jest bardzo fajne. Ale szczęśliwy związek, taki który potrafi przetrwać trudne chwile to związek, który ma solidny fundament. To nie tylko, motylki w brzuszku i beztroskie spędzanie ze sobą czasu. To również czas, w którym świadomie dotyka się życia, doświadcza życia. To umiejętność stawiania pewnych pytań i szukania na nie odpowiedzi. To dzielnie niezwykle ważnych płaszczyzn.
      • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 11:16
        Poruszasz temat o sferach duchowych, że nie macie podobnych potrzeb. Ze swojej strony mogę powiedzieć tyle, bo sama żyję w związku w którym są istotne różnice w potrzebach duchowych, że będzie trudno,bardzo trudno, bo te różnice ujawniają się na każdym kroku. Nie będę tu teraz przytaczać niby banalnych przykładów, aczkolwiek sprawy banalne w pewnym momencie rosną do rangi olbrzymich problemów. To co się wydawało ustalone na samym początku, niby rozsądnie,niby przemyślane i uzgodnione, po pewnym czasie przestaje mieć znaczenie,bo życie życiem. Ale,ale... Nie mogę powiedzieć aby życie w takim związku było niemożliwe, i nie mogę powiedzieć iż niemożna być w takim związku szczęśliwym,a nawet bardzo. Tylko będą schody,schody,schody. Najtrudniejsze schody będą dla ciebie,jako że ty jesteś tą stroną która ma większe duchowe potrzeby, i ty się będzie bardzie z tym "gryźć". Życie dwojga ludzi którzy mają odmienne potrzeby w tych sferach,jest jak życie dwojga ludzi z których jedno jest chore na chad. Tak,to całkiem trafne porównanie. Pozdrawiam.
        • ergo_pl Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 11:24
          a co macie na myśli, pisząc o potrzebach duchowych?
          chodzi Wam o stopień wrażliwości?
          • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 11:28
            Nie,chodzi o różnice wyznań, co za tym idzie różnice w wyznawanych zasadach, co dla jednego ważne,dla drugiego już nie. Co dla jednego dopuszczalne,dla drugiego nie do przyjęcia,i takie tam.
            • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 11:38
              czubata napisała:

              > Nie,chodzi o różnice wyznań, co za tym idzie różnice w wyznawanych zasadach, co
              > dla jednego ważne,dla drugiego już nie. Co dla jednego dopuszczalne,dla drugie
              > go nie do przyjęcia,i takie tam.

              dokładnie tak...
          • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 11:34
            inny system wartości a także ich hierarchia
            Perfekcjonizm pisała, że Bóg jest dla niej ważny
            dla kolegi ewidentnie nie jest aż tak ważny, lub jest ważny, acz pojmowany inaczej, co w kategorii różnic (na potencjalną resztę życia) na jedno wychodzi...
            • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:04
              Wiecie co ja sobie myślę? Że to może jest w tym coś z dojrzałości, że tak człowiek wartościuje pewne rzeczy, że nie rzuca się na pierwszą lepszą osobę, bo poczuł coś tam.

              To jest właśnie ciekawe, że można się temu przyglądać, można o tym rozmawiać. Przecież partner małżeński, a kogoś takiego bym w efekcie szukała, to bardzo poważny wybór.
              • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:14
                A w sumie to ja nie do końca wierzę w pełną gotowość i dojrzałość do bycia w trwałym związku. Tego się nabywa w trakcie jego trwania,z tym konkretnym człowiekiem. Kiedy za mąż szłam,to byłam siuśmajtką, i co to się porobiło,jak to się zrobiło,że to się ostało. Teściowa mawiała że "trzeba się dotrzeć". Zawsze się z tego śmiałam. A jednak...
                • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:18
                  Oczywiście teściowa mówiła to w kontekście że nam się na pewno nie uda.wink Oszacowała nas związek na góra dwa,ewentualnie trzy lata.
                • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:19
                  czubata napisała:

                  > A w sumie to ja nie do końca wierzę w pełną gotowość i dojrzałość do bycia w tr
                  > wałym związku. Tego się nabywa w trakcie jego trwania,z tym konkretnym człowiek
                  > iem. Kiedy za mąż szłam,to byłam siuśmajtką, i co to się porobiło,jak to się zr
                  > obiło,że to się ostało. Teściowa mawiała że "trzeba się dotrzeć". Zawsze się z
                  > tego śmiałam. A jednak...

                  Dziękuję Ci za te słowa. Bo ja właśnie dopiero się nad tym zastanawiam. Próbuję zrozumieć jak to działa. Niewiele wiem. Wszystkie wcześniejsze związki to był spontan. Bez zbytniego wnikania.
                  • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:35
                    ja spontaniczna nie byłam nigdy i z natury w uczuciach i relacjach spontaniczna nie jestem - jestem spontaniczna w robocie i tym się karmię smile

                    Wychodząc za mąż miałam lat 19 świeżo skończone, przyszłego męża znałam dobrze od pół roku, a w ogóle wiedziałam o jego istnieniu od roku (niecałego). Całe wcześniejsze pół roku spędziliśmy gadając ze sobą nocami i dniami (w weekendy) oraz w listach (codziennie w dni zwykłe).

                    Z paru ideałów zrezygnowałam - co w efekcie okazało się rezygnacją z moich pokrzywień i decyzją ratującą życie moje przyszłe...; parę rzeczy było dla mnie ważnych - znalazłam je w moim wybrańcu i są do dziś. No i tak sobie trwamy już ponad 10 lat, dwoje ludzi z krwi i kości, którzy non stop mają o czym rozmawiać, łączy nas podobna wrażliwość, podejście do kwestii zasadniczych; dzieli nas temperament, podejście do zagadnień pomniejszych, zainteresowania...

                    A ja w tym związku cieszę się najcenniejszą dla mnie wolnością, możliwością chadzania własnymi ścieżkami, gdy mam taką potrzebę, możliwościami rozkwitu pod każdym względem (mój mąż jest doskonały w organizowaniu mi warunków do rozwoju...), bezwarunkową akceptacją... tego zawsze chciałam i mam. Śmieję się, że z 3 braci (było ich czworo w domu - 3 chłopaków i 1 dziewczyna) wyrwałam najlepszego smile i w sumie nie jest to żart, a najprawdziwsza prawda...

                    Tyle z doświadczeń starszej pani.
                    • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 13:11
                      Pięknie napisane Lolinko smile
                      Pewnie, że trzeba się dotrzeć. Nawet jeżeli ktoś jest ideałem wg. nas to nim naprawdę nie jest. Sama po sobie wiem, że można i da się wypracować kompromis. U mnie docieranie trwało pomimo długiego stażu przedmałżeńskiego. Wspólne mieszkanie po ślubie było hmm... burzliwe big_grin No może przesadzam, ale było ciekawie heheh wink Ja popuściłam na pewnych płaszczyznach - na tych moim zakłóconych, pokrzywionych właśnie. On także na swoich. To wymaga rozmowy, miłości.
                      Perfekcjoniźmie nie skreślaj faceta dlatego, że nie spotykacie się w niektórych poglądach. smile Daj się ponieść temu, co się między wami rodzi. Co ma wisieć nie utonie wink Nie masz nigdy pewności, że wszystko się uda i będzie super. Nawet jeżeli wydawałoby ci się, że jest idealnie, macie takie same poglądy i spojrzenie na dane sprawy to w przyszłości wyszłyby nowe, niespodziewane. Tak to już jest smile
                      Jeżeli chodzi o Boga, to ja jak już pisałam wróciłam do Boga. Mój mąż niespecjalnie. Zgrzytów nie ma, chociaż naprawdę teraz różnimy się w wielu duchowych kwestiach wink ale on szanuje mój wybór, mój powrót, moje poglądy ulegle zmianie, a ja jego twardość w tej materii. Nigdy nie jest tak, że będzie idealnie. Grunt żeby w kluczowych sprawach się zgadzać tj. wizji związku, małżeństwa, dzieci, przyszłości,a resztę się dopracuje lub wypracuje smile
                      • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 13:15
                        kamyczek, w związku są dzieci, tak? w jakiejś opcji je trzebaby wychować.. w jakiej? A jaką masz gwarancję, że drugiej stronie się harmonogram ideolo nie odwidzi jak już dziecko będzie i teściowa zacznie nawracanie ogniem i mieczem (czyt. długim jęzorem)? a potem "co ludzie powiedzą" itp? dlatego starania o zgranie światopoglądowe obu stron nie są głupim zabiegiem, a po prostu minimalizacją ryzyka - stąd osobiście popieram...
                        • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 15:30
                          lolinka2 napisała:

                          > kamyczek, w związku są dzieci, tak? w jakiejś opcji je trzebaby wychować..

                          I tu się zaczynają schody, te najbardziej strome.

                          A jaką masz gwarancję, że drugiej stronie się harmonogram ideolo nie odwi
                          > dzi jak już dziecko będzie i teściowa zacznie nawracanie ogniem i mieczem (czyt
                          > . długim jęzorem)? a potem "co ludzie powiedzą" itp?

                          Ano się odwidziało, presja otoczenia/rodziny czyni "cuda". A ktoś musi zawiesić broń.
                          • ergo_pl Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 18:32
                            Mieszkam w rejonie, gdzie jest duże pomieszanie wyznań.
                            I jak tak patrzę na te spory (delikatnie ujmując), np. w jakim wyznaniu wychować przyszłe dzieci, to sobie myślę: Boże, co oni wyprawiają, jakby Tobie chodziło o wyznanie...
                            • ergo_pl Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 18:34
                              mój mąż miał inne wyznanie niż ja i na szczęście jedyną płaszczyzną, na której na pewno nie
                              prowadziliśmy sporów, były nasze wyznania.
                      • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 13:25
                        kamyczek_02 napisała:
                        > Nigdy nie jest tak, że będzie idealnie. Grunt ż
                        > eby w kluczowych sprawach się zgadzać tj. wizji związku, małżeństwa, dzieci, pr
                        > zyszłości,a resztę się dopracuje lub wypracuje smile

                        No właśnie a tu porozumienie w kwestii wiary i rozumienia pewnych zasad to podstawa.
                  • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:37
                    Właściwie,teraz sobie tak pomyślałam, że do trwałości związku przyczyniła się też ta jedna z nielicznych zasad jakie On przestrzega, a mianowicie "w mojej rodzinie rozwodów nie było i nie będzie",więc ilekroć podążałam z walizkami w kierunku stacji PKP, tylekroć musiałam zawracać, a w skrajniejszych przypadkach,o ironio,wzywał pomoc duchową big_grin
                    • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 12:50
                      właśnie boję się tego w związku, że nie zniosę tej nieakceptowanej przeze mnie inności drugiej strony, że tego nie uniosę, że nie będę umiała trwać.

                      że potem jak w moim wcześniejszym małżeństwie, będę pogrążać się w frustracji, że nie zapanuję nad złością, ageresją, taka byłam przecież w poprzednim związku

                      że nie wytrzymam, że odejdę, że ta druga strona nie będzie umiała mnie zatrzymać przy sobie
                      • czubata Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 13:13
                        Hmm. Dlatego uprzednio nieco wspomniałam o kalkulacji, tak jak piszę Lolinka, wyniuchać czy aby ta druga połowa posiada pewne predyspozycje potrzebne do utrzymania,nazwijmy to,trudnego związku. Jednego czego byłam pewna powiedzmy na 80%, wchodząc w związek z obecnym facetem,to to że On mnie nie opuści, chociażby miał wypruwać z siebie flaki. Tak jego wyczułam, no i trochę przyszykowywałam go na to że będzie mu ze mną trudno,nie omieszkałam mu pokazać mego "złego" oblicza już właściwie na wstępie. Ale już wtedy wiedziałam że to czego potrzebuję, to człowieka który będzie ze mną "na dobre i na złe". Burzliwe było to moje małżeństwo. Tak na prawdę, te wszystkie agresje i ucieczki to nic innego jak ciągła próba upewnienia się że On mnie kocha, taką jaką jestem,i bez względu na wszystko.Nic innego. I no nie powiem,zajęło mi to dużo lat, bo i duże moje zaburzenie było, ale gdy w końcu poczułam to czego potrzebowałam,gdy wreszcie potrzeba akceptacji została zaspokojona,wtedy ostygłam. Ostygłam, nie latają talerze po mieszkaniu, nie pakuję walizek, nie krzyczę, nie wyzywam, i czuję że kocham,wreszcie. Ale moje braki musiały zostać zaspokojone, On mi dał to czego potrzebowałam. Widziałam u niego taką możliwość, nie wiem czy to faktycznie taka jego możliwość była,czy też w pewnym stopniu pociąg do odmienności,i życia na huśtawce, bo coś takiego ostatnio obserwuję.Gdy wraca do domu, i pada komentarz "a ta znoooooowu leeeeeeży" (depresja), to widzę nutkę akceptacji na jego twarzy, pomimo że narzeka. Myślę że on może akceptować odmienność ze względu na to że w odmienności się wychowywał, nie tyle ktoś u niego chorował psychicznie, ale w domu hardcore miał też. Myślę że facet u którego życie rodzinne było bliskie ideału, ciężej zniesie życie z chorobą partnera, o ile zniesie. Taka moja hipoteza.
                      • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 13:13
                        Ale kto się nie boi po wcześniejszych małżeństwach? smile A czy ty musisz wychodzić za niego za mąż? wink Dajcie sobie czas....daj sobie czas i ponieś się temu, co się dzieje teraz. Nic na siłę smile Jak będzie tak będzie. Jak już pisałam, co ma wisieć nie utonie tongue_out

                        • kamyczek_02 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 13:15
                          A i jeszcze jedno. Dobrze, że masz wątpliwości i potrafisz je nazwać. Można o nich powiedzieć, popracować z facetem i terapeutą. Wszystko sobie wyjaśnić na początku, stawiać kawę na ławę. Człowiek nie jest idealny, każdy ma jakieś wątpliwości, bagaż doświadczeń.
                          • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 14:06

                            Ok, ale wiesz... ja zaczynam dostrzegać, że w ogóle mężczyźni zaczynają mi się podobać.
                            To tak jakbym się obecnie otworzyła w tym temacie.

                            Nie mam potrzeby wiązać się z tym jedynym. Ma potrzebę przyglądać się im. Poznawać ich.
                            Jestem bardzo ciekawa mężczyzn. Tak. Jestem ciekawa smile
                            • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 14:09
                              W pewnym sensie - miło z tego człowieka korzystasz wink
                              Dotknąć, przyjrzeć się, tam nacisnąć, tam też.
                              I mówienie o głębokich potrzebach duchowych.
                              A za chwilę, że wejść do niego do łóżka, niewinnie, bo zimno przecie.
                              Zabawnie się czyta.

                              Czemu otwarcie nie ma: bawię się?

                              smile
                              • lolinka2 Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 14:14
                                36.a: celne!!!
                                • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 15:19
                                  a jakby to nazwać, że eksperymentuję i nabieram doświadczenia?
                              • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 14:18
                                A ty jesteś pewna motywacji swoich działań w obszarach, które są dla Ciebie zupełnie nowe?

                                Ja nie. Nie wiem czy chce powtarzać stare schematy, czy chcę doświadczyć czegoś nowego.

                                Wiem tylko, że czuję i to i to i owo. Nie chcę tego nazywać, kiedy dopiero się temu przyglądam, kiedy jeszcze niewiele rozumiem, kiedy się tak chwieję.

                                Jestem ciekawa mężczyzn. Potrzebuję ich/jego/nie wiem kogo akceptacji, dostrzeżenia, bycia ważną. Naprawdę myślisz, że wszystko da się tak od razu nazywać?
                                Nie odważyłabym się.

                                Powoli dostrzegam, że są rzeczy ważne i ważniejsze.
                                • 36.a Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 30.05.11, 18:58
                                  perfekcjonizm napisała:

                                  > A ty jesteś pewna motywacji swoich działań w obszarach, które są dla Ciebie zup
                                  > ełnie nowe?

                                  Nie masz 12 lat i oto pierwszy raz ktoś dotyka Cię i przytula.
                                  Powiedzmy, że powtórnie rozbudzana cielesność, ale ciało przechowuje ślady pamięciowe i zaskakująco brzmi to co piszesz. Miło, miłe doświadczenia, ale przecież byłaś żoną, tak?


                                  > Ja nie. Nie wiem czy chce powtarzać stare schematy, czy chcę doświadczyć czegoś
                                  > nowego.

                                  Rozumiem. Chociaż kompletnie nie wiem(y), jak przebiegał Twój ekhem rozwój seksualny.
                                  Nie kpiąco: żoną stałaś się całkiem nieświadomie? To możliwe?

                                  > Wiem tylko, że czuję i to i to i owo. Nie chcę tego nazywać, kiedy dopiero się
                                  > temu przyglądam, kiedy jeszcze niewiele rozumiem, kiedy się tak chwieję.

                                  > Jestem ciekawa mężczyzn. Potrzebuję ich/jego/nie wiem kogo akceptacji, dostrzeż
                                  > enia, bycia ważną. Naprawdę myślisz, że wszystko da się tak od razu nazywać?
                                  > Nie odważyłabym się.

                                  Chyba nie da.

                                  > Powoli dostrzegam, że są rzeczy ważne i ważniejsze.

                                  Jeśli mogę zapytać: czym są potrzeby duchowe, które u Ciebie są ugruntowane, a których ten człowiek nie ma? Religijność, wiara - ważne obszary i tu lepiej nie różnić się światopoglądowo.
                                  • perfekcjonizm Re: W majowy wieczór rozkwitam pragnieniami... 31.05.11, 09:25
                                    Jestem bardzo zmęczona. Do tego się rozchorowałam. Myślę, że to wszystko to bardzo trudny temat. Mój terapeuta powiedział wczoraj, że on na tym etapie jeszcze niczego by nie nazywał.

                                    Jestem taka zmęczona...

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka