Dodaj do ulubionych

Treść urojeń w manii

26.05.13, 19:49
Jakiej treści macie urojenia w manii?
Czy w ogóle je macie?
Ja mam "urojenia" o tematyce religijnej - wydaje mi się, wręcz to czuję, że jestem wtedy bliżej Boga, że więcej wiem, czuję, doświadczam itd...... zresztą ostatnio mam tak na co dzień (nie jest to wynik zaburzeń, jestem stabilna emocjonalnie, leki mam wreszcie idealnie dobrane, jest szansa, że być może się z nich wyzwolę) Nie jestem osobą przesadnie religijną, a już na pewno nie jestem dewotką, nawet niespecjalnie chodzę do kościoła, wierzę, że Bóg jest wszędzie, we wszystkim i dookoła nas.
Jak to u Was jest w manii?
Macie urojenia? Jaka jest ich tematyka?
Obserwuj wątek
    • awanturka Re: Treść urojeń w manii 27.05.13, 15:52
      Ja mam urojenia - ale .... jakieś bardzo pospolite i zupełnie niewyrafinowane.
      Jestem skonna do pieniactwa i moje urojenia dotyczą tego, że ktoś mnie chce obrazić, oszukać, wykpić, okraść itp.

      Kiedyś nawet mialam urojenia dotyczące spisku tapicerów dotyczących skracania siedzeń foteli oddanych wcześniej do ponownego pokrycia, skorumpowania przez tapicerów rzecznika praw konsumentów by przymykał oko na ten proceder oraz dziennikarzy, którzy nie chcą o tym pisać w gazetach.

      Na szczęście byl akurat długi weekend (chyba trzy lata temu to było) więc nie mogłam się zabrać za demaskację tego nikczemnego spisku mafii tapicerów. No, a jak już skonczyły się dni wolne to mi przeszło...
      • caray Re: Treść urojeń w manii 28.05.13, 00:45
        Spisek tapicerów. How sweet! wink
    • awanturka Re: Treść urojeń w manii 27.05.13, 16:05
      Coś takiego jak Ty też miałam - ale w młodości.

      Nie nazwałabym tego urojeniami - w hipomanii czułam, że spływa na mnie od Boga szczególna łaska, jestem pełna miłością do wszyskich ludzi, radością, że zostałam w jakiś sposób przez Boga wyrózniona, wybrana, że rozumiem i widzę więcej niż inni....

      To te klimaty, prawda?

      Nie przyszło mi do glowy nazywać to urojerniami (może jednak to byly urojenia?) rozumiem to dzisiaj jako próbę jakiejś racjonalizacjii (tak, racjonalizacji!) stanu jaki się pojawiał u mnie bez zewnetrzenej przyczyny, ktorego pochodzenia nie znałam i nie rozumialam nic z tego co się ze mną dzieje.

      Teraz bardzo stanowczo i zdecydowanie (może za bardzo stanowczo i za bardzo zdecydowanie?) staram się nie angażować w wiarę w Boga emocji. Odcięłam jedno od drugiego bo uznałam, że takie połaczenie może być dla mnie groźne....

      • drugikoniecswiata Re: Treść urojeń w manii 27.05.13, 22:39
        ja też nie rozumiem, dlaczego podciągać to pod kategorię urojeń
        a może tak po prostu jest? że w hipo doświadcza się Boga (kimkolwiek by był) - bliżej, mocniej, tak jak i świata? może po to są takie stany?

        "urojenia" to termin wartościujący. o ile rozumiem jego użycie w stosunku do spisku tapicerów, stosunkowo łatwo zracjonalizować, to tyle gdy mowa o relacjach z Bogiem to w jaki sposób miałoby to być weryfikowalne? na tej zasadzie całą wiarę można określić jako urojenie. i niektórzy to robią.

        granica między mistyką a szaleństwem bywa śliska.
        może nie bez powodu.
        • singapurkaa Re: Treść urojeń w manii 28.05.13, 11:43
          Dzięki za odpowiedzi.

          A co myślicie o tym artykule?
          www.eduteka.pl/doc/roland-david-laing-doswiadczenie-transcendentalne
          Czuję, że ja doświadczam czegoś podobnego nie tylko w manii/hipomanii, ale wtedy zdecydowanie silniej.
          • awanturka Re: Treść urojeń w manii 28.05.13, 17:20
            To bardzo interesujące. Trochę na ten temat czytałam.
            Czytałaś "Schizofrenię" Antoniego Kępińskiego?

            To przedstawiciel nurtu humanistycznego w psychiatrii.

            Czytałam "schizofrenię" bardzo dawno, ale pamiętam, że bylo tam pełne szacunku podejście do przeżyć psychotycznych jako czegoś swoiście ludzkiego. Nie wiem, czy to tam wyczytalam czy gdzie indziej takie zdanie, że i psychotyk ( "psychoza oświeceniowa", albo "psychoza przełomu") mistyk i psychotyk dotykają tej samej rzeczywistości - tyle, że mistyk w niej pływa a psychotyk tonie....
            • czubata Re: Treść urojeń w manii 28.05.13, 20:10
              Ja miałam kiedyś tak że czułam się powołana do nieba, byłam pewna że należę do tych 144.000 o których wspomina księga apokalipsy smile

        • awanturka Re: Treść urojeń w manii 28.05.13, 17:07
          Dziękuję, że napisalaś to co napisałaś.
          To dla mnie ważne. muszę to przemyśleć.

          Takie przeżycia w stanie stanie hipo- o jakim pisałam jak stalam się świadoma swojeuj choroby "wyrzuciciłam do kosza" wcześniej opatrując etykietą - "wytwór choroby". I ciągle mam wątpliwości czy to aby nie był błąd.

          Tym bardziej, że jak czytam o niektórych przeżyciach mistyków to widzę podobieństwo do własnych doświadczeń. Zresztą doświadczenia interpretowane przeze mnie jako dotykające rzeczywistości nadprzyrodzonej nie współisnialy tylko ze stanem hipo- ale i w depresji.
          • awanturka to było do singapurkaa 28.05.13, 17:10
            to było do singapurkaa
            • awanturka przepraszam, jednak nie, to do drugikoniecswiata 28.05.13, 17:12
          • drugikoniecswiata Re: Treść urojeń w manii 31.05.13, 01:14
            > Takie przeżycia w stanie stanie hipo- o jakim pisałam jak stalam się świadoma s
            > wojeuj choroby "wyrzuciciłam do kosza" wcześniej opatrując etykietą - "wytwór c
            > horoby". I ciągle mam wątpliwości czy to aby nie był błąd.

            ale przecież choroba może przynieść też coś dobrego, nie tylko bajzel i destrukcję. nawet w bajzlu i destrukcji też mogą być elementy dobre.
            • awanturka Re: Treść urojeń w manii 01.06.13, 12:48
              ja tak myślałam/myślę (?) , ze jak coś wynika z choroby to nawet jak się wydaje to dobre, wartościowe to są to tylko pozory - i należy to odrzucić bo to napewno, nawet wbrew temu jak mi się wydaje jest złe, bezwartościowe, destrukcyjne i mi szkodzi.

              w związku z tym odrzucam wszysko co zrodziło czułam/myślałam/planowałam/robiłam itp w okresie większej niestabilności emocjonalnej. nie wracam do miejsc w jakich byłam, nie kontynuuję reacji z ludźmi jakie nawiązałam i generalnie nie kontynuuję wszystkiego co w takim okresie zaczęłam tak, "od siekierki", nie wnikając w to głebiej

              taka postawa wydaje mi się bezpieczna
              ale to bardzo zubaża moje życie sad
              • drugikoniecswiata Re: Treść urojeń w manii 05.06.13, 19:54
                to strasznie smutne, co piszesz
                przecież choroba nie jest zła,
                tak samo jak nie jest dobra
                tak jak bycie zdrowym nie jest ani dobre ani złe
                to po prostu jest

                i tak ponosimy konsekwencje swoich "wybryków" - to raz
                a ty jeszcze dowalasz sobie podwójnie?
            • czubata Re: Treść urojeń w manii 07.06.13, 21:21
              drugikoniecswiata napisała:

              > ale przecież choroba może przynieść też coś dobrego, nie tylko bajzel i destruk
              > cję. nawet w bajzlu i destrukcji też mogą być elementy dobre.

              Owszem. Paradoksalnie, przynosi odporność na stres, i tam gdzie "normals" wyrywa włosy z głowy, tam taka ja, potrafię cierpliwie przeczekać bez spazmów. Załamię się potem, jak już problem będzie pokonany.
              • tiaaa Re: Treść urojeń w manii 08.06.13, 11:17
                > Owszem. Paradoksalnie, przynosi odporność na stres, i tam gdzie "normals" wyryw
                > a włosy z głowy, tam taka ja, potrafię cierpliwie przeczekać bez spazmów. Załam
                > ię się potem, jak już problem będzie pokonany.

                Heh tak. Potrafi powalić na łopatki motylek, ale i bywa, że można dać radę lokomotywie. Tylko właśnie to "później". Ale z biegiem czasu coraz lepiej można sobie z tym radzić.
          • switanie21 Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 22:06

            Awanturko.

            Dobrze cię rozumiem.
            Swojego czasu wchodziłam w przestrzeń modlitwy coraz głębiej, aż przestałam spać, jeść, rozdałam ubrania i chciałam iść do zakonu. Potem pojawiły się wizje, objawienia i poczucia bycia wybraną. Zamiast do nowicjatu trafiłam do psychiatry.

            Tak jak ty, wyrzuciłam te przeżycia do kosza i starałam się żyć ,,zwyczajnie". Brałam leki, nie robiłam i nie myślałam nic.Czułam się kompletnie pustym człowiekiem przez rok.

            Nikt nie potrafił mi pomóc w zrozumieniu tych rzeczy. Większość zakonników i terapeutów była skłonna widzieć w tym objawy zaburzenia.
            Aż dzisiaj spotkałam w spowiedzi człowieka, który mnie zobaczył i z wielką głębią, sercem i niezwykle trzeźwym umysłem podszedł do tych wydarzeń i przybliżył mi sprawę.

            ,,Jak walniesz pineskę młotkiem to się wygnie. Jak ją dociśniesz palcem to wejdzie"
            - To wspaniale, że czuje się pewne rzeczy i jest wrażliwym na drugą rzeczywistość, nie każdy widzi w żebraku Chrystusa.Chodzi jedynie o kwestię ilości (porzucania siebie na rzecz drugiego, oddawania tego co tobie konieczne do życia),oraz proporcję w przykładaniu wagi do wizji. Życie pismem świętym i przykazaniami jest ważniejsze od tych doznań.
            Na koniec zakonnik powiedział mi, że Teresa z Avilli to święta dla mnie. Może i dla ciebie Awanturko? Ona doznawała intensywnie tego co psychiczne i duchowe i potrafiła je świetnie rozpoznawać. Chciałabym przeczytać więcej jej tekstów


            Życzę Tobie i mnie dużo siły i wytrwałości w poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania
            i znalezienia własnej, bezpiecznej miary w wierze

            trzymaj się

            A.




            awanturka napisała:

            > Dziękuję, że napisalaś to co napisałaś.
            > To dla mnie ważne. muszę to przemyśleć.
            >
            > Takie przeżycia w stanie stanie hipo- o jakim pisałam jak stalam się świadoma s
            > wojeuj choroby "wyrzuciciłam do kosza" wcześniej opatrując etykietą - "wytwór c
            > horoby". I ciągle mam wątpliwości czy to aby nie był błąd.
            >
            > Tym bardziej, że jak czytam o niektórych przeżyciach mistyków to widzę podobień
            > stwo do własnych doświadczeń. Zresztą doświadczenia interpretowane przeze mnie
            > jako dotykające rzeczywistości nadprzyrodzonej nie współisnialy tylko ze stanem
            > hipo- ale i w depresji.
    • waters123456 Re: Treść urojeń w manii 28.05.13, 22:28
      Ja mam podobnie, czuję, że Bóg wreszcie zwrócił na mnie uwagę, że jest blisko mnie, że wysłuchuje i spełnia moje prośby. Wszystko dzieje się po mojej mysli za sprawą Boga - no tak mam w hipo/mani.
      No i jeszcze pojawiają się anioły. Anioły stróże, ostatnio miałam 5 Aniołów. To duchy bliskich mi zmarłych i wyjątkowych nieprzeciętnych ludzi których zawsze spotykam i poznaję (no zaczepiam) w czasie manii.
      I oczywiście nie uważm tego za urojenia - tak jest, było. Czuła zawsze bliskość z Tajemnicą, siłą wyższą, Bogiem. Czułam się wybrana.

      A tak prozaicznie, to oczywiście kłótliwość, podejrzliwość, węszenie spisku wszędzie, utrata zaufania do większości ludzi, abstrakcyjne działania, których konsekwencje trzeba potem ponosić.
      Wydawanie pieniędzy bez kontroli, kredyty, długi itp.
      • liberica1 Re: Treść urojeń w manii 29.05.13, 15:49
        Też miałam opcję z Bogiem, potem przy okazji wycieków w jakiejś elektrowni niedaleko Pl (pamiętacie?) byłam pewna, że po nas i szykowałam schronienie. Oczywiście okłamują nas/mnie i wszyscy umrzemy, ewentualnie przy dobrych wiatrach powdychamy paskudztwa i nikt nigdy się nie dowie. Z Bogiem to mniej więcej kilka m-cy trwało. A i pamiętam, że w szkole zastanawiałam się nad wstąpieniem do zakonu - też wydawało mi się, że czuję powołanie.
        • awanturka Re: Treść urojeń w manii 29.05.13, 17:42
          oo! to ja byłam przez jakiś czas w zakonie (dość krótko), i to jakim!
          i uważam, że może decyzja nie było podjęta wyłącznie z powodu choroby,
          ale stany o jakim piszę miały w jej podjęciu niewątpliwie znaczenie

          no, dziewczyny!

          myslalam, że to Tylko ja tak mam (a raczej miałam),
          że stany określane jako chorobowe jakoś się tam wpisaly w życie religijne
          (czy ogólnie - w życie duchowe)



    • avi_co Re: Treść urojeń w manii 29.05.13, 22:12
      Nie miewam manii, niemniej pamiętam okres, gdy uważałam, że moim posłannictwem jest obdarzanie dobrem każdą napotkaną istotę. Sprowadzało się to do kretyńskich uśmiechów i posunięć, za które musiałam płacić z własnej kieszeni.
      Drugi nurt, który mnie wciągał, to porządkowanie losów mojej rodziny. Ile czasu wtedy w środku nocy trzymałam siostrę przy telefonie, trudno obliczyć. Moja siostra należy do cierpliwych.
      W wyniku tych przejść wierzę, że jestem chadowcem, choć na ogół ja to jednobiegunowiec. Smutny.
      • czubata Re: Treść urojeń w manii 29.05.13, 22:50
        Ale też dużo urojeń kręci się wokół mojego męża. Był nawet taki czas kiedy myślałam że chce mnie wykończyć, że nawet mnie truje czy coś, że robi ze mnie wariata, że te wszystkie wariatkowa to jego spisek żeby się mnie pozbyć, że moja choroba była jego planem. Wróg numer jeden. wink
        • czubata Re: Treść urojeń w manii 29.05.13, 23:00
          A tak szczerze to po dziś dzień nie jestem do końca pewna czy nie żyjemy w jakimś ogólnoświatowym spisku, systemie kontroli, czy na przykład, leki psychotropowe nie są sposobem na kontrolę umysłu przez jakieś tajemnicze władze, czy w naszych dowodach osobistych nie są zainstalowane czipy które pomagają w śledzeniu naszych kroków. Coś mi się kiedyś ubzdurało, i jakaś cząstka tego we mnie została, tylko nie robię wokół tego rabanu, zajmuję się sprawami zwyczajnymi, bo tylko na nie mam czas.
    • bonitka6969 Re: Treść urojeń w manii 05.06.13, 22:50
      Odpowiewam za majego brata - CHAD - 2 razy zawoziłam go do szpitala. Nawet nie wiedział gdzie jest. Ale był Bogiem, jalimś Mitrą, zaczepiał ludzi na ulicy i mówił o wojnie nuklearnej, za którą mnie zbeształ, że mu nie powiedziałam, że była. Nie wspominająć o słyszeniu przez net głosów, które każą mu się ciąć szablą, bo kiedyś ćwiczył tai-czi. To mały wycinek, tego co robił, wpieprzył się też do śmietnika, nie wiem po co do tej pory uncertain
    • lolinka2 Re: Treść urojeń w manii 05.06.13, 23:56
      a nieeee... to ja mam lajtowe urojenia: słyszę muzykę, która nie gra i wszędzie na ulicach, w autobusie/ tramwaju etc. spotykam znajomych. Znaczy - to nie są znajomi, ale wszyscy mi przypominają znajomych i gotowa jestem się kłócić, że to oni smile

      Aczkolwiek ponieważ się skapnęłam, że to objaw maniakalny ładnych 9 lat temu, to teraz na widok znajomego na ulicy gryzę się w język, nie okazuję nadmiernej wesołości tylko czekam na dalszy rozwój zdarzeń. Jeśli mnie pozna - znaczy wszystko w normie. Jeśli nie - trzeba dawkowanie "cukierków" zmieniać.
    • awanturka Re: Treść urojeń w manii 06.06.13, 18:44
      Mi się zawsze wydawałó, że jak w przebiegu CHAD występują stany psychotyczne
      to diagnozuje się zaburzenia schizoafektywne? Mnie mimo stanów psychotycznych lekarz nie postawił takiej diagnozy (nie pytałam czemu). A jak wasi lekarze - te stany psychotyczne o jakich piszecie miały wplyw na diagnozę? Kto tu jest "schizoafektywny"?
      • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 06.06.13, 19:59
        Z tą schizoafektywną to jest pewien problem. Po pierwsze leki nie są refundowane i lekarze raczej jej nie diagnozują tylko podciągają pod chad lub schizofrenię. No i nie zawsze jak są omamy diagnozują schizoafekt. Jakoś mierzą ilość afektu i omamów/urojeń i wg tego diagnozują jedną z trzech. Bo i w schizofrenii mogą występować zaburzenia nastroju tak jak w chad omamy.

        Dodatkowo mają za jakiś czas wejść jakieś nowe regulacje międzynarodowe i schizoafekt zniknie z listy chorób - tak mówiła psycholog jak byłam ostatnio na dziennym.
        • awanturka Re: Treść urojeń w manii 07.06.13, 14:24
          Jest na to spoób - podwójna diagnoza CHAD ze współistniejącą schizofranią. Wtedy są refundowane leki , które obejmuje refundacja przy zaburzeniach afektytwnych i przy schizofrenii.
        • lolinka2 Re: Treść urojeń w manii 07.06.13, 19:34
          co do klasyfikacji i schizoafektywnych to się zgadza, też to słyszałam od psychiatrów. Btw, w tym roku miały być DSM i ICD nowe.
      • czubata Re: Treść urojeń w manii 07.06.13, 21:11
        awanturka napisała:

        > Mi się zawsze wydawałó, że jak w przebiegu CHAD występują stany psychotyczne
        > to diagnozuje się zaburzenia schizoafektywne? Mnie mimo stanów psychotycznych l
        > ekarz nie postawił takiej diagnozy (nie pytałam czemu). A jak wasi lekarze - te
        > stany psychotyczne o jakich piszecie miały wplyw na diagnozę? Kto tu jest "sch
        > izoafektywny"?

        Mimo wszystko u mnie nie zdiagnozowano schizoafektywnych (były kiedyś podejrzenia ale ostatecznie wyszło że nie jestem schizoafektywna). Nie wnikałam. Ale gdzieś kiedyś spotkałam się z informacją, że żeby schizoafektywność była, to urojenia i omamy muszą występować niezależnie od nastroju. Czyli nastrój jest w normie, niema manii, niema depry ale urojenia i omamy są. Wtedy jest schizoafektywność. A afektywność bo się ma do tego jeszcze te "nastroje". Jeszcze chyba było tak, że żeby była schizoafektywność to przez dwa tygodnie trzeba przeżywać omamy i urojenia bez tych właśnie "nastrojów". Zawiła sprawa, ale mniej więcej rozumiem o co chodzi.
      • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 08.06.13, 12:20
        Kto tu jest "sch
        > izoafektywny"?


        Ja jestem podobno schizoafektywna.
    • ka_an2 Re: Treść urojeń w manii 10.06.13, 17:57
      Jakoś do Boga mi blisko nigdy nie było, za to wszelkie prześladowania, spiski itp.
      Największe urojenia miałam jeszcze zanim zaczęłam się leczyć, gdzieś na przełomie 2008/2009. Spotykałam ludzi i miałam wspomnienia z tych spotkań, robiłam z nimi jakieś niesamowite rzeczy i długo nie mogłam uwierzyć, że ani ludzi ani wydarzeń nie było. Teraz zdarza się, że wydaje mi się, że potrafię wszystko i nie dla mnie przeszkód, co szczerze mówiąc bardzo mi pomaga w pracy zawodowej.
      • tiaaa Re: Treść urojeń w manii 10.06.13, 19:10
        W jaki sposób pomaga? Co robisz?

        Mi w pewnym sensie pomagało podejmować się dużych rzeczy. Ale o dziwo udawało się je również zrobić. Póki nie przyszły doły.

        A czasami to byśmy chcieli by coś się okazało tylko urojeniem (np. zdrada). I często tak to tłumaczono - co było tylko dodatkowym argumentem, że żadnych (tych czy innych) urojeń nie ma skoro...
        • ka_an2 Re: Treść urojeń w manii 10.06.13, 19:29
          Dokładnie, piszę nowe projekty, realizuję już rozpoczęte, mogę pracować 24h/dobę i zachować kreatywność. Gorzej, że niedługo po tym pojawia się dołek lub stany mieszane, co jest ostatni bardzo częste a wtedy koncentracjo żegnaj!
          Nie radzę sobie z urojeniami, czasami podbudowują moją pewność siebie ale to trwa tylko chwilę.
          Pewnie, super by było, gdyby wszystko co złe okazało się urojeniem, ale to urojenie jest złem, złudą, nieprawdą. I to boli.
          • switanie21 Re: Treść urojeń w manii 14.06.13, 17:50
            To dla mnie taki ważny wątek. Strasznie się cieszę, że ktoś go zaczął.

            Trochę brak mi słów na to co się stało, bo nie wiem co się stało. Wchodziłam w duchowość stopniowo, powoli zaczęłam wstawać o 6 rano, żeby modlić się przy wschodzie, później modliłam się też o zachodzie, a jadąc autobusem myślałam o Nim i o tym o czym rozmawialiśmy.jak byliśmy. Ta druga rzeczywistość stała się całym moim światem, to co było odruchowe przestało być. Nagle przestałam cokolwiek rozumieć z domów handlowych, telewizji, pragnień i dylematów moich przyjaciółek, miałam wrażenie, że to nie ma nic wspólnego z tym co na prawdę nas otacza. Jednego dnia spakowałam wszystkie ciuchy oprócz pary spodni i koszuli i zawiozłam je do domu opieki. nie mogłam zrozmieć jak miałam w sobie miejsce na tyle gratów i jak mogły mi dawać radość. nie mogłam zrozumiec jak można się śmiać i żartować jeśli na świecie płacze choć jeden człowiek. Pracowałam w wolontariacie dużo, ale dostawałam więcej- poczucie głębokiego sensu, wypełnienia, doświadczania tego co najważniejsze. wszystko spowite było sensem i miłością.
            Stało się dla mnie jasne, że jestem powołana do oddania Mu wszystkiego i pójścia do zakonu.Nie byłam już sobie w stanie wyobrazić innego życia .

            Piekło zaczęło się po pół roku. Jadłam coraz mniej, spałam po 3 godziny,Pewnego dnia przestałam spać.na 3 dni. Wychodziłam z domu najwięcej na 10min przed ławkę. Siedziałam z bezdomnymi i myślałam (czułam), że ja też jestem. straciłam ''skórę"cały świat do mnie krzyczał w swojej rozpaczy i głodzie. nie dało się żyć. Wtedy po raz pierwszy trafiłam do psychiatry i dostałam diagnozę. przyniosło ulgę, dało grunt i torebkę leków. Mój świat stracił smak walki dobra ze złem.

            jestem stabilna i wiem, ze marzyłam o tym całe lata. Ale teraz nie wydaje mi się to już tak atrakcyjne. Bo ten kompromis, powrót to 'grupy' wymagał wyjścia na powierzchnię i rozstania się s tym co było środkiem mojego serca.

            w swoim czasie widziałam blaski naokoło niektórych ludzi, miałam wizje w ciągu dnia. parę dni patrzył na mnie z różnych okien szatan z Pasji Chrystusa. zasypiając czułam robaki na skórze. Co to było?diagnozy już mnie nie ekscytują bo nie są niczym innym jak właśnie sobą- uproszczeniem rzeczywistości, wycieczką na skróty. Podróży z Mordoru nie wystarczy nazwać cośtamcośtam manią z depresją.albo cośtamcośtam manią z elementami psychozy, urojeniami wielkościowymi cośtamcośtam. to wierzchołek góry lodowej.

            Nie chcę niczego nazywać urojeniem, bo wierzę w drugą rzeczywistość ale konsekwencje tego doświadczenia było spalenie się w słońcu. więc to nie tylko mistycyzm.
            nikt nie potrafił mi tego złożyć w sens, uciekłam z kościoła i słuchałam za dużo muzyki żeby wypełnić wyrwaną dziurę po mojej miłości i sensie.

            bo jak powiesz pani psychiatrze, to dopisze do karty pacjenta, a duchowny albo, że nie zrozumiałeś co ci Pan Bóg mówił, albo że każdy ma okresy próby i pustyni.
            tak.ale nie każdy od nich umiera.

            teraz czuję się zdrowa, tylko wiem że tamto doświadczenie trzeba będzie wydobyć i na nowo zrozumieć.nie chcę tego wyrzucać na śmietnik.

            ps.bardzo podoba mi się ten artykuł Lainga.
            Jak kogoś interesuje ta tematyka, polecam ''Variety of religious experience" James'a
            • 39.a Re: Treść urojeń w manii 14.06.13, 23:46
              Takie delikatne pytanie: dlaczego zakon NIE?
              I: na ile doświadczenia świętych były psychozą? (myślę, że jednak nie były)
              Patrzę na tytuł artykułu, chętnie bym przeczytała, ale jednak w jęz. ojczystym.
              • switanie21 Re: Treść urojeń w manii 15.06.13, 11:16
                Sądzę, że jeśli takie doświadczenia doprowadzają cię do wyizolowania i depresji, to pójście do zakonu było by wypalające.
                Z resztą teraz już w ogóle nie czuję, żebym mogła wybrać takie życie, to też o czymś świadczy.

                Po polsku ta książka to chyba ,,Doświadczenia religijne" W.James
            • drugikoniecswiata Re: Treść urojeń w manii 28.01.14, 10:41
              odzywałam się w początkach tego wątku, nie widziałam, że ktoś go potem odgrzebał. nie wiem, czy switanie21 tu jeszcze zagląda, ale chciałam napisać, że jej post jest mi bardzo, bardzo bliski. to, jak piszesz o swoim doświadczeniu, jakich słów używasz. choć mam za sobą zupełnie inną drogę, to pod wieloma sformułowaniami mogłabym się podpisać. czytając go miałam wrażenie, że piszesz o czymś, co głęboko czujesz, i że czujesz to bardzo podobnie do tego, jak czuję ja. jakoś miło, ciepło się zrobiło wink

              > Trochę brak mi słów na to co się stało, bo nie wiem co się stało. (...)

              tak.

              > diagnozy już mnie nie ekscytują bo nie
              > są niczym innym jak właśnie sobą- uproszczeniem rzeczywistości, wycieczką na s
              > króty. Podróży z Mordoru nie wystarczy nazwać cośtamcośtam manią z depresją.alb
              > o cośtamcośtam manią z elementami psychozy, urojeniami wielkościowymi cośtamcoś
              > tam. to wierzchołek góry lodowej.

              tak.

              > Nie chcę niczego nazywać urojeniem, bo wierzę w drugą rzeczywistość ale konsekw
              > encje tego doświadczenia było spalenie się w słońcu. więc to nie tylko mistycyz
              > m.

              nie wiem, w co wierzę. ale sądzę, że mistycy właśnie spalali się w słońcu. że my czytając mistyków mamy dostęp do literatury, a do tego, jak wyglądało ich życie codzienne, jacy byli tym wszystkim wykończeni, spaleni właśnie - już mniej. i zwłaszcza ci duchowni mają na ich temat jakieś odrealnione wyobrażenie, jakby zupełnie bez refleksji, ile takie stany, takie wglądy kosztują. posprzątanie: "to był mistyk, bo on się nie spalił, a ty jesteś wariatką, bo się spaliłaś" jest kuszące, ale dalekie od rzeczywistości. ani on się nie spalił, ani ty, choć ostro poparzyliście się oboje. różnica jest taka, że dziś są psychiatrzy i pigułki na wyciągnięcie ręki + społeczny przymus leczenia się + mimo wszystko niski status/prestiż religii, a kiedyś ten porządek był raczej odwrotny. ktoś mi kiedyś powiedział, że lekarze i naukowcy, w tym psychologowie, przejęli we współczesnym świecie funkcję kapłanów. zgadzam się z tym. tym samym bycie wariatem jest dziś tak samo mimo wszystko jakoś bardziej zrozumiałe, przyjęte jak kiedyś było bycie mistykiem. nie wiem, piszę mętnie, ale może ktoś coś w tym przeczyta.

              > nikt nie potrafił mi tego złożyć w sens, uciekłam z kościoła i słuchałam za du
              > żo muzyki żeby wypełnić wyrwaną dziurę po mojej miłości i sensie.

              Jezus w Ogrójcu również modlił się SA-MO-TNIE.

              > bo jak powiesz pani psychiatrze, to dopisze do karty pacjenta, a duchowny albo,
              > że nie zrozumiałeś co ci Pan Bóg mówił, albo że każdy ma okresy próby i pustyni.
              > tak. ale nie każdy od nich umiera.
              >
              > teraz czuję się zdrowa, tylko wiem że tamto doświadczenie trzeba będzie wydobyć
              > i na nowo zrozumieć. nie chcę tego wyrzucać na śmietnik.

              nie wiem, czy da się takie doświadczenia wydobyć i na nowo zrozumieć, sądzę, że znikanie jet jakąś ich immanentną częścią. ale z pewnością można nadać im własny sens i niekoniecznie musi się on wpisywać w mainstreamową narrację psychiatryczną. popieram pomysł niewyrzucania na śmietnik. ja w każdym razie - nie wyrzucam i nie sądzę, bym kiedyś zmieniła zdanie w tej kwestii.
            • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 18.05.14, 21:24
              switanie21 napisał(a):

              > To dla mnie taki ważny wątek. Strasznie się cieszę, że ktoś go zaczął.

              > Trochę brak mi słów na to co się stało, bo nie wiem co się stało. Wchodziłam w
              > duchowość stopniowo, powoli zaczęłam wstawać o 6 rano, żeby modlić się przy wsc
              > hodzie, później modliłam się też o zachodzie, a jadąc autobusem myślałam o Nim
              ....
              > Piekło zaczęło się po pół roku. Jadłam coraz mniej, spałam po 3 godziny,Pewnego
              > dnia przestałam spać.na 3 dni. Wychodziłam z domu najwięcej na 10min przed ła
              > kę. Siedziałam z bezdomnymi i myślałam (czułam), że ja też jestem. straciłam ''
              ...
              > jestem stabilna i wiem, ze marzyłam o tym całe lata. Ale teraz nie wydaje mi si
              > ę to już tak atrakcyjne. Bo ten kompromis, powrót to 'grupy' wymagał wyjścia na
              > powierzchnię i rozstania się s tym co było środkiem mojego serca.
              >
              > w swoim czasie widziałam blaski naokoło niektórych ludzi, miałam wizje w ciągu
              > dnia. parę dni patrzył na mnie z różnych okien szatan z Pasji Chrystusa. zasypi
              > ając czułam robaki na skórze. Co to było?diagnozy już mnie nie ekscytują bo nie...

              lal...i nawet 'pociag' do bezdomnych... ale przeciez to takie ludzkie, chyba nie powinnismy sie brzydzic i odtracac, w nczym nie jestesmy lepsi....tak, ale jak ktos nie odtraca, to juz jest..chory? co do tej stabilnosci, chyba tego najbardziej sie boje....nie chce isc do psychiatry zeby nie stracic czegos szczegolnego, przezyc, wlasnego nieprzecietnego uroku osobistego, uzdolnien...czasem czuje sie powolana zeby niesc ludziom cos...co ich poruszy, przez sztuke, pozezje(maluje i rzezbie, pisac tez b. lubie), czuje ze leczenie moglo by zabic we mnie wszystko co tworcze...boje sie panicznie. moze faktycznie to spisek? chca zrobic z ludzi zautomatyzowane istoty na poziomie popedowym, zaspokajajacych podstawowe potrzeby...i tak codziennie, potem do piachu...i po co zyc? czy leki nobia z czlowieka takiej nieszkodliwej rozlinki? tego sie boje, to mnie przeraza. taak, moze jednak nwo...tak tak jestem czubkiem...a czy sciezka wiary nie miala byc waska??? skoro wariatow jest mniej, to moze wlasnie ONI znalezli te wlasciwa sciezke....tlum podaza na rzez, bez woli, bez wolnosci tak na prawde, sterowany 'normalnymi' mechanizmami: zrec, spac, seks, pic....i wystarczy, to i tak duzo. a nie ma ktos moze wizji apokaliptycznych?? bo ja czesto...zdemoralizowany swiat nieuchronnie zdaza ku zagladzie, a to jest biblijnie udekumentowane....dobrze dobrze, jestem czubkiem jednak, tak tak. ale to lepsze od szarej przecietnej nudziarskiej rzeczywistosci i praw ustanowionych przez ludzi....i w co tu wierzyc? bo w ludzi nie mozna...tzn ludziom...kazdy klamie, kazdy.. i jezeli zbliza sie cudowna apokalipsa - oby szybko.
              • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 18.05.14, 22:41
                Oczywiście czy pójdziesz do lekarza i będziesz się leczyć to Twój wybór i (o ile nie zaczniesz zagrażać sobie lub innym) nikt Cię na siłę leczyć nie będzie.

                Normalność może i jest nudna i przewidywalna ale przynajmniej człowiek funkcjonuje na mniej lub bardziej wyrównanym poziomie, jest w stanie pracować, myśleć i podejmować racjonalne decyzje oraz wykonywać te wszystkie codzienne głupie czynności jak jedzenie czy spanie. Ani w silnej ani ani w depresji nie jesteś w stanie normalnie żyć. Poza tym jeśli nawet teraz jakoś Ci się udaje, to nigdy nie wiesz, czy z czasem Ci się nie pogorszy

                Co do Boga to różnie to bywa - gdy ja czuję chęć pójścia do kościoła, to znak, że powinnam najpierw skoczyć do szpitala. Ale mam koleżankę, która ma dokładnie na odwrót.
                • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 18.05.14, 23:12
                  u mnie chyba na odwrot - kosciol daje mi zrownowazenie, w dolku i na wyzynach od niego uciekam, ale szukam Boga wszedzie indziej...nie jestem przekonana do skutecznosci leczenia przez psychiatre..wiem, nie probowalam i nie wiem...musze sie jeszcze poglowc nad soba..? narazie nikomu(przynajmniej fizycznie) wiekszej krzywdy nie zrobilam...ale wiele osob sie niepokoi. ostatnio bylo dosc normalnie i zawsze taka normalnosc mi brzydnie do tego stopnia, ze chyba sama wywoluje cos na ksztalt hipomani? a moze nadchodzacy stan 'wznoszenia sie' ukazuje mi normalnosc jako nudziarstwo...wlasciwie jeszcze dwa dni temu bylam zadowolona ze swojej normalnosci...potrzebuje jeszcze troche czasu...jakiejs pomocy bede szukac na pewno, jeszcze nie jestem przekonana gdzie..? i co wlasciwie jest najlepsze. dziekuje.. : )
                  • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 11:41
                    Wiesz, ja zawsze mówię, że jeśli po narkotykach człowiek czuje się tak jak w manii, to ja się nie dziwię, że się ludziska uzależniają. Mówię o takiej fajnej manii, bo musisz wiedzieć, że nie wszyscy takie fajne mają. No ale takie górki nieuchronnie niosą ze sobą deprę, która o wiele mniej fajna jest i (o ile nie masz bardzo silnych manii i jazd psychotycznych) trzeba sobie przekalkulować, czy dajesz radę żyć, utrzymać się itp bez leczenia, nie wiem czy masz rodzinę lub planujesz (czy inni z Tobą wytrzymają, czy będziesz w stanie się zająć dziećmi itp). I jakim kosztem to wszystko się dzieje. Jeśli odpowiedź jest na tak, to możesz ryzykować nieleczenie. Tylko nigdy nie wiesz, czy nie nastąpi przegięcie.
                    • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 12:17
                      czasem zdarza mi sie przeginac. i masz racje - potem 'budze sie' i wyje, przerazona jaki potwor we mnie siedzi(i juz slyszalam takie okreslenie z zewnatrz). Wtedy chce to zmienic i zazwyczaj przez krotki czas porzadkuje pare strach...ale, szybko sie nudze. Pewnie zyjac z normalny, stabilny sposob, tzn. chcac, nie dalabym rady. Narazie wybieram sie na studia - asp, srodowisko zdrowe, dla niezdrowych, albo, okaze sie...w kazdym razie nie planuje rodziny ani odpowiedzialnej pracy, bo nie chce nikogo zwodzic, dawac nadziei, kiedy wiem, ze szybko kogos zranie, zawiode...wole tez nie angazowac sie w przyjaznie, chyba ze takie 'letnie' znajomosci, niezobowiazujace...mam kilka takich osob, ktore rowzniez, mozna powiedziec koncntruja sie na sobie, lub na wlasnych innych relacjach, a mnie znaja i akceptuja, mimo ze juz pojawila sie opinia, iz 'skacze z kwiatka na kwiatek'...jednak mialam szczescie trafic na kilka wyjatkowo wyrozumialych osob...wiem ze moge zawsze sie do nich zwrocic. pewnie spytasz, czemu nie chce 'tego' uporzadkowac, skoro kosztuje mnie tyle wyrzeczen, wrecz skazuje na ? cierpienie w samotnosci. chyba postanowilam sobie, ze zostane taka meczennica, ze chce wycisnac wszystkie soki z siebie i zycia, zapewne wlasnym kosztem(a-zeby-nie kosztem inncyh-izolacja), mam cos co kocham-sztuke, to daje mi sens, kiedy widze do jakiego stanu sie doprowadzilam i jak widza mnie inni. to pewnie nieludzkie, moze juz jestem martwa wewnetrznie..ale nie, ja tez chcialabym podzielic sie czyms z ludzmi i moze wlasnie nie w taki sposob - jak wszyscy, niby po co mi jakis tam talent? czy wrecz nie powinnam czuc sie zobowiazana, zeby zrobic wszystko, aby sie rozwinal..i taka codziennosc i zwyczajnosc znacznie mnie ogranicza...wiekszosc powie, ze nie warto...w imie czego? w imie czego van gogh skonczyl ja skonczyl...jego tez cos tam od wewnatrz drapalo, dla jednych byl zwyklym swirem, dla innych geniuszem, wlasnie dlatego ze poswiecil wszystko, lacznie z zyciem...i uwazam jego dziela za nieocenione. moge zyc w syfie, ubostwie, potepieniu, dla tej jednej rzeczy i z dzieki tej swiadomosci czuje tak dzika radosc, jakiej nie doswiadczylabym przez cale dlugie umiarkowane zycie. to chyba kwestia wyboru, trudnego....jeszcze miewam watpliwosci, ale juz jako dziecko, patrzac na obraz van gogha - pole pszenicy z krukami, pomyslalam, ze moze TO wlasnie jest taka rzecz dla ktorej warto zyc...ze ten czlowiek czuje naprawde i potrafi przekazac to ludziom, ze to cos najcenniejszego, nawet jesli zyl krotko i dla wiekszosci marnie..czy musze byc uzyteczna spolecznie, tylko dzieki rzetelnej pracy, uporzadkowaniu, spelnianiu norm....wszystkie moje wnetrznosci krzycza 'nie'...sa tez inne sposoby, dla wielu niezrozumiale, ale gdybym podazala za wiekszoscia, musialabym przyznac ze sztuka i poezja to tylko dzieciece, niepotrzebne dyrdymaly ludzi niedojrzalych, a ta uziemiona rzeczywistosc to jedyna wlasciwa...a kazdy w sobie ma to pragnienie 'innej rzeczywistosci', potrzebe piekna, wyzszych wartosci.....i moze to wlasnie bedzie dla wielu szalenstwem, ale odbierajac je tym nielicznym, watlym, wrazliwym, jest ciosem prosto w serce.....tak, uwazam ze tabletkami zabilabym nie tylko Boga, ktorego zdaje sie dobrze nie znam? a moze znam, tylko w ktorej fazie..? ;D ale i to co do tej pory bylo jedyna 'iskierka' w moim zyciu - sztuke....i wiem, ze ona musi kosztowac, wlasnie takie wyrzeczenia...wybor nalezy do mnie..chyba sie strasznie rozpatetyzowalam. sprawa jest prosta, wysile sie ile tylko bede mogla, zeby nikt nie ucierpial przez te moja 'decyzje'...narazie zobacze jak moja sytuacja sie rozwinie. pewnie jestem glupia i naiwna, ale bez naiwnosci nie powstaloby rzadne prawdziwe dzielo, bez dzieciecej wiary...cos musi w tym byc, skoro ludzie od wiekow maja takie rozterki...moze to cywilizacja, probojaca znormalizowac i ugrzecznic spolecznestwo jest zla...ja czuje ze ten system mnie zniewala, a kazda 'dusza' jest spragniona wolnosci...co do narkotykow, juz ktos snul domysly ze moze cos biore? no coz, tak to na pewno z zewnatrz wyglada, musze sie pilnowac...jak narazie jestem przekonana, ze wiele rzeczy jestem w stanie kontrolowac. i wierze ze sobie poradze. jezeli nie - osobiscie zglosze sie do pana z magicznymi pigulkami i potulnie oddam honor dokonaniom medycyny i psychiatrii.
    • czarnanocna Re: Treść urojeń w manii 19.12.13, 19:01
      Za pierwszym razem również doświadczyłam urojeń wielkościowych- wydawało mi się, że jestem Maryją, urodziłam Jezuska a otaczają mnie apostołowie - na oddziale oczywiście. Potrafiłam przepowiadać przyszłość i leczyć innych z ich choroby.
      Ogólnie nie należę do osób religijnych.
      Za drugim razem wydawało mi się, że życie moje i mojej rodziny jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, z oddziału dzwoniłam na policję, by zobaczyli, co się dzieje w domu - byłam tak przekonywująca, że przyjechali i nieźle nastraszyli teściową wink
      Chciałam wstąpić do kościoła "Pastafarian" - czyli latającego potwora spaghetti, dla niewtajemniczonych. Oprócz tego oczywiście myśl, że podobam się wszystkim wokoło- i ludzie też mi się podobali wink
      napisałam sporo wierszy i kilka piosenek - pod tym względem byłam całkiem płodna i tego nie żałuję.
    • matrioszka42 Re: Treść urojeń w manii 28.01.14, 18:00
      Jak mi się pojawia jakiekolwiek odniesienie do boga, to teraz wiem, że to mania. Jako wojująca ateistka miewam takie odniesienia tylko w mani. I na całe szczęście. Bo dochodzę do poziomu kiedy sama jestem bogiem.
      • drugikoniecswiata Re: Treść urojeń w manii 28.01.14, 22:37
        a nie sądzisz, że od wojującego ateizmu do bycia Bogiem jest tak samo blisko, jak od miłości do nienawiści, od manii do depresji, od patosu do śmieszności itd itp.?

        wink
        • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 18.05.14, 20:58
          witam...ja moge byc Dionizosem, tworca genialnym improwizujacym jak Konrad, ale do Boga pozostaje respekt, nie rownam sie z nim...i poczucie wszechogarniajacej >milosci od Boga dla mnie< ode mnie dla ludzi....tak i jestem tak czarujaca, czula, ze niechcacy rozkochuje niewlasciwe osoby, a potem nie wiem co z tym zrobic? myslalam ze to tylko mnie kopie taki zaszczyt, ciesze sie, ze slysze podobne glosy...nigdy nie bylam u psychiatry, ale od conajmniej dwoch lat borykam sie z roznymi....dziwactwami, depresjami...w tym ze mam zdiagnozowane hashimoto. ale w dziecinstwie miec nie moglam a miewalam rozne, podobne, lub mniej stany..? doswiadczenia Boga....i pojawia sie pytanie, czy Boga mozna zabic dobrze dobranymi lekami? czasem jestem jak 'wszyscy' i rowniez flirtuje z ateizmem...i chyba zglupialam kompletnie??? czy ktos mi wyjasni o co w tym wszystkim chodzi....swiat, ludzi, Bog? nie pojmuje..nic. taak, ostatnio to chyba dolek jednak.
          • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 18.05.14, 22:47
            Co do hashimoto to raczej nie daje takich jazd. Jedyne połączenie jakie znalazłam kiedyś między hashi a chad jest takie, że te dwie choroby często są diagnozowane razem - nie dokładnie tak było napisane, ale taki mniej więcej wniosek można wysnuć, że jak ktoś ma jedną to wzrasta prawdopodobieństwo, że będzie miał i drugą
            • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 18.05.14, 23:16
              spotkalam sie z taka opinia, ale i ztaka ze tarczyca schorowana daje identyczne niemal objawy do chad...ale pewnie faktycznie, pewne rzeczy swiadcza o schorowanym umysle raczej...zwlaszcza ze predyspozycje mam od dziecinstwa...
              • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 11:53
                Częściowo jest to racja. Nadczynność bywa nieco podobna do manii a niedoczynność do depresji. Ale przy chorobach tarczycy będzie to chyba raczej stała tendencja. Pomyślałam, żebyś sobie w różnych fazach robiła badania, ale to chyba niewiele da. Bo u mnie przy górce (po odstawieniu leków) jakoś dziwnie hormony też szybują i TSH spada poniżej normy. Wygląda na to, zaburzenia neuroprzekaźników wpływają nie tylko na zachowanie i myśli ale też na biochemię całego organizmu. Więc robienie badań może być nieskuteczne, bo nie wiadomo co jest pierwotne a co wtórne.
                Ale z drugiej strony jeśli okaże, że u Ciebie hormony też wariują to jednak warto coś zrobić, żeby je ustabilizować - taka huśtawka hormonalna wcale nie jest korzystna
                • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 12:32
                  masz racje..narazie lecze niedoczynnosci i leki chyba faktycznie pomagaja zlagodzic dolki, pewnie glownie dlatego ze nie jestem tak chronicznie zmeczona. lecze niedoczynnosc mimo ze nie mam niedoczynnosci - mam hashimoto i objawy...ale wlasnie, nie tylko nizow, ale i wyzow. wspominalam o tym endo, ale pewnie uznal za normalne...hormony mam tylko obnizone, tak czy siak przy hashi w koncu doszloby do niedoczynnosci, a nawet niewielkie obnizenia daja objawy...zwlaszcza u przewrazliwionego czlowieka. i faktycznie - takie leczenie moze sie sprawdzic przy niedoczynnosci ustabilizowanej, gorzej u takich pokretow jak ja. trudno mi juz stwierdzic kiedy jest w porzadku i jak powinno to w porzadku wygladac, miotam sie nieslychanie, ale to chyba glownie przez wlasne niezdecydowanie, ktoredy by tu..? w kazdym razie narazie trzymam sie niezle, bylo znacznie gorzej, cos te leki jednak daja...wiadomo, organizm funkcjanujacy nieprawidlowo reorganizuje, takze psychicznie....chwilami juz bywam 'zorganizowana', nie jest najgorzej...chyba ze sama sobie pozwole na lekka reorganizacje, ktora lubi wyykac sie spod kontroli...duzo w moich rekach, musze sie nauczyc dobrze obchodzic i panowac nad swoimi..przypadlosciami...czasem chyba mi sie to udaje. jestem dobrej mysli, narazie..
                • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 12:39
                  TSH mi spadlo, ale po euthyroxie...mimo to zaczelam czuc sie gorzej, bo spadly tez ft3 i ft4...nie wiem czy buzuja? badania robilam w dosc normalnym stanie...to ze spadly to typowe, podobno, organizm sie przyzwyczail. dlatego zmienilam lek na novothyral i przez kilka dni czulam sie jak...kilka lat temu - porzadna, grzeczna, uporzadkowana, pracowita, perfekcjonistka, mila i kulturalna...sama nie moglam sie nadziwic. od wczoraj chyba gorzej, moze to nie tylko hormony, a moze glownie ja i moj bunt - tez przeciw tej grzecznej. moze powtorze badania, zobaczymy....
                  • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 15:20
                    A mogę spytać ile masz lat. Bo mam wrażenie, że jesteś bardzo młoda. Może ten okres burz i buntów Ci jeszcze minie i zechcesz znormalnieć. Może Cię w końcu zmęczy takie życie. Wiem, że ludzie są różni ale jak tu żyć nie będąc pewnym jutra czy nie mając gdzie mieszkać, choćby to był wynajem? Brud to wszak nie to samo co brak dachu nad głową. U rodziców to ja sobie nie wyobrażam (no ale też ludzie różnych rodziców mają). Nie mówiąc już o tym, że oni wieczni nie są i kiedyś na ten czynsz skądś trzeba mieć.

                    Ja jestem z frakcji leczącej się i popierającej leczenie, ale do pewnego momentu to indywidualny wybór. Ja gdybym nie brała leków na stałe to nawet całkiem nieduże wahnięcia w górę (może takie średnie) już powodują, że szybko straciłabym chleb, więc takich dylematów nie mam. Te w dół, czyli o wiele częstsze bardzo utrudniają życie ale wtedy przynajmniej nie zachowuję się jak nienormalna.
                    • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 15:33
                      lat 20...moze i bunty, poszukiwania i zwykly upor. czasem mam wrazenie, ze nad wszystkim moge zapanowac, czasem jednak wszystko sie wymyka, albo jakas nowa fala mnie atakuje, a ja po prostu akceptuje i uznaje jako norme. potem pojawia sie inna i nadziwic nie moge sie poprzedniej. potem trzecia - 'trzezwa' i dostaje ataku histerii po swoich wyczynach. a potem jeszcze mysli, ze to kwestia wyboru i znow zastanawianie, co wybrac? zastanawiam sie ponad rok i jeszcze nic konkretnego nie wymyslilam. tyle tylko ze potluklam w miedzyczasie, stracilam grunt pod nogami. wlasciwie juz sama nie wiem co o tym wszystkim myslec. zycie jest zbyt dziwne a ja za glupia.
                    • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 16:32
                      masz racje, tak nie da sie zyc, to jak taniec ze smiercia. i chyba za bardzo mnie to ekscytuje, stad niechec do 'znormalnienia'. jestem tez mocno niedojrzala, akiedys zdaje sie bylam...na prawde...i wcale nie chce tak zyc tak na prawde, widocznie procuje sie sobie usprawiedliwic i wmowic do tego, ze taki 'zywot' jest wrecz LEPSZY, zalosne...a to pewnie z lenistwa i niecheci do pracy nad soba...z drugiej strony kiedy zaczynam nad soba pracowac w jakis sposob, pojawia drugie, potem trzecie ja, mowiace cos calkiem odmiennego, niezwykle przekonujace. i wowczas, a nawet teraz nie wiem, ktore 'ja' ma racje? nie wiem. o co w tym wszystkim chodzi, o co mi chodzi, jaka jestem naprawde. tak, to prawda ze ze mnie potwor. taak....i do tego nieslowny, mialam sie przymknac. koniec...nie chce nikogo truc, chyba jestem toksyczna..? wiec nie bede, przepraszam. tutaj ludzie proboja sobie pomoc, a ja truje. amen
                    • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 17:48
                      chyba jestem uposledzona. tzn jestem. znow sie usprawiedliwiam, nie nie, jestem...zawalilam. tyle spraw. i ciagle zawalam. rzaden ze mnie Dionizos, haha, a szkoda. Wierzysz w Boga? Nie gniewaj sie na mnie za ta glupote...mam taka przypadlosc ze nawiazuje relacje z wielkim entuzjazmem, a potem znikaja wszelkie granice, staje sie zbyt pewna i wszystko sie rozpada...i jestem zbyt zalosnym tchrzem zeby to odbudowac...tylko uciekam...siebie tez nie potrafie, pozbierac. To tylko lenistwo i tchorzostwo, musze sie wziac w garsc, prawda? i przestac myslec o sobie...ale z drugiej strony myslac o innych i chcac im pomoc, zaszkodze tylko, skoro sama sie kiwam...sama widzisz...takie zycie juz od dawna mnie meczy, tak, masz racje...wmawiam sobie slodkie klamstewka. nigdy nie spotkalam rownie zalosnej osoby, tak wiem, zamiast marudzic musze sie wziac w garsc..ale za wiotka jestem...wiem wiem, mowiac tak niczego nie zdzialam..tak, dam rade, ile sil w wiotkich miesniach prazkowanych czy tez nie, przekrocze wlasne niemozliwosci i sie nie poddam...to zbyt wiele kosztuje. przeciez to wiem. ale jak powinno byc? prosze, odpowiedz, do czego zmierzac...jestes madrzejsza, ja tego nie wiem....ugrzezlam w chaosie i boje sie, wszystkiego. czasem nie, ale wtedy gorzej, zwlaszcza dla innych. straszne, nawet nie wiesz jak zranilam bliskie mi osoby...wtedy myslalam ze nikomu nie robie krzywdy, ale to nie prawda ze nie mam rzadnej moralnosci...bo teraz wiem i przykro mi...kiedy wspominam pewne rzeczy...mimo ze wciaz wraca 'psychopatyczna znieczulica'...i proboje ja zabic 'poswieceniem' dla ludzkosci. tak, bylo wielu takich szlencow i zginelo marnie...albo ktos przez nich zginal...ale do czegos takiego nie doprowadzilabym nigdy, wole sama zginac, zeby juz nikt nie plakal....sama widzisz, ze rzaden ze mnie pozytek, a wrecz szkoda...a szkody sie...tak naprawia, nie eliminuje. musze sie naprawic. postarac sie i bedzie lepiej, na pewno.....przepraszam, przepraszam, to..nie nic. nic nic. wezme sie. co to znaczy? nie wiem.
                      • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 18:34
                        Przede wszystkim to radziłabym Ci iść do lekarza, bo mam pewne wątpliwości, czy Ty masz chad, czy coś innego, ale mam zbyt nikłą wiedzę, żeby Cię diagnozować przez komputer w dodatku. Może się okaże, że jak się wszystko wyrówna, to jakoś się pozbierasz i będzie lepiej (nie mam pojęcia czy tak będzie). Jeśli nadal będzie problem to poszukałabym jakiegoś terapeuty, bo moje wrażenie jest takie, że kompletnie nie nadążasz ani za sobą ani za światem. Tak, weź się za siebie, ale nie sama, bo to nic nie da. Jeśli chcesz sobie pomóc, to na początek marsz do lekarza!
                        • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 18:44
                          cos innego, np? teraz sie boje. lekarza tez sie boje. a moze to tylko stany lekowe przy lekkiej depresji, bo chyba mam za niska dawke leku...ten skok do 'normalnosci' kilka dni temu mogl byc spowodowany tym, ze w novothyralu sa 2 hormony i w koncu poczulam zmiane...tylko zaczelam kombinowac, nie wiedziec czemu przedwczoraj zmniejszylam dawke, bo uznalam ze moze taka duza nie jest mi potrzebna...zwlaszcza przy wynikach w 'normie'....zobacze jak bedzie z tym novo, jeszcze skontaktuje sie z endokrynologiem, powtorze badania...jak nie pomoze....to pewnie jeszcze dlugo zejdzie za nim wybiore sie do 'tamtego' lekarza....dziekuje, za cierpliwosc, nikt juz jej dla mnie nie ma i szkoda sie dziwic...tak, rzeczywiscie te kilka dni kilka dni temu byly...dobre...normalnosc jest dobra. to prawda. tylko mi sie cos ciagle miesza...
                          • dzedlajga Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 19:57
                            Jeżeli masz rzeczywiście chad, to krótkotrwała remisja chyba jest możliwa pomiędzy manią i depresją i nie wiązałabym tego z leczeniem tarczycy. Jeśli Ci się nudzi to oczywiście możesz do egzorcysty. Tyle, że to nie duchy a neuroprzekaźniki Ci szaleją. A o ile wiem egzorcysta tak przyziemnymi sprawami się nie zajmuje.

                            Psychiatry nie ma się co bać. Moim zdaniem lepiej chodzić do niego i zachowywać się jak normalny człowiek, niż omijać psychiatrę szerokim łukiem udając normalsa i zachowywać się jak wariat
                            • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 20:08
                              to prawda. ale moze jednak tylko tarczyca? zmieniam zdanie tysiac razy dziennie, najgorsze to moje niezdecydowanie...zazwyczaj ostatecznie rezygnuje z dzialania, stwierdzajac, ze..banialuki, cos sobie wmawiam...tak, ale kiedy mnie dopada jeden ze stanow 'nienormalnych', wtedy widze, ze swa 'sila woli' nic nie wskuram...bo to jakas niewidzialna zaslona na umysle, albo pozar i nie umiem tego pokonac. tak na prawde niczego nie kontroluje, gdyby tak bylo, pewnych glupstw bym nie zrobila, pewnych waznych spraw nie zawalila. ale ciagle nie wyklucham tarczycy i moze niezbyt dobrze dobranej dawki lekow...jak nie pomoze to zadzialam, najlepiej wykorzystac chwile trzezwosci i wewnetrznej sily(ale nie tej przesadzonej...), zebrac sie i cos z tym zyciem zrobic...zrobie, zrobie...tylko psocze niepotrzebnie i sie roztkliwiam..i mysle za duzo, filozofia mi szkodzi, mama ma racje : ) trzeba sluchac madrzejszych, czesto zapominam...
                        • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 18:51
                          moze jednak do egzorcysty.
        • anastazjameander Re: Treść urojeń w manii 19.05.14, 13:26
          drugikoniecswiata napisała:

          > a nie sądzisz, że od wojującego ateizmu do bycia Bogiem jest tak samo blisko, j
          > ak od miłości do nienawiści, od manii do depresji, od patosu do śmieszności itd
          > itp.?
          >
          > wink
          >
          od disco polo do mozarta...
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka