eydur8791
22.05.14, 10:55
... żeby nie powiedzieć dosadniej. Nie, nie mam depresji. Terapia mnie rozwala. A właściwie wnioski, do których na niej dochodzę. Ku*wa czy ja naprawdę jestem kimś takim? Niedojrzałym, infantylnym, bojącym się żyć człowiekiem, który niczego już od życia nie oczekuje poza świętym spokojem od świata i ludzi? Bez ambicji, nadziei i wiary w zmianę swojego życia? Kimś kto boi się przyszłości? Do tego używam swojej choroby do taniego usprawiedliwiania swojej bierności i niepowodzeń, niepodejmowania decyzji, uciekam przed życiem porzucając kolejne szanse, trwając w bezpiecznej i dobrze znanej bylejakości, jakimś cholernym dryfie rozwojowym.
I to naprawdę jestem ja ?!