agamar775
12.01.20, 10:36
Witam,
długo zbierałam się żeby napisać tego posta. Czytam wszystkie wątki od dawna. Sama nie jestem chora, ale żyję w związku z osobą chorą. Mój mąż został zdiagnozowany pięć lat temu. Myślałam, że to koniec naszych problemów, przecież bierze leki i już nic złego nie może się wydarzyć. Nic bardziej mylnego. Nie będę tu opisywać całej naszej historii bo to materiał na książkę, ale chciałam podzielić się tym co mi pomogło przetrwać ostatni nawrót choroby, a dodam że była (a w sumie jeszcze jest) to mania w najgorszej jak dotąd postaci. Przede wszystkim przestałam przed światem ukrywać chorobę męża. To żaden wstyd, a jeśli ktoś tego nie rozumie to znaczy, że nie warto takiej osoby mieć w swoim otoczeniu. Druga rzecz i to chyba najważniejsza to fakt że zdecydowałam się sięgnąć po pomoc dla siebie. Zapisałam się do psychoterapeuty. Miałam dużo szczęścia że trafiłam na kobietę, która sama ma w rodzinie osobę chorą. Kilka pierwszych spotkań odbyło się osobiście w bardzo miłej atmosferze, bez moralizowania, dawania jednoznacznych porad itd. Każdą kwestię którą poruszę zawsze przegadamy i to otwiera mi oczy jak dalej postępować. W tej chwili jeśli jest taka potrzeba mogę dzwonić do terapeutki o każdej porze dnia czy nocy i wiem że zawsze mnie wysłucha i doradzi co robić. Moja psychika na tyle się wzmocniła, że potrafiłam doprowadzić do tego że mój mąż wrócił po 3 miesiącach do domu (tak wyprowadził się żeby móc spotykac się z innymi kobietami i to w ilości zatrważającej). Na obecną chwilę jest dużo lepiej ale do ideału jeszcze daleko. Na szczęście mam Monikę i wiem że dam radę. Po co to napisałam pewnie się zastanawiacie. Otóż po to żeby zwrócić uwagę bliskich chorych na CHAD, że też mogą a nawet powinni szukać pomocy i wsparcia dla siebie. Na początku jest ciężko mówić o sobie kiedy chcemy pomóc najbliższej nam osobie. Ale wierzcie mi, że tylko wtedy kiedy sami ze sobą sobie poradzicie, będziecie mogli w pełni pomóc bliskiej osobie. Życzę Wam, żebyście spotkali na swojej drodze taką terapeutkę jak ja spotkałam. Moje życie znowu nabrało kolorów i Wasze też może. Pozdrawiam Agnieszka