kayua
15.03.08, 23:14
Chodzi mi o te mamuśki,które uważają,że jeśli prowadzą wózek z tym swoim
wychuchanym przerośniętym plemnikiem w środku to są "paniami chodnika" i
reszta ludzkości powinna najlepiej po trawnikach chodzić...
W swojej karierze miałam co najmniej kilkanaście takich sytuacji,dzięki którym
na wózki poprostu patrzeć nie mogę!
Szłam sobie pewnego razu chodnikiem z moją koleżanką,dodam,że chodnik był
szeroki,my szłyśmy przy prawej krawędzi,a z lewej strony było tyle miejsca,że
tir by nas wyprzedził! No więc gdy tak sobie szłyśmy pochłonięte rozmową nagle
poczułam,jak coś najeżdża mi od tyłu na buty,no więc za pierwszym razem nawet
się nie odwróciłam,bo każdemu przez nieuwagę może się kogoś nadepnąć,czy
najechać wózkiem,jednak drugi raz był jeszcze mocniejszy...po trzecim się
obróciłam i zobaczyłam kobietę z moną jak kot na sranie pchającą wózek i z
impetem wjeżdżającą nam na nogi.Nic nie zdążyłam powiedzieć,a ta z pyskiem na
nas,że ona się spieszy i,że ruszamy się jak stare k****!
No tak...TIR by nas mógł wyprzedzić,ale nie kobieta z "wózeczkiem"...
Inny przypadek spotkał mnie w moim wieżowcu. Czekałam na windę...kiedy
zjeżdżała prze szybkę zobaczyłam kobietę z wózkiem,a że ja kulturalny człowiek
jestem to otwarłam jej drzwi i przytrzymałam. Pominę fakt,że takiego słowa,jak
"dziękuję" nie usłyszałam to jeszcze kobieta popatrzyła się na mnie,jakbym jej
co najmniej całą rodzinę wymordowała! A pod nosem burknęła sobie coś
obraźliwego pod moim adresem i z bloku...
Kolejny przypadek zdarzył mi się w tramwaju. Tramwaj może i pusty nie był,ale
było jeszcze dużo miejsca. Na jednym z przystanków wchodzi kobieta z
wózkiem,cisnąc pomiędzy wychodzącymi ludźmi z tramwaju,przepychając
się,najeżdżając brudnymi z błota i psich gówien kółkami wózka na buty i z
oburzeniem i podniesionym głosem mówiąc w kierunku moim i jeszcze paru osób:
"Niech się państwo stąd odsuną,to jest miejsce na wózeczek!"(co zabrzmiało,jak
"odsunąć się-królowa idzie!" Dodam,że to nie było miejsca na żaden jej
pieprzony "wózeczek",tylko normalne miejsca stojące! Myślałam,że mnie chyba
szlag jasny trafi i krew nagła zaleje,ale zachowałam kulturę i zimną
krew...zmierzyłam ją wzrokiem i cofłam się 2 kroki do tyłu. Pomijam fakt,że
nie było ani żadnej ulewy,ani żadnej śnieżycy,a ona zamiast przejść się z
dzieckiem przez park musiała jak królowa przejechać cały 1 przystanek tramwajem!
Ja naprawdę rozumiem,że wózek to skaranie boskie i że to konieczność przy
małym dziecku,ale drogie mamuśki,trochę kultury!
I naprawdę ciśnienie mi się dźwiga,jak widzę takie "królowe chodnika"!