Dodaj do ulubionych

Mamuśki z wózeczkami...:/

15.03.08, 23:14
Chodzi mi o te mamuśki,które uważają,że jeśli prowadzą wózek z tym swoim
wychuchanym przerośniętym plemnikiem w środku to są "paniami chodnika" i
reszta ludzkości powinna najlepiej po trawnikach chodzić...
W swojej karierze miałam co najmniej kilkanaście takich sytuacji,dzięki którym
na wózki poprostu patrzeć nie mogę!
Szłam sobie pewnego razu chodnikiem z moją koleżanką,dodam,że chodnik był
szeroki,my szłyśmy przy prawej krawędzi,a z lewej strony było tyle miejsca,że
tir by nas wyprzedził! No więc gdy tak sobie szłyśmy pochłonięte rozmową nagle
poczułam,jak coś najeżdża mi od tyłu na buty,no więc za pierwszym razem nawet
się nie odwróciłam,bo każdemu przez nieuwagę może się kogoś nadepnąć,czy
najechać wózkiem,jednak drugi raz był jeszcze mocniejszy...po trzecim się
obróciłam i zobaczyłam kobietę z moną jak kot na sranie pchającą wózek i z
impetem wjeżdżającą nam na nogi.Nic nie zdążyłam powiedzieć,a ta z pyskiem na
nas,że ona się spieszy i,że ruszamy się jak stare k****!
No tak...TIR by nas mógł wyprzedzić,ale nie kobieta z "wózeczkiem"...
Inny przypadek spotkał mnie w moim wieżowcu. Czekałam na windę...kiedy
zjeżdżała prze szybkę zobaczyłam kobietę z wózkiem,a że ja kulturalny człowiek
jestem to otwarłam jej drzwi i przytrzymałam. Pominę fakt,że takiego słowa,jak
"dziękuję" nie usłyszałam to jeszcze kobieta popatrzyła się na mnie,jakbym jej
co najmniej całą rodzinę wymordowała! A pod nosem burknęła sobie coś
obraźliwego pod moim adresem i z bloku...
Kolejny przypadek zdarzył mi się w tramwaju. Tramwaj może i pusty nie był,ale
było jeszcze dużo miejsca. Na jednym z przystanków wchodzi kobieta z
wózkiem,cisnąc pomiędzy wychodzącymi ludźmi z tramwaju,przepychając
się,najeżdżając brudnymi z błota i psich gówien kółkami wózka na buty i z
oburzeniem i podniesionym głosem mówiąc w kierunku moim i jeszcze paru osób:
"Niech się państwo stąd odsuną,to jest miejsce na wózeczek!"(co zabrzmiało,jak
"odsunąć się-królowa idzie!" Dodam,że to nie było miejsca na żaden jej
pieprzony "wózeczek",tylko normalne miejsca stojące! Myślałam,że mnie chyba
szlag jasny trafi i krew nagła zaleje,ale zachowałam kulturę i zimną
krew...zmierzyłam ją wzrokiem i cofłam się 2 kroki do tyłu. Pomijam fakt,że
nie było ani żadnej ulewy,ani żadnej śnieżycy,a ona zamiast przejść się z
dzieckiem przez park musiała jak królowa przejechać cały 1 przystanek tramwajem!
Ja naprawdę rozumiem,że wózek to skaranie boskie i że to konieczność przy
małym dziecku,ale drogie mamuśki,trochę kultury!
I naprawdę ciśnienie mi się dźwiga,jak widzę takie "królowe chodnika"!
Obserwuj wątek
    • sibeliuss Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 22.03.08, 10:05
      Uśmiałem się.
      • des4 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 22.03.08, 14:11
        racja, ROTFL...gdzie można spotkać takie frustratki????
        • sibeliuss Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 22.03.08, 17:42
          des4 napisał:

          > racja, ROTFL...gdzie można spotkać takie frustratki????

          Mijają nas na ulicach.
          • des4 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 22.03.08, 17:47
            dostając piany na ustach i histerii na widok wózka...masz rację,
            hehe...
            • sibeliuss Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 22.03.08, 19:40
              Zawsze w ekstazie mozna się rzucić pod autobus.
        • daria_nowak Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 04.08.08, 18:55
          Przejdź się Dąbrowskiego, na odcinku Wołoska-Niepodległości. Krew Cię zaleje na
          'królowe chodników'... Póki się tego nie widziało ciężko uwierzyć.
    • anutek115 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 28.03.08, 08:32
      Taaaa, ja tez się usmiałam. Jak norka.

      Miesiąc temu jechałam do lekarza z moim dzieckiem. Nie był to jeden przystanek,
      tylko pół miasta, a przy tym siąpił deszcz i wiało ohydne wietrzysko, więc
      zdecydowałam się użyć komunikacji publicznej, za co najmocniej teraz
      przepraszam. Wózek, naprawdę mi przykro, ale tak jest, jest dosyc ciężki, a ja
      nie Pudzian. Nie dałam rady go podnieść i przewróciłam się. Wypadło mi z niego
      czteromiesięczne niemowlę. Pies z kulawą nogą się nie zainteresował, czy dam
      sobie radę ten wózek podnieść, jakoś siebie pozbierać, czy nic się nie stało
      dziecku. No, ale przecież autobusy sa dla ludzi, a nie kretynek, którym się
      zachciało miec bachora. One jak chciały, to mają, dobrze im tak. Teraz już to wiem.
      • bubster Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 28.03.08, 10:32
        Anutek,

        ale tu nie chodzi o takie mamy jak Ty - które po prostu chcą
        autobusem z wózkiem jechać.
        Tu chodzi o takie mamy, które uważają, że dziecko jest wymówką na
        wszystko - na brak kultury, chamstwo itd. Czyli np. wjadę w kogoś
        SPECJALNIE wózkiem i co mi zrobicie, bo mam dziecko.

        A tak nawiązując do Twojej sytuacji - następnym razem poproś jakąś
        konkretną osobę - zwracając się do konkretnej osoby o pomoc, a nie
        do tłumu, nie będzie "rozmytej odpowiedzialności". Wiem, że możesz
        mieć przed taką prośbą opory, ale w końcu o dzieciaka chodzi.
        • anutek115 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 28.03.08, 10:43
          Ja to wiem. Ale nie ukrywam, że zrobiło mi się przykro, gdy czytałam post
          założycielki watku, bo ja jestem dosyc łagodna w obejsciu, nie narzucam się, nie
          wykorzystuję sytuacji, nie korzystam np. z przywilejów przy kasie czy w
          kolejkach, w ciąży tez nie korzystałam. Ale nie mam tego na czole napisanego. I
          nieswojo sie czuję, gdy pomyslę, ze ktoś sie odnosi do mnie wrogo tylko dlatego,
          że mam wózek.

          Z tego też powodu nie proszę o pomoc. Choć pewnie czasem powinnam. Bez "rozmytej
          odpowiedzialności". Dzięki, Bubster smile.
          • egon26 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 28.03.08, 10:55
            Jasne że proś o pomoc, ja najczęściej jak widzę taką sytuacje to od razu lecę by
            pomóc, no i już kilka wózków dźwigałem w tym jeden inwalidzki. A prosić trzeba
            bo ludzie często nie zwracają uwagi że to może być problem, ja osobiście po
            takim miłym geście dla kogoś czuje się bardzo dobrzewink Więc jak następnym razem
            kogoś poprosisz to może sprawisz mu przyjemnośćwink
          • bubster no właśnie 28.03.08, 13:30
            ten post nie był o Tobie smile
            to że chodzisz z dzieckiem w wózku nie oznacza, że jak ktoś coś
            napisze o kobietach z wózkiem to też o Tobie - ale wiem, że tak to
            się odbiera bo sama często w takiej sytuacji tak reaguję

            a z "rozmytą odpowiedzialnością" (dałam w cudzysłowie bo nie wiem
            czy tak się to dokładnie nazywa) chodzi o to, że w tłumie ludzie
            często myślą "na pewno ktoś jej pomoże" i wracają do swoich spraw

            w rezultacie nikt nie pomaga

            a jak zwrócisz się konkretnie do jednej osoby, wtedy ona nie
            może "uciec" w taki tok rozumowania
            • anutek115 Re: no właśnie 28.03.08, 15:34
              Też dałam w cudzysłów, bo nie wiem, jak się to fachowo nazywa smile. Ale zasadę
              znam. Nie wolno wrzeszczeć: "Pomocy!", tylko "Niech mi pan?pani pomoże" i
              najlepiej paluszkiem wskazać. Wiem też, że zamiast krzyczeć "Ratunku! Napad!"
              lepiej jest wołać "Pali się", to tak off topic smile.

              A jesli chodzi o wózki, to przeczytałam kiedys w "Polityce" wypowiedź młodej
              mamy, która powiedziała, ze nauczyła się bardzo szybko ludziom na nogi wjeżdżać
              w autobusach i przepychac się, bo zorientowała się, że ludzie sami z siebie się
              nie przesuwają, nawet na bardzo głosne "Przepraszam!", i nie proponują pomocy.
              Może to ją właśnie spotkała autorka wątku.

              W każdym razie najwyraźniej nie spotkała Ciebie, Egonie smile.
    • deela Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 28.03.08, 22:45
      rowniez spotykalam sie z takimi wypadkami, jednak jak sama bylam wozkowa to
      roznie bywalo, teraz - juz doswiadczona - moge opisac sytuacje z dwoch stron:
      od kultury nie zwalnia nic - o podniesienie wozka trzeba grzecznie poprosic, za
      wniesienie, przytrzymanie drzwi itd podziekowac itd itd
      bedac jednak po drugiej stronie barykady czyli za wozkiem zauwazylam skrajne
      chamstwo ludzi ktorym sie wydaje ze jak ide z wozkiem to MI SIE WYDAJE ze jestem
      pania ulicy i autobusu, inaczej nie potrafie tego wytlumaczyc: wchodze do
      autobusu gdzie wyraznie jest oznaczone miejsce na wozek mowie grzecznie
      przepraszam, raz drugi czwarty coraz bardziej podniesionym glosem, a ludzie
      udaja gluchych, dopiero rozdarcie papy CZY MOGLBY PAN/PANI USTĄPIC MIEJSCA?????
      - i tu oczywiscie wychodzi sie na wredna qwe z bahorem co od progu atobusu drze
      pape na bogu ducha winnych pasazerow, ktorzy na sam moj widok pokornie sie
      odsuneli a ja sie dre dla samej idei... prawda czy nie? dodam ze trzymanie wozka
      dwoma rekami zeby sie nie przewrocil gdy autobus rusza przy czym ja sama niczego
      oprocz wozka sie nie trzymalam wiec moglabym sie przewrocic razem z wozkiem i
      probuje wyegzekwowac swoje prawo do ustawienia wozka w wyznaczonym miejscu
      napawalo mnie dodatkowym wqwem
      albo juz do pasji doprowadzaly mnie sytuacje w supermarkecie - jedzie czlowiek
      spokojnie wozkiem alejka, ktos idzie za lub obok, lub nie daj panie boze
      przecina alejke prostopadla do mojej to MUSI ale to MUSI przebiec przed wozkiem,
      bo wozek wiadomo - jak procesja w boze cialo wlecze sie ze dwa km/ chyba latwiej
      zatrzymac sie samemu niz zatrzymywac razem z wozkiem? nie wiem, ja zawsze
      ustepowalam, nie z wymuszona grzecznoscia - tylko zwyczajnie, zeby ulatwic komus
      troche zycie - na poczatku to mnie takie sytuacje bawily, potem irytowaly az w
      koncu przyjelam (sprawiajaca mi lubiezna przyjemnosc) taktyke - jechania ruchem
      jednostajnym - ani nie zwalnialam ani nie przyspieszalam, a jak ktos sie uparl
      ze MUSI przebiec tuz przed wozkiem i sie bidny nie wyrobil byl brutalnie
      taranowany - jako ciekawostke dorzuce to ze nikt sie nigdy nie poskarzyl po moim
      falszywym slodkim "przepraszam" widocznie wiedzieli ze im sie nalezy
      suma sumarum z wozkiem czy bez jak ktos jest chamem to jest chamem i juz, a
      kultury nalezy wymagac od OBU stron: owozkowionej i bezwozkowej
      • des4 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 29.03.08, 20:50
        zrozum autorkę wątku, ona widać ma traumę, pewnie nie mogła spać po
        tym incydencie parę dni, czuje się osaczona przez matki z wózkami...
        • deela Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 29.03.08, 21:52
          moze staranowalam autorke osobiscie?
          wcale mi nie jest przykro sasasasa
      • keltoi I tu leży..ee.. wózek pogrzebany ;) 30.03.08, 01:37
        Ja Cię świetnie rozumiem i w wielu punktach zgadzam.

        Przykre jest tylko to, że miłe i uprzejme mamy z wózkami, które udało mi się spotkać, mogę policzyć na palcach jednej ręki. Tych, które zachowywały się diamertalnie różnie.. cóż, tych spotkałam multum. Na szczęście takich neutralnych też jest sporo wink

        Ale, z drugiej strony - widziałam też kilka niezłych popisów chamstwa ze strony ludzi wobec nich. Osobliwie młodym facetom trudno pojąć, że kobitka z wielkim wózkiem _nie jest_ w stanie sama z nim wejść do autobusu/tramwaju i to _nie jest_ wyrachowana złośliwość z jej strony, że prosi takiego byka o pomoc.

        A co o tych chorobliwie nerwowych i chamskich - cóż, takie już są i pewnie w każdej sytuacji zachowują się podobnie. I tylko spokój może nas uratować...
    • mrooffkaa Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 30.03.08, 22:09
      Mimo,iż jestem "mamuśką z wózeczkiem" muszę poniekąd przyznać rację autorce.
      Fakt! Niektóre mamuśki wykorzystują to,że są na chodniku tak jak TIR na jezdni i
      czasami zapominają o kulturze i o tym,że nie są same na chodnikuwink Przyznam,że
      czasem też zdarzyło mi się wykorzystać ten faktwink
      Ale co do kultury innych ludzi to też pozostawia wiele do
      życzenia...przechodzenie tuż przed wózkiem to normalka! Albo w parku
      wyprzedzenie wózka,po czym zwolnienie tempa i pchanie się pod koła to też
      normalka,co przecież wózek jest jak L-ka na ulicy i każdy musi go wyprzedzić,bo
      jak widać ludzi to dowartościowuje....
      A co do tramwajów i autobusów to na szczęście jeżdżę autem,ale pare razy
      zdarzyło mi się jechać z wózkiem w tramwaju no i raczej z pomocą przy wnoszeniu
      wózka nie było problemu,choć z własnej kultury wolałam poprosić,jeśli chodzi o
      ustąpienie miejsca to za każdym razem mi go ustępowano,więc na to nie mogę
      narzekać. Napotkałam jednak na swojej drodze dość zirytowane mohery,które z
      determinacją pchały się na wózek próbując dać mi w ten sposób do zrozumienia,że
      one to przejścia potrzebują czegoś szerokości autostrady...
      • keltoi Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 30.03.08, 22:45
        mrooffkaa napisała:

        > Napotkałam jednak na swojej drodze dość zirytowane mohery,które z
        > determinacją pchały się na wózek próbując dać mi w ten sposób do zrozumienia,że
        > one to przejścia potrzebują czegoś szerokości autostrady...

        Oj, one to są problemem chyba całej ludzkości... mnie kiedyś taka pani chciała przegonić z miejsca, bo ona z wnusią musi usiąść. Chętnie bym ustąpiła, gdyby nie to, że w tramwaju było mnóstwo innych ludzi, z czego żaden nie był w usztywniaczu na całość tułowia i klamrach stabilizujących na nodze. A ja akurat wracałam z rehabilitacji... Ja nie jestem w stanie zrozumieć toku myślowego takich osób, szczególnie w kwestii argumentowania, że mogę się tą drugą zdrową ręką trzymać, jak wstanę. XD
    • twojafantazja Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 31.03.08, 13:05
      Chamstwo nie zależy od tego czy ma się dzieci czy nie.
      Założę się,że Panie opisywane w pierwszym poście przed ciążą i dzieckiem były
      tak samo chamskie i niewychowane jak i po.
      Nie bardzo wierzę,że dobrze wychowana kobieta po urodzeniu dziecka robi się
      niewychowana i chamska.
      Wśród bezdzietnych też zdarzają się chamy. Jedyny plus,że nie dają przykładu
      nowemu pokoleniu.
    • hamerykanka Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 10.04.08, 17:58
      A ja nie rozumiem dlaczego kobiety uparcie uzywaja wozkow nawet dla
      bardzo malych dzieci, kiedy o wiele wygodniej byloby spakowac je w
      nosidelko. Ja kupilam sobie takie dla mojego dziecka (za 2 miechy
      jak dobrze pojdzie), dziecko w nim lezy komfortowo, bo cale
      nosidelko wyglada jak wielka torba na zakupy.
      Druga rzecz, z tym jezdzacym w tramwaju wozkiem. Czy nie mozna by
      bylo kupic wozka z hamulcem??
      • deela Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 10.04.08, 20:22
        mozna kazdy wozek ma hamulec, ale niestety duze wozki moga sie gibnac na bok i
        kij z hamulcem
        • hamerykanka Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 11.04.08, 21:55
          I seesmile
      • mrooffkaa Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 12.04.08, 22:58
        hamerykanka napisała:

        > A ja nie rozumiem dlaczego kobiety uparcie uzywaja wozkow nawet dla
        > bardzo malych dzieci, kiedy o wiele wygodniej byloby spakowac je w
        > nosidelko. Ja kupilam sobie takie dla mojego dziecka (za 2 miechy
        > jak dobrze pojdzie), dziecko w nim lezy komfortowo, bo cale
        > nosidelko wyglada jak wielka torba na zakupy.

        To wszystko zależy gdzie idziesz z dzieckiem,bo jeśli na spacer do parku to
        zdecydowanie lepszy jest wózek,ale jeśli na miasto lub gdzieś gdzie jedziesz
        środkiem komunikacji miejskiej to nosidełko jest zdecydowanie wygodniejsze,bo
        nie trzeba szarpać się z wózkiem i cisnąć się pomiędzy ludzi...
        Jednak nosidełko sprawdza się jedynie w pierwszych miesiącach,bo później,kiedy
        dziecku przybędzie na wadze parę kilo to używanie nosidełka zamiast wózka to
        istne katowanie swojego kręgosłupa...
        • hamerykanka Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 13.04.08, 09:32
          Tak wlasnie planuje. Przez pierwsze miesiace uzywac nosidelka, a
          potem wozek. Ale wozki tez sa lzejsze i ciezsze, a czesto-czytajac
          fora-mam wrazenie ze nie waga sie dla rodzicow liczy, ani parametry
          bezpieczenstwa tylko marka i przechwalaja sie ile to ten wozek nie
          kosztowal. Tego to juz nie rozumiem.
          W porownaniu z rodaczkami opisujacymi tu swoje przejscia czuje sie
          komfortowo, bo mam wlasny duzy samochod gdzie moge zmiescic procz
          fotelika i wozka, pralke, lodowke i zmywarke na razsmile
    • twojafantazja Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 15.04.08, 12:39
      A z drugiej strony-mieszkam w nowym budownictwie,żadna patologia tam nie
      mieszka,za to pełno rodzin z dziećmi.
      Jednak jedna ściana w mojej klatce jest max. zasyfiała (aż czarna od syfu).
      Dziwnym zbiegiem okoliczności ściana ta znajduje w bliskim sąsiedztwie wózkowni:/.
      • jakatta Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 15.04.08, 13:34
        Udzielam komentarza, poniewaz watek nosi tytul "Mamuski z
        wozeczkami".
        Zaznaczam: dzieci lubiesmile

        Sytuacja:
        wychodze z klatki (odstawiona, bo na impreze),katem oka widze dwie
        Mamuski z wozkami (w tym momencie Mamuski tzw.obcinka mnie), a w
        promieniu dwoch metrow dodatkowo dwojka pieciolatkow, podchodze do
        auta, wsiadam i cofam jakies 200 metrow, aby wyjechac.
        Jade 5 km na godzine na wstecznym zachowujac wszelkie srodki
        ostroznosci, bo "DZIECI".

        Mamuski ze wzrokiem jakbym im ojca harmonia zatlukla. Jakim prawem
        ja im kaze zejsc z ulicy, skoro one plotkary spaceruja, czytaj:
        stoja i narazaja swoje dzieci na potracenie przez samochod! Jakim
        prawem one jezdza autobusem, a ja samochodem? Pretensjonalne
        spojrzenia i sfochowane miny na szczescie mozna olac. Gorzej jak
        mijasz je codziennie wyjezdzajac z parkingu...

        Dzieci sa kochane tylko rodzicow maja zestresowanych.

        • hamerykanka Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 15.04.08, 22:18
          I lepiej im nie zwracac uwagi bo ci samochod wozkiem porysuja! smile
    • ania8066 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 15.04.08, 23:09
      Tak w tym temacie jak w innych na tym forum są różne sytuacje, oczywiście z tym
      samochodem to przegięcie ze strony mamy i jej koleżanki bo trzeba żyć i dawać
      żyć innym, pójść na jakiś kompromis, przytrzymamy dzieci i staniemy z boku,
      wyjedziesz i możemy iść, kultura nic nie kosztuje

      a swoją drogą jak jeszcze korzystałam z wózka to często mnie jako mamuśkę z
      wózkami często irytowały samochody zaparkowane na połowie wąskiego chodnika przy
      jednej z głównych ulic i żeby przejechać trzeba było normalnie wjechać na
      jezdnie ( co w szczecinie jest raczej rzeczą prawie nie możliwą- chodzi mi o
      bezpieczeństwo) i ominąć samochód bo na chodniku było za mało miejsca aby
      przejechać i często miałam ochotę porysować taki samochód ale że żyjemy w
      cywilizowanym kraju a uważam się za osobę trochę wychowaną to albo zwracałam
      uwagę kierowcy- jeśli takowy był w pobliżu albo trudno,
      więc tutaj raczej chodzi o nie utrudnianie życia i sobie i innym niezależnie po
      której stronie jesteśmywink
      • mrooffkaa Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 09:15
        Na brak kultury niestety nie ma lekarstwa...
        Co do samochodów to jak jeszcze moja córka jeździła w głębokim wózku miałam
        trudności z wyjściem z bloku u rodziców! Otóż przed drzwiami jest kawałek
        zieleni i schody,które wychodzą prosto na parking i jakiś dupek zaparkował auto
        praktycznie pare cm przed schodami tak,że trudno było przejść,a co dopiero
        wózkiem przejechać! Innym razem zaś ktoś zablokował wyjazd z parkingu,tak że
        autem musiałam po trawniku wyjeżdżać;/
        Takim to tylko powybijać wszystkie szyby w aucie...ale ktoś na tym świecie musi
        zachować odrobinę kultury,tak samo jak w sytuacjach z mamami pchającymi wózki i
        zachowującymi się jakby tylko one żyły na tym świecie i tak samo jak z moherami
        pouczającymi młodzież,choć niestety czasami ta młodzież lepiej wychowana jest od
        nich...
        • twojafantazja Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 11:35
          Na zaparkowane na ulicy samochody zwróciłam dopiero uwagę,gdy w ramach
          wolontariatu pomagałam pewnej Pani na wózku inwalidzkim.
          Naprawdę-koszmar.
          Czasem trzeba było wjechać na jezdnię,aby ominąć taki samochód.
          Ciekawe (nie jestem kierowcą) czy tak w ogóle można parkować? Osoba,nawet dwie
          osoby przejdą swobodnie,ale osoba na wózku niestety niesad.
          • mrooffkaa Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 13:02
            > Ciekawe (nie jestem kierowcą) czy tak w ogóle można parkować?

            Oczywiście,że nie! Kierowca powinien zostawić co najmniej 1,5 m szerokości
            chodnika! O tym mówią przepisy,ale wiele kierowców niestety ma to w głębokim
            poszanowaniu...
            • konto_online Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 13:12
              > O tym mówią przepisy,ale wiele kierowców niestety ma to w głębokim
              > poszanowaniu...

              komóreczka, 997 ...
    • konto_online Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 13:08
      Ty to w jakimś dziwnym miejscu chyba mieszkasz ...
      • twojafantazja Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 20:19
        A do kogo to było?
    • ewik1976 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 16.04.08, 23:08
      To ja żyję chyba w innej rzeczywistości wink
      Jestem po 30, mam 2 dzieci, także etap wózkowy zajął niewielki procent mojego
      życia, ale:
      1. Będąc osobą bezwózkową nie spotkałam się z żadnymi w/w sytuacjami
      2. Będąc osobą wózkową również nie spotkałam na swojej drodze żadnych przykrych
      sytuacji (nie jeżdżę autem- jeszcze)
      W ciągu swojego życia zaliczyłam 2 duże miasta i 1 małe.
      Może po prostu mam szczęście?
      P.S. Samochody parkujące na chodniku, to rzeczywiście utrapienie, nie tylko dla
      uwózkowionych.
      Pozdrawiam
      • ania8066 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 17.04.08, 09:58
        to rzeczywiście miałaś szczęście, ja etap wózkowy też mam za sobą na szczęście i
        teraz mnie już nie drażnią samochody ale wcześniej to można było się porządnie
        na wkurzać, teraz u nas co muszę stwierdzić miasto z wyglądu dużo się poprawiło,
        jest mnóstwo nowych chodników i są zakazy parkowania ale na mniejszych ulicach
        to nadal jest jeszcze problem- niestety...choć już nie dla nassmile
        • hamerykanka Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 17.04.08, 20:06
          A co ciekawe, wiekszosc z tych zastawiajacych jest "dzietnych"....
          • naturella Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 02.08.08, 21:56
            O tak, sytuacje autobusowe znam doskonale... Wsiadam z dwójką dzieci
            do autobusu, młodsze w wózku, starsze za rękę, na miejscu dla wózków
            stoją ludzie. Cztery razy trzeba, do jasnej Anieli,
            powiedzieć "przepraszam", żeby parę kroków postąpili, aż wreszcie
            zazwyczaj muszę dobitnie zakrzyknąć, że to miejsce dla wózka, żebym
            miała gdzie postawić wózek i starsze dzieck. A cały autobus miesc
            siedzących, to nie, muszą stać w jedynym miejscu, gdzie ja mogę
            zaparkować... Kiedyś nie zdzierżyłam i najechałam jednej na nogę,
            może to autorka wątku była? Odwórciła się oczywiście oburzona, to
            jej powiedziałam, że takie jest ryzyko stawania na miejscu dla
            wózków... Gr.
            • daria_nowak Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 04.08.08, 19:06
              A propossmile
              Wsiadałam z Rodzicielką pod Galerią Mokotów do autobusu. Najpierw wsiadały
              starsze panie, które musiały NATYCHMIAST usiąść. Póżniej pchała się reszta.
              Przepuściłam dziewczynę z wózkiem i małym chłopcem. Zdążyłam wsiąść, gdy okazało
              się, ze Rodzicielka usiadła na miejscu 'przy wózkowni', odruchowo poderwała się
              z pytaniem czy nie ustąpić. Wyraz twarzy mamusi i spretensjonowany ton...
              'Obejdzie się'. Gdybyś to słyszała... Szczęka mi opadła. Ale ok. Usiadłam. Nie
              chce, to nie. A pańcia wyjęła małe z wózka i z synkiem usiedli na pobliskim
              podwójnym fotelu. I zaczęło się. Stawiała małą bratu (4?5 lat) na kolanach,
              potrząsała nią, bawiła się. A autobus jechał. Czekałam tylko, aż przy ostrym
              hamowaniu, małe strzeli łbem w szybę przed nimi. Najlepszy był moment, gdy
              zaczęła krzyczeć na małego, który przytrzymywał jakoś tą dziewczynkę, ze jej
              nogę złamie, bo jakoś źle ją chwycił. Nie darowałam sobie, wygłosiłam komentarz
              o bezmyślności zabawy DZIECKIEM w jadącym autobusie. Różne są mamusie. Normalne
              i nie.
              • nastassia_2 ...i mamuśka jeszcze bez wózeczka 05.08.08, 08:51
                oj,ja też wczoraj spotkałam przyszłą,niedoszłą matkę z tych to tzw świętych
                krów...zajęłam w tramwaju miejsce dla niepełnosprawnych i matek z dziećmi.Na
                którymś przystanku wsiadła młoda kobieta,dostrzegłam ją kątem oka,że staje nade
                mną,ale jako że zajęta była lekturą nie zwróciłam początkowo uwagi, że jest w
                stanie błogosławionym...zobaczyłam to może po jakichś 2-3 minutach...trzeba
                przyznać,że ciąża nie była jeszcze bardzo zaawansowana,ale rozumiem -
                ciąża,upał,każdemu jest ciężko,jej pewnie jeszcze bardziej...w związku z czym
                szybciutko wstałam,przeprosiłam panią,że wcześniej nie zauważyłam i ustąpiłam
                jej miejsca...nie oczekiwałam jakichś zachwytów nad poziomem kultury osobistej,
                ale uważam, że zwykłe dziękuję byłoby na miejscu...niestety...nafukana przyszła
                matka zmierzyła mnie pełnymi jadu oczami,fuknęła coś pod nosem i usiadła...o
                zgrozo,chyba więcej na kulturę się nie zdobędę...suma summarum finał tej
                historii był dość zabawny,jakby los tę matczynę pokarał...niezwłocznie po tym
                jak zdążyła objąć w panowanie to miejsce tramwaj miał stłuczkę,stanął na środku
                skrzyżowania i paniusia musiała wraz z innymi pasażerami pokonać dalsze dwa
                przystanki na pieszo smile

                Kobiety - matki - szanujemy wasze rodzicielstwo, ale na prawdę żadne szczególne
                prawa wam z tego tytułu nie przysługują więc zdobądźcie się na odrobinę kultury
                wobec tych, którzy próbują być wobec was serdeczni
    • zwierze_futerkowe Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 05.08.08, 23:37
      W ostatni weekend byłam w pewnym muzeum (nie w Polsce), w którym są takie środki
      bezpieczeństwa, że nie wolno wejść nawet z najmniejszą torebeczką, wszystko, ale
      to absolutnie WSZYSTKO musi zostać w schowku. A to dlatego, że są tam bardzo
      cenne eksponaty, z których część nie stoi w gablotkach, tylko luzem, jedynie za
      barierką. Więc wyobraźcie sobie moje zdumienie, kiedy w jednej z sal, pomiędzy
      takimi właśnie kruchymi cackami, ujrzałam mamusię z wózkiem typu "czołg"! Jak
      ona się tam z tym wtarabaniła??? Kto ją tam wpuścił??? No żeż ku*wa, mała damska
      torebka jest niebezpieczna dla eksponatów, a taki wózior nie???
      • naturella Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 06.08.08, 14:11
        Zważywszy na fakt, że moja 10-miesięczna wtedy córka ukradła
        pomarańczę z marketu i przemyciła ją pod kocykiem w wózku, to ja bym
        była niespokojna o los eksponatówsmile))
        • zwierze_futerkowe Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 06.08.08, 21:30
          Naprawdę nie zrozumiałaś? Nie chodziło mi o możliwość kradzieży eksponatów,
          tylko o to, że jeśli takie XVII-wieczne porcelanowe albo bursztynowe cacuszko
          stoi bez gabloty, to torebką czy czymś podobnym można je niechcący potrącić. A
          tym bardziej ogromnym wózkiem!
          • naturella Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 06.08.08, 21:31
            Boszsz... NIESAMOWITE, naprawdę, jak niechęć do dzieci odbiera także
            poczucie humoru... uncertain
            • gringo68 naturella 07.08.08, 13:16
              fajna sagnaturka

              u mnie jest Aleksander 8/8/2007...wink

              a wcześniej Filip 2/2/2002....

              ta powyżej twojego wpisu to buraczana fanatyczka,
              ultradziecioodporna, takie nie mają poczucia humoru, hehe...
              • zwierze_futerkowe buraczana fanatyczka 08.08.08, 22:45
                A u Ciebie pierwsze 8 to liczba komórek mózgowych, drugie 8 to IQ, a 2007 waga?
    • kukulka11 Re: Mamuśki z wózeczkami...:/ 02.09.08, 12:25
      Tez nie lubie wózków
      Dlatego nosze dziecko w chuście smile
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka