rosalba
02.06.06, 18:00
Byłam 2 lata w związku ze starszym facetem (ja 23, on 39). Kochałam go i
kocham do obłędu, był cudowny, cierpliwy, ciepły i czuły.
Mieliśmy lepsze i gorsze chwile, mieliśmy idealny seks, czasem zbyt daleko
idący...
Aż w końcu on odszedł. Znalazł inną, w innym mieście. Powiedział na koniec,
że nigdy mnie nie kochał, a z tamtą jest "chemia". Jest ode mnie starsza o 12
lat.
Boli mnie strasznie, nie mogę jeść, spać, ciągle płaczę, myślę o nim.
Najgorsze sa mysli, że on z nia będzie sie kochał tak jak ze mną, że będą
siebie dotykać. Nie potrafię znieść tej myśli.
Kiedys byłam najpiękniejsza na świecie, najukochańsza, ta jedna na resztę
życia, mieliśmy zwiedzic razem Paryż i Wenecję w podróży poślubnej. mieliśmy
tyle wspólnego, tyle marzeń, planów.
To prawda - pod koniec coraz póxniej przychodizł do domu, częściej był zły,
że czegos nie zrobiłam jak trzeba. Oboje mieliśmy kłopoty w pracy - myślałam,
że to napięcie w końcu minie.
Nie minęło...
Nie wiem co ze sobą zrobić, tydzień temu wylądowałam u psychiatry. Zapisał
leki przeciwdepresyjne i zalecił psychoterapię.
Ale żadna psychoterapia nie wyjmie mi z głowy wspólnych 2 lat życia.
Kocham go ciągle, nie mogę żyć bez niego...
Czuję sie oszukana...