rosjaiswiat1
01.03.20, 18:38
Co osiagnal Erdogan, wdajac sie w syryjska awanture?
Na tle osiagniec Rosji, Syrii, Iranu i nawet USA, Erdoganowi nie ma czym pochwalic sie .
Jeszcze niedawno wydawalo sie, ze sytuacja jest pod jego pelna kontrola, a on hojnie obdarzal sojusznikow swoim wsparciem, bez ktorego pokonanie goracej fazy konfliktu byloby znacznie trudniejsze. Teraz sytuacja sie zmienila. Erdogan zobaczyl, ze pozostaloscia dawnego luksusu jest banda lojalnych islamuskow, ktorych bezlitosnie przerabia armia syryjska, przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa i jednostek specjalnych. Wiec dzies w Syrii obserwuje sie kolejna runde eskalacji.W przeszlosci takie momenty esskalacji byly negocjowane miedzy Erdoganem a Putinem. Nawet szybka ofensywa wojsk tureckich przeciwko Kurdom udalo sie powstrzymac. Strony zawsze znajdowaly kompromis, chociaz Erdogan z nim nie wygladal na zwyciezce. Dlatego teraz tak gwaltownie odrzucil on taki scenariusz, poniewaz potrzebowal wlasnej wojny, malej i zwycieskiej. I tutaj pojawily sie pierwsze problemy. W trakcie gdy napiecie w Idlibie narastalo, Moskwa tradycyjnie nie spieszyla sie z ostrymi wypadami pod adresem Ankary Rosja powsciagliwie nalegala na zakonczenie konfliktu, delikatnie sugerujac Erdoganowi, ze ten przesadza. Wydaje sie, ze w Ankarze ta powsciagliwosc zostala przyjeta, jesli nie za slabosc, to na pewno za niechec do angazowania sie w konflikt. Logicznie rzecz biorac, Turcja jest nie tylko partnerem Rosji w sprawie syryjskiej ugody, ale takze nabywca rosyjskich produktów wojskowych. Dla S-400 Ankara zepsula nawet stosunki z Waszyngtonem. Ale pewnosc siebie zawiodla Tureckie elity. Kiedy doszlo do starc w Idlibie, okazalo sie, ze wojska rosyjskie wcale nie dystansuja sie od walki. Lotnictwo dziala tak samo aktywnie, pozbawiajac Turkow i lojalnych wobec niej islamuskow wszelkiej szansy.
Nadszedl czas, aby wezwac pomoc, a w mediach pojawila sie informacja, ze Ankara zwrocila sie do Waszyngtonu o kompleksy rakietowe "Patriot". Prosba polegala na tym, zeby USA rozmiescily je na granicy z Idlibem i przechwycaly rosyjskie i syryjskie samoloty. Trzeba przyznac, ze ruch jest bardzo prowokacyjny i desperacki, biorac pod uwage konflikt miedzy Turkami i Amerykanami. Od samego poczatku tej przygody Erdogana bylo jasne, ze kraje zachodnie nie chca sie w nia angazowac, poniewaz ona z latwoscia moze przeksztalcic sie w wojne z Rosja, a nawet nowa wojne swiatowa. Prawdopodobnie wlasnie swiadomosc tego faktu powstrzymuje amerykanskie dowodztwo od umieszczenia w Turcji kompleksów "Patriot". Erdogan zdawal sobie sprawe, ze nie moze sie doczekac wsparcia. Najwyrazniej nie zdawal sobie sprawy z tego, ze jego kampania nie pojdzie zgodnie z planem. Decyzja o skorzystaniu z 5. artykulu statutu NATO byla z gory skazana na niepowodzenie. Byla to formalnosc polityczna, w odpowiedzi na która Ankara otrzymala takie samo formalne poparcie polityczne.
Odrebna w tej historii jest prowokacyjna decyzja Erdogana o naslaniu na Unie Europejska uchodzcow, ktorych dotychczas przetrzymywano na terytorium Turcji w ramach porozumien miedzy Ankara a Bruksela. Ale o tym sporo my dyskutowali w watku Ewy, wiec o tym nie widze sensu wiecej pisac, Zadam tylko jedno pytanie: Po cholere Erdogan poszedl na ta prowokacje wobec Europy?
Odpowiedz jest prosta: Erdogan nie potrzebuje juz swojej malej zwycieskiej wojny. Idlibska przygoda ugrzezla bez szans na sukces. Opoznianie konfliktu oznacza marnowanie sily, poswiecenie jeszcze wiekszej liczby zabitych zolnierzy i w ostatecznosci haniebne wycofanie sie z Syrii Pomysl z uchodzcami stal sie dla Erdogana gestem rozpaczy, ktory pozwoli mu zachowac twarz..
Oczywistym jest, ze najlepszym rozwiazaniem dla tureckiego lidera byloby dogadac sie z Putinem, ale on boi sie, ze ruch ten bedzie porownywalny z kapitulacja. Wiec on musial stworzyc warunki, aby Europa udzielila mu pozory wsparcia politycznego, wyrazonego nie tylko na papierze. Teraz Macron i Merkel beda musieli w jakis sposob zrobic pozory zwyciestwa Erdogana, dajac mu troche kasy, a ten oglosi, ze na prosbe europejskich partnerow i dla pokoju na calym swiecie, on musial bohatersko wycofac sie. I na tym ta awantura zakonczy sie, chociaz......cena nieudanej przygody bedzie dla Erdogana zbyt wysoka. Kiedy wszystko pozostanie w tyle, jest malo prawdopodobne, ze w Brukseli beda z przychylnoscia traktowac Turcje po takim wrobieniu. Stosunki ze Stanami Zjednoczonymizostaly juz zepsute i raczej nie ulegna poprawie. W koncu Ankara juz kupila S-400, a porzucenie ich byloby szczytem absurdu. Ale o wiele smutniejsze jest to, ze Erdogan mial zaufanego przyjaciela, ktory w przeszlosci pomogl mu nawet uniknac przewrotu panstwowego. To jest Putin. I chociaz konflikt zostanie midzy nimi rozstrzygniety, i przywodcy obu krajow uscisna sobie dlonie, to pozostanie sie nieprzyjemny osad.